BIBLIOTEKA POLSKA EDWARDA RACZYŃSKIEGO. HISTORYA PANOWANIA JANA KAZIMIERZA Z KLIMAKTERÓW WESPAZYANA KOCHOWSKIEGO PRZEZ WSPÓŁCZESNEGO TŁÓMACZA W SKRÓCENIU NA POLSKI JĘZYK PRZEŁOŻONA WYDANA Z RĘKOPISMU W ROKU 1840 PRZEZ EDWARDA RACZYŃSKIEGO. TERAZ PODŁUG ORYGINAŁU POPRAWIONA I POWTÓRNIE WYDRUKOWANA TOM II. POZNAŃ. NAKŁADEM I CZCIONKAMI N. KAMIEŃSKIEGO I SPÓŁKI. 1859. ROK 1659. Wojna szwedzka, już to piąty rok trapiąca królestwo polskie, w Prusiech stała według przysłowia owego: łatwiej zepsować niż naprawić: trudniejsza medycyna niż choroba; człeka śmierć nagle zabija a do narodzenia onego, 9 trzeba miesięcy; okręt w momencie utonie, a rok go trzeba robić. Tak wojna znagła wypadła, ale pokoju lat kilka starający się usilnie dostąpić nie mogli. Król Kazimierz wydał ordynanse, aby Hetmani z wojskiem do Prus coprędzej przybywali, dokąd i sam deklarował przybyć. Aliści znagła wybuchnął związek w wojsku i szczere intencye Króla zatamował, oraz dobro pospolite pogrążył, a przybliżający się pokój znowu odepchnął na głębinę wszystkich przeciwności. Lubo wojsko dotychczas ratowało z labiryntu tak ciężkich przeciwności ojczyznę, jednakże nie porą i bez kompassyi samoż gubią tę, co wywindowali byli Rzptej nawę, o zatrzymane zasługi upominając się, lubo słuszna pretensya, ale z czasem niezgadzająca się. Lecz wojsko powiadało, iż głodny szalonemu brat. Już to lat trzy, jak niebrali od Rzpltej, a zabiegając temu, iżby w dług większy Rzpita nie wbrnęła, nie mogąc zapłacić na tak wiele expostulacyi, domagali się swego myta. Czas od czasu odkładając Kommissarze, szafowali pieniędzy na tych, co onych nie zasłużyli; gdy więc niemogli nic wskórać w kilku lub kilkunastu, wszyscy się skonfederowali, dochodzić tego co wojsku należy. Widziała Rzpita słuszną rzecz, ale wymawiała się T. II.   1 - 2 zniszczeniem kraju i ludu, skarb także wymawiał się, że podatków nie wnoszą. Kommissya w Lublinie 1659 dnia 2 Stycznia złożona na zapłatę wojska, dokąd deputaci wojskowi zjechali się, gdy widząc, że nie dają pieniędzy, tylko rachunkami żołnierzy zabawiają, nie cierpiąc dłużej takowych szalbierstw, dali wiedzieć wojsku; zaczem pierwej lekkie chorągwie, potem hussarya do związku rzuciła się, obrawszy sobie Marszałka Marjana Jaskólskiego, Strażnika polnego koronnego przydawszy mu Konsyliarzów, wypowiedzieli posłuszeństwo Hetmanom, ustanowili artykuły dość surowe, aby skromnie obchodzili się na konsystenciach, zdzierstw i zbytków nie czynili, ubogich poddanych nie ciemiężyli, co zjedzą i wypiją na to kwity dawali, nieposłusznych i niespokojnych gardłem karać obowiązali się, manifestując się publicznie: iż my tejże ojczyzny synowie, nie dla zguby ojczyzny zkonfederowałiśmy się, tylko dla odebrania krwawych naszych zasług znów Rzpltej służyć i Hetmanów komendzie parierować gotowi, byle co nam winno zapłacono. Obrany Marszałek żołnierz dawny, officyalista w wojsku, w poselstwach do Hana krymskiego i do Cesarza tureckiego zalecony, oświadczył się, iż słusznej rzeczy wojsko potrzebuje; nie z swywoli związek zrobiło, zapłatę otrzymawszy, na usługę tejże Rzeczypospolitej pójdzie. Gdy dowiedział się Hetman polny i Marszałek w. kor. Jerzy Lubomirski o związku, przybiegł do Lublina, a zważywszy, że to nie żart, władzy hetmańskiej nie używając, wprzódy z wojskiem poszedł, obligując, aby na inszy czas pretensyą tę odłożywszy, nie odstępowali Rzpltej, która wkrótce zapłatę obmyśli, i donatywę wypłaci rycerstwu, gdyż rycerstwo wojska koronnego, szlachta, bracia, nie pasierbowie, ale ojczyzny naszej prawdziwi synowie są, a zatem miłość matki powinna surowość pretensyi przewyższyć. Zaczem zważając Hetmana polnego submissyą, którego passyą rycerstwo kochało, i on się wszystkiemi sposobami każdemu wojskowemu akkomodował, deklarował związek: że niech nam teraz co może być gotowych pieniędzy oddadzą na pułki, co - 3 się podzielimy ad radonem zasług naszych, to przyjąwszy, reszty do przyszłego sejmu poczekamy; jednak w związku będziemy, i Marszałka naszego kommendzie podlegać obowięzujemy się, na obronę ojczyzny za ordynansami jego gotowi będąc, kommissyą wojskową z Lublina do Lwowa, aby była przeniesiona warujemy sobie. Nie dziw, że związkowi surowe ustanowili artykuły na rabowników, bo sami widzieli że to źle czynili; przytem Hetmani dyssymulowali, widząc wojsko niepłatne, a gdy się o zapłatę zkonfederowali, żeby onym Rzeczpospolita nie wytrącała za rabunki zasług, wcześnie sami dla siebie obowiązali się nie gubić ludzi, żeby potem swych zasług nie zgubili; zaczem przywodząc do skutku srogość prawa od siebie ustanowionego od swoich zaczęli. Mikołaj Siemiński, zacnego urodzenia, napadłszy na Jana Gnoińskiego Półkownika regimentu pieszego, który przedawszy się do Szwedów w Pinczowie był na prezydium; broniąc się cesarskim, tandem poddał się z zamkiem, i otrzymał od Króla Kazimierza amnestyą, a do wojska dostawszy się po dawnemu wioski płukał; tego w Rakowie, w południe samo koczującego, napadłszy Siemiński złapał i do lasu zaprowadziwszy, rozstrzelał, udając, że znowu do Szwedów miał się przedać. Drugi casus: regiment piechoty kor. gdzie był Obersleytnantem Orzechowski, chodząc po rekrutach, łudzi werbował, a że chłopom ciężko dokuczał exekucyami, we wsi Kazimierz zwanej, Warszyckiego Kasztelana krak. wieczystych dobrach, do której gdy przypadkiem pan nadjechał, poddani zbiegli' się i przekładali panu swemu utrapienie swoje które od żołnierzów ponoszą; pan ulitowawszy się nad poddaństwem, posłał do Officera kommendę mającego, obligując imieniem swojem, aby wyszedł z dóbr jego jako wieczystych, do których żołnierz nie należy; oraz kazał powiedzieć, że srogie ordynansa wyszły królewskie, ażeby się do obozu spieszyli, nie rabując dóbr szlacheckich. Niemiec hardy nie zważając na tak wielkiego pana, pierwszego Senatora, Kasztelana krakow., posłał kwatermistrza z żołnierzami i sam za nimi ruszył się do dworu Warszyc 1*          - 4 kiego. Co widząc Kasztelan krakowski, zebrawszy ludzi sąsiadów szlachtę, chciał onych wypędzić; wchodzi do wsi gwałtem z regimentem, nie dopuszczają chłopi, pan onym serca dodaje, zwarli się żwawie z obu stron po nieprzyjacielsku; chłopi nie mając broni, przemożeni od żołnierzów; rozpędziwszy chłopów rzucili się żołnierze na Kasztelana krakowskiego, powaliwszy staruszka, do ziemi przybijali, gdyby sługa na nim nie siadł, na śmierć by go zabili. Szlachta dowiedziawszy się, zbiegła się, przypadł i Oberst-leytnant Orzechowski, hamując zajuszonych i onego nie słuchali, lepiej żeby nie przybywał, straszny exces, bardziej niż nieprzyjaciele postępowali, komu bezpieczeństwo ma być, jeżeli pierwszy Senator w takowej opressyi zostaje, tak zacny pan i Rzpltej obrońca osobliwy. Zaczem staruszek ledwie nie umarł po takowej części, a przyszedłszy do siebie, do trybunału zapozwał Orzechowskiego; otrzymał dekret na nim na gardło i na łapanie, a złapawszy, na exekucyą oddaje. Królowa i Król za nim instancyą wnoszą; Kaszt. krak. na obligacyą Królestwa życiem go darować obiecuje, byle z aryanina został katolikiem; przybyli księża onego dysponować aby rewokował; nie chciał, babie jednej polecił się, co go dysponowała w zamku krakowskim, rozstrzelany w aryańskim kacerstwie poszedł do Lucypera. Ponieważ Polacy wojny nie popierali, nieprzyjaciele głowy podnieśli: Moskal w Litwie zamki i miasta dobywał, Szwedzi dowiedziawszy się o związku wojska, takową inkursyą do prowincyi Polskiej uczynili, jako nasi do Holzacyi. Adolf, Książę bipontskie ordynował Wirtza, Gubernatora sztetyńskiego, aby z Pomeranii zebrawszy Szwedów wpadł do Prus, który na początku roku po lodach przez błota, rzeki, jeziora i haff suchą nogą przebywszy, z wielkim strachem napadł Prusy, mimo opinią wszystkich, i niedalekie wojsko polskie; opuściwszy Pomeranią wkroczył w cudze państwo; nietylko pospólstwo, ale i tych, co w murach siedzieli, i ludzi do obrony mieli, ustraszył; najpierwej do Elbląga przypadł. Potem do Malborga i naprowa - 5 -    dziwszy różnych żywności i potrzebnych rzeczy, wprowadził brata królewskiego do bezpieczniejszego miejsca, bo o niego Król szwedzki w Malborgu będącego turbował się. Ztamtąd w chełmiński kraj udał się, wszędzie ogniem i mieczem srożąc się. Brodnica mu się okupiła, Chełmno poddało mu się, także Swiecie, Czczew i Starogard ubiegł, ledwo Bogusława Leszczyńskiego Podkanc. kor. nie złapał, ale Podkanclerzy w Człuchowie mający assystencyą dobrą przy sobie ludzi, sam odważny i mieszczan zachęciwszy, obronił się raptem przybyłemu. Miał intencyą Toruń obledz, gdzie mieszczanie nie zgadzając się z Komendantem, życzliwi byli Szwedowi, widząc prezydyum przez powietrze umniejszone, lecz zważywszy, iż tam trzeba się zabawić, a nazad do Pomeranii spieszył się, przebywszy Wisłę spieszno ku Gdańskowi udał się, posławszy list przodem, napominając Gdańszczan, niby żałując, iż dla szalonego uporu wkrótce zginą; oto Król szwedzki z flotą 300 statków opanowawszy morze baltyckie, wkrótce przybędzie do was i tę hardość waszę uskromi, jeśli się nie zreflektujecie, w czem wam szczerze służyć deklaruję, wkrótce obaczycie potencyą szwedzką większą niż Alex. macedońskiego pod Tyrem albo Anibala pod Saguntem także Króla francuzkiego pod Rupellą. Za Wisłą przyszedł na Zuławy gdańskie; a odebrawszy niepomyślny respons, zrabował i zniszczył Zuławy. Miał nad Prusami gubernią Grodzicki, Kaszt. kamieniecki, lecz nie miał sił, a chciał przeciwko Wirtza wyniść w pole, były 2 regimenta piechoty Butlera i Grotuza, lecz z niemi nie można było w pole, bo zmorzeni powietrzem i głodem; był pułk Sapiehy konny, ale ten na pograniczu Prus stał, bo tu kraj tak ogłodzony, iż się żołnierz pożywić nie mógł. Kłopotowski i Telezyński byli z lekkiemi chorągwiami, tych wezwawszy i piechotę na konie powsadzawszy, poszedł za Wirtzem, spodziewając się od Prus brandenburskich sukkursu; w sam czas Heyster, Generał cesarski przydał mu 400 dragonii, z któremi złączył się, a dopędziwszy pod Morungiem 200 Szwedów zniósł i zabrał,          - 6 drugą partyą pod Lipstadem z rabunkami 500 Szwedów zniósł i zdobycz wszystkę odebrał i więcejby dokazał. Lecz Wirtz, gdy się o nim dowiedzieli Polacy, spieszno uchodził, nie chcąc się spotkać, do Kurlandyi w sukkurs Duglasowi spieszył się, którego w Nitawie Litwa obiegła. Karól, Król szwedzki, lubo mu się już nie powodziło, serca jednak nie tracił, widząc, że Alsen wyspę kolligackie wojska zawojowały; a ztamtąd do Fionii, przeprawić się zamyślały, aby czemprędzej Królowi duńskiemu sukkurs dać mogły. W Zelandyi wziąwszy wiadomość, że flota holenderska i wojska kolligackie w ustawnych pracach będące, na zimowe kwatery, gdy się rozeszły cesarskie w Holzacyi pod Flensburgiem, brandenburskie w rypeńskiej dyecezyi, Piotr Opaliński z Wielkopolany pod Horsen nad odnogą morską ku Fionii, Czarniecki pod Harhusen; którym Kommissarze duńscy rozdawali kwatery, zalecając zrujnowane, a niebezpieczne miejsca chwaląc. Zima srodze ciężka była, a mrozy tak tęgie, że nietylko rzeki, ale i zatoka morska sinus codanus nazwana stanęła, że armaty i najcięższe wozy jak po ziemi można było prowadzić; siła starych tam ludzi było, że nie pamiętali tak wielkich mrozów i tak grubych lodów, a wojsku kolligackiemu nie jak było przeprawić się przez odnogi morskie, które nie stały, tylko na brzegach lodu napędziły wszędzie straszne bałwany. Czem ubezpieczony Król szwedzki gotował się do oblężenia stolicy duńskiej Kopenhagą nazwanej, gdzie sam Król duński zostawał. Szwedowi same powietrze służyło po rzekach i morzu zamarzłem bezpiecznie armaty burzące i wozy z amunicyami prowadził pospieszając, żeby za nastąpieniem rezolucyi nie ruszyły się lody pod morzem. Cud wielki! Szwedowi morze i rzeki posłuszne, a sukkursa Duńczykowi nie mogły się przebrać; bo odnogi morskie nie stały; zaczem Szwed, gdy mu niebo i powietrze pomagało, elementa posłuszne były, starał się pomścić nad nieprzyjacielem swoim, Królem duńskim. Jak zwierza łowcy, tak Szwed Duńczyka w jednej Kopenhadze obledz - 7 i dobydź usiłował, w cholerze nie ubłagany o zerwane traktaty, świeżo zawarte, oraz o przyjętą ligę z Cesarzem, brandenburczykiem i Polakami. Nietylko to zły był na Duńczyka, na Brandenburczyka, Polaków, dom austryacki, na rzeszą niemiecką Holendrów, i na całą Europę diabłami rzucał. Ten wszystek impet cholery szwedzkiej Kopenhaga stolica duńska, gdzie Fryderyk III Król duński i całego królestwa duńskiego fortuna i nadzieja ogarnione były od Szwedów, mających otuchę ze wszystkich tryumfów tak na morzu jako i na lądzie w jednem miejscu meta będzie i wojny koniec ciężkiej. Duńczyk zaś tak honor swój królewski jako życie i zdrowie swoje, tudzież całość państwa swego utrzymując, oprócz rezolucyi i sławy na wojnach różnych okazanej, w niewinności od Boga pomocy oczekiwał, mając bitne wojsko, posiłki za morską odnogą, i floty holenderskiej potężnej co dzień wyglądał. Kopenhaga, stolica na brzegu zatoki morskiej, sinus codanus, leży między błotami, założona roku 1168 od rybaków i żeglarzy, przedtem Axelhusen nazywała się, bo tu Biskup Absalon wybudował był kościołek, i domków kilka dla zebrania się żeglarzy i rybaków na nabożeństwo. Potem upatrzywszy wygodny port żeglujący z całej Europy kupcy polubili to miejsce, założywszy tu i szkoły dla nauki chrześcian. Krystyan pierwszy Król duński tu stolicę założył i szkoły większe ufundował. Pod to miasto Król szwedzki podstąpił z piechotami, jazdą, armatami i amunicyami, wielki cud! po wodzie sucho chodząc, także ciężary dźwigając, która przedtem ledwo okręty zcierpiała. Wyszli Kommissarze duńscy upraszając o pokój, jeden Magnus Hoge drugi Skelum; ofiarują Anglikowie i Holendrowie medyacyą do pokoju; zatrzymał Kommissarzów duńskich, obiecując przy szturmie uczynić pokój; wyprawił Szwed Klaudyusza Todt z jazdą, Amagią, wyspę nie daleko Kopenhagi wypędziwszy Alefelda, Generała duńskiego, opano - 8 wał, obiegł samo miasto Kopenhagę, nie dając prowiantów dowozić, ordynuje szturm około, po morzu jak po ziemi chodząc, podczas ciemnej nocy rozłożone wojska kwatery, aby każdy z swej strony attakował ku stacyom Króla duńskiego. Flota duńska na wyspie około obszedłszy lody, z szańców gęsto poczęła armatami Szwedów razić, kilka dni lekkie były utarczki. Lecz dnia 19 Lutego noc była ciemna, zawierucha słota, wszystko nocą kazał Król szwedzki szturmować, dawszy ordynans, aby lonty zapalone w pochwach od szpad kryli, żeby Duńczycy na ogień do celu nie trafiali, koszule białe na wierzch barwy, aby powkładali, żeby białością śnieg reprezentowali, sam z konia zsiadłszy przed chorągwiami szedł do wału. Zatem do wojska przemówił: „pilnujcie Szwedzi szyków, za mną śmiało postępujcie! dobywszy Kopenhagi, całego świata zwyciężcy będziecie, oto wam Bóg sam usłał drogę po morzu." Wszyscy za jednym razem attakowali, flota duńska uniknęła się, szańce opanowali, gdzie flota stawa, wleźli na fortyfikacye, za miastem będące. Pod same mury przypuścili Duńczykowie Szwedów, którzy tak uporczywie leźli, iż na wał wlazłszy, na bliskiej wieży wierzchołku 3 chorągwie utknęli, gdyby nie ciemna noc, widaćby one było. Lecz Duńczykowie czekali, póki wzmogą się Szwedzi; nie widząc w nocy nieprzyjaciół, razić nie mogli. Jakże wołać poczęli, wtenczas gęsto strzelali i tak razili, że jak grad Szwedzi padali; przez całą noc Szwedzi szturmowali a Duńczykowie bronili się. Całe trzy godziny wręcz Szwedzi z Duńczykami nie ustając passowali się, jako Lokcenius, historyk szwedzki, opisuje: żadnego nie było, coby nie był ranny; z obu stron padali, Duńczykowie, każdy swego miejsca broniąc a Szwedzi następując jeden po drugim; jeden zginął, drugi następował. Jak dnieć poczęło, kazał Król szwedzki odstąpić, tara dzień odkrył, co noc zasłaniała. Odstępowali Szwedzi szeregami, a ślad krwią farbowali; jak dzień rozjaśniał, stósy trupów na lodzie zostały, śnieg wszystek zafarbowany. Między zabitymi - 9 znalezieni Henryk Steenbok, Generał artyleryi szwedzkiej, Gengel, Wojetta, Westerwich, Feysteyn, Banner, Keuenhuler, Wawasor, Pułkownicy, oprócz 80 innych Oficerów zacnego urodzenia, Graf Palatinus Homburski, siostrzan Króla szwedzkiego, któremu armata kolano urwała. Sam Król szwedzki, jak Duńczycy wypadli, w wielkim był strachu. Szwedzi tak dufali sobie, że mieli tej nocy dobyć miasta Kopenhagi, iż sobie rozpisali ulice i gospody, kazawszy żonom i czeladzi za sobą spieszyd się, ażeby nie błądzili na ulicach; każdy swoim kazał się szukać, bo nie będzie komu zdobyczy przyjmować; aż oni nałożyli głową; więcej 6000 trupa było prostych żołnierzy szwedzkich, a Duńczyków tylko 1600 zginęło. Król duński, Fryderyk trzeci, rezolutnie sam stawał, wszędzie, przebiegając, animował; Generałowie duńscy Ebrensztein i Szak z wojskiem duńskiem i mieszczanami odważnie Szwedów razili, innych kroniki duńskie obszerniej wyrażą. Tak Król szwedzki oszukał się w swej imprezie, nietylko skrzydła osmalił, ale kwiat wojska stracił, a nie tak tego żałował, jako, że mało co Kopenhadze zaszkodził; Królowi duńskiemu pociecha była, a Szwedowi wstyd i szkoda. Więcejby Szwedów zginęło, gdyby Duńczycy za nimi wypadłszy, nastąpili; ale szanowali wojska na insze imprezy, bo Szwed odpędzony od Kopenhagi do Kroneburgu udał się, utrzymując port tak Baltyckiego morza jako i Oceanu, i nie długo deliberując, ordynował do Szwecyi, by mu świeże wojsko, z fortec ruszywszy prezydia, przysłali, bo temi nie mógł siła wojować, ledwie który nie ranny albo nie skaleczony. Pisał i do księcia Adolfa, brata swego, że wkrótce do Prus przybędzie, albo odzyskać co stracił, albo resztę zgubić. Na wiosnę Wranglowi, admirałowi, rozkazał, aby z flotą do Fionii udał się, nie pozwalając kolligatom, przeprawić się. Sam Król szwedzki nowe zbierał wojsko, chcąc znowu Kopenhagę obledz, szukał posiłków od Francyi i Anglii, jeżeli - 10 nie zechcą onego ratować i z tern co ma wojskiem po desperacku albo zginąć albo zwyciężyć rezolwował się. Gdy to zamyśla, przyszła wieść, że Kromwell 40 okrętów angielskich flotę ordynowaną przysyła w kommendzie Admirała Montacutius nazwanego. Gdy się doczekał floty angielskiej, aż mu zaśpiewała co inszego: „myśmy przybyli godzić was z Duńczykiem, nie wojować; gdy Król szwedzki to usłyszał, troche go kaduk nie cisnął, że w nim dufał, ten mu co inszego radzi, a zamysłów jego nie dopomaga. Miał nadzieję w Królu francuzkim, że ten monarcha dawno zligowany z Szwecyą, nie da onemu upaść, a w tym razie nadeśle mu wojska; aż Francuz toż samo zaśpiewał, co Anglia, mówiąc: my ciebie ratować gotowiśmy, żebyś cale nie zginął, ale dodawać tobie sił, żebyś ustawnie szalał, i na nas przymnażał nieprzyjaciół, nie gotowiśmy; ani chrześciańska rzecz w ustawnem zamieszaniu cierpieć Europie. Rzucił się do Moskala, chcąc z nim zgodzić się; a złączywszy się z moskiewskiemi wojski, Polaków dogubić, lecz trudna była z Moskalem zgoda; bo oba o jednę rzecz certowali, tak Moskal jako Szwed chcieli Polskę zawojować. Musiał się i Szwed nakłonić do pokoju, a za radą posłów francuzkich z Polakami do kombinacyi zabrać się; zaczem posłowie francuzcy Kazimierzowi, Królowi perswadowali, ażeby z jednej strony uspokoiwszy się z Szwedem, silniejsi byli oponować się Moskalowi. Zważywszy Król polski rzecz słuszną, ordynował Jana Leszczyńskiego Wojewodę poznańskiego, Mikołaja Prażmowskiego, Kanclerza kor. do Torunia, którzy stanąwszy w Toruniu, wzywali szwedzkich kommissarzów do traktatów. Lecz Szwedzi z hardości swojej nie do Torunia, ale do Elbląga Polaków wzywają, i to tylko z samymi Polakami chcąc pokój uczynić, kolligatów aby Polacy odstąpili, dali odpowiedź. Nie pozwolili Polacy ani na miejsce, ani odstąpienie swoich kolligatów, i owszem dali wiedzieć tak cesarzowi, brandenburczykowi jako i Królowi duńskiemu, wysławszy Jędrzeja Olszewskiego, dziekana krakows. do Wiednia i Stanisława Wojeńskiego, archidyakona - 11 płockiego do Frankfortu nad rzeką Men leżącego; pierwszy cesarzowi drugi elektorom rzeszy niemieckiej oznajmują o tych traktatach, oraz upraszają o sukkurs Rzpltej przeciwko Moskalowi, ciż potem i do Brandenburczyka, oraz Króla duńskiego destynowani. Dowiedziawszy się wojska kolligackie o attaku Kopenhagi, z kwater zimowych ruszyły się, same ostrożne będąc i Duńczykowi pomodz usiłowały, z tyłu na Szweda uderzyć chcąc, do Koldyngi wszyscy zebrali się, bo Wrangel, Admirał szwedzki przez odnogę morską Midelfart nazwaną, z flotą przebywszy, gdy na wyspie Alsen spustoszonej nie mógł z ludźmi długo bawić się, pod Fryderychsburgiem wysadził ludzi na miejscu portowem i obronnem, ukazując potencyą, jakoby tu długo myślał zabawić. Miasto to Fryderyk wtóry, Król duński prywatnie upatrzywszy sposobne fortecy miejsce, założył i nazwał od imienia swego Frydrychsburgiem. Dla portu, floty, żołnierzów na ląd wysadzenia Szwedom przydała się, dla obrony wyspy Fionii, i utrzymania odnogi morskiej i na morze, gdy zechcą udania się; zaczern nad dawną fortyfikacyą świeże z ziemi porobił reduty i prezydium wsadził tak prowiantów jako i żołnierza przez morze nadwożąc. Kommissarze duńscy obiecali kurfirstowi brandenburskiemu na wiosnę floty przysłać, dla przeprawy odnogi morskiej ku Zelandyi; aby się kolligackie wojsko złączyć mogło coprędzej z Królem duńskim, i Szweda odpędzić od Kopenhagi, a uwolnić Zelandyą od nieprzyjąciół, lecz Wrangel opanowawszy brzegi, nie dopuszczał nikomu przystąpić, zaczern Brandenburczyk, żeby czasu darmo nie trawił, ziemią na nieprzyjaciół umyślił nastąpić, przyciągnąwszy z wojskiem pod Frydrychsburg, a zaczynając to dzieło około miasta, żeby nie mogli razić z armat okopał się; już i Polaków ubłagał, że zapomniawszy urazy przez zimę na wiosnę z nim złączyli się; przed sobą wały wysokie i szańce usypać, kazał nad morzem, także raweliny usypał, armatami i ludźmi osadziwszy, w pole z wojskiem uszykowawszy się, wyszedł, wywabiając Szwedów; bo Wrangiel, na morzu sławny Ad - 12 mirał miał 7000 ludzi do boju tak morskich jako i lądowych, a choćby i przegrał, do fortecy umknąć się mógł, a potem z flotą na morze. Ale Wrangiel nie to miał w myśli. Na odnodze fiońskiej był ostrów niedaleko kolligackiego wojska, podługowaty; na ten wysłał jazdę szwedzką, którzy ukazawszy się i poharcowawszy, gdy się Polacy do nich wpław zabierali, wnet pod wały i fortyfikacye umknęli się, chcący Polaków naprowadzić na kule annatne. Kurfirst brandenburski w równem polu uszykował wojska tym porządkiem, na froncie postawił Polaków, wysławszy przednią straż, którą Piotr Meżyński Czarnieckiego porucznik, komenderował, za nim dwa pułki polskie o podal troche, które mieli Piasoczyński i Polanowski w komendzie, za niemi jazda niemiecka we 3 linie uszykowana; a za tymi piechoty brandenburskie kurfirsta, sam w korpusie był, cesarscy z boków pilnowali brzegów odnogi morskiej, dokąd przedtem kilka okrętów szwedzkich przybyło. Czarniecki z swoją dywizyą był na odwodzie; ale Wrangel widząc liczne wojsko kolligackie, nie myślił trudzić ludzi. Szwedów tylko wysyłał, żeby zwabiali pod wały na kule kolligatów; stali tak długo w polu, czekając Szwedów tylko się pojedyńczo ucierano; w samo południe wypadli Szwedzi i uderzyli na szyki brandenburskie. Kurfirst kazał umykać się swoim, aby odwabili Szwedów od wałów, zatem odwrócić się kazawszy, uderzyli na Szwedów, i siła z obu stron zginęło w tej akcyi. Stefan Czarniecki, Starosta kaniowski, synowiec Wdy ruskiego, w ramię postrzelony i Eustachy Wieszczycki i niemało Polaków ranionych, ale większa szkoda koni obrotnych i rączych w tym kraju niewidzianych. Zatem przybiegł szpieg od Kopenhagi donosząc, że floty, angielska i holenderska, przybywają do Orezundu, chcąc Szweda przymusić do traktatu z Duńczykiem, bo dla jego uporu i oni nie mają wolnych handlów na morzu baltyckiem od lat kilku. Zaczem Anglia i z Holandyą rezolwowały się bydź gwarantami, z medytatorów jawnym nieprzyjacielem bydź temu, który zgody i pokoju nie zechce, - 13 i chcieli swą. imprezę do skutku przywieźć. Lecz gdy się rzeczy w Anglii zamieszały, flota angielska do domu powróciła, Holendrowie, jako dawni Duńczyka przyjaciele, woleli Duńczykowi pomagać, niżeli godzić i patrzyć się, kto kogo przemoże. Co zrozumiawszy Kurfirst brandenburski, rezolwował się obledz Szwedów w fortecy Frydrychsode, coraz kopiąc approsze i z armat strzelając, aby z morza sukkursa i prowianty Szwedom nie przybywały, a widząc, że siła czasu darmo strawią, trzymając Szwedów w oblężeniu, zaczem rezolwował się z kolligatami do szturmu generalnego pójść, przygotowawszy wszelkich rzeczy do szturmowania należących. Już też Wrangiel uszedł był z flotą na morze; posłał trębacza do miasta Brandeburczyk obligując Gubernatora aby nie rujnując fortecy duńskiej, poddał się, nie czekając póki szturmem wezmą miasto, natenczas go żywić nie będą. Miał komendę nad miastem Kox Angielczyk, który z pierwsza srożył się, ale zważywszy, że Kurfirst do szturmu zaIbiera się, wsadziwszy na okręta szwedzkie prezydyum i zapaliwszy miasto, tak wielkie fortyfikacye przez 3 niedziele od kolligackich wojsk attakowane porzucił i w nocy uszedł. Nie spodziewał się Kurfirst tej sztuki, lecz obaczywszy pożar w mieście, posłał dowiedzieć się; aż tam nikogo nie znaleźli, ani żadnej zdrady nie było. Nazajutrz weszli na wały żołnierze, a przed tern przystąpić nie było bezpiecznie, prowianty popsowane porzucali i armaty burzące pozabijawszy zapały gwoździami żelaznemi, żeby z nich strzelać nie można było. Jak Szwedzi wyszli z Frydrychsode, otworzyło się przejście kolligatom do Fionii, wyspy; tylko nie mieli statków do przeprawy. Duńczykowie obiecali nadesłać statków, lecz Szwedzi przeszkadzali na morzu, musieli od Holendrów okrętów pożyczyć. Elektor, co znaleść mógł koło brzegów morskich, kazał posprowadzać i ponaprawiać; znaleźli 13 okrętów szwedzkich, zamarzłych na brzegu, których Szwedzi uchodząc nie mogli wywindować, bez masztów i należytych - 14 potrzeb porzucone, kazał Kurfirst naprawić i sporządzić; na które sporządzone żołnierze wsiadłszy, próbowali żeglugi. Czarnieckiego także wzięła ochota spróbować na morzu odwagi i fortuny, jeżeli to szczęście będzie miał na wodzie, które na lądzie miał; wsiadł tedy ze 40 podufałych i Michała Kozubskiego star. lityńskiego wziął z sobą z 40 Semenów, których wodził Kobyłecki, którzy u Turków na morzu wojowali; z tym tedy okrętem na morze wyjechał, który za podniesieniem żaglów wyleciał daleko; zatem sternik wlazłszy na wierzch masztu obaczył z daleka flotę i po banderach rozeznał, że Szwedzi. Oznajmił, że nieprzyjaciel przybywa. Jakoż wkrótce okręty szwedzkie nadchodziły żeby Duńczykowie nie oddawali okrętów kolligackim wojskom. Doświadczył Czarniecki czego żądał, nie mógł ujść nazad, umknąć się przeciwny wiatr nie pozwalał, niemiał siły tak wiele bronić się, poddać się niechciał sukkursu nierychło spodziewał się. Jednak odważny na ziemi wódz i na morzu serca nie tracił; poleciwszy się boskiej prowidencyi, jeżeli przyjdzie zginąć, nie jednego z nieprzyjaciół położyć rezolwował się; zaczem wszystkich animował temi słowy: „oto bracia szukaliśmy na lądzie nieprzyjaciela, na morzu go znaleźliśmy; ani wałami, ani murami ani obozem zatarassowany, ale pośród morza nie ma się tu gdzie schować, ani zdrady żadnej nie może uczynić, gotów jest do boju, teraz Polacy pokażmy naszą rezolucyą, niech morze ogląda, iż nietylko na ziemi; lecz i na wodzie nieustraszone niesiemy serce, teraz wszystkich nas życie w ręku naszych; pokażmy się tu nieprzyjacielom nieustraszonymi, a naszym kolligatom odważnymi." Wszyscy odważyli się do upadłej bronić się, niebyło nad 140 do boju, oprócz żeglarzów i puszkarzów. Krzyknie Czarniecki: w imie pańskie! Czarniecki na przodzie okrętu w delii ponsowej po turecku, chusteczka biała na szyi, rozkazał szyprowi, aby okręt jego na nieprzyjaciela skierował. Gdy się zbliżyli Szwedzi, dziwują się, że tak śmiały jeden okręt, a obawiając się zdrady nagłej, wstrzymali się, czekając drugich szwedzkich okrętów; a obróciwszy - 15 się na stronę, poczęli z armat strzelać do Czarnieckiego, spodziewając się, że mu w sukkurs od lądu inni przybędą, poczęli otaczać okręt Czarnieckiego; jakże obaczyli, że się hurmem rzuciły kolligackie wojska na okręta i baty, zatem wiatr burzliwy powstał, nieprzyjaciele porzuciwszy Czarnieckiego na morze udali się, a szyper okrętu Czarnieckiego podniósłszy żagle z wiatrem, ku lądowi przypadł. Za strzelaniem na morzu dowiedziały się kolligackie wojska, że Czarnieckiego attakuje Szwed, hurmem rzucili się do statków i strzelać poczęli, najbardziej cesarscy ratować Czarnieckiego usiłowali; napełniono ludźmi i statkami odnogę morza, a Czarniecki u brzegu stanął i wysiadł, którego Kurfirst z radością witał, obligując w czas przyszły, aby się drugi raz w takie niebezpieczeństwo nie narażał. Zatem do rady wojennej zebrali się wodzowie; zgodzili się przeprawić przez odnogę morską do Fionii, lubo nie wiele mamy statków, tylko się prędko uwijajmy, możem wkrótce przeprawić się, a jeśli na drugim brzegu znajdziemy nieprzyjacielskie statki, one zabierzemy. Wrangel tak długo odnogi będzie nam bronił, jako Frydrychsode, zkąd sromotnie uszedł. Przybyło 7 holenderskich okrętów, na których armaty i żołnierzy wsadzono, stały na kotwicach przy brzegu i drugie okręty i baty ponaprawiane od Kurfirsta, zabrawszy ludzi złączyli się, rachowało się 6,000 wojska niemieckiego, nad którem jako i nad flotą miał komendę Graf Montekukuli, cesarski Generał. Odszedł od. brzegu dnia 9 maja, wiatr mu służył, ochota niezmyślona była u wszystkich, w kotły bito; trąbiono, na morzu echo rozlegało się, bandery na masztach wolny wiatr rozwiewał; na środek morza wyszedłszy na pożegnanie z armat na flocie strzelać kazali, ledwo pół odnogi morskiej przebyli, Golcz, Półkownik brandenburski, w przedniej straży płynący, złapał szpiega w łódce szwedzkiego, od którego wywiedział się, że Wrangel z flotą okrętów 17 przychodzi, nie dopuszczając kolligackim wojskom przeprawie się do Fionii. Na samym brzegu morskim leży miasteczko Midelfart, od którego odnoga nazywa się, - 16 w samym schodzących się Oceanu i baltyckiego morza wód impecie z jednej strony miasta od Oceanu wody wpadają w odnogę, z drugiej strony z odnogi, leci do baltyckiego morza. Zaczem przeciwko Wranglowi prosto okręta z transportem Niemców dążyły, spodziewając się, spędziwszy z odnogi morskiej Szwedów, i miasteczko Midelfart opanować. W miesiąc uszykowali się na flocie Niemcy; po południu ukazały się szwedzkie okręty i one także w miesiąc uszykowano; obiedwie floty zapatrywały się, deliberując. Lecz cesarski Graf Montekukuli pierwszy kazał dać z armat ognia na flotę szwedzką, począł okręt jeden topić się, a gorąco następując,' chciał przyjść do bitwy wrącz i otrzymać nad Szwedami wiktoryą bez Brandenburczyka i Polaków; rozkazał szyprom, aby co największe okręty dwa skierowali na Szwedów, sam potem z drugiemi okrętami mając nastąpić i bitwę stoczyć. Wiatr wolny był, ni na tę ani na owę stronę nie pochlebiający, gdy ruszyli dwa wojenne okręty, przeciwko nich dwa szwedzkie także wyszły i właśnie jak na ziemi obracając się do siebie strzelali; straszny grzmot był na morzu od armat, i od prochu świata nie widać, a dzień jasny zaćmiony; nastąpił z największym okrętem Montekukuli, za nim drugie okręta swoim porządkiem postępowały, stoczono bitwę pamiętną w późne wieki tak straszną, iż za dymem dnia nie widać, a morze zdawało się goreć, nastąpiły zabójstwa z obu stron. Póki słońce nie zaszło, uporczywie z obu stron stawali, i pewnieby Niemcy wiktoryą otrzymali, gdyby noc nie nadeszła i przypadek nie rozerwał bitwy, bo gdy Montekukuli na przodzie okrętu stojąc, zachęcał Niemców do boju, jako odważny wódz, kula armatna urwawszy szmat belki od okrętu, goleń u nogi jego zgruchotała śmiertelnie prawie; zmieszali się Niemcy, rozumiejąc, że zabity; jednak żywego podnieśli. Goltz i Rantz, Półkownicy, komendę objęli, i nieustraszonem sercem stawali, zatem ciemna noc i spracowane siły rozwiedły, że się cofnęli Szwedzi do brzegu, a flota cesarska aż do rana na - 17 kotwicach stała, a nazajutrz nazad się do kolligackich wojsk wróciła, pokazawszy Szwedom, co Niemcy umieją. Zatem jeszcze w Polsce bieda nie ustała, nie dopełniło Boskiej kary utrapienie, jeszcze trzeba było w ustawnych opałach z Moskwą Polakom zabawiać się; bo Moskwa niezliczone siły zebrawszy, koniecznie Królestwo polskie podbić, nie elekcyą otrzymać rezolwowała się. Pograniczny naród z Litwą i Ukrainą, lecz od wieków Polakom nieprzyjazna, niedawno Smoleńsk wzięła, w Litwę wkroczyła, rebelizujących Kozaków na Ukrainie w protekcyą przyjęła. Lubo Polacy wszystkiemi sposobami starali się z Moskwą przyjaźń skleić, póki Szweda nie wyrugują z Polski, folgowała Moskwa Polakom i Litwie, póki Szwedów w Polsce widziała, nie tak z komizeracyi to czyniąc, jako Szweda polskierni siłami zdebilitowanego na dobitkę sobie zostawując, aby zwyciężywszy Szweda konkurującego o polskie królestwo razem i Polaków pod swą moc i władzę podbiła. Obszerne to moskiewskie państwo ku północy rozciągnęło się, aż ku lodowatemu morzu, któremu Alexy Michałowicz z familii Filaretów Car moskiewski panował; ten obiecywał Kazimierzowi, Królowi polskiemu posiłki na Szweda. Polacy nagradzając wdzięcznością ten affekt, obiecywali go Królem obrać, czego się był srodze Car chwycił, pretendując, aby go zaraz Królem deklarowali; lecz Polacy odpowiedzieli, że to bydź teraz nie może, gdyż Król Kazimierz żyje, chyba po jego śmierci jak będzie wakowało, natenczas elekcyą złożą, na której trzeba wiarę odmienić, prawa i swobody starodawne Polakom potwierdzone i inne jako zwyczaj pacta conventa spisawszy one zaprzysiądz, że nad wolnym narodem wolno panować będzie. Król Kazimierz nie mając potomków, jako sukcessora może przybrać sobie Cara Jmć, czem upewniony podczas elekcyi od Polaków za Króla obrany i proklamowany będzie. Lecz Car, niechcąc czekać śmierci Króla J. Kazimierza, ani Polaków prosić, żeby go Królem zrobili, umyślił sam się zrobić Królem, któremu Kommissarze polscy zreprezentowali, żeby car T. II.   2 - 18 ska mość Moskwę do Polski i Litwy przyłączył, jako Jagiełło Litwę zjednoczył z Polakami w jeden naród, za co sam, potomstwo jego i familia dwieście lat w Polsce panowała, a zatem Waszej carsk. mości monarchia zjednoczy narody słowiańskie za jedno i wszystkim narodom, tak Turkom jako i Niemcom strasznym będziesz, że z czasem całego świata możesz bydź imperatorem; albowiem te narody jako z jednego pokolenia idą, obyczaj, strój, mowa nie siła mają różnicy, nawet w wierze nie wiele odmiana, o papiezkie rządy i patryarehy; w tern, jak się zniesie dyfferencya, oba narody w jedno skleją się, co antecessorowie twoi nie dokazali, Wasza Carska Mość to łatwo i szczęśliwie skojarzysz. Ale car moskiewski odpowiedział, iż na elełcyi jak wiele głów, tak wiele umysłów, tego tak długo czekać i o to prosić, co wkrótce mogę bez prośby przez moję potencyą dokazać, ile u nas nie szczere słowa i obietnice, jako i teraz zbuntowawszy mi Kozaków, z niemi pacta hadziackie zawarliście, na co Ukrainę mi odbieracie, kiedy szczerze chcecie mnie Królem swoim obrać, na co rozłączać Kozaków na 2 części, kiedy i sami z Moskwą złączyć się chcecie? Tak nie skończywszy wojny szwedzkiej, z Moskalem rozpoczęto, a to wszystko o Królestwo polskie. Ganią polskie państwo, a każdy chce bydź jego Królem, Szwed, Moskal, Stefan Rakocy i Kurfirst brandenburski, nawet Han tatarski o Królestwo polskie konkurował. Zatem Moskwa hurmem na Polskę rzuciła się, na trzy części podzieliwszy swoje wojska: 1sze 30,000 wojska weteran moskiewski wódz, Kniaź Trubecki, na Ukrainęp rowadził; drugie wojsko do Litwy Kniaziowie Chowański i Dołhoruki 30,000 Moskwy; trzeci Kniaź Ramadanowski między Dnieprem i Berezyną 30,000 Moskwy wprowadziwszy, miał w pogotowiu nad to, że gdy Polacy nie deklarują Cara Królem, tedy Car swoją osobą złączywszy się z temi wszystkiemi wojski miał iśdź prosto do Krakowa na koronacyą. Wchodząc jednak do Litwy, wydali uniwersały carskie, iż z pokojem wchodzą, a miasta i zamki zabierali, krainy pustoszyli, używając Kommissa - 19 rzów polskich do zakończenia pactów cenventów Cara z Rzpltą, na obranie onego królem polskim, po zakończeniu czego Car moskiewski całej Sarmacyi monarchą ukoronowawszy się, na nieprzyjaciół krzyża ś. złączywszy siły wszystkie obróci. Król Kazimierz tak straszną potencyą chcąc wstrzymać, wyprawił Ignacego Bąkowskiego, Podk. chełmskiego do Litwy z ofiarowaniem przysłania Kommissarzów Rzpltej do traktatów z Moskwą; zaczem Moskwa zakazała, aby wojska carskie żadnej akcyi nieprzyjacielskiej nie okazywały, Kommissarzów swoich do Wilna wysławszy i naszych tam wzywali, chcąc onych, zwabiwszy przymusić do uznania Cara za Króla polskiego, bez żadnych pactów conventów, wiary odmieniania i approbacyi starodawnych swobód polskich. Ale Paweł Sapieha, Wda wileński i Het. W. X. Lit. dociekłszy tych zdradliwych moskiewskich zamysłów, ostrzegł Kommissarzów pols. aby nie jechali i sam zważywszy potencyą moskiewską, uniknął z wojskiem lit. radził i napominał Gąsiewskiego Het. pol. lit., aby i on umknął się; lecz Gąsiewski zostając w emulacyi z Het w. lit., że Sapieha został mimo jego w. Het. nietylko pogardził przestrogą, ale Kommissarzów, aby do Wilna jechali namawiał, i sam z dywizyą wojska pod Wilnem za Wilią stanął. Takto Hetmani przez emulacyą swoję i Rzpltę i wojsko gubią. Chowański spieszno przyszedłszy, Wilno opanował i Gąsiewskiego niezgodnego kolegę hetmańskiego, a sił po temu niemającego, bo tylko 16 miał chorągwi i z temi odważnie na Moskwę uderzył, zwyciężywszy, wziął w niewolę i do Cara moskiewskiego do stolicy w więzach odesłał, i officyalistów znaczniejszych tamże wziętych, jako pierwiastki szczęśliwie poczynającej się wojny moskiewskiej. Tak tedy Wilno, Troki, Grodno, Mińsk i inne miasta Moskwa opanowała i prezydia powsadzała. Do Brześcia lit. Ramadanowski ze swoją dywizyą 30,000 ciągnął, aby ten opanowawszy, był blizkim Polski, oraz 2* - 20 oglądał się na Kozaków ukraińskich, którzy albo zawojowani, lub też do Cara przekabaceni mieli się złączyć z nimi. Podczas samego ognia rozpoczynającej się wojny moskiewskiej Poseł Cara moskiewskiego przybył do Krakowa chcąc tara odpocząć z podróży; miasto ostrożne zatrzymało jego, póki Król Kazimierz nie da oFdynansu, albo go uwolnić , albo zatrzymać w więzieniu; do Wiednia jechał w 200 koni assystencyi i siła z towarami wozów kupieckich prowadził. Należało onego zatrzymać, bo tak wielka od Moskwy wojna i on jako nieprzyjaciel szpiegując przechodził, a Chowański pod pretextem traktatu Gąsiewskiego, Hetmana zdradliwie zniósł, i do Moskwy uchwyciwszy zasłał. Dla przyjaźni cesarskiej Król Kazimierz kazał go uwolnić, lubo Senatorowie jako szpiegującego nieprzyjaciela zatrzymać radzili, i Cesarz o zatrzymanie onego począł się był urażać. Posła polskiego Jędrzeja Olszewskiego, Dziekana krak. nie tak jak pierwej Ministrowie cesarscy akceptowali, lecz Olszewski widząc humor dworu wiedeńskiego, nie zważał tego i wyrozumiał, że nie tak dla zatrzymania Posła cesarskiego, jako że Polacy do traktatu z Królem szwedzkim akceptowali Króla francuzkiego medyacyą, mimo Cesarza chrześciańskiego, który dawno tego pretendował, nie mogąc bydź mediatorem oraz nieprzyjacielem Szweda. Pierwej Moskwa chciała sprobować szczęścia i sukcessów wojny na Ukrainie z Kozakami, którzy na dwie partye rozłączyli się, jedni przy Polakach i większa onych partya i żołnierze dawni; drudzy przy Moskwie pograniczni Moskałom za Dnieprem mieszkający. Interes był Cara, aby Kozaków zbiwszy, albo pogodziwszy, onych na Polaków zburzyć. Wychowski Hetman wojska zaporozkiego zbrzydziwszy z Kozakami panowanie tyrańskie Moskałów, pod Hadziaczem z Kommissarzami Rzpltej zgodził się i Rzpltej poddał się, za perswazyą Hana krymskiego, który odgrażał Kozakom w pień wycięciem i spaleniem Ukrainy, gdyby się dłużej przy Moskalach opponowali. Wojnę tak okrutną rozpocząwszy Moskwa, we 2 leciech - 21 nie spełna, gdy w jednę liczbę zkompletuje, zguby wojska swego więcej 100,000 nie doliczy się, nie tak prędko matki narodzą tak wiele dzieci. Trubecki wszedł na Ukrainę z 30,000 wojska pod pretextem uspokojenia Kozaków, ofiarując buławę kozacką Juryszce Chmielnickiemu, synowi Bohdana, który tę rebellią kozacką rozpoczął i wielką u Kozaków miał miłość. Na pozór nazywał Hetmanem Chmielnickiego, który jeszcze w Kijowie uczył się, aby pod pokrywką hetmaństwa Chmielnickiego, sam Kozakami rządził. Co widząc i zważając Kozacy, gdy Chmielnickiego pytali; czemu ze szkoły do wojska nie jedziesz? Chmielnicki dla pokoju zrzekał się buławy. Zrobił tedy Trubecki Marcina Cieciorę nakaźnym Hetmanem, póki Chmielnicki lat nie dorośnie. Wychowski zaś Hetman zaporozki wszystkich, którzy tylko mogli broń w ręku utrzymać, na obronę praw i swobód kozackich pobudził i zebrał do wojska zaporozkiego. Przybyli w sukkursie Polacy, Jędrzej Potocki Strażnik koronny Stanisław Jabłonowski, Oboźny koronny ze 3000 wojska od Króla Kazimierza ordynowani, przydał i Łączyńskiego z dwoma regimentami dragonii konnej. Han krymski 30,000 Tatarów przysłał w kommendzie Gałgi i Nuradyna Sułtanów, obiecując i sam przybyć z Ordami, jeśliby tego trzeba było. Przy Wychowskim 16,000 Kozaków starego żołnierza było, oprócz przybyłych na gwałt i obronę wielkiej gromady, którzy ustawnie przedtem Ordę wojując, wyćwiczyli się w różnych bojach. Trubecki Kozaków zadnieprskich utrzymywał w życzliwości dla Cara moskiewskiego, lecz dowiedziawszy się, że Wychowski wielkie mając wojska i wielkie sukkursa od Hana tatarskiego, przytem z Polakami ciągnie przeciw Trubeckiemu, zostawiwszy prezydium w Kijowie, za Dniepr przepuścił się i ku Nowogrodku Siewierskiemu udał; a między rzekami Desną i Semem założywszy obóz, okopał się, a ufając tak położeniu miejsca jak okopom, spiesznie nadchodzącego Wychowskiego oczekiwał, z onym chcąc bitwę stoczyć. Nieda - 22 leko ztamtąd jest Konotop, miasteczko, które tą bitwą na potem wsławiło się; właśnie jakby obie strony zmówiły się na tem miejscu wydać batalią. Moskwa ufała wojsku swemu, które Pożarski ze 30,000 Moskwy i Kałmuków przybywszy wzmocnił, pułki dawnych żołnierzy wyprobowanych mając, Kozacy zadnieprscy przysięgą, że życzliwie służyć będą Carowi ubezpieczyli Trubieckiego, armat więcej 60 miał, sam przytem żołnierz doświadczony, miejscem ubezpieczony niedaleko też i granica moskiewska, zkąd jeśliby potrzeba było, sukkursa mógł mieć. Wychowskiego pobudzał żal szczery i pomsta na Trubeckiego, który nastawał na życie i honor Wychowskiego Kozaków buntował, odbierał mu honor i sławę hetmaństwa zaporozkiego, sprawiedliwa sprawa ojczyzny, swobód zgwałconych i Króla, pana swego prawdziwego zaszczyt animowały; Ordę nieśmiertelna na Moskwę zawziętość i Kozaków przy Moskwie będących, ku zaporozkiemu wojsku większa inklinacya nadzieję dawała przyszłego zwycięztwa. Wychowski z Ordą, Polakami i swem zaporozkiem wojskiem rezolwował się uderzyć na Moskala. Trubecki także był gotowy do boju, ufając szczęściu swemu w pierwszych bojach, a mając ordynans od Cara, aby następował na Wychowskiego; jakoż pierwsza utarczka poszczęściła się była Trubeckiemu, bo Ordę, która napadła z nienacka spędził. Lecz Nuradyn Sułtan dowiedziawszy się o tern, rzucił się swoim w sukkurs; Trubecki wyszedł w pole, Kałmucy tył utrzymywali Moskwy, tych Orda rozpędziła, Moskwa ustawnym z armat strzelaniem od Ordy zasłaniała się. Zatem noc nastąpiła, rozeszły się wojska równym bojem z obu stron, Ordy tylko na błotach ze 200 zginęło, bitwa na drugi dzień odłożona. Moskwa tryumfowała, że Kozacy od Wychowskiego przedawali się do nich; zaczem w taką ufność wpadł Trubecki wygranej batalii, iż wyszedłszy w pole, wyzywał do boju; ale pomięszał tę odwagę przypadek taki: Moskwa          zrobiła most na rzece w lewo będący tak szeroki, że mię - 23 dzy dwoma wozami konny mógł wygodnie przejechać, a to dla łatwiejszego prowiantów i sukkursów sprowadzenia z zarzeki; okopały się nad tym mostem, i Pułki z Pożarskim tu się ulokowały, wysypawszy szańce do obrony. Ordynowany Hulanicki Pułkownik, aby most ten odebrał, albo żeby się nie mógł złączyć Pożarski z Trubeckim, w 5000 Kozactwa, wykopał rów aż do samego mostu nakształt aproszów, w tym rowie pilnował mostu, który gęstemi i grubemi stęplami był ufortyfikowany; lecz że to Moskwa spieszno robiła, chwiały się słupy; czy nie bardzo głęboko wbite w ziemię, most zawalił się, a pomost oparszy się ó słup zatamował wodę, co widząc Hulanicki z Kozakami rzucił się bardziej tamować wodę, co było suszu, łozy, chrostów, tudzież gałęzi tego drzewa rzucali w wodę, aby z wody impetem płynąc most z gruntu wywrócił; trzciny kosili, a w wodę rzucali; wszystko to się zbierało przy moście i wodę tamowało. Nie nadaremna praca była Kozaków, lubo nie ten skutek uczyniła, który Kozacy przedsięwzięli, bo Deśna rzeka wolno płynie bez impetu, nie mogła więc wywracać mostu; ale sobie znalazłszy meat po łąkach, do obozu moskiewskiego obróciła się, zalała fossy, opanowała wszystek obóz, armaty, amunicye, prochy, wały i okopy, podejmowała; rzuciła się Moskwa ratować armaty, lecz ani końmi ani ludźmi onych wywindować nie mogła, i tak, co dotychczas armatami Moskwa Kozaków raziła, teraz Kozacy wodą Moskwę zwyciężyli; same elementa pomagały Kozakom. Już tedy odsadzony Trubecki od Pożarskiego, wkrótce i sam upadnie, albowiem widząc jawny w błotach i bagnach lgnących upadek, gdy szuka miejsca wyprowadzić w pole wojsko i uszykować, Tatarowie postrzegli, że się Moskwa miesza, strasznym impetem uderzyli na lewe moskiewskie skrzydło. Wychowski z całą potencyą na lgnących w błocie i mieszających się nastąpił, a spędziwszy Moskwę z pagórków do obozu w bagna, jako w turmie zamknął do wycięcia i tryumfu, jednak Trubecki nie tracił serca. Chcąc się poprawić, znowu na suche miejsce, starał się szyki - 24 wprowadzić, a tam do upadłej bronić; lecz darmo silił się, bo ani bronić się odważnie niebyło łatwo lgnącym w błocie, ani w należytej dzielności po rycersku ginąć, ale jak świnie w błocie Kozacy topili, ścinali i zabijali; zadnieprscy Kozacy partyi moskiewskiej widząc przegraną, uchodzili, przedając się do Kozaków zaporozkich. Jeszcze jednak gromady Moskwa trzymała się, póki Trubecki 2 razy postrzelony z konia nie spadł, żywy jeszcze ale mowę stracił, czy to ze zgryzoty, że przegrał, czyli od ran. Zatem w rozsypkę Moskwa poszła, wszystkę broń porzuciwszy; mało który jednak uszedł, jedni w błotach, drudzy w rzekach potopieni; dopędzonycli Kozacy zadnieprscy zabijali, bo się wszyscy przedali do Wychowskiego, wymawiając się, iż przymuszeni od Moskwy, musieli jej strony się trzymać. Tatarowie w błota nie leząc, na przesmykach stojąc, na Moskwę napadali i ścinali, drugich w niewolą zabierali; Polacy także na lądzie suchym przełamanych wycinali, drugich w błota znowu napędzali, gdzie ich Kozacy jak rzeźnicy dobijali. Wziął Wychowski chorągwie moskiewskie wszystkiej i najcelniejszą carską i srebrne kotły, znak najwyższej komendy wojska carskiego; wzięty w niewolą Trubecki umarł, czy z żalu i wstydu, czy z ran zadanych; szczęśliwy, że tu poległ, boby go Car okrutnie zamęczyć kazał za stracenie wojska; Kozaków moskiewskich niewiele zginęło, bo się do Wychowskiego przedali. Akinof z Moskalami umknąwszy z pobojowiska, przez błota i most przeprawił się, a złączony z Pożarskim przez błota i bagna przebywając, wiele swych ludzi natopiwszy, ku Putywlowi uchodził; tych Polacy dopędziwszy z Tatarami pod Putywlem, znieśli, a chciwie z Kozakami i Polakami wojować chcących nasycili Moskalów krwią własną, odwetowawszy za zniesienie Gąsiewskiego Hetmana polnego litt. oszukanego zdradzieckiemi traktatami. Wyprawili Polacy w pogoń Tatarów za Moskwą, którzy w szerz i wzdłuż paląc kraj moskiewski, niszczyli ludzi, za - 25 bierali bydła, aż do samej stolicy Moskwy podpadłszy, zgasili hardy animusz Moskalowi. Wychowski czy nie chciał popierać wiktoryi, czyli nie dufając Kozakom, nie chciał się z Ukrainy wymykać; po otrzymanem zwycięztwie w dzień ś. Piotra i Pawła podług kalendarza ruskiego dnia 17 lipca 1659 roku wrócił się nazad, a bardziej Kijów i inne miasta ukraińskie od Moskałów uwolnić chcąc, za Dniepr przeprawił się. Dość, że konotopska wiktorya do końca świata sławić go będzie i miejsce, gdzie się to stało, blizkiemu miasteczku sławy przyczyniło. Sejm extraordynaryjny Król Kazimierz złożył dnia 17 marca tegoż 1659 roku, na którym oprócz zawieruch domowych różne wojny szwedzkiej toczącej się, a moskiewskiej świeżo rozpoczętej stany Rzpltej czyniły rady. Koronni życzyli przez pięć lat z Szwedem wojnę trwającą już do końca nachylonym zakończyć traktatem; Litwa zaś promowowała, aby moskiewską coprędzej zakończyć przez wysadzonych Kommissarzów do ugody; żołnierze w związku zostający, dopominali się zasług, aby stany Rzpltej wszystko porzuciwszy o tem myślały; szlachta ustawicznemi podatkami uciskana narzekała, że źle szafują podatkami, nie na żołnierzy one obracając, lecz skarbowi ludzie bogacą się, a związkowi do szczętu gubią szlachtę Na Kommisarzów do kozaków od Rzpltej ordynowanych Bieniewskiego wołyńsk. i Jewłaszewskiego smoleńskiego Kasztelanów, wielka była akklamacya, że takowe kabały na Rzpltą w traktacie inkludować, jako to skassowanie unii kstwa ruskiego, mimo porządek prawa pospolitego rwąc traktaty za Kazimierza, Króla polsk. z Rusią ustanowione, pozwolili, jakoby świeżo do ojczyzny Ruś przystępowała, przymnażając Ministrów i Senatorów, wymagając elekcyą na kształt W. X. litewsk. do Kozaków wcale nie należącą, ani samym potrzebną, tudzież chłopstwem senat i Rzpltą napełniając, pozwoliwszy onym klejnot szlachectwa polskiego, i inne tym podobne traktatów hadziackich dołożono artykuły. Na co - 26 Bieniewski Kaszt. wołyński z drugimi Senatorami, którym miły pokój a burdy i nieszczęśliwości wojenne uprzykrzone replikował: że dla niesłusznych pretensyi mnóstwa kozackiego garnącego się szczerze do Rzpltej, nie należało, jak przedtem czyniono irrytować; a ile w tak ciężkiem ojczyzny utrapieniu, z jednej strony od Szweda, z drugiej od Moskala napastowanej, trzeba! z jednego żołnierza dziesięciu zrobić, gdyby było można, a przecząc onym na stopniu pierwszym ugody, byłobyto właśnie odpychać garnących się do jedności królestwa polskiego. Jakby zjednoczeni z Polską kozacy o to z ojczyzną walczyć i certować będą; wszystka ta rzecz przejdzie do rezolucyi stanów Rzpltej; co potrzebnego życzę onym nie odmawiać, żeby onych w desperacyą nie wprowadzić; nie tak wielcy kozacy apostołowie, żeby o wiarę błahocześliwą wojowali, burząc unią; natenczas trzeba onym było pozwolić na wszystko, póki onych do jedności Rzpltej nie zwabiono; a teraz jako złączyli się z ojczyzną, gdy im wolność wiary i zabrane od cerkwi dobra powrócą się na Ukrainie od uniatów, wolność ogłosi się Kozakom wierzyć po dawnemu, nie zabraniając jednak, kto chce bydź uniatem, bo unia w całości zostanie. Do oddzielenia Rusi w osobliwą prowincyą nie tak wielkie staranie Kozaków z czasem się ułatwi; pretendujący pomrą, a następcy tego domagać się nie potrafią. Szlachectwa i urzędów, także godności senatorskich umykać nie należy Kozakom; a czemże onych Rzplta przychęci i jaką wdzięczność i nagrodę obmyśli za życzliwe do ojczyzny powrócenie się, i zjednoczenie Ukrainy z Koroną polską? nie trzeba tu hardością nadrabiać familiantom, bo kto przodków swoich sławne czyny wychwala, cudzem się nadstawia, niech swemi cnotami przodków ozdoby poleruje; a to nie wielka rzecz, że przodkowie wielkiemi odwagami kroniki zawalili, a sukcessor onych sławny, że wielkie trzody do Niemiec wołów pędzi. Tak wiele szlachty poginęło przez wojny, to trzeba zarybić plemię szlacheckie, a nie nową rzez - 27 wnosić; już Rzplta w nagłych ojczyzny potrzebach szpetne praejudicatum ustanowiła, za pieniądze klejnot szlachecki zbywając, także godności senatorskie i inne urzędy: chwalebniej Rzplta uczyni, kiedy przez odwagę i rycerskie dzieła w tak ciężkim razie zostającej ojczyznie pokazane Kozakom honor szlachecki, senatorye i inne godności, nie czyniąc braku, konferować będzie, a przez to ukrzepi wiarę i miłość po wróconych do matki dziatek, mając przed oczami dawne całego świata pierwiastki, jako poeta pisze: Od Adama wszyscyśmy i państw świata wiele, Początki wygnaniem Rzym bękartowi ściele, Jak Ewa kądziel przędła, Adam ziemię kopał, Nikt nikomu nie służył, ani kogo chłopał. Zatem wszyscy Senatorowie zgodzili się i posłów nakłonili, aby takowym sposobem pomoderowawszy traktat Hadziacki, jak posłowie przybędą, onym trudności nie ukazując, ale onych zachęcając, wdzięcznie przyjąwszy, w komput konstytucyi Hadziackie traktaty ingrossować rezolwowali się. Zatem przybyli kozaccy posłowie we 200 osobach. Że nierychło przybyli, wymawiali się odległością miejsca; wdzięcznie i z radością wielką stany Rzpltej onych przyjmowały, choć nierychło przybyłych, miło było witać przedtem zawziętych na ojczyznę rebellizantów, dopiero przyjemnymi stawających ojczyzny poddanymi tych, co przed całym światem okazali zprzysiężoną na królestwo polskie zawziętość i staranie do szczętu Polaków wygubić; teraz przemieniwszy nieprzyjaźń i zawziętość w szczery ku swej matce ojczyznie afekt klejąc się do jedności i gromady, od której zawzięta starszyzny nienawiść onych była odszczepiła. Między posłami kozackimi najcelniejsi byli Konstanty i Daniel Wychowscy, bracia stryjeczni Hetmana, Tymofiej Nosacz, Oboźny kozacki, Jerzy Hulanicki, Półkownik weteran i Jerzy Niemierzycz, Podkom. kijowski, także Półk. wojska zaporozkiego; ten i mowę miał do Króla bardzo mądrą i do Rzpltej szczerą Kozaków powracających inklinacyą - 28 wywodził. Po skończeniu mowy do pocałowania ręki królewskiej przypuszczeni, od Króla, senatu i posłów wdzięcznie przyjęci, zważając szczęście ojczyzny z przyłączenia się tak wielu Kozaków, a jak ojczyznie przybyło sił, tak Moskalowi ubyło potencyi, byle tylko statkowała Ukrainy życzliwość ku Rzpltej. Marszałkiem poselskim tego sejmu był zgodnie obranym Jan Gniński, Podkom. chełmiński, Starosta gnieźniński subjectum wielkie i właśnie zrodzony do ułatwienia wszelkich trudności; zaczem po uśmierzeniu trudności paktów hadziackich i po przyjęciu Posłów kozackich i wysłuchaniu onych legacyi; przystąpili do przyjęcia i wysłuchania Posłów związkowych, którzy z zacnych familii polskich byli wybrani jakoto: Stanisław Jordan, Wojewodzic sandomir. Stefan Bidziński syn Chorążego w. kor. Jan Pieniążek, syn Kaszt. wojnickiego, Michał Czechański krewny Marszałka związkowego Jaskulskiego, Porucznicy Ludwik Przecławski i Janusz Bieykowski towarzystwo; od cudzoziemskiego wojska Stefan Niemierzycz i Ernest Grotuz, Półkownicy, mieli w instrukcyi dołożone punkta, czego się mieli dopraszać; ale osobliwie na zaległe od 4 lat zasługi narzekali, przytem: że tak wiele podatków skarbowi ludzie wydarli z zgubionej ojczyzny, a na swój pożytek obróciwszy, wojsku niepłacili; przypominali, że Król Jmć tak wiele śreber, złota na kredyt Rzpltej od różnych klasztorów i kościołów pożyczywszy; kazał je na monetę przebić; gdzie się te pieniądze podziały? echo puszczają, że na wojsko, a wojsku nic się nie dostało. Żalili się, iż w tak wielu potrzebach krew lejąc, żadnej nagrody ani wdzięczności nie odebrali, tak wiele wakujących królewszczyzn, intratnych starostw za pieniądze niezasłużonym poprzedawano. Markotno było Królowi słuchać, także Ministrom król. i skarbowym ludziom; lecz oni prawdę mówiąc, o nic niedbali; wydano ostrą odpowiedź od dworskich Króla. Na Prażmowskiego suspicyą związkowi mieli; ten Kanclerzem - 29 będąc surowe dawał od Króla responsa nad intencyą królewską, że umyślnie Król posłał po Czarnieckiego do Holzacyi, aby przybywszy z wojskiem, zniósł związkowych leżących, a pieniądze wydzierających u zgubionych ludzi. Na co zirrytowani delegaci od wojska wbrew powiadali: tej zapłaty' dawno spodziewaliśmy się od WKMci, że nasze pieniądze na pochlebców dworskich wyszafowawszy, za nasze krwawe zasługi ołowiem nam płacić będziesz; a pomieszawszy braterskie animusze zabójstwem, sztychami i domową wojną, już dość zgubioną Rzpltę od postronnych narodów dogubiac zechcesz; ale omylą się panowie zausznicy, i te fałszywe syreny niedługo śpiewać będą wesołe nóty, wkrótce zanocą smutne treny; niechajno Czarniecki przybędzie, a z nim odarte i znużone wojsko powróci się, zobaczą, jaką oni zaśpiewają piosnkę zausznikom dworskim i skarbowym siepaczom, z krwawych zasług żołnierskich bogacącym się. Gdy się to do Króla doniosło, błagając, nie irrytując związkowych do audyencyi Posłów wojskowych przypuścił. Miał mowę od wojska Stefan Bidziński, Podstoli sandomirski, po sandorairsku, po żołniersku, nie obwijał prawdy w bawełnę, w senacie do Króla perorował i do Rzpltej: „Skarzy się WKMość pan nasz miłościwy wraz z senatem „i z stanem rycerskim, iż zewsząd hurmem na ojczyznę utra,,pioną wszystkie walą się przeciwności, a ratunki i obrady „salwowania ojczyzny żółwim krokiem postępują. I nie dziw, „cały ten sejm, ba i zawsze na niepotrzebnych kontrower„syach trawi się, a wojsko czteroletnich krwawych zasług „doprosić się nie może. Nietylko żebyśmy rany, kalectwa, „postrzały, wykupienie się z niewoli mieli czem opatrzyć „i uleczyć, ale służywszy wiernie, odważnie ojczyznie, do„kąd na starość przytuli się żołnierz, od kąta do kąta „sztuki błache żebrząc, włoczyć się musi, a komu nie służą ,,nogi z postrzałów, gnić będzie w gnoju. Oskarzają nas „przed WKMcą delikaci, perfumowani, pochlebni zauszni,,kowie, śmieli językiem Rzpltej i dostojeństwem WKMci, - 30 „którzy co tylko mogło byd gotowego grosza na żołnierza „zapłatę, chytremi sposobami ubłagawszy WKMść z skarbu „exolucyą rozszarpali; skarbowi ludzie, co gdzie pewniejszy „grosz onym poprzedzili wyliczyć, a żołnierzowi pustki, i to, „co sam wydrzeć nie mógł, na delatę deputatom poddają, „ci jeżdżąc od kąta do kąta nic nie wskórawszy, szukając „winnego; a nie mając u onego co wziąść, u niewinnego „żywią się, przywożą do chorągwi zawodną delatę, a za „sobą płacz ludzi, że nas żołnierz niszczy; po powietrzu „trudno latać, ani wiatrem żyć. Bądź tylko WKMość ła„skaw na żołnierzów, którzy dotąd dostojeństwo i zdrowie „WKMci utrzymywali, nie Ministrowie, ani skarbowi Ma„chyawelowie, a wejrzyj prawdziwie; ci co mówią gładko, „co najbardziej nadstawiają się słowami, czy dali choć sze,,ląg? srodze zrujnowani ludzie, a do nich i przystępu nie „masz nas winują i na nas narzekają, że bez dyskrecyi „w teraźniejszem utrapieniu ojczyzny nalegają o zapłatę, nie„chcąc czekać a sami czemu pospieszyli pierwej z skarbu „porwać sobie pewny grosz? głodny żołnierz, nagi, potracił „konie; kiedy trochę pokoju zrobiliśmy, to na nas źli, a kiedy „był strach koło nich, to się za nas chowali. Zaczem mi,,łościwy Królu, jako jesteś łaskawy ojciec rycerstwa, ujmij „się za nami, a zganiwszy nieszczerość skarbowych i swo„ich Ministrów, każ wszystkiemi sposobami starać się o pie,,niądze, a zapłać wojsku; dopiero karać i ścinać będziesz, „kiedy ci nieszczerze służyć będzie, wojsko zaraz ruszy się „i na dokończenie szwedzkich ostatków i hardości moskiew,,skiej oponować się będzie, a sfolguje utrapionym kmiotkom „żołnierz, wyszedłszy w pole. Ichmość panowie Posłowie, „coby nam pomagali, czemprędzej z ojczyzny wyprowadzić „wojsko na nieprzyjaciela, radząc usilnie o sposobach za„płaty to między sobą z umysłu różne wszczynają kontro„wersye czas przewłocząc, nas na rzeczy trzymają, a ci co „jak w wirze i nurcie dna nie dostaniesz, tak skarbowe po,,grążywszy pieniądze, wyssawszy zasługi nasze jak krew „pijawki, radzi temu, iż sejm minie; a oni rachuby z sie - 31 „bie i złej administracyi z skarbu nie dadzą, nas w nadziei „zawiesiwszy. Zaczem miłościwy Królu, mamy ordynans od „wojska, abyśmy się na końcu Kwietnia do Lwowa po,,wrócili; musimy ztąd odjechać, nic nie wskórawszy niech „nam twa pańska ręka, przy pocałowaniu onej, na drogę „błogosławi." Już i czas sejmowy kończył się, musiały stany Rzpltej prolongować czas sejmowania dla nagłych Rzpltej obrad i ratunków ; za czem Posłów wojskowych Królowa Ludwika do siebie wezwała, onych napominając, błagając, obligując i w przyszły czas obiecując fawory, promocye i nagrody. Ledwo otrzymała i wyperswadowała, że zaczekali, a Janusza Biejkowskiego do Lwowa wysłali do związku. Hetmani też obligowali wojskowych Posłów promocyą w przyszły czas na godności i funkcye w wojsku; Senatorowie weterani i zaleceni czułością około dobra pospolitego, assekurowali się Posłom wojskowym, iż wszystkich poruszą sposobów, aby wojsku zapłata dojść mogła. Zaczem Król bardziej głaszcząc niźli ganiąc rygor wojska związkowego upewniał, iż z tego sejmu doskonałe obmyślą się sposoby na zapłatę wojsku; zaczekać zatem obligował, aby Rzpltej stany o tern radziły skutecznie, a z pewną zapłatą Posłowie wojskowi do swoich powrócili. Przybył do Lwowa Janusz Biejkowski, jeden z Posłów związkowych i czynił relacyą, że tak Król jako i stany Rzpltej starają się usilnie na sejmie, aby wojsku zapłacić, i akkomodacyą obmyślić, tylko dla ruiny i powietrza nie można było wybrać, co na przeszłym sejmie uchwalono, teraźniejszy sejm jeszcze szuka inszych sposobów, aby zadość wojsku stało się. Król Jmć obliguje wojska, aby chcieli mieć kompassyą nad utrapionem pospólstwem a nagle nie wyciągali razem wszystkich kontrybucyi, po części biorąc. Tak słowami ułagodzili wojsko, a zapłata w odkładzie została, z czego jakie napotem urosły zamieszania i utrapienia ojczyzny, w przyszłym okaże się czasie. Nastąpiła - 32 deliberacya stanów Rzpltej, jak uśmierzyć wojnę szwedzką, a moskiewską popierać radzili. O medyatora do ugody z Szwedem certowali. Ofiarował dawniej medyacyą Ludwik XIII Król francuzki przez swego Posła Lumbers, jako monarcha w Europie starający się o pokój, którego z wielką chęcią życzliwi ojczyznie Senatorowie radzili przyjąć i obligować, jako mającego kredyt u Szweda, i nakłonić mogącego, do zgody z Rzeczpltą gruntownej. Cesarska partya nie pozwalała; jakoż mając austryacki dom dawne emulacye, a prawie nieśmiertelne z domem burbońskim nienawiści, chciał rugować Posłów francuzkich, a przez to uraziwszy Króla francuzkiego w ustawnej jęczy oppressyi Królestwo polskie, póki dom austryacki nie uspokoi się z Francuzami; jako przedtem wprowadzone' posiłki cesarskie do Polski leżały i gnębiły ludzi, nic nie czyniąc, czas niemały na chlebie polskim przebyły, póki Leopold nie został Cesarzem i nie ukoronował się, dopiero poczęły jedni w Krakowie około Szwedów oblężenia krzątać się, drudzy w Polsce zgubiwszy siła szlachty i pospólstwa, ledwo jedni do Holzacyi drudzy pod Toruń ruszyli się, a i pod Toruniem, jaka była pomoc, poniżej wyrazi się. Nietylko sami cesarscy Posłowie wbijali Palakom w główę , aby Cesarza wzięli za medyatora, ale Senatorów, Ministrów i Posłów korrumpowali, aby się tego domagali. Ledwo to postrzegła Rzplta, że jeden z Posłów Kazimierz Burchacki, Podstoli czernichowski wziął od cesarskich pieniądze, zaczem surowo nastąpiono na niego na sejmie, chcąc go sądzić; musiał wrócić pieniądze i drugich zkorrumpowanych wydał, a zatem ta fakcya przytłumiona. Jawnie stany Rzpltej uznały, że Cesarz Jmć aktorem z nami i z drugimi kolligatami naszymi wojny szwedzkiej, nie może więc bydź medyatorem między Szwedem a nami; ale chciał dom austryacki; na swym chlebie dłużej wojnę prolongować, i nas w rosole trzymać póty, aż swoje interessa wykieruje z Szwedami; dość my z łaski cesarskiej mamy, że jest pomocnikiem i obrońcą; - 33 drugiego monarchę, Króla francuzkiego prosić i obligować; żeby nas ratował, kiedy dla odległości miejsca siłami i wojskiem niemoże przynajmniej medyacyą waleczną, perswazyą utrzymywać będzie zgubioną Polskę, żeby do szczętu nie upadla. I na tym fundamencie posła francuzkiego, Lumbres nazwanego stany Rzpltej upraszały, aby w imieniu Króla francuzkiego rozpoczął traktaty; do których jako i z Moskalem naznaczeni z sejmu tego kommissarze, jako się wymienią w traktacie oliwskim w roku przyszłym. Tym sposobem prolongowany sejm przez 3 miesiące agitował się w Warszawie, a po umiarkowaniu różnych zachodzących interessów i po naznaczeniu kommissarzów do traktatów tak szwedzkich jako i z Moskalem, zakończył się szczęśliwie. Hetmanom Król Kazimierz rozdał ordynans, jakoto Potockiemu Hetmanowi w. kor., aby na Ukrainę z częścią wojska dążył; Lubomirskiemu Het. pol. kor, aby z drugą częścią wojska w Prusiech Szwedów do końca rugował z miast i fortec, Pawłowi Sapieże wdzie wileń. Hetman. W. X. lit., aby w Litwie Moskwę wstrzymywał. Posłał Król ordynans i do Holzacyi do Czarnieckiego, aby się powrócił w sukkurs wdzie wileńs. na miejscu Gąsiewskiego Hetmana pol. lit. od Moskwy wziętego, z dywizyą wojska holzackiego do Litwy. Kolligackie wojska nad odnogą morską przeciwko Fionii nie mogły się przeprawić bez floty, a nie chcąc czasu daremno trawić; co dotychczas Królowi duńskiemu auxiliarzami były, z inszej beczki zaczęły. Cesarz chrześciański wypowiedział wojnę Szwedowi, że Danią opanował, która należy do rzeszy niemieckiej, względem księstw i prowincyi lennością niemieckiemu państwu należących, a zatem Szweda w jego państwie, to jest w Pomeranii attakować myślił. Rewokowawszy z Holzacyi kolligackie wojska, a już też duńskie prowincye, tak Szwed jako i kolligaci spustoszyli, wielu od cesarskich ludzi z głodu uciekało, brandenburski kurfirst T. II.   3 - 34 swoich jako mogąc utrzymywał, z pobliższych państw dostając żywności. Wojska też polskie rozeszły się, Czarniecki z dywizyą swoją za ordynansem Króla Kazimierza do Litwy na wojnę moskiewską ordynowany, Opaliński słabością zdrowia do W. Polski rewokowany. Cesarscy z Generałem Zuzą i kurfirst brandenburski do Pomeranii ruszyli się, Szweda nieprzyjaciela rzymskiego państwa Gryphenliage i Dam fortece, pomorskie, opanowali a Szczecin stolicę pomorską obiegli. Nie chcieli jednak Duńczyka wcale opuścić, 4000 wojska niemieckiego i 1000 polskiego w komendzie Piasoczyńskiego, Czarniecki odchodząc zostawił w Holzacyi, który wielką reputacyą sobie i Polakom w tych krajach zrobił. Książęta zacni Czarnieckiego kochali, dla rycerskich akcyi żołnierze onego lubili, że się nie szanował, zarównie z rycerstwem na wszystkie niebezpieczeństwa narażał się. Chwalili jego odważni, jako rycerza, a tchórze desperatem nazywali; serca wielkiego będąc, nie zważał niebezpieczeństwa; a oni mu za to lekkomyślność przypisywali. Kurfirst brandenburski płacząc z nim żeguał się; Król duński wszystkiemi sposobami chciał go zatrzymać; lecz ordynansem Króla Kazimierza składał się; pozwolili mu Książęta niemieckie z wojskiem przejścia, przez hamburskie żuławy przeszedłszy, wszędzie mu żywności dodawać kazawszy aż do brandenburskiego państwa, potem przez Szląsk do Wielkopolski przyciągnął. Kommissarze duńscy upraszali go na odchodzie, ażeby dla Króla duńskiego i drugich pozwolił odmalować swój konterfekt ; długo tej chluby nie pozwalał, ledwo nie ledwo dał się ubłagać, że na moment usiadł, a malarz miał czas przypatrzyć się mu, i odrysować onego oblicze i staturę, krwi na obronę Danii nie żałował, a tego ledwo mogli na nim wyprosić. Po zakończonym sejmie w Warszawie Król Kazimierz do Poznania przeniósł się dla blizkości miejsca znosić się z cesarzem, brandeburskim kurfirstem, bez których w traktaty z Szwedem wchodzić nie chciał, tudzież z medyatorem, - 35 Królem francuzkim znosząc się przez Lumbers, posła w Gdańsku rezydującego, a w Poznaniu rezydując na wszystkie trudności zachodzące rezolucyą czynić mógł. Przybył do Króla po latach dwóch w Holzacyi przebyłych Czarniecki; z rycerstwem przystępował, widać było rycerstwo odarte, w sukniach szwedzkich i skorniach, znużone sławą tylko i akcyami chwalebnemi ozdobione. Tegoż czasu przyszły z Wiednia ordynanse do wojska cesarskiego, aby z Polski ruszyły się. Ucieszyli się ludzie że tych gości pozbędą, nawet i ci, co onych zapraszali srodze kontenci, że ustanie na onych od pospólstwa przeklęstwo. Chlubili się Niemcy, że wiele świadczyli dla Polaków, a tego nie było; wyszli do Szląska, wieluńskim traktatem; Hejster, Półkownik, z jazdą jeszcze został się do kończenia wojny szwedzkiej; wyszło prezydium z Krakowa 2600 ludzi, tłusto jedząc, a nic nie robiąc, potyli jak brytani, dnia 7. Października wychodzili; z płaczem rozstawały się mieszczki i wiele za niemi niewiast poszło, po kilkoro niosąc dzieci, pokazywali jawnie, jak cesarscy żołnierze chorowali w Krakowie , nim przymnożyli tak wiele dzieci. Przydał Król Kazimierz kommissarzów do wyprowadzenia wojska cesarskiego Władysława Reja Starostę nowokorczyńskiego i Jana Miroszewskiego, aby upatrywali maszerującego wojska na odchodzie, żeby nie czyniło rabunków i szkód. Wyprawiło i wojsko cesarskie od siebie Półkownika cesarskiego do Króla z podziękowaniem za wszystko dobre. Ten zaś perorując, gdy wysławiał, co to cesarskie wojsko dla Króla i Polaków zrobiło, a przypominając zająkał się po łacinie ladajako mówiąc, jeden frant z Polaków odezwał się: ja pomogę wyrazić. Ten rozumiał, że zaprawdę co na pochwałę Niemców powie. Odpowiedział: benef ita. Pytacie się, co Niemcy Polakom uczynili? Leżeli, jedli, siedzieli i pili. Szwed jeszcze miał w Prusiech fortecę Malborg, Elbląg, Brodnicę, Grudziądz, Czczew, Dirszawę i Haupt, które przy Malborgu, jako przy głowie inne członki broniły się; ale Mal 3* - 36 borg, dawna forteca, dobrze ufortyfikowana i należycie opatrzona, wszystkie siły i życie szwedzkie w Polsce utrzymywała. Adolf Książę bipontski, brat Króla szwedzkiego, miał komendę nad całą prowincyą pruską, imieniem Króla szwedzkiego rządząc się, ten miał w wojsku wielką estymacyą, jako nieleniwy żołnierz. Lecz widząc upadek fortuny Króla szwedzkiego, bardziej o życie swoje dbał niż o utrzymanie Malborga a ztąd przeniósłszy się, żeby w oblężeniu nie zostawał, wolał z daleka obmyślać, Szwedom sukkursa i potrzebne rzeczy. Zaczem Lubomirski, Marsz. w. Hetman pols. kor. Wisły oba brzegi chcąc opanować, wojsko w Prusy wprowadził; miał pomoc od Jana Sobieskiego, chor. kor., który także w rycerskich akcyach nie leniwie chodził; Generałem artyłeryi był Grodzicki, Kaszt. kamieniecki: był ten i do rady wojennej używany od Lubomirskiego. Gotfred Hajster i Baron Ratschini, Półkownicy cesarscy, z dragonii dwoma tysięcy byli przy Lubomirskim; wszystkiego wojska 16,000 rachowało się. Zaczem Lubomirski zważając, że wszystka rzecz zawisła na prędkości, najpierwej podstąpił pod Grudziądz, gdzie było 500 Szwedów z Półkownikiem Kuhn nazwanym na prezydyum; niezbyt obronne miejsce nad Wisłą; przeprawy bronili; kazał Hetman z armat ognia dać, rzucić z moździerzów granaty; posłał, napominając Hetman, żeby się poddali, bo potem żywić onych nie będzie. Hardy Szwed nie zważał na to, bronić się deklarował, jeszcze na trębacza strzelać kazał. Urażony Hetman na jutro szturm otrąbić kazał, a w nocy nie dając wyspać się Szwedowi, kazał bomby i granaty do miasta rzucać; wpadły na słomy, siana, zapaliły dom jeden, od którego całe miasto zajęło się. Trwoga w mieście i niezgoda, mieszczanie chcą się poddadź, Szwedzi bronić się, zatem żołnierze polscy następowali; przez 2 godziny bronili się w nocy, nie wiedząc komu bronić się, a tu zabijali Polacy tych, co od ognia nie polegli, uchodząc sztychów i kul w ogień wpędzeni ginęli; ulitował się Hetman, kazał zatrąbić, aby do reszty nie zabijano i starszyzna wpadłszy zajuszonych wstrzy - 37 mywała, aby do szczętu łudzi nie gubili; 700 mieszczan zginęło, 200 Szwedów; wielu z ognia na wodę udawali się, na łodzie wsiadali, których hurmem do łodzi wpadających w Wiśle żołnierze potopili. Zdesperowawszy Kuhn, komendant do zamku z resztą prezydium uszedł, rozumiejąc, że go tam niedobędą, jednak i tam do obrony miejsca nie znalazłszy od Hejstera dragonii wzięty. Lepiej było pierwej z honorem poddać się, aniżeli tak wiele straciwszy ludzi, bydź połapanym z wieży, gdzie się był skrył ze 20 Officerami, wyciągniony, do Hetmana przyprowadzony, polajany, że w słowach był żołnierzem nie w uczynku. Zachowany, 400 Szwedów na prezydyum będących żywcem wzięto i między regimenta kazał Hetman rozebrać, aby przysiągłszy służyli Rzpltej. Poszła sława i postrach po całych Prusach i wojsko się dalej pomknęło; obawiał się Hetman, iż słoty jesienne, kraj głodny, żołnierz niepłatny, aby w rozsypkę nie poszli; jednak poleciwszy się opatrzności Boskiej rycerstwo, u których miał wielką miłość, obligował ojczyzny kochaniem, i świeżej nagrody każdemu pamięcią; nie mogąc fortecy walnej atakować, na troje rozłączył i rozesłał wojsko. Wilhelma Buttlera Generał Majora z dragonią cesarską w komendzie Barona Ratschini będącą do oblężenia Hauptu Gdańszczanom przydał; Barona do Oedt z rajtaryą swoją i Stefana Niemierzyca z regimentem piechoty na zalężenie państw między Elblągiem ordynował, aby się z brandeburskiemi ludźmi złączywszy, nie dopuszczali sukkursów i prowiantów Malborgowi. Sam z resztą wojska pod Malborg ruszył się, chcąc żuławy malborskie opanować, one ogłodziwszy same miasto Malborg potem obledz. Malborg, sławne pruskie miasto, założone od Krzyżaków, osobliwie zamek obronny, który Hartman, Graf heldrygeński, mistrz krzyżacki, założył w r. 1281 w tem mieście mieli rezydencyą mistrzowie, tu i groby ufundowali dla siebie, tu Wisła, płynąca do Gdańska dzieli się, jedna część poszła ku Elblągowi i ztamtąd wracając oblawszy Malborg - 38 wraca się do Wisły, zrobiwszy wyspę malborską; haniebnie grunt żyzny, zboża obfitość rodzący, i ten okrąg zakrzywiony około Malborga płynąc zowie się Nogat, i powracając się od Elbląga, mimo Malborg do Wisły jak wpada, forteca Gdańska Dancyk Nogat nazwana. Na wyspie malborskiej teraz jest ekonomia malborska, Królowi należy; tu pasze na bydła i owce wyśmienite, tu nasiadłość ludzi, olędrami nazywa się, alias Żuławy. Podczas wojny teraźniejszej szwedzkiej, Weier, Wda malborski, długo bronił, naostatek Szwedzi dobyli przez akkord, i już to czwarty rok w possesyi swej mając, gdzie Gubernatorem od Szweda Mikołaj Dankwart Lilienstrom, szlachcic szwedzki, inżynier sławny i odważny, prezydyum 3,000 Szwedów wybornych żołnierzy tak miasta jako i łortecy broniło, w mieście mieszczanie Niemcy raz dla luteryi, druga co tylko gdzie było prawem przekonanych i zdrajców, tu się do Szwedów uciekli, i z nimi w konfidencyą i poufałą przyjaźń zligowali się. Do dawnej fortyfikacyi przyczynił Dankwart około miasta świeże raweliny, baszty, i inno obrony z nauki artylerycznej wymyślone, najbardziej po dobyciu Torunia, tu ostatnie siły szwedzkie ratowały się, uprowiantowawszy miasto i zamek, i po wyspie osobliwe szpichlerze z prowiantami chował, napisawszy do Króla szwedzkiego, żeby w Danii miał staranie o zwycięztwa, o Malborg nie troskał się, który przez lat 6 choćby oblężony, może Dankwart obronić. To miasto i fortecę rezolwował się Lubomirski, Hetman polny obledz ale pierwej wyspy nieprzyjacielowi odebrać starał się, większą Haupt fortecę Gdańszczanom odebraną przez Szwedów, utrzymywała mniejsza, most zrobiwszy przez odnogę Wisły alias Nogat Szwedzi bronili dla pożywienia Malborga, oponując się przy żuławach. Polacy przy piaszczystej górze, którą białą górą przezwali , założyli obóz, gdzie Stawecki ze dwoma lekkiemi chorągwiami przebywszy przez Nogat dla wyszpiegowania, siła Szwedów jest na prezydyum mostu, gdy się śmiało przybli - 39 żył, nie zważając niebezpieczeństwa, Szwedzi wypadłszy onego odpędzili, gdzie dziewięciu towarzystwa stracił. Zatem Samuel Czaplicki zważywszy, że prezydyum wielkie szwedzkie mostu pilnuje, nie narażał się Szwedom, dał jednak wiedzieć do wojska, aby mu większy sukkurs przysłano. Zaczem Hetman kazał otrąbić, aby wojsko gotowe było do boju; na wyspę ruszyć się kazano wojsku. Jak skoro obaczyli rozpostarte chorągwie Szwedzi, porzuciwszy most, ani się spotkawszy, uszli do Malborga, obawiając się, żeby Gdańszczanie i Brandeburscy żołnierze nie przerznęli onych od Malborga; osobliwa łaska Boska była, tak łatwo most odebrali od Szwedów, a za nim wraz i Derszawę opasali. Szwedzi uszli, a potem i Starogród za Wisłą zapaliwszy uciekli z prezydyum. Już tedy Lubomirski Hetman za Boską pomocą odebrawszy Grudziądz i wyspy malborskie, a z Derszawy i Starogroda wystraszywszy Szwedów, tylko twierdze Haupt i Malborg miał dostawać. Zaczem gdy Butler z Gdańszczanami obiegł Haupt, Lubomirski Hetman, około Malborga kazał kopać retranszamenta i szańce, lubo odradzali mu niektórzy, że nie miał tak wiele wojska do formalnego oblężenia takowej fortecy z przyczyny nadchodzącej zimy, ustawnych słot przytem żywności omal, a Szwedzi uporczywie fortec bronią, żołnierze zaś nasi niepłatni, a na przyszły pokój oglądając się, nie tak ochoczo straże i prace wojenne odprawować będą. Na to wszystko nie zważając, a wziąwszy Pana Boga w pomoc, ochoczo się zawijał około oblężenia: wały i fossy od miasta pokopał, od Króla Kazimierza otrzymał sukkurs, który ordynował Wolfa, Stę dynaburskiego z regimentem gwardyi swojej; Wdztwa pobliższe deklarowały nadesłać prowiantów, lubo dla odległości miejsca i złych dróg do skutku to nie przyszło; wyprawił kilka lekkich chorągwi, aby nadwożonych prowiantów za pieniądze, hultajstwo nie rabowało, żywności wojsku dodawały wcześnie lekkie chorągwie, wpław przez Wisłę i Nogat w jesieni przebywając w oczach szwedzkich. Przybył też z ochotnymi - 40 ludźmi Michałek, młynarz tucholski, szczupłej urody, ale odważny żołnierz i przemyślny; często podpadał pod szańce nieprzyjacielskie w nocy i porywał po kilku Szwedów na straży będących, z zapalonemi lontami i z strzelbą do Hetmana przywodząc. Zatem Gdańszczanie widząc, że Lubomirski obiegł Malborg należycie, i oni do Butlera z cesarskiem i koron. wojskiem ordynowanego przysłali Walentyna Wintera, Pólkownika swego z 2,800 piechoty ze Gdańska, a złączywszy się z kor. wojskiem i Haupt formalnie obiegli spodziewając się, że Lubomirski, Hetman, doda onym sukkursu, gdzie będzie potrzeba; a tak dobywszy Hauptu w Malborgu jednym Szwedzi jako w klatce ptaszek zamknięci będą. Tak tedy od Neryngi Butler i Winter approszowali się, a z wyspy malborskiej Sibert i Brandezy, Półkownicy, kopali wały i fossy podmykając się pod fortecę; jednak Szwedzi nie tracili serca i często wypadali, że Wintera Półk. gdańskiego 300 ludzi zniósłszy, ledwie od oblężenia nie odpędzili; aż przypadł sukkurs wojska kor. salwował Wintera i Szwedów odpędził od Hauptu. Zaczem więcej Gdańszczanie przysłali ludzi, jako to: Salomona Brandis, Mikołaja Linde, Fuchsa, Strakwicza, Wechelta, Kapitanów; ordynowali i Jana Borbata, Komendanta z Latarni, aby tak radą jako i pomocą w tem oblężeniu posiłkował. W Haupcie tylko 800 Szwedów było na prezydium, desperatów wielkich, lubo omal mieli prowiantów, bo Dankwart oglądał się na Malborg, nie szumiał prowiantami. Posyłali do Kommendanta Hauptu: perswadując, aby się poddał. Nie chciał. Jak napędzili zewsząd wojska, obiecywał się poddać, ale jak Kazimierz Król sam przybędzie; a to na zwłokę czynił, a Gdańszczanie chcąc się popisać na przybycie Króla Kazimierza, wszystkiemi sposobemi starali się dobydź Hauptu, posyłając prowianty i nowe sukkursa. Już też i lądem i rzeką osaczyli fortecę Haupt, gdzie Winter Komendant szwedzki do Malborga pisał, radząc się Dankwarta, czy poddać się, ponieważ już się do szturmu gotują Polacy i Gdańszczanie, lepiej te ludzie przez kapitu - 41 lacyą konserwować do obrony Malborga, niż je tu zgubie; donosił i o przegranej Szwedów w Fionii, ostrzegając, że ztamtąd nie spodziewać się sukkursów. Na co Dankwart nie odpisał; jako sam desperat, tak po desperacku bronić się w Haupcie życzył; już przyszło do szturmu. Dopiero ulitował się nad zgubą Szwedów i przysłał dwóch Polkowników szwedzkich w zastaw dla traktatu kapitulacyi w Haupcie. Viceversa nasi posłali do niego dwóch, Mikołaja Linde i Borbata, zacnych mieszczan gdańskich; potem do Malborga przybył Rosenberg, Rayca gdański dla spisania kapitulacyi, co słusznego przyjąwszy, co niesłusznego odrzuciwszy, spiesząc dobydź Hauptu na przybycie Króla Kazimierza. Wtenczas i Brodnicę przez kapitulacyą Henryk Denhof przybywszy z regimentem piechoty i kilku chorągwi polskich, odebrał od Szwedów. Tak Szwedom wybili z głowy hypohondryą opanowania królestwa polskiego, bo tylko w Malborgu i Elblągu Prus resztę za ogon trzymali. Zatem Lubomirski wszystkie siły do oblężenia Malborga obrócił, już usypawszy szańce wysokie, mury malborskie, z armat bijąc, po większej części pokruszył, i Szwedów, na prezydium będących wielu wygubił. Już pod same mury nasi podszańcowali się, a tak się przybliżyli, że jeden drugiego kamieniem docisnąć mógł, pod mury przymknięto maszyny, z których granatami w mieście razili na potęgę Szwedów i mieszczan; drudzy ranni, inni bez rąk i nóg z smrodu szkorbutami zarażeni byli, bronić się nie mogli; a nietylko to prostych żołnierzy był upadek, wielu Officerów nie stawało, jako to Kuchnia i Branda Oberstleytnantów granaty rozszarpały; Littona, Busza, Alefelda, Boklinga i innych Kapitanów zabito. A na ostatku Dankwarta syna, czteroletniego chłopca, na wale stojącego, urwawszy ramię kula armatna w ciężkich bolach dnia 14 Grudnia zabiła; jednak poddać się Dankwart nie chciał, powiadając; że wiary i honoru żołnierskiego nie mogę naruszyć, wolę i sam tu poledz; zaczem z obu stron głody, boje i ustawne niewczasy ponosić musieli. W tym roku Alexander Koniecpolski, Wda sandomir - 42 ski, zmarł; zrodzony z Stanisława Koniecpolskiego, Kasztelana krak. i Hetmana w. koron. sławnego żołnierza, który poduszczał Władysława czwartego, Króla polskiego na Turków i Tatarów, mszcząc się za niewolą, którą cierpiał w Konstantynopolu, wzięty na Cecorze, jak Żółkiewskiego Hetmana w. kor. rozsiekali. I syn Alexander ojcowską miał rezolucyą i ochotę do wojny. Wielką chował assystencyą ludzi wojennych, wielką też miał i fortunę. Na Ukrainie więcej sto miast ludnych miał, w każdem osiadlości więcej tysiąca gospodarzów, oprócz majętności na Rusi i w Polsce; dla tego przed zaczęciem wojny tej wiele ludzi chował, kwartałami płacąc, że przez alfabet wołano z regestru do zapłaty. Potem straciwszy na Ukrainie dobra podczas tej rewolucyi, ludzi jednak mnóstwo przy sobie chował, żadnej nie opuszczając okazyi, żeby niemiał tam i z swymi ludźmi ratować ojczyznę, starając się dostąpić stopni ojca swego i wiele miał deklaracyi od Króla, jednak nie mógł doczekać się; bo monarchowie zważając potencyą i wziętość w ojczyźnie obawiają się wystawid przeciwko sobie emulanta. Narzekała też na niego Rzplta, iż on zirrytował Chmielnickiego, wydarłszy mu folwark od starostwa czechryńskiego, potem mając go w wiezieniu, z nieostrożności wypuścił więźnia na swoję głowę i Rzpltą. Także winowała ojczyzna onego, że się szwedzkiemu Królowi poddał z wojskiem kwarcianem w protekcyą, lubo on miał intencyą przechować wojsko przez zły czas ku potrzebie Rzpltej, nie rozpraszając onego wcale. Żonę miał z domu Zamojskę Barbarę, z której tylko jednego syna zpłodził, który potem zmarł bezpotomnie, a fortuna tak wielka poszła do tegoż imienia stryjecznych, dalekich. W Brodach pogrzebiony; dotyczas sławna na Wołyniu forteca Brody. Nietylko Szwedzi dogorywali w Prusiech, w Malborgu i Kurlandyi. Duglas zdradziwszy Księcia Kurlandzkiego Jakóba, trapił ustawnemi kontrybucyami tęż krainę, co widząc lit. wojsko na Żmudzi będące, a chcąc oddalid wojnę od granic swoich, wolało w Kurlandyi attakowac Szwedów, ra - 43 tując sąsiadów do swych krajów nieprzyjaciela nie wpuszczało, a niedawno Michał Pac, Oboźny lit. Kolumbę sławnego pólkownika. szwedzkiego, Jksela i Wrangla młodszego zbił. Tudzież Lipnicki i Komorowski, Półkownicy w Kurlandyi napadłszy Szwedów żwawie, z onymi toczyli bitwę i znieśli onych, trupem wielu położywszy; wzięli w niewolę Aderkassego i Millera i onych odesłali do Króla Kazimierza. Potem Hilary Polubiński, Pisarz polny lit. w 1000 koni przybywszy niespodzianie, do Mitawy wpadł, a Szwedów zniózłszy, opanował Mitawę: zdobyczy siła dostał, uwolniwszy z więzienia 200 szlachty kurlandzkiej potem zamek mitawski obiegł, w którem 1200 Szwedów zamknęło się, chcąc się bronić. Litwa niemając piechot ani armat, ani granatów, z gołemi piersiami na wały leźli i tak odważnie nacierali że się Szwedów 1200 za murami i wałami będących i mających czem się bronić, poddać Litwie musieli. Ze 40 armatami Spens, Pólkownik, zamek poddał i nie mógł się wychwalić ludzkości lit. i dzielności; to się stało na początku Grudnia. Potem z Newemburga, Goldyngi, Windawy, Skrondy, Libawy i innych miast kurlandzkich Szwedów rugowali. Duglas wyrwawszy się z Kurlandyi na Żmudź wpadł, którego Michał Pac na przeprawie rzeki Jury dopędziwszy, zniósł i aż za Niemen w Prusy zapędził się. Potem Karól Król szwedzki, dowiedziawszy się, że Mitawę Polacy odebrali, tak żałował strasznie tego, iż Millera i Spensa, Półkowników, kazał zapozwać przed sąd swój, pewnieby kazał onych stracić, tylko że Spens uszedł, a Miller postrzałem wymawiał się i nie stanął, kazał go jednak szelmować. Więcej zatem przybywało zgryzoty Królowi szwedzkiemu, bo coraz potencya jego upadała, a zawzięty i hardy dotychczas w szczęśliwych sukcesach opływał, jakże go nagle opuściła fortuna. Z wielkiej cholery wpadł w desperacyą i szalał gdy się nie mógł na nieprzyjacielu pomścić, sam na sobie robił pomstę dziennie i nocnie gryząc się, zewsząd odbierając niepomyślne nowiny. Tu angielska flota, w której największą miał nadzieję, odeszła od niego dla zamięszania Anglii. - 44 Życzliwiej służyli Holendrowie Duńczykowi, nie zważając na iiiewczasy zimowe, ani na burzliwe odnogi morskie nie dbając, ratowali Duńczyka. Z Pomeranii nie pocieszna nowina przyszła do Króla szwedzkiego, iż Cesarscy z Brandeburczykiem zawojowali Gryphenhagę, Demmin, Anklam i inne po nad morzem miasta i fortece, w niwecz Pomeranią zrujnowali, paląc wzdłuż krainę; gdyby nie morze przeszkadzało, przypatrzyłby się Król szwedzki pożarom i od zgubionych ludzi mógłby wyrozumieć o utrapieniu pomorskiego kraju. Prusy już wydarte tylko za ogon w Malborgu Dankwart trzymał, lada dzień ztamtąd albo go wyrugują, albo wyplenią imie ztąd szwedzkie. Jako tedy za szczęśliwemi progressami serce się rozszerzało Króla szwedzkiego tak za codziennemi upadkami więdło, jako nieumiejącego przeciwności znosić; pomsta, cholera, zgrzytanie zębów, jak na torturach dziennie i nocnie trapiły go, a nie chciał się postrzedz, iż i on człowiek jako i drudzy, szczęściu i nieszczęściu podległy, a zatem porzuciwszy imprezy wojenne, do pokoju się skłonić, i serca swego umitygować nie chciał, i owszem szaloną imprezę popierał, zamyślając znowu atakować Kopenhagę, a zważając że flota holenderska z Zundu umknęła, rozumiał że i ona do Holandyi pójdzie, jako angielska do siebie odeszła. Aliści omylił się, bo Michał Ruiter Admirał holenderski, udał się do Fionii tak Duńczykowi kolligackie siły przewieść przez odnogę morską, jakoteż duńskie wojska, oraz szwedzką flotę i wojsko z Fionii i odnóg morskich wypędzić, bo dotychczas Król szwedzki tak w Polsce jako i w Danii na cudzym chlebie wojsko konserwował i rekrutował, nie ruszając Szwecyi, z cudzego żył, jak szczury nie pracując, zboże zjadają pracujących. Dowiedział się potem Król szwedzki, że Holendrowie do Fionii udali się z flotą, wyprawił Grafa Sulcbacha, aby osadziwszy fortece prezydiami, nie dopuścił wysiadać Duńczykom, lecz pod Cartemundą żwyciężyli Duńczykowie, rozrzuciwszy most nie dali pospieszyć się Sulcbachowi, za - 45 tem w około musiał po nad zatoką morza obchodzić, a Duńczykowie podstąpiwszy pod Midelfart, z kolligatami złączyli się i uszykować się czas mieli. Pierwsza do zwycięztwa przyczyna, co nieprzyjaciel zamyślał uprzedzić, a co przerznąć chciał Duńczyków Szwed sam na dwoje przerznięty, musiał się spotkać z Duńczykami i kolligatami, jakoż z obu stron żwawie i ochoczo zwarli się. Szyk Duńczyków był taki, w przedniej straży 1000 koni Polaków, szedł Kazimierz Piasoczyński Półkownik, za nim następowali Duńczykowie w małe oddziały uszykowani, na lewem skrzydle cesarscy konno i brandeburskie regimenta, którzy najpierwej pod Odensee napadli na Szwedów między okopami i początek bitwy uczynili, gdzie Szwedzi długo bronili się; ale broniąc się czas długi, gdy nie mogli kolligatom wytrzymać, uchodzić poczęli do Nydburga, tam spodziewali się zastać sukkursa od Króla szwedzkiego, a już trzy dni nic nie jedli, spodziewali się tam posilić i zostawiwszy ciężary, ztąd do Cartemundy pospieszyć się usiłowali. Uszykowawszy się w kwadrat pikami broniąc i odstrzelając uchodzili; następowali za nimi Duńczykowie i kolligaci coraz onych urywając, tak uchodząc do Nidburga poszli, i tam się odwróciwszy znowu sobie dali batalią. Szwedów Szulcbach i Botycher; Duńczyków, Ebresztein i Schak komenderowali. Tu Kazimierz Piasoczyński, Starosta ostrołęcki, Półk. wojska pols. w pierwszej linii stojąc, gdy na Szwedów następował, a chcąc przez fossę na koniu przeskoczyć, 3 razy postrzelony, poległ; początek jednak zrobił wiktoryi Duńczykom przez Polaków swoich, odważnie Szweda wspierających, bo po zabiciu Piasoczyńskiego Teleżyński i Morzkowski, Rotmistrze, komendę objęli i mszcząc się zguby swego Półk. na Szwedach, onych ścinali. Zatem kolligaci i Duńczykowie nastąpiwszy, pamiętną wiktoryą krwawym bojem nad Szwedami otrzymali, gdzie poległo Szwedów prostego żołnierza 4000, reszta niemając dokąd uchodzić, podała się. - 46 Sulcbach, szwagier Króla szwedzkiego, na łódkę wpadłszy, udał się na morze, tak był szczęśliwy, że go Holendrzy na morzu czatujący nie postrzegli. Zabici ze starszyzny szwedzkiej: Botycher, Generałmajor, Kock, Laveran, Kraniusz, Pólkownicy; między wziętymi w niewolą byli Adolf Winarieński, drugi Darmsztadski, Książęta, Waldeck, Koenigsmark, młodszy Brunoff, Grafowie Henryk Horn, Generał art. Króla szwedzkiego, Engel, Szondeben, Oflfner, Taube, Szmidt, Peterson, Półkownicy, 7 armat, 126 chorągwi i inne amunicye wojenne i zdobycze, odebrane od Szwedów, co kraj duński niszczyli, przytem wyspa Fionia odzyskana od Szwedów. Ta batalia pod Nydburgiem wszystkie Karola Gustawa, Króla szwedzkiego, pogrążyła wiktorye i zamysły szalone; tu się rozbiło koło fortuny jego, na którem oślep jeździł, desperat i na wszystkich zajuszony. Tu upadł ten, co wszystkie morza, co Ocean cały chciał pod swą władzę podbić, tu meta wszystkich jego zamysłów utopiła się we krwi szwedzkiej, a co zamyślał bydź całego świata zwycięzcą i jednowładnym monarchą, po tej przegranej troskał się, jak się przy Królestwie szwedzkiem utrzymać, a jako wyniosłych rzeczy koniec, upadek, tak nietylko duńskie państwo, lecz Królestwo polskie, Cesarstwo rzymskie i inne królestwa, Rzplte, Elektorstwa i Kstwa tym upadkiem powstały i gruntowny koniec swego uspokojenia otrzymały. Po odebraniu Fionii od Szweda resztę co było wojska w Zelandyą do Kronburga, wyprowadził Król szwedzki. Ta wiktorya stała się dnia 25 Listopada 1659, którego dnia urodził się Fryderyk, Król duński. W tej batalii zginęło i Duńczyków 1300, tak po drodze umykających Szwedów goniąc, jako i w ostatniej akcyi. Przyszła ta nowina o przegranej do Króla szwedzkiego traktującego z holenderskiemi Posłami o pokój z Duńczykami; tak go zmieszała, iż zadumiony stał długo, potem wymówił: czy taka panowie Holendrowie wasza szczerość, że po judaszowsku ze mną postępujecie? Tu traktaty za - 47 czynacie, a tam wasza flota moich ludzi attakuje; ale starać się będę wkrótce to wam odwetować. To wymówiwszy, wsiadł na konia i odjechał, kazawszy zabrać holenderskich Posłów sprzęty, między niemi cokolwiek było papierów i listów, zabrano Posłom, ani na poselską respektował funkcyą, ani wymawiających się niewiadomością o tern, co się stało, jako niewchodzących w rady ze stanami holenderskiemi nieprzyjmując wymówek. Król Kazimierz starając się o pokój nietylko w Polsce ale i całej Europie do Gdańska pospieszał, ponieważ nie tak szturmowały do murów malborskich kule, jako Królowa Ludwika do serca Króla Kazimierza, dziennie i nocnie męża swego prosząc o pokój ze Szwedem, lubo przy upadku jawnym Króla szwedzkiego, należało onego dognębić do końca, lecz Bóg wszechmogący nie chciał tego, gdy Polakom inszą dał zabawę, Moskala tak liczne wojska, okrutnego nieprzyjaciela, tudzież wyniszczoną krainę, przez co wojsko niepłatne ledwo za uproszeniem ojczyznę ratować od Moskwy podjęło się. Podczas sam zdającej się fortecy gdańskiej Hauptu przybył Król Kazimierz do wojska polskiego, będącego pod Malborgiem, a potem na wyspę nad morzem baltyckiem będącą, Nerynga nazwaną, przyjechał; we wsi Schywenhorst, od Lindy, raycy gdańskiego przywitany, nazajutrz Gdańszczan wojsko mustrował i tam jadł obiad. Lubomirski Marsz. w. i Hetman pol. kor. gdy żadnym sposobem Dankwarta nakłonić nie mógł do poddania się z malborską fortecą, przymusić rezolwował się, nie zważając na zimowe niewczasy i słoty, choćby całą zimę strawić, gnębiąc Szwedów w oblężeniu, wyprawił do Gdańska upraszając, aby prowiantów do pożywienia i sukien do odziania piechot dodali, obiecując za uspokojeniem się Rzpltej zapłacić punktualnie, lecz Gdańszczanie zważając, że nadchodzi traktat, wymówili się, iż i oni wyniszczyli się tą wojną. Król Kazimierz w Grudniu do Gdańska przyjechał, któ - 48 rego Gdańszczanie z radością witali, przybył i Lumbers, Poseł francuzki, kłaniając się Królowi, czynił relacyą o przyjaźni Króla franc. i szczerej inklinacyi do uspokojenia wojny szwedzkiej. Donosił, że już się i Król szwedzki nakłonił do traktatu i już Posłowie szwedzcy czekają w Frauensburgu, mieście warmińskiem; zaczem Król Kazimierz naradziwszy się z Senatorami, miejsce do traktatów w klasztorze oliwskim naznaczył, gdzie Lumbers rezydując odbierał propozycye od stron do traktatu należących napisane. Król z Senatorami w mieście Gdańsku rezydował, Posłowie cesarscy i inni po pałacach i wsiach za miastem stancye mieli. Szwedzcy Posłowie do Elbląga albo do Piławy, aby traktat był przeniesiony, certowali uporczywie; nie pozwolił Król Kazimierz i kolligaci, musieli w Oliwie miejsce traktatów naznaczone i Szwedzi akceptować, jako w przyszłym roku objaśni się. Gdy nastąpiły choroby w wojsku naszem pod Malborgiem na perswazyą Lumbersa, medyatora, Król kazał odstąpić od Malborga, i wojsko na zimowe kwatery rozłożyć. Do tak wielkich ruin w Królestwie polskiem większe utrapienie było z fałszywej monety, niż z wojny szwedzkiej, bo ta w 6 roku uspokojona, a monetę naprawić i do należytego waloru przywieźć, żadną miarą niemożna było. Przedtem Królowie sami bili monetę, potem Rzpltej ustąpili, więcej mając kłopotu niż pożytku; z miny dotychczas Rzplta biła monetę, waloru równego z postronnemi państwy; jednakże w tern zubożeniu ojczyzny zdało się stanom Rzpltej otworzyć mince i bić szelągi miedziane, oraz tymfy i szóstaki bite, ustanowiwszy prawo na sejmie roku 1658, ażeby 2,000,000 zdawkowej monety wybito, która tak spora była, iż w rok po tej konstytucyi więcej 20,000,000 złotych polskich znalazło się szelągami. Podobny upadek na śrebrnej monecie był: trzy bite szóstaki złoty czyniły, a groszy srebr. 18 tenże złoty powinny były wynosić. Napis na tynfach był taki: Jan Kazimierz Król; wytłumaczyli Polacy inaczej: Jawną krzywdę - 49 cierpieć. Srebrne tynfy bił Tomasz Tynf Szlązak od którego trzy bite szóstaki za jedną monetę wybite tynfami się zowią. Szelągi bił Tytus Liwiusz Boratyni Włoch, od którego szelągi boratyńczykami nazwano. Z pierwsza nie zważali na to utrapienie z nowej monety pochodzące, bo mieli wiele dawnej monety srebrnej lepszej próby, którą zbywali drożej od mincy; lecz gdy towary i inne kupne rzeczy haniebnie podrożały, śrebro i złoto w górę poszło, handle poczęły ustawać, bo każdy wymawiał sobie dawną monetę, a tej nie było, do Niemiec wykupiono. Dopiero uznali Polacy, że sprawę pokawili, iż miedzianą monetę i srebrną z miedzią zmieszaną bić kazali. Wszyscy narzekali, nikt nie mógł poprawić. Lubo w roku teraźniejszym na sejmie zapozwany był Boratyni, że tak wiele miedzianej monety narobił, przysiągł z 18 świadków, że nad 2,000,000 zł. pol. szelągami nie wybił więcej, podług kontraktu z Rzpltą, a że się tak siła namnożyło szelągów, nie jego wina, kiedy lada kto szelągi robi, drudzy i za granicą robią, kiedy twarz Króla Kazimierza z brodą na szelągach wybijają. I tak co nie zniszczyło tak wiele narodów nieprzyjacielskich Królestwa polskiego, subtelna ludzi chytrych rada i zdrada zubożyła Polaków. W tym roku dwóch godnych ludzi umarło, Grodzicki i Starowolski. Krzysztof Grodzicki, Kasztelan kamieniecki, Gener. artyl. kor. na końcu wojny szwedzkiej zmarł; szlachcic rodowity polski, wsławiony w ojczyznie przez naukę inżynierstwa, którego nauczył się u Holendrów w domu Książąt austryackich służąc. Za wojny szwedzkiej pierwszy w Prusiech Hetmanowi kor. Koniecpolskiemu podobał się, którego potem Władysław, Król polski, do fundowania fortecy Kudaku na Ukrainie ordynował; potem jak rebelia u Kozaków powstała i Kudak dobyli, dwie lecie był w niewoli u Chmielnickiego, pomagał w więzieniu kompanii Stefanowi Czarnieckiemu, Wdzie potem ruskiemu i Hetmanowi pol. kor.; potem wymknąwszy się z tarasu Grodzicki do Ordy uszedł, a Czarniecki do Polski; miłosierniejszych po T. II.   4 - 50 gan niż Kozaków na więźniów uznał. Wyszedłszy z niewoli tatarskiej pod Batowem będąc przy Przyjemskim od Ordy znowu w niewolą wzięty, jeden był żywym został, bo drugich wszystkich Orda wycięła od Kozaków przekupiona, i namówiona, aby Polaków nie żywili, którego Hilary Karmelita z niewoli w Krymie wykupił. Dziesięć niedziel we Lwowie od Kozaków będąc oblężonym obronił się, Hana krymskiego do przyjaźni z Królem Kazimierzem namówił; potem pruskiej prowincyi od Króla Kazimierza regentem uczyniony, artyleryą należycie w Polsce sporządził, zaciągnąwszy różnych inżynierów z Niemiec z wielkim kosztem; owo zgoła urodzony do wojny, wychowany na wojnie, szczęścia i nieszczęścia na sobie doświadczył; Królowi, Hetmanom, ojczyznie miły, na ostatek przy kończącej się wojnie życie skończył, nie chcąc żyć bez wojny. Szymon Starowolski, Kanonik krakowski, zrodzony z Bazylego Starowolskiego, matka jego Zarankowa; 5 braci onych było, 4 na wojnie zginęło, piąty Szymon w akademii krak. uczył się, Drem utriusq. juris został, wydał siła ksiąg różnym stylem. ROK 1660. Roku 1660 tandem dawno pożądany pokój zaczął się traktować dnia 5 Stycznia w Oliwie po uśmierzonych kontrowersyach o miejsce traktatów, jak się wyżej namienilo. Nie zjeżdżauo się do Oliwy dla konferencyi, żeby się strony nie zwaśniły, ale każda swój interes na piśmie medyatorowi poddawała, a ten stronie przeciwnej kommunikował, potem umodyfikowawszy z obu stron, na co zgoda stanęła, projekt z podpisem odsyłał swoim i stronie tej, która pierwej podała, i tak w każdym punkcie postępował i w każdej strony pretensyach pracował. Do ustanowienia tego chwalebnego dzieła wszystkie strony zgodziły się na medyacyą Króla francuzkiego, jako z dawna miarkującego monarchy zachodzące kontrowersye między potentatami europejskimi. Na miejscu Króla francuzkiego, Po - 51 seł jego Antoni de Lumbers, pan na Herbingen Loos i La Cloi, kawaler ś. Ducha. Kommissarze do traktatu od Cesarza chrześciańskiego, jako pierwszego monarchy świata tego i królestwa polskiego Kolligata: Franciszek Karól Libsteinski, Graf a Kollowrat, pan na Richenau, Konsyliarz cesarski i sądów czeskich w Pradze Prezydent, także Franciszek Baron Lissola na Tysse i Marienfeld, Konsyliarz cesarski. Od Polaków i WXlit. Jan Graf na Lesznie, Wda poznański, Marszalek Królowej Jmci, Generał W. Polski, malborski, korsuński Starosta; Jerzy, Graf na Wisznicu, Lubomirski Marsz. w. i Hetman polny kor. Generał Małopolski, chmielnicki, olsztyński i kazimirski Starosta; Mikołaj na Prażmowie Prażmowski, Kanclerz w kor. Biskup łucki, Administrator opactwa sieciechowskiego; Krzysztof Pac, Kancl. w. lit. wilkowyski, kozienicki Starosta; Jędrzej Morsztyn, Refer. kor. kowalski, zawichostski, Starosta; Władysław na Nagłowicach Rey, Podskarbi nadworny kor. nowomieski, libuski Starosta; Jan na Gninie, Gniuski, Podkom. pomorski, gnieźniński Starosta. Ze strony szwedzkiej: Magnus Gabryel de la Garde; Graf na Lekoo Arensburgu, Senator szwedzki i Podskarbi, Gubern. inflancki i akademii upsalskiej Kanclerz; Benedykt Oxenstierna, Graf na Korsholm i Wasa, wolny Baron na Moreb, Senator szwedzki i kancelaryi Konsyliarz; Krzysztof Karól Szlipenbach, Graf na Schowede, Senator szwedzki i Prezydent rady wojennej; Jędrzej Guldenklaw, Baron na Hulterstad, Konsyliarz stanów szwedzkich, Prezydent sądów pomorskich. Od Kurfirsta brandeburskiego, jako kolligata Polaków: Jan Owerbeck, Baron na Euchmedyen, Podstoli brandeburski, Konsyliarz elektorski, hohensztyński Starosta; Wawrzyniec Krzysztof Somnicz dziedzic na Grumsdorfie, Konsyliarz kurfirstowski, lawemburski i bitowski Starosta; Wojciech Abastaw; Narpkien, assesor pruskich appelacyjnych sądów. Od Króla duńskiego jako kolligata polsk. delegowany był Paasberg, którego Szwedzi nie chcieli przyjmować, ale cesarscy Kommisarze onego utrzymywali. Od Holendrów: 4* - 52 Fryderyk Dorpius, Konsyliarz stanów holenderskich, Jan Isbrand, sądów holenderskich adwokat. Ci także Króla duńskiego Kommissarza utrzymywali; byli i drudzy różnych Książąt, i prowincyi delegaci, których wyrazić po imionach i przezwiskach mniej potrzebną rzeczą autor sądził. Gdy się akt traktatu zaczynał, każdy z Kommissarzów delegowanych od monarchów produkował plenipotencye swoje medyatorowi, który kommunikował stronom, aby się każda informowała. Potem propozycye na piśmie dawali Kommissarze medyatorowi, aby je prezentował przeciwnej stronie. Jako polski projekt do traktatów podany najpierwej: aby dekreta ferowane we Szwecyi przeciw wierze katolickiej i Zygmuntowi III Królowi polskiemu i szwedzkiemu, tudzież potomstwu jego skassowane były; królestwo szwedzkie odebrane niesłusznie, aby było powrócone i pożytki, aby nagrodzone były sukcessorom; Inflanty do królestwa polsk. należące prowincye, aby powrócone były; Książe kurlandzki z fortuną jego niewinnie zabrany, aby powrócony był do księstwa swego kurlandzkiego; szkody poczynione w Polsce i w Litwie przez wojnę teraźniejszą, aby nagrodzone były; fortece i miasta w Prusiech, aby Szwedzi ustąpili. Przeciw temu Szwedzi pretensyą prawa dziedzicznego do królestwa szwedzkiego, aby najpierwej skassowano, oraz aby Król Kazimierz i Rzplta wszystkich pretensyi zrzekła się, Inflant wszystkich podług dawnych granic, aby Rzplta ustąpiła, expensa na wojnie teraźniejszej, aby Rzplta nagrodziła; adherentom szwedzkim, aby Król Kazimierz i Rzplta amnestyą generalną dali i onych do ojczyzny, własności, fortun, honorów przyjęli. Tak przeciwne z obu stron propozycye na umartwienie medyatora podały strony; jednak Lumbers przyjmował wesołem okiem, ani tej ni owej strony nie urażając, bo dar osobliwy łaski Boskiej pokój zawisł na przeznaczeniu jego, nie na rozumach i przemysłach ludzkich; zaczem po wszystkich kościołach tak katolickich jako i luterskich, tudzież kalwińskich zborach ustanowione suplikacye, aby poszczęścił i przyspieszył wszechmogący Bóg upragnione uspokojenie. - 53 Nuncyusz papiezki obawiając się podobnych monastyrskiemu traktatowi w Niemczech, gdzie kościelne dobra sekularyzowano, i tu traktatów obligował Króla Kazimirza imieniem Ojca św. aby jako prawowierny monarcha nie dał ujmy czynić kościołowi bożemu. Na co Król Kazimierz westchnąwszy odpowiedział, że dwa razy Królem polskim zostaje, raz przez elekcyą, drugi raz powrócony przez wojnę i wiktorye; oba te razy z osobliwej Boskiej prowidencyi i pomocy, a zatem tak wiele nad sobą uznawszy łaski Boskiej, stawić się mam niewdzięcznikiem, a poniżony z złości ludzkiej, laską Boską wywyższony znowu za wszystkie dobrodziejstwa, hojne dary wypłacać się będę niewdzięcznością? zachowaj mnie Boże i myślić o tem, a dopieroż czynić! Nie tak mi honor miły i panowanie, żebym dla niego dusznego zbawienia miał odbiegać, godząc się z ujmą wiary i kościoła Bożego upadkiem, co jak mówię, rzeczą samą pokażę. Zatem Szwedzi wylecieli z promocyą sekty aryańskiej, pretendując, aby prawo na aryanów ferowane z wygnaniem onych z państwa skassowali Polacy, oraz aby za fortece pruskie Szwedom Rzplta wielkie summy zapłacić opisała się. Na co Polacy odpowiedzieli: we Szwecyi katolickiej wierze rzymskiej nie pozwalają gnieździć się Szwedzi, a w cudzem państwie chcą fundować aryańskie kacerstwa nowi apostołowie, niech je fundują we Szwecyi, do praw niniejszych nie należą, ani materya do traktatu ściąga się; jakoż i summ potrzebują i nagrody, gdy Polskę w niwecz obrócili, miliony milionów wydarłszy, świątnice Pańskie złupiwszy. Malborg i Elbląg, niech to nie narusza traktatów, dobędziemy sami jako i inne dobyliśmy, tam wezmą zapłatę za swe zdzierstwa łakomcy, Szwedzi, bośmy tu nie na targ przyszli, ani okupować się myślimy. Cztery lata temu, jako Rakocego pod Czarnem Ostrowem wojsko polskie zbiło, że miłosierdzia dopraszający się nieprzyjaciel przez traktaty obowiązał się Polakom zapłacić 1,000,000 czerwonych, złot. za szkody poczynione w Polsce, na co w zastaw dał dwóch panów siedmiogrodzkich, którzy w Łańcucie fortecy siedzieli w zastawie, jednak onej summy - 54 wypłacić nie mógł; bo od Tatarów wojsko Rakocego wycięte, resztę w niewolą krymską zabrano, Turcy Rakocego z kstwa siedmiogrodzkiego rugowali, co widząc, lubo Polacy mają obowiązek ten, jednak u w nieszczęściu będącego nie upominają się summy akordowanej. Dowiedziawszy się o tem Szwedzi, domagali się u Polaków, aby transfuzyą tej pretensyi na nich uczynili Polacy; na co oburzyli się cesarscy Kommissarze, nic pozwalając na to, mówiąc, że ż tego świeża w Węgrzech od Szwedów urośnie wojna, bo na dobrach Rakocego w Węgrzech dochodzić będą, a zatem niepokój w tamtym kraju wzniecą; ale Polacy choć niepewną summę przekazać Szwedom nie chcieli, bardziej na Szwedach pretendując za szkody im w Polsce i Prusiech poczynione miliony milionów. Kommissarze holenderscy żwawie stawali przy Królu duńskim, aby w tym traktacie był inkludowany, jakoby Zund morza baltyckiego otworzył się dla wolnych handlów na morzu baltyckiem. Polacy zaś pierwej Wisłę i Prusy uwolnić dla spławu towarów do Gdańska, a zatem Holandyi będzie do Gdańska po co przysyłać okręta, które aby bezpieczniej na bałtyckie morze przepłynęły z Kroneburgu, aby szwedzkie prezydyum było rugowane, zgadzali się z Kommissarzami holenderskiemi; urosła zatem nowina bez autora, że Król francuzki przyciągnął z wojskiem swem do Alzacyi, prowincyi domowi austryackiemu należącej, której niemogąc dotychczas jako od królestwa francuzkiego odeszłej przez traktaty odebrać, teraz przez potencyą wojsk licznych, stara się odzyskać. O czem Kommissarze cesarscy dowiedziawszy się, jako z pierwsza kontradykowali medyacyi francuzkiej, tak i teraz jawnie z tem się odezwali, zwalając na Królową Ludwikę, iż ona fakcyą francuzką utrzymując do medyacyi, aby posła francuzkiego Lumbers nazwanego Król Kazimierz przyjął, wyperswadowała, a Kazimierz Król by jemu Szwedzi tytułu królestwa szwedzkiego do śmierci używać pozwolili, łatwo zgodzi się z Szwedami, ustąpiwszy pretensyi słusznych, a zatem traktaty wykieruje Lumbers pomyślnie dla - 55 Szwedów, ile gdy Królowa Ludowika uspokoiwszy Szweda z Polakami, stara się Króla francuzkiego w nową wojnę z domem austryackim wprowadzić. Zaczem wydał Lissola skrypt przeciwko Króla Kazimierza, Królowej Ludowiki, medyacyi Lumbersa i Polaków w te słowa: Co Cesarz chrześciański i dom austryacki oświadczył Polakom, ratując Króla Kazimierza od Szwedów, wszystkim jest jawno, lubo nie należy chlubić się z oświadzczonego dobrodziejstwa, ale gdy się niewdzięcznymi stają, należy onym na oczy wyrzucać, bo Polacy zwykli złym za dobre płacić; austryacki dom zaprzysiężone traktaty z Szwedami dla Polaków naruszył, a Polacy koligata tego, który ich ratował, odstępują i z Królestwa swego nieprzyjaciela wyrugowanego na dom austryacki wsadzie usiłują. Dla Polaków ani życie, ani krwi niemieckiej nie żałując, starał się Cesarz Jmci, Leopold, by też onych z ostatniego upadku ratować; a Polacy na Niemców wymyślając kabały piszą, prawa pokojowi przeciwne formując: mogliście Polacy nas Niemców zburzyć na Szwedów, a Niemcy nie mogą wam wyperswadować, żebyście Francuza emulującego z domem austryackim nie przyjmowali do medyacyi; żałują choć niewczas Niemcy że niewdzięcznych ratowali, ale Cesarza Jmci dostojeństwo, jego siły nieprzełamane, a rzeszy niemieckiej niezwyciężone wojska dadzą odpor nieprzyjaciołom. Wy Polacy zważajcie, aby was chytra francuzka medyacya w łyka nie wplątała; zkąd ta przychylność do was w północnym kraju mieszkających; chyba tu szuka pożytku fakcyi swoich, zmyśloną przyjemnością; ofiaruje wam pokój a ten naród ani sam w pokoju żyje, ni drugim żyć nie pozwala; co Szwed przez zmyśloną pretensyą, Moskal przez okrutną potencyą, Rakocy przez chytrą szaloną imprezę nie dogubili, to Fracuzi przez obłudne i chytre słowa w narodzie polskim wypiszczą. Niech ja fałszywym prorokiem będę , że was bardzie] i prędzej usidlą francuzkie fakcye, niżeli szwedzkie wojsko, bo Szwedzi otwartym bojem i potencyą chcieli was zawojować; a Francuzi jedwabnemi słowami, zdradli - 56 wemi ceremoniami tak was zwaśnią, iż sami z sobą wojować będziecie; narobią różnych fakcyi, nie wyśpi się nikt w pokoju; jeden drugiemu podufać nie będzie, na niewinnych, wsadzą desperatów, niepokój mieć będziecie bez odpoczynku, zawieruchy ustawne, przyjaciele i nieprzyjaciele bez braku wolności i prerogatywy wasze mieć będą cenzorów; nie to czynić będziecie, co się wam podoba, ale co Francyi, i tego zdania będziecie, co oni, choć to swobodom waszym będzie przeciwne. Medyolan, Genua, szwajcarskie nieprzybyte góry także Neapol, Alpy i morze, Sycylią odległość i niebezpieczne burzliwego morza nurty, Hiszpanią i Nawarrę pirynejskie zasłaniają góry, przecie francuzka fakcya i tam dosięgnie, a do polskich obszernych równin jak się wnęci, wnet zamiesza narodu polskiego swobodne animusze, wystawi z narodu swego Króla, który swobodnością swoją tak was obarczy, iż nie wprzód zgubę i niewolę poznacie, aż chyba w łykach będąc, samemiż waszemi siłami i potencyą waszą was zawojuje ; ofiaruje wam teraz traktaty z Szwedem, a czemu Sztumdorfskiego, za medyacyą także francuzką uczynionego, nie bronił? Czemu w państwo wasze wkroczyć Szwedowi dopuścił? A należało jako gwarantowi zaraz potencyą francuzką przymusić Szweda, żeby nie naruszył traktatów sztumdorfskich; nie uczynił tego szczery medyator i przyjaciel, teraz widząc jawny upadek Szweda, chce go podźwignąć; gdy siłami nie może, wyperswadował wam pokój za medyacyą swoją. Tym pokojem ratować Szweda umyślił; bądźcież ostrożni, żeby i w traktacie was nie ułowił, który przez wojnę szwedzką dodawał Szwedowi posiłków angielskich i pieniędzy na was; teraz czy odstąpiwszy Szweda, wam życzliwszy będzie, nie sądzę: na zawsze pokój lepszy niż wojna; często co pokojem utracą, wojną poprawują i dochodzą utraconych Rzplte. Lecz, gdy już do pokoju skłoniły się strony; do medyacyi, czemu kogo inszego nie używacie? Najpierwszy Papież, pasterz całego chrześciaństwa, Król hiszpański, katolickiej wiary obrońca, a Cesarz JMci, najwyższy świata tego - 57 monarcha, czemu nie może tego uspokojenia skojarzyć, iż tak wiele Elektorów i Książąt włoskich pominę, nie jedna Francya na świecie ? A na ostatek patrzajcie Polacy, abyście przy tym medyatorze nietylko obszernych prowincyi, ale wiary świętej katolickiej jawnego uszczerbku nie ponieśli, bo Inflant Szwedom ustępujecie, arcybiskupstwo ryskie, z biskupstwami oselskim, kurońskim i innemi kościelnemi dobrami, tak licznemi, zrzec się trzeba heretykom, z nieporachowaną tak wielu dusz katolickich utratą. Na to replikowali Polacy w te słowa: nie należy JMci panu Issoli, nad wolę cesarską postępować, ani cenzurować monarchiń i monarchów, gdyż pobożność Cesarza JMci sumienia, w całem świecie słynie, a toby się z delikatnem sumieniem zgodzić nie mogło, mieć w podejrzeniu bliźniego; wie Król JMci Kazimierz, jako estymować Cesarza JMci afekt dobry i świadczone sukkursa, bo skoligowany niepojednokrotnie z Cesarzem JMcią, przez ojca Zygmunta III., brata Władysława, Królów polskich i sam z Austryaczki zrodzony; wie jakiemi środkami i kosztem sukkurs ten otrzymał, i Rzplta tej medycyny skosztowała, jak gorzka jest. Nie trzeba się chlubić bardzo temi sukkursami i dobrodziejstwy, bo te jako rozlicznych kwiatów woniący likwor, im częciej się odkrywa, tem prędzej zapach swój utraca, waporując przez odkrycie; tak świadczone afekta częstą chlubą, w nieafekt obracają się, a do tego więcej sława Cesarza JMci ustraszyła nieprzyjaciół, niżeli wojsko niemieckie; bo Kraków dobyty przez zniesienie Rakocego, pracowitem bojem wojska polskiego. Toruń także tąż sławą cesarskiego imienia oblężony, a dobyty przez wojsko nasze, które gdyby raweliny przez odważny szturm, nie pojednokrotnie pasując się z nieprzyjacielem, nie wzięło, do tychczas leżeliby cesarscy, a patrzeli się na Szwedów; dały się we znaki wojska niemieckie Wielkopolanom, nieśmiertelną pamięć zostawili zdzierstw i opresyi u nas, jedząc i pijąc, a do Wiednia trzeba było po ordynanse posyłać. Nietylko to z afektu ku Polakom - 58 Niemcy nam dali sukkurs; lecz widząc w opale tak ciężkim Polaków, skóra drzała na sąsiadach; azatem obawiając się żeby Szwed Polaków nie zawojował, z któremi śmielszymby na Niemców był, woleli niedźwiedzia na polskiej ziemi gnębić, to jest, Szwedów na polskim chlebie attakować, nie wpuszczając onego do Niemiec; ile podczas wakującego cesarstwa, żeby nie czynił zamieszania w Niemczech w Polsce onego zabawiali, a ztąd pożytek sobie uczynili, nie chlubę, dobrodziejstwa wspominając tak często o tern dosyć. Królowa Jejmość Ludwika, rozumu anielskiego, pani kochająca męża swego, Króla JMci Jana Kazimierza, nie mogła przeciwko Cesarza JMci, tak blizkiego kpłligata męża swego, żadnej, ani pomyśleć, nietylko czynić, akcyi i dysobligacyi, ponieważ mężowi swemu cesarskiej trzymać się pomocy, radą i natchnieniem była, nie szukając odległej Francyi posiłków, których gdyby chciał szukać, nie przyszłoby do wojny szwedzkiej; azatem za niewinną cenzurę przed Cesarzem JMcią Królestwo JMość mieć będą obie akcye z JMP. Issolą. Stany zaś królestwa polskiego uznają, że za takimi konsyliarzami, niezwyciężone wojska cesarskie progresu nie mają; coby tryumfować mogły, to przez deliberacyą onych wstrzymane, tracą czas i porę, bo wojny momentami stoją; ciż miałkością rad swoich pochlebiając Cesarzom sprawiedliwością nieprzyjaciół, coby mogli rozumnie traktując rzeczy, z nieprzyjaciół zrobić przyjaciółmi, językiem nie zwyciężeni, uczynkiem słabi, przyznają Cesarzowi JMci tak pobożnemu panu, hardość dawnych pogańskich Cesarzów, której ani sam nie chce, ani ten czas tego znieść nie może, bo teraźniejsze monarchie wyższego i starszego nad sobą nie cierpią, w równości żyjąc, zgodę o starszeństwo warują. Polityka wymyśliła na ugodę zawziętości między Cesarzem a Królami środek pierwszości; i tak Królowie Cesarza JMć, pierwszym nazywają monarchą; po nim starożytność królestw i monarchii, stopniem postępuje dawności nie wspominając zwierzchności, ani subiekcyi Cesarzowi. W tym stopniu dom austryacki z domem burbońskim, oba zacne emulują; burboński pierwszość monar - 59 chii cesarskiej z domu swego wyszlą ścigając, austryacki w swym domu będący, broniąc, mając zawady, które rady konsyliarzów takich, jak pan Issola, irrytują przeciw powinności konsyliarskiej, jako polityka uczy rygorów unikać a faworów przymnażać: a co większa, tak nieprzyjaciela traktować, żeby z nim zostawić cokolwiek do ugody, do której przystępując, trzeba medyatora między stanami zwaśnionemu JWPan Issola chce dobra Cesarza JMci, i dobrze tak słudze wiernemu należy, ale nie politykowi i konsyliarzowi mądremu i przezornemu tego domagać się, czego i dokazać nie może; bo tenże sam aktor, wojny pomocnik i nieprzyjaciel, czy może być medyatorem i pokoju promotorem? Rozum ludzki dyktuje, że nie może, chyba dawnym blajerem absolutów Cesarzów, przykazać, aby się tak stało. Teraz niniejsze czasy nie takie, rozkazów tych nie słuchają; Król JMość Kazimierz, jako na swego koligata, Cesarza JMość zezwala, żeby medyatorem był, i podufa jemu, a Król Gustaw, Król szwedzki, nie chce, ani podufa żeby nieprzyjacielem będąc, był medyatorem, mówiąc: niech Cesarz Jmć pierwej stara się o medyatora ze mną pogodzić się, to dopiero będzie medyatorem między mną, Polakami i kolligatami; a Polacy co na to odpowiadają? to, że przez lat 12 w ustawnej wojnie zostająca ojczyzna niszczona i zrujnowana czekać będzie w ustawicznem utrapieniu, póki Cesarz Jmć nie namyśli się do ugody ze Szwedem a tu Moskal tak okrutny nieprzyjaciel nad karkiem wisi i dogubia do reszty ojczyznę. A tak Król nasz Kazimierz i Rzplta pragną zgody, nie żeby Cesarza IMci i drugich kolligatów mieli odstąpić, a z siebie wojnę zwaliwszy na austryackie państwo i rzeszę niemiecką przenieść; ale jeśli godzić się, ze wszystkiemi razem godzić się. Godząc się, medyatora trzeba, a takiego żeby u obu stron miał kredyt, ani był do wojny intrygowany. Na Papieża, Hiszpana, Książąt włoskich luter nie pozwoli; na Kurfirstów i Książąt niemieckich spuścić się nie możemy; onym konfidować nie możemy; zaczem na Francuza trzeba się spuścić, a na niego spuszczając się, na cóż - 60 onego irrytować, na co uśpione odnawiać urazy ? Jako serce rozjątrzone życzyć będzie dobrze nieprzyjacielowi i onego szczerze interessa promowować? Rozumni ludzie tak postępują , dysymulacyą pokrywają i nie pamiętają uraz swoich, chcąc transformować nieprzyjaciela w przyjaciela i często bywa, wiele w historykach jest przykładów, zrobiony przyjaciel z nieprzyjaciela, jako z heretyka nabożniejszy katolik; żeby zaś Francya oszukała Polaków przez traktaty z Szwedem, nie jest tak Polska ogołocona z ludzi rozumnych, żeby z cudzych krajów od JWPana Posła zasięgać miała rady, raz się sparzyła na elekcyi Henryka, Króla więcej przewoźnych szukać nie myśli monarchów, na chytre obłudnych fakcyi francuzkich zdrady, na Polską starożytną szczerość i staropolską wiarę, ani się gość tak prędko w ojczyznie naszej rozgościć i w konfidencyą wkroczyć może, żeby na swe postępki nie miał oka kochających ojczyzuy synów, którzy z natury cudzoziemcom nie podufają, pokój zaś czyniącego wenerujemy, jak nam co dobrego zrobi, estymować będziemy wdzięczność staropolską okazując, affekt dobry wzajemnością wypełniać gotowiśmy. Nie tak też z rozumu obrani, ani zaślepieni Polacy, żeby nie postrzegali uszczerbku ojczyzny, ile tak zacni ludzie i wielkich fortun possessorowie bardziej onych bodzie upadek Rzpltej, niżeli pana Jssoli; który skrupuł czyni Polakom, tak wielkiej ujmy chwały Bożej przez ustąpienie Inflant Szwedowi, a zapomniał co się stało w Niemczech za Karóla V Cesarza w roku 1544 na sejmie niemieckim w Spirze, za Ferdynanda Igo w r. 1552 w Passawie, za Ferdynanda IIgo 1635 w Pradze, w r. 1641 za Ferdynanda IIIgo; podług amnestyi w Ratysbonie, tudzież podług traktatów monasterskich w r. 1648, gdzie Cesarze chrześciańscy dla pokoju ustąpili tak wiele biskupstw i arcybiskupstw, nie wspominam w Bulgaryi, Transylwanii i Węgrzech tak wiele chrześciańskich krain i prowincyi poganom Turkom ustąpionych a Król hiszpański w Fryzyi, Holandyi, Flandryi i innych prowincyach ustąpił kalwinom tak wiele arcybiskupstw i biskupstw i dóbr kościelnych. Polacy o Inflanty i Estonią certują je - 61 szcze, a gdyby pan Issola wyrugował Moskala z granic Królestwa pols. a niepłatnemu wojsku za lat 6 wynalazł pieniądze, nie leniliby się Polacy w Inflanciech i Estonii attakować Szweda, ażby te prowincye należące do Rzpltej odwojowali, za odebraniem których dobra duchowne do swoichby powróciły się possessorów. Królowa też Ludwika, którą pan Issola najbardziej cenzurował, o swój honor stawając przy niewinności, wyprawiła Stefana Wydżgę, Kanclerza swego do Kommissarzów cesarskich z remonstracyą niewinności swej, obiecując o to przed Cesarzem Jmcią na pana Issolę szukać sprawiedliwości. Jako tedy reprezentował Wydżga starszemu koledze słuszną urazę Królowej Jmści cierpiącej niewinną weksę; tak skruszył obudwóch, że szukając deprekacyi wszystkich Kommissarzów do swej stancyi sprosili, ponieważ tenże Wydżga doniósł, iż to fałszywa relacya była o przybyciu wojsk Króla francuzkiego do Alzacyi, i owszem starając się o stały pokój między monarchami w ten traktat wchodzącymi, od wszelkiej nieprzyjaznej akcyi i wojennych zawziętości dalekim bydź się deklaruje, ale na gwałcącego teteraźniejsze traktaty sam i z sukcessorami swymi następującymi na panowanie we Francyi obowięzuje się bydź nieprzyjacielem, jako szczery gwarant tych traktatów. Na co Lumbers medyator prezentował dyploma Króla francuzkiego, którym jako promotorem pokoju bydź się mieni, tak niedotrzymującego pokoju ustanowionego deklaruje się bydź jawnym nieprzyjacielem, a zatem wszyscy Kommissarze widziawszy i czytawszy takowy obowiązek Króla francuzkiego, szczerze zawinęli się koło traktatów, nie dyfidując więcej Lumbersowi. A najbardziej Opatrzność Boska ułatwiając strony, herszta wszystkich kłótni i tej wojny z tego świata zabrała Karola Gustawa, Króla szwedzkiego, zapozwawszy go na swój sąd, to 7 letnie całej Europy straszydło; dnia, 20go Lutego skonał w Gotenburgu w Skanii, gdzie zwabiwszy Szwedów sejmował: wojenny, żywy, wspaniałego serca rycerz; lubo nie miał pomiarkowania w swoich passyach, - 62 nie zważał, czy słusznie czy niesłusznie, tylko że tak chciał, zrosł i w wojsku wyćwiczył się w rycerskich akcyach za Gustawa Adolfa, wuja swego wodzem odważnym i rozumnym w wojsku był, we wszystkich potyczkach równo z prostymi żołnierzami stawał; co usadził, to do exekucyi przywodził; a póki mu służyła fortuna, był pan wesoły i przyjemny, jakże się mu noga powinęła, wpadł w aprensyą; potem febrę, malignę, w której skonał; żałowali go nieprzyjaciele, że nieprędzej i że swoją śmiercią poległ, nie na placu tak wielu wojen autor; rzewliwie Szwedzi płakali, że utracili przewodzcę do złupienia cudzych fortun. A jako o śmierci Króla szwedzkiego rozgłoszona nowina, Szwedzi nie tak uporczywie w traktacie stawali i wszyscy rzucili się do pospiechu traktatów; cesarscy i brandeburscy Kommissarze widząc, że Szwedzi nos zwiesili, swoje propozycye gruntowali, a tak to w Oliwie za zrządzeniem Ducha św. rószczka oliwna zakwitła pożądanego pokoju, niemal podczas Zmartwychwstania Chrystusa Pana w ten dzień, w który Bóg z śmierci i czarta tryumfował, dusz ludzkich przyniósłszy na świat zwycięztwo; lubo publikacya pokoju do Maja odłożona była, póki Kommissarze od swych pryncypałów ratyfikacyi nie otrzymali. 