— 162 — Nic podobnego nie zajdzie, albowiem każdy ma do rozporządzenia ilość przedmiotów ograniczoną, potrzeby zaś nie tylko liczne i rozmaite, ale nawet nieograniczone. Gdyby ktoś swoje przedmioty zaczął oddawać darmo, wówczas pożądający jego dobra rozbiorą je w jednej chwili i posiadacz pierwszy rychło się opatrzy, ze wyrządził sobie krzywdę, albowiem choćby mu ten i ów równie darmo udzielał swego dobra, to jednak wielu rzeczy potrzebnych lub pożądanych, nie otrzyma w taki sposób, gdyi producenci rozdali je wpierw innym. Następną też partyę dóbr swoich, których mu łaskawa nań przyroda znowu dostarczy—zacznie już oględniej rozdawać, żądając wzamian od „piekarza" chleba, od „szewca" butów, od „zegarmistrza" zegarka i t.d. I tak zacznie kupczyć, bacząc, aby mu „dobra własnego" starczyło na zaspokojenie możliwie największej ilości potrzeb lub zachceń własnych. Przedmioty, nie mające wartości przedmiotowej (wartości pracy), będą posiadać mimo to cenę i staną się towarami. Nie sądźmy jednak, aby ta cena mogła być czemś stałem, zależnem od samej istoty przedmiotów. Jeżeli zjawi się gdzie na rynku więcej sukna — niżeli go chwilowo trzeba, tam cena jego spadnie, gdzie go będzie zamało—tam wzrośnie. Stosunki ułożą się w podobny sposób, jak układają się dzisiaj. Wobec ograniczonej ilości produktów, nieograniczonych zaś pożądań, podai z popytem nie zejdą się nigdy na jednej linii oddawania sobie wszystkiego, czego kto zapragnie, darmo. Towary nikogo nie kosztujące będą miały cenę, zawsze daleką od zera, tem zaś dalszą, im mniej ich jest na ogół, a im więcej jest pożądających. Czy może owa cena będzie ich wartością? Gdzież tam! Wartość przedmiotowa powinna być jedna czyli stała—tu zaś nie będzie takiej. Nie możemy