ROZDZIAŁ XXXVIII. 279 i tak trwanie ograniczone, ale zwykle wydają nowe, jeszcze subtelniejsze. Niszczyć więc jakąś rozwiniętą formę doszczętnie, to znaczy godzić jeszcze w te wszystkie, któreby się z niej rozwinęły. To znaczy przecinać łańcuch o nieznanym dalszym ciągu. Przez szacunek dla form, które ziemia wydała, ochraniamy żubry, wymierające jui z braku warunków do życia, a mielibyśmy uważać za rzecz godziwą tłumić formy tysiąckroć ważniejsze na ziemi?! Narody, to nie utwory, trwające w stagnacyi, to także nie formy, zostające bez wpływu na inne. Każdy produkuje ustawicznie coś nowego i komunikuje się z innemi. Udzielają one sobie ustawicznie pierwiastków oryginalnych, które każdy wytwarza we własnem, swoistem łonie. Myśl, zrodzona na jednym gruncie, bo na innym nie mogłaby powstać, i raz wyrażona w mowie, rozwija się daleko plenniej i bujniej, niz roślina, bo daje początek o wiele liczniejszym formom. Gdy myśl nowa, skrystalizowana w jakiejbądź mowie, zostanie podstawiona pod obce słowo, wtedy ubiera się w nową formę i już staje się czemś innem, a krzewiąc się raz na własnym gruncie, w formie bezpośredniej, krzewi się jeszcze w nowych, licznych formach, które przybrała w łonie narodów innych. Zaszczepiona na gruntach obcych, na każdym zmienia się i rozwija w kierunkach im właściwych. Często zabłądzi ona znowu na grunt, skąd wyszła, ale jui pod całkiem innym kształtem i dla tego da początek jeszcze innym kombinacyom. Tak bogaci się świat duchowy ziemi, tak potęinieje, a dzieje się to właśnie dla tego, że przez wiele form tryska z gruntów rozmaitych i rozlewa się po ziemi w coraz nowych formach. Cudowne dzieło życia! Nieustające źródło rozmaitości. I my chcielibyśmy je zatamować? Nierozsądne marzenie krótkowidzów, podobne do tego, jakby kto chciał przygasić słońce, bo nadto grzeje.