3go dnia Maja stanęła publikacya traktatów w Oliwie, zaczóm uderzono w dzwony, dziękując Panu Bogu po wszystkich kościołach, z armat na tryumf bito, ludzie wszyscy ożyli po wojennych postrachach; najbardziej że miłosierdzie Boże nad utrapioną Polską rozbroiło nieprzyjaciół sprzysiężonych na zgubę Królestwa pols., zabrawszy z tego świata Króla szwedzkiego, pozwoliło jeszcze ucierać się Polakom z jednym tylko Moskalem, póki niewypełnią kary Bożej za grzechy swoje. Z Królem duńskim stanęły także szwedzkie traktaty dnia 27. Maja za pośrednictwem Króla francuzkiego przez Posła jego Hugona A. Terlons, kawalera jerozolimskiego, w ten sam czas, kiedy kościół Boży Ewangelią śpiewa o pokoju, danym całemu światu przez Chrystusa Pana. - 63 Król Kazimierz odprawiwszy Święta Wielkanocne we Gdańsku, do Warszawy odjechał, dokąd przybywszy dnia 11. Czerwca, w kościele ś. Jana solenne Bogu czynił dzięki z całem zgromadzeniem, natenczas przytomnem za uspokojenie ojczyzny ze strony szwedzkiej. Wezwani Senatorowie na konwokacyą z całej Polski do przysłuchania się traktatom onej pacyfikacyi, równie dziękowali Bogu jak Królowi winszowali pożądanego ze Szwedami uspokojenia. Jedna Litwa w utrapieniu od Moskwy będąca, wzdychała do Boga, ratunku żądając, oraz do Króla Kazimierza z rzewliwym żalem przysłała Posłów, donosząc, iż od Chowańskiego, wodza mosk. z domów wypędzone żony i dzieci w niewolą ciężką zabrano, że wszystko Kstwo Litt. od Moskwy ogarnione, a zatem Jego Król Mci dopraszali się kompassyi, aby czemprędzej prowincyą tak wielką do Rzpltej należącą starał się windykować z tak ciężkiej opressyi; nie doczekawszy się ratunku od swoich, w rozpaczy odgrażali nawet poddaniem się Moskwie. Na co Król naradziwszy się z Senatorami dał Litwie taką rezolucyą: jako z dopuszczenia Boskiego wojny powstają, tak za pomocą Jego kończą się, jawny Boskiego zmiłowania dowód mamy, że nieprzyjaciele tak ciężcy na ojczyznę Szwedzi już ustali, w tymże ufność Bogu mieć należy, że i Moskwa albo przez traktaty wynidzie z Litwy, albo też przez wojska Rzpltej wypędzoną będzie. Skończyła się wojna szwedzka za zrządzeniem Boskiem po 6 leciech; podobało się Przedwiecznej Mocy zatrzymać wylanie krwi ludzkiej, ustanowiwszy tamę upragnionego pokoju, którego zburzenie z pretensyi dziedzicznego Królestwa szwedzkiego, od Króla J. Kazimierza stało się; jeden tytuł kilkunastu literami wyryty, imaginacyą najjaśniejszego dostojeństwa określony, żadnego nie czyniąc pożytku, niezliczonych ruin, utrapienia, hojnego krwi chrześciańskiej niewinnie wylania Polaków i zguby Królestwa pols. z przynależącemi do niego prowincyami, stał się przyczyną. Król szwedzki Karól Gustaw, jako wspaniałego animuszu, nie chciał tytułem dzielić się z Królem Kazimierzem, - 64 ale nie tak mu chodziło o tytuł, jak obawiał się, żeby Król Kazimierz w leciech starszych będąc, a niemając potomstwa tej pretensyi Królestwa szwedzkiego dziedzicznego nie rzekł się jakiemu potężnemu monarsze, lnb Rzpltej pols. nie rezygnował. Zawczasu o to zaczął wojnę chcąc wymodz zrzeczenie się. Kazimierz Król zwłaczał, aby dłużej onego upraszał, a nie potrzebnie, bo nie miał sił po temu dobić się Królestwa dziedzicznego, lepiej było spokojnie na Królestwie polskiem dni skończyć, a za ustąpieniem pretensyi i tytułów Rygę, Inflanty i Estonią bez wojny odzyskać. Taka to pociecha z obrania Polakom cudzoziemca Króla! zaczął tę biedę praktykować Zygmunt 3ci dla Estonii obrany Królem; ni Estonii nie chciał, zostawszy Królem, powrócić ojczyznie, wolał onę wraz z Rygą i Inflantami stracić, wolał przy nich z Królestwa dziedzicznego szwedzkiego bydź wyzutym; nie dość tego wciągnął Szwedów do Prus i wiele uszczerbku przez tę wojnę Rzplta poniosła. Daremnie miliony łudzi niewinnych poginęło, koszta Polaków i Litwy milionami szacowane; na upór z Polakami idąc, siostrę po siostrze z domu austryackiego brał, a Polacy na jednę nie pozwalali, obawiając się domu austryackiego, aby przez te kolligacye dom rakuski nie przywłaszczył sobie Królestwa pols. tak jako węgierskie i czeskie Królestwa temi środkami posiadł o co rokosz w Polsce i inne kłótnie powstały. Potem do Moskwy przeniósłszy się trzeba Dymitrowi carowi zazdrościć carstwa, po którym gdy syna Władysława Moskwa carem obrała i synowi przeszkadzać, a odmowiwszy wojska od Dymirta, na kark Rzpltej niezmierny ciężar zasług wojska przeciągnąć, czego potem związek wojskowy dochodząc, na 10,000,000 Rzpltą zdarł, a Zygmunt Dymitrowi i Władysławowi przeszkodziwszy do carstwa, i sam go nie dostał. Po nim syn starszy Władysław Królem pol. zostawszy, prawdziwym był sukcessorem Zygmunta, bo co Zygmunt 3ci nie dogubił ojczyzny, to Władysław chcąc wykierować wojnę przeciwko Turkom bez wiadomości Rzpltej i pozwolenia, zaciągnął wojska cudzoziemskie liczne i wprowadził na Po - 65 dole. A że Rzplta dowiedziawszy się o tem, wojny z Turkiem nie dozwoliła i wojska, aby zwinął, prośbą i wielkim rozruchem ledwie przyprowadziła; czego żałując, potem Kozaków na Rzpltą wzburzył, a po śmierci jego cieszył się Król Kazimierz zostawszy Królem polskim, z rozpoczętych Władysława niespokojnych zamysłów, do których i swój upor przyłączył, w niepotrzebnej pretensyi tytułu Króla szwedzkiego. Polacy też wszystkich zgub ojczyzny tak Zygmuntowi, Władysławowi, jako i Kazimierzowi radą i pomocą nieszczęśliwą faworów dworskich promocyą na ministerya i osiągnienie intratnych królewszczyzn, uwiedzeni łakomstwem, woleli zgubić ojczyznę, niżeli niedostąpić tego, co rywal emulował, aż dalej tych pociech doczyta się każdy wiedzieć chcący. Uwolniwszy się Polacy od wojny szwedzkiej, oburącz chwycili się ratować Litwę. Już 2gi rok jak Moskal opanowawszy Litwę, do Wilna i innych miast wprowadził prezydia, a lubo pod Konotopem Wychowski, Hetman zaporozki znaczną nad Moskalem otrzymał wygraną i kilkadziesiąt tysięcy wojska moskiewskiego zniósł, jednak gdy swej wiktoryi nie popierał, Moskal odpocząwszy rok, znowu rekrutował wojska i Kozaków do siebie odmówił, a przez to na Ukrainie wzmocnił się; ordynował jednak do Litwy Chowańskiego Car moskiewski ze 30,000 wybornego wojska, aby przodkując torował drogę Carowi do Królestwa pols.; za nim i sam Car miał postępować, przydał Chowańskiemu do rady i pomocy kollegów; Żmijowa i Szczerbę ze 40 Senatorami Wojewoduszki nazwanymi, między którymi Chowański doświadczony na różnych wojnach, rycerz śmiały i prędki, więc lekkomyślny, bo dowiedziawszy się, że Kazimierz Król wyprawił z wojskiem holzackiem przeciwko Moskwie Czarnieckiego, solennie Cara upraszał, aby go ordynował na Czarnieckiego, obowiązawszy się Carowi, że miał Czarnieckiemu za pierwszem spotkaniem się brodę ogolić. Jakoż nie zabawił się Czarniecki do przywitania się z Chowańskim, spiesząc od Króla Kazimierza, ponieważ nie mógł żadną miarą z Carem moskiewskim zawrzeć traktatu, ordy T. II.  5 - 66 nowany na miejsce Hetmana pol. Gąsiewskiego w niewolę moskiewską wziętego, a połączony z Pawłem Sapiehą Wdą wileńskim Het. w. lit. przezimowawszy na Podlasiu, ruszył się na wiosnę przeciwko Chowańskiemu; miał Czarniecki wojska 6000 tylko, ale wypróbowanego w Holzacyi na szwedzkich barkach. Wyprawił Czarniecki z 7 chorągwiami Polanowskiego Porucz. Działyńskiego na podjazd, który w Słonimie zniósł 500 Moskalów i żywcem wielu przyprowadził do Czarnieckiego; zaczem gdy pierwiastka z Moskwą udała się, i wzięci więźniowie moskiewscy czynili relacyą, iż Chowański życzy sobie z duszy spotkać się z Polakami i obiecuje wyszedłszy z okopów zajść drogę wojsku pols. i lit. Chowański miał w oblężeniu fortecę sapieżyńską Lachowice nazwaną, pół roku prezydyum głodem morząc; już nie stawało prowiantów, ani prochu oblężonym w Lachowicach, więc tak sukursa jako i żywności dusznie wyglądało prezydium. Zatem Hetman lit. i Czarniecki, Wda ruski ruszyli się na odsiecz tej fortecy. Kmicic Strażnik lit. wojska i Skoraszewski Por. Leszczyńskiego, będący na podjeździe, oznajmili, że Moskwa idzie przeciwko naszym w szyku jak do batalii. Zaczem rzucili się nasi ochoczo przez las gęsty przebywając, pierwsza Litwa przeprawiła się i obaczyli Chowańskiego pod wsią Połonka nazwaną w szyku stojącego, w lewo mającego bagna, a tak chciwie chciał się z Polakami i Litwą spotkać, że i na mgłę nie zważał, trafił i tu na rezolutów, Czarniecki na prawem skrzydle a Sapieha, Hetman, na lewem będący z chorągwiami na niego nastąpili, wyprawiwszy przed soba 4 chor. aby spróbowały nieprzyjacielskich sił. Jedna była Wdy płockiego, Porucznikiem był Bartnicki; druga Margrab. Myszkowskiego, Porucz. Borzęcki; Krajczego kor. trzecia, Porucz. Skoraszewski; czwarta Branickiego, Podstol. kor. Porucz. był Kułak; któreto 4 chorągwie z początku harcując, potem z impetem skoczywszy, spędziły z pola jazdę moskiewską. Potem dwa pułki moskiewskiej piechoty ordynowane, aby groblę nad jeziorem opanowały, - 67 jak w szable Polacy wzięli onych rozproszone zostały. Zagniewany Chowański, że mu się na pierwszym wstępie nie powiodło, kazał jeździe moskiewskiej przy lesie stojącej, aby się z naszymi spotykała, nim z armatami piechoty nadejdą; przybyła jazda i zacząwszy bitwę od poranku aż do południa żwawie z naszymi certowała, najbardziej o groblę, i bród po nad błotem; dużo rażono naszych, zwycięztwo niepewne jeszcze chwiało się. Ale Litwa przebywszy błota, z boku napadłszy na piechoty, one zmieszała; a Czarniecki wpadłszy na jazdę moskiewską z wielkim impetem, onę rozproszył i w małej kwocie ludzi zwyciężywszy liczne wojsko moskiewskie od grobli odpędził. Chowański już tylko w piechocie swą ufność położył, kazał jednak jazdę rozproszoną do siebie ściągnąć, a sam za piechotą i armatami na naszych następował, spodziewając się zwyciężyć; zaczęła się bitwa okrutna, ile piechoty na jazdę polską gęstem strzelaniem następując, siła naszych raziły, bo nie wiele piechoty w Litwie było i armat tylko 7 i to polnych; dragonii także konnej tylko kilka chorągwi. Moskwa armat miała co nie miara, gwardye carskie wszystko lud ognisty, przytem pikami piechoty konie naszym bodły, a na ostatek bardysze oburącz wziąwszy zbyt szerokie, tak konie jak i jazdę naszę siekli. Jednak żwawie i uporczywie Polacy następując z Litwą po zniesieniu znowu jazdy moskiewskiej, gdy się wszyscy obces na piechoty rzucili, one złamawszy, jak w szyku stali, tak trupem gęsto słali; więcej 8,000 na placu trupem położywszy, ażeby do lasu nie uciekali, zastąpiły onym chorągwie litewskie od lasu i tak z piechoty ledwo który uszedł. Szczerba, który miał komendę nad piechotami, żywy dostał się w niewolą; Żmijow drugi piechoty Generał rozumiejąc, że Chowański powróci się z jazdą, przy starych gwardyi carskiej pułkach bardyszami broniących się, długo obstawał, a potem na placu poległ od naszych. Chowański widząc przegraną, uniosł życie ucieczką, ze dwoma synami pierwej do Lachowicz przypadłszy; lecz wi 5* - 68 dząc, że i Moskwa za nim uchodzi i naszych wojska za uchodzącymi pędzą się do Wilna, wziąwszy przewodnika, udał się i tam nie czując bezpieczeństwa, z miejsca na miejsce przenosząc się, aż do Smoleńska przybył, ledwie bezpiecznie wyspał się za murami. Bardzo podrwił, że nie czekał Litwy i Polaków w okopach, tamby pewnie ocalał, a tak rozdwoiwszy wojsko i fortecę od oblężenia uwolnił i wyprowadziwszy w pole wojsko stracił, pokazał się bydź lekkomyślnym i nieszczęśliwym. Na placu legło więcej 15,000 Moskalów, którzy uporczywie stawając, jeden przy drugim położeni trupem. Ta batalia była dnia 27 Czerwca przed śś. Piotrem i Pawłem, Apostołami. Nasi dostali 40 burzących armat, 146 chorągwi i cokolwiek starszyzna miała pieniędzy i dostatków tudzież żołnierze, wszystko się to dostało żołnierstwu polskiemu, tylko nie tym, co się bili, ale loźnej czeladzi, podług dawnego zwyczaju: iż jeden bije się a dziesięciu zyskuje. Z wojska pols. i lit. nie mało poległo, oprócz 300 pocztowych i dragonów znajczniejsi: Kazimierz Kułak, Por. Branickiego, Jaraczewski Chor. Czarnkowskiego, Sty osieckiego i Jędrzej Pełczyński; towarzysz huzarski król. chorągwi zabici; Samuel Kobyłecki, Rotm. Semenow, Władysław Kruszewski, Kałowski, Rostojowski, berdyszami brzydko ranieni; z litewskiego wojska wielu poległo i rannych zostało. Z pod Połonki o północy ruszyli się na odsiecz do Lachowic, lubo Moskwa czy przeczuwając przegraną, czyli też od zbiegłego z moskiewskiego wojska ostrzeżona o przegranej, armaty z szańców pościągała, pozbierała namioty i ze wszystkiem czekała tylko dnia, mając się ruszyć, noc w strachu i zamieszaniu przepędziwszy. Lecz zwyciężcy Polacy i Litwa uprzedzili ich; jak tylko brzask stanęli pod obozem moskiewskim, obaczywszy zaś z zamku prezydium, że wojsko litewskie przybyło, z wielką ochotą i furyą wypadło z zamku i do obozu moskiewskiego - 69 wpadło, już mało co znalazłszy Moskwy. Wojsko widząc, co prezydyum czyni, samo do obozu wpadło; a Moskwa w nogi jak mogła pouchodziła; kogo znaleść nasi mogli, zabijali, drudzy rzucili się na rabunki i uprzątnęli obóz moskiewski, nim wszystko wojsko przyciągnęło. Tak chciwy boju Chowański w polu znękany i Lachowice forteca sapieżyńska od tak długiego oblężenia uwolniona, bo przez 6 miesięcy odważnie bronili się, tak wiele szturmów moskiewskich zniosłszy i dalejby się nie dali, gdyby prowiantów i prochu onym stanęło. Gubernatorem był w Lachowicach Michał Judycki, wojski rzeczycki, którego odważny animusz i rezolucyą w obronie fortecy Hetman z Czarnieckim chwalili; viceversa on winszował wodzom wygranej w polu batalii i dziękował za daną sobie odsiecz. Rozłożył P.' Sapieha, Wda wileński, Hetman w. lit. wojsko Czarnieckiego, Wdy ruskiego w dobrach swoich sapieżyńskich, także i lit. wojsko około, aby po tej pracy wytchnęli i rany pogoili, oraz munderunków i koni poprawili. Kazał też Hetman Sapieha, aby chłopi tak sapieżyńscy jako i sąsiedzcy pokopali trupy moskiewskie, raz z politowania chrześciańskiego, drugi raz aby z smrodu nie zapowietrzyli się ludzie, dając wiedzieć o zwycięztwie nad Moskalami Królowi Kazimierzowi do Polski. Wszczęła się kontrowersya między Czarnieckim i Sapiehą; Hetman Sapieha pretendował więźniów i armat tudzież chorągwie sobie; przeczył temu Czarniecki, mówiąc: iżem tu na sukkurs przyszedł do Litwy, nie na żołdzie lit. będący żołnierz, ani w komendzie Het. lit. zostajemy. Gdy kontrowersya przedłużała się, Czarniecki od siebie wyprawił Skoraszewskiego do Króla, który we 4 dniach stanął w Warszawie i pocieszną nowinę Królowi i stanom Rzpltej zgromadzonym w Warszawie przyniósł. Król był w Warszawie u mniszek Wizytek w kościele na nabożeństwie, którego zadychawszy się Poseł przywitał; tylko co odpieczętował list, upadł przed ołtarzem, i Bogu dziękował za otrzymaną wiktoryą, a potem w drugich kościołach solennie Te Deum śpiewano. Zatem konwo - 70 kacya skończyła się, na której traktat oliwski był czytany i od stanów Rzpltej utwierdzony, potem z ratyfikacyą tego traktatu Władysław Rey, Podskarbi nadw. kor. do Gdańska ordynowany, któremu Król polecił, aby Malborg i Elbląg od Szwedów odebrał, wyrugowawszy z tamtąd szwedzkie prezydia. Lubomirski Marsz. w. i Het. pol. kor. w Prusiech bawił się, póki Szwedzi z Malborga i Elbląga nie wyszli; potem od Króla Kazimierza wezwany do Warszawy przybył; z nim Król, ponieważ Potocki Het. w- kor. chorował, radził się o kontynuacyi wojny mosk., a miał Lubomirski wielką estymacyą, że rozumnie i odważnie w Prusiech ze Szwedami wojował, oraz na traktacie oliwskim należycie obstawał; żołnierze go kochali, że miał o nich staranie, szlachta ledwie nie na ręku nosiła, czego mu drudzy zazdrościli, bo jako na wojnie był odważny, tak w pokoju konsyliarz rozumny i przezorny. Na senatus consilium powinszowawszy Królowi' zwycięcięztwa nad Chowańskiem wodzem mosk. życzył z Moskwą wojnę popierać na Ukrainie, w czem się Królowi podobał; lecz gdy potrzeby wojska i onego ruiny reprezentuje, a jako przezorny Hetman, czego potrzeba do rekrutu wojska, Króla i Rzpltą ostrzega, nieprzyjaźni mu przypisywali, że on sam do związku wojsko pobudza. Mowa jego była taka: Lubo Hetmanowi nie należy perorować za żołnierzami, jednak jako Senator muszę Waszej KMci i senatowi Rzpltej donieść, że jeśli chce Rzplta ze sławą popierać wojnę mosk. trzeba wojsku zapłacić, żeby wojsko, nie mające zapłaty, nie tamowało intencyi Rzpltej; odstąpiwszy donativ tylko sam żołd teraz oddać należy, żeby głodny żołnierz innego przedsięwzięcia nie chwycił się; czego wyprosić nie może, gwałtem wydrzeć, żeby się nie starał, bo ten interes tylko satysfakcyą się zakończy, iż przeszłego związku ledwo za assekuracyą moją i obowiązkiem uspokoił się, dość że i sama słuszność każe oddać, co komu należy i gwałtowna potrzeba do ratunku ojczyzny przynagla. Wojując z Moskwą na Ukra - 71 inie, dążyć trzeba jako KMść wziął przed się, ale tam idąc trzeba siły nieprzyjacielskie zważyć, trzeba i swoje, a mustrując wojsko najpierwej piechoty i dragonie obaczyć; ten bez ręki, temu ramię ustrzelono, owemu oko wycięto, albo nogi niema, inni zranieni i skaleczeni, wielu wymarło, inni zubożeli i ledwie żyją jednak dla Waszej KMci i dla ratunku swojej ojczyzny krzepią się przeciwko nieprzyjaciela; lecz jakże to długo trwać będzie, gdy głodny żołądek nie mając pożywienia, śmiercią odgraża. Nie siła z nimi, by najodważniejszy Hetman zwojuje, bo spojrzawszy na nich, tylko cień ludzi, ledwie któremu oczy się świecą, niemasz po co onych w daleki kraj prowadzić, trzeba im wytchnienia, odżywienia, odzienia, zapłaty i uzbrojenia. O pieniądze starać się skarbowi należy, nie trzeba siła głowy smażyć, byle w całości od Rzpltej uchwalone podatki dostały się żołnierzom. WaszaKMć, któryś w wojsku życie strawił, wiesz, czego potrzeba, zważasz niewczasy obozowe, nie tajne mu są żołnierskie utrapienia, widziałeś onych stateczną rezolucyą, której gdy teraz po nich wyciągasz, starajże się Królu, onym zapłacić i odziać, a żywność obmyśliwszy, śmiele upewnić można, że za pomocą Boską tryumfować będziesz." Nie podobała się ta mowa skarbowym ludziom. Skryte dworskich fakcye, odkrywały postępki żołnierskie; rozszarpawszy pieniądze narzekali, że tylko Lubomirski jeden syn ojczyzny, a my wyrodki, poczęli knuć na niego fakcye; jednak widząc potrzebnego w tym razie wodza, pokrywali dyssymulacyą, a żołnierzów dawnym blajerem obietnicami i słowami kontentować umyślili i zwabiwszy posłów wojskowych, dali im od Króla replikę, zachęcając do dalszej usługi Rzpltej; którą żołnierze wypowiadali ojczyźnie, jeżeli czem nie zapłaci przeszłych zasług. Zaczem od tronu do żołnierzy Kanclerz kor. perorował: że nigdy niewidziany przykład pośród samej kampanii wypowiadać służbę; a przytem mając tak wiele nieprzyjaciół i Ordę Kozaków, Rakocego z Węgrami, Szweda z licznemi wojski zacne rycerstwo nie zważało, ale odważnie ojczyzny broniło, - 72 Litwa w małej kwocie wojska wespół z Czarnieckim, Wdą ruskim nie dawno 30,000 Moskwy rozproszyła i zniosła; zaczem Jego KMść kołacze do serca kochających ojczyznę synów, aby w teraźniejszem razie Rzpltej nie odstępowali. Jeśli o zasługi idzie, to nietylko tym, co w wojsku służą, ale i tym, co w domu osiedli, punktualnie Rzplta zapłaci; zaczem co jest gotowizny z podatków, zaraz JKMci każe wypłacić, resztę zaległych podatków przy delacie i ordynansach Rzpltej sami wojskowi po wdztwaeh i powiatach sobie wybiorą, a na ukontentowanie zasłużonego rycerstwa wszystkie wakujące królewszczyzny, Krol Jmść ofiaruje i przyrzeka, że nikomu onych oddawać nie będzie, a jeżeli i to jeszcze nie ukontentuje wojska, JKMść ostatni kredens wojsku ofiaruje, aby on zbywszy, między potrzebujących rozdana była summa. Tern ukontentowani posłowie wojskowi, lubo wiedzieli, że tylko to słowo, a skutku nie wiele spodziewać się, nie certując więcej, pokłonili się Królowi i odjechali do wojska. W Litwie wytchnąwszy Czarniecki i Sapieha Hetman z wojskiem, zachęceni świeżą wiktoryą nad Moskwą, ruszyli z kwater w pole ludzie, lubo różne zdanie było między wodzami. Bo Czarniecki w pogoń za Chowańskim życzył dążyć, ażeby śladem onego idący żołnierz, czemprędzej mógł wpaśdź w moskiewskie państwo, i oddać za swoje Moskalom. Sapieha zaś Hetman twierdził: nie trzeba szukać nieprzyjaciela, kiedy go mamy w Litwie, wychodzić z Litwy w nieprzyjacielskie granice, porzuciwszy w domu nieprzyjaznych gości, rzecz niesłuszna i niebezpieczna, chyba dla tego, żeby Dołhoruki nie czując z wojska naszego nikogo w Litwie, czemprędzej mógł wtargnąć i kraj ogniem i mieczem spustoszyć; pierwej należy swój kraj oczyścić, dopiero w cudzą ziemię wtargnąwszy, mścić się za nasze krzywdy. Zaczem zgodzili się Czarniecki i Sapieha dążyć przeciw Dołhorukiego dwoma szlakami dla lepszego pożywienia; Sapieha ku Szkłowowi, Czarniecki ku Mohilewu. Miasto nad Dnieprem leży, ludne bardzo, Moskwie przychylne, raz dla wiary - 73 schyzmatyckiej; druga, że prezydyum Moskwa wprowadziła do miasta wielkie. Zawinął się był Sapieha około Szkłowa, lecz gdy dowiedziawszy się, że Dołhoruki spieszno dąży ku Mohylowu, dawszy pokój Szkłowu, ruszył się do Czarnieckiego i złączyli się z sobą. Miał komendę nad prezydyum moskiewskiem w Mohylowie, młodszy Morozow, ostrożny człek, przedmieścia dość obszerne spalić dopuścił naszym, aby jednego miasta broniąc, silniejszy był, czynił wycieczki częste na naszych, osobliwie nad mostem; nie było żadnego dnia bez utarczki z Moskwą osobliwie dnia 29 Sierpnia więcej 30 Litwy na straży zginęło; niemając należytej ostrożności. Moskwa dawne okrucieństwa czyniła nad więźniami, najpierwej mieszczanina mohilewskiego, bogatego kupca Winek nazwanego, jakoby miał naszym oznajmować, co się dzieje w mieście, wyprowadziwszy na fortecę, i na koło kręcąc, wszystkie z niego wydarła wnętrzności, i różnych więźniów topiąc, wieszając, ręce i nogi obcinając, głowy ucinając, cwiertując i trupów grześć zakazując, srożyła się; nawet i na swoich Moskalów nie mieli miłosierdzia. Bo Paweł Sapieha Hetman w. lit. mając w więzieniu więcej Moskwy, onych uwolnić kazał, nakłaniając Kommendanta mohilewskiego do wzajemnej ludzkości i kompassyi, oraz aby darmo chleba nie zjadali, których Kommendant nazywając zmiennikami, nie dopuścił do miasta ani przenocować pod miastem pozwolił, odpędziwszy od wałów, zrzuciwszy onym chleba, ledwie im jeden dzień wystarczającego. Napracowali się Litwa i Polacy pod Mohylowem i siła krwi wylali, a za odebraniem świeżej wiadomości, że Dołhoruki Iwan spieszy się do odsieczy Mohilowowi, ruszyli się przeciwko niemu. Hetman lit. jakoby przeczuwał to, na Dnieprze most kazał zrobić, po którym przebywszy Dniepr, prosto na Dołhorukiego dążyli, starając się onego w polu zwyciężyć, a potem łatwiej będzie fortecy dobywać. Dołhoruki spieszył się przeciwko naszym, ale dowiedziawszy się, że wojsko nasze przeprawiło się przez Dniepr, począł być - 74 ostróżniejszym, wiedząc dobrze, że wojska polskie w otwartem polu bitniejsze są, niżeli szturmując do fortec. Bazya rzeka niezbyt wielka, ale lgnąca, wpada do Dniepru, z obu stron gęsty las mająca, głębiny niezgruntowane w błotach; tajemnie w tej rzece znajdując się Moskal, dowiedziawszy się tej rzeki sekretów, sam chytry będąc, przeciwny humor do wojny miał Chowańskiemu, bo tamten śmiałością po desperacku następował, ten zaś szlakami chciał naszych ułowić; sześć mil od Dniepru w lewo zastawiwszy rzekę Bazyą, założył obóz tyłem do gęstego lasu, porobiwszy zasieki, a z przodu okopał się wałem wysokim i szańce wysypał, i w tem miejscu naszych czekał z tą ostróżnością: jeżeli Polaków zwyciężyć nie będzie mógł, przynajmniej nie da się zwyciężyć. Z drugiej strony Bazyi rzeki stanęli nasi, zważając położenie miejsca, nie dopuszczając Moskwie przeprawić się, kraj w około ogłodzili, wysyłali często podjazdy pod obóz moskiewski, probowali sił i odwagi moskiewskiej; wzajemnie Moskwa poczęła podpadać pod obóz naszych, gdzie się onym poszczęściło; dwie chor. lit. na straży stojące zpędzili z pola i wzięli Hilarego Czyża, towarzysza chor. Hetmańskiej; tak przez dwie niedziele certowali z obu stron. Rezolwowali się zatem Polacy i Litwa attakować Moskwę, nim do szczętu ogłodzą się sami. Otrąbiono w wojsku, aby woźnicy i czeladź loźna mieli siekiery w pogotowiu, zakazawszy, aby żaden nie strzelał, ani głośno mówił pod gardłem, w same pierwospy przebyli rzekę Bazyą, dragonii kazawszy z darni ułożyć szańce, tył sobie ubezpieczając i przyprawę w ręku trzymając. Ledwie na drugiej stronie rzeki stanęły wojska, aż podjazd moskiewski przed świtem nie spodziewając się na tej stronie ze sobą żartował i cieszył się; przymknął się bliżej ku naszemu wojsku, bo tuman zasłonił nie czuli tententu ziemi ani rżenia koni wojska naszego, aż wleźli lewem skrzydłem na oboźnego lit. Paca. Zatem nasi wypadli na ochotnika; Moskwa zmieszała się nie dawszy ognia, zniesieni, komendant w pierwszej potyczce zabity; kto mógł uchodził - 75 do obozu moskiewskiego; zamieszali w obozie i strwożyli Moskwę, albowiem ze snu wszyscy tylko oczy przecierali. Kniaź Dołhoruki, ostrożny żołnierz, jakoby tego spodziewał się, kazał Pułkom w pole wychodzić szykami z okopów. 30,000 miał Moskwy i Kozaków do boju, lud ognisty, lubo onym podufał, jednak ostróżny sam był; i nasi tak się uszykowali. Czarniecki na prawem skrzydle, Pac na lewem, korpus Het. Sapieha trzymał. Nie ruszając się z szykami wysłali kilka chorągwi wywabiać nieprzyjaciela dalej od okopów w pole, zatem zeszły się wojska; zatrąbiono do boju. Moskwa gęsto z armat prażyła i zmieszali się nasi z pierwsza, bo ze 40 armat kule jako grad latały, dla czego w miesiąc szyki naszych rozemknęły się, żeby z armat nieszkodzono; wygodził też był i proch od armat, że niemogli puszkarze wziąść celu; jak tylko opadł ten tuman z 7 chorągwiami Chaleckiego uderzyli na Moskwę, odważnie i Moskwa spotkała się. Polacy i lit. szyki stały nie ruszając się, rozumiała Moskwa, że się ustraszyli; a wodzowie wszystkim zakazali wymykać się, póki Dołhoruki z całem wojskiem moskiewskiem nie ruszył na naszych, co tak się stało. Jak się Moskwa ruszyła, nasze wojsko oboma skrzydłami uderzyło na Moskwę, a w szable i dzidy wziąwszy, jeden z drugim passowali się, póki pierwszych szyków nie przełamali; jazda moskiewska chwiać się poczęła, w bok się rzuciwszy, żeby piechoty następującej do boju, nie zmieszała; zatem jazda uszła; ale Litwa onych na błota wpędziwszy topiła i cięła; lepiej było za piechoty, lub we środek piechot rejterować się. Jednak Dołhoruki nie tracąc serca, piechotę na Polaków i Litwę prowadził, z armat gęsto prażono, starał się poprawić; nasi jednym śli torem odważną rezolucyą, zachęceni już początkiem wiktoryi. Czarniecki zatrąbiwszy do boju w tygrysowej burce, przypadłszy do huzarskiej chorągwi Królewskiej wziąwszy chorążego: Daniewski rzecze, jeszcze wiele mamy do roboty, a już się ku wieczorowi bierze; zaczem spieszyć się z wiktoryą należy, ja przodkować będę, a ty za mną w tropy i towarzystwo za tobą ochoczo pójdzie, więcej słów nie trzeba, kiedy sam - 76 daję przykład. Co wymówiwszy skoczył na Moskwę, równą odwagą i Litwa uderzyła, tak dalece że jako w sieci zdali się Moskwę ogarnąć a rozposzywszy piechoty, wpadły chorągwie z gołemi szablami ścinając Moskalów. Tak kilka razy napadając na Moskwę, razili nieprzyjaciela, który coraz w gromadę ściskał się, to pikami, to spanszrejterami zarzucał się, bodąc nacierających Polaków, nie jeden tam szwankując z naszych poległ, siła koni porazili. Aż znowu Hilary Połubiński, pisarz polny lit. z chorągwiami huzarskiemi z boku na Moskwę uderzył i zachęcił wojsko do boju, które z taką śmiałością na nieprzyjaciela nacierało, iż gdyby nie ciemny wieczór, gdyby drugie chorągwie za jazdą zapędzone zebrały się; Dołhoruki takby przegrał jak i Chowański pod Połonką. Lecz już ciemny wieczor, od prochów tumany zaćmiły prospekt, za hukiem, wrzaskiem, grzmotami od strzelby nie słychać było komenderujących, ani rozeznać naszych od nieprzyjaciół, a tym czasem tyłem umykały piechoty do obozu, Dołhoruki coraz skrzydła na froncie stawiając, powoli ku wałom przymykał się. Hetmani też nie kazali w ciemnocie nacierać dalej, ale rozłożywszy na 4 rogach ognie wielkie, trąbiąc zwabiali wojsko polsk. i lit. Od 8 zrana zaczęto bitwę, która do ciemnego wieczora trwała; znak wiktoryi plac otrzymany; 4000 trupa moskiewskiego na placu leżało, oprócz w błotach i rzece potopionych, tak iż Bazya, rzeka zatarasowana trupami na dwie stopy wezbrała wyżej. Z naszej strony 500 zginęło. Jan Zukowski, Gnińskiego, Starosty gnieźn. Stefan Mańkowski Opaleńskiego, Jan Podhorecki Wielohorskiego, Porucznicy, i Michał Rzewuski postrzelony, Tomasz Cieciszowski kilka razy przebodzony potem przyszli do siebie. W lit. wojsku wielka była klęska; Hetman Sapieha, gdy konia pod nim zabito, we wielkiem był niebezpieczeństwie, drugich rycerzy lit. nie wzmiankuję, bo autorowi notacyi nie dano. Złapany w potrzebie Adam Koszański, szlachcic lit. od towarzystwa oboźnego Paca, który zdradziwszy ojczyznę przy Moskwie wiązał się, dostany był i pierwej Królowi Kazi - 77 mierzowi przysiągłszy wierność, otrzymał królewszczyznę od Króla; lecz gdy znowu do Mokwy przedał się, teraz pochwycony, lubo go wojskowym sądem na pal wbić skazano, Hetman Sapieha jednak kazał go rozstrzelać. Ta batalia z Moskwą między Bazyą i Prussą rzekami stała się dnia 18. Października. Natenczas i Polacy na Ukrainie znieśli pod Czudnowem Szeremata mosk. wodza, jako niesprawiedliwą wojnę na Polaków prowadzącego. Dołhoruki gdy się zamknął w okopach, do których szturmować nie mieli Polacy i Litwa piechot ani armat, rezolwowali się, obiegłszy głodem morzyć; ale on przeczuwając nieszczęście swoje zawczasu uprowiantował się; wojsko zaś nasze kraj ogłodziwszy, same stać tu dłużej nie mogły; jednak przez miesiąc Dołhorukiego trzymały w oblężeniu, staczając częste z Moskwą utarczki. Zaczem rezolwowali się Hetmani odstąpić z tąd z wojskiem, bo wojując zwyciężali, ale leżących często naszych Moskwa rujnowała, najbardziej że koni niemieli czem karmić, gałęzie od drzewa i wiszary także trzciny koniom dawali; musieli się z tego miejsca przenieść, ile gdy podjazdy różne wieści przynosiły, że Złotareńko Półkownik ze 20000 Kozaków ciągnie w pomoc Dołhorukiemu, litewski podjazd tę nowinę przyniósł, że Chowański zebrawszy niedobitków, ciągnie ze znacznem wojskiem do mostu na Dnieprze. Co zważywszy Czarniecki i Sapieha przebywszy Dniepr, w głąb Litwy ruszyli się z wojskami wytchnąć i konie znużone odpaść, a Chowańskiemu nie dopuścić w Litwie grassować, bo o Złotareńku fałszywa była nowina. Dla łatwiejszego pożywienia, osobliwie Czarniecki Wwda ruski z Polakami, a Paweł Sapieha Hetman z Litwą osobliwie maszerowali; niedaleko jednak jedno wojsko od drugiego, aby za powzięciem wiadomości o nieprzyjacielu mogli się skupić, oraz aby z obu stron Chowańskiego attakować. Interim Protasiewicz z podjazdem lit. nieostrożnie napadł na większą siłę moskiewską, bo 2000 onych było i w ciasności między dwoma jeziorami zwyciężony został. Tem - 78 zwycięztwem zachęcona Moskwa napadła na 6 chorągwi pol. i takąż odwagą, jak na Litwę uderzyła. Czarniecki przeprawiał się przez długie topieliska, wysławszy Michała Kozubskiego przodem przed sobą, aby mostu pilnował, a Moskwa uganiała się za chorągwiami polskiemi. Obaczywszy nadchodzącego Kozubskiego i wojska przeprawujące się, cofnęła się i uchodzić poczęła; za nimi Polacy w pogoń poszli, przez dwie mile pędząc cięli, mszcząc się krzywdy litewskiej zabijali. Odratowawszy kilkudziesiąt wziętych w niewolą z Litwy żywcem, Moskwy więcej 40 w niewolę wzięto, gdzie i z polskiej strony zginęli: Łuszczewski, Skorupski, Pałuski, Wołk i drudzy, Czeski i Marchocki, dużo ranieni potem zmarli. Czarniecki dawszy znać Litwie, aby się łączyli coprędzej, sam raniuteńko pod obóz moskiewski podstąpił a Chowański chcąc odwetować przegraną pod Połonką, starał się Polaków attakować; lecz zważając, iż konne wojsko moskiewskie na dniu onegdajszym spędzone, nie tak śmiało nacierał; jednak wyszedł w pole z jazdą i armaty wyprowadził, pokazując minę, że się chce potykać, a wieczorem znowu do okopów wracał. Na przeprawie zasadził piechoty i i liczne straże na polu postawił. Czarniecki w polu nocował, czekając na Litwę. Wiele zatem w obozie moskiewskim ognie wzniecone znak dawały, że coś Moskwa zamyśla, zaczem tentent ziemi czuć było. Czarniecki rozumiał, że w pole do batalii wychodzą, chcąc go przełamać, póki Litwa nie nadciągnie; lecz Moskwa zważywszy, że niewystarczy naszym, w nocy inszym traktem ku południowi wyszedłszy, udała się; nasi nie śpiąc dowiedzieli się że Moskwa uchodzi, ale że to w nocy działo się, obawiając się zdrady, nie szli za nimi w pogoń. Jak się rozwidniało, wpadli nasi do obozu i dali znać Czarnieckiemu, który uszykowawszy wojsko podstąpił pod obóz moskiewski, kazawszy otrąbić, aby żaden wprzód do bozu nie ważył się wpadać ani zabierać kwater, aż będą naznaczone. Więźniów aby nie zabijano, mieszkania i szałasów aby niepalono, nieposłusznych szubienicą karać deklarując. - 79 Pułk dragonii z Tetwinem i Kobyłeckiego z Semenami ordynował , aby wejście i wyjście z obozu moskiewskiego opanował i potem Wojciecha Strzałkowskiego posłał, aby rozpisał kwatery wojsku, co gdy uczynił pierwej sam Wda ruski wjechał, potem wojsko weszło; każda chorągiew w naznaczonej kwaterze stanęła. Znaleźli żywności dosyć, także siana słomy i obroku, bo Chowański ogłosiwszy przybycie carskie, prowiantów naprowadzić kazał, nagradzając przegraną pod Połonką; że zaś odchodząc nie spalił, deszcz rzęsisty nie dopuścił, który Moskwę ratował, bo nasi obmokli i zalaną drogę mając, nie mogli uganiać się za Moskwą. Tak Bóg zlitował się nad naszymi, że po sześcio miesięcznych niewczasach wygodne szałasy, namioty rozbite, chatki ciepłe onym nieprzyjaciel przygotował, a w same niepogody słot jesiennych 8 dni tam wypocząwszy, do Połocka ruszył Czarniecki, gdzie Chowański jako z natury obronnemu miejscu ufając, z wojskiem moskiewskiem zamknął się. Przybyła wkrótce Litwa, więcej 3000 piechoty sam Sapieha swym kosztem zaciągnął, i komenderował na granicy pruskiej i kurlandzkiej, do dobycia Chowańskiego z Połocka. Lecz jesienne słoty i nadchodząca zima, spracowane wojsko od oblężenia i szturmów odwiodła, zaczem po nad Dźwiną rozłożone pułki, pasy zaległy nieprzyjacielowi; a konne wojska ustawnemi podjazdami wszelką w około kommunikacyą odjęły, ani prowiantów, ani sukkursów niedopuszczając. Po wyrażeniu akcyi wojennych w Litwie, co Polacy zrobili na Ukrainie, wyrazić przychodzi. Powabiając do Rzpltej Kozaków, konfirmował Król Kazimierz starszyznie Kozackiej honor szlachecki, herby i urzędy; pospólstwo Kozackie zazdroszcząc tego swym namieśnikom, iż nad nich wyniesieni, niedawno równym sobie panować mają, do buntów rzucili się i Moskwie poddali; woleli cierpieć moskiewską niewolę niż bydź poddanymi nowej szlachcie, co na rękę Moskalom było w narodzie kozackim. Widząc takową emutacyą i zawziętość Tatarowie i nie czując pożytku z Kozaków, odpoczywali w Krymie. - 80 Wychowski nie mając pomocy od Tatarów i od Kozaków opuszczony, do moskiewskiej partyi udać się nie chciał, a Moskwa mając przy sobie Juraszkę Chmielnickiego, starała się go wywyższyć naprzeciw Wychowskiemu, spodziewając się że przez niego wszystko Kozactwo mające w świeżej pamięci zasługi jego ojca, do niej rzuci się, a z nim moskiewską piosnkę zaśpiewa. Wdzięczni będąc z promocyi syna na stopień ojcowski, nie zważali tego, że to Moskwa wystawiła bałwana, aby nim Kozaków jak głupich cietrzewi łudziła. Przydają młodemu Chmielnickiemu weterana konsyliarza, Cieciura nazwanego, człeka niespokojnego i bezbożnego, bardziej Moskwie niż Polakom życzliwego; tego Moskwa nakaźnym wojska kozackiego robi, aby w młodości Chmielnickiego Kozakami rządził. Ten wywyższony na taki stopień, zawdzięczając Moskwie i sam się gruntując, nie chciał cierpieć ludzi zacnych i godnych między Kozakami; najpierw zgubił Jerzego Niemirycza Podkomorzego kijowskiego, mającego wielkie dobra na Ukrainie, dla których possesyi przyjął służbę u Kozaków i był Półkownikiem; człek ten uczony, gdy się Kozacy Rzpltej poddawali, w Warszawie na sejmie będąc Posłem od Kozaków, perorował bardzo rozumnie. Zwaśniwszy się z Niemiryczem, hultajstwo kozackie nań nasłał i okrutnie zamordował Cieciura. Moskwa na to patrząc dyssymulowała, przywabiając i przychęcając do siebie Kozaków. Tenże Cieciura zbuntowawszy 30,000 Kozaków, wojnę kierował na Wychowskiego. Wychowski będąc opuszczony od Kozactwa, niemając posiłków od Ordy, niemiał z kim i kim naprzeciwko Cieciury wojować; zaczem zostawiwszy w Czechrynie żonę, do Baru rejterował się, wyglądając posiłku od Polaków. Brata jego stryjecznego Daniela zdradą dostawszy Cieciura, kazał roztopić śrebro i onemu w uszy i gardło nalać, a potem na pal wbić rozkazał straszny przykład Hetmanowi Wychowskiemu w bracie jego stryjecznym pokazany, aby się sam tego warował. Jedni powiadali, że to z woli i rozkazu Chmielnickiego się stało, drudzy przeczyli - 81 temu, mówiąc: że Chmielnicki życzliwszy Rpltej dla potencyr aplauduje Moskwie, i kilka chor. polsk. asystujących Wychowskiemu uwolnił i do Wychowskiego odesłał. Lecz to się wkrótce odkryło, iż chcąc ułowić Wychowskiego, takową ku niemu i Rzpltej skłonność okazywał i żonę Wychowskiego oszukał; ta wpuściła go do Czechryna, a on opanowawszy miasto, potem zamek, gdzie szukając skarbów ojca swego, żonę Wychowskiego wziął w kluby; tak przez lat 10 złupione dostatki z Rpltej i Ukrainy razem z Wychowskiego żoną Chmielnickiemu dostały się. Moskwa tak Kozaków jako i Juryszkę Chmielnickiego na swoję stronę zniewoliwszy, gotowała się na Polaków, starając się nagrodzić przegraną w Litwie batalią. Iwan Szeremetow z przodków swoich i sam w różnych wojennych akcyach wsławiony, miał sobie od Cara przydanych kolegów Iwana Akinow, Grzegorza Kozłowskiego, kniaziów, i przytem wojewodów Alexego Szczerbatowa, Welikogagina i Morozowa Kasztelanów, oprócz wielu Setników i Pułk. doświadczonych na wojnach ze 27,000 wojska mosk. przytem 2 kozackich Hetmanów, Cieciurę ze 30,000 kozaków zadnieprskich i Juraszkę Chmielnickiego, Hetmana zaporozkiego ze 40,000, który przeciwko Ordy kozaków zaporozkich zgromadził. Popisało się to wojsko pod Kijowem, potem wojenne rady uczynił, lubo miał generalną nad wszystkiem kommendę od cara sobie powierzoną, chciał jednak wiedzieć, co za zdanie będzie starszyzny, a mianowicie Cieciury; zatem Cieciura po swojemu radził, że Lachy na tych, co się radzi lękają, są odważnymi, ale tym, co im śmiało w oczy zajrzą, nie straszni są; a carska tak wielka potęga, opanowawszy Litwę samym postrachem, na kraj świata onych zapędzi. My Kozacy wydarliśmy onym Ukrainę i Ruś wszystką, Szwed Prusy zawojował, więcej nie mają tylko kąt polski, ale i ten odbiegą, usłyszawszy o takiej potencyi, a co większa, że nie mają między sobą zgody, szlachta zniszczona, żołnierze w zwiazku o niezapłacone zasługi, pospólstwo ustawnemi wydatkami T. II.  6 - 82 z głodu umiera, bez pieniędzy i rady zostają teraz, czas onych dognębić, ja tylko czekam od ciebie najwyższy Hetmanie ordynansu, a co mówię samą rzeczą okażę. Podobała się mowa Szeremetowi i drugim, jeden tylko Kozłowski od Humania wezwany, nie tego był zdania. Wolno się chlubić komuś; ty lepiej wiesz Hetmanie o silach i odwadze Polaków, ja, gdzie mnie ordynować będziesz, gotowym swej funkcyi pilnować. Że dotychczas Polaków nie widać, to przypisać należy szczęściu, zwycięztwu Cara Jmci pana naszego miłościwego, siłom naszym, albo mają jakie między sobą w ojczyźnie kłótnie. Lecz gdy mamy wiadomość, że już ze Szwedem się pogodzili, żeby na zdradę naszę czasu nie przeciągali, a wojsk licznych nie zbierali, nie zdaje mi się wymykać daleko z Ukrainy, której oni nie zapomną, bo obawiam się, żeby nas podróżą daleko znękanych nie osaczyli; lepiej Ukrainy bronić, tu żyć i zwyciężać można przy fortecach tak potężnych; nic nam nie zrobią a jak się w pola wymkniemy, opasawszy nas, oglodzą. Lecz ja ordynansów twoich słuchać gotów, rozumiem, że tak Polaków attakować umyśliłeś, jakobyś Ukrainy nie stracił. Nie podobało się to zdanie Szeremetowi, i powstał z rady, nie pozwalając więcej mówić tym, którzy powinni słuchać jego ukazów. Kozłowskiego wyłajał: że ty swojem zdaniem trwożliwem umknąłeś sławy jego carskiego wieliczestwa: kazał otrąbić w wojsku, aby gotowi byli do ruszenia ku Krakowu. Potem przeklęty bluźnierca do obrazu Chrystusa Pana obróciwszy się, wymówił: „Nie budu tebe za Boha i sbafitela miely, koło ty nimi korołestwa Lachskohow i korola do ruk moich ne podasy, sczob welykomu Carowi naszemu jeoddaw." Wszyscy, co przy tern byli, zdrętwieli, drudzy go napominali, żeby nie bluźnił przeciwko Chrystusa Pana; rozgniewany na tych, co go napominali, śmiał się potem, jakby co dobrego zrobił. Podobny Szeremetowi Chowański, był, w szaleństwie, który porwawszy z szyi swej obraz świętego Mikołaja, że przegrał pod Polonką, kazał rózgami ćwiczyć. - 83 W tej hardości Szeremet mając w swej kommendzie więcej 60,000 wojska, z wielkim apparatem wojennym ruszył się z Kijowa. Chmielnicki zbierał kozactwo zbuntowane, i za częstemi ukazami od Szeremeta starał się z nim coprędzej złączyć. Przebierali się i Hetmani kor., przeciwko nieprzyjaciela, lubo wielkich wojsk zebrać nie mogli, wszyscy rozumieli, że Król dla tego nazad się do Warszawy powrócił, iż niewiele wojska było, a już do Samborza był przyjechał. Stanisław Potocki, Wda krakowski, Het. w. kor. dywizyą swoję ruszywszy z kwater na bunty chłopskie, po Zadniestrzu, także Podolu i Wołyniu kraj niszczące, w kommendzie Oleszka będące, podjazdy one rozproszył, i samych pryncypałów Krzysztofa Lasko, Por. Wychowskiego w Ostrogu dopędziwszy, zniósł i ukarał. Z Prus też wojsko z Lubomirskim Marsz. wielkim i Het. poln. kor. wlekło się, bardzo zrujnowane, pokaleczone, nieuzbrojone; za powianiem wiatru chwiało się, nie miało z skarbu zapłaty zasług dawno zasłużonych, assygnacyami oschłemi zawiedzione, nie wielką pomoc ojczyznie obiecywało, gdyby Półkownicy z własnych fortun jakokolwiek onych nie posilili. Przyszedłszy z tak odległego kraju, na Wołyniu rozłożyli się, sam pod Kryłowem konne wojsko zbierał, najbardziej na artyleryą oczekiwał, która także nie mając kosztu Rzpltej, nie rychło i z nie wielkim apparatem maszerowała. Potocki Het. kor. pod Tarnopolem stanąwszy, na Ordę oczekiwał. Bo Chan krymski usłyszawszy, że się Król Kazimierz nazad powrócił, malkontent był, jednak 20,000 Ordy z Nuradynem Sołtanem bratem swoim ordynował do Hetmana w. kor. Jan Wychowski utraciwszy Hetmaństwo zaporozkie i żonę, nalegał na Polaków, aby się spieszyli na nieprzyjaciela; siedząc w Barze szpiegował, co Moskwa i Kozacy zamyślają. A ponieważ ta expedycya w potomne czasy pamiętna, należy wyrazić wszystkie siły polskie i Pułkowników na te wojnie będących. Oprócz Hetmanów byli: Jan Sobieskj 6* - 84 chor. w. kor.; Zamojski, Wda. sandom., który nad piechotami niemieckiemi miał kommendę, Dymitr Kżę Wiszniowiecki, belski; Michał, Kżę Czartoryjski, bracławski, Jan Wychowski, kijowski; Kazimierz Bieniewski, czernichowski, Wojewodowie; Stanisław Jabłonowski, Strażnik; Jędrzej Potocki, Oboźny; Jan Sapieha, Pisarz poln. koronny; Stanisław Lubomirski, spiski Starosta, Jędrzej halicki, Felix krasnostawski, Starostowie, Jakub, Karol, Dominik, Franciszek Potoccy; bracia rodzeni, tak wiele walecznych żołnierzy w imieniu Potockich było! Marcin Zamojski, Podstoli lwow. Samuel Leszczyński, łucki, Adam Działyński, bratyański, Daniłowicz, prakowieński Starostowie, Konstanty Kże Wiszniowiecki, Balaban i inni zacni rycerze i Półkownicy z licznemi pocztami i Chor. zaciążnemi z własnej fortuny. Wojsko niemieckie rajtarye Baron de Oedt na imie Lubomirskiego Marsz. i Het. pol. kor. zaciągnione komenderował, drugi półk rajtaryi Henryk Gordon, Margrabia Hantylii komenderował na imie Zamojskiego, Wdy sandomirskiego dragonia konna komenderowali: Bokun, szlachcic inflantski, Józef Lączyński i Jakób Gissa. Oprócz szwadronów dragońskich różnych panów. Infanterya, której 12 regimentów było: pierwszy regiment w kommendzie Ernesta Grodhausen, Generał-majora; drugi Wojciecha Koryckiego, Podkom. chełmińskiego; trzeci Stefana Niemieryca, Podk. kijowskiego; czwarty Jana Pawła Celarego; piąty pólk Deboli; 6ty Zamojskiego, Wdy bełzkiego, Oberstlejtnanta Dawidzona; 7my Hetm. pol. Lubomirskiego, Oberstlejtnant Ochap; 8my Koniuszego kor. Lubomirskiego Oberstlejtnant Wohlraben; 9ty Sapiehy, Pisarza pol. kor. Oberstlejtnant Linkauż; 10ty Wdy kaliskiego Oberstlejtnant Erler; 11ty Kcia Radziwiłła, Czesnika lit.; 12ty przy artyleryi szedł w komendzie Fromholda Ludingshausen Wolfa, Starosty dyneburgskiego, jako Generała artyleryi koronnej. O Moskwie oprócz podjazdów jeden między Kozakami mający pobratymstwo wyszpiegowawszy należycie wszystko, - 85 z obozu pod Kotelnią umknął i przyniósł gruntowną relacyą. Nazywał się Deyneką, o czem gdy w wojsku rozgłoszono wszyscy ochoczy byli do spotkania się, nawet piechoty zrujnowane w Prusiech i tak wielką podróżą znużone cieszyły się, że niedaleko szukać nieprzyjaciela, i że wkrótce zakończą prace wojenne. Jeden Hetman w. kor. Potocki na febrę zachorował, któremu nietylko lekarze i przyjaciele poufali perswadowali, aby powrócił do domu, szanując zdrowie potrzebne dla Rzpltej i Marszalek w. kor. Hetman pol. toż samo perswadował; nie chciał słuchać i gniewał się na perswadujących, a nie mógł na koniu siedzieć, ani stać na nogach, na noszach kazał się nieść, a podniósłszy się trochę na noszach, tak mówił do wojska: „Boże uchowaj tego, abym ja Senator kollegów Senatorów, Hetman wojsko miał odstąpić, ile wtenczas, kiedy z nieprzyjacielem spotykać się trzeba. Od 17 roku zacząwszy w wojsku służyć, przez wszystkie wojny żadnej okazyi nie opuściłem; już to więcej 60 lat mam, dosłużywszy się buławy wielkiej, tak bardzo o życie dłuższe mam się starać, a starając się o nie, w kącie mam dni moje bez żadnej sławy trawić? Boże! tego nie daj, a kiedy mi sił nie stanie na nieprzyjaciela, ostatniem tchnieniem na niego następować będę. Podobno tego samego nieprzyjaciel żąda, aby światu rozgłosił, iż Hetman w. zląkłszy się mnie, uszedł pierwszy." To wymówiwszy położył się, i przed pólkami nieść się kazał, uprosiwszy Lubomirskiego, Het. pol. kor. jako swego kolegę, aby rządził wojskiem i rzeczy radą swą miarkował. Lubar, miasto na Wołyniu od Lubarta, brata Jagielona Króla założone, bo Jagiełło 9 braci swym Wołyń i Podole oddał, aby siedząc, nie przeszkadzali mu w rządach Litwy. Do Lubaru tego Szeremet przyciągnął z wojskiem, na którego pierwszą straż wpadli Tatarowie. Zatem i nasi spotkać się z Moskwą starali, chcąc spróbować fortuny, bo się spodziewali, iż ten, który kogo nachodzi, do boju go - 86 towym bydź musi; jakoż Szeremet z tą imprezą szedł, lecz niespodzianą naszych rezolucyą zmieszany, czyli też przez szpiegów o potencyi pols. wojska informowany, odmienił swoję imprezę, że nie w otwartem polu, lecz w wałach i taborach z Polakami obrał sobie walczyć. Sapieha, Pisarz pol. kor. ze 2,000 Ordy na podjazd wyszedłszy, przednią straż mosk. zniósł, potem położenie miejsca i równiny zważywszy, Lubomirskiemu Marsz. w. kor. uczynił relacyą. Dnia 17 Września nie ufając w otwartem polu okopał się Szeremet, zaczem turbowali się nasi, jednak szykami podstąpili. Jeżeli Moskwa nie zechce w pole wyniść szturmować do nich rezolwowawszy się; piechoty w pole wyszły i armaty przy skrzydłach następowały. Moskwa z za wałów tylko wyglądała, harcownik nasz pod wały podpadając, wyzywał Moskałów w pole i tchórzostwo Moskwie zadając, łajał. Tymczasem Hetman w. kor. z noszów na konia wsiadł, którego dwóch silnych łudzi za ramiona trzymali, dawał pułkom ordynanse, aby nieprzyjaciela attakowali; wreszcie na Het. pol. Lubomirskiego spuścił się, który tak uszykował wojsko: Ksżę Dymitr Wiśniowiecki Wda bełzki z bratem Księciem Konstantym, tudzież Wychowski Wda kijowski, przy nich dragonie w komendzie Bokuna i Gissy na prawem skrzydle były, mając oko na pola, zkąd mieli Kozacy przybydź w sukkurs Moskwie. Korpus trzymały piechoty, na lewem skrzydle jazdy pols. następowały na Moskwę, których starszyzna z za wałów w pole wyprowadzić chciała, lecz widząc śmiało następujących Polaków, znowu za wały skryli się, nie tak żeby nie mieli się spotkać napotem, ale zwlekali bitwę, czekając przybycia Chmielnickiego z Kozakami. Nasi widząc, że Moskwa uchodzi za wały, fossę opanowali blizko wrót do okopów, łatwo mogąc wpaśdź w okopy, byle większe przybyły onym sukkursa. Tegoż dnia utarczka była aż do wieczora równym bojem, Grothus Półk. bez ordynansu hetmańskiego, wsiadł był z regimentem piechoty na - 87 Moskwę i Kozaków, pędził się za nimi śmiało i 3 spiżowe armaty odebrał; lecz naganiony o to od Het. pol. szczęściem, że żadnego człeka nie stracił; potem do obozu nasi weszli naprzeciw okopów moskiewskich, zbiegowie od Kozaków czynili relacyą, że łatwo mogą odstąpić Moskwy, byle od Polaków byli assekurowani, byle onych przyjęli bez srogości, za to, że się do Moskwy przerzucili. Zaczem naradziwszy się Hetmani, zlecili Niemierzycowi Stefanowi Półk. wojska kor. Podk. kijowskiemu, mającemu wielkie dobra na Ukrainie, jakoto Czernichów i inne, aby się do Kozaków odezwał, namawiając ich do Rzpltej. Pisał im i perswadował, jednak nic nie wskórał, bo niechciał żaden począć rebelii przeciwko Moskwy, choć codzień oni do naszych uchodzili gromadnie; zaczem Szeremet nie dowierzając Kozakom, okopał się i fossę dał od Kozaków, żeby go nie zdradzili, oraz aby nie wiedzieli o radach i zamysłach moskiewskich. Pierwej chciał Szeremet oprzeć się w Krakowie, i chlubił się, że Króla Kazimierza dostawszy, Carowi swemu ofiaruje, wraz z Królestwem polskiem zawojowanem, a teraz szuka sposobów, jnk się ztąd wymknąć od Polaków, a do fortec ukraińskich wybrać, co mu i pierwej życzył Kniaź Kozłowski, i za co rozgniewany wyłajał go jeszcze i na obraz Chrystusa Pana bluźnierstwo wymówił. Najpierwej starał się Tatarów odmówić od Polaków, posławszy onym prezenta i ofiarując onym wielką summę, a za odstąpieniem Tatarów miał się otaborować i do nadchodzącego Chmielnickiego z Kozakami przebierać się; ale baczenie Lubomirski na Nuradyna Sułtana miał, dawszy mu znaczną summę; zaczem nic nie wskórał Szeremet u Ordy. Chmielnicki też jeszcze daleko był, nie mógł się Moskal dobrać do niego; mając polskie szable nad swym karkiem wiszące. Drugą umyślił sztukę, Polaków ustawnemi trudami fatygować i jak usną napaść i onych rozproszyć, by z taborami od nich odemknąć się. Gdy się otaborował i ruszył na Polaków, którzy mu drogę zastąpili, zatem podsłuch na - 88 straży stojący strzelił i dał wiedzieć, że nieprzyjaciel następuje, rzuciły się w sukkurs pobliższe chorągwie i jak tylko przybyły, Moskwa nazad rejterowała się. Gdy mu się to nie nadało, począł zwijać namioty i ciężary do wozów poskładał; uszykował w kilka rzędów wozy, jazdę na froncie, piechoty po bokach rozsadziwszy, na odwodzie przy taborach armaty i jazdę, także ordynował, i wyszedłszy z okopów, przed wschodem słońca ruszył. Przeszkadzał mu las gęsty po drodze, wyprawił z siekierami Moskałów i kazał wycinać tak szeroko, jak tabor postępuje, wycięli pnie i drzewa, chrosty wytrzebiali, kamienie motykami i parowy równali; przeprawa była głęboka i błotliwa, to chrostami, wozami i ciężarami niepotrzebnemi czas tracili. Dowiedziawszy się o tern Polacy, rzucili się obces za Moskwą uchodzącą, jedni z przodu, drudzy po bokach napadali, trzeci na odwód następując, zatrzymali Moskwę uchodzącą ztoczywszy z nimi bitwę, nim piechoty nadciągnęły polskie. Przebyła złą przeprawę Moskwa i mając równinę uszykowała się w 17 rzędów wozy postawiwszy w kwadrat, tabor zrobiła i powoli się umykała, między wozami piechoty i armaty mając, a jazdy po brzegach. Co widząc Polacy na pięć tropów całe wojsko uszykowali, żeby każdy trop swoję stronę attakował, a piąty w rezerwie będąc, dodawał sukkursu potrzebującym. Najciężej było, że piechoty nasze nie mogły nadspieszyć oraz pułki napadające na Moskwę szyków nie trzymały, jeden drugiego uprzedzając Co widząc Hetman pol. kazał, aby każda chor. do swych szyków wróciła się, a piechoty kwadrę uszykowawszy, skazał Pułkownikom przywodzić na tabory moskiewskie, dodając ochoty mówił do rycerstwa, zachęcając każdego do odwagi. Zaczem nowo uszykowani rzucili się żwawie; przed wszystkimi Władysław Wilczkowski, Półk. Lubomirskiego, Koniuszego kor. za ordynansem Het. z huzarską chor. złożywszy kopie, skoczył na lewe skrzydło taborów moskiewskich i długo passował się, póki druga Chorągiew Lubomirskiego, Starosty spiskiego nie przypadła; - 89 te chorągwie inne sekundowały; wszczęła się z obu stron żwawa bitwa; azatem nasi 2 rzędy moskiewskich taborów oderwali i 7 armat Moskwie odebrali, lubo z stratą wielu koni, piersiami końskiemi nacierając na moskiewskie wozy; a oni ztamtąd pikami bodli, zatem piechota nasza nastąpiła, wydawszy gęsty ogień. Pikami dlugiemi Moskwa od wozów odpychała, tam albowiem za wozami we środku, tak Moskwa jako i Kozacy uporczywie bronili się, którzy gdzie większa nawalność, tam się rzucali w odsiecz na wszystkie 4 strony mając oko. Już nasze wojska zfatygowane i postrzałami przerzedzone pauzować poczęły, ale onym w sukkurs inne huzarskie chor. przybyły, jakoto: Hetmana polnego w komendzie Sokolnickiego, Zamojskiego, w komendzie Sielnickiego, Starosty spiskiego i w komendzie Wyżyckiego; za niemi pancerne chor. liczne i dragonia konna wsiadły na tabory mosk., najpierwej kopiami broniących się bodły, których zmieszawszy odpędziły od wozów, tabory rozerwali ścieląc trupem ziemię; zaczem Moskwa odrzekłszy się tych, co nasi przełamali z resztą znowu uchodziła i otaborowala się, już trzecią część mili odemknąwszy się od naszych. Zatem chorągwie Potockiego Het. w. kor. z impetem przypadłszy, wsiadły znowu na Moskwę i zewsząd attakując tabory, urwały znaczny szmat wozów, położywszy trupem nieprzyjaciół więcej 2000, i pewnieby tam koniec Moskwie był, gdyby topka przeprawa, konnych nie wstrzymała naszych, a Moskwa topiąc się przebywała, to pieszo, to konia puściwszy przed sobą i pędziła wozy popychając rękami. Zginęli postrzeleni i poranieni z naszej strony Gaszyński Het. pol. rajtarskiego pułku Oberstlejtnat; Wierzchowski, z Debojego regimentu z armat zabici; Markowski, Hetmana w. kor. Porucz. pancerny; Jędrzej Cikowski chor. Niemierzyca regimentu, i więcej 300 różnych żołnierzy zginęło; Niemierzyc Półk.; Stakurski, Oberstlejtnat, Wolf Kapitan gwardyi królewskiej, Ozga podk. lwowskiego syn postrzeleni. - 90 - Michał Prusinowski, towarzysz Hetmana pol. huzarski z armaty blachę zbroi na przodzie skruszoną miał; dziw wielki, kula ciała nie ruszyła, koń pod nim padł, samego porwali i ratowali. Taką za Szeremetem processyą Polacy odprawowali, który nie zważając na bezsenne noce ani pochmurne, ani fatygi ustawne, aż się dochrapał do Cudnowa i tam się przytulił. Płynie rzeka Teterow pod Cudnowem niezbyt wielka, jednak do napojów ludzi i koni wystarczyć mogąca, nad którą wyniosły pagórek i obszerny; wnet Moskwa opanowawszy go, raptem okopała się czekając na sukkurs od Chmielnickiego, zapaliwszy miasteczko i zamek opuściwszy, bo był zrujnowany, ale mogący bronić wody; nie zważali z strachu tego, co im szkodzić może. Gdy się umknęła Moskwa od Polaków, Tatarowie za Moskwą wieszając się, pierwsi pod Cudnow przybyli i dali wiedzieć Polakom; zatem Polacy, jak rozedniało przyciągnęli i zamek opuszczony opanowali, właśnie jakby dla nich szaniec kto usypał, zkąd w obozie mosk. wszystko było widać, a lubego z strzelby razić. W tak długim przeciągu attakujących Polaków po drodze Moskwę orda nic nie wspierała, zaczem onym wymawiać poczęli, żeście nic dla nas jeszcze nie zrobili. Wstydząc się tego Tatarowie, uprosili u Hetmana pol. armat 4 polnych i jeden regiment piechoty, z którym ordynowany Niemierzyc Półk., wziąwszy informacyą od Het. pol. aby na przedmieściu Moskwę i Kozaków będących znosił, i sam był ostróżny. Po drwa wysłaną Moskwę aby orda po swojemu chwytała, także i Kozaków w niewolę zabierając. Ruszyła się Orda i Niemierzyc z jednym regimentem, w kwadrat uszykowanym, w bębny bijąc i przegrywając na fistułkach, Moskwę i Kozaków po drwa wysłanych napadłszy, attakuje. Obaczywszy to Moskwa, iż drwią z nich Polacy, jeden tylko regiment z Tatarami wysłali na afront i hańbę Moskwy, wypadają z okopów hurmem, Tatarów gęstem strzelaniem rozproszyli, a na jeden regiment odstrzelający się nacierając i pikami - 91 bodząc. Tatarowie porwawszy 4 armaty, a regiment porzuciwszy, poszli w ucieczkę: lecz Hetman pol. Lubomirski ordynował sukkurs znaczny ku temu regimentowi, oraz do szturmu piechocie iść kazał, ku okopom mosk. przybliżać się i dokazał wiele tą sztuką. Gdyby kniaź Kozłowski nie ostrzegł Szeremeta, aby tak cfo cudzej sięgał czupryny, jakoby swoja ocalała: ostrożnie attakuj