ROZDZIAŁ XVI. Jest to zaś tem dziwniejsze, ze juz od bardzo dawna niektórzy myśliciele docierali blizko do prawdy. "Wszak juz Arystoteles dostrzegł, ze człowiek nie jest mądrym z samego siebie, skoro go nazwał zwierzęciem społecznem (zoon politikon). Oczywiście myśli tej nie wyzyskał, ale mogła ona zapłodnić innych i wcześniej juz, choćby sensualistów, wprowadzić na dobrą drogę. Przecież juz Condillac, dowodząc, ze najzawilsze sprawy myślowe rozwijają się z czucia zmysłowego, nauczał, ze człowiek myśli dla tego, ze mówi, a gdyby był pozbawiony mowy, nie mógłby myśleć po ludzku. Wniknął on juz bardzo głęboko w mechanizm myślenia, a przecież i on nie wyprowadził z niego konsekwencyi, nie dostrzegł w mowie pierwiastku społecznego, który jeden był zdolny rzucić światło w ciemnię zagadki ducha ludzkiego. Trzeba też przyznać zupełną słuszność filozofom, którzy nie godzili się na uznanie zmysłów za jedyne źródło poznania ludzkiego, bo w tej ciasnej podstawie realnej, którą stanowi fizyczność i zmysłowość człowieka jako jednostki, niepodobna było znaleźć źródła poznania ludzkiego. Słusznie więc broniono się przed podobną myślą, tylko niesłusznie sądzono, że innej i szerszej podstawy realnej już niema. Ona istnieje, tylko nie umiano jej odkryć. Dla tego właśnie zaliczyłem do najważniejszych naszych zdobyczy stwierdzenie, że myślenie ludzkie jest zjawiskiem społecznem, moźliwem tylko przez mowę (rozdz. X). Krocząc własnemi drogami, bez żadnej idei z góry powziętej, zacieśniając tylko krąg poszukiwań, zostaliśmy samą siłą faktów doprowadzeni do przekonania, źe ludźmi jesteśmy tylko jedy­nie przez łączność psychofizyczną, źe myślenie jest wewnętrznem mówieniem symbolami akustycznemi (roz. XII), a symbolika akustyczna jedyną formą myślenia ludzkiego. Że podstawa treści psychicznej czło-