ROZDZIAŁ XLIII. 323 XLIII. Czem być musi teorya cywilizacyi? Jeden z krytyków moich Prolegomenów1), wyraził się, że metoda „badania od zewnątrz, mimo konsekwentnego jej przeprowadzenia okazuje się niedostateczną i nic nie wykazuje ponad to, co jest w osobnikach". Zdaniem jego „cywilizacya jest czemś, co treścią swoją nie poddaje się metodzie przedmiotowej" (1. c. s. 183). Nie dla polemizowania, ale dla oświetlenia sprawy podnoszę ten sąd, typowy dla wczorajszego stanowiska wielu filozofów. Naprzód ośmielę się zaznaczyć, ze obrana metoda odsłoniła mi właśnie coś bardzo zewnętrznego, poza tem, co jest w osobnikach, mianowicie siłę twórczą mówionego, które formuje nas na czynne siły świata wyższego i przez nas powołuje do bytu materyalne dzieła cywilizacyi. Co do drugiego sądu, powiem, że treść cywilizacyi nie poddaje się metodzie przedmiotowej dla tego, ze i treść całego świata się jej nie poddaje, ale do tego, aby przyrodnicy mieli co badać, wystarczałaby „forma". Jednak, jak powiedziałem, nawet część prawdziwej „treści" cywilizacyi nie jest przed nami zakryta, mianowicie, ta, która jest w każdym z nas. Zupełnie to naturalne, że treść całej cywilizacyi nie poddaje się metodzie przedmiotowej, boć przecież żaden z nas nie jest „cywilizacyą" całą, aby 1) Obacz Wł. M. Kozłowski. Czym jest cywilizacya? Rozbiór „Nauki o cywilizacyi". Przegląd Filozoficzny, t. XII, str. 179.