wyzywających, bo Polacy sztuką chcą nasz obóz dobydź. Co zważywszy Szeremet, rewokował swoich do okopów, a Niemierzyc ocalał z regimentem i do obozu powrócił, nie jutro z Tatarami pójdzie na podjazd piechota. Odtąd jako uciec nie można było do Polaków Moskwie, tak obronić się Polakom powątpiewali. Już ztrwożeni i rady się ich pomieszały, zamyślali się, nie rzeźwo bronili się, leniwo ręce robiły, a zgłodnieli mdleć poczynali, jeden w desperowanych rzeczach ożywiał onych sukurs Chmielnickiego z Kozakami; lubo pewnej nowiny nie mieli, jednak kto tylko onym namieniał, za pewną rzecz wierzyli, a tym czasem głód dokuczał. Nie tak się stało, jak przedtem Szeremet chlubił się, że gdzie się obrócą z cesarskim ludem, jak szaleni Polacy zabiegać będą nam drogi z prowiantami. Tak wiele miał Moskwy i Kozaków, iż ścisło oblężony nigdzie po żywność wychylić się nie mogąc, wkrótce głodem przymuszony będzie się musiał poddać; zaczem zgodzili się na to Hetmani, aby około dawszy okopy obóz moskiewski opasany mieć, żadnych nie czyniąc potyczek i ludzi darmo nie tracąc: Sapieha, pisarz polny kor. wyćwiczywszy się w cudzych krajach inżynierstwa, umyślił Moskwie wodę odebrać i zaczął był kopać, rzekę odwracając, lecz wziąwszy wiadomość o nadchodzącym z Kozakami Chmielnickim, musiał dadź pokój. Orda czambułując się złapała kilku Kozaków Chmielnickiego i przyprowadziła do Hetmanów; którzy zeznali, że Chmielnicki z 40,000 Kozaków zaporozkich żołnierza dawnego ciągnie w sukkurs Szeremetowi, bo Kozacy sprzysięgli się przy Moskwie do upadłej stawać, a Cieciura co był przy - 92 Szeremecie tylko miał 6000 hultajstwa zadnieprskiego. Ta nowina w wojsku trwogi narobiła, że po tak wielu bitwach z Moskwą świeży nieprzyjaciel przybywa Kozak, a tu nie masz żywności na konie i ludzie, bo gałęzie i wiszary koniom tylko dawali jeść. Lecz Bóg łaskawy wszystkie te trudności ułatwił i stroskanych Polaków pocieszył, natchnąwszy Hetmannów tą radą, aby Potocki Hetman wielki miał Szeremeta w oblężeniu, obóz na insze miejsce przeniosłszy okopać się kazał i taborami zasłonił się, zostawszy się tu z piechotami i artyleryą i kilku pułkami jazdy, reszta zaś z Lobomirskim Het. pol., aby komunikiem poszła przeciwko Chielniczeńka. nową pracę i bitwę zaczynając. Wziął jednak z sobą Hetman polny i piechoty dwa regimenta i jazdę celniejszą, i Nuradyn sułtan z ordą poszedł przy Lubomirskim. Podczas ciemnej nocy po cichu wyszli z obozu pod Piątkiem wyprawiwszy przodem dragonią konną; Kozaków przeprawy broniących rozpłoszyli, skoro brzask do Słobodyszcza miasteczka 5 mil od Cudnowa na niespodzianych Kozaków napadli. Na wzgórku zatoczyli byli Kozacy oboz w ciasnem miejscu, ale nie przystępnem i trudnem, z jednej strony łąki błotniste, z drugiej strony zrujnowanego miasteczka wądoły i przepaściste piwnic starych pod następującymi, zawalające się głębiny; od miasta była drożyna, na górę zbyt ciasną, ledwie trzech konnych iść mogło szykami, nie mogli postępować, tylko po łąkach, gdyby tylko błota przejść można było, albo czas był do nasłania chrostami. Radzili starzy żołnierze impetem jednym na Kozaków uderzyć, łatwiej zamieszanych będzie zwyciężyć. Jak się rozjaśniało, wszystkim zdało się bez żadnej wątpliwości nastąpić śmiele, bo Kozacy w nagłym razie pomieszani, ani wałów podnosić ani wozami zatarasować się nie pospieszą. Lubo ciężary znosili do wozów i juczyli się, pokazując, że chcą uchodzić; widząc to Lubomirski, zaczekał piechoty; jak się z armatami zbliżyły z chorążym w. kor. Janem Sobieskim zniosłszy się, jemu lewe skrzydło, a sobie dał prawe, w rezer - 93 vie Jan Wychowski Wda kijowski został się, z prawego skrzydła Jędrzeja Sokolnickiego ordynował z swoją huzarską chorągwią, przydawszy Zamojskiego, Wdy sandomirskiego i brata swego konjuszego kor. huzarskie także chorągwie, tudzież syna swego Starosty spiskiego, za któremi pancernych więcej chorągwi naznaczył; za niemi w tyle opodal troche stał z rajtaryi pułkiem baron Oedt, tudzież Bokun i Łączyński z dragonii konnej pułkami, ażeby jak się zacznie bitwa, przebywszy przez łąki, z tyłu na Kozaków uderzyli, rozkazawszy piechotom w korpusie uszykowanym, aby, jeśli konni na przykry pagórek wniść tak spieszno nie będą mogli, piechurowie po skałach wieść starali się. Uszykowawszy, zachęcał wojsko krótkiemi słowy; zatem wszyscy obces rzucili się na wandoły, gruzy i obaliny nie zważając, ani na rany i postrzały. Kozacy dużo się bronili, lewe skrzydło pierwej spotykało się, a lubo przykre zewsząd były przystępy i chrosty uprzykrzone, znaleźli jednak drogę na górę, po trzech spiesząc się. Lubo się zmieszały szyki, oficerowie w górę leźli, chorągwie podnosili, na wierzchołek żołnierze wdzierali się, przez rowy przebywali, nogami i rękami jak koci drapali się, póki nie przemogli broniących się i do obozu Kozackiego weszło z chorągwiami wojsko. I tak pierwszy szturm poszczęścił się, że we środku obozu Chniielniczeńka namiot opanowali; tam się dopiero zapalała ochota, a wojna zawrzała okrutna; nasi na pierwszym wstępie okazując śmiałość, Kozacy widząc ostatni upadek, po desperacku bili się; bo weterani Półkownicy bronili Juryszka Chniielniczeńka, jako: Tymofiey Nosarz, oboźny, Grzegorz Hulanicki, Fiederowicz, Lesnicki, Zeleniecki, Macherzyński i inni, a przy nich 40,000 wojska kozackiego w różnych wojnach wyćwiczonego i doświadczonego przez Bohdana Chmielnickiego, teraz przy synu pozostałym opponowali się jako sukcessorze dziedzicznej nienawiści na Polaków. Widząc Kozacy, że na wały lezą Polacy, wszyscy hurmem do obrony rzucili się, gęsto dając ognia z samopałów, z za wozów wypadając kosami i siekierami pod - 94 cinali koniom nogi; zaczem ustraszone konie zranione padały, a następujących w sukkurs mieszały niedawno zwyciężców. Jednakże prezencyą odważnych wodzów wnet poprawili się nasi; z drugiej strony Półk. Sokolnicki Het. polnego wszystkim impetem rzucił się przez łąki, topielice. Tam się topiąc, zamieszali się w przepaści bezdennej, jednak jako mogąc ratowawszy się z błót pod górą zbierali się, do których Kozacy z góry strzelali. Między wszystkimi Sokolnicki postrzelony, spadł z konia; chor. huzarski Jan Chynek oddarłszy od drzewca chorągiew, schował w krzak jesiona, wzięty od Kozaków w niewolą, potem uwolniony znalazł, gdzie był schował chorągiew. Baliński, Marczyński, Oświecim, Rybiński i inni 30 huzarskiego towarzystwa zginęło w tej potyczce; Stefan, baron d'Oedt, Półkownik rajtarski w sukkurs swoim przypadłszy, gdy z karabina zabił Pólkownika Kozackiego, z tyłu od Kozaka kosą brzydką raniony padł; tamże zginął Klebek, Major; Mautner Rotmistrz, chcący Pólkownika swego ratować; zginęli Eliasz Łącki, Oberstlejtnant Felkerzon i Brunow, Rotmistrze; Margrabia Gordon, Gralewski, Półkownicy; Jan Liniewski, odważny młodzian, zabici z samopałów. Gdy w takim opale nasi od Kozaków w tern miejscu zostają, z drugiej strony nasi tryumfowali, wpadłszy do obozu Kozackiego, tak jazda jako i piechota, a nietylko żołnierze pracowali tak ciężko; panowie sami wzrącz jak prosty żołnierz musieli się bid. Tam Jan Sobieski, chorąży w. kor. oślep na Kozaków następował, że go Poruczn. własny Stefan Bidziński ledwo odwrócił, mówiąc: nie leź tak zapamiętale w ogień, oto już Kozacy proszą się: A nie tylko Sobieski, Książęta Wiśniowieccy, Wychowski, Wda zarówno z prostymi żołnierzami następowali na Kozaków, ni na ogniste samopały, ni na kosy, ni rohatyny nie zważając, życia odrzekłszy się, byle zajadłą chłopską rebellią wykorzenić, odważnie bili się. Co widząc piechoty nasze wszelkie Polaków rycerstwo, loźni, przytem i ochotnik za panami po desperacku następował, aż wały kozackie opanowali, armaty onym - 95 odebrawszy i na nichże samych odwróciwszy, temiż Kozactwo razili i uporczywą rebelią kozacką, coraz głowę podnoszącą przełamali; zatem Bóg nie chcąc Chrześcian wypleniać, noc ciemną nadesłał, skruszywszy Kozaków upor do poddania się a Polaków zawziętą wiktoryą w miłosierdzie przemieniwszy. Juryszko Chmielniczeńko wyrwawszy się z tego opału, czyni Bogu wotum, jeśli żywo z tej bitwy wynidzie, być zakonnikiem, abdykowawszy buławę kozacką, nie chciał być więcej w nienawiści u Polaków, ani za bunt Kozacki sam pokutować kiedyż tedyż. Dowiedziawszy się o tem starszyzna kozacka, przybyła do niego, najbardziej Leśnicki, który od Bohdana Chmielniczenka Juryszkowi synowi za opiekuna był przydany, perswadować począł onemu: że odłóż to nabożeństwo potem, teraz myśl o sobie i o nas; starać się trzeba, jak z tej toni wybrnąć. Polacy nad nami gorują, nierównie od nas mniejsze siły mając, a wszystko to Bóg nas karze za jawne krzywoprzysięstwa; zaczem uderzmy się wszyscy w piersi, a Bogu się upokorzmy i radźmy o sobie tej nocy; bo jak dzień nastąpi a orda przybędzie do Polaków, już tu ostatni nasz koniec będzie, a odezwij się do miłosierdzia Polaków, kiedy onych zwyciężyć nie możesz, obiecuj stateczną wiarę, usługę i poddaństwo Rzpltej, Moskwa niech radzi o sobie, jeśli tu poginiemy i Moskwie nie przydamy się, żyjący możemy i Moskwie przydać się na potem. Podobała się ta rada wszystkiej starszyznie; pospólstwo nie chciało, obawiając się kary od Polaków: wolimy się poddać Tatarom i złożyć się od każdej głowy na pieniądze Tatarom, aby nas w swoję opiekę wzięli. Posłali do i Nuradyna sułtana, aby onych przyjął, lub dał onym pomoc, dobrać się do Cieciury; lecz życzliwość większą ku Rzpltej uznali w Tatarzynie Polacy; choć był poganin pieniędzy nie chciał przyjąć, co mu przysłali; albowiem posłów z listami do Lubomirskiego odesłał, oświadczając się, iż go tentują Kozacy, ale on wiary dotrzymuje Polakom, raz obowiązawszy się służyć Rzpltej szczerze. Gdy widzą Kozacy, że Polaków żelazem, Ordę złotem - 96 nie przełamią, udali się do traktatów z Polakami, przysłany Dorosz do Lubomirskiego, upraszał o armistycyum, oświadczając się, iż Kozacy nie przeciwko Polaków ciągną, lecz aby Cieciurę od Moskalów odciągnęli, a z Cieciurą złączywszy się, do was myślimy przystąpić, warowawszy sobie, żebyście na nas nie czynili pomsty; jeżeli zaś uporczywie na nas następować będziecie, mamy szable u boku i samopały w ręku, z desperacyi odwaga przybędzie. Zatem Nuradyn sułtan przybył do Lubomirskiego, ofiarując medyacyą między Kozakami obligował Hetmana pol., aby poddanym królewskim folgować raczył, przebaczywszy Kozakom; jako pszczoły nie wykurzywszy z pszczelnika, miód będziecie corocznie podbierać, będziecie mieć owce, z których wełnę i mleko doić corocznie możecie; przybędzie wam tyle poddanych, ile Kozaków żywcem zostawicie, macie Moskwę, nad niemi mścijcie się. Na to Lubomirski Het. pol. odpowiedział: lubo zasłużyli Kozacy przez tak wiele rebelii i zdrad Rzpltej, żeby onych karać; lecz mając Króla Kazimierza ordynans łaskawy na Kozaków i poważając tak godną instancyą Nuradyna sułtana, kazałem otrąbić armistycyum i pokój uczynić gotów jestem, byle Nuradyn sułtan, jako gwarant i poręcznik od Kozaków tak onych obligował, żeby więcej nie rebelizowali. Nuradyn sultan przycisnąwszy rękę do piersi, deklarował bydź poręcznikiem za Kozaków, a porwawszy się za rękojeść u szabli na Dorosza odgrażał się, że tą szablą mścić się nasz Han tatarski z całym Krymem deklaruje; jeżeli statkować nie będziecie, wiary i poddaństwa Królowi szczerze nie będziecie dotrzymywać. Zaczem Lubomirski Het. pol. spuściwszy się na Nuradyna sułtana medyacyą, zostawił do traktatów kommissarzów w Słobodyszczach, a sam do Cudnowa z wojskiem ruszył się tak prędko i sekretnie, iż nietylko Kozacy, lecz i Orda nie wiedziała, gdzie się obrócił. I Polacy nie wiedzieli, dokąd dąży, właśnie jak - 97 ów rzymski konsul podczas wojny z Azdrubalem nad rzeką Metaurus. Tęsknił Szeremet w oblężeniu cudnowskiem; nie spodziewał się inaczej z tej bitwy ujść, jak ztąd wyszedłszy z Chmielnickim złączyć się. Już też mu prochów nie stało i głód dokuczał, a ztąd się ruszyć musiał dla trupów gromady, które śmierdzieć poczęły; z czego obawiał się zapowietrzenia, a słysząc na dniu onegdajszym z armat strzelanie, myślił, że miała bydź w Słobodyszczach jakowaś bitwa, zaczem dnia 14. Października znowu rozolwował się ruszyć z Cudnowa, chcąc ratować Kozaków i z nimi złączyć się. Ledwo co ruszył się w taborach, znowu Polacy nastąpili około attakując, z armat grzmot wielki, ognie wybuchały ustawnie, z obu stron wrzask zabójstwa, rany, kurzawa i dym, bitwa straszna. Niedaleko odeszła Moskwa, aliści pusta wioska, w której spuszczone sadzawki błotliwą zrobiły przeprawę most zrujnowany, a toplice błota jednym wozem nijak przebyć, cóż z takim taborem, nakoniec zguby moskiewskiej przeznaczyła moc Boska; wywarli Polacy na nich ostatnie siły. Szczęsny Potocki, Starosta krasnostawski na miejscu Het. w. ojca swego komenderując wojsko z huzaryą, impetem skoczył; z drugiej strony Sobieski, chor. kor. i Lubomirskiego półki uderzyły na tabory moskiewskie; znowu rozlega się po powietrzu głos od armat, jęczy ziemia od tłumu wojujących, z obu stron bój krwawy. Jeszcze Moskwa nie traciła serca, lubo srodze zabijana broni się do upadłej; 3 godziny walczyli, nie ustając z obu stron, zatem ucichać poczęła Moskwa, prochu onym nie stało; jednak nie pokazując tego, stawali odważnie, gdy onym tabory rozerwali Polacy, wnet się okopali, fossy przed wałami dali, póki słońce nie zaszło, uporczywie bijąc się, gęstym kul gradem z zręcznej strzelby siła naszych razili; a już tabory onym nasi odebrali i 17 sztuk armat co największych, którym najbardziej podufali, a postradawszy je jak Samson włosy, mdleć poczęli. Siła w tej akcyi naszych zginęło; najpierwszy: Adam T. II.  7 - 98 Działyński, Starosta bratyański, zacnej familii rycerz; Konst. Wychowski, brat Wojewody kijowskiego; Kłopotowski, Rotmistrz oberstlejtnanci, Debron i Talaw, Kapitani i inni; Jędrzej Kawecki por. pancerny Hetmana pol. srodze raniony i 7 towarzystwa stracił; pod Janem Sobieskim, chor. wielkim, 2 konie przebodzone, samego ratowano, w zanadrzu Zamojskiego Wojewody bełzkiego, kilka kul znaleziono, sam ocalał. Tam się wsławili Potoccy, bracia rodzeni, odważnie stając, Książęta wiśniowieccy, Dymitr i Konstanty, Stanisław Jabłonowski, strażnik kor. Samuel Leszczyński, Starosta łucki, Marcin Zamojski, podstołi lwowski, Adam Sladkowski, chor. rawski i stary zołnierz Bałaban, przytem Bidziński chorążego kor., Lasko Wychowskiego, Wojewody kijowskiego, Zbrożek Wiśniowieckiogo, Wojewody bełzkiego, Szandarowski Lubomirskiego, Het. pol. Polanowski Działyńskiego, Modrzewski Lubomirskiego, konjuszego koron. Pułkownicy; Hieronim Komornicki, oberstłejtnanci regimentu pierwszego pokazali odwagi rycerskiej wiekopomną pamięć; potem Komornicki opatem był świętokrzyskim. Dnia 17. Paźdź. od Lubaru począwszy, dopiero tu się bitwa skończyła; tak wiele było Moskwy, że jednego dnia zginąć nie mogli, osaczeni zewsząd i ledwo już tchnęli; jako konający człek ustali strzelać z armat, przed walami rzadkie były straże, wycieczek żadnych nie czynili, chyba po wodę i drwa wypadali, których nasi gnębili, nie używali już strzelby, tylko berdyszami i siekierami bronili się. Zatem Chmiełniczeńko widząc ostatnią zgubę Moskwy a chcąc się z Kozakami ratować, posłów przysłał do Het. w. kor., którzy przybywszy, wymawiali się przed Hetmanem, iż Kozacy dła szlacheckich honorów i godności od Króla Jmć Kazimierza na sejmie konferowanych niektórym; a drugim zasłużonym nie danych, pomieszani dla nierówności między swymi pobratyńcami, zamieszawszy się na Ukrainie, na złość jeden drugiemu czyniąc, udali się do Moskwy. Z tej racyi i Cieciura z drugimi usurpując sobie krzywdę, do Mo - 99 skwy przedali się; co Hetman rozważywszy, a w dalszą nie wchodząc, deklarował wszystkim amnestyą i łaskę Królewską, byle już wiernymi byli i posłusznymi Królowi i Rzpltej pod temi kondycyami: Tak Hetmani, Pólkownicy i wszystka starszyzna, jako i całe wojsko zaporozkie i ukraińskie komissyą hadziacką mają przyjąć i onej dotrzymywać, zniosłszy Księstwo ruskie, jako przeciwne prawom i swobodom kozackim. Juryszko Chmielniczeńko imieniem całego wojska zaporozkiego wierną usługę Jego Królewskiej Mości i całej Rzeczypospolitej ma przysiądz; toż samo Półkownicy mają poprzysiądz i zaraz się zrzec potencyi moskiewskiej, a tam gdzie Król Jmć ordynować będzie, mają na wojnę wyniść. Kozackie wojsko z Cieciurą od Moskwy odebrać mają, a w przyszły czas wiecznie Rrzeczypospolitej odstępować nie będą. Ledwie te punkta spisane i przed posłami przeczytane przy ordynowaniu do wojska zaporozkiego Księcia Konst. Wiśniowieckiego i Jana Szomowskiego, Starosty opoczyńskiego dla bezpiecznego przybycia Chmielniczeńka, przybył do Hetmanów Chmielniczeńko, do nóg Hetmanom skłoniwszy się, onych przywitał; lat 20 już miał, nieszpetny chłop, ale nie śmiały, perorował długo; lecz niewymówny orator, zatem obligowany, aby dał ordynans do Cieciury, odgrażając mu karaniem, żeby coprędzej odstąpiwszy od Moskwy, przybył do Polaków. Potem śpiewali w namiocie Hetmana w. kor. Te Deurn, dziękując Panu Bogu za zgodę z Kozakami stałą, i z armat w obozie strzelać kazano. Rzecz dziwna stała się; orzeł wielki, piersi gole i chudy bardzo, z obozu moskiewskiego wyrwawszy się do naszego obozu przyleciał; potem do tatarskiego koszu odleciawszy, koło nich krążył, złapany od Tatarów nogi i szpony długie miał i skrzydła miał do latania silne, ale dużo zgłodniały był. Był to prognostyk, który wnet się odkrył, bo za tym 7* - 100 orłem dwóch z obozu mosk. do naszego przybyło; o pokój, miłosierdzie upraszając, oraz Kozacy z Cieciurą wodzem, jak dał ordynans Chmielniczenko, z tłumami zbierając się, do obozu pols. poddając się, wychodzili. Nuradyn Sułtan pod Słobodyszczami folgował Kozakom Chmielnickiego, tu zaś srożyć się począł: buntownikom Polacy przebaczali, nie zniósłszy się z onymi, wsiadł na Kozaków Cieciury, choć się poddawali Polakom, jednych wycinała Orda, drugich w niewolą zabierała, iż drudzy musieli się do Moskwy wrócić; jednak Cieciura obronną ręką pomiędzy Tatarami przebijając się, do obozu polskiego uszedł. Nasi nie wiedzieli, co za okazya tej furyi tatarskiej na Kozaków; aż ledwie potem dociekli, że pod Słobodyszczami folgował Kozakom, bo tych, co przy Moskwie byli w Cudnowie w oblężeniu, już sobie za więźniów poczytał, jako jawnych zdrajców z Moskwą na Polaków i Tatarów wojujących, Chmielniczeńka zaś szanował i Kozaków jego, chowając onych w przyszły czas na Moskwę. Hetmani wysłuchawszy posłanych od Moskwy ulitowali się i nad Moskwą, dosyć mając pomsty nad nimi, od Lubara począwszy aż do tego miejsca onych zabijać i gubić; żołnierze zaś nasi niechcąc przedłużać czasu, zbierali się w nocy następującej hurmem na Moskwę uderzyć, spodziewali się pożywić u Moskwy. O czem dowiedziawszy się starszyzna, mitygowała onych; jednakby onych nie mogli utrzymać, gdyby samo niebo Polaków do kommizeraci nie nakłoniło, bo po ciężkim mrozie tak nawalny deszcz uderzył, iż wszyscy pływać zdali się i tą słotą słuszna Polaków na Moskwę cholera umitygowana; zatem siła ludzi pomarzło i pomarło, i koni więcej 12,000 w obozie naszym zdechło jednej nocy. Przybyli od Moskwy delegowani, dopraszając się pokoju i miłosierdzia, kniaź Kozłowski i Szczerbatow; wysłani od naszych Książę Dymitr Wiśniowiecki, Wojewoda bełzki, Bieniewski, Wojewoda czernichowski, Jędrzej Potocki, halicki i Szomowski, opoczyński, starostowie. Jak się zeszli, daleko inszą ujrzeli u Moskwy fantazyą, tylko - 101 Kozlowski milczący gniewliwą pokazywał minę, czy na swoję niedolę, czy na zwyciężców Polaków, gniewając się więcej nie mówili, tylko, aby się Polacy zmiłowali nad chrześcianami, już się nie broniącymi tylko do zwyciężców Polaków miłosierdzia wzdychającymi. Odpowiedzieli nasi: „widzicie WMc jak Bóg karze niesprawiedliwą wojnę i niesłusznie złamane traktaty, a zatem mile tę karę z ręki Boskiej przyjąwszy, dziękujcie Bogu że na Polaków miłosierny naród trafiliście, inszyby wam nie folgował." Zatem Moskwa pytała się, jakim sposobem uwolnieni możemy byc? Na to Bieniewski, Wda czernichowski odpowiedział: „nie chcieliście przed nieszczęściem byc szczęśliwymi, teraz choćbyście Acheronta poruszyli, nie możecie z rąk naszych wywinąć się, chyba się zdacie na wolę i zmiłowanie się zwycięzców, bez wszelkiej obłudy, na co wam czytam poddania się artykuły: Zwyciężonej za poddaniem się Polakom, Moskwie podług zwykłej Najjaśniejszego Króla Jmci pols. klemencyi Hetmani wojska Rzpltej pols. życie darują, ale pierwej wszystkie bronie i apparaty wojenne z armatami i amunicyami szczerze zwyciężcom oddadzą. Ukrainy mają odstąpić i do niej nie wracać się, Kozakom protekcyi żadnej nigdy dawać nie będą. Zamki, w których są prezydia moskiewskie, wyprowadziwszy z nich prezydia bez zwłoki żadnej, Kommissarzom JKMci poddadzą. Za granicę Królestwa pols. prowincyi zaraz wynidą bez szkód żadnych uczynienia. Skoro te punkta przeczytano, zaraz na nie delegaci moskiewscy pozwolili, oprócz że o bardysze i siekiery certowali; zaczem onym siekier 300 mieć pozwolono, a bardysze wszystkie, aby oddali naszym, przykazano. Że Cieciura wszedł do wojska naszego, wyżej namieniłem, jako że Kozacy jego przed Ordą uciekając do Moskwy znowu wrócili się, tych Nuradyn Sułtan upomina się u Moskwy, aby onych wydali; na co Moskwa zezwoliła i onych wydała, nie spodziewając się na siebie nieszczęścia. Zatem Nuradyn Sułtan, rozgniewany na Polaków, posłał - 102 Dedysz Agę do Hetmanów z odpowiedzią, że nie godziło się z nieprzyjacielem tak na was i na nas ciężkim zawierać traktatów bezemnie, i na szkodę swoję i naszę tak wiele nieprzyjaciół uwalniać i żywcem wypuszczać, łaskawsi na swych nieprzyjaciół, niż na nas swoich kompanów; wyprawił do Sułtana Gałgi, uskarzając się na Polaków, że nie szczerze z Tatarami postępują, który ze 30,000 Ordy stał na granicy polskiej, zważając, co za sukces będzie Polaków z Moskwą i Kozakami. Moskwa przez traktat z Hetmany ubezpieczywszy życie swoje, a będąc nieszczęściem przymuszeni i przyciśnieni, wychodzili z za wałów w pole, które wojsko nasze okrążyło. Siedział na dzielnym białym rumaku Niemierycz Podkomorzy kijowski, Półk. infanteryi kor. przy assystencyi wielu strojnych i moderowanych kawalerów osobą zwycięzcy Króla Kazimierza reprezentując za ordynansem Hetmanów kor., aliści wychodząc pod nogi, niby Króla Kazimierza rzucała Moskwa znaki wojenne, buławy, kotły, chorągwie, alabardy, pałasze, rapiery, bagnety, flinty; pistolety, bardysze i cokolwiek żelaza ku obronie być mogło, półkami wszystko składając, oddają przed zwyciężców, kiedy się oną bronić nie mogli. Armaty, kule, amunicye i wszystkie artyler. porządki oddane Kommissarzom polskim. Szeremet sam co ongi w niebo pląsał, Hetmanom niziuchno kłania się ze wszelką starszyzną mosk. co znaczniejszą. Zatrzymany u Hetmanów i solennie traktowany; zatem noc nastąpiła i to igrzysko zagniewanej fortuny nad Moskwą zakryła, lecz Moskwie niebezpieczeństwa przyczyniła. Bo Orda zagniewana, że onym jasyr ginie, piechoty i żołnierstwo także narzekali, że onym za ich odwagi postrzały, rany, niewczasy, głody i nędzy żadnej niemasz nagrody, przynajmniej obóz mosk. onym dać należało do rozszarpania, aby sobie, jeśli nie sobole i inne drogie futra, to kożuchy sprawić mogli; zaczem Hetmani przez noc umitygować Nuradyna Sułtana spodziewając się, wojsko zaś konne i piechoty w obozie swym utrzymać starali się, posławszy 500 pie - 103 choty niemieckiej dla straży w obozie moskiewskim przez noc. Radzili się też w nocy, jako Nuradyna z Tatarami w przyjaźni utrzymać i Moskwę, która się poddała i broni wyrzekła się, od impetu tatarskiego obronić, przypominając sobie, co Orda pod Czarnein Ostrowem siedmiogrodzkiemu wojsku zrobiła; jako także Polakom poddali się i także miłosierdzia u Polaków dopraszali się, a jak Orda onych wycięla i w niewolę zabrała, tego i teraz nad Moskwą spodziewali się; jaka zaś hańba narodu pols. odebrawszy broń nieprzyjacielowi, wydać go na rzeź tatarską, a tak wiele krwi wylawszy i tak zacnych straciwszy kawalerów z otrzymania wiktoryi nad Moskwą, tak wiele prac i trudów poniosłszy, gdy się nieprzyjaciel zdaje zwycięzcy, że wszystkie nasze trudy w pożytek swój naród bisurmański obraca, a zatem dla kompassyi chrześciańskiej i dla honoru utrzymania naszego należy onych obronić i wprowadzić na bezpieczne miejsce. Drudzy naprzeciw temu stawali, iż trudno urażać Ordę, których przyjaźń tak nam potrzebna, jako żadnego narodu nie jest potrzebniejsza. Gdyż oni ze wszystkich naszych niebezpieczeństw ratowali nas przez 6 lat za szwedzkiej wojny; bez chleba, bez dachu, bez konsystencyi i zapłaty żadnej statecznie nas bronili, nie zważali odległości miejsc, ani gór nieprzebytych, ani ustraszeni tak wielkiemi niewczasami, i honorarium coroczne od Rzpltej onym płacić się zwykłe do szczęśliwych czasów odłożywszy czekają. Teraz zaprosiliśmy na pomoc onych sobie; jak gościom zaproszonym chleba i soli żałować, tak Tatarom łupu i jasyru; na wieki onych odstraszym i odrazim od siebie; nie już koniec wojny, a gdy Sułtan Gałga przyjdzie i gwałtem to wydrą, a z przyjaciela nieprzyjacielem się naszym staną, jeszcze z nami walczyć będą. Niech Tatarom Moskwa się okupi, jednakowo nam nic nie dają, a przyjaciół i kompanów swoich nie urazim. Podobała się ta rada wszystkim, aby tym Sułtana Nuradyna nagrodzie, ofiarując onym okup od Moskwy, i dro - 104 - gie prezenta. Zezwoliła na to Moskwa, a Tatarowie przededniem podpadłszy do okopów wpaść gotowali się; nasi co na prezydyum byli, perswadują Ordzie, aby się umknęli, bo do nich jak do nieprzyjaciół strzelać będą. Gdy nie słuchała Orda, dali ordynans Kierembroch i Piotrowicz Kapitani, aby infanterya dała ognia; odskoczyli z razu, jednak zgromadziwszy się Orda z Nuradynem Sułtanem, na wały rzucili się, broniących odpędzili, a na Moskwę usiadłszy upadających do nóg z prośbą w niewolę zabierali, broniących się zabijali; nasi jak się temu dziwowali, tak bronić nie mogli, nie mając ordynansu od Hetmanów. Szeremet nocował w wojsku naszem u Hetmanów, usłyszawszy o tern nieszczęściu tryumfował, że się umknął od niego; lecz i Szeremet złapanego orła prognostyk musiał wypełnić; bo Nuradyn Sułtan u Hetmanów, aby go wydali, upominał się, za którego dawali 200,000 talarów bitych Nuradynowi; niechciał i tak musieli go wydać. Owo prowidencya Boska! jak rzeczy na świecie kieruje, ten który do Krakowa z tryumfem wjeżdżać obiecywał, zwyciężony do Krymu poprowadzony; trzech jednak wodzów zostało się w naszem wojsku: Kniaź Kozłowski, Akinof i Szczerbatów. Gdyby był rady Kozłowskiego Szeremet słuchał, nigdyby na ten hak nie przyszedł. Tak się cudnowska batalia skończyła! wszystkie bronie mosk. zabrane, 67 burzących armat, chorągwie, kornety, wiele onych było flint, pik, bardyzanów, bardyszów, bagnetów, rapierów i pałaszów, wielkie stósy nakładziono, jako ozdoba Polaków. Tak rzeczy świata tego, próżność i niestateczne fortuny igrzysko pokazały się; 36,000 wojska mosk. częścią wycięto, reszta do Krymu w niewolę zabrana, niewinnej wojny pomsta; bo Wszechmocny Bóg zawsze sprawiedliwej strony broni, tak tu zniesiona Moskwa, że żaden nie uszedł, coby relacyą o przegranej uczynił. Po zakończonej bitwie i tranzakcyach wszyscy się ruszyli Tatarowie do Krymu, Kozacy na Ukrainę, nasi do ojczyzny, każdych słoty napędzały, osobliwie tęgie mrozy, przytem dla koni nie mieli pożywienia; dla czego większa - 105 część koni wyzdychala, wiele ludzi wymarło i wymarzlo, osobliwie piechoty powracały po tej kampanii regimenta bardzo nie ludne. Pod drugą chorągwią ledwie trzech, a przed tern po 200 ludzi liczyli, przy tem szlachta z pod chorągwi konnych, potraciwszy konie, piechotą wędrowała, kulbaki i rzeczy na sobie niosąc, nie można było spojrzeć bez żalu i płaczu, chorzy bez wszelkiego starania porzuceni po drogach, walali się konając, żadnego starania nie było onych powieść i pożywienia obmyśleć, nagich przyodziać i kożuchami chorych zagrzać; zacni Hetmani, a niedbali o żołnierzów jakby onych w dalszy czas nie trzeba; kto lepszego konia miał, spieszył coprędzej do domu. Regimenta na konsystencye rozłożono, który się mógł dowlec, co pomarli, zasługi onych starszyznie dostały się sukcessyą; nowo zaciężnym onych nie dawali. Czarniecki, Wojewoda ruski, przebywszy w Litwie lato a wziąwszy wiadomość, ze Król Kazimierz na Ukrainę dąży, i on z holzackiem wojskiem do Kijowa przebierał się, pod Kijowem Dniepr przebywszy, wszystkich partyi moskiewskich ludzi ogniem i mieczem znosił, partye Kozaków zbierających się rozpraszał, a ustraszywszy tamte krainy w szerz i wzdłuż kraj splądrował, aż dowiedziawszy się o nim do fortec musieli uchodzić, wszystko porzuciwszy. Najznaczniejsze za Dnieprem były fortece Nizyn, Perejesław, Ostrze, Dziewica, Nowogrodek siewierski, a i te ustraszone potencyą Czarnieckiego nie śmiały się wychylić w pole; zatem też zima nadspieszyła, musiał się na zimowe kwatery do Litwy powrócić; po nad Prypecią około Bobrujska wojsko rozłożył wódz nie leniwy, a co uradził do skutku przywodził, sławy nie syty i na wszystkie sztychy odważny, ale mniej dbał o żołnierza, musieli się sami o się starać. Dnia 25 Października Kazimierz Król z Ludwiką Królową do Krakowa przybyli, wesoło ich miasto przyjmowało jakoby o zwycięztwie nad Moskwą na Ukrainie przeczuwało, bo ledwie się Król rozgościł, aż tu przybyły listy od Hetmanów oznajmując, tak o zniesieniu Szeremeta z Moskwą, - 106 jako o poddaniu się Chmielniczeńka z wojskiem zaporozkiem i zadnieprskiem; zaczem Król w kościele zamkowym Panu Bogu dzięki czynił, Te Deum śpiewając, potem z armat bito i ognie tryumfalne rzucano; chorągwie i znaki wojenne od nieprzyjaciół wzięte po kościołach zawiesić kazał na wieczną pamiątkę, osobliwie chorągiew św. Jerzego złotem haftowaną, pod Połonką wziętą przeciwko grobu świętego Stanisława zawieszono. ROK 1661. Za osobliwą łaską Boga Wszechmogącego poczęło królestwo polskie do siebie przychodzić, to przez traktaty, to przez batalie, z nieprzyjacioły szczęśliwie wygrane, spodziewało się odetchnąć w pokoju po tylu biedach; aliści nieszczęśliwość Króla Kazimierza panowania, gdy ogień wojen postronnych przygaszac począł, trzeba wewnętrznej wojny ogień wzniecić. Za życia Króla Kazimierza chciano obrać sukcessora na tron polski przeciwko kardynalnym Polaków prawom, dowcip ludzki chciał wystawie Króla, którego sama tylko moc Boża Polakom daje, zwabiwszy na elekcyą niezliczone gromady Polaków na jednego skłaniając zgodę. To urodzona w pokojach Królowej fakcya Ludwiki, chciała w sejmowej izbie skojarzyć, co się nie nadało, a wielkiego zamieszania w ojczyznie, to związku generalnego wojsk koronnych i W. Księstwa litewskiego, to wojny domowy narobiło, co się niżej pokaże. Król rezydował w Krakowie, do którego od różnych monarchów legacye przybywały, winszując mu zwycięztwa nad nieprzyjacioły. Tam od Października aż do ostatniego dnia Stycznia roku 1661 przemieszkał, raz zapatrując się na wojnę turecką w Węgrzech z Cesarzem Leopoldem rozpoczętą, gdzie Turcy na granicy siedmiogrodzkiej wzięli Cesarzowi Waradyn fortecę, spędziwszy cesarskie wojska, z większej części Węgier, aż się pod Nowemi Zamki oparli. Poselstwo też od liana krymskiego przybyło do Króla; przysłał Han krymski srokatego dzielnego rumaka Królowi, - 107 zachęcając go na wojnę z Moskalem, obiecując 100,000 Tatarów bitych na wiosnę przysłać, także od Księcia Jakuba kurlandzkiego była legacya z podziękowaniem Królowi Kazimierzowi, że go przez traktaty z Szwedem windykował z niewoli szwedzkiej; tenże Książe kurlandzki ofiarował traktaty uczynić z Carem moskiewskim, który tak hardy jeszcze był, że nie zważając na tak wielkie klęski przegranych batalii, po straceniu blisko 200,000 Moskwy, nie chciał się sam kłaniać zwyciężcy, ale zażył Księcia kurlandzkiego. Zjeżdżało się też tak wiele Biskupów, Senatorów, urzędników, szlachty do boku królewskiego; nad zwyczaj też Król i Królowa przystępni i łaskawi byli, o cokolwiek kto prosił, świadczyli. Przybył Lubomirski, Marszałek wielki i Hetman pol. kor. przywitał Królestwo, którego mile przyjęli, i Kanclerz wiel. kor. wychwalał onego akcye zbytecznie, a Lubomirski wiedział zdanie dworu, że co inszego z nim myśli, choć go tak zbytnie wychwalać każe. Przyprowadzony Cieciura, Hetman Kozaków zadnieprskich największy buntownik, który Kozaków na stronę moskiewską był przywabił, a że dobrowolnie przedał się do wojska koronnego i za nim obaj Hetmani instancyą wnosili; przygarnął go Król do siebie i dał mu amnestyą; przybyli i Posłowie od Juryszki Chmielniczeńka z ofiarowaniem wiernego i statecznego poddaństwa Królowi i Rzpltej; wdzięcznie przyjęci i na 100 kazał Król francuzkiego sukna na kontusze i atłasu na żupany dać nowe, aby nią ciż przed Kozactwem szczycili się z łaski królewskiej. Potem ustawne wesołości, bankiety sprawowano, każdego częstując, kto tylko przybył bez braku. Wesele było Franciszka Korycińskiego, żeniącego się z Jakuba Michałowskiego Kasztelana bieckiego córką, damą zbyt piękną, w pałacu Kazanowskiego pod znakiem św. Krysztofa, na które Królestwo przybywszy, mile ze wszystkimi spółkując, za serce Polaków, brali. Potem do Wieliczki jechali, obaczyć szyby solne, na którem miejscu jako i w Bochni św. Kunegunda, Bolesława Wstydliwego - 108 żona od Beli, Króla węgierskiego, ojca swego uprosiwszy w posagu solne szyby, za sobą cudownym sposobem z Węgier przyprowadziła do Polski. Tam przybyłe Królestwo traktował Jan Wielopolski Kasztelan wojnicki, pan dostatni i ludzkości wielkiej, Administrator ekonomii solnych po baronie z Jaroszyna Szlązaku, który dotychczas te prowenta arendował zostawszy żupnikiem. Wzięła była ciekawość Królową Ludwikę spuścić się na dół, widzieć tam, jak tę sól dobywają z ziemi; głębina straszna blizko 100 sążni, żadnego tam światła nie masz, krom kagańców, słońce tam nie dochodzi, schodów i stopni nie masz, po linie się tylko spuszczają, co około tej soli robią, i tąż liną bałwany solne do góry windują. Tam się spuścić chcący do liny przywięzują się, w tak niebezpieczną podróż, zbyteczna ciekawość Królowę Ludwikę napędziła. Odradzał Król Kazimierz i wielu panów zacnych nie radzili, żaden jej przeprzeć nie mógł, wymyślić kazała kołowrót z poręczami okrągły, aby stojący na nim za linę trzymali się, oraz światło w ręku trzymali; za Królową fraucymmer także spuścić się chciał, ale z strachu pobladły jak chusta, lubo przysługując się Królowej ochotę zmyśloną pokazywały. Ledwie Królowa odmieniła intencyą swoją i zbrzydziła sobie niebezpieczeństwo peregrynacyi, ukontentowawszy kopaczy solnych znaczną sumą, za co górnicy ofiarowali Królowej bryłę soli, w środku brzozową gałąź mającą, jak łokieć ludzki grubą; co widząc Król i panowie różni dysputę wszczęli, czy razem z świata początkiem Pan Bóg sól stworzył, czyli też w czasie, z słoności ziem zrodziła się; różni różnie twierdzili. Z Wieliczki znowu królestwo do Krakowa powróciło się, a ztamtąd do Częstochowy wyjechali, odwiedzić cudowne miejsce i Bogu podziękować za rugowanie nieprzyjaciół z ojczyzny; dokąd przez uniwersały konwokował Król Senatorów na radę extraordynaryjną o potrzebach Rzpltej na dzień 10 Lutego złożoną, gdzie od tronu 3 propozycye uczynione deliberacyi. Pierwsza, że Elektor brandeburski nie zgadza się, aby - 109 Elbląg w summie mu należącej poddać do czasu w zastaw nie naruszając praw dawnych miastu temu nadanych, które on pretendował znieść i po swojemu rządzić się, ani Kommissarzów Rzpltej szanował. Druga, aby wszystkie kontrybucye do Lwowa zwozili na zapłatę wojsku. Trzecia, Wielkiej Polsce aby te summy, co na potrzeby Rzpltej pierwej wydali, i prowianty dla wojska cesarskiego wydane za gotowe w kontrybucyach na żołnierza ustanowionych przyjęte i komputowane były. Co do pierwszej propozycyi, podług paktów bydgoskich któremi od partyi szwedzkiej odciągniony Elektor brandeburski, należało mu summę 300,000 tal. bit. wyliczyć; ale gdy pieniędzy gotowych nie stało, Elbląg mu w zastaw puścić, póki Rzplta nie zbierze pieniędzy. Władysław Rey, Podskarbi nadworny koronny za kommissarza naznaczony poddać Elektorowi brandenburskiemu w tej summie Elbląg; tylko kontrowersya była. Brandenburczyk chciał, żeby Elbląg miał i rządził się, jako w swoich Prusach; Kommissarz zaś Rzpltej na to nie pozwalał, ale tylko, żeby kwota od summy jemu dochodziła, panowanie zaś, aby do Rzpltej należało, a bardziej podobno od dworu miał informacyą, aby z poddaniem Elbląga nie spieszył się, aż się Brandeburczyk nakłoni do elekcyi nowego Króla, który był przeciwnym, o co i do Króla pisał, skarzył się na Kommissarza. Proszony też, aby sukkurs dał Rzpltej przeciwko Moskala, jako zwyczaj z Pruss brandeburskich dawać względem lenności pruskiej, nie dał żadnego, odpowiedziawszy: iż nie tej ja wdzięczności od Rzpltej godzien, żem Szweda odstąpił i onego potencyą wykorzenił. Zatem ten interes Senatorowie w dalszy czas odłożyli. Do zwiezienia pieniędzy na zapłatę żołnierzom na kommissyą lwowską, gdy przystąpili Senatorowie, łacniej było radzić, niż do skutku przywieść; bo nie było czego dzielić i liczyć, ponieważ skarb porozdawał na insze interesa królewskie, - 110 Jako i Wielkopolanom to, co wydali, tak prowiantami jako i pieniędzmi na wojsko cesarskie, łacniej dobrać z podatków na żołnierza uchwalonych, bo je mają w ręku. Lecz to tylko pokrywka senatus consllium częstochowskiego była, a starali się królestwo nową elekcyą upewnić, która niespory płód od lat dwóch rozpoczęta, nie mogła się narodzić, i dłużejby w tym ciężarze Ludwika Królowa chodziła, gdyby Ministrowie austryaccy tego sekretu z inwidyi nie wyjawili, a zatem przed czasem porodziła, czyli poroniła nieluby ojczyznie naszej płód. Konsyliarze i Ministrowie Króla Kazimierza zawinęli się, to dziecię w miękkie powijać pieluszki faworów Polski, zachęcając, powabiając, namawiając, przekupując godnościami, honorami, królewszczyznami, pieniędzmi, podarunkami, respektami, promocyami, obowiązkami i obligacyami w przyszły czas pierwej co znaczniejszych, potem dygnitarzów, urzędników i szlachtę ustawnemi bankietami, napojami, łaskawym do królestwa przystępem; remonstrowali iż gdy łaskawy Bóg Szweda, Moskala, siedmiogrodzkiego Księcia Rakocego gwałtownych do królestwa polskiego kompetytorów i konkurentów odpędził, należy czemprędzej zawinąć się około obrania sukcessora Królowi Jegomości na królestwo polskie, ile gdy sam tego pretenduje Król Kazimierz. Podobało się to wielu nieuważającym, co się ściągać na potem będzie na zgubę praw kardynalnych królestwa polsk. a zatem, iż chęci ludzkie są niestale, zważając dla gruntowniejszego w tym procederze skutku, podpisami tę rezolucyą stwierdzić zdało się. Najpierwej co zacniejszych panów, Senatorów, Ministrów, Biskupów, Dygnitarzów, urzędników, potem szlachtę do podpisu sprowadzając, aby wejrzawszy, że tak wielu godnych i zacnych ludzi na to zezwolili, i drudzy powabić się mogli. Nie zważali na to, iż to jest przeciwna rzecz ustawom i prawom polskim, bo to największy u staroświeckich Polaków był klejnot, obierać sobie pana wolnemi głosami; ta zaś elekcya nie może nazwać się wolną, chyba jak Król umrze, a stany Rzpltej uwolnione od poddaństwa, śmiało, - 111 nie oglądając się na nikogo, kogo chcą, sobie za Króla, obierają. Do assekuracyi, danej królestwu, nietylko Ministrowie, Senatorowie i zacni ludzie podpisywali się, ale kogo tylko mogli zwabić i namówić szlachtę do podpisów prowadzili, perswadując onym, iż tak godni i zacni ludzie nie certowali o dawne zwyczaje i prawa, a podpisali się, a wy za co bocianami stawać się będziecie, świat czyszcząc? Takich foryszników i promotorów rozesłano po województwach, ziemiach i powiatach, aby szlachtę namawiali, korrumpowali pieniędzmi, urzędami, promocyami, królewszczyznami i wszelkiemi sposobami, aby się podpisywali, zezwalając na tę elekcyą, a Ministrowie obiecywali królestwu, iż się wszyscy do tego wkrótce nakłonią, a nie zważali na to, że gdy jeden albo kilku uprą się, choćby całe państwo zezwalało, to wszystko zburzą. Zkąd to wybuchnęło nieszczęście, wiedzieć chcącym, Króla Kazimierza, jako sumienia dobrego nie winowali, bo ten szczerze z każdym szedł; ale Królowa Ludwika, pani bystrego rozumu, nie mając sukcessora żadnego z 2 mężów, Królów polskich, czego we wnętrznościach począć nie mogła, w głowie płód począwszy, zrodzić Polakom Króla usiłowała, przybrawszy od siostrzenicy swojej kawalera z nacyi francuzkićj, wystawić Królem usiłowała, i Królowi Kazimierzowi to w głowę wbiła i wyperswadowała, aby za życia swego przybrał sobie za sukcessora na królestwo polskie. Z Częstochowy ruszyło się królestwo do Kielc, gdzie Biskup krakowski Trzebicki częstował solennie, a że Kielce leżą w sandomierskim Wdztwie, zaczem chciano spróbować animusz szlachty sandomirskiej, która ojczystych swobód zawsze zwykła bronić żwawie, jako i Karolowi, Królowi szwedzkiemu domawiała się o konserwacyą swobód staropolskich, zaczem zwabiwszy do Kielc pryncypalniejszych z nimi traktowano; znaleźli się tacy, co na to pozwolili, ale drudzy usłyszawszy o tem wnet odjechali. Z Kielc do Warszawy królestwo odjechało; interim po - 112 wdztwach, ziemiach i powiatach gruchnęło to; smażyło wielu głowę, jak to może się pomieścić, żeby jedna korona 2 głowy otaczać mogła, bo według dawnego przysłowia: dwóch kotów w jednym worze zgodzić się nie może. Złożone sejmiki przedsejmowe, na których rozgłoszono, że Ministrowie chlubią się przed Królem, iż wszystkiego dokażemy, nie żałując dla szlachty wina i chleba; zaczem gdy jeden z Ministrów do Opatowa na sejmik przybył, tak go szlachta okrzyknęła, że ledwie uszedł z sejmiku, odrzekłszy się wina i stołów zastawionych; jednak drudzy nie ustawali fomentować szlachty, która za świeżo powiewających faworów wiatrem udawała się respektami, afektami, passyami, jak trzcina za wiatrem chwiejąc się. A najbardziej gdzie złota węda i częste wakansy nawiną się, rozrzuca; chciwie chwytają potrzebni; a zatem łowi onych nieznacznie. Przedtem głos wolny nie pozwalam utrzymywał swobody, teraz obrócił się w jaszczurczy jad i nieprzyjacielskie sztychy, kiedy zakupieni elektorowie przedają sufragia. Zły to przykład, przez zgubę publicznych swobód bogacić się: ażeby nędzę z domu wypędził i z ołtarza drze. Sejm w Warszawie zaczął się dnia 2. Maja, na który tak wielki zjazd był, że podobnego starzy ludzie nie pamiętają, wszyscy nadstawiali ucha, co z tego będzie, jaki to dziw, że Król Polakom miał się z głowy urodzić. Marszalkiem sejmowym był Książę Michał Kazimierz Radziwiłł, Czesnik lit. katolik; bo rozrodziwszy się familia Radziwiłłoska z jednego pokolenia i imienia, dobrami tylko różniła się, jedni na Ołyce i Nieświeżu, drudzy na Klecku i Kopylu; trzeci na Birzach i Dubinkach; dwa pierwsze katolickiej wiary przykładni obrońcy; trzeci kalwińskiej sekty promotor tak zwany, iż równo z życiem sekty broniąc i familią skończył. Po namienionych od tronu propozycyach sejmowych koło poselskie instygowało, aby wakujące godności i urzędy Król Imć rozdał najpjerwej podług obrządku prawa; zezwolił Król i rozdał: Andrzejowi Grudzińskiemu poznańskie, - 113 Janowi Opalińskiemu kaliskie, Hieronimowi Wierzbowskiemu sieradzkie, Leszczyńskiemu Krajczemu kor. podlaskie Województwa; Janowi Leszczyńskiemu podkanclerstwo koronne. W dzień ś. Trójcy Hetmani kor. z zacną kawaleryą do zamku przybywszy, wiktoryi z Moskwy znaki wojenne prezentowali; prowadzeni spętani przy karetach więźniowie, potem do Królewskiego tronu przyprowadzeni, z których pierwszy, kniaź Kozłowski uporczywie szyi skłonid nie chciał, popchniony padł przed majestatem zwyciężcy, a co na kolana uklęknąć nie chciał, na oblicze padłszy wenerował. Tymże trybem Hetman w. lit. Paweł Sapieha zwycięstwa nad Moskwą otrzymanego znaki i więźniów Królowi prezentował, nie mając kolegi, bo Gąsiewski, Het. pol. w moskiewskiej niewoli zostawał. Lecz na miejscu jego Czarniecki, Wojewoda ruski z holzackiem wojskiem w Litwie wraz z Pawłem Sapiehą pracował i osobliwie 115 chorągwi moskiewskich Królowi Kazimierzowi przyprowadził i 26 Moskwy wziętych w niewolę w bławatach dnia 7. Czerwca Królowi oddał; zaczem kanclerz w. kor. Prażmowski dziękując, od Króla i Rzpltej Hetmanom za podjęte fatygi i sławne tryumfy najbardziej wielbił Czarnieckiego, wynosząc go nad wszystkich, co Hetmanom nie było miło słuchać, a to mówił z rozkazania Królewskiego a nietylko słowami ukontentowany Czarniecki: dał mu Król Starostwo tykocińskie, w którem zamknąwszy się Książę Janusz Radziwiłł z Szwedami tam się bronił do śmierci; a Paweł Sapieha póty go gnębił obiegłszy, aż tam skonał w zamku, i Szwedzi prochami się wysadzili. Tykocin, miasto, na pograniczu leży Podlasia i Mazowsza, mające zamek obronny, który Zygmunt August Król założył, upodobawszy sobie wesołe miejsce między błotami Narwy rzeki. Spodziewał się Paweł Sapieha, że mu się dostanie za starania i prace jego; aliści w oczach jego Czarnieckiemu konferowane, a nie dosyć na tera i je T. II.            8 - 114 szcze tenże Tykocin w dziedziczne dobra obrócił; czemu gdy posłowie przeczyli, iż WKMć ominąwszy drugich, w jednego tak siła hojnych łask wlewasz, przynajmniej prawem emfiteutycznym do lat kilkudziesiąt tę królewczyznę konferować, nie całe dobra Rzpltej umniejszać, one w dziedziczne obracając; zaczem Król Kazimierz powstawszy na tronie obligował posłów, mówiąc: jeżeli wam siła to zdaje się bydź, żeby Czarnieckiemu, za jego cnoty i pracę tak wielką i sławne i odważne akcye Tykocin wiecznością dostał się, więc cokolwiek i ja mara w tej ojczyznie zasług, łączę do zasług Czarnieckiego, a jeśli jeszcze i to mało, więc domu jagiellońskiego oświadczone Rzpltej dobrodziejstwa przyłączam, a zatem rozumiem, że tego już warto. Zatem posłowie, nie chcąc certować z Królem umilkli, a konstytucya stanęła, którą Tykocin Czarnieckiemu w wieczyste dobra obrócony. O zapłatę wojsku usilnie na tym sejmie starali się, jakby wcale chcieli liczyć pieniądze; konstytucya stanęła dość obszerna, którą na dzień 25. Września we Lwowie kommissya złożona, naznaczywszy kommissarzów wielki poczet, ale pieniędzy, które pierwej rozszafowali na insze potrzeby, nie było czem odliczyć; zkąd posłowie wojskowi widząc, że onych pieniądze na co innego obracają, jawnie odgrażali związkiem, czemu zabiegając, uchwalono łanowych podatków 50 podymnego 6. kary skazane na nierychło płacących, jakoteż poborców, niedbalstwo, skarbu złupienia, i co jeno potrzebowali, posłowie wojskowi, warowano konstytucyą. Podczas Bożego Ciała na processyi Król z Królową nabożnie szli, nie zważając upałów słonecznych, Król z odkrytą głową, ani laski miał do podpierania się; chorągwie od Moskwy zabrane słano pod nogi biskupa z P. Jezusem przechodzącego , dziękując Panu Zastępów za wiktorye. Co widząc z okna poseł Cara moskiewskiego, rozumiejąc, że to na urąganie czyniono, brodę ze złości wydarł sobie i twarz poszarpał, ciężko wzdychając. Aryanie, których na wypędzenie przez konstytucya, przed - 115 tern osądzono, szukali wszelkiemi sposobami protektorów sobie; a podawszy suplikę Królowi, ulitowania nad utrapieniem swojem dopraszali się, aby jako Pan miłościwy ulitowawszy się nad tak wielu zacnych familii utrapieniem, surowość prawa zfolgować raczył, ofiarując na dyspucie publicznej wywieść się, iż niewielką diferencyą od wiary katolickiej mają, a gdy onych konwinkowad będą pismem katolicy, gotowi odstąpić błędu. Przytem upraszali, aby zniósłszy z onych aryańskie przezwiska przez konstytucyą mogli bydź kalwinami, których Rzplta cierpi pod imieniem ewangielistów; lecz niewdzięcznie przyjęci, bo prawo rozkazuje nie kontrowertować, jeśli do wiary katolickiej powszechnej, matki Polaków, nie chcą przystąpić, co prędzej za granicę uchodzić mają, jako i dyssydentom przykazano, aby skromnie obchodzili się i żadnych burd nie wszczynali. Podczas trybunału w Lublinie trafiło się też, że Stanisław Witkowski, kalwin, gdy ksiądz do chorego niósł P. Jezusa, nie chciał uklęknąć, ani czapki zdjął, o to zapozwany i na śmierć skazany, co mu potem trybunał zfolgował, kazawszy rok w wieży siedzieć i tak za głupi upor pokutując, nauczył się szanować Boga wcielonego przed którym i szatani wstecz upadają. Po tryumfach i nabożeństwie do obrad sejmowych znowu wrócili się, gdzie materya elekcyi nowego Króla wniesiona do stanów Rzpltej; siedział Król Kazimierz na tronie, przy nim gromada Ministrów stała, Królowa ganek w izbie senatorskiej z kratą zrobiwszy z damami różnemi naprzeciwko tronu usiadłszy, otworzywszy kratę, przypatrywała się, warty około gęste dano i gwardyami opasany zamek. Gdy się izba poselska złączyła z senatem dnia ] 7 Lipca nie po dawnemu pieczętarz od Króla stanom Rzpltej intencyą królewską ogłaszał, a sam Król opowiedzieć, czego potrzebuje, zabierał się. Interim rugowano wszystkich arbitrów; Marszałkowie uderzywszy laskami, aby się wszyscy uciszyli przykazali, Król tedy temi słowy zaczął mówić: ,,Rozumiem, że propozycya moja na sejmiki antikomi 8* - 116 cyalne po wdztwach, ziemiach i powiatach rozesłana, o elekcyi sukcessora na Królestwo polskie, za życia mego nie jednemu z wierności waszych skrupułu i podziwienia przyczyniła; bo antenaci moi, mając sukcessorów, o to się nie starali; ja zaś nie mając żadnego, a ostatni będąc z familii Jagiellońskiej, starać się umyśliłem, życząc sobie za życia mego oglądać na wstępie na tron polski, i nie należy uprzejmościom i wieraościom waszym uraszczad sobie żadnych skrupułów, gdyż szczery mój ku tej Rzpltej podufale otwieram affekt. Nie dopiero to teraz umyśliłem starać się o tę rzecz, ale od r. 1655, jak brat mój Karól Ferdynand zmarł widząc się być w podeszłym wieku, a nie spodziewając się już potomków, miałem tę intencyą upraszać uprzejmości i wierności waszej o ten afekt, żebyście za życia mego przybrali mi sukcessora, potem jak nastąpiły różne wojny wstręt mi uczyniły; teraz zaś, kiedy za łaską Boską Rzplta uwolniona zostaje od nieprzyjaciół, aby po śmierci mojej o elekcyą na Królestwo polskie konkurenci nowej wojny nie rozpoczęli, zabieżeć temu chcąc, tę elekcyą skojarzyć, póki żyję umyśliłem; spodziewając się po uprzejmościach i wiernościach waszych, że wziąwszy na szalę wdzięczności zasługi domu jagiellońskiego z linii macierzyńskiej, już to prawie lat 300 w tern państwie panującego, jako z ojczystej linii więcej 70 lat już mija, zechcecie darować tę mi przed śmiercią pociechę, abym mógł oczami swemi sukcessora na tronie polskim widzieć, ile gdy sam o to konkuruję, czego antecessorowie moi ani wspomnieć chcieli, aby równego sobie na tronie oglądali; sam otwieram drogę do wolnej elekcyi za życia swego, żebyście po śmierci mojej niespokojności nie cierpieli dla ambicyi wielu o to państwo konkurujących. Bóg świadkiem jest serca mego, iż to nie z passyi jakiej ani pożytku czynię; lecz chcąc to państwo zostawić w pokoju po śmierci mojej, to przedsięwzięcie moje otworzyłem, nie wzdrygam się tego, ani mnie zazdrość uwodzi, jako antecessorów moich, widzieć równego sobie na tronie polskim, ani to na ujmę praw, swobód i wolności waszych - 117 czynię, i owszem onych wam przymnażam, gdy wam daję moc za życia swego obrad nowego Króla." „Waruję i obowięzuję się tej milej ojczyznie, w której zrodziłem się i na tron królewski osadzony, że się żadną miarą do tej elekcyi nie będę interessował, ale kogo wam Bóg wszechmogący do serca poda, obierzcie sobie za Króla, byle był z pokolenia katolickiego z dawnej monarchów familii, nie hołdował nikomu, ani dopiero zrobiony Księciem, ani dobra jego nie podlegały pogańskiej protekcyi, tudzież aby wojny tureckiej za sobą na Rzpltą nie ściągnął, także żeby odemnie co młodszy był w leciech, żeby tylko Rzplta nie obierała z tych, którzy ojczyznę naszą wojną prześladowali w tem zamieszaniu, ani synów onych, bo przez gwałt chcąc panować w Polsce, choćby obrani byli, przygnębią waszę wolność." „Nie szerzę się z wyrażeniem niebezpieczeństw i kłótni, które cierpicie podczas interregnów; bo lubo przeszłych czasów interregna zwyciężała chwalebnie Polska, jednak w teraźniejszym czasie większych zawieruch spodziewam się, bo przeszłych lat staropolska cnota, szczerość w Polakach, poczciwość i miłość około dobra pospolitego panowała. Nie było z cudzoziemskiemi panami tajemnych rad, respektów ani obowiązków, dopieroż fakcyi, nie wiedzieli o naszych obradach, postronni dostatków naszych nieprzejrzeli, przyjaźni mniej potrzebnej nie pretendowali, nie zważali na naszę prostotę, ani w zgodzie, szczerości i poczciwości zostających ścisłą konfidencyą bez emulacyi zjednoczonych pojąć sił cudzoziemcy nie mogli, ani śmieli, zaciężnych żołnierzy nie było, zatem ani związku Rzplta nie obawiała się, nie słychać natenczas było, aby jedna partya drugiej na tron przez potencyą wpychała Króla, nie obawiano się, aby niezgodnych Polaków sąsiedzkie potencye między sobą nie rozszarpały." „A teraz obawiać się trzeba, żeby bez elekcyi każdy potężniejszy nie urwał szmat prowincyi, jako Moskal z Kozakami Ukrainy, Rusi i Litwy, WPolski Brandenburczyk, - 118 a i tą nie kontentując się o cale Prussy certować zechce, czy przez traktaty, czy przez wojnę; dom austryacki na ziemię wieluńską, księstwo siewierskie i wdztwo krakowskie ż wielkim apetytem patrzy, przy rozszarpaniu Polski nie opóźni się przywłaszczyć sobie, a tak rozdarta po części Polska dopiero uzna co złego." „Obawiać się trzeba, aby wojsko związkowe nie pretendowało sobie Króla obrać, które za tym pójdzie, kto mu więcej da; nieposponować, i Kozaków, którzy lubo teraz za panowania mego żadnego do obrad Rzpltej jeszcze nie mają przystępu, żeby podczas interregnum nie byli nadęci czyim duchem do obrania Króla pols. Te i tym podobne niebezpieczeństwa zważcie sobie a uznacie, iż spokojniesza elekcya Króla być nie może, jako za życia mego, ani oglądajcie się na stare dzieje: świat cały coraz się odmienia i coraz prawa poprawuje. Nie odkładajcie tej elekcyi po śmierci mojej, bo się siła gotuje na to państwo, którzy usłyszawszy o zgodnej przez was nowego Króla elekcyi, nos spuszczą na dół, odwłocząc zaś ten akt nie ubezpieczam uprzejmości i wierności waszej, abym dłużej mógł pożyć, wiedząc o defektach i codziennie nachylającem się zdrowiu mojem. Kończę zatem prosząc gorąco Opatrzności Boskiej, aby serca wasze zagrzała do upragnionej odemnie wdzięczności waszej, która zniewoliwszy serce moje ku wam nareszcie dni moich uzna prawdziwą wszystkich was miłość i pieczolowanie." To wymówiwszy Król zapłakał. Wszyscy zadumieni słuchali, potem ciekawość wielu opanowała, dla czego to Król sukcessora pretenduje, jeszcze będąc rzeźwy i zdrowy, a ile po przebytych tak wielu niebezpieczeństwach, i po zwyciężeniu wszystkich nieprzyjaciół teraz to królować spokojnie i cieszyć się z szczęścia swego, a nie przybierać sukcessora sobie i z nim za życia swego dzielić rządy i władzę, żeby potem sukcessora nie uznał emulanta, bo Rzpltej stany wnet się rozdzielą, jedni temu, drudzy onemu aplau - 119 dować będą, a bodaj nie większa część wschodzące słońce adorować zechce, niżeli zachodzące. Drudzy twierdzili: że Król tylko nas próbuje a uznawszy skłonnych do woli swojej i sam tego zaniecha; zaczem pokażmy mu łatwość i zdajmy się na wolę jego, nie upierajmy się przy przeciwnych prawach, które w następującem interregnum zamieszają Rzpltą. Lecz wielu praw bronić kardynalnych życzyło, żeby to za życia Króla elekcyą tak sprawy nie pokawić, jako Węgrowie i Czechowie, co wolną zgubiwszy elekcyą, za życia jeden drugiemu poddaje królowanie, z elekcyjnych królestw zrobiwszy sukcessyjne. Nazajutrz Kancl. kor. rekapitulował mowę królewską, animował stany Rzpltej do elekcyi nowego Króla, pisząc artykuły elekcyi przyszłej, żeby nie lubego sobie obrali, ale tego a nie inszego, którego dwór namieni, naostatku przydał, aby na morzu był potężnym i na potrzeby Rzpltej żeby flotę sporządził. Na co odpowiedzieli Polacy: łabędzia orać uczysz, gdy Polaków na ziemi wojujących na morze wojować wzywasz; trzeba żeby rzeki wstecz płynęły, kiedy Polaków do zbudowania okrętów, na morzu żeglowania, z pola wyzywasz; mamy wprawdzie baltyckie i czarne morze, ale tylko na nie patrzymy się, gdy drudzy żeglują, toną, albo z naszych towarów pożytkują. Zważając propozycye królewskie i onych szczerą promocyą przez samego Króla ogłoszone wszyscy dziwowali się, zkąd ta Królowi intencya nową, a nigdy niesłychaną rzecz promowować w Polsce. Duchowieństwo, jako pierwsze ma miejsce w radzie, zezwoliło na elekcyą, zawdzięczając świeże dobrodziejstwa od Króla odebrane, nie mając sukcessorów, mniej dbało na upadającą wolność; uie spodziewali się też, aby świeccy Senatorowie i Posłowie na to pozwolili, azatem nie narażając się Królowi, upewniali się ratunkiem wolności od świeckich, którym jako wojować tak i na sejmie przeczyć rzecz Przyzwoita jest. - 120 Senatorowie świeccy, jedni na sessyą nie przybyli, drudzy cicho siedzieli. Maxymilian Fredro Kaszt. lwowski sławny w ojczyznie praw obrońca i wymowny orator pierwszy, przeczył tej elekcyi: żałuję, mówiąc, miłościwy Królu, że to WKMć chcesz podzielić, co od wieków nierozdzielnem jest, to jest: koronę polską na jednę głowę od Rzpltej włożoną, albowiem jako na niebie dwa słońca, tak w jednem królestwie dwóch Królów razem być nie może, ani rządy być mogą spokojne, chyba od jednego; nierozdzielna ta jedność kollegi nie cierpi tak dalece, że między ojcem a synem prawa natury rozrywa niechybną niezgodą, na co pominąwszy wiele przykładów Filipa III. Króla przywodzę, któ remu gdy Kanclerz przypomniał, iż ten jest dzień, którego Karól V, Cesarz chrześciański WKMci tak wiele królestw ustąpił, odpowiedział Król Filip Kanclerzowi swemu: ale nazajutrz ojciec mój tego żałował. A zatem Kaszt. lwowski pokornie upraszał Króla Kazimierza, aby niesłychaną nigdy w Polsce nowinę z serca swego wyrzucił, bo przez to pokój w ojczyznie świeży zawitały wzruszyłby się, zatem konkludował: wolę przy dawnych prawach opponować się, a tych nie naruszywszy wolę błądzić, aniżeli zdeptawszy one być mądrym. Po skończonych wotach senatorskich nastąpiły deklaracye województw, ziem i powiatów; jedni żadnej deklaracyi w tej mierze dać nie chcieli, drudzy ujęci będąc od dworu zgadzali się na elekcyą, trzeci nie chcąc urazić braci, od których posłani z kontradykcyą, omijali deklaracyą, o czem inszem zagaiwszy wotum. Znaleźli się jednak prawdziwi wolności obrońcy, co na to wcale nie pozwalali, między którymi Stefan Ledochowski, Podkom. krzemieniecki, dobywszy instrukcyi sobie na sejmiku danej czytał ten punkt, którym na elekcyą nowego Króla za życia Króla Jmć wdztwo wołyńskie żadną miarą pozwolić nie kazało, dowodząc, że elekcya za życia Króla Jmć narobi siła scyssyi w ojczyznie i zamieszania, tudzież równości stanu szlacheckiego i swobód ojczystych zgubę przyniesie, bo rozdwojeni Elektorowie mniej mając kresek od partyi zwyciężeni wielką liczbą obie - 121 rających drugiej partyi, do której przyłączy się powaga JKMci szczęśliwie nam teraz panującego. Drugi Poseł Lewalt Powalski z wdztwa podolskiego, prawny człek i mówca wielki stawał także z kontradykcyą elekcyi nowego Króla za życia Króla Kazimierza, dowodząc, że przez tę elekcyą fundamentalne prawa zrujnują się, stan królewski z prerogatywy dawnej wyzuty będzie, równość szlacheckiego stanu upadnie, konfidencyą między stanami Rzpltej zburzą się poddani, przeciwko panowaniu JKMci powstaną jawną niewdzięczność okazując. Słuchali go cierpliwie jako gładko mówiącego; lecz gdy transakcyą częstochowską przypominał, i assekuracyą tam podpisanych na nową elekcyą zgadzających się, aby produkowana była, domawiał się instygując, aby ci wszyscy jako zdrajcy ojczyzny prawem karani byli, okrzyknęli go wielu, że nie masz Wad Pan tego w instrukcyi, na co tern zagajasz sessyą? Tych dwóch Posłów rezolutnie stawających zgasiło fakcyą tak wielu spisanych na zrujnowanie wolnej elekcyi w przyszły czas, a przełamawszy ten brod, i ci co milczeli, na toż się samo