ROZDZIAŁ XXXIX. 281 dobieństw rzekome „społeczeństwa" zwierzęce są wogóle czemś innem. Wszak cechuje je zastój zarówno w rozwoju sygnalizacyi, jak mentis, o tyle zupełny, o ile to być może wobec zmiennych warunków środowiska — w ludzkich, przeciwnie, zmienność, rozwój rozbieżny dochodzi do nieznanych w świecie zwierzęcym granic. Wiemy już z rozdz. XXVI Prolegomenów1), czemu przypisać zastój w mrowiskach, co stoi na przeszkodzie do rozwoju psychiki mrówek i wiemy, ze ta przeszkoda należy do niedających się usunąć, ale właśnie dla tego wielki już czas zaprzestać nazywania zjawisk całkiem niepodobnych jednem mianem, bo to sprowadza powikłanie pojęć. Więc też gdy nie popełniamy praktycznie wielkiego błędu, ujmując „ogół mrówek rudych" w jednem pojęciu, nie mamy prawa czynić tego w odniesieniu do „ogółu ludzi", bo temu ludzkiemu ogółowi, tej „ludzkości" rzekomej — nie odpowiada, jak tam, jednakowość. Równie zoomorficznym jest powszechnie przyjęty sposób wyrażania się: „myśl ludzka", „mowa ludzka", „natura ludzka", „człowiek" i t. d. Dobry on tylko, o ile chodzi o przeciwstawienie myśli ludzkiej — myślom zwierzęcym, człowieka wogóle zwierzętom, ale poza tą potrzebą jest niebezpieczny, gdyż podsuwa zaraz pojęcie jednakowości, jednolitości — tam gdzie jej wcale niema. Gdy mówimy „świat bobrów, świat pszczół, świat zajęcy" — jesteśmy ściśli, ale „świat ludzki", „ludzkość", nie będzie pojęciem równoległem do nich, bo jednym gatunkiem ludzie są tylko pod względem zoologicznym, a przecież wcale nie przez cechy zoologiczne jesteśmy ludźmi. Ludźmi jesteśmy tylko przez „interpsyche", a ta jest naprzód dziełem języka i środo- 1) „Dziedziczność jako jeden z warunków koniecznych bytu społecznego".