ROZDZIAŁ XXXIX. XXXIX. Fikcya „ludzkości". A teraz słówko o „ludzkości". Rzadko czujemy, bo tylko w krótkich przebłyskach strzelistej i przenikliwej myśli, jak dalece to zoomorficzny sposób wyrażania się i zoomorficzne ujmowanie „ogółu ludzi", albowiem ten wyraz podsuwa błędną ideę, że „ludzkość", czyli ogół ludzi, a takie ogół społeczeństw ludzkich, tak się ma do jednego człowieka i do jednego społeczeństwa, jak np. ogół mrowisk mrówek rudych i ogół mrówek rudych do jednego ich mrowiska, a tymczasem zachodzi tu stosunek całkiem inny. „Ogół mrówek rudych" nie jest prawie abstrakcyą, bo na ten „ogół" składają się rzeczywiście prawie jednakowe mrowiska mrówek rudych. Jeszcze bardziej nie jest abstrakcyą „ogół zajęcy szarych", bo składa się z zajęcy prawie jednakowych. Ale wielką abstrakcyą jest — ogół ludzi, a nawet ogół społeczeństw ludzkich. Do należytego ocenienia róinicy — bruidzi nam bardzo dwuznaczność wyrazu „społeczeństwo" rzadko brana pod uwagę nawet w sferach naukowych, bo o sferach mniej zastanawiających się nie może tu być nawet mowy. Dla tego musimy tę dwuznaczność uwypuklić. Mówiłem już w Prolegomenach, że naturaliści i jednomyślni z nimi socyologowie popełniają nieścisłość, nazywając mrowiska „społeczeństwami", albowiem pomimo pewnego podziału pracy i niektórych odległych po-