zgadzali; a zatem od Ministrów upewniona elekcya upadła; dwór z żalem wielkim to przyjmował, nie wspomiuając szkody, tak wielkiej wydanej summy i rozdanych prezentów; Król starający się o dobro pospolite powagi swojej uchyliwszy tak siła pracował, a tu kilku zgasiło jego staranie i zamysły. Do inszych materyi jak przystąpiły stany Rzpltej zgoda znaczna była, jakoto: pakta oliwskie z Królestwem szwedzkiem zawarte bez wszelkiej kontradykcyi aprobowane i do konstyt. wpisane, także traktaty hadziackie z Kozakami aprobowane. Wyprawiono przytem Posłów Podlodowskiego Starostę radomskiego do Porty ottomańskiej, Szmelinga Starostę szmeltynskiego do Hana krymskiego. Na traktaty z Carem moskiewskim za prośbą Posła moskiewskiego naznaczeni kommissarze ze wszystkich prowincyi. Zatem sejm się skończył, nie uśmierzywszy niezgody, - 122 zawziętości domowych w popiele nienawiści zagrzeblszy iskierkę wymyślonej przez ministrów dworu elekcyi, wkrótce będzie na wielki pożar rozdęta niezgodą domową, a wszystko to dla faworów u dworu i promocyi zapomniawszy dobra pospolitego, choć widzieli jawną zgubę wolności, pochlebiając królestwu w tę biedę wprowadzili ojczyznę a królestwo w rozpacz, że swego dokazac nie mogli. Tak to dobrem swem ojczyzna ginie! gdyby Ministrów i wakansów z ręku swych Rzplta nie wypuszczała, nigdyby takich rewolucyi nie doznała, a królewskie panowanie opływałoby w pokoju i miłości poddaństwa, bez wszelkiej suspicyi i porozumienia. Po skończonym sejmie co tylko Król Kazimierz zamyślał odetchnąć po pracach i fatygach tak ciężkich, aliści nie pocieszna nowina do dworu przyszła od Władysława Wilczkowskiego , Starosty wiskiego, który był regimentarzem nad wojskiem, że wojsko burdy wszczyna, iż posłowie wojskowi nic na sejmie nie wskórali, i wkrótce obawiać się trzeba związku, zaczem temu coprędzej zabiegać życzył a obmyślić wojsku pieniądze, bez których niepodobno będzie utrzymać wysworowanych. Lekce to Król ważył i rozumiał, że się Wilczkowski tym chciał przysłużyć Królowi, aliści wkrótce przybyli drudzy, donosząc, że się wojsko do związku udało, obrawszy Marszalka Samuela Swiderskiego Porucznika Chor. Księcia Konstantego Wiśniowieckiego, oddaliwszy Pułkowników i wszystkę starszyznę dawną wojskową, że podczas pierwszego związku o sobie tylko staranie mieli, nie o wojsku, obrali 12 konsyliarzów z towarzystwa, tudzież sędziów, i do spraw wysłuchania inkwizytorów i do rewizyi ekonomii krolewszczyzn i dóbr duchownych Kommissarzów wysłali; jakoby na długo miały trwać onych rządy. Jana substytuta Broniowskiego dla suspicyi niejakiejś degradowawszy, Pawła Borzęckiego, Chorążego Margrabi Myszkowskiego substytutem zrobili i tak spieszno postępowali w swych zamysłach, iż całe wojsko do jednego spisku zeszło się, sprzysiągłszy się wszyscy do utrzymania związku, póki JKMść zadosyć nie uczyni w zasługach onych. Nie - 123 tylko lekkie chorągwie, ale huzarye Czarnieckiego, dywizya holzacka, piechoty, dragonie i co na cudnowskiej kampanii powymierali, powymarzali i różnemi bojami wyginęli, znowu tu suplementowali i kompletowali chorągwie, nie trudno było o ludzi do związku, mieli przykład z pierwszego związku pod dyrekcyą Jaskolskiego stałego, iż tam uspokoiła Rzplta zapłaceniem zasług, nagrodzeniem starszyznie związkowej, łatwości ku uspokojeniu związku, żadnej srogości nie okazawszy; tego i teraz spodziewali się. Posłał Król Ewarysta Bełżeckiego, Starostę wyszogrodzkiego do nich z ordynansem, żeby nie czynili tego spisku. Dali rezolucyą pokorną, że związek uczynili, iż nie mieli wodzów, zasług i hiberny, obawiając się, żeby Rzplta od nieprzyjaciół uwolniona nie zapłaciwszy onym, co winna, nie zwinęła ich jako już niepotrzebnych, nie mając względu, że rany i kalectwa na usłudze ojczyzny jeszcze nie poleczyli, zaczem gdy przez posłów nic wskórać niemogli, rezolwowali się razem wszyscy swej należytości dochodzić. Jeżeli onym zapłata dojdzie, gotowi wszyscy pod kommendę należytą pójść i ojczyzny bronić za ordynansami JKMci. Zkąd wiele rozumiało, że się ten związek wkrótce rozwiąże, gdy się tylko o zasługi upominali. Drudzy dworscy faworyci życzyli, aby ten związek zmocnił się, obiecując łacniej wykierować elekcyą, przekupiwszy wojsko na stronę królewską z pierwsza nim się wzmocnili związkowi, ta onym modestya była potrzebna, na którą dworscy zapatrując się lekce ten spisek ważyli mówiąc: że ten Świder mało albo żadnej nie zrobi dziury; lecz weterani głębiej rzeczy biorąc obawiali się, siła złego z tego zamieszania, wsparci albowiem na słusznej pretensyi krwawych zasług, oraz że się wszyscy do jednej gromady zprzysięgU a gruntownie rzeczy biorąc wysłali posłów od związku do trybunału koronnego do Lublina manifestując się, iż przy dostojeństwie JKMści i Rzpltej wiernie i życzliwie obstawać gotowi, byle onym krwawe zasługi zapłacono. Na skarb Rzpltej i skarbowych ludzi, srodze żalili się, że za uniwersałami z kan - 124 cellaryi w. kor. wydanemi uchwalone na wojsko zasłużone podatki przeciwko konstytucyi na nowo zaciągi obracają. Trybunał przyjąwszy manifestacyą wojskową do ksiąg, a starając się to zamięszanie uspokoić, wyprawił z koła swego dwóch deputatów do Króla Kazimierza, Paulina Uszyńskiego, archidyakona łuckiego i Krzysztofa Rupniowskiego, wojskiego krakowskiego. Ci trafili Króla w drodze jadącego do Litwy, a uprosiwszy audyencją, reprezentowali Królowi trybunału głównego perswazyą, jakoby starał się wojskowy spisek uspokoić. Król rozgniewany, nie należycie posłów przyjąwszy, odesłał do trybunału, aby sprawy sądzili, a nie mięszali się do tego, co im nie należy, ani dawali protekcyi zdrajcom ojczyzny, bo sprawiedliwości obrońcy, winnych nie powinni bronić. Tegoż samego czasu i w Litwie stanął związek, nie zważali na surowość komendy hetmańskiej Pawła Sapiehy, ani napomnienie królewskie, tudzież obietnicę, ani na largicye, któremi wojsko zwykło przychęcać się, wypowiedziawszy posłuszeństwo, sprzysięgli się wszyscy bardzo ściśle, obrawszy Marszałkiem Kazimierza Chwaliboga Zyromskiego huzarskiego weterana, towarzysza, obrali konsyliarzów i cenzorów wszelkich czynów marszałkowskich. Miał natenczas komendę z ramienia Sapiehy Hetmana nad wojskiem litewskiem Michał Judycki, wojski rzeczycki. Lecz gdy związek nastąpił, odebrało mu wojsko kommendę, oddało Zyromskiemu władzę, odjechał od wojska, nie chcąc honoru swego, bo był kawalerem maltańskim i odważnie Lachowice od Moskwy bronił, zmazać związkowym tytułem. Król Kazimierz myślił, że gdy się ruszy przeciwko Moskala , dla wstydu wojsko związkowe ruszy się za nim, a przybywszy do niego, łatwo może sobie dać wyperswadować Królowi , że pójdzie znowu pod komendę Hetmanów. Zwalał na Hetmanów okazyą związku całego Król, jeżeli nie z poduszczenia, to z niedbalstwa, iż weselnemi godami i innemi mniej należącemi wodzom zabawami zatrudnieni, mniej albo - 125 wcale nie dbali o wojsko, zaczem obligował Hetmanów, ażeby starali się jakimkolwiek sposobem wojsko ugłaskać, a Królowi dać sukkurs przeciwko Moskwie. Po odprawionej w Warszawie wojennej radzie wyjechał Król do Litwy wydawszy ordynans do związku, aby za Królem przeciwko Moskwy dążącym spieszyło się rycerstwo, nie wydając Króla na sztychy nieprzyjacielskie. Przy Królu byli Paweł Sapieha wda wileński, Hetman w. x. lit. i Stefan Czarniecki, Wda ruski, żołnierzy więcej nie było nad 3,000, Półkowników i Poruczników starych żołnierzy nie było wiele, między którymi Ludwik Niezabitowski, Starosta lubelski, przedtem Czarnieckiego komendy towarzysz, teraz emulant nową huzarską chorągiew na Króla zaciągnął, bo stara chorągiew w kommendzie Czarnieckiego będąca do związku poszła; sama assystencya królewska z senatorów i urzędników ziemskich do wojny nic nie interessowała się, 7 zatem chorągwi nowo zaciężnych przybyło na assystencyą Królowi, który choć nie miał wojska, odważnie do Litwy spieszył się i do Grodna przybył, które Moskwa ustraszona, spodziewając się wielkiego wojska przyciągnienia z Królem, poddała Dynhofowi i zamek nad Niemnem rzeką obronny, mogący się bronić, opuściła nim Król przybył. Tak zwątlone były siły moskiewskie! gdyby zagniewane nieba zamieszania w ojczyznie nie uczyniły, z wielkąby sławą Król Kazimierz z Litwy na Moskwie za granicę wyjechał. Lecz posłani od Króla do związku koronnego nic nie wskórawszy powrócili; bo Swiderski z wojskiem nie chciał się ruszyć na wojnę, póki nie będą zasługi zapłacone wojsku; posłał znowu Król, aby do Lwowa związkowi posłali deputatów, dla liczenia pieniędzy. Nie słuchając tego, a przebywszy Wisłę w głąb Polski ruszyli, nie chcąc ordynansów królewskich słuchać, złożyli i koło wojskowe i ustanowili artykuły we związku, jak się mają rządzić; wszystkie ekonomie i królewszczyzny, także dobra duchowne opanowali, rewizye intratne czynili, Kielce, biskupa krakowskiego rezydencyą zajechali i tam ufundowali stolicę związkowi - 126 Dowiedziawszy się Moskwa o zawieruchach w Polsce i Litwie wojska związkowego, po tak wielu przegranych znowu się wzmagać poczęła, a zewsząd wojsko zbierając przeciwko Króla Kazimierza dążyła, osobliwie Chowański chcąc naprawić swą sławę pod Smoleńskiem zbierał wojsko, któremu Car moskiewski przydał Naszczokina, konsyliarza swego aby radą swoją gorączkę Chowańskiego mitygował; 20,000 Moskwy zebrało się z prezydyów, fortec i miast, więcej jeśli będzie potrzeba, nadesłać onym Car obiecywał. Królowi Kazimierzowi Han krymski z Sułtanem Gałgą 40,000 Ordy na Ukrainę ordynowawszy sukkurs przysłał, obligując Króla, aby następował czemprędzej na Moskala. Pisał tenże Han do Świderskiego, zachęcając go na wojnę z wojskiem związkowera, wyrzucając mu na oczy gnusność i tchórzostwo, toż samo i Chmielniczeńko z Kozakami związkowymi przez listy ogłaszał. Gdyby związkowi, tak koronni jako i litewscy, złączyli się z Kozakami i Tatarami, byłby Moskal w strachu. Lecz Bóg Wszechmogący nie chciał zguby Moskala ostatniej, zamieszawszy Polskę i Litwę. Zdesperowaną potencyą moskiewską widząc mieszczanie w Mohylowie nad Dnieprem leżącem, mieście litewskiem bardzo ludnera, zbrzydziwszy sobie okrutne rządy Moskwy, a chcąc sobie zjednać u Króla Kazimierza amnestyą, że się Moskalowi poddali dla wiary syzmatyckiej, i prezydyum 2,000 Moskwy do siebie przyjęli dla ustawnych handlów z Moskwą, która monetę śrebrną i złotą z Mohilewa wywożąc, miedzianą wprowadziła, oraz z cerkwi klejnoty, perły i wszystkie splendory bogate pozabierawszy, jakby dla przechowania, a świątnice Boskie ogołociła; zaczem mszcząc się wszystkich krzywd swoich Mohilowianie, sprzysięgli się na zniesienie Moskwy, czas i godzinę naznaczywszy, wysławszy swoich dla sprowadzenia żywności za miasto, którzy zmyśliwszy, że ich Polacy i Litwa napadłszy siła pozabijała i w niewolę zabrała po folwarkach miejskich zaczaiwszy się, podpadli pod wały miejskie, gwałtu wołając, aby onych rato - 127 wała Moskwa. Co usłyszawszy Moskwa otworzyła bramy i hurmem wypadła, ścigając Polaków i Litwę, a Mohylanie bramy zamknąwszy, gdy się Moskwa powracać chciała do miasta, onych nie puścili, i do nich z wałów strzelali, resztę w mieście pozostałą po ulicach i domach zabijali i mordowali, nietylko samych, ale i żony onych. Do tego tumultu żony Mohylewców najbardziej pomagały, zalewając oczy wrzącą wodą, siekierami Moskwę zabijały, 986 Moskwy żywcem w niewolą zagarnęli i komendanta nad tem prezydyum moskiewskięm będącego, także Wdę moskiewskiego, zacnego w swym narodzie człeka do więzienia zagarnęli. Zaczem Król Kazimierz dowiedziawszy się o tej rezolucyi Mohylewców, jako pochwalił onych życzliwość, tak na sejmie onym większe wolności nadał, utwierdziwszy dawne przywileje, na 6 lat od wszelkich podatków uwolniwszy miasto Mohilew, aby przez to i drugie miasta zachęciły się do podobnej odwagi i rezolucyi. Po odebraniu Grodna z zamkiem, do Wilna Król Kazimierz chciał dążyć, gdzie prezydyum moskiewskie 2,000 ludzi było, więc że miasto rozległe było trudno bronić, czego nie mogąc, do zamku wszyscy przenieśli za powzięciem wiadomości o zbliżeniu się Króla do Wilna. Chowański dowiedziawszy się, że Król Kazimierz ciągnie ku Wilnowi, prezydya z zamku ruszył, gdyż zbiegowie i wzięci w niewolą informowali Chowańskiego, że niewielkie wojsko Król ma, chciał tedy Króla attakować; zaczem Król radził się z przytomnymi, co tu czynić ma, z której rady posłał do wojska litewskiego w związku będącego, obligując rycerstwo, aby Króla sukursowali, przez co całemu światu pokażą, iż naród litewski Królom swoim tak jest życzliwy, że onych w złym razie nie odstępuje, choć wojsko niepłatne i samym koronnym związku żołnierzom wstyd uczyni, którzy nie chcieli ratować ojczyzny i Króla. Ubłagany związek litewski deklarował pod komendą Żyromskiego, Marszałka związku litewskiego ruszyć się na nieprzyjaciela; zatem koło związkowi mieli, w którem Hołda - 128 kowski, Rotmistrz perswadował, aby odstąpiwszy związku pod kommendę królewską i zwierzchność hetmańską wrócili się. Rzucili się na niego tumultem związkowi i onego zabili i tych, co go ratowali, pokaleczyli, pierwej na swoich srożyli się, nim na nieprzyjaciela nastąpili; lecz Król dyssymulować wszystko musiał. Chcąc tedy tę srogość zaszczycić odwagą, przeciwko nieprzyjaciela ruszyli się z Marszałkiem związkowym ku Połockowi, dokąd Chowański przybył, oczekiwając z siewierskiego i czernichowskiego krajów przybywających posiłków, a doczekawszy się onych wysłał przed sobą 6,000 Moskwy w kommendzie Połwichtowa, aby opanowawszy przeprawę Dzisny rzeki przybywającemu wojsku moskiewskiemu drogę utorował i do pospiechu onych zachęcił. O czem gdy wojsko litewskie dowiedziało się, manowcami pod Dołhinowem napadli na Moskwę i rezolutnie z obuch stron zwarłszy się, Moskwę przełamali, przełamanych rozproszyli, rozproszonych doganiając ścinali; bo Moskwa nie spodziewała się takowej potencyi Litwy, odważnie nastąpiła na nich. Lecz doświadczywszy, iż całe wojsko litewskie potyka się i za niemi piechoty z armatami następują uląkłszy się, w rozsypkę poszła. Jedni tedy w rzece potopili się, drudzy w gęste lasy pokryli się, głodem wymorzeni, reszta od chłopów zamordowana; jednak większa część wycięta od wojska litewskiego mszczącego się zabicia swoich, tak tych, co się poddawali, jako i więźniów w pień wycięli. Połwichtow dopadłszy łodzi, rzeką uszedł, do Bychowa przywędrował, gdzie go komendant kazał okować, że przegrał z Polakami. Usłyszawszy Król o zwycięztwie naszych, co miał przy sobie wojska z Czarnieckim Wojewodą ruskim przeciwko nieprzyjaciela ordynował, aby popierając wiktorye niedali się Moskwie rozgościć i chciał za wojskiem ruszyć się; ledwie Czarniecki odradził, że nieprzyjaciel dowiedziawszy się, iż Wasza Królewska Mość osobliwie zostajesz, będzie rozumiał, iż jeszcze przy sobie większe masz wojsko, a zatem - 129 ustraszony nie tak na nas ciężki będzie. W samej rzeczy niebezpieczno było z tak małem wojskiem i przy związku zostawać, który tak królewskiej jako i hetmańskiej komendy odbiegał; zaczem Czarniecki w nocy przybył do litewskiego wojska a złączywszy się z związkowymi, ruszyli się przeciwko Moskwy, na dwie partye podzieliwszy się, Moskwa złączywszy się do jednej gromady stały pod Głębokiem. Czarniecki, Wojewoda ruski, nie leniwy wódz, a przytem mając zimę za pasem, uwijał się coprędzej, aby z nieprzyjacielem spotkać się, gdyż kraj oglodzony, nawet na zimę nic nie siano, a w Listopadzie mrozy tęgie i śniegi dokuczały. Dnia 6 Listopada nasi od szpiega ostrzeżeni, że Chowański, gdyby Król Kazimierz sam był swą osobą w wojsku litewskiem, tedy nie dając batalii, miał się do Połocka umknąć, a tam w dawnym okopie bronić się podług ordynansu carskiego świeżo z Moskwy przysłanego; zaczem litewskie wojsko czekało, póki Czarniecki nie nadciągnie, za przybyciem jego uszykowawszy się, na obóz moskiewski następowali. W prawem skrzydle Żyromski z związkowymi, na lewem Wiazenia Porucznik Starosty żmudzkiego z ludźmi sapieżyńskiemi, korpus sam Czarniecki komenderował. Moskwy było 28,000, która z za wałów wyszła w pole, w tyle obozu moskiewskiego jezioro wielkie było i rzeczka do pojenia koni, zaczem Chowański widząc wojsko litwewskie gotowe do boju, i sam wyszedł z Moskwą w pole, ufając w armat tak siła, pułki ordynował do spotkania się; już się też naprzykrzyły niefortunne potyczki, spodziewał się poprawić, albo na placu poledz, bo go Moskwa przeklinała i Car moskiewski onego nienawidził; wyprowadzał tedy śmiało do boju Moskwę, ile źe dowiedział się, iż Króla Kazimierza niemasz, ucieszony dodawał drugim serca, zwłaszcza że Moskwie z początku powodziło się; bo zaczynając bitwę, na lewe skrzydło litewskie Moskwa z impetem uderzywszy, złamała ono, a mgła od jeziora zaćmiła prospekt, że Litwa na Moskiewskie pułki gotowe do boju wlazła, gęstem moskiewskiem strze T. II.   9 - 130 laniem przywitana, nie przyszła do sprawy wziąśd Moskwę na szablę, musiała się odwrócić, nie bez całego wojska niebezpieczeństwa, straciwszy godnych rycerzy, jako to: Wiazenia sapieżyńskiego i Szczygielskiego, Księcia Radziwiłła Kasztelana wileńskiego, Poruczników i tak wiele towarzystwa. Lecz prawe skrzydło poprawiło Żyromskiego ten upadek, napadłszy na jazdę moskiewską w komendzie Naszczokina będącą, onych złamało, bo Moskwa konna wszystka na piechotę oglądała się, a ta w zamięszaniu była z lewem skrzydłem. Zatem Czarniecki nastąpił na piechoty z korpusem i po gęstem z armat strzelaniu z obu stron, zeszły się piechoty i pikami się bodły, drudzy z ręcznej strzelby ognia dawali. Długo pasując się nie znać było, kto kogo przemoże. Lecz nasi wytrzymawszy pierwszy ogień moskiewski, w którym Moskwa uporczywie zwykła stawać, na moskiewskie wpadli piechoty, co żywo od chorągwi poczęły uchodzić, a najpierwej konni piechoty odstąpiwszy poczęli uciekać, 6000 piechoty jak było, tedy jak bydło nasi wycięli w pień, gdzie z innymi Officerami Duglas, Angiełczyk zginął Roberta Duglasa szwedzkiego Gener. Ieyt. kawaleryi synowiec, który pod Rygą do Cara moskiewskiego służby przystał, 17 burzących śpiżowych armat nasi dostali, oprócz drewnianych, skórą obitych nową modą wymyślonych dla lekkości, prochów, co nie miara na więcej 6000 wozów ze wszelką żywnością naładowanych zabrali, przytem zdobycze i cokolwiek narabowali w Litwie odebrali. Chowański 2 razy raniony; straciwszy syna jednego, ledwie umknął, który w takim opale był, iż dojeżdżający onego krzyż na szyi wiszący odebrał mu. Naszczokin widząc przegraną, nasamprzód umknął, którym, powiadano, Car kazał stanąć przed sobą i sprawować się ściśle za stracenie tak wiele wojska. Którzy z tej bitwy wyrwać się mogli do Połocka wyszli, gdzie na 3 tysiące więcej onych nie zebrało się. - 131 Król dowiedziawszy się o wygranej, przypadł do wojska gniewając się, że mu odradzili niebyć w tej bitwie. Sławna wiktorya ta była, która moskiewskiej potencyi skrzydła obcięła, i w granice moskiewskiego państwa otworzyła wrota. To dziwna, że po tak wielu zniesieniu wojsk i wycięciu tłumów moskiewsk. prowincyi ruinach, Moskwa hardo stawając, traktaty zwłóczyła i pokoju jeszcze nie prosiła, ani się zwyciężcom poddawała Polakom; i gdy nie mieli sił swoich i wojsk do odwetowania Polakom, za niezgodą i zamieszaniem naszem w ojczyznie znowu się poprawili. Wtenczas, gdyby z jednej strony Litwa do państwa moskiewskiego wpadła, z drugiej Polacy, z trzeciej Tatarowie i Kozacy od Ukrainy wtargnęli, nietylkoby swoje Polska zawojowane prowincye odwojowała, aleby moskiewskie państwo podbiła; lecz boskiej prowidencyi niezbrodzone morze, które rozum ludzki pojąc nie może, tym wszystkim kierowało. Nie stawało już Moskwie wojska; w Polsce i Litwie wojska były, ale Hetmanów nie słuchały i Rzpltej, nieprzyjaciel obawiał się ostatniego upadku od sił naszych, a Polacy po tak wielu wygranych bataliach, od swej ojczyzny synów w strachu zostają, nie mogły jej sprzysiężonych na zgubę ojczyzny nieprzyjaciół tak wielkie siły podbić, teraz własne jej dziatki straszne są Rzpltej. A nietylko dla związkowych żołnierzy nieposłuszenstwa Moskwa ocalała, i w Krymie rewolucya nastała tymże Moskalom dała odetchnąć, bo Cesarz turecki zagniewany na Hana, że w Węgrzech nie życzliwie Turkom służył, degradował onego z Haństwa, przysławszy drugiego na haństwo, którego zawsze w Stambule albo na wyspach morskich, Gyprze lub na drugiej, nazwanej Rhodos konserwuje, dla utrzymania Ordy w życzliwości ku sobie, i posłuszeństwie, zaczem gdy się w Krymie zamieszało i Mechmet Gerej Han na wygnanie osądzony, lubo miał Han o sobie staranie, że Ordy się przy nim oponujące, onego windykowały i Cesarza tureckiego obligowały, że Mechmet Gerey do Haństwa 9* - 132 powrócił; tymczasem expedycya tatarska z Kozakami do Moskwy odwlec się musiała, przez co Moskwa miała odetchnienie i czas do poprawienia się. Król też Kazimierz jak przybył do wojska po tern zwycięztwie pod Głębokiem nad Chowańskim i Naszezokinem i Moskwą, winszowało rycerstwo tego szczęścia Królowi, donosząc, jaką mieli trudność z nieprzyjacielem i ciężko było na nich, nim dał Pan Bóg przełamać siły nieprzyjacielskie. Król podziękowawszy wodzom, oficyalistom i rycerstwu obligował się pamiętną każdemu akkomodacyą nagrodzić, a potem Panu Zastępów za wiktoryą dziękując na kolana uklęknął, a za nim wodzowie, starszyzna i całe rycerstwo Te Deum laudamus śpiewali; ksiądz Piekarski, Jezuita królewski miał kazanie i rycerstwo wychwalał. Potem huczno z armat bito na tryumf. Żyromski Marszałek związkowy z rycerstwem Króla przywitał, chorągwie wzięte i więźniów Królowi oddał, a osobliwie od siebie darował obraz Panny Przeczystej, nietylko sztucznie odmalowany, ale we śrebro i złoto oprawny, bogatemi kamieniami sadzony, od Moskwy odebrany. Wdzięcznie Król ten podarunek przyjął, spodziewając się za nim i zgody związkowych, do obozu pojechał Król i w namiocie Żyromskiego obiad jadł, chcąc przez tę konfidencyą związkowych do siebie przyciągnąć. Naznaczył kilku, żeby z związkowymi traktowali, ofiarując onym oprócz zasług akomodacyą z osobna każdemu. Nie mogli nic wskórać z związkowymi, którzy się do koronnego związku referowali, a opowiedziawszy, że żywności w tym kraju nie mają, ruszyli się ztąd. I Król także w swoję stronę odszedł stroskany, iż przy tak wielkich kontestacyach nie mógł nic wskórać u związkowych , a miał wielką nadzieję onych przygłaskania i już był dyspozycyą uczynił, aby jedna część wojska wpadła w granice moskiewskie, kraj plądrując ogniem i mieczem, drugich do Mohylewa ordynował, ażeby tam przeprawiwszy się przez Dniepr, z Kozakami i Tatarami złączyli się, a ra - 133 zem także do Moskwy wpadli, bo na Litwę pod Perejesławem orda i Kozacy oczekiwali; lecz związkowi lit. mając dosyć z Litwy nieprzyjaciela rugować, ukarawszy go za inwazyą, w głąb Litwy poszedłszy, rozłożyli się na konsystencye. O czem Król wziąwszy wiadomość, radził się przytomnych sobie co podufalszych, dokąd miał się obrócić? gdzie jednostajnie wszyscy radzili mu, aby się do Polski wrócił, mając o sobie pieczołowitość i powadze dostojeństwa swego, gdyż przedtem polując, większą miał assystencyą, niżeli teraz wojować chcący. Niech Litwa i związkowi starają się zamki i miasta od Moskwy windykować wszelkiemi sposobami, a WKMć chciej starać się uspokoić w ojczyznie zamieszanie, złożywszy sejm extraordynaryjny. Przyszła też do Króla pocieszna nowina, że w Homlu będące prezydium dobrowolnie poddało się, czem ucieszony nazad wracał się, wysławszy przed sobą Wojewodę ruskiego Czarnieckiego do Wilna, który zastał rzeczy moskiewskie nachylone, prezydium oblężone w zamku, którego Wojewoda moskiewski nie chciał poddać; zaczem sama na prezydyum będąca Moskwa onego związała i naszym wraz z zamkiem oddała, za co wszyscy wolno wypuszczeni, i co mogą na sobie wynieść, pozwolono onym zabrać, a do Moskwy bezpiecznie powrócić się, którym i konwój do granicy dano. Gubernator wraz z głową i gubernią postradał, wojennym sądem o rabunki, zdzierstwa i wielkie okrucieństwa, nietylko na występnych ludzi, ale na dziadów i dzieci niewinne srożąc się, za co na gardło skazany, pośród rynku aby był exekwowany tam, gdzie siła niewinnej krwi wylał. Prosił u mistrza, aby mu krótki czas darował, co mu pozwolono, obróciwszy się do tej kamienicy, w której Król Kazimierz stał, troje pokłonów uderzył, choć już Króla tam nie było i gdy mu powiedziano, że Króla tam nie masz; odpowiedział: godzi - 134 się i miejscu pokłonić temu, które Pan miłosierny swą bytnością poswięcił. Już tylko w Kownie i Bychowie było moskiewskie prezydium, a Król przy kończącym się roku wyjechał z Litwy do Polski, turbując się, że związek coraz gorował, który nietylko pokój pospolity, ale interessa stanów Rzpltej i dawne ojczyzny prerogatywy zamieszał. Starał się Król dociec motora tego związku i przyczyny; wszyscy zgodnie twierdzili, że ta wszystka burda powstała z wymyślonej elekcyi, co i Króla gryzło, że mu się nie nadały jego zamysły w obraniu za życia swego sukcessora. Królowa Ludwika passyami umartwiona, że swego nie dokazała; stany Rzpltej w ustawnem zostawały niebezpieczeństwie utrzymania wolności staropolskiej, bo się poczęła mieszać między niemi konfidencya; jedni przy Królu, drudzy przy prawach i swobodach stawali, skarbu Rzpltej nienależyty szafunek i ujma na niepotrzebne expensa, wyszafowawszy żołnierskie pieniądze; przytem moneta nie zgadzająca się z pogranicznych monarchów monetą nie wypowiedzianą szkodę Rzpltej przynosiła. Zkąd wojsko nie spodziewając się satysfakcyi, czego przez prośby dojść nie mogło, tego przez związek dobić się usiłowało, a ulokowawszy stolicę w Kielcach i popisawszy się, gdy uznali, że mają siły, śmielej mówić poczęli, że nietylko o zaległą zapłatę zasług, ale i zdeptane prawa i swobody przez wymyśloną elekcyą oponować się gotowi. Więcej 30,000 ludzi do boju rachowali, a codzień więcej przybywało; taką mając potencyą, nie obawiali się żadnej kary i pomsty za związek. Do którego się i lit. związek przyłączył, umknąwszy się od Króla Kazimierza, przez swoich posłów z Litwy do kor. związku ordynowanych uczynili ligę, jaką Korona z Litwą zjednoczona tak i wojska jednakowe pretensye o zasługi, i jednakowe zdanie. W następującym czasie dla utwierdzenia tej ligi złożył sobie pod Lublinem w miasteczku nazwanem Końskawola zjazd, warowali sobie na tym zjezdzie zobopólnie bezpieczeństwo i posiłki, jeden drugiemu jeśliby miała nastąpić, - 135 jaka nawałność. Podczas Mszy ś. strasznie sprzysięgli się, jeden drugiego nie odstępować, gdzie byli Paweł Borzęcki kor. Kazimierz Nowacki lit. związków substytuci i delegaci od obódwóch wojsk; ażeby porządek należyty w obódwóch związkach był, obrali konsyliarzów sobie i zjazd obrad swych uformowali, ustanowiwszy artykuły na występnych, peny na nieposłusznych karanie, tak przezornie rzeczy kierując, jakoby te związki wiekować miały, a nietylko dla utrzymania w rezie wojennej żołnierzy ustawy robili i w całem królestwie polskiem konsystencye i chleby rozpisywali. Lecz przywłaszczywszy sobie prawo Królewskie i Rzpltej wszystkie intraty, tak z królewskich jako i duchownych dóbr pochodzące, czy to ekonomie, czy to starostwa, jakoteż biskupów, opatów, kapituł i całego duchowieństwa dobra opanowawszy żupy solne wielickie, bocheńskie, Samborskie, jako cła wodne i portowe inwekty, ewekty, monopolia, akcyzy, wszystkie rzeczy Rzpltej i Królewskie prowenta zagarnęli, nie dla tego, żeby rozszarpać mieli, lecz żeby w jednę massę intrat komputowane prędszą żołdu odebrać mogli exolucyą i rekompensę za niesłuszne rozszafowanie w skarbie żołnierskich pieniędzy na niepotrzebne expensa, mimo wiadomość i pozwolenie Rzpltej a co przedtem nie mogli się doprosić zapłaty zasług swoich, teraz wielcy panowie onym kłaniali się, żeby onym dobra używać pozwolili. Co widząc Król Kazimierz, co tylko mogło bydź sposobów nic nie opuścił, to srogością odgrażając się i powagą majestatu swego, potem klemencyą ofiarując i głaskając nakłaniał, powabiał i obligował związkowych do miłości Rzpltej i respektu ku majestatowi swemu królewskiemu. A związkowi jako przegrożek bez potencyi nie lękali się i obietnice bez skutku i możności lekce ważyli; jednak Króla pana kochając, jako ojca szanowali, jako monarchę swego; tylko na Kanclerzów Mikołaja Prażmowskiego i Krzysztofa Paca, jednego wielkiego koronnego, drugiego litewskiego srodze rozgniewani byli, raz że reskrypta od Króla - 136 srodze i hardo mimo zlecenia królewskie dawali; druga, że Królowej Ludwiki wszystkie rady i zamieszania, nie zważając na zgubę prawd i wolności staropolskich żwawie promowowali i owszem poduszczali do wszystkiego złego tak dalece, że jedna bieda jeszcze nie skończyła się, drugą rozpoczynali. Król Kazimierz nie mogąc nic wskórać z związkowymi posyłając świeckich ludzi, umyślił duchownych używać, raz dla powagi duchowieństwa, druga, że śmielej onym wszystko mogą przełożyć, a i sami się narazili dla odszukania przy poselstwie intrat swoich. Wyprawił pierwej Król Zygmunta Czyżowskiego, Biskupa kamienieckiego, który pokornie i wstydliwie certując, obowięzywał, aby do usługi Rzpltej i posłuszeństwa Hetmanów powrócili; nie mógł onych nakłonić. Zaczem weterana i godnego Biskupa Księcia Floryana Czartoryjskiego, Biskupa kujawskiego do nich ordynował; ten jako z dawna mający reputacyą staropolskiej poczciwości, prawdziwy i sprawiedliwy pan, pasterz czuły, przykładnie żyjący, przybywszy do związku z Marszałkiem substytutem, konsyliarzami, cenzorami i wszelką starszyzną, tudzież rycerstwem poufale konwersując, zjednał sobie audyencyą w kole rycerskiem, gdzie po ojcowsku onym przekładał bez wszelkich okoliczności, sarnę rzecz i prawdę opowiadając, tak królewskie dyssydencye, jak Rzpltej utrapienie objaśniał; uznawał szczere pretensye wojska, wzdychał nad nieszczęśliwością ojczyzny, iż nie miała baczności na zasłużonych rycerzy i obrońców swoich, jednakże co Rzplta ucierpiała, w jakich tarapatach była, jak zubożona, wszystkie rycerstwo, tejże matki dziatki, wie dobrze, wie i otem, jak pomieszane zdanie między nami, jeden i drudzy inaczej chcą, wszystkiego tego musi być koniec, ma teraz wojsko wszystkie dobra i z nich przychody z ziemskich dóbr i duchownych uchwalone podatki, gdzie wybrane i gdzie zalegają, co wojsko wybrało, siła onym winno, wszystkie rachunki wojsko teraz w ręku ma. A czemże to się skończy ? rozumiem, że wszyscy ze mną - 137 zgodzicie się: co wzięło wojsko, to za gotowe przyjąć należy, co nie wzięło, ojczyzna zapłacić powinna, o tę zapłatę i to pomiarkowanie sejm bydź musi, który Król Jegomość złożyć deklaruje, a kiedy ta rzecz na sejm idzie, to do zgody nakłaniają się rzeczy; zaczem i wojsku srożyć się nie należy i uspokojenia nie odbiegać, tym czasem dobierać swoje po wszystkich dobrach, bo coraz mniejsza będzie pretensya. Chwalił też proceder związku, iż sprawiedliwość zachowują należycie, krzywdy nikomu nie czynią, ubogich ludzi nie zdzierają i nie gnębią, zakonników ubogich nie krzywdzą, tylko na Biskupów, Opatów i kapitułę nie łaskawi, że onym dobra pozajeżdżali, jednakże trzymam po katolickiem sumieniu zacnego rycerstwa, że i ci ukrzywdzeni nie będą, bo tak trzeba dochodzić swego, żeby bliźniego nie krzywdzić, a dopieroż dawno poświęcone od antecesserów waszych dobra na chwałę Bożą nie możecie bez obrazy sumienia rujnować, a za to kary Boskiej i pomsty nie obawiać się; póty Bóg sprawiedliwy wspomagać i błogosławić was będzie, póki serca waszego łakomstwo i cudzej fortuny apetyt niesprawiedliwy nie opanuje. A zatem z kim wojować macie? z kościołem Bożym i kapłanami katolicy, z ojczyzną, matką swoją synowie, z Królem panem naszym miłościwym, jako wierni poddani? jako nie rozumiem tak się tego nie spodziewam, a gdy to dojdzie, czego oddawna wojsko pretendowało, t. j. zapłata, użalcież się nad swą matką dziatki, niech dłużej na was nie płacze, niech łez na was nie wylewa, które zwykły pomstę Bożą za sobą ściągać, pocieszcie swą matkę ojczyznę, do niej odezwijcie się synowskim afektem niech ucieszy się głosem swych dziatek, i niech się dłużej nie lęka; i sam zapłakał Biskup. Wszystko zgromadzenie cierpliwie słuchało poważnego Senatora i prawdomówcy dawnego i długo siedzieli zadumieni, jeden na drugiego zapatrywał się najbardziej na starszyznę, co za rezolucyą dadzą. Starszyzna zatem rezolwowawszy się upraszać Księcia Biskupa kujawskiego, aby dał - 138 na piśmie punkta rekwizycyi swojej, na którą po uczynionej deliberacyi w kole rycerskiem rezolucya będzie. Zatem Marszałek związkowy oświadczył się z całem wojskiem: iż są życzliwi wierni JKMci, i nigdy nie odmienią się jako i kościoła Bożego wiary świętej katolickiej rzymskiej prawdziwe i szczere owieczki czcić i adorować gotowiśmy. Waszej Książęcej Mości wdzięczną obligacyą w sercach naszych niesiemy, że jako zacny Senator i prawdziwy ojczyzny i kościoła Bożego obrońca, podałeś do uszu naszych natchnienia, opowiadając zlecone sobie od JKMci dezyderya, tą expressyą, jakową przedtem w senacie gorliwością za rycerstwem obstawałeś. Powstawszy tedy wszyscy co znaczniejsi Biskupa do stancyi odprowadzili, którym perswadował poufale porzucić to związkowe imię i rebelizującego przeciwko ojczyznie spisku, a powrócić do władzy hetmańskiej; zmażcie tę niesławę życzliwością ku ojczyznie, w myśli i na oczach niech wam siedzi całość Rzpltej, trzeba wam zważać, ażeby z tego popiołu ojczystego utrapienia jeszcze nie ostygłego nie wybuchnął zguby Rzpltej pożar, do którego zawziętości waszej pochodnia jak się przyłączy, ostatni upadek całemu państwu przyniesie, a co tak wielu nieprzyjaciół przez czas tak długi dokazać nie mogło, to od własnych synów ojczyzny w jednym momencie stać się może, jako Pismo święte napomina: Zguba twoja z ciebie samego Izraelu! czy nie lepiej Królowi panu łaskawemu skłonić się, wodzów władzę przyjąć, i co wam należy zapłatę odebrawszy amnestyą otrzymać a z Rzpltą zjednoczyć się. Nic te perswazye nie pomogły, ile gdy w żadne rady nie wchodzili, bo się jeden drugiego obawiał, żeby w związku nie byli penowani; szanowali Biskupa jako godnego Senatora książęcej familii, przytem Posła królewskiego; przytem w obecności jego nie czynili żadnej kontrowersyi, jak się zaś zeszli do koła cicho, mówili rozważnie, ostrożnie, tam ani dawnej konfidencyi dufają, ani kogo obcego do rady przyjmują, słowa niewyrozumiane i niedoścignione zamysły; - 139 drudzy wolą milczeć niżeli wydać się co rozumieją, nawet chodzenie i postępki żadnej lekkości nie pokazują; tak onych spisek to milczeniem, to srogiem wejrzeniem wymustrował, jakby nie ci ludzie co przedtem byli. Na publicznej radzie poważnie zdanie swoje każdy przekłada, do obrony praw i swobód ostatnią rezolucyą pokazują, słuszności odstąpić nie dopuszczają, nic przeciwko sprawiedliwości cierpieć i czynić nie chcą. Jeżeli drugi co wnosi onym pożytecznego, zgodnie wszyscy to przyjmują, lub też rozumnie rzeczy przekładają; a gdy im się co nie podoba, pierwej nie wesołą twarzą, zmarszczonem czołem, potem wpadłszy w passyą, odgrażają się i hurmem zatłumiają okrzykiem; co się im podoba, wszyscy akceptują, a czego nie lubią, wszyscy jawnie naganiają, na wspomnienie imienia królewskiego wyszyscy adoracyą czynią, lecz rozkazów onego nie słuchają ani dość czynią woli jego. Swiderski Marszałek związkowy, jakby się do tak wielkich rządów zrodził, statek, powagę i honor kommendy należycie reprezentuje; żeby jednak nie był w związku absolutem, przydano mu substytuta, aby się ta władza na dwóch podzieliła i radą dwóch bezpieczeństwo związku gruntowniej się utrzymywało; w koło nich warty, kalwakaty, rezydenci, bankiety po hetmańsku odprawują, na expedycyach tytuły, przytem zazdrośna władza, choć nie długo wieczna, a lubo nad wszystkich wywyższeni, u wszystkich jednak w ustawnej zostają cenzurze i podejrzeniu, każdego się obawiać trzeba lubo mają w ręku życia i śmierci władzę, jako występnych straszą, tedy sami wszystkim nie dowierzają, ni pochlebiającym i win zującym ufają; ta władza, którą w ręku mają nad wszystkimi, wszystkich cenzurze podległa, mają akcyi swych wszędzie ciekawych szpiegów, którzy to słowa jako i akcye onych notują, ani w kościele modlić się, ani bezpiecznie wyspać się, bo dziennie i nocnie rezydenci jako onym asystują, tak onych szpiegują uczynków i fakcyi, ani polować mogą bez tej cenzury. - 140 Zaczem radziby tej starszyzny pozbyli, byle z honorem i bezpieczeństwem życia z tego związku wyśliznąć się mogli, bo dziennie i nocnie zważając, żeby jedni za wszystkich nie pokutowali, na torturach ustawnych myśli momenta trawią, Królowi jawnie faworyzować rozsiekaniem od wszystkich zagrożeni, związku odstąpić, ani ojczyzny ani rycerstwa nie mają bezpieczeństwa, bo zostawać muszą w tych passyach póki wszyscy bezpieczeństwa nie obwarują sobie i amnestyą od Rzpltej. Troskliwie Król Kazimierz wyglądał od Księcia Floryana Czartoryjskiego, Biskupa kujawskiego rezolucyi, co sprawił u związkowych ufając, że poczciwość zacnego Senatora i realisty zmiękczy i nakłoni zawziętych; lecz Biskup od czasu do czasu, nim się naradzą, czekając rezolucyi, nic pewnego Królowi donieść nie mógł, ponieważ w jednem kole rycerskiem nie mogli się zgodzić na jedno, do drugiego koła generalnego, z całego wojska wezwawszy deputowanych odłożyli i Biskupa na expektatywie zawiesili, nie dawszy żadnego rzetelnego responsu na sejm złożony w Warszawie od Króla Kazimierza w r. 1662 w miesiącu Lutym. Na kommissyą nie pozwalali, powiadając że tam więcej głów będzie niż pieniędzy; na sejmie też zważało wojsko związkowe, iż obwarują sobie bezpieczeństwo rozwiązania związku. Zaczem Król Kazimierz nie nagląc rzeczy, dał wojsku frysztu do namyślenia się, wydał uniwersały do województw, ziem i powiatów na sejmiki przedsejmowe, oraz deliberatorya do Senatorów, obowięzując województwa, ziemie i powiaty, aby starały się uchwalone podatki wypłacić doskonale. Do związku reskrypt wydał obligując onych do miłości ojczyzny i zalecając onym, aby się mieli do zgody, w żadne burdy nowe nie wchodzili, fakcyi, rad i buntów cudzoziemskich nie słuchali, posłów podług dawnych zwyczajów na sejm ordynując w pewnej liczbie; deklarował powracającym do jedności łaskę swą pańską, zapłatę zasługi, donativum, promocye i inne klemencyi królewskiej dary, który - 141 reskrypt na ręce Biskupa kujawskiego odesłać kazał. Biskup zaś Marszałkowi związkowemu oddał, aby w kole rycerskiem przeczytać kazał. Po przeczytaniu onego nakłonili się związkowi ku obserwancyi królewskiej i ekonomii kilka uwolniwszy królewskim administratorom one oddali, drugie jeszcze zatrzymali do sejmu. Przyznać jednak godzi się, iż tak się rządził związek po chrześciańsku, że żadnych krzywd i zdzierstw czynić nie dopuszczał, intrat królewskich ze starostw, dzierzawców tudzież duchownych na siebie nie zabierał, ani przywłaszczał, ale je w całości zatrzymawszy po kalkulacyi o zasługi co zbywało każdemu z dobrami w całości przywrócił, zostawiwszy ten porządek i objaśnienie każdemu. Siła krzywdzono Króla i duchowieństwo, że temi kalkulacyami wojskowemi potem swych administratorów possessorowie konwinkowali i znaczną aukcyą intrat mieli, owo zgoła, nie masz takiego złego na świecie, żeby się na co przydać nie mogło. Gdy tak związkowi powagą i prawdziwą applikacyą Księcia Czartoryjskiego ułagodzeni, Biskup krakowski Trzebicki, wielki gorączka, na związkowych następować począł że nietylko dobra i dochody duchowne zabrali, lecz rezydencyą jego, Kielce nazwaną, zajechali, napominał związkowych przez listy, potem przez posłów, aby duchowne dobra powrócili i z Kielc ustąpili, odgrażając onych wykląć, zakazał Kapelanom wojskowym Mszy św. odprawować w wojsku; potem zebrawszy teologów z różnych zakonów, miał z nimi radę o wydaniu klątwy na związkowych. Lecz Waleryan Gutowski, zakonu franciszkańskiego, sławny teolog odradził Biskupowi nie spieszyć się z klątwą, dać pierwej monitoria, aby pobożni skruszyli się, niezbożni upamiętali się, czas naznaczywszy na rekolekcye, nagle zaś na nich nastąpiwszy, żeby tak wielu wojskowych ludzi nie rozjątrzyło, bardziej posponowawszy peny kościelne wniwecz dóbr kościelnych i duchownych nie wyniszczyli. Biskup także kujawski perswadował Biskupowi krakowskiemu Trzebickiemu, aby supersedował do czasu, gdyż wszyscy zważali, że za staraniem - 142 usilnem Biskupa kujawskiego ten związek dłużej nie pociągnie się tylko do sejmu; na cóż ugłaskanych irrytować i znów do burdy prowadzić? Lecz związkowych gdy expostulacya Biskupa krakow. i odgrażanie exkomuniką nie mogły ruszyć i rugować z Kielc, powietrze przez góry karpackie z Węgier przebyłe w województwo krakowskie, wypędziło, bo dla wojny Turków z Cesarzem Leopoldem w Węgrzech, z tak wielu trupów nie pogrzebionych smród napełnił powietrzem krainy a potem i zkolligowanych sąsiadów Polaków zaraził: straszniejsza kara Boża niż przeklęctwo Biskupa krakowskiego! Dla powietrza tedy wojsko z Kielc do Chęcin kołowanie przeniosło, potem i ztamtąd uciekać musieli do Jędrzejowa, i tam osiedzieć się nie mogąc różnie wietrząc się do Wolborza, rezydencyi Biskupa kujawskiego, przenieśli się. ROK 1662. Na uśmierzenie związku, który święcony nazywał się, że zajechawszy dobra duchowne w owych przebywał, oraz że sprawiedliwość każdemu bez odwłoki czynił, na nikogo nie respektując ni też komu pochlebiając, kto się tylko skarzył z satysfakcyą odjechał, w przechodach wszelka skromność i modestya pod komendą Marszałka Swiderskiego należycie i przykładnie zachowana, że pospólstwo, Boga prosząc i błogosławiąc, bardziej Hetmanów przeklinało, że nie starali się w takim rygorze utrzymać swywoli hultajstwa wojskowego bardziej ubogich ludzi niż nieprzyjaciel zdzierającego; sami też jeden drugiego pilnowali, nikomu nie przebaczając, który tak odważył się zgwałcić ustawy związkowe, co się pokaże w jednym przykładzie. Michał Czechański, stary Porucznik Jaskolskiego Kaszt. sanockiego, obrotny i przemyślny rozumiał, że mu ujdzie wszystko w nadzieję tego, że w pierwszym związku za Jaskolskiego był substytutem. Gdy się łyka drą, drzeć je umyślił, pierwej w korrespondencyą z dworskimi królewskimi wkroczył, postrzeżony potem, że ze związkowymi częste mie - 143 wał konferencye, był w podejrzeniu, że bunt w wojsku traktuje, zwłaszcza, że przejęto ręką jego własną pisaną kartę, w której wyrażał, że łatwo się może związek rozwiązać za staraniem jego. Schwytany, do więzienia wzięty, w Kielcach do sądu przyprowadzony, gdy mu jego pismo ukazano, przyznał się w kole wojskowem; że głową robił, głowę skarano, osądzony na ścięcie, gdy mu dekret przeczytano, prosił o spowiednika, a że był kalwin, przed śmiercią deklarował rewokować. Przyszedł ksiądz katolicki, wyspowiadał się i rewokował, czekał exekucyi na dziedzińcu; zatem Kżę Czartoryjski, Biskup kujawski ledwo uprosił, że mu darowano życie, ale został reformatem, ukrywszy kapturem głowę, którą mu ściąć miano. Co był ugłaskał Biskup kujawski związkowych do ugody, to od dworu niepotrzebnemi pogrożkami, deklarując znosić, nieposłusznych zirrytowano, przytem list pisany od Prażmowskiego, Kanclerza w. kor., w którym urągał się z Swiderskiego, Marszałka związkowego, onego nazywając, jakby we śnie będącą potencyą, wzburzył całe wojsko temi sarkazmami, srożąc się na tych, którym podołać nie mógł; zkąd reszta będących regimentów na usłudze królewskiej i Ministrów do związku przybyła jako i rajtaryi szwadron samego Kanclerza Prażmowskiego, dotychczas na usłudze jego będący, w kommendzie Oberstlejtnanta Gizy przyszedł także do związku. Co zważając Król nim sejm nastąpił, wysłał znowu Stanisława Witowskiego, sandomirskiego i Achacego, Ligięzę Czechowskiego Kasztelanów do związku, upewniając wojsko, że na sejmie dojdzie zapłata i donatywa przytem respekta królewskie ofiarował, byle się spokojnie obchodzili i większej burdy nie wszczynali. Na co w kole wojskowem Krzysztof Leszczyński, konsyliarz związkowy odpowiedział z woli całego koła rycerskiego, dziękując za łaskawą deklaracyą JKMci i za obiecanie złożenia sejmu i że bardzo małą kwotą szacowana krew i życie szlacheckie rycerstwa pols. dojdzie zapłata dawno zasłużona po wyrugowaniu nie - 144 potrzebnej ciżby. W kole tymże Posłowie proponowali sposoby do ugłaskania zagniewanego rycerstwa; ale rycerstwo już dawno spenetrowawszy, że w tych obietnicach żadnego skutku nie będzie, odpowiedzieli: iż rozszafowawszy na cudzoziemskie fakcye z płaczem ubogich ludzi wydarte kontrybucye, wojsko pokaleczone, nagie, zubożałe WMPanowie słowami kontentujecie. Na co Posłowie replikowali: w słusznej zasłużonego pretensyi nie certuje Rzplta, ale obliguje cne rycerstwo, aby dla miłości onej nie wszystko surowie wyciągając raczyli cokolwiek udzielać, upewniając wojskowych usilnem staraniem, że ostatnich sposobów poruszywszy zapłacić gotowa jest, byle tylko wojsko Króla i Rzpltej słuchało, a Boga obawiało się i dóbr kościelnych nie rujnując ratowało ojczyznę od Moskala i Kozaków, gdy sami poganie Tatarowie użaliwszy się nad ojczyzną naszą w gotowości stoją, czekając obrońców Rzeczypospolitej. Na co wojsko po wzięciu na deliberacyą w kole generalnem dało rezolucyą. Wiemy, że Pismo św. uczy Bogu, ojczyznie: Królowi co należy, wrócić potrzeba, ale toż samo Pismo ś. przewrócić każe kartę na drugą stronę, gdzie napisano: zapłać, coś winien. Jak dojdzie wojsku zapłata, kościołom dochody kościelne i dobra ojczyznie wrodzona miłość i poszanowanie, usługa Królowi JMci należy, to powróci się, i każdy po zapłaceniu żołnierzom przy swej własności zostanie; to tylko nas bodzie, że Król Jmć sejm na uspokojenie wojska składa, a tym czasem odgrażają nam od dworu mieczem, oraz złotem wojsko attakują, mamy list z kancelaryi wielkiej, w którym czeladź naszą na nas buntują, oddajemy czerwone złote, któremi koledzy nasi korumpowani do rebelii niecnej. Wzgardzoną więc tę korrupcyą, odbierzecie WMPanowie i do skarbu Rzpltej oddajcie, aby to, co na zapłacenie zasług naszych Rzplta uchwaliła z krwawemi łzami od ubogich ludzi wydarte na fakcye i niepotrzebne expensa rozproszone nagrodzić się mogło. Czem Posłowie urażeni pożegnawszy wojsko odjechali. - 145 Bo co mówiło wojsko, na to dowód był; złapani co buntowali, i co na to podjęli się za dowodem słusznym, że się na zabicie panów własnych rezolwowali powieszeni, a za skaraniem kilku wszyscy ustraszeni. O czerwone złoto, co związkowi w replice wspomnieli, tak się stało; że Paweł Borzęcki, Chorąży Myszkowskiego chorągwi, substytut związkowy przyjął pewnego zakonnika za kapelana, który zdał się skromnym i powierzchownie pobożny. Ten przyszedłszy u substytuta do konfidencyi, coraz mu skrupuł czynił zbawienia, póki w związku będzie. Substytut chcąc ulżyć sumienie od skrupułu, pytał się księdza: Jakimże to sposobem być może, żebym się tego związku mógł zbrygować? ksiądz odpowiedział: za medyacyą i protekcyą Królowej Ludwiki łatwo to się stać może. Co żeby gruntowniej mógł sprawić list Królowej i informacyą, jak w tej mierze sobie postąpić z obietnicą promocyi, nagrody substytutowi pokazał i kilkaset czerwonych złotych onemu oddał. Borzęcki mając świeżą pamięć przysięgi we związku, oraz obawiając się podobnej hańby jak Czechański otrzymał, Marsz. Swiderskiemu i konsyliarzom w kole wyjawił, łist Królowej ręką podpisany ukazał, i te czerwone złote, które mu ksiądz oddał, okazał. Bezpieczniej zatrzymać mogąc uwiadomiwszy wszystkich, a ksiądz dowiedziawszy się o tera uszedł z nabożeństwem i skrupułami. Król Kazimierz wydał sejmiki przedsejmowe do województw, ziem i powiatów, na których burdy wielkie wszczęły się. Nie było zgody między bracią; jedni od dworu skorumpowani, drudzy do upadłej prawa starodawne i wolną elekcyą utrzymywali, a w tej niezgodzie niemal wszyscy na sejm konny zgadzali się, twierdząc, że tego zamieszania i tej między nami dyfidencyi inaczej nie uspokoim, chyba na konnym sejmie. Każdy zatem w tem odmęcie chciał cokolwiek zyskać. Kłótnia największa była o elekcyą nieszczęśliwie za żywa Króla rozpoczętą, w której wielu już smakowało, drugim chciało się także skosztować tych przysmaków, ztąd T. II.  10 - 146 urosło, że na sejmiku sandomirskim w Opatowie musieli wszyscy Posłowie przysiądz, że nic więcej nad instrukcyą sobie od braci poleconą nie mogą traktować, ani pozwolić. Sejm na dzień 20 Lutego złożony w Warszawie zaczął się; Senatorowie niemal wszyscy zjechali się i szlachta licznie przybyła, Król nad wszystkie sejmy bardziej starania przykładał, gdyż tak związkowych upor, jako znowu podnosiły się moskiewskie potencye. O związku radzili, że ten węzeł przeciąć, nie rozwiązać; lecz próżna chluba bez sił, jako obietnice bez skutku u żołnierzy nic nie ważyły; zaczem lepsza rada nastąpiła lepiej łaskawością i dyssymulacyą wraz te burdy uleczyć i umitygować. Marszałkiem poselskim Jan Wielopolski, Starosta biecki, syn Kasztelana wojnickiego został, od tronu Kanclerz w. kor. promowował perorując, aby wszyscy juramenta wierności Królowi odmówili, lubo na to urosła była kontrowersya, że w narodzie polskim dobrych Królów kochają, niełaskawych cierpliwie do śmierci znoszą; jednak ponieważ tego dwór żwawie pretendował, zezwolili wszyscy; rzadko który mógł dociec, na co to robiono. Potem o skarbowe prowenta radę czynili; wielu cudzoziemskie sposoby poddawali do nabycia pieniędzy, bardziej polerując dowcipy, niżeli pożytek ojczyznie przynosząc, oraz przedłużenie czasu sejmowi więcej straciło niż urodziło co dobrego. Król i większa część Posłów 6 niedziel czasu sejmowi naznaczyli; Litwa i Prusy nad dwie niedziele nie pozwalali prolongacyi, zgodzili się jednak na 4 niedziele. Zatem Krzysztof Jaranowski, Podsędek brzeski kujawski czynił inwektywę na pieczętarzów, że nie pilnują stróżowie praw, po trzy i więcej przywilejów na jednę rzecz wydając, za któremi nie ten, co pierwszy, ale kto duższy zostaje possessorem, a z cholery wymówił się castrandos oficiis należy, co miał mówić privandos, o co na niego poczęli instygować, że nie uszanował JKMci, tak szpetne słowa wymówiwszy: Król rozśmiał się i kiwnął ręką: dajcie mu pokój, nic to do urazy majestatu nie należy, bardziej mi po - 147 doba się styl prosty niż chytry. Nie rychło jednak dorozumieli się, iż ten przymawiał Prażmowskiemu Kanclerzowi, który nie zbyt często się odzywał, nie chcąc na kamień chorować. Elekcya na przeszłym sejmie naganiona znowu poczęła głowę podnosić. Jedni chcieli do gruntu ją przytłumić, drudzy podnosić usiłowali. Długo Posłowie jeden na drugiego zapatrywali się, który z nich zacznie do końca tłumić elekcyą. Aż Telephus, poseł podolski, gdy żadnego senatora nie było votum, żeby tę elekcyą zagrzebać, perswadował, odezwał się: nie trzeba pałaszem ognia zakopywać, to jest w popiele milczenia taić materyi elekcyi na sejmie przeszłym zagaszonej, gdyby ona tak z serc wszystkich wyrugowana była, jako w milczących usta tai się; ale mając instrukcyą województwa mego, na którąm przysiągł, muszę donieść najpierwej suplikując do majestatu JKMci, imieniem braci w domu pozostałych, ażeby tu interes niezgodę czyniący między stanami Rzpltej i całą ojczyzny naszej wolność burzący, przez konstytucyą skassować raczył, to jest elekcyą, ażeby o niej żadnej wzmianki nie było, a kogo poszlakują ten interes odnawiającego i promowującego, aby za zdrajcę i nieprzyjaciela ojczyzny był osądzony. Tym darem łaski swojej WKMć pokaże się bydź ojczyzny naszej obrońcą, że jakoś onę od tak ciężkich wojen bronił, tak po uspokojeniu zawieruchy wojennej wolność stanów Rzpltej w pokoju zachowujesz. Do którego głosu przyłączyli się Posłowie litewscy: że my od Moskwy z fortun wyzuci nie mamy z domów naszych i kawałka chleba, od JKMci, nie możemy doprosić się, aby nam choć cząstkę jakiej królewszczyzny udzielił, gdziebyśmy z żonami i dziećmi wygnani głowę swą przytulić i sztukę chleba otrzymać mogli. Za tymi Jan Woronicz, Poseł województwa bracławskiego odezwał się mówiąc: żałują wygnańcy z ojczystych progów, że Rzpta miesza się do takich nigdy niesłychanych 10* - 148 interessów, a nie folguje zdrowiu JKMci zfatygowanemu i całość państwa tego jeszcze nie zapełnie od wojen postronnych uwolniona na 2 fakcye rozdziela się, zapaliła się cala ojczyzna na różne fakcye, wszyscy poróżniliśmy się, wojskowy związek coraz więcej ludzi gromadzi; nieprzyjaciele patrząc na nasze utrapienie, podnoszą znowu głowy, niegdyś kwitnącej ruskiej prowincyi szarpiąc krainy, my z domów naszych także ojczystych fortun wygnańcy ojczyzny w ojczyznie szukamy, bez mizernej chałupki, nie mamy dokąd się przytulić z żonami i dziećmi, postarzawszy się na wygnaniu; tego złego przyczyna nie insza tylko nieszczęśliwie wymyślona elekcya; która nieprzyjaciołom naszym serca dodaje i sił gromadzi, stanom Rzpltej przyczynia dyfidencyi WKMci od miłości pospólstwa i tak wielu zwycięztwy zapracowanej sławy ruguje, nie dając nam otuchy, ażebyśmy kiedy do domów naszych powrócić mogli. Suplikujemy tedy do WKMci, abyś skassował tę elekcyą; tego pragnie wojewódzwo bracławskie; jeżeli niegdyś obfitej krainy obywatelom na wygnaniu żyć przychodzi, przynajmniej w wolności umrzeć niech się godzi. Zatem ta żwawa expostulacya wszystkich poruszyła mówiących: że mamy w instrukcyach wszyscy to sobie zalecone. Zaczem jedni do tronu poszli z ukłonem, drudzy na środek wyszli, inni marszałkowi poselskiemu zalecali, ażeby uśmierzywszy to zmieszanie, wszystkich prowincyi zdanie jeden od wszystkich majestatowi pańskiemu doniósł; my, co milczymy, nie chcemy narażać się Królowi JMci: bo Królowa z ganku patrzająca, posłała do tych, co się jej obowiązali aby patrzali, żeby przez te hurmem poruszone prośby na Króla jakiego tumultu nie uczynili, aby nie uproszony ale przymuszony nie zezwolił na niesłuszną rzecz. Siedział Król na tronie zagniewany, póki naradziwszy się z ministrami, że już czas spóźniony do jutra nie solwował sessyi. Zatem Królowa Ludwika zwabiwszy Boratyniego, kazała bić coprędzej szelężną monetę na skorumpowanie tych, - 149 którzy na prośbę nie pozwalali i wspomnieć elekcyi. Znaleźli się senatorowie i duchowni, którzy bez wstydu na siebie i na drugich zabierali korupcye: taki targ i jarmark był na swobody staropolskie! Zatem wydano na tych łakotnców wiersze: Na wojnę trąbią i marsz grać każą wesoło, Dworski dźwięk rniedzi nasze opanował kolo. Nie skończywszy tego interesu, rzucili się do wysłuchania posłów wojskowych od obu związków. Przybyli od koron. związku posłowie: Alexander Polanowski, Pułkownik, Franciszek Zalewski, porucz. pancerny, Janusz Biejkowski, sędzia wojskowy; Stefan Jastkowski, Stanisław Grabowski i Władysław Kruszewski, towarzystwo; od cudzoziemskiego wojska: Eliasz Łącki, oberstlejtnant z Adamem Golińskim Kapitanem, którym gdy dana audyencya, mówili witając na tronie Króla: którego nieraz w obozie doznaliśmy odważnego wodza, w tak wielu bataliach szczęśliwie tryumfującego rycerza, a wszędzie łaskawego pana, a zatem co w oczach królewskich czyniliśmy za odwagi, hojnie krew lejąc za ojczyznę, nie tajno jest. Jako cierpliwie zasług czekaliśmy, nie mając zapłaty po dziś dzień, żeśmy nie chcieli dłużej cierpieć, a o swoje upominamy się, nie trzeba nas winować; każdemu o swoje chodzi, byle nas zaplata doszła, znowu służyć gotowiśmy. Oraz podali instrukcyą z koła sobie daną dnia 6go Lutego w Kielcach roku 1662., 22 punktów w sobie mająca, jako się kładą, i rezolucyą, na każdy aby czytający zważył, czyja słuszniejsza pretensya. Pierwszy punkt, w którym wojsko związkowe po przywitaniu Króla pana ofiaruje szczere usługi JKMci, winszowali przytem, że za łaską Bożą zdrowego i z nieprzyjaciół tryumfującogo, na tronie wolnego narodu pols. oglądają monarchę na pociechę narodu naszego, a na postrach wszystkich nieprzyjaciół, a że obwiniają związek, który gwałtowną potrzebą przymuszony, ma za sobą exkuzę, byle zaplata doszła wojska, szczerą usługę i wiernem poddaństwem JKMci zasłużyć obowiązuje się wojsko. - 150 Rezolueya na to: przyjmuje wdzięcznie JKMść od wojska winnej usługi deklaracyą, tem bardziej że ojczyznę z tak wielu niebezpieczeństw osobliwą laską Bożą windykowaną uznaje same wojsko, któremu samemu jako Zastępów Panu za tak wielkie wiktorye niech będzie honor i sława, a jako na świecie wszystkie rzeczy podlegle są nieszczęśliwościom, tak wojska nieposłuszeństwo za obrazę majestatu niech Bóg skarze; Król Jmć swoje staranie wszystkie na ten koniec obraca, aby dawna konfidencya i jedność między obywatelami polskiemi powróciła się, a co komu należy, zapłacono było, żeby ojczyznę w pożądanym pokoju oglądać mógł, dla tego ten sejm złożył. Drugi punkt instrukcyi wojskowej: przodków naszych starożytne swobody wolnemi glosami obierać sobie Królów nie uproszone, albo przez wielkie skarby kupione, lecz nie żałując krwi szlacheckiej hojnego wylania zasłużone u monarchów polskich przywileja z dawien dawna mamy. To antecessorowie WKMci od niezapamiętałego wieku szlachcie polskiej utwierdzili, toż samo ś. pamięci Zygmunt III, ojciec WKMci przez osobliwe dyploma i Władysław IV brat WKMci przez pacta conventa poprzysiężone warowaliście, położywszy ten warunek, iż ktobykolwiek za życia Króla elekcyą nową promowował; za zdrajcę i nieprzyjaciela ojczyzny ma bydź uznany; ztąd podufale do WKMci jako ojca tej ojczyzny tejże matki synowie skargi przekładamy naprzeciwko Ministrów stanów Rzpltej i podług urzędów onych stróżów praw ojczyzny naszej, którzy nietylko za żyjącego, ale szczęśliwie tryumfującego pana prawem zakazane rady obrania sukcessora czyniąc Rzpltą w zamięszanie wprowadzili, nie zważając na obrządki prawa, i stanu rycerskiego należące suffragia odrzuciwszy, podpisali się na obranie absolutnie i jednowładnie sobie namienionego kandydata, co nietylko zrzenicę wolności naszych rujnuje, ale i z ujmą bezpieczeństwa osoby WKMci dzieje się. Zaczem przez miłość Bożą i powszechnej ojczyzny pokornie suplikuje wojsko, abyś WKMść kazał produkować tych popisów instrument, a za nim tak szkodliwej - 151 na Rzpltej zgubę praktyki autorów z prawa ściągającemi się penami skarać raczył. Reskrypt na to. Wie dobrze JKMść, jakie ma prawo wolna elekcya Królów w Polsce, które i sam praktykował, wstępując na tron polski; że zaś na przeszłym sejmie JKMść do deliberacyi poddał stanom Rzpltej: jeżeliby w teraźniejszych czasach niespokojnych dla zabieżenia podczas interregnum większych na ojczyznę niebezpieczeństw, nie lepiej było za życia jego obrać na tron sukcessora? a to skrupuł uczyniło, więc to, co do konsyderacyi poddano, nie na zburzenie dawnych praw Rzpltej, gdy się nie podobało stanom i Król Jmść nie czyniąc żadnej konwulsyi prawu pospolitemu więcej o tem żadnej ponowy nie czyni, a jako na przeszłym sejmie na to nie pozwolono, tak na. teraźniejszym JKMść i wspominać o tern nie życzy i wkrótce konstytucya stanie na teraźniejszym sejmie, warująca wolną elekcyą, a tę deliberacyą w wieczną niepamięć grzebiąc, żeby miał JKMść naznaczać i mianować kandydata na tron polski, i o to wchodzić z postrcnnemi Monarchami w traktaty, mitygować konkurentów do korony polskiej, to rycerstwo zacne wojska Rzpltej niech ma za rynkowe nowiny, a zatem niech wojsko będzie wyperswadowane o pieczolowaniu JKMci ojcowskiem, iż niema nic droższego nad dobro Rzpltej, czego nie po jednokrotnie dał z siebie dowód. Trzeci punkt: krzywda wielka kościołów Bożych trapi wojsko, że z ołtarzów i obrazów zlupione ofiary od pobożnych ludzi na ozdobę ołtarzów i obrazów dane, nie słyszanym dotychczas przykładem, a z wielkiem pogorszeniem teraz świata, puściwszy echo między pospólstwo, że skarby P. Bogu poświęcone na zapłatę wojsku dostały się, a wojsko ani odrobiny tego srebra nie widziało, ani z niego pożytkowało; zaczem przez dyecezye spisawszy cenę tych zabranych splendorów kościelnych, i skomputowawszy, wojsko uprasza JKMci, aby tych świętokradzkich łupiezców zapozwawszy, skarać kazał podług konstytucyi r. 1659 i kościo - 152 łom zabrane splendory powrócić, lub podług szacunku zapłacić przysądził. Reskrypt na to: godna pochwały