ROZDZIAŁ XXX. wiedzianie urozmaicony, przeto niema i nie może być ani równości, ani równowartości ludzi. Człowiek — to dusza jego, nie ciało, a dusza jednego może być tysiąckroć większą od duszy innego. Równość, o której ciągle słyszymy, którą się nieustannie głosi i podnosi do zasady społecznej, większość ludzi pojmuje całkiem niewłaściwie. Należy ją rozumieć jedynie jako przyznanie każdej jednostce ludzkiej równego prawa do życia, prawa do współżycia w społeczeństwie, — lecz i to prawo obstawione jest warunkami, które przez samą treść swoją stanowią już zaprzeczenie zarówno równości, jak równowartości osobników społecznych. Lecz odłóżmy te kwestye, których dotknęliśmy mimowoli, lecz których rozważanie byłoby tu przedwczesnem i nie na miejscu. Niech nam wystarczy tymczasem stwierdzenie, że stosunek jakościowy ludzi do ludzi jest w pewnej mierze podobny do stosunku komórek do komórek w organizmie. I tam niema równości, bo organizm stoi właśnie rozmaitością oraz różnowartościowością komórek. Różnowartościowość komórek jest nawet większa jeszcze, albowiem wśród nich znajdują się przecież takie komórki, które ogarniają w sposób jeszcze niezbadany całą mens, całą „formę" czy treść rośliny lub zwierzęcia (kom. rozrodcze). Wśród ludzi niema takich jednostek. Wiedza i mens osobnika ludzkiego, choćby najbardziej rozległa, jest zawsze mniejsza od sumy mentis D. Naturalny powód takiej różnicy wyjaśniliśmy częściowo w rozdziałach XXVIII i XXIX.