ROZDZIAŁ XXV, sprawa z organizmem roślinnym. Tu większość szanujących się biologów uważałaby za niedorzeczność samą myśl o mens roślinnej, a przecież prosta logika nakazuje nam, wbrew tradycyi, postawić roślinę na jednym poziomie życia ze zwierzęciem i przyznać jej te same zasadnicze składniki życiowe, co i zwierzętom. Nic to nie znaczy, że roślina jest dla nas światem zamkniętym w sobie tajemniczo. Musimy jej przyznać mens, mimo, ze nic zgoła nie dochodzi do nas z tego, co należałoby nazwać stroną mentalną rośliny, mimo, ie jej mens znamy jedynie tylko w samych objawach życiowych rośliny. Mens rośliny musi istnieć, lubo niepoznawalna, i przeczyć temu dłużej byłoby rażącą niekonsekwencyą, jedną z największych może niekonsekwencyi w nauce. Alboż owad, nie mówiąc juz o niższych zwierzętach, nie przedstawia się nam na dobrą sprawę również tajemniczo, mimo, że te organizmy krzątają się tak ruchliwie w naszych wodach, polach i lasach, każdy z określoną ideą wyraźnie w nim tkwiącą? Czy my lepiej rozumiemy mens komara i rozwielitki (Daphnia), aniżeli lilii lub dębu? Lecz nie na tem koniec. Jeszcze gorzej stoi sprawa z komórką wolną, gdzie już zaciera się funkcyonalna różnica między komórką należącą do świata roślinnego, a zwierzęcego i obie kategorye cechują jednakie objawy życiowe. Komórki roślinne imitują ruchliwość zwierzęcych, — zwierzęce imitują bierność roślinnych. Tu nawet przez porównanie z najprostszem zwierzęciem nie możemy wyrobić sobie żadnego sądu o mens komórkowej. Skoro jednak dla nas istnieje niezaprzeczalnie podmiot ludzki (podmiot C w D), będący produktem całości D, skoro dla zwierzęcia psychologia przyjmuje również istnienie podmiotu C, jako produktu całości psychofizycznej, to i dla niższych, drobniejszych systemów może istnieć takiep odmiot nietylko komórki związkowej, B w C, lecz również podmiot samej komórki B wolnej.