pobożność wojska upominającego się o krzywdę kościelną, oraz wiedzieć chcącego, na co się te skarby kościelne obróciły: to się stało w nagłej Rzpltej potrzebie za wiadomością i dyspensą papiezką; z tego siła i na co wyszło, są na to rachunki z wyrażeniem percepty i expensy podług konstytucyi r. 1659 i na teraźniejszym sejmie, którzy szafowali, mogą dać z siebie rachunek i na kommissie lwowskim następującej będzie tej summy likwidacya. Czwarty punkt: ustawnemi podatkami pospólstwo wyniszczone , a z tych podatków ani trzeciej części wojsku nie dano wszystko jak w przepaści ginie, a to wszystko ztąd pochodzi, że panowie i co większe dobra mają, nic nie dają, że po wdztwach, ziemiach i powiatach, jak się który dobije do dystrybuty pieniędzy publicznych, przeciwko prawu pospolitemu zostawszy posłem, mieszają skarbowe kalkulacye; skarb zaś nie chcąc takowych promotorów, unika zapłaty wojsku punktualnej zawodnemi assygnacyami łudząc wojsko i w kalkulacyi położywszy za pewną summę kwit generalny otrzymuje. Tak się stało na sejmie r. 1649. Daniłowicz otrzymał sobie kwitacyą, daną Leszczyńskiemu, Podkanclerzemu; przynajmniej ten dał assekuracyą, że gotów jest znowu rachować się na instancyą każdego ukrzywdzonego; teraźniejszy JWPan Podskarbi niech uczyni kalkulacyą, a co się pokaże gotowizny w skarbie, aby zapłacił zaraz wojsku, a co zaległo, niech z swojej szkatuły dołoży, że się nie starał wybrać; podobnym sposobem skarbowi pisarze depaktacyą chorągwi od wydania assygnacyi lubo gotowizną płacąc, co wzięli, aby wrócili i za to podług prawa penowani byli. Reskrypt na to: kalkulacye skarbowe podług ustawy prawa pospolitego dzieją się, dezygnowawszy z początku sejmu posłów do rachunków z skarbem, także senatorów, przez których kalkulacya, jeżeli się pokażą równe percepcie expensa, kwit odbierają Podskarbiowie od Rzpltej, do któ - 153 rej jako podatki należą, tak i onych szafunek, zawsze tak się podług dyspozycyi prawa dzieje. Rachunków dawnych Podskarbich powtarzać nie można, bo już drudzy pomarli, sukcessorowie onych na kwitacyach ufundowani regestrów skarbowych nie konserwują, a przytem sejmowe decyzye w wątpliwość wprowadzać nie podobna, ani powtarzać, co się już stało i zakończyło za assygnacyami oschłemi, które weszły za gotowe pieniądze w rachunkach skarbowych, a dotychczas nie wypłacone są; zapozwać należy wojsku pisarzów skarbowych na przyszłą kommissyą, którzy zapozwani, jeśli się pokażą być winnymi, karani będą. Piąty punkt: krzywoprzysięztwa przeciwko przykazaniu Bożemu zagęściły się i zpowszedniały, jako Boratyni, co wymyślił szelężną monetę bić, podług kontraktu z Rzpltą tylko 2,000,000 szelągami miał wybić, a on już więcej 5,000,000 wybił, a przez to większą szkodę Rzpltej uczynił i krzywdę, niżeli tak wiele nieprzyjaciół wtargnąwszy z wojskiem; zaczem tak za zubożenie ojczyzny i wyniszczenie srebrnej i złotej monety, jako i ci, którym Rzplta poleciła tego doglądać, że tego nie dopilnowali i z szkody ojczyzny zysk mieli, aby byli zapozwani i skarani. Reskrypt na to: zakazane prawem krzywoprzysięztwa nie uszłyby Boratyniemu, gdyby był delator i onego dowodami konwikował o taką zdradę i szkodę Rzpltej; ci zaś, którym Rzplta poleciła doglądać niech na przyszłym sejmie zapozwani, sprawią się, za co szelężną monetę z uszczerbkiem szkodą i krzywdą Rzpltej tak siła robić pozwolili. Szósty punkt: jawna ohyda narodu naszego, cudzoziemców nieosiadłych, ani doświadczonych w wierności ludzi wyprawować do postronnych monarchów w poselstwach, co się gdy dzieje przeciwko prawu Rzpltej i naród polski ohydza, skarzy się wojsko na Ministrów status, iż jawne przeciwko prawom ojczystym czynią sprzeciwieństwa, że pominąwszy patryotów, cudzoziemców do takich funkcyi wezwano, przez co i powaga polska rujnuje się i sekreta ojczyzny cudzoziemcom wyjawiono. - 154 Reskrypt na to. Do odprawienia poselstwa nietylko zważać trzeba godność urodzenia, lecz sposobność i praw wiadomość upatrywać należy, zkąd idzie estymacya posłów i posyłającego monarchy wsławia się godność; żeby zaś ta prerogatywa służyła tylko rodowitym Polakom, należy odnowić starodawne prawa, aby odtąd cudzoziemców do tego nie używano. Siódmy punkt. W wielkiem niebezpieczeństwie zostaje Rzplta, że pograniczne zamki białogłowy trzymają, zaczem należy, aby skassowawszy dożywocia białoglowskie, te fortece, zamki i miasta Rzplta żołnierzom zasłużonym i doświadczonym oddała. Reskrypt na to: Należy to panom posłom, aby na początku sejmu upominali się o to, aby JKMść przy rozdaniu wakansów nietylko po J W. zmarłych possessorach wakujące, ale też przeciwko swoim w nienależytej possesyi odebrawszy, zasłużonym żołnierzom konferował, gotów tedy JKMść gdy Jmć panowie posłowie dowiodą, odebrać od białychgłów pograniczne zamki, a oddać zasłużonym, i żeby więcej to się nie działo, prawem nowem warować. Ósmy punkt: niemniej i to należy do bezpieczeństwa Rzpltej, aby co potrzebniejsze fortece doświadczonym w wierności ku ojczyznie oddawane były osobom w komendę. Jako teraz z żalem wielkim zasłużonego rycerstwa dzieje się, że fortece pruskie Krzysztofowi Koryckiemu powierzone, który niedawno wiązał się przy wojsku szwedzkiem przeciwko Rzpltej; należy tedy, aby onego ztamtąd rugowano, a za zgodą stanów Rzpltej takiemu fortece pruskie dane były w komendę, któryby i dobrze był osiadły i żadną zdradą przeciw ojczyzny nie był notowany. Reskrypt na to. Nie Gubernatorem pruskim fortec, ale komendantem elblągskim Krzysztof Korycki, Chorąży kijowski ustanowionym jest od JKMci. Człowiek oprócz rekomendacyi hetmańskiej doświadczony w rycerskich akcyach, którego JKMść może zawsze ztamtąd odmienić, a że on wiązał się przy Szwedach, nic mu to szkodzić tak dalece nie - 155 może, ponieważ tak wielu do tejże partyi przedali się byli, a Rzplta wszystkim dala amnestyą i do równości praw i swobód onych przypuściła. Dziewiąty punkt: tak starodawne jako i nowe prawa ściśle opisały powinności pieczętarzów obojga narodów, dawszy onym strażników praw ojczystych; na co oni nie zważając przeciwko prawom Rzpltej, na jednę rzecz kilka przywilejów wydają, a co większa po zakończonym sejmie zgodnie ustanowione konstytucye odmieniają, a i świeżo teraz przeciwko prawu czyniąc, oprócz różnych występków, śmieli i ważyli się mimo poprzysiężone wierne poddaństwo JKMci, o obranie nowego Króla traktować, jeszcze co gorszego sekretnie praktykując podpisy u różnych na kandydata potajemnego; a zatem aby stany Rzpltej za takie ku Rzpltej zdrady podług rygoru prawa pospolitego onych osądziwszy, skarały przykładnie. Reskrypt na to. Że wraz z Koroną Rzplta oddała prawo JKMci rozdawać zasłużonym wakanse, który zważywszy, kto czego godzień, temu konferuje; a zatem niesłusznie narzekają na pieczętarzów obojga narodów o niedozór albo inkonwencyą, że na jednę rzecz kilka wychodzi przywilejów, winniejsi co o to konkurują albo pisarze, co piszą; lecz ten skrupuł wkrótce uspokoi się, pierwszą datę mający rzecz wygra, a z poślednią datą oschną jak na lodzie, usiadłszy konkurenci. Resztę zamilczeli. Dziesiąty punkt: po dostojeństwie królewskiem najpierwsza jest władza i funkcya hetmańska, a to do życia zgonu w ręku zostaje onych, lepiejby była Rzplta do czasu tę władzę opisała; zaczem rycerstwo związkowe ten interes w wielkiej uwadze stanów Rzpltej porucza, aby w tem rezolucyą; uczyniły, czy dożywotnia, czy do czasu pewnego ma zostawać. Reskrypt na to. Że wszelkie nowe wynalazki są szkodliwe Rzpltej, ustawne świadczy doświadczenie, dla czego przodków naszych wynalazki nie trzeba łamać, i teraz do - 156 dawnych zwyczajów rekurs czynić należy, hetmańską władzę do śmierci osób konserwując. Jedenasty punkt: szkodliwa rzecz, że wojsko zezwoliwszy na komportacyą do Lwowa pieniędzy, po nie od chorągwi deputatów wysyła, a przybywszy tam, oszukani objedzą się i z niczem powracają; bo cokolwiek do Lwowa zwiozą, to między sobą Kommissarze rozszarpają, a żołnierz powracając z kampanii głodny i znużony, nie mając czem ran zawinąć i ulżyć, ani na potrzeby grosza mizernego nie mając, do ostatniej desperacyi przychodzi. Rzuciwszy się więc do związku, zabiega tak ciężkiej krzywdzie swojej. Reskrypt na to. Że nierychło zwożą hyberny do Lwowa, winni ci, co nierychło wybierają; nie kancelarya, która wcześnie uniwersały wydaje, a co w uniwersałach dokłada salvis abjuratis, to się dzieje z obrządku prawa i samej słuszności, gdyż których dóbr niema, te składanek nie mogą dawać; i tak z płaczem w inszą stronę udali się. Dwunasty punkt: z dawien dawna prawem warowano, żeby cudzoziemskie wojsko nie przewyższało komputu polskiego zaciągu; teraz opak dzieje się, kiedy Ministrowie dworu i wielcy panowie usurpują sobie zaciągi cudzoziemskich ludzi, a onych na wojnę nie posyłają, ale na asystencye swoje onych zażywają, a koszt Rzpltej ginie nadaremnie na tych ludzi spendowany; ciż sami przedają i kupują regimenta, a z onych się bogacą, bez ratunku ojczyzny koszt wielki ginie; zaczem aby to onym zabroniono i te handle skasowano, a za wyniszczenie skarbu Rzpltej nadaremno, aby dobra tych pokonfiskowane były. Służba zaś huzarska, która z początku tego królestwa wsławiła się, aby do dawnego komputu przywrócona była na zaszczyt królestwa polskiego rycerstwo wojska związkowego doprasza się. Reskrypt na to. Król Jmć dawno życzy tego porządku w wojsku, aby tak polskiego jako i cudzoziemskiego zaciągu żołnierze w należytym kompucie zostawali; gdyby tylko coprędzej związek uspokoił się, tego porządku dojrzeć zechce; będzie się i o to JKMść starał, aby żaden tak do polskiego - 157 jako i cudzoziemskiego zaciągu nie interesował się, który pożytku szuka sobie, nie obrony Rzpltej; huzarye w pokoju ozdoba ojczyzny, w bitwie twierdza należyta z dawien dawna wiadoma jest i gotów jest JKMd onę, byle byli ochoczy do służby tej, do dawnego komputu przywieść. Trzynasty punkt: że Tykocin JKMd konferował JPanu Czarnieckiemu zasłużonemu i odważnemu wodzowi, nie zazdrości wojsko; lecz że dobra Rzpltej żołnierskie w dziedziczne obrócono, tą hojną largicyą dawne prawa ojczyzny naruszają się; bo co mogło siła ukontentowad, jednemu się dostało, a zatem obawia się wojsko związkowe, żeby takiemi largicyami dobra ojczyzny i chleb żołnierski nie wyiskrzył się, a żołnierz na potem pożywienia mied nie będzie. Reskrypt na to: Jako zasłużonych ryeerzów należy nagradzać, tak w oddaniu Tykocina wiecznością JPanu Czarnieckiemu, Wojewodzie ruskiemu, żadnej krzywdy nie ma wojsko Rzpltej, chyba ją inwidia wymyśli, albowiem tak wielkie jego dzieła odwagi i zwycięztwa nad nieprzyjacioły nie po jednokrotnie zasłużyły sobie ten respekt od Rzpltej; niech się i drudzy o to w wojsku starają, aby podobnych dokazali akcyi, takowąż largicyą od JKMci odbiorą, ani się Rzpltej przez to umniejszy dziedzina. Czternasty punkt: podług dawnych zwyczajów wojskowych łupy nieprzyjaciół wziętych w niewolę do Hetmanów należą, zaś JKMośd o nich stanowi i wszystkie wojenne znaki, armaty, amunicye do JKMci oddawać należy; teraz opak się dzieje, wydzierają żołnierzom to wszystko wodzowie, a potem jak swą własność zbywają, za wielkie summy; wojenne znaki i inne zdobycze nieprzyjacielskie w domach swych chowają, i burzące armaty należałyby do Rzpltej, która jak wielkie koszty spęduje na artyleryą, sobie przywłaszczają. Reskrypt na to: Wdzięcznie JKMd przyjmuje przestrogę, że po zwyciężeniu nieprzyjaciela więźniów i zdobyczy nie wszystkie oddają; JKMd surowie o to z Hetmany - 158 expostulowac deklaruje, aby to wszystko co zacne rycerstwo zawojuje Rzpltej w całości dostawało się. Piętnasty punkt: przez tak wielkie krwi rozlanie z utratą życia rycerstwa krwawo zasłużonej zapłaty tak długo po dziś dzień zatrzymanej czekające wojsko doprasza się kiedyż tedyż skutku, ten krwawy grosz że onych dojdzie, wszystkę nadzieję w WKMci doznanej klemencyi zakładając, którego jako winnego sobie długu promotora, tak słusznych pretensyi swoich sprawiedliwego sędziego obiera sobie, pokornie upraszając, aby oschle i zaległe assygnacye skarb sobie odebrał do exekucyi, a żołnierzów gotowemi zapłacił. Reskrypt na to: Na ten koniec sejm złożony jest, aby porachowawszy się z skarbem siła wojsku winny jest, stany Rzpltej sposoby i kontrybucye obmyśliły takie, któremiby zupełna wojsku dojść mogła zapłata. Szesnasty punkt: na przeszłym sejmie długi prywatnym ludziom winne i assekurowane, te na tym sejmie wypłacą się, doprasza się wojsko, aby do szczęśliwego czasu oni zaczekali, a ta summa żeby się na zapłatę wojska obróciła. Reskrypt na to: Upewniając w przyszły czas wiarę Rzpltej u kredytorów, należy onym zapłacić, ile gdy ta zapłata nie z podatków na żołnierza uchwalonych, ale z aukcyi ceł staje się, i żadnej prependencyi w żołnierskiej zapłacie nie uczyni. Siedemnasty punkt: Znajdują żołnierze, iż skarbowi ludzie w owych regestrach kładą wielkie summy, mianując: na ujęcie wojska, o czem rycerstwo nie wie, i owszem uprasza, aby wytłumaczyli skarbowi ludzie, komu to dali i który to odbierał takowe summy z żołnierzów, a wchodził w potajemne praktyki. Reskrypt na to: Trzeba pilno przy kalkulacyi skarbowej tego dojrzeć, jeśli te summy od skarbu będą w kalkulacyi położone, wtenczas się domówić, na kogo te summy dawano, a jeśli tego w skarbowych rachunkach nie będzie, to daremna suspicya i zmyślone bajki. Ośmnasty punkt: doprasza się wojsko, aby przy dy - 159 strybucyi chleba dobrze zasłużonych JKMc nie mijał i żołnierzów, a przynajmniej jednego roku statystom, drugiego żołnierzom wakujące dobra i urzędy rozdawano. Reskrypt na to: Jako dystrybuta na zasłużonych w ręku królewskich zostaje, tak po dziś dzień o to JKMc stara się, aby wszyscy dobrze zasłużeni ukontentowani byli, gdyby tyle było mocy, ile chęci jest. Na ukontentowanie jednak wojska 4 miesiące w każdym roku Król Jmc naznacza, w których cokolwiek będzie wakowało, wszystko to żołnierzom dobrze zasłużonym oddano będzie. Dziewiętnasty punkt: należałoby, żeby od wojska przy boku JKMci weterani żołnierze rezydowali, tak dla porady w wojennych akcyach, jako też w dolegliwościach wojska lepszego przystępu. Reskrypt na to: Wojsko Rzpltej z szlachty zebrane i jedne nierozdzielne czyni państwo, na cóż przyczyniać czwarty stan w Rzpltej, bez tych rezydentów u dworu wolny przystęp każdemu żołnierzowi do pana; zatem dawnych zwyczajów trzymać się, Senatorowie do rady a żołnierze do boju i usługi Rzpltej gotowi być powinni. Dwudziesty punkt: dawne w wojsku ustawy odmieniać, zamieszanie w wojsku czynić, w którem reza wojenna zamiesza się, bo przedtem nim się wojsko rozeszło z kampanii zawsze koło generalne bywało, teraz to ustaje, a zatem wojsko liczy to sobie za opressyą, jako i zawołane w wojsku imię towarzysz od wieków sławne, że znieść usiłują, na to całe wojsko nie pozwala, i tej konfuzyi nie da sobie uczynić. Reskrypt na to: Koło rycerskie na rozchodzie z kampanii podług dawnych ustaw zawsze bywało i dotychczas praktykuje się, gdyż i na przeszłym sejmie wojskowi Posłowie byli w Warszawie u JKMci; imię towarzysz, aby w całości bywało zachowane, JKMość upewnia, który o to się stara, aby dawne rycerstwa ozdoby w całości zachowane były. Dwudziesty pierwszy punkt: szpitale żołnierskie na za - 160 slużonych w wojsku za staraniem i wielkiemi koszty antecessorów JKMci, Królów polskich fundowane, teraz zaniedbane i po wielkiej części skassowane, aby instygator kor. windykował, wojsko JKMci uprasza. Reskrypt na to: Trzeba tych, co te szpitale zrujnowali i dochody do nich utaili wymienić i zapozwać do sądu należytego; gotów JKMć przykazać instygatorowi, aby tego dochodził. Dwudziesty wtóry punkt: obiecała Królowa JMć widząc utrapienie wojska z łaski swojej 120,000 złotych, co że do tych czas nie doszło, przynajmniej teraz, aby to w skutku mogło być, upraszać Posłowie nasi jako najpokorniej Królowej JMć będą. Reskrypt na to: Obiecała wprawdzie natenczas Królowa JKMć wojsku znużonemu pożyczywszy we Gdańsku ad rationem zasług wygodzić, lecz to dla zawieruchy wojennej stało się, że ani Gdańszczanie pożyczyli, ani Królowa JMć wyświadczyć tego Wojsku mogła; azatem żadnej z tego żołnierze szkody nie mają, gdy ad rationem zasług nie wzięli natenczas, to teraz zupełnie odbiorą. Nie zapomnieli żołnierze upominać się o summy od Ojca świętego dane na wojsko i do JKMci przysłane. Na co od JKMci odpowiedziano, że te pieniądze od Ojca świętego ordynowane na potrzeby wojenne podług woli i dyspozycyi JKMci na artyleryą i inne potrzeby wojenne aplikowane. A nakoniec wszystkie wojska dezyderya JKMć zważywszy z wrodzonej swojej klemencyi i z tej, którą ma do rycerstwa inklinacyi łaskawie przyjąwszy wypełnić za konsensem stanów Rzpltej obiecuje, spodziewając się, że i wojsko wdzięczne będzie, przeczytawszy w konstytucyach dla siebie ferowane obrony za pracowitą JKMci aplikacyą, zatem łaskę swą pańską tak wszem w obec jako i każdemu z osobna po ojcowsku deklaruje. Dat. w Warszawie po sejmie extraordynaryjnym dnia 9 Maja r. 1662 z kancelaryi większej. Tak legacyą związkową Król odprawił, bardziej - 161 klemencyą mitygując zawziętych, niżeli srogością odpychając, ile przy słusznej pretensyi stawających o krwawe zasługi. Później litewscy związkowi dnia 7. Marca odprawowali na senatus consilium legacyą swoję: Konstanty Kotowski pancernej chorągwi Królewskiej porucznik Mikołaj Drozdowski, huzarskiej chorąży, takowąż mieli instrukcyą jak koronni, bo się z sobą znosili, tylko kilka więźniów moskiewskich i 30 chorągwi nieprzyjacielskich, wziętych pod Wysokim, oddali Królowi Imć, chlubiąc się, że mogą żołnierze bez Hetmanów wojować, nie mogą Hetmani bez wojska. Ułatwiwszy tedy obudwóch związków pretensye, musiała Rzplta nieszczęśliwie wymyśloną elekcyą nowego Króla za życia Króla Kazimierza konstytucyą skassować, uśmierzając wewnętrzne w ojczyznie zamieszanie, a że wyżej tylko namieniłem o początku tej nieszczęśliwości elekcyi, teraz obszernie wszystkie początki i proceder wyrażę, czego tam nie specyfiko wałem. Nasamprzód, że Król wydając uniwersały na sejmiki przedsejmowe w r. 1659. po wyrażeniu racyi, dla których życzy sobie obrać sukcessora na tron, Królową Ludwikę przypuszcza do obrady rządów na tej elekcyi, jako swój własny mającą interes, która przybrawszy Prażmowskiego i Krzysztofa Paca, Kanclerzów, pierwszego kor. drugiego litewskiego, tak wzięła w kuratelę Króla Kazimierza męża swego i Rzpltę, iż z pazurów jej zaledwo ze śmiercią onej wyśliznąć się mogli, kazała w senatorskiej izbie w Warszawie ganek z kratkami sobie zrobić na którym przeciwko tronu siedziała, zważając, kto co mówi, i gdy się onej nie podobało zdanie, otworzywszy kratę posyła do swoich przekupionych Posłów, aby na to nie pozwalali, Senatorów, Biskupów i przedniejszych panów pozabiegała, a w pokoju królewskim żadnej rady nie było bez niej, w pokojach onej ustawny jarmark: ten przyszedł, ów wyszedł, namówiony, przekupiony podpisał się i przysiągł za wolą i radą onej wszędzie swe zdania T. II.   11 - 162 i staranie czynić; nie dający się namówić ani przekupić naigrawany, napaściami i przemyślnemi kabałami prześladowany. Tej nauki chwyciły się damy, a przysługując się Królowej, mężów, krewnych i sąsiadów werbowały do zdania i zamysłów Królowej, jako się za Jana Króla naprzykrzyły rządy Królowej Maryi, że po tak walecznym Królu i każdemu miłym panie trzech synów pozostałych żadnego Rzplta nie obrała Królem, sama matka, chąc się wyswatać na tron polski, synom przeszkadzała. Rzplta na przekor idąc ni jej, ni synów nie obrała; zagniewana o to dała Królowi Augustowi informacyą: jakiemi sposobami królestwo polskie miał podbić w niewolę. Tak się jej rady chwycił, że najpierwej na synach jej praktykował. Po śmierci Jana Króla Rzplta rządów białogłowskich więcej cierpieć nie chcąc, kazała na konwokacyi ten ganek wyrzucić z senatorskiej izby i zamurować drzwi do niego, żeby na potem więcej tej komedyi nie sprawowały białogłowy. Królowa Ludwika miała Annę siostrę, zrodzone obie z Karola Gonzagi, Księcia Niwerny i Katarzyny Kżnej lotaryńskiej; ta Anna poszła za Filippa Edwarda, Księcia, elektora Palatyna Renu syna, dla odmiany wiary katolickiej w kalwińską i opanowania królestwa czeskiego z cesarzem wojującego, potem zwyciężonego, z czeskiego królestwa wypędzonego; Cesarz odsądził od elektorstwa i państwo jego w niewolą obrócił, jako historya wojny niemieckiej o wiarę katolicką obszernie o tem opiewa. Z tego Edwarda i Anny trzy córki zrodziły się, starsza już za mąż poszła w Niemczech, za Księcia Solmeńskiego, Anna w panieńskim stanie, młoda jeszcze była, którą ciotka Ludwika, Królowa, ponieważ ze dwóch mężów Władysława i Kazimierza, żadnych dzieci nie miała, za córkę sobie przybrawszy, starała się do niej z książąt francuzkich przybrać męża, a za życia Kazimierza, Króla i swego, w Polsce elekcyą zrobić; na ten koniec wszyskie swe zamysły i fakcye obróciła, któremi królestwo polskie roztargnione; familianci, panowie, ministrowie i urzędnicy, także szlachta, rozróżnieni - 163 i zamieszani, że jakoby jeden drugiego nie znał, ani mu zkolligowanym był, ani też na siebie oglądając się, w tak ciężkie zaszli między sobą niechęci, nienawiści i emulacye, iż jeden drugiego prześladując, ojczyznę na nieszczęście Polski wydali; co Ludwika wymyśliła, Kanclerze, stróżowie praw Rzeczypospolitej bezbożni, jeszcze polerowali; tumany w oczy Polaków puszczając; Króla za nos wodziła, nic nie czynił bez niej, tylko co ona chciała; jej, oddawszy się pieczętarze, mieli go z instrukcyi Królowej w kurateli, jak tych nie stało, był pan miłościwy szczery, ani do żadnych fakcyj niesposobny. W takowych tedy rządach następując Ludwika, wymyśliła, łudząc Polaków, kandydatów i konkurrentów do królestwa polskiego. — Jeden zwał się Jakób Książę Eboracki, Angielczyk, brat Króla angielskiego, młody, grzeczny; ale o tem ani myślił, ani wiedział; drugi Książę Longueville, Francuz, także znaczny i zacny, ale i ten o tem nie myślił. Nakoniec też dodała Ludowika Ludwika tego, za którego swą siostrzenicę umyśliła wydać Księcia Ludwika z familii burbońskiej, krewnego Króla francuzkiego, Kondeusza syna. Lubo Książę Kondeusz wiedząc humor Polski, że z tego nic nie będzie, do tego się nie applikował i synowi nie radził. Forytując to Królowa Ludowika, różnych posłów z Polski do Francyi, z Francyi do Polski, ordynowanych przyjmowała, między którymi Stanisław Wojeński, Kanonik krakowski, potem Biskupem kamienickim umarł, człek biegłego rozumu, ordynowany do Bruxelli do Księcia Ludwika, którego na tron i do siostrzenicy swatała Królowa, dla wyrozumienia intencyi jego. Z tym gdy konferował, lubo zdał się nie pretendować tego, jednak, jeśliby to można było, nie odbiegał. A najgruntowniejszy koniec tego interessu wyperswadowała Królowi francuzkiemu Ludwika, aby, zawarłszy ligę z Szwedem, na utrzymanie tej elekcyi w Polsce nowego Króla, za życie Kazimierza, Króla, 12,000 wojska szwedzkiego za 11* - 164 pieniądze francuzkie zaciągniono, na co Poseł szwedzki, Todt nazwany, pozwolił. Ten traktat stawał r. 1661. w Fontainebleau we Francyi, ale dowiedziawszy się stany królestwa szwedzkiego o tem, nie pozwoliły na to; raz dla traktatów oliwskich z Polakami zawartych, druga, że Francuzi obiecują, a mało dają; a już to wojsko, przybywszy do Polski, miało przymusić Polaków do obrania Książęcia Kondeusza, syna, za Króla polskiego. Pieczętarze rozsiali po Polsce, jak na leptastwo łowiąc Polaków, kondycye do obrania Króla przyszłego. Pierwsza, aby był katolik; druga, żeby młodszy był w leciech od Króla Kazimierza; trzecia, żeby nie był intrygowany od fakcyi cesarskiej i francuzkiej; czwarta, żeby nieprzyjaciół ojczyzny nie był przyjacielem albo onych zaszczycającym się protekcyą; piąta, żeby nie Polak; szósta, ani Turkom hołdujący; siódma, aby sam przez się albo kolligacyą swoją umocniony, nie był ciężki na Rzpltę; ósma, żeby nie był inszym Królem i żeby nie żonatym był, a obligował się za wolą Rpltej żonę sobie przybrać. Postępując w swych fakcyach Królowa, a ubezpieczając swoje sekretne tranzankcye assekuracyą w Częstochowie upraktykowano, jak się wyżej namieniło, iż podpisami różnych panów, Ministrów, officyalistów, urzędników i szlachty ztwierdzono; aby tem gruntowniejsza była, umyśliła konfederacyą uratyfikować i poprzysiężeniem każdego zmocnić. Nie zważała na to, że na przeszłym sejmie Rzplta nie pozwoliła na to, ani więcej wspomnieć o tem kazała. Co możniejszych i potężniejszych zbierała i do tej konfederacyi, to prośbą, to promocyami, korrupcyami, pieniędzmi i różnemi fakcyami zaciągała, najpierwej Prymasa, którego niedawno na tę funkcyą wystawiła, jako swego swata, który ją Władysławowi, Królowi, poślubił i z Francyi przywiózł. Lubo człek poczciwy i prawdziwy, dał się uwieśdź, podpisał się i zaprzysiągł; za nim różni Biskupi, to świeżo ukreowani, to promocyami dalszemi uwiedzeni; toż samo wykonali z świeckich panów. Miała już podufałych Kancle - 165 rzów; trzeba było więcej przybrać, a zważała Jerzego Lubomirskiego , Marszałka wielkiego i Hetmana pol. kor., że miał fortuny wielkie, rozum wielki, miłość u szlachty i u wojska; tego zkolligowaniem Stanisława, syna z Francuzką krewną, Księżniczką pewną, ułowiła. Jako pan realista wielki i odważny, co komu przyrzecze dotrzymujący, spodziewał się, że tak i wszyscy; a ile Królowa zacnego urodzenia i wielkiego rozumu pani, zezwoliła na to. Podkanclerzego kor., Jana Leszczyńskiego, mającego z rozumu i poczciwości zaletę u wszystkich, do tegoż pociągała; i ten pozwolił. Lecz z daleka rzeczy traktował, nie chcąc się głęboko zanurzać w tym interesie. Zatem innych do boku Senatorów, jako majętnych panów i familiantów, zwabiać nie przestała. Za nimi po województwach, ziemiach i powiatach co największe subjekta różnemi sposobami zabiegano; gdy już nie mało zwerbowano, drudzy widząc co się dzieje, a zważając, że z tego nic nie będzie, choćby się rozpękła Ludwika, nie chcąc bydź upośledzonymi, sami się ofiarowali, aby co dostać mogli. A Ludwika Królowa, tak ściśle z Ministrami zkonfederowana, Podskarbiego wiel. kor. i litewskiego, do siebie także przyciągnąwszy, cokolwiek Rzplta na wojska kontrybucyi uchwaliła, gdzie najpewniejszy grosz wybrawszy na swe fakcye pieniądze chwytała i onemi szafowała. Żołnierz raz delatami i niepewnemi assygnacyami zawiedziony, lat kilka nie mając zapłaty, musiał się udać do związku, a w związku będący wszystko wyszpiegował, co się dzieje i gdzie podziewają skarbowe pieniądze i na co one obracają. Lubomirski zaś ożenieniem we Francyi syna Stanisława, zawiedziony, synowi kazał powrócić i do Wiednia do Cesarza udać się, a o wszystkiem Cesarza Leopolda uwiadomić. O czem gdy Cesarz wziął wiadomość, upewnił Lubomirskiego swoją protekcyą, i Rzpltą assekurował przy wolnej elekcyi utrzymać, fakcye francuzkie rujnując. Tak ubezpieczony Lubomirski wyznaje sam na siebie ten grzech i praktykę na zgubę wolności przed szlachtą po różnych województwach, ziemiach i powiatach. Ostrzega owych i sam - 166 w klar kontradykuje temu; Królowi i innym opowiada, że z tego nic nie będzie; czem sobie zgubę i nienawiść przyspieszył, jako się niżej pokaże. Królowa Ludwika rozumiała, że nikt o tych fakcyach nie wie, a Bóg Wszechmogący jeszcze królestwo polskie przy wolności konserwując, odkrył to wszystko, gdyż podczas sejmu w Warszawie w r. 1662 rozgłoszono od Gdańska, iż na morzu Baltyckiem koło Pilawy i Gdańska pełno okrętów, floty pod banderami francuzkiemi i szwedzkiemi; którą relacyą wszyscy zmieszani na sejmie, że Posłowie, wojskowi, musieli dać wiedzieć Marszałkowi związkowemu, który, jakby to przeczuwając, ulokował na zimę większą część wojska w Prusiech, któremu kazał ruszyć się z kwater i brzegów morskich pilnować, i do Warszawy kilka tysięcy wojska ordynował, aby było bezpieczeństwo radzącym na sejmie. Zmieszali się albowiem tą nowiną panowie, lecz usłyszawszy, iż wojsko onych pilnuje bezpieczeństwa, co dotychczas przewłaczali, zawinęli się coprędzej i pospieszyli na sejmie uchwały, osobliwie ustanowili pogłówne od urzędów, honorów, godności, szacunek nadgradzając nie słusznie rozszafowane żołnierskie pieniądze. Miała Ludwika Królowa przykład w sprawie Radziejowskiego, Podkanclerza kor., niewinnie, że się z żoną i z szwagrami pod bokiem królewskim pohałasował, odsądzonego od podkanclerstwa, który szukając protekcyi Ojca ś., Cesarza chrześciańskiego i Króla francuzkiego, nie mógł nic wskórać, ani go stany Rzpltej ratowały, mogąc się za to ująć i nie dać krzywdzić Ministra status królestwa polskiego; a tak wyzuty z honoru, na gardło osądzony, z fortun złupiony, nie mogąc nigdzie bezpiecznie głowy swej przytulić, do Szweda udał się i z nim, jak ojczyzna przez lat 6 była od Szwedów w utrapieniu, przestawał. Na tymże sejmie Rzplta, żeby tym przykładem na drugich nie srożono się, konstytucyą ferowała, która tak Radziejowskiego, że był adherentem szwedzkim, jako i Stanisławskiego , co się przy Rakocym wiązał, do wszelkich swo - 167 bód, prerogatyw i honorów przywrociła. Przez to prawo znać dawali, że gdy dawni obwinieni doznają respektów ojczyzny, niewinnie prześladowani i napaściami oskarzeni większego doznają od Rpltej ratunku. Tandem na umartwienie Królowej Ludwiki i promotorów niezbożnych, nieszczęśliwie wymyślonej na zgubę ojczyzny polskiej elekcyi, stanęła konstytucya wiecznemi czasami onę umarzając i w niepamięć puszczając. Ustanowiono też amnestyą wojsku związkowemu gener. przez osobliwą konstytucyą. Naznaczona na dzień 17 Lipca we Lwowie kominissya, dokąd zwozić pieniądze kazano, aby, porachowawszy się z wojskiem, onemu zupełną zapłacono i deklaracya temuż wojsku dalszych respektów królewskich dana. Obruszyli się byli na sejmie Senatorowie na wojsko, że około Warszawę opanowawszy, jak właśnie w oblężeniu Senatorów trzymało. Z jednej strony Stanisław Jordan, z drugiej Seweryn Lipnicki, z trzeciej strony Stetkiewicz z dywizyami stali o mil 3 od Warszawy dla bezpieczeństwa seimowania, ponieważ wiadomość była gruchnęła o przybyciu Szwedów i wysiądzeniu na ląd w Prusiech. Zaczem, kogo tylko z Warszawy do domu jadącego spotkali przed zakończeniem sejmu, nazad do Warszawy zawracali. Stanisława Witowskiego, Kasztelana sandomirskiego, niedawno Posła do związku od Króla ordynowanego, żołnierza sławnego i w Rzpltej zasłużonego, do domu powracającego, do Warszawy zawrócili. Musieli sejm zakończyć, uchwaliwszy wszystko, czego przedtem nie chcieli i pozwoliwszy na to, na co przedtem nie myśleli pozwolić. Jako to na skasowanie elekcyi; inne rzeczy do przyszłego sejmu odłożyli. W tym roku po sejmie, nazajutrz po zesłaniu Ducha ś., Stanisław z Bogusławic Sierakowski, Opat świętokrzyzki, zmarł; urodzeniem Kujawianin herbu Ogończyk, od Władysława Króla Opatem ustanowiony; zakonnik nabożny i spokojny, nienawidził pozywać się z ludźmi, wszystkie dochody na kościół obrócił, prawdziwy obserwant reguły kassyńskiej ś. Benedykta; miał wielką opinią u wszystkich z świątobli - 168 wości, bo wiele chorych za modlitwami jeszcze żyjącego uzdrowionych zostało. — Po śmierci nie znaleziono ni bogatych obić, ni sreber, ani wypożyczonych dostatków; naleźli łańcuszki żelazne któremi się opasywał; ledwie zmarłemu od ciała mogli zakonnicy odedrzeć, tak się powlepiały bolące dyscypliny i włosiennice ostre. Dziw wielki, teraźniejsi zakonnicy nawet z Królem do Rzymu się zapozywają o kolacyą opactw, że do Królów nie należą, ale do zakonników elekcyi. A zkąd to prawo mają, jeżeli nie od tego, który owych fundował, opatrzył i wystawił kościoły i klasztory? Rzeczpospolita ordynowała zakonne dochody na troje dzieloną część: na klasztory i kościół, część na wychowanie i wyćwiczenie szlacheckich dziatek, część na ratunek siebie w odprawianiu poselstw, podźwignieniu ubogiej szlachty sierot, nędzarzów. Ciż zakonnicy nie przypuszczają Biskupów do swoich opactw; a co powiedzą na pierwsze prawa, że Biskup każdy w swej dyecezyi powinien pilnować elekcyi Opatów i bez niego ona być nie powinna? Oby szlachcic Opatem był obrany zgodny zakonowi i ojczyznie! Biskup też, jako pasterz dyecezyi, tak i klasztorów, pierwszy obrońca Opatów, czemu i sam obranym być nie może i profitować z przychodów opactwa, który na sejmikach i wszelkich publikach za kościół Boży i dobra duchowne obstaje i nie małe waży koszta? A zatem dogadzając intencyi pierwszych fundatorów, nie należy, aby zakonnicy, opływając w dostatkach, wyłamywali się z opieki ojczyzny i Biskupów, a te prowenta nie obracali na lubieżność i nikczemne pieszczoty. Wkrótce potem umarł Łukasz z Bnina Opaliński, Marszalek nadworny koronny, Minister godny i rozumny, różnych języków umiejętny, polityk wielki i wielu nauk mistrz; nawet grecki język gruntownie rozumiał, u dworu królewskiego jako Minister status zostawał, nie nadskakiwał, pochlebować nie umiał Królowi, samą słusznością zalecony. Jeden miał grzech, że niesłusznie odsądził i niespra - 169 dliwie kollegę Radziejowskiego od Podkanclerstwa. Lubo miał assekuracyą od Króla, że to było dla postrachu, a ten postrach w zgubę się obrócił: ministerium odebrano, dobra skonfiskowano, na gardło, na łapanie skazano, ledwie życie za granicę uniósł. — Nauka Sędziom, żeby nie z respektu sądzili, ale podług Boga i sumienia, na nikogo się nie oglądając. Po tej przysłudze Królowi nie miał żadnej pro mocyi. Na pierwiastkach królestwa polskiego Ministrowie byli od Rzpltej do boku królewskiego ordynowani, imieniem, substancyą Rzpltej, usługując Królowi i strzegąc praw ojczystych; podług rzymskiej ustawy dyktatur i trybunów władze, do czasu trwały; tak że sobie przywłaszczali dożywotnie i za przywilejami te funkcye od Królów mając, stali się Ministrami królewskimi, podchlebując u dworu dla wyższej promocyi siebie i swych krewnych, oraz zbogacenia się i familii wywyższenia, przez szpary patrzą na całość ojczystych swobód i konserwacyą prawa pospolitego, wlepiwszy się w oblicze pańskie, choćby przez ruinę ojczyzny ubiegają się o fawory dworskie któremi zniewoleni stają się z Ministrów status, niewolnikami dworu, dla tego też onych przez nogę przerzucono. Po śmierci Opalińskiego Marszałkiem został nadwornym kor. Jan Klemens na Rusczy Branicki, dla respektu zasług Czarnieckiego, Wojewody ruskiego, teścia jego; przedtem starostwo sądeckie dał mu Król po śmierci Krzysztofa Lubomirskiego, Cześnika kor. Po tak pracowitym sejmie nastąpiła przykra kommissya we Lwowie nudniejsza niż sejm, bo łatwiej o słowa niż o pieniądze. Ta kommissya na dwoje dzieliła się. Raz sądy były z poborcami i skarbowemi ludźmi i rachunki skarbowe i tej jurysdyce naznaczony czas do dnia 17go Lipca. Drugie subselium było na kalkulacyą z wojskiem: siła która chorągiew ludzi miała do boju? temu aktowi dzień 7 Sierpnia naznaczony. Na tych sądach prezydował Potocki Wojewoda krakowski Hetman wiel. kor., więc Marszałkiem był - 170 Krzysztof Rupniowski wojski krakowski, assessorami byli od duchowieństwa Jan Tarnowski, Arcybiskup lwowski, Książę Floryan Czartoryski Biskup kujawski, Kommissarzami było oprócz czterech Wojewodów, sześciu Kasztelanów, od stanu rycerskiego, od województw, ziem i powiatów, których więcej 40 liczyło się. Podskarbim był wielki koronny Jan Kazimirz Krasiński, który na przeszłym sejmie otrzymawszy kwit od Rzpltej, siedział bezpiecznie, by się zapatrował, co z tego będzie. Bo żołnierze wziąść pretendowali z województw, ziem i powiatów, nie dawać; na Podskarbiego ten ciężar żołnierze walili, a on jeden wystarczyć nie mogący, w ustawnych turbacyach zostawał, ledwie go Senatorowie i Król przybywszy, z tych opałów salwowali. Król tak na kampanią z Moskwą na Ukrainę, jako też dla prędszego rozwiązania związku i dla prędszej komportacyi pieniędzy z województw, do Lwowa dnia 7 września przybył; przybyła i Królowa, która w Żółkwi 8 dni chorowała. Wjeżdżającego Króla tak miasto ludnie spotykało jako i huczno; ale większa była kalwakata rycerstwa związkowego, bo Paweł Borzęcki, substytut związkowy z 500 deputatów chorągiewnych, we Lwowie był i tak wiele weteranów starszyzny wojskowej po zasługi przybyli. Gdy się zaczęła kommissya, między płacić chcącymi i zapłaty żądającymi zgoda bydż poczęła. Pokazawszy taryfy skarbowe, że jedno poglówne skarbowe, z taxą od urzędów i godności, 10,000,000 wynosiło, oprócz już wybranych od wojska summ i co jeszcze dobierać miało wojsko; wezwano deputatów chorągiewnych, którzy, jak przybyli z regestrami już zaprzysiężonemi, gdy przyszło do kalkulacyi, pokazała się bydź winna summa 26,000,000; po kalkulacyi żołnierze nagotowali się liczyć pieniądze, a skarb, co odpowiada? że jeszcze nie zniesione pieniądze; żołnierze wygłodnieli na bruku, i co mieli, straciwszy, w desperacyach zostawali. Gdyby powaga królewska i Kommissarzów nie broniła skarbowych, nie żywiłoby onych wojsko. U Franciszkanów żołnierze miewali swoje sessye, zkąd - 171 tak do Króla wyprawiali posłów, jako od Króla do koramissyi odsyłani byli; wszędzie żwawie perorowali, na ostatek, gdy już jesień nastąpiła, a tu daremnie czas straciwszy, obiadłszy się, z niczem powracać muszą; wyprawili posłów na kommissyą z odpowiedzią: iż już muszą, nic nie wskórawszy, odjechać do związku. Pożegnawszy tedy Kommissarzów, że z płaczem onym odjeżdżać przychodzi, poseł wojskowy opowiadał. Lecz drugi kolega jego, Ponikowski nazwany, wziął głos śmielej i odważniej, reprezentował żale, szkody i krzywdy, mówiąc: Kolega mój wstydliwy bardzo, nie wyraził, co nas dolega, ale ja, choć po prostu, wszystką rzecz przełożę. Już to piąty miesiąc; jakeśmy wezwani do Lwowa dla odebrania zapłaty; regestra chorągiewne przedrabowane, zaprzysiężone, tak wielu towarzystwa z regestrów wykassowano, gdy już przychodzi płacić po oszacowaniu 37 groszy na dzień życia naszego zapłaty, gdy się gotujemy liczyć pieniądze; aż tu, miasto zapłaty, przegróżki na nas za pieniądze nasze nastają; za spodziewaną nadgrodę, utratę reszty naszej fortuny odbieramy. Jeżeli Rzplta chce zapłacić, a na cóż ten pobożny związek wymyślony? jeszcze nas znosić odgraża się, na co Ordę i Kozaków na nas zaciągają? Senatorowie chorągwie na nas wystawują, chcą nas tak naszą bracią jako cudzoziemskiemi siłami wygubić. Na co tu w murach nas zamknąwszy, pod obuchem trzymają? Nie mamy czem się dłużej żywić: chcą nas głodem wymorzyć! Straciliśmy tu, cokolwiek było gotowego grosza, suknie, rzędy i inne żołnierskie ruchomości pomarnowaliśmy i już z ostatniego helerza wyiskrzyliśmy się; inszego nie mamy sposobu, chyba rabować, albo rozbijać, lub też żebrać; zaczem JKMść czy wojować, czyli też pokój uczynić pragnie, nie może inaczej bydź, tylko, co nam winno, zapłacić. Potem Kommissarze zaczęli się jeden na drugiego zapatrywać, aż Potocki, Hetman w. koronny, jako mający powagę i miłość w wojsku, odpowiedział posłom związkowym: Rzplta jest to okręt, który, jak dobrze udychtowany, pływa bezpiecznie, rozczepiony, prędko utonie. Boże uchowaj, za - 172 cne rycerstwo, żeby was ojczyzna miała źle traktować; ale trzeba, żebyście tej matki synami bydź się okazali; nie porzcie jedności Rzpltej, ani dajcie wiary obłudnym wieściom, o które we Lwowie nie trudno. Wierzcie mi, Hetmanowi swemu, który posiwiałem w wojsku i wychowałem się; wkrótce wam odliczą pieniądze, których zebrać ubóstwo ludzkie nadspieszyć nie może, drugich też powietrzna plaga wstrzymuje. Którym głosem do czasu umitygowani żołnierze. Marszałek wielki koronny i Hetman polny Lubomirski w Dombrowie rezydował, tak zdrowie słabe ratując, jako się na procedera dworu zapatrując z daleka, którego Król wezwał dla porady, doświadczywszy onego zdania w ciężkich rzeczach, lubo adwersarze jego cenzurowali wszystkie słowa jego i rady. Lubomirski zaś nie zważając nic na to, podług Boga i sumienia prawdę jak siekierą ciął. Albowiem na senatus consilium po zakończonym sejmie jeden tylko odradzał Królowi przybycie do Lwowa na kommissyą, przeczuwając, że w niebytności królewskiej, gdzie każda trudność o Króla oprzeć się musi i rezolucya nieodwłoczna być powinna. Wnet adwersarze tłumaczyli, że zakazuje Królowi czynić tego, czem sobie na sławę zarobić może, sam sobie czyniąc sławę, daje preskrypcyą panu, co ma robić; były i inne urazy dworu do Lubomirskiego; jako to: wielkorządzcą był krakowskim Hieronim Wierzbowski, Wojewoda sieradzki, a Starostą krakowskim Lubomirski, Marszałek wielki koronny, do którego tak sądy, jako i straż zamku należy. Lubomirskiego gród ostrzegał, że od skarbu, gdzie insygnia królewskie i archiwa Rzpltej chowają, bardzo się porysował mur, obawiać się trzeba, żeby się sklepienie nie zawaliło; czemu zabiegając, w niebytności wielkorządzcy kazał otworzyć piwnice i tam wykopać na ugruntowanie fundamentów, oraz rozkazać Stanisławowi Kalinowskiemu, który miał kommendę nad prezydyum zamkowem, aby warty większe dał około skarbu Rzpltej i aby nikogo do zamku nie puścił, żeby jakiej szkody nie było. Zatem kilka wozów z winem węgierskiem przyszło, których do zamku nie puszczono. Wnet - 173 to do dworu królewskiego doniesiono i na senatus consilium oskarzono, że bardzo opiekuje się nad Rzpltą i nie należycie przywłaszcza sobie nad pałacem królewskim jurysdykcyą; o czera dowiedziawszy się Lubomirski, że onego winują, i za złe mu biorą staranie, o co i Król do niego list pisał; dał respons z Łańcutu 11 Września, wyrażając rzecz, jak się stała, oraz, iż w Węgrzech wojna, na pograniczu szlązkiem wojska cesarskie, na morzu baltyckiem floty nieprzyjacielskie, w ojczyznie zawieruchy od wojska związkowego, potrzebują czułości należytej. Ile gdy straży skarbowej nie masz, wielkorządzca pałac JKMci opuścił; musiał jako Senator przysięgły i Starosta krakowski, co do jego funkcyi należy, mieć ostrożność, gdyż insygnia WKMci są własne, a tych ludzie starościńscy pjlnują, do którego straży cały zamek należy: wielkorządzca w ekonomii interessować się powinien, a gdy to mnie za złe poczytują, każę żołnierzom ustąpić i jeśli się szkoda stanie, nie mnie winować, co sam osobiście stanąwszy u WKMci, obszerniej wyrażę; z tych racyi i na królewski rozkaz do Króla przybył, we Lwowie będącego. Gdy przyjeżdżał do Lwowa, wielu przyjaciół onego spotykało i Kommissarzów siła mu drogę zajechali; miasto, lubo magistrat zakazywał, z ochotą onego spotykało, w głos powiadając, że dobry skutek kommissyi będzie, kiedy Lubomirski, Marszałek, przybył, co nieprzyjaciele jego i tu cenzurowali, u królestwa onego potencyą oskarzając i do inwidyi onego podając. Przybył też goniec od Cara moskiewskiego do Lwowa Anisko Karpowicz, Stolnik; pokazywał figurę posła wielkiego, tak z kredensu, jako i z assystencyi wielkiej, która tylko posłom wielkim przyzwoita jest; przyjmowali go dworscy z uprzejmością, lecz po kilku konferencyach wydał się, że tylko dla przeszpiegowania, co się w Polsce dzieje, nie dla traktatów pokoju stałego przybył i tylko do lat trzech armistycyum zawrzeć chciał. Zaczem Król, żłożywszy senatus consilium, radził się, jak go odprawić. Senatorowie radzili, że w instrukcyi tytuły księstwa smoleńskiego i czernichowskiego i innych Gar sobie przywłaszczał, przeciwko - 174 dawnym pactom, o co gdy z nim certowali Senatorowie, śmiało odpowiedział: że carska kancellarya dokłada te tytuły Carowi, bo w jego possessyi te xięstwa zostają, i wy Polacy darmo tych tytułów napieracie się, nie mając ziemi w swych ręku. Czem zirrytowany Czarniecki, Wojewoda ruski, odpowiedział: za bożą pomocą wkrótce spodziewam się tem piórem, porwawszy się za rękojeść szabli, że głupi styl pisma waszego w samej stolicy poprawować będę; a gdy nie staje wam atramentu do wyrażenia tytułów Króla naszego, krwią waszą wyraźnie i czytelnie, wydrukuję! Na co rozgniewawszy się Moskal, jako prędki na odpowiedź, rzekł: Nie dziwowałbym się, gdyby to który młodszy, w którym gorąca krew wre, powiedział, a ciebie, już starego, widzę jedną nogą w grobie stojącego, a wojną odgrażającego; nie mogę się temu wydziwować! — Był przytomny od Hana tatarskiego poseł, promowując czem prędszą z Moskalem wojnę, ażeby wiktoryi nad Moskalem otrzymanej, Polacy popierać nie zaniechali, instygował żwawie i na Moskala odgrażał się. Gdy się kommissya przewlekła, zaraz inszemi trudnościami zagajona. Paweł Borzęcki, substytut wojska związkowego, mający komendę nad chorągiewnemi deputatami, umarł we Lwowie przy ustawnych kłopotach febrą zdebilitowany, a dla ustawicznych frasunków spać nie mogący, w aprensyi zostający, z bełskiego województwa rodem. Ojciec jego wojskim bełskim był; z młodu do wojny aplikował się; podczas batohowskiej, w niewolę tatarską do Krymu dostał się, ale z opatrzności boskiej do Lebody lasu od nich uszedł; od Kozaków przecięty, u Wysoczana, Połkownika kozackiego, okrutnego na Polaków tyrana, ciężką cierpiał niewolę; potem uwolniwszy się, znowu udał się do wojska i dosłużył się chorążostwa pod chorągwią Margabi Myszkowskiego, którego Półkownik srodze estymował i w wielkiej z nim przestawał konfidencyi; żołnierska w nim mina i odważny rycerz, u wszystkich miał reputacyą, sumienia był dobrego, swawoli nie pozwalał i rabunków zakazywał; - 175 sam strzegł się pijaństwa, częstował jednak zawsze kompanią, przez co miał w wojsku wielką miłość; obawiał się Królowej Ludwiki, na siebie zagniewanej, że wydał fakcye onej przez kapelana swego i przysłane czerwone złote w korupcyi, odkrył całemu wojsku. Był odgłos, że otruty był, po śmierci nadęty trup wydawał się. Pokazał się Jankowskiemu, towarzyszowi, na ranną mszę ś. idącemu, którego upraszał, by za niego psalm pokutny Miserere odprawił, znalazłszy książkę w ławce w kościele Ojców Jezuitów; gdzie przybywszy, w ławce, jak mu powiedział, znalazł książkę i obrazkiem psalm pokotny naznaczony. Tenże Jankowski powiadał, że troje kajdan na nogach Borzęckiego widział, oraz, że mu Borzęcki zwiastował, że wkrótce kommissya się skończy, już dekret piszą. Po śmierci Borzęckiego dyrektorem deputatów chorągiewnych obrany Janusz Biejkowski, sędzia wojska związkowego, żołnierz dobry i prawa świadomy, oraz interesa wojskowe promowować należycie mogący, przystępny i rozsądny. Ten, zostawszy dyrektorem wojskowych, opowiedział rycerstwu, iż dobra nadzieja zapłaty wojsku, ponieważ z Wielkiej Polski i Prus przywieziono do Lwowa pieniądze. Zaczem obrawszy Posłów, wyprawił do Króla i na kommissyą z supliką, aby chcieli mieć komizeracyą nad zniszczonem rycerstwem na bruku, a jeżeli nie generalną zapłatę, przynajmniej honorarium obmyślili deputatom, i ad rationem zapłaty znaczną summę na wojsko wyliczyć chcieli. Przybyli delegaci wojskowi do Króla, którym przydał Król Jana Szamowskiego, Podskarbiego nadworn. koron., do Kommissarzów instancyjując za wojskiem: stanowczo tedy w kommissarskiej izbie domawiali się żołnierze, czemu pobożny związek w komendzie Niezabitowskiego Starosty lubelskiego będący, który święconemu związkowi bardziej serce rozjątrza niżeli starszyzna, chorągwie około Przemyśla stojące napadać zaczął, wyzywając jawnie do boju; czemu nowo zaciężnym chorągwiom związku pobożnego gotowizną płacą zasługi i już znaczne summy z skarbu onym wyliczono, - 176 a dla wojska zasłużonego nic dać nie chcą, lubo im jawnie dowiedliśmy, iż na 7 lat zapłata nam zaległa. Także moneta w górę podniesiona uszczerbek nasz, gdyż czerwony złoty już 9 złotych szacują, jako to i szelągi Boratyniego z kruszcu miedzi ze szkłem zmieszanego umyślnie dla nas wybite; taka to nagroda krwawych naszych zasług. Nie dosyć tego, poborcy i skarbowi ludzie dobrą srebrną monetę przemieniali na dumnicze wołoskie, aby cale nas plewami zkwitowali. Te i tym podobne delegaci związkowi Kommissarzom Rzpltej podali na piśmie dezyderya. — Na to Kommissarze, naradziwszy się i od Króla wziąwszy informacyą, czterech z koła kommissarskiego wyprawili do zgromadzenia wojskowych deputatów z rezolucyą: że kommissya nie winna, iż tak nierychła zapłata, wojsku należąca, staje się same wojsko winne; że niechcący brać, razem pretendują odliczenia, a tu niepodobna, taką siłę razem zebrać pieniędzy. Związek pobożny, na usłudze JKMci, zostaje ustanowiony dla exekucyi należących podatków na zapłatę wojsku, któremu ad rationem zapłaty skarb odliczył pewną summę; jednak nie ma tego ordynansu od JKMci, aby święconego związku chorągwi lokowanych na zimowe kwatery attakował ludzi. W innych punktach, ponieważ kommissya żadnej zupełnej władzy nie ma, ani Deputaci wojskowi mogą co bez rezolucyi całego wojska, wypłacić żadną miarą nie może. — Zaczem umyślili Kommissarze do Wolborza wyprawić kolegów, aby w kole generalnem z wojskiem mogli zkombinować się i pogodzić na taką summę, którą Rzplta zdołać może wypłacić, a teraz na traktamenta Jmść Panom Deputatom zwyczajne honorarium wypłacić Kommissya deklaruje. Za powrotem zaś Kommissarzow rzeczy pospolitej z Wolborza zupełnie zgodzoną summę rzecz pospolita odłożyć gotowa będzie. Tak na ten czas kommissya lwowska przykładem zubożałego dłużnika nie mogąc iścizny, płaciła honorarium, ujmując żołnierzy, żeby dłużej czekali. — W Litwie także kommissya agitowała się, w Wilnie dla zapłaty wojsku związkowemu na dzień 19go Lipca - 177 złożona, na której Paweł Sapieha Wojewoda wileński Hetman w. litew. i Wincenty Korwin Gosiewski Hetman polny i Podskarbi w. litew. także Jerzy Białozor wileński, Sapieha żniudzki Biskupi i inni Senatorowie i z województw ziem i powiatów stanu rycerskiego Kommissarze zasiadali. Zpierwsza tak jak we Lwowie spokojnie szły rzeczy, czyniąc rachunki z poborcami i skarbowymi ludźmi, oraz likwidując regestra chorągiewne i one zaprzysiężeniem Deputatów chorągiewnych ratyfikując. — Jakże się dowiedziało wojsko, że Gosiewski Het. pol. dla przysługi dworowi stara się w związku zrobić sekcye, na prawe i lewe skrzydło rozłączając związkowych, prawe skrzydło spraktykowane, byle onym zasługi zapłacone, deklarowało przyjść pod komendę królewską, lewe zaś skrzydło uparte było, pretendując zapłacenia zasługi nadgrody, pretensyi, która scissya z praktyki Gąsiewskiego Het. pol. jakoby miała urość, wojsko głosiło. Marszałkiem związkowym był Kazimierz Chwalibóg Żyromski, substytutem Konstanty Kotowski, Porucznik pancerny, królewskiej chorągwi, oba żołnierze weterani, lecz różnych umysłów i fakcyi; Żyromski podeszły w leciech i siła miał dzieci, starał się jak najprędzej z tego związku wywinąć się Kotowski rezolut zważał, że Marsz. ujęty i zkorumpowany nikczemnie, chce substytuta i całe wojsko na mięsne jatki wydać, bo się oddaliwszy od wojska, w Wilnie znosił z Gąsiewskim, iż z chorągwiami w Wołyniu stojącemi miał sekretną kointelligencyą. Co poszlakowawszy, jako krzywoprzysiężcę i zdrajcę wojska złapać rezolwowali się, a onego skarawszy, ubezpieczyć się wojsko starało; przecie te listy do Lwowa pisane od Gąsiewskiego, w których obiecywał wkrótce zbuntowanego wojska przełamać nieposłuszeństwo, które już na dwa skrzydła podzielił swem staraniem; czytano listy w kole wojskowem; po przeczytaniu krzyknęło wojsko: zchwytać zdrajców i nieodwłocznie skarać! — Wyprawili w lot w komendzie Chlewińskiego i Nowoszyńskiego, Poruczników z 500 brakowanego towarzystwa, aby tak Gąsiewskiego, jako i Ży T. II.  12 - 178 romskiego przyprowadzili do wojska, a jeżeliby onych żywcem przyprowadzić nie mogli, tedy żeby onych tam rozsiekali, dawszy ordynans. Tak szkaradny uczynek wspomagała prędkość i sekretna rada, albowiem w nocy przybywszy do Wilna Nowoszyński, jeszcze przyszedł przed świtem do Niewiarowskiego, rezydenta deputatów cliorągiewnych oznajmił mu wolę całego wojska i informowany od Niewiarowskiego, że Zyromski w klasztorze Ojców Karmelitów bosych stoi, tam go słuchającego mszy znalazł w kościele z którym podufale rozmówiwszy się, opowiedział mu wolę całego wojska, że go potrzebuje, aby stanął w wojsku i dał rachunek z funkcyi swej; niechciał z pierwsza, ale widząc taki tłum, pokazywał, że dosyć czyniąc woli związkowych, gotów jechać. Z kościoła wyprowadzony, gdy na konie wsiedli żołnierze, między końmi piechoto prowadzony aż do rudnickiej bramy. Użaliwszy się syn Zyromskiego nad ojcem urazy, strzelił z pistoletów; z jednego chybił, z drugiego przestrzelił ramię towarzyszowi; nie mógł ojca ratować i owszem przyspieszył śmierć ojcu, albowiem zirrytowani na przedmieściu rudnickiem, związawszy go, na konia wsadzili go, o co gdy z fukiem i przegróżkami, za tą konfuzyą upominać się odgraża, dano mu obuchem w łeb srodze i poprowadzony do wojska, w Dubinie folwarku do Wołby należącym, mil trzy od miasteczka rozsiekany został i niekazali go grzebać, żeby wszystkim zkorumpowanym był postrach. Większa odwaga a podobny sukces Chlewińskiego w szkaradnym uczynku stał się; ten podług dawnej znajomości z tyłu wszedł do stancyi Gąsiewskiego i w puszczony jako konfident aż do pokoju, gdzie Gąsiewski, Hetman, sypiał. Żona Hetmana otworzyła mu drzwi do pokoju, gdzie wymawiał się, iż importunem jest podufale; Hetmanowi doniósł kilka interessów potem opowiedział wolę wojska, aby jako Hetman jechał zaraz do wojska i dał wywód z siebie, za co tak długo kommissya przewlekła się. Na co Gąsiewski odpowiedział, że jest niedyspozyt; straszny mam ka - 179 tar, nietylko do wojska jachać, ale i na ratusz, na kommissyą wyniść nie mogę. Ale toworzysz Jesman mu replikował, iż jest u nas doktor, który JMpana uleczy. Skaranie boże jawne było, całą noc piechota na warcie była, już w dzień odeszła i dworskich więcej 200 było około po gospodach stojących, podobną pijatyką przez noc w kostki i karty graniem zabawiali się. Na wschodzie słońca twardym snem uśpieni przesypiali się; miał też przestrogę od przyjaciół, aby trzeciego dnia strzegł się niebezpieczeństwa życia; nie uważał tego, jako Juliusz Cezar trzeciego dnia Marca, by się strzegł, napominany, mimo się to puścił. Tak to przeznaczenie boże musi się sprawdzić, choćby i przestrogi były. Bo Chlewiński powtórnie Hetmanowi wolą całego wojska przełożył, aby co prędzej jechał. Zadumawszy się, z łóżka wstał i ubrawszy się raptem, nie pytał się dokąd ma jechać, ani się bawiąc, wsiadł do kolaski, a tu uszykowane towarzystwo w tropy, z dobytemi szablami stało w rynku, odgrażają, nawet z koni zsiadłszy kilku, pare koni do kolaski założyć kazali. Nie było komu dać ratunku; właśnie jak wilk bierze, z pośród miasta ludnego porwawszy, wyprowadzili. To się działo o 8 godzinie w Wilnie; nikt za Gąsiewskim nie jechał z sług jego, oprócz stangreta, co go wiózł, Piotr tylko Rudomina chorąży Oszmiański, Konsyliarz związkowego wojska jechał, jak rozkazało wojsko. Jaki był strach dla niespodzianego tumultu i gwałtu wypowiedzieć trudno. Odwaga zaś Chlewińskiego wielka, który wyprowadziwszy Het. Pol., znowu się do miasta wrócił, i do Sapiehy Het. wielkiego przybywszy, czyni tę relacyą; że to uczynił jako miał sobie od wojska rozkazano; uprasza zatem Hetmana Wiel., ażeby nie urażając się o to, raczył Kommissyą kontynuować. Do Wołpy Gąsiewski Hetman polny i podskarbi W. Litt. przywieziony dnia 25 Grudnia, gdzie go stek wojska po odprawionem kole rycerskiem obtoczył w kolasie. 