ROZDZIAŁ XX, czalna naukowo, ale mimo to pozostaje faktem. Jak to wytłumaczyć? Oto tem, ze mamy tu tylko pozory pogwałcenia praw natury. Równowaga jest, tylko jej nie dostrzeżono, bo szukano tam, gdzie jej nie może być, szukano w człowieku, jako odrębnym i skończonym w sobie biomechanizmie, a ten jest już tylko abstrakcyą. Aby się o tem upewnić, dość przypomnieć sobie zasadę, na której opiera się struktura świata. Podstawową zasadą nie tylko mechaniki, ale i biologii, jest zasada, ze kaidy system sił dąży do osiągnięcia i utrzymania stanu równowagi nakładem najmniejszej energii. Roślina lub zwierzę jest mechanizmem i to w zasadzie zawsze bardzo ekonomicznym. Mechanizm taki, wyrażając się obrazowo, antropomorficznie, „usiłuje" ciągle pozostawać ekonomicznym, pomimo zmieniania się warunków jego bytu i trudności naginania się do nowych. Owo naginanie się nazywamy przystosowywaniem się do środowiska (porównaj Spencera pogląd na organizmy). Organizm, który zaczyna odchylać się od teoretycznego ideału ekonomiczności, rychło znika z widowni, zwyciężony przez inne, funkcyonujące ekonomiczniej. Wszy stkie tez organy rośliny lub zwierzęcia są wynikiem bezustannego przystosowywania się tego organizmu (rodu) do potrzeb minionych i teraźniejszych. Gdy potrzeba mija, organizm dąży do pozbycia się organów zbytecznych, ale nie przychodzi to wszystkim z równą łatwością i nie osiąga się nigdy w zupełności, więc ten organizm ma wię-ksze szanse ostania się w walce o byt, który osiąga potrzebną mu nową równowagę biomechaniczną prędzej oraz lepiej. To, co nazywamy rozwojem, jest więc tylko przystosowywaniem się wszelkich systemów sił do zmieniających się warunków zewnętrznych. Łatwo zrozumieć, że czyny t. j. działania zwierzęcia, płynąc z psychofizyczności jego,