— 193 — Zaczynamy wreszcie rozumieć szaloną różnicą między ceną, a wartością, różnicą niemiłosiernie zatartą przez mecbanistów i nie tylko przez nich, bo tak samo przez „psychologów" szkoły austryjackiej. Gdy wielkość ceny mierzą wielkością trudu własnego, który muszę wydać dla otrzymania cudzego towaru, to wielkość wartości przedmiotu cudzego oceniam wielkością trudu własnego, który musiałbym wydać dla jego wytworzenia (patrz rozdz. XIX). Czem sią to dzieje, to już przeczuwali dawno optymiści szkoły klasycznej (Carey, Bastiat), tylko nie umieli trafnych swych intuicyi uzasadnić. Dla czego? O tem niżej. XXIV. Droga do rozwikłania zagadki wartości bezwzglę­dnej. Sformułowanie różnicy między cennością, a wartością. Możemy juz sobie powinszować rozplatania, przy najmniej w zasadzie, zawiłej kwestyi wartości, stało sią bowiem pewnem, ze w dotychczasowych ujęciach sprawy istnieją ciężkie błędy — i wiemy nawet zkąd płyną. Od tej chwili pozostaje nam tylko dokładne sformułowanie pojęć, mające na widoku ujawnienie błędów i wyr­wanie się z pod ich wpływu. Otworzył się przed nami nowy horyzont, ale trzeba podwoić ostrożność, aby nie utracić tych korzyści, jakie nam dotychczasowa metodyczność obiecuje. Obracamy się przecież w naszej nauce ekonomii pośród abstrakcyj, obracamy się w dziedzinie pojęć czystych, w dziedzinie kategoryj ogól- Kapitał 13