12* - 180 Rozumiał z pierwsza, że mu czynią honor, witając go; gdy go spytają, coby miał odpowiedzieć deliberował; aż tu znagła napadli na niego z furyą, wyrzucając mu na oczy zdrady jego przeciwko związkowi, nazywając onego zdrajcą wojska i ojczyzny; drudzy napominali go, aby się na śmierć gotował. Chciał się wymawiać, lecz nie mając żadnej rady i pomocy, usiadł na gromadzie kamieni, księdzu spowiadał się; nie dali księdzu absolucyi skończyć, okrzyknęli go, żeby się nie bawił, a dość uczynił wyrokowi wojskowemu, który całego związku głowę w momencie uciąć deklarował. Zaczem Gąsiewski Hetman widząc niechybną śmierć, jako był rycerskiego serca i umysłu i tak wielu zwycięstwy wsławiony, odważnem sercem na śmierć szedł, czekając który na niego pierwszy rzuci się. Najpierwszy Nowoszyński i Narkiewicz strzelili do niego; padł tedy; przyskoczywszy gromadą, gromadą strzelali aż go rozstrzelali. Długo ciało leżało, aż stangret zawinąwszy w kobierzec złożył, póki żona niedowiedziała się o tern nieszczęściu i okrutnem a bezbożnem zabiciu męża swego, a przysławszy łudzi z wozem, krwią zbroczonego do Wilna zawieść nie kazała. Zacność urodzenia Gąsiewskiego starożytna, ojciec był Wojewodą smoleńskim, Senator rozumny i poważny, w tej estymacyi był u Króla Władysława 4go, że go Posłem zrobił do Króla Francuzkiego dla windykacyi Królewicza natenczas Kazimierza, zatrzymanego od Francuzów, jako się wyżej namieniło; syn jego Wincenty wspaniałego serca, i odważny do boju, do wszelkich ministeryów sposobny, nic mu nie było trudnego tak wojować, jako w senacie wotować; ale bardzo utopił się w fakcyach Królowej Ludwiki, co mu upadek przyniosło. Pierwej u Szwedów w niewoli był, potem od Moskwy zgodą ułowiony i zniesiony, lat dwa niewolą cierpiał, jednak bezpieczniejszy był życia od nieprzyjaciół, niż od swoich, które teraz w ojczyznie bezprzykładnie stracił, Wielką - 181 miał emulacyą z Hetmanem w lit., co nie tylko zaszkodziło samemu, lecz i ojczyznę gubiło. Jakoż niezbyt chwalebna ta emulacya i chciwość promocyi siebie, przez winy drugiego siebie i ojczyznę niezgodni wodzowie gubią, nie mając zgody między sobą, czynią w wojsku dywizye, a przez to niesnaski, trymfować mogący lud gubią i tracą, reputacyą złą jeden drugiemu czyniąc na przekor, umykają posiłków, ani ratują kollegi przy niezgodzie truymfować chcącego. Tak poległ Senator od szlachty, Hetman od żołnierzy, nad którymi miał komendę, nie oni nad nim; okrutne i większe niż dzikich narodów, a niesłychane okrucieństwo. Za cud starożytność powiada, iż mistrza muzykantów smyczkami uczniowie zabili; tu rzecz bezprzykładna, że Hetman wojsko nie mające nad nim jurysdykcyi bez żadnego sądu i dowodu zamordowało, wielką ochydę narodowi swemu uczyniwszy. Lubo pomsta Boska złoczyńców nie minie, jednak w swem okrucieństwie, tak byli zuchwali, że do akt publicznych podawszy manifestacyą dowodzili, iż słusznie podskarbiego Lit. i Het. Pol. skarali; wyprawiwszy Posłów swoich do prymasa korony Polskiej, dowodzili przed nim zdrady Gąsiewskiego nie tylko przeciwko związku, ale też i przeciw ojczyznie, którą ratując, musieli się osrożyć dla przykładu. Nastąpiło potem straszne powietrze w Polsce, od którego ten się tylko uchronił który porzuciwszy wszystko w gęstwinach i jaskiniach, tułał się, choć głodu przycierpiał, nie tak w miastach wielkich srożyło się, jako po wsiach, wymiatając ubogich kmiotków; bo w miastach mieli prezerwatywy, tu zaś nie mają, ubóstwo cięższe nad powietrze cierpiało exekucye kontrybucyi na wojsko. Tak albowiem wymyślone na ubostwo pogłówne ludzi ubogich ciemiężyło, że porzuciwszy domostwa, nie zasiawszy na zimę, za granicę uchodzili, wielu nie mając czem placić, sami się pomiędzy zapowietrzonych udawali, aby przez śmierć utrapienia tego pozbyć mogli. Nie dosyć tego; głód ciężki nastąpił, moneta fałszowana, podrożały kupne rzeczy, a związkowi zabronili spławu zboża do Gdańska, a zatem ojczyznę bez nabycia pieniędzy - 182 do ostatniej nędzy przywiedli, bo przeszłych lat żyzne urodzaje nie tylko wystarczyć ludziom mogły do pożywienia, ale i do cudzych nacyi przedać było co, a zaciągnione pieniądze do ojczyzny sprowadzać. Po to przybyły floty holenderskie, a nie mając czem ładować okrętów, utyskowały, i ztąd urosła nowina, niby przybywającyh wojsk szwedzkich i francuzkich, podczas sejmu przeszłego nie jednego strworzyła i wojsko do zabronienia spławu zbóż przymusiła. Tak we Lwowie jak w Wilnie kommissye niedoszły; dwór też do uspokojenia zabierał się szczerzej, sprzykrzywszy sobie tak ciężkie zamieszanie, ile gdy próżne nadzieje przeciągnienia wojska do związku zniknęły, inaczej wojsku nie zapłaciwszy co winno, nie mieć posłusznych sobie. Złożył Król senatus consilium, na którem uradzili, aby wysłać do Wolborza, gdzie związkowi założyli sobie do obrad stolicę i tam z całem wojskiem kapitulować. Na co Kommissarze delegowani Książę Floryan Czartoryski, Biskup kujawski z wojskowymi mający już przyjaźń, Krzysztof Rupniewski wojski krakowski i kommissyi lwowskiej Vice-Marszałek, Chryzostom Giżycki sędzia ziemi wieluńskiej, Stefan Sarnowski Chorąży łęczycki, Rogacyan Pstrokoński Podkomorzy brzeski kujawski; chcieli tam i Hetmani przybyć, jako Król życzył, jeżeli nie dla objęcia władzy, przynajmniej dla umitygowania związkowych zawziętości; także i Jan Zamojski jako Generał-Leutnant cudzoziemskiego wojska chciał być w Wolborzu. Lecz Marszałek związkowy nie radził, aby przybyli Hetmani i Zamojski: raz że wojsko miał niekontente, iż deputaci ze Lwowa z niczetn powrócili, drugi, obawiając się, żeby przykładem litewskiego związku na Gąsiewskim okazanym, nie zburzyło się i tu wojsko; zaczem lubo z nieukontentowaniem powrócić się nazad Hetmani musieli i Zamojski. Kommissarzów przyjęli należycie, naznaczywszy onym gospody, i do konferencyi dni, osobliwie Biskupa kujawskiego - 183 szanowali jako Pana miejsca tego, zamku onemu w Wolborzu ustępowali. Nie chciał na ten czas obejmować zamku, ale otrzymawszy audiencyą, remonstrował wojsku mówiąc: jeżeli kogo teraźniejsze utrapienie ojczyzny to jest powietrze, głód, nędza ubogich ludzi nie poruszy; ten nie tylko chrześcianinem i człekiem nazwać się nie może. Nigdy w takiem utrapieniu nie była ojczyzna, tak od niezgodnych sąsiadów, jako zmyślonych przyjaciół i jawnych nieprzyjaciół; bo natenczas zagraniczne trapiły nas biedy, a wewnątrz była zgoda, konfidencya, braterska miłość, dla tych przyczyn niedbaliśmy na nieprzyjacielskie prześladowanie; teraz zaś rozróżnieni jesteśmy, jeden drugiemu nie podufa, jeden z drugim nie ma konfidencyi, w podejrzeniu ma brat brata, bo ojców naszych cnoty nie mamy, to jest miłości i zgody; obyczaje stare porzuciliśmy, szczerości nic, i nacóż się dziwować, że Polski w Polsce szukamy. Pod tem nieszczęściem Król JMśc Senatorowie i wszystkie stany ojczyzny, począwszy od najwyższej głowy do ostatniego kmiotka, zostajemy; zaczem wszyscy jako na odgłos dzwonu znak dającego o pożarze rzucić się powinniśmy do ratunku ginącej Rzpitej, czyni dość z siebie JKMść tak ua przeszłym sejmie jako i na kommissyi lwowskiej, nakłaniając stany wszystkie królestwa polskiego, aby należąca zapłata wojsku zupełnie obmyślona była, amnestya związkowi utwierdzona, zapłata i wszystkie pretensye wojskowe podług słuszności uspokojone były. Dla czego do niepraktykowanego nigdy sposobu rzuciliśmy się, otaxowawszy głowy, honory i urzędy nasze, byle tyle zebrać pieniędzy, siła wojsku należy; widzicież tedy cne rycerstwo szczere nasze staranie, widzicie i niedostatek nędznej ubogiej ojczyzny, a zważywszy utrapienie jej, pokażcież się synami nie wyrodkami, i miejcie nad swą matką ulitowanie, a wasze pretensye sprawiedliwe, którym zadosyć Polska uczynić nie może, chrześciańską kompassyą zmiarkujecie. Co wyraźniej opowiem; należy wam więcej 25,000,000 i to mała cena prac, krwi rozlania, odwag, postrzałów i strat - 184 waszych; ale gdy wasza matka nie ma zkąd wziąść i tego, co z nią czynić będziecie? dla ubóstwa matki swej ojczyzny nie wyrzeczccie się, a ojczyzna utrapiona wyssawszy ostatnią kroplę krwi z ubóstwa pozostałego od srogości powietrza, od nieprzyjacielskich inkursyi, od zgłodniałego tłumu ludzi, nie więcej może nad 8,000,000 zebrać w gotowiźnie Zatem co ma, to wam daje, więcej ani obiecywać może, ani obiecawszy starczyć. Weźcie tedy to i tern się kontentujcie dla miłości ojczyzny; więcej wam obiecywać, tyło was zawodzić a Rpltą, do ostatniej przywieść ruiny; narzekacie, że kommissya was zawiodła, a kommissya na was narzeka że opanowawszy dobra królewskie i duchowne w swych ręku poddanych macie, którzy dawać i zwozić do Lwowa powinni lecz nikt przywieść nie mógł, a zatem sami sobie szkodę udziałaliście. Ale powiecie, że mało na zapłatę naszą 8,000,000; odpowiadam, że siła; zważcie tylko, czy słusznie tego pretendujecie? już to lat 2 niesłusznie Rzpltej z 13,000 łanów w królestwie polskiem będących hyberny wybraliście na 20,000,000, co do kapitału zasług waszych podług Boga i sumienia rachować nałeży. A cóżeście nam szkody zrobili, zakazawszy spławu zboża, z którego tylko Polacy zaciągają pieniędzy; a co większa życie, honor, zacne urodzenie, obejście i fortuny, kto wam dał? ojczyzna nasza! nie srożcież się tedy nad nią, ale jak z matką postępujcie, a czego wziąść i wymódz nie możecie, darujcie to Rzpltej, gdyż tego pretendować, czego wydrzeć, by najokrutniejszy nie może, jest to samych siebie gubić. — Co tak wyraźnie wywiódłszy Biskup, wielce zmiękczył, z resztą na konferencyą dalszą zachował się, traktując z wysadzonymi od wojska Posłami o uspokojeniu związku, ażeby różnych kontrowersye nie zdały się zatłumić wojskowych delegatów, przyłączyli do siebie Kommissarze Posłów od Senatorów, jako to Prymasa, Bonawenturę Madalińskiego i Piotra Dunina prałatów Gnieźnieńskich; od Hetmana W. koronnego Potockiego, Sebestyana Machowskiego Rotmistrza weterana; od Lubomierskiego Marszalka wiel. kor. i Hetmana pol., Jana Woja - 185 kowskiego Chorążego przemyślskiego i Zygmunta Chynek, Łowczego podlaskiego. Zszedłszy się do sali Biskupa kujawskiego w Wolborzu z delegowanymi od wojska, sposoby do uspokojenia związku podawali; nie mogła się zacząć konferencya bez zasady, bo niektórzy ze związkowych na Rupniowskiego, Wojskiego krakowskiego inwektywę uczynili, że za pozwoleniem jego, jako Prezydenta kommissyi i teraz szelągi biją, lubo na sejmie zakazano więcej tej monety robić, a wszystko to na wy kwitowanie wojskowych zasług fałszywą monetą, a bez tego tak wysoko podniesione ceny towarów dla tych szelągów. Także na Pstrokońskiego, Podkomorzego brzeskiego kujawskiego wojsko czyniło akklamacyą, że siedząc u stołu wymówił się, iż opak się dzieje, musiem tych prosić, którzy nas powinni upraszać, a jeżeli żołnierze nie chcąc zważać na prośby Rzpltej, ma ojczyzna nadzieję dobrą w niewiności swej i JKMść ma dość sił tak cudzoziemskich jako i ojczystych któremi ten upór związkowych może przełamać, a obrazy majestatu swego upomnieć się, w których aklamacyach i zwadach dwa dni bawili. Nie trudno było zajątrzonemu żołnierstwu o słowa, gdyż głodnemu lada co zawadzi, ponieważ deputaci zo Lwowa powrócili z niczem, musieli cierpliwie znosić Kommissarze, poki te burdy nie uśmierzyły się, expostułowali starszyznę, aby te huki uśmierzali, nie odbiegając pożądanego uspokojenia , które za pomocą Bożą skleić się może. Zaczćm jako na burzliwem morzu, gdy się uspokoiły nawalności przeciwnych wiatrów, zaczęli znowu traktować, dowodząc, że bardzo skarb Rzpltej wyniszczony; wojskowi zaś delegaci wszystkie skarbu rozszarpanego prześpiegowawszy sekreta, w klar powiadali, że na prywatne fakcye i korrupcye, należące żołnierzom pieniądze, skarb porozdawał. Zaczem znowu z tej kontrowersyi urosła zwada, że, nieskończywszy nic, chcieli Kommissarze odjechać, powiedziawszy: gdyż nasza cierpliwość i łatwość dla ratunku ojczyzny nie ma u Wmść Panów respektu, i owszem jedyne urąganie, zaczem nie przyczyniając ujmy dostojeństwu JKMci, którego - 186 sumnieniem zaszczycamy się, niech się nam godzi pożegnać Wmść Panów. Lecz Książę Czartoryski Biskup kujawski wstrzymał Kommissarów mówiąc: nie trzeba deputatom desperatom dodawać zawziętości, bo głodny szalonemu brat; jak się wyburzą, sami się postrzegą, z czasem ten upor ustanie, byle starszyzna dobrą radą Wmść Panów uspokoiła się i drugim wyperswadują zaniechać tych chałasów. Dnia 15 Grudnia gdy się Kommisarze wraz z Biskupem przybierali do drogi, kazawszy układać rzeczy do wozów, zatem gromadami wojskowi do stancyi Księcia Czartoryskiego Biskupa kujawskiego przychodzili, upraszając go, ażeby nie skończywszy traktatu wojskowego nie chciał odjeżdżać. Ledwo ci wyśli drudzy z ukłonem następowali, na ostatek Osczepalski Konsyliarz związkowy przybył, prosząc Biskupa, żeby się wstrzymał z wyjazdem. Zatem i sam Świderski przybył z ukłonem do Biskupa, wymawiając się, iż w tak wielkiej ciżbie nieukontentowanych żadna rada niemoże umitygować zawziętości, tylko czas, w którym muszą się spostrzedz, i od tych impetów wstrzymać się; zaczem tak Biskupa jako Kommissarzów obligował, aby dla dobra pospolitego darowali kilka dni, nie odjeżdżając i swych tak ciężkich trudów i fatyg poniesionych nierzucają nadaremnie. Co zważywszy Biskup i Kommissarze wozy w drogę wyprawili a sami znowu do zamku na konferencyą przybyli, gdzie Biskup wymówił: dla czego Wmść Panowie nas z drogi zwrócili? zatem wszyscy krzyknęli: wiwat Król Kazimierz Pan nasz! wiwat JMci Panowie Kommissarze Rzpltej! potem do pokoju bliższego pośli, a wyrugowawszy arbitrów od poranku aż kilka godzin po południu certując, zgodzili się na te punkta: Pierwsza. Amnestyą i niepamięć przeszłych tranzakcyi w wojsku związkowem, aby JKMść swojem dyploma wydanem approbował, i całej kommissyi przysięgą, tudzież trybunałów Lubelskiego i Piotrkowskiego approbował, a na - 187 przyszłym sejmie za zgodą trzech stanów Rzpltej przez konstytucyą aby utwierdzono. Druga. Dla respektu i miłości ojczyzny wojsko związkowe ustępuje summy krwawych swych zasług i tylko się kontentuje summą 9,000,000, która tym sposobem ma się wypłacić, to jest, gotową summę 6,000,000 za 6 niedziel od daty dzisiejszej deputatom cliorągiewnym we Lwowie Rplta ma wypłacić bez zawodu, siódmy 1,000,000 towarami na kredyt Rzpltej u kupców, aby wojsko mogło odebrać, Rplta kupców upewni; osmy 1,000,000 na pewnych delatach po województwach przez exekucyą żołnierską ma sobie wybrać wojsko: dziewiąty 1,000,000 z ceł i podatków Rzpltej extraordynaryjnych wojsko ma wybrać, potrąciwszy to, co już wzięło. Trzecia. Odebrawszy summę 6,000,000 wojsko zaraz z dóbr królewskich i duchownych w zastawie będących ustąpić obowięzuje się. Czwarta. Związek po odebranej zapłacie skutecznej ma się zwinąć i rozwiązać, a wojsko do usług JKMci pod władzę hetmańską ma pójść. Piąta. Za związkiem litewskim, aby on swą zapłatę mogł otrzymać od Rzpltej i tęż łaskę i fawor uznać, pokornie święcony związek koronny uprasza i waruje sobie, jako współbracia i poprzysiężoną mający wiarę. Szósta. Traktat teraźniejszy dla większej twierdzy i waloru wzajemnie tak Kommissarze wojska, jako wojsko kommissarzom, że go dotrzymają, zaprzysiądz obowięzują się; a jeżeliby w sześć niedziel po nowym roku, nie stała się satysfakcya wojsku, tedy z obu stron wolno będzie tego traktatu odstąpić. Siódma. JKMść i cała kommissya we Lwowie niniejszy traktat mają potwierdzić, który za poddaniem podpisu przez kommendę mającego nad deputatami chorągiewnemi JKMść ma podpisać. Taka kapitulacya stanęła Rzpltej z wojskiem związkowem, lubo przedtem za nieprzyjaciół onych ogłosiła była, - 188 podług dawnych praw; jednakże, uznawszy słuszną pretensyą o zasługi wojskowe, jako matka dziatki przygarnęła rycerstwo, mając pogranicznych nieprzyjaciół, nad swojem wojskiem czasu nie było srożyć się. ROK 1663. Toż jeszcze zamięszanie w ojczyznie nie ustało. Tak pracowity traktat w Wolborzu stanął , ale Król z niego nie kontent, że wojsko bez pieniędzy służyć nie chciało, a Król chciał wojować z nieprzyjacioły ojczyzny; bez żołnierzy zaś trudna wojna; żołnierz bez pieniędzy i zapłaty być nie może; zapłata trudniejsza gdy pieniędzy nie stanie, bo te na niepotrzebne expensa rozszafowane. Król Kazimierz z Królową Ludwiką w Żółkwi, mieście Sobieskich domu, święta Bożego Narodzenia odprawował, solennie od Chorążego koronnego dziedzica Żółkwi traktowany. Na Nowy rok do Lwowa odjechał, bo tam bytności królewskiej żądali powróceni od wojska z Wolborza Kommissarze i z Ukrainy tak śpiegowie jako i Posłowie przybyli, donosili, że ukraińskie Kozactwo w wielkich scysyacli i zamięszaniu zostają, certując o hetmaństwo kozackie, a i czerń pokoju między sobą nie miała. Traktaty Hadziackiemi Rzplta uspokoiła była w Ukrainie zamięszanie, ustanowiwszy Hetmana jakoby namiestnika królewskiego, niższą starszyznę, aby sobie Kozacy obierali pozwoliwszy, przyjęła zagłużonych Kozaków do klejnotu szlacheckiego. Lecz pospólstwo swywolne dawnego jadu przeciwko Polaków z serc swych nie wyrzuciło, po całym świecie szukali sobie panów, którzyby owych od poddaństwa Polaków zasłonili. Zaczem Piotr Dorosz z swymi pobratyńcami Turkom poddać się życzył; zważając potencyą Ottomańską spodziewał się Polakom obronić, choć w niewoli Tureckiej jęcząc; zadnieprscy Kozacy, których Hersztowie Sjerko i Brzuchowiecki dla syzmatyckiej wiary woleli Moskwie hołdować, i Moskwa spostrzegłszy się, łaskawie z Kozakami obchodziła - 189 się osadziwszy też fortece prezydyami swemi, wielu w posłuszeństwie utrzymywała. Królowi Kazimierzowi rzadko który był życzliwy, lubo Jan Wychowski Wojewoda kijowski perswadował Kozakom, aby spokojnie żyć chcący, Polaków trzymali się i chorągwie w Kommendzie Tomasza Chłopickiego i Jelskiego będące na zimowych kwaterach, życzliwych Polaków zaszczycali, a najbardziej Han krymski z Tatarami buntowników uśmierzał, bo tych co Moskwie życzliwi byli, jako nieprzyjaciół prześladował. Sjerko zaś z Kozakami ustawnie Ordzie naprzykrzał się, który z Porohów na Dnieprze będących wpadł do Krymu i między Dnieprem a Bohem będącej Ordzie Budziaki nazwanej, mieczem dokuczał. Już też Kozacy zapomnieli Wyhowskiego przyjaźni i zasług, który za życia Bohdana Chmielniczenka szalone i pijane onego umysły, swą radą moderował i rezy kozackie do tej sławy przyprowadził. Najbardziej mu szkodziła u Kozaków senatorya województwa kijowskiego w Polsce przyjęta i dyskredyt zrobiła, że jako szlachcicem polskim będący bardziej Polakom sprzyja. Zaczem rzucili się wszyscy do Juraszka Chmielniczenka, syna Bohdana, spodziewając się, że jako ojciec z niewoli Polaków wybił się, tak syn jego utrzyma onych przy swobodnej swawoli i buntach wkorzenionych; lecz się zawiedli na synie, bo podczas cudnowskiej bitwy przełamany, uczynił votum być zakonnikiem, który dotychczas oxłwłoczył intenoyą swoję, ukrywając zamysły, zbrzydziwszy obłudy światowe, a zważywszy niestatek i burdy kozackie, oraz mając przed oczami nieustającą wojnę Polaków Z Moskwą i Ukrainą. Niedaleko Korsunia jest monastyr Olszanica nazwany, Bazylianów, dokąd starszyznę kozacką zwabił, najbardziej życzliwych ojcu swemu, puściwszy echo, że się z nimi ma naradzić o wielkich rzeczach, należących do Ukrainy. Gdy się zjechali, przypomniawszy onym zasługi ojca swego, że podobnych uczynić nie może w młodości lat swoich, i nie - 190 mając tego szczęścia co ojciec, życzył wszystkim aby się Turkom poddali; inaczej od niewoli Polaków, dawnych swych panów, uwolnić się nie możecie. O sobie oznajmił, że dawne przedsięwzięcie do skutku przywodząc, do zakonu wstąpić rezolwował się, starając się o zbawienie swej duszy. — Okrzyknęli go Kozacy, odradzając mu tego; drudzy zagniewani, że onych odstępuje, przeklinali go i niech idzie do diabła, gdy z nami żyć nie chce, a ztchorzywszy kapturkiem okrywa głowę. Znajdziemy takiego, co nasze utrzymywać będzie swobody. Zaczem podczas wodochryscz ruskich w dzień trzech królów oblekł się i miasto Juryszka Geskon nazwany. Tak sukcessor męzkiej płci sławnego ojczyzny zapalacza, ukrył się do czasu pod sukienką klasztorną, zważając następujące krwi rozlanie, który z klasztoru wywleczony, w Wolborskiej pokutował wieży, a potem uwolniony, znowu z klasztoru wyprowadzony, od Turków Księciem całej Rusi ustanowiony, miasto kaptura mitrę nosić usiłować będzie. Po wstąpieniu do zakonu Chmielniczenka, rzuciło się Kozactwo do obrania Hetmana wojsk zaporożkich, przywłaszczając sobie władzę elekcyi wodza, niechcieli temu podlegać, którego by sami nieobrali. Siła była konkurentów do tego, jednak respektując na zasługi Wychowskiego sławy mu tej umykać obawiali się, ale dowiedziawszy się, iż Senatorem polskim będąc sam, niechce być w zamięszaniu u zbuntowanego Kozactwa; złożyli w Czechrynie elekcyą Hetmana. Zjechali się tam wszyscy; najpierwszy konkurent tam był Iwan Nieczaj, mający Bohdana Chmielnickiego córkę Stefanidę, ale ten już bardzo stary był. Drugi konkurent Paweł Tetera na Polesiu zrodzony, uczył się nie źle z młodu, i wiele peregrynował, dwa razy był od Chmielniczenka Posłem do Konstantynopola, i z natury biegły człek i sprawny, miał także córkę Bohdana Chmielnickiego Helenę, wdowę po Danielu Wychowskim pozostałą, która tak skarbami ojcowskiemi, jako i męża pierwszego zalecona, zwyciężyła innych konkurentów, że dla niej Tetera męża jej, - 191 zgodnie wszyscy Kozacy obrali Hetmanem zaporoskim, lubo myślał, że tego nie potrzeba. Potem Pułkownicy winszowali Teterze hetmaństwa, wielkiemi okrzykami, i wyniósłszy na krześle z pokoju, Kozakom pokazywali, podniosłszy go w górę; pospólstwo zgadzając się na obranie onego, czapkami rzucali, któremi gdyby nie zanieśli do środka, zarzuciliby go i przybić mogliby. Zaczem na ganku siedząc, dał się widzieć wszystkim, starszyznie podarunki i akomodacye deklarowane kazał rozdawać, na czerń kazał rzucać drobne pieniądze, oraz kilkanaście kuf wódki pospólstwu wystawić. Między Kozakami sławniejsi byli Półkownicy: Nieczaj, Izydor Karpeńko, Hrehory Leśnicki, Bohdana Chmielniczenka poufały przyjaciel, Michał Chanienko, Eustahy Hohol, Samuel Zarudny, sędzia wojska zaporozkiego, Hrehory Hulanicki, Stefan Jachowski, Kulka Oboźny, Sierkow 2., ale ci zawsze z Ordą wojując, niechcieli Królowi Polskiemu hołdować. Potem obrany Hetmanem Paweł Tetera, do Króla posłów wyprawił, donosząc, że Kozacy zaporozcy nie mając Hetmana, i bez porządku zostając, ponieważ jeden został zakonnikiem, drugi Senatorem polskim będąc, nie chce więcej z Kozakami przestawać, zaczem mnie przymuszają, abym się tej funkcyi podjął, czego ja bez woli JKMści niechcę akceptować. Był w poselstwie od niego do Króla jegomości Hrehory Hulanicki szlachcic z urodzenia, ale dawno u Kozaków służący, z drugimi remonstracyą czyniąc i poprzydawał: że Tetera niechce się tej funkcyi podjąć, aż Kozacy wszyscy zgodzą się, i poddadzą się WKMci jako prawdziwemu i należytemu panu swemu, dopiero rezolwować się może podjąć tej władzy. Tenże Hulanicki czynił rela— cyą, że na senatus konsilium o niestatku Kozaków, którzy przychylniejsi są do Moskalów, łatwiej by mogli się na stronę Rzpltej skłonić, gdyby JKMść z wojskiem potężnem na Ukrainę przybył; czem Króla za serce ujął, bo Król tego sobie życzył, aby z wojskiem wkroczył na Ukrainę. Dał też Tetera znaczne summy Samuelowi Leszczyń - 192 skiemu strażnikowi kor. na dobrach w zastaw, przez co mając w Polsce posessyą, upewnił kredyt siebie u Rzpltej, azatem dał mu Król przywilej na hetmaństwo zaporozkie, oraz Kommissarzów deklarował wysłać na Ukrainę, dla odebrania przysięgi na wierność Królowi i Rzpltej, tak od Hetmana, jako i starszyzny wojska zaporozkiego, tudzież aby zachodzące krzywdy mogli rozsądzić, i o duchowne urzędy do prezenty królewskiej należące uspokoić emulacye, ponieważ bez królewskiej kolacyi kto duższy one sobie przywłaszczał. Dla zamięszania i kłótni w Polsce, znowu Moskiewska potencya powstała na Ukrainie, wszędzie werbując ludzi, i wielkie na wojnę preperatoria czyniwszy, różnemi wojennemi rysztunkami i amunicyami napełnione prowianty z Moskwy Dnieprem sprowadzali, magazyny wielkie zakładali. Za Dnieprem miał kommendę Ramadanowski stary żołnierz, Wojewodą nazwał się; Nakaźny kozacki przy nim był Samczeńko nazwany, stary Pułkownik, i doświadczony żołnierz, i wielką miał miłość u Kozaków, potem oskarzony przed Moskwą, że jakoby miał buntować, degradowany z urzędu, a oddany urząd przekaznego Brzuchowskiemu, a Samczeńka do ciężkiego więzienia wsadziwszy, jakoby miał się przedawać na stronę Polską, potem w więzieniu został zabitym. 3000 wojska piechoty miała Moskwa, które po fortecach rozłożona, zapłatę dawała Ukraina, prowidowała to wojsko, przytem 4000 było kozackiego wojska przy Moskwie, do wojny sposobnych ludzi, i wierni Moskalom, którym na imię carskie corocznie przysięgali. Ażeby za serce Kozaków uchwycili niepodawnemu postępowali, ale puściwszy cugle Kozakom wolno, nie srożyli się nad występnymi, tym onych przychęciwszy, chcieli przy wiernym poddaństwie onych utrzymać, nieczynili exakcyi ciężkieh, ani zdzierali pospólstwa, owszem wszelkie handle wolne wprowadzili, dla zawzięcia przyjaźni z Moskwą, przytem wiarą syzmatycką z Kozakami zgadzali się, Polskiego imienia ani wspominać godziło - 193 się, tak z nienawiści panowania Polaków, jako pobratymstwa z Ordą. We Lwowie wielkie starania i zamięszania coraz przybywały na radzie królewskiej; drabowano traktaty Wolborskie z wojskiem, które niepodobały się Królowi, że tak siła obligowali się, na Kommissarzów narzekali, że tak szczodrzy byli, na co pozwolili, skarb Rzeczypospolitej wydołać nie może. Tu się skąpymi czynią, gdzie się należy płacić podług Boga i sumienia, krwawie zapracowane zasługi, a sami na niepotrzebne expensa i nienależące fakcye szczodrze rozszafowali gotowiznę ze skarbu. Gniewał się Król srodze, że nie przyjęło wojsko związkowe Hetmana, to sobie za obelgę przypisując, że za tak ciężkie prace i szczere staranie, takową mieli nagrodę; Kommissarze musieli to znosić cierpliwie, póki Król nieochłonął w swym gniewie. Trudno było wmówić, kiedy Prażmowski Kanclerz tak na Rzpltą zawzięty, jedynowładny rządca, nie minister, chciał to na wojsku związkowem wymódz, żeby darmo służyli, a co krwawie zasłużyli, żeby się o to nie upominali. Żołnierzów sługami Rzptej nazywa, a myta onym niechce płacić, gani traktaty poczciwych ludzi, Księcia Czartoryskiego biskupa kujawskiego i kommissarza nazywa niewolniczą tranzakcyą i dostojeństwu Królewskiemu siła ujmującą prerogatywy. A prawo Boskie nie wyłącza ni Króla, ni kapłana, tylko: winieneś, zapłać, mówiąc, co należy cesarzowi oddaj cesarzowi, co Bogu oddaj Bogu. Nie miało i rycerstwo związkowe rady dobrej, że gdy onym płacić, co zasłużyli nie chcą, na co więcej służyć tymże obiecywali? Należało, odebrawszy zapłatę nie wiązać się w służbę nową; niechby tych zaciągali, co im darmo służyć mogą; lecz wojsko dla miłości ojczyzny cierpliwie to znosiło, co za swoję własność w takowem prześladowaniu zostawało, darowawszy tak wiele ojczyznie, jeszcze chcieli onym Rzpltą wydrzeć. Czarniecki także Wda Ruski, dla respektów Królewskich odstąpił wojska, przez które do tej reputacyi przyszedł: narzekał na upór wojska Rzpltę gubiącego, a sam nigdy darmo T. II.   13 - 194 tejże ojczyznie nie służył, owo zgoła tak się dworskie rady utopiły w kłótniach, że słusznej pretensyi wojskowych zasług umykając, chcieli domową Sarmatów wkrzesić wojnę, srożąc się ua tych bez żadnej potencyi, którzy, gdyby miłością ojczyzny nie hamowali się, jak drobne robaszki onych pognieść by mogli. I gdyby powaga zacnego i pobożnego biskupa kujawskiego Księcia Czartoryskiego, dawnego prawdomówcy przed Królem nie objaśniła szczerej apłikacyj należytego traktatu, niewinnych kommissarzów zatlumilby Prażmowski Kanclerz i uśmierzoną trudność na Rzpltą wywróciłby i zwalił. Deputaci także chorągiewni chcąc na nowy rok przywitać Króla i onemu powinszować zaczęcia nowego roku, nie puszczeni do pokoju, powiadając, że Król słaby; zaczem czego się spodziewać mieli, wzięli próbę i słyszeli o radach dworu, na postrach związkowym czynionych. Zaczem na kommissyą przyszedłszy, upraszali o rezolucyą, jeżeli traktaty wolborskie chcą do exekucyi przywieść, mając słuszną racyą do pospiechu: raz że godni żołnierze, drugi, że wielka drożyzna we Lwowie do pożywienia, czemu inaczej zabieżyć nie można, chyba wyjechać ztąd, albo odliczeniem summy żołnierzom należącej onych odprawić; bo tak wielki tłum ludzi był, że pożywienie coraz droższe było: za bułkę chleba szostak bity dać trzeba było, a ledwo jeden posilić się mógł. Dla czego oprócz gwardyi królewskiej, 3000 piechoty z miasta wyprowadzono na przedmieście, gdzie miastu onych żywić kazano, strasząc niemi onych związkowych, a ci dla głodu zapowietrzeni, wymarniali sami. Niedosyć tego prześladowania związkowych: namówili od dworu towarzysza pólku niemieckiego, z pod chorągwi łowczego podolskiego Łabenta nazwanego, człeka niestatecznego, aby pólk swój od związku odmówił, nawet i kilku towarzystwa, od związku przysłanych po pieniądze, a nie mających czem się strawować, namawiał, jeśli związku odstąpiwszy, przyłączycie się do ludzi królewskich, wnet będziecie mieli pieniądze. - 195 Wkrótce dostawszy pieniędzy od dworu, począł szumieć i traktować towarzystwo, a kilka dni przedtem i sam utyskował, że niemiał się czem strawowac; zaczem pijany wymówił się, iż ja wielu z tej nędzy wyprowadzę, byle odstąpiwszy Swiderskiego, Królowi panu byliście życzliwi i posłuszni, a próżnej nadziei dostąpienia zasług odstąpiwszy, prędzej zapłatę odbierzecie. Przeświadczał Grodecki porucznik tegoż pułku, że jest skorumpowany i drudzy wyznali, że ze skarbu Łabencie dano pieniądze. Zaczem Biejkowski naradziwszy się z deputatami, zapraszali go do siebie; lecz gdy przyjść niechciał, schwytali go i z przedmieścia do miasta przyprowadzili pod wartą żołnierską osadziwszy, póki nie zasiędą na sądy, podług artykułu związkowych, jako zdrajcę i krzywoprzysiężcę, do czego sam się zeznał, miał być skarany. Już miała być exekucya, lecz jak się Król dowiedział, rzekł: czy czekać należy nam, póki w rynku nie wystawią teatrum i exekwować będą naszego żołnierza, albo przeciwko okien naszych wystawią szubienicę, i obwieszą onego, to tylko winnego, że niecliciał być dłużej rebellizantem? Potem zaraz kazał Król na kommissye manifestacyą uczynić, kazawszy Janowi Branickiemu Marszalkowi nadwornemu koronnemu, aby doniósł deputatom, jeżeli nie wypuszczą Łabenty i co się jemu stanie, temże samem oni karani będą przez sąd marszałkowski, ponieważ pod bokiem królewskim na urąganie i obelgę majestatu królewskiego, odważają się czynić takowe exorbitancye. Jakoż prawdziwa rzecz, że to czynić nie należało, pod bokiem królewskim schwytać, i osadzić szlachcica towarzysza sobie równego, ponieważ i sam Król nieprzekonanego prawem, chwytać i więzić niemoże. Przytem juryzdykcya sądu kommissarskiego takiej powagi, jako i trybunał, a prawdę rzekłszy jeszcze i większej powagi, bo całej Rzpłtej reprezentuje władzę. Już Hetmanów obudwóch była prezencya, którzy zwierzchność mieli nad wojskiem. Lecz związek dla niepłacenia sobie zasług, pod żadną 13* - 196 juryzdykcyą nie poddawał się, jednak szanować królewskie dostojeństwo powinien i sądy Rzpltej jako to kommissarskie, także władze hetmańskie obserwować, nie idąc przykładem związku litewskiego, ani onych okrucieństwa naśladując. Król też około siebie kazał dać sowite warty i bramy w mieście zamknąć. Do deputatów wojskowych najbardziej Biejkowskiego, gdzie Łabenta pod wartą siedział, przystawiono straże. A tymczasem przybył Poseł od Cara moskiewskiego Ofanazy Laurentowicz, którego kazał Król zatrzymać w Grodnie, póki tu nieuspokoi domowych interessów. Lecz nie jechał tędy, ale na Brześć litewski i niechciał też sam czekać odpowiedziawszy: wolę się nazad powrócić. Wprowadzony do miasta i przyjęty jako Posłom należy, więcej sta koni miał z sobą, wszyscy w bogate perskie szaty ustrojeni, około żołnierze drogiemi kamieńmi i klejnotami bogatemi, także perłami świecąc się na sobie mieli. Także konie bogato ubrane, choć szczupłe i zchorżałe, większy szacunek na sobie mieli, niż sami warci byli; Poseł człek słuszny, w karecie jechał, za nim szły jego karawany, potem kupieckie wozy dla powagi poselskiej, nie tak cłem ciążone. Wysadził Król, aby kredens jego zobaczyli; znaleźli, że w tytule swym księstwa Smoleńskiego, Czerniechowskiego Siewierskiego i innych Car niepołożył, ztąd sądzili, że już szczerze pokoju Car pragnie, kiedy przedtem uzurpowane tytuły jakby przywrócił, gdy onych nie używa. Nadzieja dobra, że i prowincye niesłusznie przez wojnę zabrane powróci. Poseł, wędrowny człek różne języki umiał, w Moskwie rzecz rzadka, należycie powagę poselską reprezentował, niezbyt siła mówił, co tylko powiedział, że ma czas sobie polecony krótki, w którym albo pokój zawrzeć, albo nazad się wrócić musi. Zaczem wysadzeni od Króla poważni Senatorowie, wzajemnie mu odpowiedzieli, że i my po chrześciańsku chcemy pokoju, i wkrótce nań zgodzić się możemy. Co usłyszawszy Poseł, westchnął i Boga na świadectwo wzywał, że i Car - 197 szczerze tego pragnie; zatem usilnie upraszał; aby porzuciwszy okoliczności wszystkie, a o sposobie i kondycyach zawarcia wiekuistego pokoju, podufale z nim rozmawiali. Zaczem Brzostowskiemu referendarzowi litewskiemu zlecił Król, aby doniósł Posłowi, że pokój jest dar Chrystusa Pana odchodzącego do nieba, pokój nad wszystkie tryumfy jest lepszy, tego Polacy żądają, jako najlepszego rodzaju ludzkiego dobra, temi środkami jeźli z ukrzywdzeniem nas oderwane od Królestwa Polskiego i W. Kstwa Litewskiego prowincye nam powrócą się, szkody poczynione powrócą się, a to co komu należy oddanem będzie, gotowy pokój; bez czego między obu narodami pokój stanąć, i szczera przyjaźń skojarzyć się nie może. Na co Poseł moskiewski, podrapawszy się w głowę, mięszać się począł, znaki dawał, że na to niepozwala i uprosiwszy czasu do liberacyi, powiedział: że na to nie ma od Cara swojego zezwolenia, i niegodzi mu się w to wchodzić, to tylko namieniam, że nie jest jeszcze z potencyi swej nasz monarcha tak wyzuty i owszem północnych krajów mający wojska nieogarnione do obrony swej miałby tego ustąpić, co szczęściem i zwycięstwem wojsk swych opanował, aby to przez traktaty miał postradać. Lecz, że wiadomo jest Carowi, iż skarb państwa waszego wyiskrzył się z pieniędzy, może w potrzebach waszych skarbami swemi, które leżą zbyt wielkie dopomódz, jeżeli z nim do ugody przyjdziecie Czem znak dawał Poseł, że za te prowincye, które odebrał od Polski i Litwy, chce Polakom zapłacić, i ta pierwsza tentacya Polaków pociągnienia do traktatów, ażeby więcej nie lejąc krwi, workiem ta sprawa zakończyła się. Z pierwsza Polacy wstydzili się targować za swe dobra, ale z czasem na stronę uchyliwszy wstyd, źle z potrzeby odrzekli się miłości ojczystej, woleli to zbyć, czego odzyskać niemożna było. Zaczem Poseł odprawiony z sekretną rezolucyą na deliberacyi zawiesiwszy kupującego, póki z czasem nie urosł - 198 bezwstydny apetyt do zbycia prowincyi Rzpltej, a tymczasem niezgodny sąsiad ufortyfikował się i ugruntował się w posessyi, a Rzpltej wstyd i urąganie przyrasta codziennie. Gdy już termin minął traktatom wolborskim, założony do wyliczenia pieniędzy wojsku związkowemu, zaczem dnia 15 Marca deputaci chorągiewni naradziwszy się, odjechać ze Lwowa rezolwowali się, a chcąc odjechać, prawnie manifestowali się na kommissyą, iż przeciwko poprzysiężonej w Wolborze deklaracyi darmo łudzili dotychczas i traktat nie przez żołnierzów, lecz przez Kommissarzów zburzony, wyiskrzywszy się na bruku z żalem jednym powracają. Ułożywszy się w drogę, Królowi pokłonić się chcący, przed pałacem Arcybiskupa lwowskiego, gdzie Król stał, ledwo nie ledwo doprosili się audyencyi. Biejkowski mający kommendę nad deputatami, perorował: żeśmy do tej ojczyznę przywiedli szczęśliwości, iż po wypędzeniu z onej nieprzyjaciół cieszy się pokojem; nie żałowaliśmy krwi naszej hojnie wylewać, na zaszczyt Rzpltej i WKMci, w należytej adoracyi majestatu pańskiego, zostający żołnierze i poddani. Lecz gdy dotychczas zasług cierpliwie od lat 7 oczekiwanych doprosić się nie możem, a podatki Rzpltej dla nas uchwalone, komu inszemu dostają się, nie mogąc na bruku lwowskim o głodzie dłużej wytrwać, ile gdy czas zapłaty traktatem wolborskim determinowany minął; musimy się do chorągwi naszej powrócić, pokazawszy prawdziwy wiernego poddaństwa WKMci panu naszemu dowód, u nóg jego pańskich z rzewliwym płaczem niedoli naszej przypisując, składamy pożegnanie. Co widząc Król, i mając prawdziwą inklinacją ku rycerstwu w tak wielu bitwach doświadczonemu, do klemencyi skłoniwszy się, ledwo nie zapłakał. Lecz pieczętarze przybywszy do Króla onemu perswadowali, aby bez tej kompassyi onych odprawił. Prędzej Lwów uwolni sie od tego ciężaru i odtanieje żywność; jednak Król ulitowawszy się nad żołnierzami, pytał się ich: czemu co jest zwiezionych pieniędzy, nie odbierają, a drugich, które wkrótce nadwiozą, nie czekają? lecz mu żołnierze odpowiedzieli, że - 190 skarb siła obiecuje, a nic nie daje. Gdy drudzy deputaci swe nieukontentowanie pokazywali, szemrząc, odesłał Król żołnierzy po rezolucyą do Kanclerza, ktory onym miasto zapłaty, takową admonicyą dał: Żeście Królowi i Rzpltej nieposłuszni od kommendy Hetmanow i obozu uszedłszy, sobie buntownicze gniazdo założyli w duchownych dobrach, a tam nauczywszy się hałasy, burdy czynić, pod bokiem królewskim one praktykujecie i do pokojów królewskich wdzieracie się. Powiadacie, że do pożegnania Króla przyśliście, a na cóż tak wielkim hurmem ciśniecie się? przedtem w trzecim pokoju czekaliście responsu pańskiego, a teraz nieszanując dostojeństwa królewskiego obces leziecie; szczycicie się, żeście ratowali ojczyznę, a sami ją gubicie. Gdyby łaskawy Bóg onej nieratowal, samibyście poginęli. Chlubicie się ku majestatowi królewskiemu, a nieposłusznymi jesteście panu; skarzycie się, że wam zasługi niezapłacone, a wy sami jesteście przyczyną zatrzymanych podatków, hybernami krainy państwa tego zniszczyliście, przechodami i krążeniem po Polsce ogołociliście wszystkie ziemie, opanowaliście królewskie i duchowne dobra, i z nich podatków zwozić niepozwalacie, a cale królestwo zubożywszy, generalny szpital zrobiliście, teraz z tąd odjechać chcecie, wierzę, do gniazda swywoli chętka was ciągnie, a prześpiegowawszy wszystkie sekretne rady Rzpltej, chcecie ugruntować związek, nie onego rozwiązać; ale gdy wam łaskawe środki ojczyzna pokazując, nie może zadosyć uczynić i was ugłaskać, da Bóg sprawiedliwą pomstę, że was tak przyciśnie ojczyzna, że radzi nieradzi musicie do posłuszeństwa onej powrócić. Słuchali niemiłego kazania żołnierze cierpliwie, dawno na wojsko zagniewanego Prażmowskiego a i nikomu on dobrego słowa nie dawał; dla rewerencyi majestatu królewskiego znieśli to, i pokłoniwszy się Królowi odeszli. Wozy deputatów wojskowych gdy do bramy halickiej przyszły, podniosły zwod warty, wozy przedrabowały i znalazłszy w skarbnym wozie okowanego Łabentę a lubo wo - 200 źnica i luźna czeladź broniła się, i towarzysz wozy prowadzący z pistoletu strzelił do warty, jednak kilku czeladzi lóźnych poraziwszy, przemogli garnizonowi, a po odebraniu Łabenty spuściwszy zwod od bramy, warty odstąpiły, a wozy żołnierskie wyszły z miasta. Wszystkie te akcye nie do umitygowania związku, ale do większego zamięszania dążyły; niechcąc zagniewany Bóg prawdziwego pokoju dać ojczyznie naszej, takowych dał konsyliarzów i rady, przymnażał do zguby nie ratunku Królestwa Polskiego, ni Hetmani, ni Senatorowie nie odważyli się zgromić Ministrów dworskich i Królowi przełożyć, aby poprzestał takowych czynić dyffidencyi, jako i wojsko wprowadzać w desperacyą, które gdyby prowidencya Boska do miłości ojczyzny nieskłoniła, gorszaby niż od postronnych nieprzyjaciół urosła wojna, i ostatnia ojczyzny zguba. Więcej 30,000 porządnego i moderowanego w gromadzie i sworności zostającego, liczyło się żołnierza do boju. Król Kazimierz litości pełen, ale dworscy Kanclerze podbijali mu bębenka, związek pobożny zmocnić, dostawszy ludzi w sukurs piechoty wierne Królowi, ponieważ związkowi nie wydzielili onym hybernowych kwater gotowemi pieniędzmi, a z skarbu sustentowane nowozaciężne od Senatorów chorągwie do boku królewskiego zaciągnione a że związkowi admonicyi JKMci niesłuchając, ani powagi kommissyi szanując i zważając, lubo naznaczała onym gotowe pieniądze i pewne retenta, ani z skarbu chcąc odbierać pieniędzy gotowizny, którą ofiarował się onym odliczyć, do związku odjechali tam, gdzie wszelkiej licencyi uformowali gniazdo, zrobiwszy pod bokiem JKMci taki kontempt, że kollegę swego łapać, okować, więzić, sądzić i karać chcieli, i śmieli nieoglądając się na zwierzchność i władzę Hetmanów, którym za takowe excessa karać wojskowych należy, o to manifestacyą uczynić kommissarzom uradzili, którą Hetman w. koronny Wda krakowski, jako Marszałek kommissyi ręką swą podpisał. Król też, aby wydał uniwersały do związkowych deputatów, przykazując onym surowie, żeby się - 201 w czasie czterech niedziel powrócili do Lwowa, liczyć pieniądze, inaczej jako rebelizantów znosić i karać deklaruje, które uniwersały przez całe państwo publikować rozkazując, toż rada dworska wyperswadowała Królowi. Takowe traktaty przeciwko wojsku związkowemu uknowali, a związkowi deputaci nie mogąc się doprosić zapłaty, nim wyjechali pierwej publiczną manifestacyą przed sądem kommissarskim uczynili , że traktat Wolborski niedotrzymany, zapłaty żadnej krwawemi łzami oblawszy się, we Lwowie nie mogli doprosić. Jeszcze miasto zapłaty od Prażmowskiego strasznie zbasowani, którą manifestacyą, jako się poniżej pokaże, w trybunale litewskim powtórzyli. Wsadzili Prymasa Korony polskiej na tenże związek, aby wyklął Świderskiego Marszałka, substytuta, konsyliarzów i całe wojsko, który pierwej przez listy i delegowanych o to z związkowymi certował, napominając, aby dobra duchowne z sekwestru uwolnił; gdy napomnienia niesłuchali, Prymas zebrawszy do Warszawy różnych Biskupów, oraz wezwawszy różnych teologów i jurystów duchownych, na poradę całego duchowieństwa, wyprawił do Wolborza Xiędza Zygmunta Czyżowskiego Sufragana płockiego, przydawszy mu kolegę Wawrzyńca Szulca Kanonika pułtowskiego, jurystę sławnego w konsystorzu papiezkim wyćwiczonego. Dnia 19 Kwietnia przybyli Posłowie od Prymasa do Wolborza. Jako dali o sobie wiedzieć z uczciwością onych związkowi przyjęli i audyencyą dali, zapraszając, aby w zamku Wolborskim stali; niechcieli tego czynić. Do koła rycerskiego przyszedłszy, tak Czyżowski mówił: już to lat dwa jak kościół Boży z duchowieństwem wszystkiem nie tylo pod ciężkiemi podatkami jęczy, a to nie mogąc wystarczyć tym ciężarom, gwałtu woła; jednak, co całemu światu jawno jest Książę JM. Prymas i drudzy JchM. Biskupi dokładali starania, aby zasługi wojsku Rzplta zapłaciła, podług przykazania Boskiego opowiadając, że nie godzi się umykać zapłaty należnej zasłużonemu wojsku; dla tego ozdoby kościelne z ołtarzów śrebra, dochody Xięży i na chwałę Boską po - 202 święcone dostatki obróciły się na pożytek świeckich ludzi; przybyły do tego niezwyczajne z oppressyą ubogich ludzi wymęczone hyberny, ciężkie podatki, którym nie można wystarczyć, pogłówne od duchownych i od urzędów okupy, oprócz podatków łanowych więcej niż po 50; wszystko to żeby zasłużonemu wojsku wypłacić żołdy, po zapłaceniu których spodziewaliśmy się odpoczynku i uspokojenia. Bezusilne starania! nie zostało nic od duchowieństwa na retentach; lubo się wyniszczyły do szczętu dobra nasze, jednak wojsko Rzpltój niemając kompassyi, ciężej niż postronni nieprzyjaciele obchodzicie się z nami; bo nieprzyjaciele do czasu tylko dręczyli nas, od nas uspokojeni, wziąwszy nakazaną kontrybucją; większą krzywdę mamy od wojska, którzy poddanych ciężkiemi hybernami rozpędziliście, i dochody kapłańskie, za które służymy w kościołach Bogu, na siebie zabraliście; a zatem imieniem wszystkiego duchowieństwa delegowanemu niech mi się godzi spytać: cośmy wam winni, żebyście nas tak ciężko prześladowali, i obrzydłym u chrześcian przykładem dziedzictwo kościelne, opanowali przeciwko prawu Boskiemu i Rzpltój? Na co przeklęstwa z pisma ś. cytował: niech na cię Bóg przepuści powietrze, niech cię ubóstwem skarze, żebyś unikał przed nieprzyjacielem: bowiem jedną drogą wynidziesz przeciwko nieprzyjaciela, siódmiu uciekać będziesz, niech na cię spadną wszystkie przeklęstwa, póki nie zginiesz na wieki, bo niezachowałeś przykazania mego. Popierał to duchownemi prawy, i różnych Monarchów i Królów polskich konstytucyami, że każdy duchowne dochody zabierający, jako świętokradzca karany być powinien; przykłady takoż cytował, jako Bóg błogosławił tych, co kościoły zaszczycali, i jako karał, którzy prześladowali. Cierpliwie wojsko zadumane słuchało mówiącego; a zatem święconego związku żołnierzy obligował, ażeby rycerstwo katolickie, dusze obrońcy ojczyzny, niechcieli przymuszać pasterzów do tego, co dotychczas Boga za was prosili, żeby potem temi samemi usty was nieprzeklinali, jako duchownych dochodów uzurpatorów, strzeżcie się Bogu poświę - 203 conych rzeczy, żeby się z was heretycy nie urągali. Boża przyszły narody, opanowały księże dochody i sprofanowały świątynie Twoje. Te szable, które przodkowie wasi podczas ewangelii ś. śpiewania dobywali, pokazując, że za wiarę chrześciańską wojować gotowymi są, nie obracajcie na ujarzmienie ojczyzny, lepiej je stępić na karkach nieprzyjaciół; niegodzi się wam swej własności upominającym się co cudzego jest zabierać. Naostatek nielekce ważcie pasterzów świątyni pańskich łaskawości i cierpliwości, którzy do duchownego miecza zabierając się, napominają was owieczki swoje. Jeśli się niepoprawicie, dobędą na was onego. I położył na stole przed Marszalkiem związkowym autentyczne monitorium, przydawszy: jeśli z sekwestru dóbr kościelnych niewypuścicie wkrótce, wszyscy exkomunikowani będziecie. Co słysząc i widząc związkowi zmięszali się; jednak żadnego nieczyniąc okrzyku, jedni ramionami ruchali, drudzy wzdychali, trzeci rękoma ściskali, zapłakali niektórzy, przeczytawszy monitorium, w którem zakazano związkowym używania wszystkich sakramentów, oprócz chrztu ś., kościoły pozamykać, pogrzebów zabraniali, i wszelkiego nabożeństwa zakazywali, frysztu dając na dwie niedzieli. Lecz Marszałek powiedział, że póki się nie zbierze wszystko wojsko, czasu prolongacyi upraszamy. Zaczem krótko naradziwszy się prezydent deputatów na kommissyi lwowskiej, niedawno ztamtąd powróciwszy, Biejkowski, imieniem wojska odpowiedział Sufraganowi. Klątwa należy na tych, którzy z łakomstwa, swywoli i chciwości, kościelne szarpią dobra. W Państwo sami nauczacie, że myto służącym zatrzymane, pomsty Bożej woła. Rzplta zasługi nasze zatrzymała, duchowieństwo jest część Rzpltej, a zatem i WPanowie winiliście nam zasługi, więc dochody duchowne że sekwestrowało wojsko, to nie z łakomstwa i swywoli czyni, ale za dług sobie winny. Dwie lecie temu, jak dobra duchowne w sekwestrze u wojska, a jakie prześladowanie nas wykląć, do kościoła niepuścić , wszystkich - 204 sakramentów używania zabronić, a duchowieństwo wraz z Rzpltą za 7 lat zasłużone myto nasze winniście, jeszcze nas za to prześladujecie? Kanclerz Prażmowski beszta i łaje, duchowieństwo exkommunikuje, dworscy konsyliarze Tatarów, Kozaków na nas zaciągają, nabożny związek przeciw nas wymyślili, czeladź na nas buntują, towarzystwo korumpują, Senatorowie i różni panowie chorągwie na nas zaciągają, a uchwalone podatki na zapłatę wojska, na te niepotrzebne kłótnie obracają się. Cośmy winni, co w związku wojska, a związek co robi, o swoję własność, zasługi krwawe upomina się. Zapłacić one, wnet się związek rozwiąże bez tych wszystkich wymysłów; piękna nagroda i zapłata, za nasze rany, postrzały, niewole ciężkie, a tych, co na wojnie poginęli, zapłaty nie wziąwszy i z rejestrów powymazywali sukcessyą po nich bezbożnie zabieracie. Powiadacie Wpaństwo! że srebra, złota i splendory kościelne żołnierze pobrali, słusznie tych kląć, za co pozabierali; żołnierzom z tego i szeląga nie dostało się. Także Wpaństwo twierdzicie, że więcej 50 łanowych podatków, pogłówne, taksy i okupy od honorów i urzędów z uciemiężeniem ubogich ludzi żołnierze wydarli; klniejcie W. państwo tych, co to pobrali, a żołnierze dotychczas nie mogą się doprosić, aby z podatków na wojsko uchwalonych nam zapłacili. Trzy ćwierć roku na bruku we Lwowie siedziawszy, co mieliśmy swego, straciliśmy; konie, suknie, rzędy, siodła, rynsztunki pomarnowaliśmy, jeszcze na nas kabały kładną, żeśmy pieniędzy brać niechcieli, a oni woleli Hanowi krymskiemu 300,000 dać, zaciągając na nas Ordę, niżeli nam na strawę naszychże udzielić pieniędzy, i już JKMść wydał uniwersały, że nas będzie znosił; nie trzeba znosić, oddawszy nam, co jest winno, sami się rozjedziem. Klątwą nam Wpaństwo odgrażacie o dochody kościelne, a my z tych dochodów niepożytkujemy, są w całości zatrzymane, abyście Wpaństwo dla pozyskania swoich nasze zasługi u Rzpltej windykowali; żebyśmy poddanych krzywdzić - 205 i rozpędzać mieli, to słowa tego dowieść trudna; pilno tego przestrzegamy, jeden drugiego cenzorując, aby żadnej krzywdy nie było. Na szkodę i ruinę naszę z Wołoch dumniczów za dobrą monetę naprowadzali, szelągów, miedź ze szkłem mięszając, narobili, dla czego towary i rzeczy wszystkie podrożały, dobra moneta w górę podskoczyła, a nas za krwawe zasługi nasze plewami chcą wykwitować, jeszcze się odgrażają znosić nas. Lepiej pewnie to się onym zapłata nasza dostanie, jednakże tego nie wrócą utrapionym ludziom u których tak wielkie summy niemiłosiernie wydarli. Pięknie zachęcają żołnierza, żeby dalej służył Rzltej: co minęło i zaległo, to przepadło, a jako dłużej służyć będziecie czekawszy, skwierczawszy, stękawszy pomrzecie. Żadnej nacyi niemasz na świecie tak niemiłosiernej na żołnierza, jak Polska. Piechoty z głodu umierają, bosą nogą, jak drwa od mrozu padają; nie ma względu i komizeracyi onych przyodziać, ogrzać, kawałkiem chleba posilić; towarzystwo, szlachta dobrze urodzeni, w bojach doświadczeni rycerze przez ustawne słoty, bitwy, niedostatek żywności, konie potraciwszy w bataliach, drugim postrzelano, pokłóto, wędrujem piechotą, kulbaki i ruchomości swoje na grzbietach dźwigając, po kolana brną w błocie, niemasz miłosierdzia z karawanu konia wyprządz, onych podwieść, podwody obmyślić, prowiantów z daleka odszukać, a pieszych pokarmić i posilić. Pokaleczeni walają się przy drogach, niedoczekawszy się ratunku, wołają: dobij, a którzy wyżyć mogą, i do ojczyzny dowlekłszy się, od kąta do kąta żebrząc, a za takie mizerye dość szczupłej zapłaty niemogąc się doprosić. Akta mają na nas, że wojsko w związku; cóż wam czyni ten związek, że swoje zasługi osiada, kiedy reszty doprosić się nie może? po odebraniu co komu winno, wojska niebędzie; każdy rozejdzie się, chyba na nową służbę nowe dadzą pieniądze. Zadają nam: że Króla nie słuchamy. Pytam się: czemu? bo za nim na Ukrainę iść chcącym na wojnę nie idziecie. Odpowiadamy na to, że nie powinniśmy! za da - 206 wną służbę nie płacą, a do nowej służyć darmo każą, jak niewolnikom. Króla pana naszego, jako wierni poddani i szlachta adorujemy, Hetmanów jako zacnych panów i szafarzów krwie Rzpltej wenerujemy, podlegać onych komendzie niemożemy i nie powinniśmy, bo zapłaty za dawne, na nową niemamy służbę, aniśmy onej przyrzekli. Do dóbr duchownych powrócenia wracamy się, tych w pole wyszedłszy z sobą nie weźniemy, ale duchowieństwo jak nas klątwą straszą niewinnych, sami będąc dłużnymi nam, tak tych co rozszarpali podatki Rzepltej, a wojsku niezapłacili, niech tą klątwą prześladują, nas zaś klątwą nie odbędą; oddaj, coś winien i co należy, a weź swoje, co tobie przynależy. Tak na łegacyą od duchowieństwa odpowiedzieli i reskrypt słowo w słowo jednaki oddali Sufraganowi płockiemu, którego Marszałek związkowy Swiderski z starszyzną wojskową wyprowadzili, co przedtem żadnemu nieczynili. Więcej duchowni związkowych dewinkowali, niżeli dworskie rady gwałtowne i desperackie, wiara święta i onej poważeństwo, a kapłanów Bożych poszanowanie bardziej serca katolików krępuje, niżeli chyrchele dworskich przemysłów. Ze Lwowa Kommissarze nie wyjeżdżając, wydali uniwersały do województw, że nie usilnie starają się związek uspokoić, waląc kabały na związkowych, że oni niesłusznie odjechali, ponieważ JKMść ustawnie dokładała starania, aby się wojsku zadość stało, zwabiając wszystkich wojskowych, czy ogółem wszystkich, czy poczęści do odliczenia swoich zasług, i przystąpienia do usług JKMci na wojnę ukraińską wybierającego się. Rzucili się byli na odgłos niezawodnej zapłaty z ochotą; lecz skarb nie wiedząc expensów cłiorągiewnycli w całości, onym płacili z wielką szkodą skarbową, musiał tedy poprzestać tego płacenia. Przybył Pułkownik rajtarski Gyza, z pułkiem rajtaryi Prażmowskiego, Kanclerza wiel. od związku, gdzie mimo radę pryncypała swego udał się, spodziewając się, punktualnej zapłaty, w gromadzie związkowej zostając; lecz widząc, że w święconym związku nie może się doczekać zapłaty, a po - 207 bożnemu związkowej zostającemu gotowiznę płacono, przeprosiwszy pryncypała, przystąpił, do związku pobożnego z regimentem, ale za powrotem od związku święconego, żadnej nie miał akklamacyi, oraz gdy sam w sobie tę przysięgę złamał, nawet ci, co go przemówili na stronę królewską , urągali się z niego; z wielkiej aprehensyi wpadł w malignę, począł szaleć i sam sobie w łeb strzelił. Nagroda krzywoprzysięstwa! sławny przedtem na pojedynkach kawaler, nie jednego pierwej zgładziwszy, na ostatek i sobie nieprzepuścił. Oberst-leitnant jego Adolf Mięsicki, widząc, że źle jego Pułkownik uczynił, iż związku odstąpił, a chcąc się poprawić i z regimentem do związku znowu przedać się, dogoniony, wzięty i obwieszony, natenczas gdy i Posłowie od związku do Króla przybyli, pokazując onym surowość kary za bunty w wojsku. Za nadejściem wiosny Król sprzykrzywszy te kłótnie, z wojskiem związkowem począł szczerze się aplikować do uspokojenia onego. Zważył albowiem, że bez wojska w ojczyznie poczęła być do Króla awersya różnych panów, i nieprzyjaciel w butę wsadzony zabierał się wraz do sił wojennych i potencyi. Zaczem odrzuciwszy desperackie rady, zwabił Prymasa i różnych Senatorów, jako i Lubomirskiego Marszalka wiel. i Hetmana polnego koronnego; obligował onych, aby takie chcieli wynaleśc środki, któremiby związkowi uspokoić się mogli. Wyprawił i do litewskiego związku Ludwika Jewłoszewskiego Wojewodę brześciańskiego, i Kazimierza Pigłowskiego Kanonika lwowskiego, zleciwszy onym, aby całe wojsko nakłonili do usługi królewskiej, a jeśli niemożna, to przynajmniej tę partyą, która dawno skłonna była do posłuszeństwa Królowi i hetmańskiej kommendzie, gdzie znaleźli od koronnego związku Józefa Borka, który perswadował litewskiemu związkowi, aby jeden drugiego nie odstępując pospołu się trzymali; ale gdy się przyjdzie godzić z Rzpltą, żeby się zgodzili. Lewe skrzydło związku litewskiego, dla zabicia Gąsiewskiego Hetmana polnego i Podskarbiego wiel. - 208 litewskiego, w desperacyi zostawało; prawe skrzydło, za usilnem staraniem Michała Paca Oboźnego litew. wyperswadowane, ugody nieodbiegało, z tym dokładem, aby wespół z koronnym związkiem do ugody przystąpić. Uprzykrzyło się albowiem starszyznie wojskowej, dwuletnie leżenie na kwaterach, oraz Hana krymskiego napomnienia częste z wyrzutem wstydliwego tchorzostwa, i odrodzenia się od przodków wojennych, co i Kozacy także z urąganiem dawali wojskowym. Przeklinali ubodzy kmiotkowie, że onych leżą dwuletnią zniszczyli, wydarłszy tak wiele pieniędzy, które pospólstwo nieustannie dawało, obawiając się jednak rabunków, musiało pozwolić, a gdyby niechciało tego czynić towarzystwo, straciło przy uporze. Zaczem sami żołnierze starali się o zgodę, mając nadzieję w klemencyi królewskiej, że pamiętny rezolucyi żołnierskiej w dawnych akcyach, zabierając się teraz na wojnę moskiewską, na Ukrainę, łaskawie związkowych przyjmie. Krzysztof Modrzewski Pułkownik Lubomirskiego i Paweł Ligenza towarzysz huzarski w Lublinie przybywszy do trybunału, manifestacyą do akt podali, którą odjeżdżający deputaci związkowi uczynili przed całą kommissyą, raz że traktatu Wolborskiego nie dotrzymano, druga, pieniądze na wojsko uchwalone, na niepotrzebne expensa rozszafowane; trzecia: nabożny związek na zgubę związku świętego wymyślono; czwarta: postronne wojska na związek zaciągano, naostatek: Królowi kłaniający się, zbesztani od Prażmowskiego Kanclerza. Potem upraszali imieniem całego związku trybunału głównego wiel. koronnego, aby podług swej prerogatywy raczyli przez Posłów swoich JKM. ubłagać, jakoby porzuciwszy awersyi do wojska związkowemu, po dawnemu na nich łaskaw chciał być, i sam się krzywdy wojska upominał u skarbowych ludzi, którzy dotychczas krwawie zpracowane zasługi wojsk zatrzymają. O czem usłyszawszy trybunał skłonił się do słusznej związkowych proźby, lubo niektórzy byli ujęci od dworu, drudzy na wojskowych urażeni, odradzali żeby się trybunał nie - 209 mieszał do tych rzeczy; jednak poszedłszy do kreskowania zwyciężyli ci, co za krzywdę związkowych ujmowali się. Obrali tedy czterech kollegów swoich za Posłów: Mikołaja Smoguleckiego, Starostę lipnickiego, Franciszka Derśniaka Starostę radoszyckiego, Hieronima Lanckorońskiego i Mikołaja Firlej Broniowskiego, którzy spiesznie do Lwowa przyjechawszy, dowiedzieli się, że Król Biskupa kujawskiego, znowu do związku wyprawuje; donieśli Królowi jako wojsko trybunału upraszało o medyacyą do JKM., aby raczył garnące się do siebie wojsko przygarnąć, i o krzywdę onych upomnieć się, szczerą intencyą mając do usług królewskich wszyscy przystąpić. Trzy dni nad tą propozycyą była deklaracya u dworu, bo konsyliarze dworscy niepozwalali komu innemu do rady wchodzić, mówiąc: niech trybunał patrzy swojej funkcyi sprawiedliwie sądzić ukrzywdzonych, nieodwłoczny czynić ratunek, nie wdawać się do obrad sekretnych Królewskich; ma Król życzliwych sobie ministrów', pieczętarzów obojga narodów i drugich podufałych konsyliarzów swoich. A natenczas Hetman w. Potocki dużo chorował, który zawsze mitygował żwawe dworskich rady; zaczem na miejsce jego Czarniecki Wojewoda ruski, do tej rady prezydencyi aplikowany, który gorączką będąc, a chcąc się cale podobać dworowi, zły był na związkowych koronnych, mówiąc: że o małą rzecz, zasługi zaległe, w ojczyznie zrobili zamięszanie i wstrzymują chwalebną expedycyą przeciwko Moskwy; co się podobało Prażmowskiemu i wszystkim faworytom królowej Ludwiki, którzy spodziewali się, że Czarniecki, tak waleczny wódz i rycerz, zacznie wojnę z wojskiem związkowem, a ono zwyciężywszy, przymusi do intencyi Królewskiej. Lecz Książe Czartoryski, kujawski, i Trzebicki, krakowski biskupi do Lwowa od Króla wezwani, przenikając zamysły dworu, srodze się obawiali, aby wojska w te desperacyą niewprowadzono, otwartym bojem certować, czego tylko niestawało do zguby ojczyzny, lubo Czarniecki i pobożny związek takiej potencyi nie mieli, żeby wojska związkowe znieść T. II.  14 - 210 mogli, i podobną sławę w różnych akcyach nad nieprzyjacioły ojczyzny otrzymaną w Polsce i za granicą, Czarniecki chciał na wojnie domowej utracić i głowę na placu ojczystym położyć, co tej rady i kommendy chwycił się. Bo związek koronny mający więcej 30,000 bitnego i moderownego wojska weteranów, żołnierzów, zajuszywszy się nad bracią swoją, w jakieby zamieszania ojczyznę wprawił i takowych rozjątrzonych fakcyą, ktoby utrzymać mógł, przezorną animadwersyą zawczasu zabiegali, żeby do tego nieprzychodzilo, mówiąc: iż Kanclerz w. koronny Prażmowski i sobie i JKMci szkodzi, gdyż straciwszy przez swą gorączkę miłość u wszystkich, jeszcze JKMc. na invidiam poddaje u pospólstwa. Król JMc. pan nasz miłościwy, z natury swej jest pan łaskawy, a jegomość ksiądz Kanclerz daną przez swe usta rezolucyą Królewską surowemi uszczypliwemi słowy odraża garnących się do pana wojskowych, a dobrze wiemy, że o tern JKMci ani myśl, u dworu będąc i gorę wziąwszy nad wszystkimi sam sobie podchlebując, rozumie że wszystko dobrze czyni z drugiemi konsyliarzami JKMci. Proszę tylo od dworu odjechać na czas, a nieznajomie między pospólstwem pobywszy, co tam mówią na konsyliarzy królewskich, jako też utyskują na panowanie JKM. a Król JKM. pan nasz miłościwy, nikomu nic nie winien, łaskawie nie tyle Rzpltą traktuje, lecz samych nieprzyjaciół przychęca do siebie i ojczyzny. Nie trzeba zazdrościć trybunałowi, że taką zbawienną JKMc. przynosi instancyą, i uspokojenia takiego zamięszania w ojczyznie łatwość; kto co dobrego zrobił, to chwała Panu Bogu. Mamy wiadomość', że związek z kwater swoich ruszył się, i nie tyło trybunału koronnego i nas uprasza, aby łaskawy do JKMci przystęp zjednaliśmy; a nacóż burzyć zbawienny uczynek pożądnego pokoju, i Posłów trybunału głównego, którzy jako ramienia Królewskiego, utwierdzeni prerogatywą zapożądaną JKMci przynoszą pacyfikacyą, łaskawie przyjęci, wdzięcznie akceptowani, z deklaracyą, i respektów królewskich przyrzeczeniem expedyo - 211 wani być powinni, obligowawszy trybunał, aby rozpoczętą medyacyą do skutku starał się przyprowadzić. W tenże sam sens, od Prymasa do Króla list przyszedł, w którym upraszał JKMci, aby gasił, nie wzniecał ognia, nie spuszczając się na swe dworskie rady, które tak zamieszały ojczyznę, że gwałtem do upadku ostatniego udaje się. Zaczem większa część Senatorów zgodziła się do uspokojenia promowanego przez Posłów trybunału koronnego; dworscy jednak nieodstępowali żwawych jeszcze rad i ratunków zamysłów swoich. Związek święcony nazywał się wojska skonfederowanego o zapłaty zasług zaległych, że w dobrach duchownych stali, upominając się. Związek pobożny, dworscy konsyliarze wymyślili na odciągnienie od generalnego związku do usługi JKMci żołnierzy; spodziewając się przewabić do siebie większą część wojska; temuż polecali exekucyą uchwalonych podatków dla zapłaty wojska, obowiązawszy w pobożnym związku zostających przysięgą przy dostojeństwie JKMci i wierności ojczyzny. Dyrektorem tego związku był Ludwik Niezabitowski, Starosta lubelski, dawny Pułkownik w wojsku, obrotny i sprawny, mający o sobie staranie najpierwsze, lecz żeby związek pobożny miał przemodz całego wojska spisek, niepodobna było; potem dwór żałował, że to wymyślił, gdyż nadaremny koszt tyle był, co pewniejsze z skarbu onym licząc pieniądze, a z daleka srożąc się, z bliżu zaś, nie mogli sprostać potencyi wojskowej; nie wielka pobożność gotowe zabierać pieniądze, bez żadnego pożytku Królowi. Posłowie trybunału powróciwszy od Króla, czynili relacyą: że się Król JKMć nakłonił do kombinacyi z wojskiem związkowem. Zaraz Swiderski Marszałek związkowy wydał ordynanse do chorągwi na kwaterach będących, aby czemprędzej, nieczyniąc żadnych pospólstwu krzywd, ani na siebie przymnażając skarg, pod Solec ściągali się; potem za przybyciem Książęcia Czartoryskiego, Biskupa kujawskiego, znowu od Króla do związku delegowanego wyperswadowany, aby za Wisłę przeprawił się z wojskiem, i przeciwko Zawichostu zatoczył 14* - 212 obóz, gdzie laki obszerne, i tam czekał pacyfikacyi skończenia. Zawichost sławne miasteczko dawnemi wojnami i wiktoryami Polaków, teraz zrujnowane, tylko dwa kościoły stoją. Wisła tu na dwoje dzieli się, czyniąc wyspę, na której zamek przedtem był, i Starosta od Króla lokowany; potem gdy się ten zamek zrujnował mniszkom bernadynkom ta wyspa dostała się, gdzie bujne łąki, miejsce sposobne założenia obozu, póki się wszystko nie ściągnie wojsko. Przybyłych Posłów od Króla z uszanowaniem wielkiem przyimowało wojsko, osobliwie Biskupa kujawskiego, który miał miłość i kredyt wielki u związkowych, bo drudzy Posłowie, choć co proponowali, niewierzyło im wojsko, mając dowód z traktatu wolborskiego niedotrzymanego od Króla i kommissarzów; Biskup kujawski nieustawał pracować, aby kiedyż tedyż uspokoił to zamięszanie i kollegów swoich do cierpliwości nakłoniwszy, wyjednali u wojska, że jeszcze kilka milionów odstąpiło. Tymczasem wojsko złożyło koło generalne, na którem wszyscy wojskowi rekwirowali, aby swoje zdanie dawali. Jeden powiedział: że wszyscy jedną mamy pretensyą o zasługi siedmioletnie zatrzymane, certując, ale starając się o zapłatę onych, poróżniliśmy się, jedni pochlebują dworowi, aby mogli dostać co im winno, drudzy fakcye czynią, aby zysk otrzymali, trzeci przerzucając się to w tę stronę, to nazad wracając się, żeby tylko nędzy pozbyli; inni odmówiwszy od nas bracią, i wzmocniwszy się przez zdradę, co nam wszystkim należało, na siebie zabierają, jako widzę, wszyscy certujemy o jeden interes, który kończy się złym skutkiem; bo za prawdziwe i wierne nasze usługi Rzpltej, fałszywą monetą, miedź ze szkłem pomięszawszy, płacić umyśliła; i oto jakie fakcye robią gubiąc ojczyznę do upadku; lepiej darować ojczyznie tę krwawie zasłużoną zapłatę naszę, niżeli błahej zapłaty płochą monetą dochodząc, do ostatniej ruiny przywodzić Rzpltą, a jeszcze coraz liczby ubywa winnej nam summy, ustępujemy ustawnie, a niewierny kiedy resztę weźmiemy, i co za koniec będzie w pretensji - 213 naszej. Lepiej Królowi panu i Rzpitej pokłońmy się, a prośmy, żeby obawiając się Boga, nas nie krzywdzili, ani skarbu łzami naszemi nie wzbogacili, jednakże bez nas nieprzyjaciół ojczyzny nie uskromnią hardości. Potem wszystko wojsko okrzyknęło: czyńmy, co czynić mamy, dobrze on powiedział, ustępujmy coraz płaty naszej, a pewności na resztę niemamy. Zaczem znowu z pośledniemi uczynili kapitulacyą, niepociągając do przysięgi nikogo, ponieważ, i poprzysiężone traktaty w Wolborzu do skutku nieprzywiedziono; na 6,000,000 w Wolborzu zgodzili się przedtem, teraz na półczwarta już się zgodzili, gotowizną półtrzecia miliona, jeden towarami u kupców na kredyt Rpltej wojsku assekurowany, do czego dopomogli Posłom królewskim deputaci trybunału głównego koronnego osobliwie Władysław Lubowiecki, Sędzia ziemski krak. dał sposób, aby retenta na województwach będących podatków, ręczyli się żołnierzom: Lubomirski Marszałek w. koronny, i Zamojski Wojewoda sandomierski, na swoich dobrach opisawszy tę summę wojsku, a odebrawszy od retentów summę, windykować będą swoję assekuracyą wojsku, oraz Posłowie królewscy, pokazując szczerą intencyą do uspokojenia wojska, JKMci assygnacyą Rzpitej w zastaw dac wojsku obowiązali się; Królowa też deklarowała wszystkie klejnoty i splendory swoje dać w zastaw wojsku , póki nie doliczy Rplta umówionej summy, co niesprawdziła, bo tylko obietnicą się ten interes skończył, a klejnoty, Rzpitej insygnia wojsku się dostały. Prymas, lubo podagrą zdebilitowany, spiesznie lektyką kazał się wieść do Lwowa, i inni Senatorowie, co najcelniejsi do Króla zjeżdżali się; drugich Król konwokował przez listy którzy radą wsławieni, i u żołnierzów mieli zachowanie. Lubomirski w Łańcucie rezydował, niechcąc narazić się dworowi, ponieważ onego rady cenzorowali, lecz gdy Król do niego kilka razy pisał, do tej rady zwabiając, przybył do Króla; wolał narazić dworskie affekta, niżeli w tak ciężkim - 214 razie Rzptej odstąpić; bo lubo na przeszłym traktacie w Wolborzu zdały się uśmierzyć wszystkie trudności, przy rozwiązaniu jednak związku siła znalazło się difidencyi, których wojsko obawiało się najbardziej; nie chciało pozwolić wojsko na subtelne opisy, ale prostym stylem warowało sobie bezpieczeństwo honorów i osób, żeby pomsty szukający na związek, nie usidlili onych opisami; o co gdy związkowi certują, wojska przeciwko sobie stanęły. Związkowi pod wsią Baśnią, królewscy pod Kozienicami, niedaleko Janowa, o 5 mil jedni od drugich w należytej ostrożności żołnierskiej, jakoby przeciwko nieprzyjaciela. Albowiem czaty królewskich ostrzegały związkowych aby nie podufali traktatom, gdyż myślą przez potencyą przycisnąć wojsko związkowe, i dla tego Czarnieckiemu, Wojewodzie ruskiemu, dał Król kommendę; dokąd się miał udać tego niewiedzieli; zaczem związkowi ostrzeżeni, ostrożnie i czuło, dziennie i nocnie stali gotowi jak do boju, wszędzie pasy przerznąwszy, strzegli się, gdyż najpierwej ten przegra, który nie ma ostrożności, najbardziej z Czarnieckim wojując; który prędkością nadrabia, odważny w swych zamysłach żołnierz, pierwej z postrachem zwycięża, niż się spotka wrącz; i tem szczęściem liczy wielkie tryumfy. W dzień św. Małgorzaty, już się miały spotkać obie partye, gdyby Królowa Ludwika nieodradzała Królowi, często posyłając, oraz Senatorowie Króla nie ubłagali, a nadewszystko Bóg miłosierny nad utrapioną ojczyzuą nieumitygował zawziętości z obu stron. Jużby tu odwagą swą Czarniecki na krew braterską chciwy, nie wieleby wskurał nad wojskiem, po desperacku stawać rezolwowanem. Lecz Prymas natchnięty miłością Boga i ojczyzny, do Jaworowa spiesznie przypadłszy, Senatorów wielu z sobą wziął, jako Lubomirskiego Marszałka, Zamojskiego Wojewodę sandomirskiego, Witowskiego Kasztelana sandomirskiego. Jana Wielopolskiego, wojnickiego, Achacego Ligęze, Czechowskiego Kasztelanów, z Kommissarzów także: Władysława Reja Podskarbiego nadwornego kor., Stefana Sarnow - 215 skiego Chorążego łęczyckiego i Stanisława Rzewuskiego, Sędziego ziemskiego lwowskiego. Ci tedy stanąwszy między wojskami, Królowi Kazimierzowi imieniem Rzpltej uczyniwszy skrupuł, na czyję to duszę krew braterska lać się będzie, i której partyj Bóg z wysokiego nieba patrzając przeznaczył wiktoryą i na co ta bitwa potrzebna, jakby niestawało nieprzyjaciół ojczyznie tak się po nieprzyjacielsku prześladować; wnet się dowiemy, czego pretendują związkowi, a zatem WKMść nie umykaj klemencyi swojej, którąś i nieprzyjaciołom ojczyzny nieraz oświadczył. Żołnierze spuścili się na medyacyą Prymasa i Senatorów, także Kommissarzów: byle bezpieczeństwo mieli honoru i życia; a zatem za pomocą Bożą stanęło uspokojejenie, dawne traktaty utwierdziwszy w Wolborzu zawarte z wojskiem, żwawie tylko wojsko domagało się, aby Król z tem uspokojeniem warował, że elekcyą sukcessora skasowaną przez konstytucyą, nie wznieci znowu. Lecz Prymas sam od siebie obligował związkowych, aby tern Króla nie irrytowali, nowe prawo w polu ustanawiając; przez miłość Bożą prosił, obligując onych, aby ten interes do przyszłego sejmu w sekrecie zachowali, obowięzując się z Senatorami i Kommissarzami, jeżeliby się odezwano z tą nieszczęśliwą elekcyą, dopomagać rycerstwu, która tak Prymasa, Senatorów, Kommissarzów jako i stan rycerski zarówną będzie. Zatem uśmierzywszy ten interes, przystąpili do środków rozwiązania związku temi kondycyami: 1.      