POWSTAWANIE PRAWA. Właściwie powinienbym był wyraz prawo z dużej rozpocząć litery, aby odpowiadał on rzeczywistości, o którą mi idzie. O prawie dzisiaj trudno jest mówić: atmosfera, którą oddychamy, nazbyt przesycona jest lekceważeniem prawa, pogardą dla niego, niewiarą w nie. I nie mówię już tylko o Rosyi, mówię o ogólnej sytuacyi w całym kulturalnym świecie. Czujemy w społeczeństwie obecność siły, zwyczaju, formy, być może manii prawnej. Rzeczywistości prawa nie spostrzegamy wcale: samą ideę jego odtwarzamy w sobie z trudem. Uczeni prawnicy nie wahają się przecież wywodzić prawo z faktu. Tak było, więc tak być ma. Tak się stało, tak być powinno. Prawo jest dla nas jakąś koniecznością, którą zastajemy, jak zastajemy pewien rozkład pokojów, wprowadzając się do zbudowanego nie przez nas domu. Ktoś buduje domy i ktoś wytwarza prawo, być może samo ono wytwarza się wreszcie, jak pnie koralowe w morzu. Każdy po trochu bierze bezwiednie udział w jego stwarzaniu, wreszcie jest ono i zaczyna działać. Prawo? Czem jest ono dla nas. Nudną formalnością, wrogiem, musem, przeznaczeniem — wszystkiem, czem chcecie, byle tylko idea prawa znikła bez śladu. Posługujemy się prawem. 7*