Starszyzna wojskowa w czasie naznaczonym do Lwowa przybywszy, JKMści i Senatorom uczynią deprekacyą, wyprzysiąglszy się związku, wiernie służyć JKMci i Rzpltej będą. 2.      Związku instrument i wszystkie tranzakcye związkowe, podczas kommissyi lwowskiej spalić każą. 3.      Sprawy kryminalne mają być rozsądzone w sądzie należytym prywatne, i cywilne akcye i krzywdy, mają się amnestyą pokryć. - 216 4.      Intraty z ekonomii królewskich zabrane, w całości mają powrócić. 5.      Po zapłaceniu umówionych milionów, we dwóch niedzielach pod kommendę Hetmanów wojsko związkowe ma pójść. 6.      Związek koronny dla łaski JKMci pozyskania, do której już zaraz przyjmuje one rycerstwo, ma odstąpić ligi, poprzysięgłej z związkiem litewskim. 7.      Z czyjej namowy i poduszczenia do związku wojsko poszło, szczerze mają opowiedzieć i oznajmić. 8.      Klejnoty Rzpltej, i królewskie insygnia w zastaw piechotom wojskowym dane, za gotowe pieniądze ma wojsko przyjąć. 9.      Amnestyą wojsku związkowemu przez konstytucyą sejmową daną, JKMci przez osobliwe dyploma, izba kommissarska, przez dekret kommissyi mają potwierdzić, i wszystkie teraźniejszego traktatu tranzakcye na przyszłym sejmie, za zgodą stanów Rzpltej utwierdzone będą. 10.     Ordynacya wojska, czy go umniejszyć, czy przyczynić, przez kommissyą stać się powinna. 11.     Po odliczeniu pieniędzy, i ustanowieniu ordynacyi wojska, ma się ruszyć wojsko przeciwko nieprzyjaciela w kommendzie Hetmanów. 12.     W rozdaniu wakansów, przez miesiące żołnierskie przypadłych do dystrybuty, JKMci utrzymać prawo przyrzeka Król JMć wojsku. 13.     Aby zaległe podatki, jako najprędzej wypłacono, Król JMć po województwach wyda uniwersały, a skarb przez żołnierską exekucyą one odbierać spieszno będzie. 14.     Wypłacenie umówionej summy, we dwóch niedzielach w takim sposobie ma być: w gotowiźnie półczwarta miliona zaraz wojsko ma odliczyć, półtora miliona w sześć niedziel, także gotowizną ma wojsko odebrać sobie z skarbu. 15.     Szósty milion, towarami zaraz we Lwowie wojsko u kupców ma sobie odebrać; siódmy i ósmy milion na - 217 retentach skarb wyexekvowawszy, ma wojsku punktualnie wyliczyć, jako się umówiło. I tak uprzykrzona, zakończyła się kontrowersya i spisany instrument z podpisem ręki Prymasa Leszczyńskiego, i drugich Senatorów wojsku oddany; drugi także instrument przepisany z pismem Swiderskiego Marszalka, i innej starszyzny związkowej oddany Kommissarzom Rzpltej, a ta burza tak się żwawie do boju zabierających partyi, za usilnem staraniem Prymasa i wspomnionych wyżej Senatorów i Kommissarzów, ugłaskała i ułatwiła. Król do Lwowa odjechał, jak się traktaty zaczęły; w same pierwospy przyszła wiadomość do Króla: iż już skończone traktaty; zatem Senatorowie do Króla przybyli, pocieszną nowinę głosząc; lecz znowu Król nad tym traktatem, mastykując onego, trzy dni się bawił; drudzy powiadali, że dla Tatarów odwrócenia, w sukurs przeciwko związkowi wezwanych bawił się na deliberacyi, których czambuły około Brzezan i Narajewa okazały się. — Potwierdzał tę nowinę dekret kommissarski we Lwowie ferowany, którym trzykroć sto tysięcy, aby skarb wypłacił nakazano, świadczy Kochowski autor, że czytał ten autentyczny dekret. Takie to rady Ministrów Króla Kazimierza pobożne były, że pogan na chrześcian, na bracią szlachtę i stan rycerski, sprowadzono Tatarów za żołnierzem po Polsce uganiać się, a ojczyznę gubiąc: więcej szkodząc szlachcie i niewinnemu pospólstwu, niż wojsku, bo to liczne zbrojne i odważne nie obawiało się Ordy, a choćby obawiało się, to z miejsca na miejsce umykając za sobą tłumy nieprzyjaciół wodząc, nie sobie lecz ojczyznie ruinę ostatnią czyniłoby; ta wszystka bieda pomsty Bożej wołała na Konsyliarzów i zawziętość Królowej Ludwiki. Druga akcya kommissyi lwowskiej, niechwalebna, kiedy na sejmie zakazano w r. 1662 robić więcej szelągów, a kommissya przeciwko konstytucyi dekretem swym zwabiwszy Boratyniego do Lwowa, znowu mu kazała bić szelągi, pięć milionów dwakroć pięćdziesiąt tysięcy złotych, ustanowiwszy - 218 dekretem, aby Boratyni w mincy spieszył się wybić, i gdy wymawiał się, iż nie może się na to podjąć, gdyż za proste bicie szelągów miał wielką biedę i prześladowanie od Rzpltej, zapozwany będąc przez instygatora koronnego, ledwo się za przysięgą ośmnastu ludzi godnych mógł oczyścić, że więcej nad dwa miliony złotych szelągami niewybił; ale chwyciwszy się różni w Polsce roboty szelągów, sami więcej onych narobili, ani rozeznać można było tych szelągów, tylo sam metal wydawał prywatne z czystej miedzi szelągi, Boratyniego zaś z podlejszej, ze szkłem mieszanej materyi. Ubezpieczając go tedy kommissya lwowska dekret ferowała, którym Krysztofa Rupniowskiego wojskiego krakowskiego wice-marszałka kommissyi przydała; aby miał attendencyą tej mincy, żeby więcej nad ustawę kommissyi nie bito szelągów; ani z podłej miedzi, na co, tak Rupniowski, jako i Boratyni przysięgli na kommissyi i obudwom ustanowiono pensye za prace. Jeszcze tego niestawało do zguby Polaków, cokolwiek po ruinach tak wielu nieprzyjaciół uchowało się srebra, trzeba było do reszty to wyniszczyć, kupując miedź na szelągów wybicie i wtenczas wiek srebrny w ojczyznie skończył się, a miedziany począł się z taką ohydą narodu, i że z towarami obiegali okolicznie Polaków, i tak cenę onych podnieśli, że w trójnasób zapłacić trzeba było, jako i moneta cudzoziemska poszła w górę, że czerwony złoty obrócił się w kilkanaście złotych, a i tak za szelągi Polskie, za granicą nic kupić nie dostanie. Te wymysły na wykwitowanie krwawych zasług wojska, obrócił Bóg, nietylko na autorów, ale dotychczas ojczyzna w ciężkim zostaje przez to utrapieniu. W dzień Nawiedzenia Najświętszej Panny, uspokoiwszy związek, do Lwowa Senatorowie powrócili; Prymas Leszczyński ośm dni na przedmieściu lwowskim w ogrodzie leżał, w bólach podagrycznych zostający. Za Senatorami Posłowie od związku rozwiązanego do Króla ordynowani jechali, z oświadczeniem życzliwej usługi JKMci i Rzpltej, Franci - 219 szek Zaleski Porucznik pancerny Czarnkowskiego, Jan Dunin i Maszkiewicz towarzystwo, także Falecki Kapitan cudzoziemskiego wojska, którzy spieszno przybywszy do Lwowa, długo jednak czekać musieli, nim dano onym audyencyą, macerując krnąbrne związku nieposłuszeństwo nierychlem przystąpieniem do oblicza pańskiego. Zatem przybył Biejkowski prezydent z deputatami chorągiewnemi, za którego przybyciem w klasztorze ojców Bernardynów, przystąpili do pocałowania ręki królewskiej. Rezolucya wojskowym dana od Króla, przez Szomowskiego Starostę opoczyńskiego, aby Posłowie do wojska powróciwszy, opowiedzieli wolą JKMci, że już niemasz żadnej trudności i dyffidencyi, rozłączającej wojska od posłuszeństwa królewskiego, gdyż JKMc przebacza ten występek wszystkim z wrodzonej swej klemencyi, i do dawnej swej łaski przyjmuje doświadczone rycerstwo; przykazuje zatem, aby liczyło wojsko sobie należące pieniądze, amnestyą i bezpieczeństwo, tak osobom, jako i honorom, przez dyploma osobliwe na to wydane, przyobiecuje JKMć, byle starszyzna związkowa z deprekacyą pana przybyła do JKMci, a odprzysięgła się szkodliwego związku, którym czas i dzień naznacza w święto Maryi Magdaleny, ubłagawszy pana, i okazawszy mu wiernej usługi dowody, Rzplta uspokoi się; a wojsko wdzięcznej admissyi królewskiej prędzej doznać może, niżeli przez kłótnie związkowe dostąpić spodziewało się fortun i honorów. O czem, gdy w kole wojskowem uczynili relacyą, powróciwszy od Króla Posłowie, trwożyła się starszyzna wojskowa, obawiając się gniewu pana, a najbardziej Ludwiki Królowej, chciwej pomsty; mając Ministrów dworu zagniewanych na siebie, a i Hetmanów obawiali się za nieposłuszeństwo w związku mściwej kary, słysząc, że dotychczas na szubienicy wisi Oberszt-leitnant Mięsicki; na przykład i postrach całemu wojsku wystawiony. Niedufali amnestyi, przez konstytucyą od Rzpltej wszystkim danej w wojsku związkowym będącym, mówiąc, kto po śmierci o to z Królem certować będzie? Zazdrościli Bo - 220 rzęckiemu śmierci, oraz szczęśliwszym Łabentę nazywali, że się pierwej z związku wywinął. Lecz Swiderski nieustraszonego serca, wszystkim ten postrach z głowy wybił; raz, że chwalebna i całemu światu wiadoma królewska łaskawość; druga, sejmową konstytucyą i tak wielu traktatami warowana amnestya, i łask pańskich deklaracya, starszego sędziego i pomsty jego Boskiej nieomylnej surowością windykowana będzie, jeśliby nidotrzymawszy obrad prawnych, srożyć się chciano nad niewinnymi, tylo o swoję własność upominającymi się; wojsko też całe tym przykładem niezachęci] się, ani w potomne czasy wierzyć będzie żadnym traktatom. Zaczem wesoło pożegnawszy rycerstwo, i podziękowawszy onym za życzliwość i posłuszeństwo, braterskim onych poruczył się affektom, przepraszając każdego, jeśli czem uraził kogo. Stanisławowi Jordanowi Pułkownikowi wojsko poruczył w kommendę, zaleciwszy ostrożność należytą w wojsku, tak, jakby pod bokiem nieprzyjacielskim stali, żeby byli w gotowości żołnierskiej, czy to pomyślnie rzeczy pójdą, czyli przeciwnie los fortuny padnie. We trzech tysięcy wybornego towarzystwa, życzliwym kompucie wyjechał, gdzie przenocowawszy niedaleko Lwowa w równinie, przed wschodem słońca na garncarskiej ulicy u Ojców Karmelitów trzewiczkowych był nabożnym, czekając rozkazu królewskiego. O godzinie ósmej z rana, Król do klasztoru Bernadyńskiego z miasta przybył, dokąd Senatorów i Kommissarzów zwabił, a ludzie wszyscy na dziwowisko to hurmem z miasta rzucili się, tak starzy, jako i mali, nikt się w domu niezostał, po kolana brnąc, co za koniec tego zamięszania związkowego będzie, patrzali. Zaczem Swiderski z assystencyą swoją, piechoto w korytarzu Ojców bernardynów stanąwszy, od instygatora koronnego Franciszka Tańskiego spytany: czy wszystkie akta związkowe ma z sobą i one oddaje? odpowiedział: że wszystkie ma, i one oddaje. Potem uklęknąwszy, błagał majestat królewski. Tymczasem instygator kazał mistrzowi one spalić, lecz ksiądz podróżny wyrwawszy - 221 się z boku, porwawszy świecę z ołtarza, te tranzakcye wojskowe nieczekając mistrza spalił. W refektarzu Król Kazimierz i Ludowika Królowa byli. Zatem przybyło rycerstwo, na których dworscy jak na wilków patrzali. Zatem Swiderski upadłszy do nóg królewskich lepszy żołnierz niżeli mówca, supplikował, aby mu to Król odpuścił, który od tłumu wojskowych przyciśniony, rad, nie rad, musiał się podjąć komendy związkowej: mam nadzieję w klemencyi WKMci, że mi to darowawszy, dasz bezpieczeństwo życia, które do wiernych usług pańskich konserwowawszy, starać się będę nagrodzić, com zepsował przez to nieposłuszeństwo. Potem Oszczepalski Konsyliarz związkowy, wymowny, człek, ale okrzykniony, żeby słowami niebawił, częstemi ukłonami swojemi, słowa stłumił swoje. Po nich Biejkowski prezydent deputatów chorągiewnych, Królowej Ludowice upadając do nóg perorował, nazywając ją rycerstwa patronką i matką odważnych kawalerów, supplikował, aby majestat zagniewanego pana ubłagała. Nikt go nie zatrudniał mówiącego, znać, że to miło było Królowej. Odpowiedział onym Prażmowski, Kanclerz wielki koronny: obrazę majestatu, odstąpienia ojczyzny hańbę, praw ojczystych postpozycyą, władzy hetmańskiej nieuszanowanie, onym przypisując; a co większa, że niesłychanym przykładem dobra kościelne opanowawszy, śmieli żołnierze one przez lat dwa w swej possessyi trzymać, narzekał na wojsko: słusznie JKMść pan nasz miłościwy, mógłby was nieżywiąc skarać, ale pan wsławiony łaskawością, niepamiętając na występki żołnierskie, niewinnym barankiem być się okazuje, mogąc podług Boga i sumienia, lwią srogość okazać. Potem onym kazano powstać, i łaskę pańską deklarowano. Wszyscy weselili się, że dał Bóg uspokojenie ojczyznie, winszowali Senatorowie królestwu pożądanego pokoju, i każdy do domów swoich, tudzież stancyi powracali się. Zatem, po wyprzysiężeniu kommendy wojska, Swiderski prywatnie został się we Lwowie, a Król Alexandra Cetnera, Kasztelana - 222 halickiego, do wojska ordynował; aby także związku się odprzysiąglszy, pod władzę Króla i Rzpltej poszło, a póki Król nieprzybędzie do wojska, i Hetmani kommendy nieodbiorą, aby Kasztelan halicki miał kommendę. Który przybywszy do wojska jako stary żołnierz i Pułkownik, mile przyjęty od rycerstwa, bo wyjechali przeciwko niego z obozu, co znaczniejsi spotykając, a potem zebrawszy starszyznę wojskową i deputatów chorągiewnych, gdy jurament wiernego poddaństwa i posłuszeństwa JKMci i Rzpltej wykonali związku wyprzysięgając się, częstował solennie całe wojsko, potem bunczuk Swiderskiego jako Marszalka związkowego, kazał zwinąć i na ziemię rzucić, potem go złamać i zgruchotać; także namiot jego, sznury oberznąwszy, wywrócić, hasło imieniem królewskim dał, i straże pozawodził. Dopiero ledwo co uspokojony związek, znowu burzyć się począł, deputaci wojskowi licząc pieniądze w skarbie, drudzy w kramach o towary z kupcami targując się, i dla wojska milion od kupców towarami odbierając, aliści niespodzianie Poseł francuski z wielką kalwakatą do Lwowa przybył, honorifice od Króla przyjęty, podobno do Królowej Ludowiki przysłany, dla wydania za mąż Anny Księżniczki Margrabianki bawarskiej siostrzenicy Królowej. Za przybyciem Posła francnzkiego, rozgłoszono po mieście przez pewnego autora, iż Poseł przybył, wzniecając nową elekcyą i umyślnie w drodze bawił się, czekając póki związek nie rozwiąże się, a zatem łatwiej elekcyą skassowaną będzie można wskrzesić. Dziwna rzecz, tak się we Lwowie wszczęła burda, że deputaci porzuciwszy odliczone pieniądze w skarbie, drudzy w kramach odebrane i targowane towary, rzucili się do gospód i koni, kramy w lot pozamykane, i sklepy. Nawet samo pospólstwo w mieście do tłumu zabierało się, zrobiwszy wielki strach, iż prezydyum do miasta większe musiano wprowadzić, i Potockiego Hetmana wielkiego koronnego, na kommissyi na ratuszu zasiadającego, niedawno z choroby powstałego, musieli na krześle wynieść na wschody ratusza, - 223 który obaczywszy wielkie tłumy wojskowych, do gromady zbierających się, musiał napominać. Mówiąc: czego tak szalenie buntujecie się? ledwo ongi Króla ubłagaliście, a teraz znowu irrytować chcecie, i przeciwko prawom narodów, Posła niewinnego attakować zamyślacie. Zacny człek z Francyi przybył, świadcząc dobrą przyjaźń ojczyznie naszej, po różnych monarchach wsławiony legacyami w interessie Mantuańskiego państwa, z Królową naszą traktujący, i affekt dobry, tak królestwu JKMci, jako Ezpltej naszej, imieniem Króla francuzkiego opowiadający, od was napaśliwie prześladowany, ojczyznie zgubę nieomylną, za swą, i pana swego konfuzyą, udziałać może. Hamujcie się, a słusznej patrzajcie rzeczy. Przykazał tenże Hetman Burmistrzom, aby tego szukali, co tę nowinę rozsiał, a do sądu onego stawili; kazał wytrąbie, aby żadnej nie wszczynali burdy; kogo w tumulcie uchwycą, bez sądu i prawa gardłem karany będzie. Tem napomnieniem ustraszone wojsko, a pospólstwo przez trębacza napomnione, ucichli; i każdy do swej gospody i domu ruszyli się. A nie tylo to Polacy o swą wolność takową czynili zelozyą, za niesłuszną relacyą, i dom Austryacki pilne na to miał oko, bo usłyszawszy o przybyciu Posła francuzkiego do Polski, w tropy tego wyprawił Posła swego Mikołaja Kinskiego Kanclerza czeskiego. Leopold Cesarz okupując z zastawy Racibórz i Opole w Szląsku leżące, które Ferdynand III Cesarz wyiskrzywszy się z pieniędzy dla wojny szwedzkiej, a czyniąc traktaty monastyrskie, osnabryckie, na expensa, potrzebny będąc pieniędzy, u Władysława IV Króla polskiego, pożyczył zacną summę, i w tej księstwa pomienione zastawił, to sobie zastrzegłszy, żeby nie sam Król polski te księstwa trzymał, lecz inszy kto z domu królewskiego, łatwiej okupić rozumiejąc od Królewicza, niżeli od Króla sobie przywłaszczyć one mogącego. Jakoż Władysław wojennemi interessami zatrudniony, bratu swemu Karólowi Ferdynandowi Biskupowi wrocławskiemu i płockiemu zapisał one; po śmierci którego Król Kazimierz sukcessorem onych zo - 224 stał, i żonie swej Królowej Ludowice zapisał małżeńskiemi zapisami; Królowa zaś Ludowika na swoję siostrzenicę transfuzyą uczynić chciała, o czem Cesarz Leopold dowiedziawszy się, lubo dla wojny tureckiej potrzebny był pieniędzy, jednak zebrawszy pieniądze, przez Kińskiego Kanclerza one posłał, niechcąc, aby te księstwa w ręce francuzkie dostawały się, wiekuistą mając z domem burbońskim emulacyą, która go bardziej bodła, niż potencya turecka, wisząca nad Węgrami. Zatem Kazimierz Król na wojnę ukraińską, wszystkie staranie obrócił, radząc o ordynacyi wojska i posiłki zewsząd zbierając, niechciał w ojczyznie pokoju zostawić; aby niepróżnowały wsadzonych na zgubę Polski konsyliarzów dworskich głowy, wziął przed się nienawiść dawno rozpoczętą przeciwko Lubomirskiemu Marszalkowi wielkiemu koronnemu i Hetmanowi polnemu, a sam sobie szkodząc, odważnego i przezornego wodza z kwiatem bitnego żołnierza od wojny ukraińskiej oddalił. Z czego nastąpiła na potem rewolucya, wielkich ruin, wojny domowej i krwi szlacheckiej, także żołnierskiej hojny potop, co wyraźniej powiem: Jerzy Lubomirski Marszałek wielki i Hetman polny koronny, podczas wojny szwedzkiej, zalecony rozumem odwagą, i Rzpltej życzliwością tem usilnem swem staraniem z drugimi konfederacyą tyszowicką ustanowił, Króla z wygnania do Polski wprowadził, insygnia królewskie i klejnoty Rzpltej, podczas tego niebezpieczeństwa przechował, za wtargnieniem Ragocego do Polski z dywizyą wojska do Siedmiogrodzkiego państwa potężną odważnie dywersyą uczynił, ogniem i mieczem skarawszy Siedmiogrodzian, wcześnie na dokończenie wycięcia Ragocego wojska powrócił, potem z fortec i miast Pruskich, resztę Szwedów wyrugował i prowincyą pruską odwojował, na traktacie oliwskim jako mądry Minister stawając, przezornie Rzpltą z Szwedami uspokoił, a powróciwszy z Prus na Ukrainę pod Cudnowem z Moskwą, pod Słobodyszczami z Kozakami, w potomne wieki sławną wiktoryą otrzymał, i Królowi Kazimierzowi zwycięzki wieniec przyniósł, od Prażmowskiego, Kanclerza wielkiego koronnego z woli króle - 225 wskiej tytuł otrzymał ojca ojczyzny i królestwa Polskiego obrońcy. A teraz od Króla Kazimierza nienawiść od tegoż Kanclerza inwidią i prześladowanie niewinnie cierpi, a za kogo? za Rzpltą, że niepozwolił na elekcyą za życia Króla, obierać drugiego Króla, a przez to elekcyą zagubić wolną Królów, boby przez to prejudicatum z elekcyjnego królestwa sukcessyjnem stało się królestwo Polskie. Zawdzięczył Król tak wielką ku sobie życzliwość Lubomirskiemu invidią, Rzplta nadgrodziła żarliwą miłość ku sobie, niepamięcią; kollegowie Ministrowie poduszczali Króla, Hetmani kolegę nieratując przez szparę patrzali, Prymas i Senatorowie jakoby do nich nie należało, pozwolili niewinnego praw obrońcę prześladować; niedosyć tego, jako się niżej pokaże ; trzeba porzucić wojnę z Moskalem i Kozakami a Hetmanom obojga narodów z wojskami na oppressyą Rzpltej, i wojnę domową w sukkurs Królowi z pogranicza nieprzyjacielskiego przyciągnąć, i po Polszcze gonitwy i Farsale czynić. Stan rycerski na sejmie pozwolił odsądzić od honorów i fortuny tego, który przy Rzpltej stawając, całości onej, praw i swobód bronił. Sami przez się gubią się, w sidło niewoli wikłając się, nagrodę życzliwości swej odebrali, że do rad i do rządów Rzpltej Królową Ludowikę przypuścili, która jako w passyach białogłowskich niepohamowana, na ten cel kierowała rzeczy, jeżeli niedokazać elekcyi Króla nowego za życia Kazimierza, to zniszczyć do szczętu Rzplitą; z jej to rady smoleńska, siewierska, czernichowska, prowincye i Kijów z Ukrainą zadnieprską Moskalowi zaprzedane, Turcy wkroczywszy w granice, Kamieniec fortecę zawojowali, a ministrowie niezboini, odstąpiwszy ojczystych praw, podstrzemiennymi stali się. Coraz więcej przyczyniać opresyi Rzpltej będą, póki wszystkich Ministrów do siebie nazad nieodbierze, a doczesnych do boku królewsiego i ojczyzny obrony kreować niebędzie; natenczas mając to z rąk ojczyzny, w takowe konszachty wchodzić nie będą, a bardziej Rzpltej, niżeli dwo T. II.  15 - 226 rowi sprzyjać muszą. Jak się niestale fortuny kolo pośliznęło w osobie Lubomirskiego, szukali dworscy konsyliarze okazyi do urazy na niego: najpierwszą, jako Cornelius Tacitus wyraża, upatrzyli, mówiąc: póty dwór płaci zasłużonym szczere poddanych usługi, póki może mieć nagrody, jako zaś więcej zasług okażą, niż w ręku pana sposobów rekompensy będzie, nienawiścią płacić zacznie. Pierwszą urazę, o rozpoczętą elekcyą w stopniu pierwszym, przez Lubomirskiego nienaganioną, potem gdy się wzmagać poczęła, w klar kontradykowaną grzech nieodpuszczony, ażby one wskrzesić znowu pozwolił. Druga, wielka popularitas w Rzpltej i w wojsku. Trzecia, że był prawdomowca, i co rozumiał, to niepochlebując dworowi radził i do skutku przyprowadzić usiłował. Ganił rady i zamysły ministrów, a jako od Boga utalentowany rozumem bystrym, fortuną i dostatkami zbogacony od opatrzności Boskiej, z należytą wszędzie apparencyą stawał, wielką czyniąc figurę zacności, duszę przy zaszczycie praw i swobód ojczystych ronił; tego drudzy niemający, ani temu sprostać mogąc, zazdrościli mu tego i pod nim dołki kopali, wymyślając na niego różne kabały, o których on ani myślił, jakoto: że do skarbów Rzpltej, będąc Starostą krakowskim, warty przystawił; że przez uniwersały Podgorzanom zalecał, aby się zebrawszy do obrony, w należytej ostrożności mieli, ponieważ cesarskie wojska na granicy stały, a wojna z Turkami w Węgrzech wszczęła się, zalecał z żonami, dziećmi i sprzętami droższemi, aby się do obronnych raiesc rejterowali. Nieprzyjaciele jego u dworu mu zadawali, że co do Króla należy, na siebie usurpuje; a Lubomirski będąc Hetmanem polnym i Starostą krakowskim, widząc, jako pobliżu zostający takowych niebezpieczeństw podług funkcyi swojej mógł należyte czynić przestrogi. Jeszcze tego mało było, bardziej wjazd do Lwowa pod bytność królewską, z wielką kalwakatą, którego deputaci chorągiewni wyjechawszy za miasto, spotykali jako Hetmana polnego do miasta wieżdzającego, mieszczanie lwowscy i pospólstwo mile - 227 witali, mówiąc, prędzej on rozwiąże związek, niżeli dworskich staranie. Z czego nienawiść Lubomirskiemu przyczyniano, twierdząc, że starszyzna związkowa palcami wskazywała, kto jest życzliwy z Kommissarzów i Senatorów Lubomirskiemu. Suspicyja była na niego u dworu, że często do związku posyłał, z regimentami cudzoziemskiego wojska sekretne miewał konferencye; a zatem, że przeciwko jego związkowi wyjeżdzali, osądzili Lubomirskiego u dworu pochlebni Ministrowie, iż on ma kointelligencyą z związkiem i z poduszczenia jego związek stał się. Przytem jak zasiadł na kommissyi prawdomówca wielki, ganił srodze, skarbowe expensa nienależycie rozszafowane Rzpltej pieniądze; na senatus consilium przybywszy, gdy Kanclerz wielki koronny uczynił propozycyą, radząc o środkach do rozwiązania związku, gdy wielu Senatorów gorąco kąpanych desperackiemi sposobami, nierozmyślnie związek rozwiązać radzili, gdy Marszałka Król o zdanie pytał, odpowiedział : do jutra na deliberacyą sobie biorę, a nazajutrz, co mu się zdało, powiedział i na piśmie zdanie swe podał, którego tenor taki: Wiadomo WKM. całemu światu klemencya; tę gdy okażesz wojsku związkowemu przez wydane uniwersały, wkrótce przyjdą do posłuszeństwa pańskiego, spisawszy kondycye, jakiemi związek ma się rozwiązać. Desperatów żwawemi środki nie życzę przymuszać, a lubo JchMci drudzy narzekają, że tak wiele poselstw odprawionych nic nie wskorało, na list jeden mają się odmienić, niepewną mając nadzieję. WKMści zawołana klemencya na świecie, i tak wielu nieprzyjaciołom doświadczona, wojskowych łatwie zmiękczyć może, którzy oprócz pieniędzy i łaski pańskiej, więcej nie pretendują. Do skarbowych interesów przystępując powiedział: przeszłe skarbu akcye łatwiej naganić, niżeli poprawić, zaczem o to nie certuję, namieniając; środki do zapłaty wojsku życzę przedsięwziąść. Życzę WKMści, abyś pospolite ruszenie nakazał, jako to masz w ręku sejmu przeszłego sobie pozwolonem, gdzie naruszona nieco konfi 15* - 228 dencya między stanami Rpltej naprawi się i przybędzie WKMci więcej rady, powagi i sił całą Rzpltą do jedności zgromadziwszy, znajdą się tu sposoby zjednoczenia wszystkich do jednego umysłu, bo tu z kilka Senatorami i ministrami WKMść rady czynisz, a tak cała Rzplta zbierze się, wszystek senat stanie, powaga całej Rzpltej władza stanów wszystkich w jedno zgromadzonych ustanowić, co należy poprawić, co szkodzi i co się dzieje przeciwko prawu do dawnej kluby wprowadzić; mówiłem, że sił przybędzie, bo wszystka Rzplta na zaszczyt dostojeństwa pańskiego zgromadzona, ratując prawa ojczyste, uspokoi wszystkie zawieruchy, tak wnętrzne, jako i postronne, odwabi od związku synów, braci ojców do województw, a zatem WKMści przywróci wojsko, ojczyznie dziatki , a bez wylania krwi tych wszystkich kłótni koniec uczynić pokój w Rzpltej praktyki fakcye postronnych monarchów wyexaminuje, suspicyą obmowy oskarzenia uśmierzy, a zwabiwszy od wojska do województw obywateli, umniejszy siły związkowi, a potencyą Rzpltej, sprawiwszy konfidencyą braterską ; zatrzymać życzę, co jest gotowizny w skarbie, i co z czasem przybywać będzie. Łatwie tą wędą głodne wojsko ułowić się może, bo usłyszawszy, że skarb ma wszystkie summy na zapłatę żołnierzom, jak wosk roztopią się serca zatwardziałego w uporze związku, ile mając całą Rzpltą za sobą czyniącą deprekacyą. Ministrowie WKMci nie będą mogli dokąd inąd się udawać: Tatarów i Kozaków nie życzę, jako drudzy Ichmść radzili, zaciągać na związkowych, bo ci ojczyznę zgubią, a związkowych niedogonią. Kozacy tak wiele razy krzywoprzysięgli i tak wiele razy WKM. i Rzpltą zdradzili, główni nieprzyjaciele narodu Polskiego, imienia szlacheckiego. Orda spustoszy ojczyznę, związkowym nic nie zrobi; bo jeśli w małej kwocie przyjdą, łatwiej onych wojsko rozpłoszy, jeżeli zaś z potencyą wielką wnidą krainę wyniszczą; zabiorą pospólstwa w niewolą; miasta, miasteczka i wsie, także dwory popalą, i tak wiele tysięcy chrześcian w niewolą zabiorą, nagrodę sobie czyniąc, choć. nic związkowi nie zrobią, bo się ten większej potencyi urny - 229 kając, z miejsca na miejsce, prowadzić za sobą nieprzyjaciela będzie, z obuch stron niszcząc ojczyznę; a jeśli odważnie stawając do upadłej zechce bić się wojsko, przemożone od potencyi Ordy, i Kozaków trupem na placu polęże; co za pożytek WKMści i jaka Rzepltej obrona będzie i zkąd? bo kto nieprzyjaciołom podufać może, żeby po zwyciężeniu wojska bitnego i luźnego nieodwrócili się na tych co ich wezwali, a w pień wszystkich niewycięli, a jako słynie wieść, że Ukrainę Turkom poddać deklarowali, i Polski całej zostającej natenczas bez obrony nie poddali? zaczem śmiem upraszać WKMci, abyś tak okrutnego remedium do uszu swoich łaskawych niechciał przypuszczać, mam albowiem dobrą nadzieję, że to w sercu milosiernem WKM. umieścić się niemoże, to moje jako przysięgłego Senatora zdanie, które do uwagi pańskiej i całego senatu poddaję. A nie tylko to, na senatus consilium, co mu się niepodobało w klar powiedział, ale i w Jaworowie, gdy przyszła nowina o przybywającej Ordzie, Prymasa Leszczyńskiego obligował, aby powagą swą prymacyalną tych pogańskich Posłów, na chrześcian i wojska związkowe wzywać nie dopuścił, inaczej WKMść Bogu i Rzpltej dasz ścisły rachunek, i tak wielu w niewolą zabranych dusz chrześciańskich przeklęstwo na siebie obrócisz. Ale Prymas, jak się od dworu oddalił, ganił wszystkie dworskich rady i uczynki, a jak do dworu przybył, jak wosk roztopiwszy się, mimo siebie puszczał wszystko. Ale słowa wymówione okrutne remedyum od Lubomirskiego Marszałka wiel., tak uraziły dwór, iż nad wszystkie urazy, tern najbardziej serce przeciwko sobie zajątrzył. Tak to łaska królewska, sliska i ułomna, gniew stały i trwały, od bułatu twardsza zawziętość, leniwe do głaskania i nagrody zasług ręce, zbyt szybkie do karania i utrapienia, bo lżej- dąb wyciąć, niżeli go uchować, i do wzrostu przywieść. Po rozwiązaniu związku wojskowego, Hetmani pod wsią Sokolnikami do obozu przybyli, przez lat dwa zaniechaną obejmując kommendę, od obozu opodal z niezmyśloną rado - 230 ścią przyjęci Król z Senatorami pod Skwarzawą do wojska przybył; haniebnie pięknie czterdziestu tysięcy ludzi wojska niewiem jeżeli w całej Europie porządniejsze oglądać mógł, koń w konia, człek w człeka! ochota była wyjść w pole; staranie pierwsze szyków pilnować, blask od broni z dania porządnego ognia zaleta; ani przez lat dwa leżenie pod dachem rezolucyi gasiło, rycerskie twarze, odważne serca. Nie srożyć się tu na Swiderskiego, ale go z starszyzną związkową promowować należało, że tak piękną i zbrojną wypielęgnował milicyą. Uszykowali Hetmani wojsko, jak do batalii, Królowi prezentowali, który wszystkiemu przypatrywał się; miał się z czego, po tak wielu troskach cieszyć. Utratę czasu, ochotę rycerstwa i zgodę do boju odważnych nagradzając, kiedy Król objeżdżał chorągwie i regimenta piechot, konne wojsko wielkim okrzykiem, wiwat Król Kazimierz zagłuszyło pola; potem regimenta dając ognia, witały Króla, trzy razy dawszy salwę, znowu konne wojsko ognia dawało, tak zgodnie, jakoby z jednej strzelby wystrzelono. Zaczem Król rozweselony po przeszłych kłopotach, wymówił te słowa: Bogu memu pokornie dziękuję, za którego zrządzeniem i ratunkiem, serca synowskie nawróciły się do ojczyzny, i leniwem próżnowaniem potężnych pułków rycerska cnota umartwiona, do wojennych akcyi znowu się zabiera; teraz cieszymy się na Ukrainę i do Moskwy z pewną postępujemy wiktoryą, przeciwko prawu i słuszności wydarte prowincye odbieramy, i z Polskich granic najezdników wypędzamy; ażebyśmy w tem samem ograniczeniu, jakośmy z łaski Boskiej objęli królestwo polskie, sukcesorom naszym nic nie utraciwszy, zostawili. Za nastąpieniem nocy, popis wojska skończył się. W namiocie Kasztelana halickiego, Król wieczerzą jadł a powróciwszy do Lwowa po wszystkich kościołach sollenne Bogu dzięki czynione, Te Deum laudamus śpiewając, i z harmat huczno ognia dając. Piękne ukazało się wojsko, ludne, liczne i porządne, a jakie po kampanii ostatniej było, nie było na co spojrzeć; bódł Króla związek, a daremnie; nigdyby takiego woj - 231 ska w posłuszeństwie zostającego niewyprowadzono w pole, gniewał się Król, że bez płaty wojsko służyć niechciało; a wojsko nie mogło, ani miało z czem i na czem; niepotrzebne pochlebnych Ministrów poduszczenia, którzy nie znając co boli, a widząc co bodzie, niedoświadczywszy nędzy, chcieli, żeby wojsko służyło bez pieniędzy. Jako i teraz poznali wespół z Królem, który na taką wojnę puszczając się, więcej miał ochoty, aniżeli gotowości i preparamentów wojennych i który pierwej o tern był powinien mieć staranie, to ruszając się, musiał o pieniądze zewsząd starać się, bo w skarbie onych nie było. Na Hetmana połnego Lubomirskiego rozgniewany Król, niechciał, aby przy boku pańskiem przebywał, i żołnierze jedni zwinieni, drudzy niekontenci, że im niewszystkie wypłacone zasługi, inni niedufając amnestyi z pod chorągwi wyjeżdżali, wypowiedziawszy służbę, jako wolna szlachta. Natenczas gdy przeciwko nieprzyjaciela jak najwięcej trzeba było werbować, wojsku kazano pozwijać chorągwie i pułki Lubomirskiego synów, przyjaciół i podufałych żołnierzów w przeszłych bataliach dowiedzionych rycerzów najcehiiejszy kwiat wojska. Zaczem Hetman polny widząc się dyzarmowanym, a niewinnie cierpiąc krzywdę, niemiał z kim na kampanią pójść, wolał się do domu partykularnie powrócić, pożegnawszy Króla, słabość zdrowia w domowych progach ratować wziął przed się. Wtenczas też lipcowy kwartał kończył się, za odjechaniem Hetmana polnego, co żywo z pod chorągwi wyjeżdzaąc, dziękowali za służbę, że ledwie z tak licznego i pięknego wojska, na popisie ukazanego, trzecia część została: to pierwszy zamięszania przyszłego stopień, bo dwór niechciał żyć w pokoju, i jednej biedy nieskończywszy, drugą zaczął. Za ogłoszeniem od Króla ruszenia na Ukrainę, dnia 15 sierpnia, co żywo z Senatorów ochoczych do wojny assystować Królowi starali się. Królowa Ludowika deliberowała, czy do Warszawy ruszyć się, czy we Lwowie rezy - 232 dować; bo tu prędszą mogła mieć wiadomość o progressaoh wojennych; do Warszawy wabiły Królową rezydencya wygodna, i aura zdrowa, do której już przywykła, oraz nadesłanie Królowi potrzebnych rzeczy zręczniejsze ztamtąd było; także z domem austryackim bliżej tam było traktować, o wykupno księstwa na Szląsku Raciborza i Opola; dla tego, którego dnia Król ruszył się na Ukrainę, i pod Białym-kamieniem do wojska, z dwóch związków zebranego przybył, tegoż samego Królowa Ludwika pożegnawszy Króla, do Warszawy wyjechała. Przy Królu byli, Stanisław Potocki Wojewoda krakowski wielki Hetman koronny, lubo słaby, lecz czerstwy i odważny żołnierz; Książę Dymitr Wiśniowiecki bełzki, Jan Zamojski sandomirski; ale ten zachorowawszy z Baru nazad powrócił, Stefan Czarniecki, ruski, Jan Wychowski, kijowski, Piotr Potocki, bracławski wojewodowie; Jan Sobieski Chorąży koronny, Samuel Leszczyński Oboźny, Stanisław Jabłonowski Strażnik, Jan Sapieha Pisarz polny koronny, Jakub Potocki z siedmiu bracią Rotmistrzami, Daniełowiczowie, Cetnerowie i inni panowie ruscy, którzy z swemi pocztami zwykli Królom na wojnę assystować, i krew lać z nieprzyjacioły, na zaszczyt Rzpltej ochota była niezmyślona. Byli Senatorowie i Ministrowie do rady królewskiej, Mikołaj Prażmowski koronny i Krzysztof Pac litewski Kanclerz, Jan Klemens Branieki Marszałek nadworny koronny, przytem Wojewoda chełmski, i oprócz Ministrów podufałych Stanisław Wojeński Kanonik krakowski, który że był przyjacielem Lubomirskiego, był u Króla w podejrzeniu. Częste wiadomości były Ordy przez Posłów, że Sułtanowie na polach czarnych, z licznemi Ordami już to drugi miesiąc Króla czekają, a lubo Cesarz turecki surowie onym przykazał, aby w państwo cesarskie wpadli, jednak dotrzymując kolligacyi swojej z Królem JMść Han krymski, woli do Moskwy Królowi JMści dopomódz kompanii, nie spiesząc się po jasyr do Morawii. - 233 Hanem krymskim natenczas był Mechmet Gerej, który dwa razy od tureckiego Cesarza z haństwa degradowany był, jednak Orda go windykowała, dla tego niezbyt był życzliwy Turkom, i mógłby się złączyć z Polakami, gdyby zgodę i lepszy porządek widział w Rzpltej; dość, że wkorzenioną dawną nienawiść miał na Moskwę. Na troje wojsko podzieliło się: jedna dywizya w kommendzie Hetmana wielkiego koronnego, druga w kommendzie Czarnieckiego, Wojewody ruskiego, trzecią Jan Sobieski Chorąży koronny kommenderował, i trakty naznaczone. Hetman wielki koronny na Tarnopole, Czarniecki przez Wołyń do Dubna, Sobieski do Baru ciągnąc, mieli przy Królu infanteryą, gwardyą królewską, w kommendzie Fromholda Wolfa Generała artyleryi koronnej, która przy Królu ciągnęła, przytem regiment Stefana Niemirzyca Podkomorzego, drugi Ottona Ernesta Grotusa, trzeci Jana Pawła Celarego, czwarty Krzysztofa Koryckiego Podkomorzego chełmskiego, piąty Deboja, szósty Czarnieckiego, siódmy Sapiehy Pisarza polnego koronnego, i innych, dragonii trzy tysiące rachowano, których Jan Bokun szlachcic inflandzki kommenderował. Król z tern wojskiem do Podhajec przyciągnął, gdzie czekać trzeba było drugiego wojska, dla ustawnej słoty spiesznie ciągnąć niemogącego, bo przez dni sześć deszcz lał dzień i noc, niemogli z błota wydźwignąć wozów i harmat; zaszkodziła ta słota i zbożu, że trudno o pożywienie, rzeki srodze wylały, trudne były wojsku przeprawy; wody nietylko siana, ale i zboża przy nizinach pounosiły, stawy pozrywały zkąd szkoda ryb, bo po błotach i polach z stawów wybiegłszy, pousychały. Powstał też był znowu bunt między piechotami, dla którego musiało się wojsko zatrzymać, bo dane były piechotom w zastaw insygnia królewskie, za onych zasługi, a jak się onym pieniądze odliczą, miały się nazad do skarbu powrócić te insygnia, które dla prędkiego wyjazdu ze Lwowa skarb u siebie zatrzymał, a tak oszukana piechota niechciała słuchać. - 234 Potem na Czarnieckiego Wojewodę ruskiego tłumem napadli, i pewnieby onego przebili, gdyby konne wojsko przybywszy niesalwowało onego. Połapawszy przywodzców i powieszawszy, uciszył ten bunt. Bo Czarniecki Wojewoda ruski, miał kommendę nad całem wojskiem; gdyż Hetman wielki koronny chory, zdał mu kommendę. Do Szarogrodu przybył Król niezważając bezdroży: wielka to majętność była Zamojskich domu, na pograniczu Ukrainy, teraz spustoszona dla ustawnych buntów chłopstwa, i przez te rebellią Ukraina zginęła, i pokolenie Kozaków wyplenione, ledwie w przyszłe czasy zostanie który, co tę rebellią robił, albo o niej miał pamięć. W Węgrzech natenczas, póki wiary katolickiej trzymali się, pokój był i domowi Austryackiemu posłuszeństwo, jakże się sekt różnych namnożyło, rebellia powstała, chcąc się wybić z pod jarzma niemieckiego, do protekcyi tureckiej udali się, o co gdy Cesarz osrożył się, bardziej rozjątrzył rebellizantów, którzy klemencyą prędzej mogli się uspokoić, bo skarani kilku pryncypałów od Cesarza, a z tego postrachu wszyscy do Turczyna udali się, obiecując z całem królestwem węgierskiem Turkom poddać się. Chwycił się ochotą tego Turczyn, przez Ismaela Baszę z wojskiem tureckiem, opanował Węgry, i Wiedniowi oblężeniem odgrażał. Cesarz niespodziewając się tej wojny, ani wojska pogotowiu mając, wyprawił Posłów do Konstantynopola, o pokój upraszając; ale Turczyn odpowiedział: pokój gotowy będzie, gdy Leopold Cesarz haracz płacić obowiąże się, i wojsku tureckiemu w Węgrzech będącemu, aby z skarbu cesarskiego żołd był wypłacony. Cesarz Leopold, aby żadnemu monarsze chrześciańskiemu przeciwko Turków posiłków niedodawał, odrzucił te i inne tym podobne z hardości tureckiej Cesarzowi chrześciańskiemu podane kondycye do traktatów, tak to szczęśliwszy ten co ma pogotowiu wojska, niż ten, co go zbiera dopiero. Prowincye austryackie popalone i zniszczone, osobliwie Morawia, obywatele w niewolą zabrani, drudzy do Polski pouchodzili, Nowe Zamki, fortece siedm miesięcy będąc w oblężeniu dłu - 235 żej wytrzymać niemogąc, Forgacz Pułkownik musiał się poddać Węgrowi i tak Niemcom wąż zanadrze wlazł, gdy Turczyn opanował krainę. Widząc takowe utrapienia Cesarza Ojciec święty, oprócz pieniężnych sukkursów z skarbu kościelnego danych, jubileusz przez całą Europę wydał, upraszając Pana Boga o ratunek, przeciwko nieprzyjaciela krzyża świętego, Turczyna; bo gdy rady ludzkie ustaną, tam Boskiej pomocy żądają. W Szarogrodzie Król będąc, dowiedział się, że i litewski związek uspokoił się, bo widząc się od polskiego związku opuszczonym, musiał się do kommendy hetmańskiej nakłonić, w czem Michał Pac Hetman polny litewski, dokładał starania i Jewłaszewski Wojewoda brześciański od Króla do Litwy ordynowany, ażeby z Litwy Moskwę zaczęli attakować, którzy do Szkłowa i Bychowa obiegłszy te fortece szturmowali; dał Ordynans Pacowi Hetmanowi litewskiemu Król, żeby starał się dać odsiecz, jednakże mając ostrożność, żeby wojska niezgubił, albowiem Car moskiewski wielkie wojska znowu zebrał. Czterdzieści tysięcy Ramadanowski na Ukrainę Moskwy kommenderował, opanowawszy fortecę, trzydzieści zaś tysięcy Moskwy do Litwy ordynowano. Wszedł już był Sobieski Chorąży koronny na Ukrainę z dywizyą swoją i z Tatarami złączył się, Sepher Gereja i Mengli Gereja, Sołtanowie byli, jeden był liana krymskiego brat, drugi synowiec; imię Sołtan u Turków, znaczy krewnego Hańskiego. Przed tych przybyciem, przybył do Króla Dedysz Aga, upominał się o zaległe pensye, aby były lianowi wypłacone; a jeżeli czterdziestu tysięcy Tatarów malo będzie, drugie tyle obiecywał przysłać, imieniem liana, oraz gdy JKMść tego żąda, tedy i sam Han z potencyą Tatarską całego Krymu gotów przybyć. Przytem instrukcye imieniem liana przywiózł, jak wojować z Kozakami i Moskwą, do rady wojennej, którą Król złożył, wkrótce za zjechaniem się starszyzny wojskowej. Ukraina witała Króla, oglądając się na potencyą mos - 236 kiewską nierzeźwo, jeden po drugim przybywając, wielu w rebelii urodzonych, niewiedzieli, co to za imię Król, a jaka władza jego; miasta obronne zamykały się, niechcąc dawać nakazanych prowiantów, ani posłuszeństwa czynić: niebyło na Ukrainie żadnego porządku, prawa i słuszności; kto duższy, ten lepszy. Raz Turkom, drugi Moskwie poddawali się, potem Polaków za panów swych obierali, ani tam można było do porządku i należytego rządu przywieść onych pierwej, aż zwyciężywszy rebelizantów i Moskwę rugowawszy z Ukrainy. Paweł Tetera Hetman zaporozkiego wojska, wyrwał się z oblężenia od Brzuchowskiego; z Kozakami zadnieprskimi przy Moskwie będącymi w Czeherynie, który usłyszawszy o zbliżeniu się Króla Kazimierza z wojskiem na Ukrainę, odstąpić musiał od Tetery oblężenia. Zaczem popisując się z życzliwością swoją Tetera, z trzynastu Pułkownikami do Króla przybył, witając Króla pożądanego gościa na Ukrainie; byli przy Teterze Chanenko, Mileszko, Hohaul, Hulanicki, Pułkownikowie; każdy przyrzekł życzliwość Królowi. Jeden tylko Sierko na porohy uszedł mając z Tatarami dziedziczną nienawiść; ten między Kozakami wsławiony ustawnemi bitwami z Ordą, wypadając z porohów do Krymu, czarodziejskiemi sztukami Tatarów łudził, i w tern roku dwa razy pod Perekopem Ordę zniósł, zabrawszy zawołanych na świecie rabowników, i zagarnąwszy tak wiele niewolników, bydeł, koni i łupów z różnych krajów pozdzieranych; dla tegoż do Króla obawiał się przybyć, żeby go Tatarom niewydał. Po przywitaniu Króla Pułkownicy kozaccy, co który miał, ofiarował Królowi w podarunku; wezwani do rady wojennej, gdzie Dedysz Adze Król kazał opowiedzieć przed rycerstwem, jaka rada Hana JMci teraźniejszą wojnę prowadzić, który, jako przykazanie jakie z karty czytał, aby Król co prędzej, póki ochota w wojsku nieostygnie, starał się w granice moskiewskie wtargnąć, albowiem rzecz pożyteczna będzie, że cudzym chlebem tak wiele wojska żywić - 237 będzie; druga że to zważać trzeba, iż każdy żołnierz w cudzej ziemi nad bułat twardszy, w swojem zaś państwie od szkła kruchszy; ale kraje nie ogładzać, do których spracowane wojska i w bojach pokaleczone na wytchnienie myśli powrócić, zkąd wytchnąwszy i odżywiwszy ludzie i konie w kraju niezrujnowanym, znowu na nieprzyjaciela uderzyć i w jego państwo uczynić exkursyą będzie można; tylo tego niedoliczył, co nasi przydali: że Tatarowie nabrawszy jasyru z moskiewskiego państwa, do Krymu powrócą. Jednak nie od rzeczy perswadował, podług swej maniery wojowania. Lecz Król co inszego zważał, czy Kijowa dobywać, w którym siedm tysięcy Moskwy było na prezydyum, niezostawując w tyle nieprzyjaciela; czy rozdzieliwszy wojska, obie strony Dniepru wojskiem przycisnąć do poddania się. Miał też dość wojska, bo oprócz czterdziestu tysięcy Ordy, wojska polskiego było dwadzieścia i cztery tysiące; Kozaków także stronę Polaków trzymających dwadzieścia cztery tysiące liczyło się; lecz to lud niestateczny, raz wyłażą z kątów, potem znowu skryją się, tylo powierzchownie Polakom pomagając, a jak się noga pomknie naszym, sami za nieprzyjaciela staną. Rezolwowali się tedy nasi na radzie wojennej, ażeby Stawiszcze fortecę opanować dla depozycyi artyleryi i wszystkich ciężarów, jako pośród Ukrainy będącą, tam dla chorych i rannych reklinaryum założywszy, gdzie Król regiment Czarnieckiego Pułkownika na prezydyum naznaczył, i kilka lekkich chorągwi w kommendzie Sebastyana Machowskiego dla przysposobienia i sprowadzenia prowiantów. Sam Król Boh niedaleko Winnicy przebywszy, do Białej cerkwi ciągnął, gdzie częste miewał rady z starszyzną wojskową, ponieważ pierwsza rada niepodobała się, zatem Czarniecki i wielu weteranów żołnierzów radzili attakować Kijów, łatwo dobyć onego sądząc, ponieważ prezydyum z Kijowa wyszło dla prowiantów sprowadzenia. Chanenko z Kozakami na trzy tysiące zniósł, nad czem gdy Król deliberował, przybyło dwóch tatarskich starszych, dla powitania - 238 Króla; jeden półwieczny, drugi w samej dobie mężczyzna, Sułtanami nazwali się, obadwa słusznej urody i raźni kawalerowie, do piersi przycisnąwszy witali Króla, bo oni czapek niezdejmują, i podług swej maniery, pytali się o zdrowiu krolewskiem przez tłumacza; gdy rozesłano dywan na ziemi, usiedli na wezgłówkach, Król na stołku wyższym siedział, dano jeść pieczyste, potem kilka puharów miodu wypili za zdrowie Hana, potem za zdrowie królewskie kolejno pili, potem powstawszy od stołu, Król onym darował bogate suknie, jednemu sobolami podszyte, drugiemu marmurkami, i miasto konfitur każdemu po tysiąc czerwonych złotych oddał. Po obiedzie Tatarów, stanęło na senatus consilium, aby Król z tej strony Dniepru z piechotami został się i kilku pułkami celniejszych żołnierzy, także dragonią konną, a Czarniecki Wojewoda ruski z całem wojskiem wybrakowanem i z Tatarami na drugą stronę Dniepru przeprawił się, i tam uspokoiwszy od buntów krainę, do przybycia królewskiego spokojniejszą udziałał. Lecz to Królowi niepodobało się, wszyscy ruszyli się, na tamtę stronę Dniepru przeprawując się, bo Król co prędzej chciał wtargnąć w państwo moskiewskie, zostawiwszy z tej strony Ukrainę Teterze, Hetmanowi zaporozkiemu, przydawszy mu z kilkunastu chorągwi Pułkownika Machowskiego, tudzież Jelskiego i Chłopickiego, dawno na Ukrainie będące pułki. Tetera Hetman pokazując życzliwość Królowi i Rzpltej, oraz srożąc się nad Kozakami, i swywoli wyuzdanej zabraniając, Popeńka, Pułkownika kozackiego, buntownika że Samczeńka, sławnego między Kozakami rycerza i Pułkownika zabił, osądziwszy wojskowym sądem w Korsuniu na pal wbić rozkazał; lubo pospólstwo na niego srożyło się, że zaczyna tyraństwo robić nad nimi, a potem wyćwiczywszy się w zabójstwie, niejednego zgładzi z tego świata. Zatem duchowieństwo ruskie witało Króla, od którego Gieskon Chmielniczeńko perorował; przybyli Jaskólski i Winnicki, konkurenci o metropolią kijowską, i pierwszy już - 230 miał od Moskwy przywilej, temu Król odpowiedział przez Kanclerza Prażmowskiego, ofiarując Gieskonowi Chmielniczeńkowi, ale on młodością i niewyćwiczeniem w piśmie greckiem się składając, wymówił się od tej funkcyi, czy z pokory, czyli też buntowniczą w przyszły czas chowając głowę pod kablukiem, nim się wzmoże rebelia, a onego wyrwawszy z monastyru przez turecką potencyą w purpurę i mitrę ruskiego księstwa nie przybierze. Gdy wojna na Ukrainie zawrzała, w Krakowie Matatyas (Żyd) nazwany, doktorem medycyny będący w łacińskim języku wyćwiczony, w żydowskim błędzie i niedowiarstwie zakamieniały, a medyk sławny w klasztorze 00. Dominikanów, przy kościele ś. Trójcy często będący, wszedł w konfidencyą z kaznodzieją tegoż zakonu niemieckim w kościele ś. Wojciecha będącym, z którym dysputując się o wiarę świętą katolicką, gdy nie mógł wystarczyć kaznodziei pismem Bożem Żyda konwinkującego, chciał się pomścić bluźnierstwem, od siebie wydanem przeciwko Przenajdostojniejszej Trójcy i Pannie Przeczystej, i to bluźnierstwo na piśmie w kościele Trójcy Przenajświętszej na ołtarzu położył, że nikt nie spostrzegł; jednak po charakterze doszli tego zakonnicy, i pewny człek, nie dawno ochrzcony z Żyda, że z nimi o to konferował i do tego bluźnierstwa onego namawiał, okazując mu to pismo i talmutem konwinkując, onego przeświadczył; lubo się różnie tułał, złapany i do więzienia zamkowego wzięty, potem do Piotrkowa do trybunału odesłany, gdzie za dowodem słusznym na spalenie osądzony, pierwej mu rozpalonemi kleszczami język wyrwano, potem rękę prawą, która bluźnierstwo pisała, spalono, a potem i sam na słomie spalony. Akademicy przez niedziel dwie mszcząc się na Żydach , onych funditus zrabowali i handlów z miastem nie pozwalali. Za Dniepr Król spiesząc się, kazał Chaneńkowi, Pułkownikowi kozackiemu starać się o bajdaki, których siedmnaście znalazłszy na tamtym brzegu Dniepru, one na tę stronę - 240 przyprowadził; lecz wiele było zepsowawanych, zbutwiałych; znalazłszy między piechotami cieślów sprawnych, a dostawszy desek, smoły, pakuł, i klamrów żelaznych narobiwszy, wkrótce one poreperowali, mając nagrodę od Króla i poczęstne dla pospiechu poprawy bajdaków. Na tych, dnia 13 Listopada, Król nie zważając na słoty i zimna jesienne, pod Ryszczowem, miasteczkiem Olizara, Podsędka kijowskiego, najpierwej dwa regimenta piechoty i kilka chorągwi dragonii konnej przeprawić kazał, aby brzegu z tamtej strony bronili; potem dwie kępy wpośród rzeki będące, harmaty tam zaprowadziwszy, i piechotami osadziwszy, kazał ufortyfikować dla obrony przeprawy, jeśliby z Kijowa Moskale wypadłszy, one bronić chcieli. Orda zaś pod Trypolem konie wpław przed sobą pędząc, a sami za ogony trzymając się, podług swej maniery przepłynęły spiesznie, tak do ogrzania się, jako i dla żywności sobie i koniom dostania prędszego, gdyż tam jeszcze kraj nie ogołocony był i wolne rabunki i czambuły tam były, jako w kraju nieprzyjacielskim. A gdy się Król Kazimierz przejeżdżał na koniu ponad Dnieprem, ochoty dodając wojsku do prędszej przeprawy, przyprowadzono do niego Moskala, który czynił się Posłem, a w samej rzeczy był szpiegiem, którego gdy się Król srogość pokazując spytał: pocoś tu przyjechał ? zląkłszy się, nie mógł nic odpowiedzieć, ale list okazawszy carski, o pokój upraszał, na rok armistycyą pretendując. Lecz Król rozumiał, że to Moskal na zwłokę czyni, aby więcej wojska mógł zebrać; odpowiedział Moskalowi: na pokój pozwalam; armistycyi nie chcę; jeśli Car chce pokój, niech do obozu przyśle Kommissarzów, za Bożą pomocą wkrótce stanąć może zgoda, inaczej wojny nie uśmierzę; odprawił go Król, pozwoliwszy mu patrzeć na wojsko i onego ochotę; czołnem nazajutrz popłynął do Kijowa. Przeprawiwszy się przez Dniepr, wszyscy gotowi do boju i ochoczy byli, gdy Moskwa chciała i miała dać batalią, lubo wojska polskie przez tak wielką drogę przy słotach je - 241 siennych znużone, a piechoty nie mając żywności, z głodu umierały; inni albowiem czatami łatwo pożywiają się, piechota zaś na miejscu stojąc, a nie mając gotowego prowiantu , z głodu wymierała. Ramadanowski miał dość wojska do boju, ale stary żołnierz, niecliciał attakować Polaków, ale onym się bronić, wytrzymując na rzeczy, głodem, słotami i niewczasami jesiennemi Polaków macerując, po fortecach piechoty rozłożył, a jazdy co miał, okopawszy się pod Putywlem, one utrzymywał, wcześnie uprowiantowawszy się, prowiantów nam bronił, lub one palił, Kozaków przypuściwszy, aby zewsząd Polaków atakowali. Zaczem Królowi więcej trzechset fortec dobywać było trzeba, których głową Kijów siedm tysięcy Moskali miał prezydyum; wcześnie także uprowiantowany; oprócz drugich fortec, które jako członki przy głowie wiązały się, których nim dobędą Polacy, trzeba zwyciężyć zimowe niewczasy, słoty i głód; co wytrzymawszy, a wiosny doczekawszy, kiedy ciepły wiatr powieje, z świeżo przybyłem wojskiem moskiewskiem i kozackiem, passować się będzie trzeba. Jednak Król Kazimierz tem nie ustraszony, dogadzając sławie wojennej, starał się o wyżywienie wojska, rezolwowawszy się do tych szturmować miast, które przed Polakami zamknięte zostały, a dobywszy onych, wojsko zgłodniałe posilić. Pierwsze miasto Woronków spróbowało sił i odwagi Polaków, a najpierwej woźnice i luźna czeladź, wrzuciwszy ogień do miasta, wpadli do niego i zrabowali; potem Sielnicki z chorągwiami otoczywszy, do szturmu gotował się; obawiając się wycięcia miasto poddało się. Król suplikującym kazał przebaczyć, spodziewając się drugie zachęcić tem do posłuszeństwa. Baryszpole upartsze było, dokąd Chojnackiego z kilku chorągwiami Król posłał, z napomnieniem, żeby się Królowi panu poddało. Odpowiedziało: że my nie tamujemy drogi Polakom koło wałów wolno obejść, ale niech nam krzywdy żadnej nie czynią, bo i my mamy ręce, i Moskwa w pobliżu T. II.         16 - 242 będąca doda nam sukkursu. Zaczem Sapieha, Pisarz pol. kor., do oblężenia rzucił się, i piechota poczęła szturmować, rzuciwszy kule ogniste z harmaty i granaty, któremi miasto zapalono, do szturmu wojsko szło; ustraszeni, wszyscy szli z supliką do Króla, mianowicie zakonnicy, uprosili miłosierdzia, a otworzywszy bramy, wydali Sobę Sotnika, który onych buntował, i poddali się. Zaczem Król nie kazał onych wycinać; bydło i prowianty, których tu było podostatku głodne wojsko pożywiło. Przyszła tu z Litwy wiadomość do Króla, że Bramunt, Pułkownik moskiewski, i inżynier, mający nad artyleryą kommendę, gdy pod Bychów burzące harmaty prowadził, zniesiony od Hetmana litewskiego pod wsią Wopiska: 4000 Moskali stracili i harmaty zabrano, i gdyby wojsku związkowemu wcale zapłacono, więcejby dokazać mogli za zgodą całego wojska; od fortecy oblężenia pewnieby Moskwę odpędzili. Ta rezolucya i sukcessa wojska polskiego, hardośc kozacką uskromiła; dla czego wiele miasteczek nie dufając obronie, wysełali z suplikami, zmyślenie poddawały się, jedną bramą Polaków, a drugą Moskali wpuszczały, a rozkoczowanych bezpiecznie Polaków przez zdradę złączywszy się z Moskalami, wycinali, tak dalece że żadnego miasteczka nie było, czy to dobyte, czy poddało się, żeby się krwią polską nie oblało i szkody jakiej wojsko nie poniesło, chociaż i Kozakom te zdrady, bunty i rebelie nagrodziły się słusznie, bo Tatarowie okolicznie kraj palili, ludzi wycinali, w niewolę krymską zabierali, tak ludzi jako bydło pędząc. Ramadanowski 14,000 Moskali z Kozakami złączywszy, Brzuchowieckiego nakaźnym zrobił, aby Tatarom czambułów niepozwolił, i jeśli się zdarzy okazya, nieostrożnych Polaków po miasteczkach znosił. O czem gdy się Król dowiedział, że w Rumnie, dobrach wieczystych Książąt Wiszniowieckich Brzuchowiecki stanął, w lot Czarniecki, "Wojewoda ruski, pan nie leniwy, podług dawnych zwyczajów, wysłał z dragonią Teleżyńskiego, z lekkiemi chorągwiami na podjazd - 243 który dowiedział się, że ostrożny Brzuchowiecki za granicę z Moskalami uszedł. Rumno, miasto ludne, ale prezydyum tylną bramą wypuszczone, i gospodarze z strachu pouchodzili, wszedł Teleżyński do tego miasta, i 6 dni stojąc, odżywił konie pułkowe; zaczem wszystkie prowianty strawiwszy, okoliczne miasteczka gdy się uparły prowiantów nie dawać, musiało wojsko gwałtem dostawać; do czaty kilka chorągwi zawsze przydawano, aby upór ten przełamali; zaczem 16 miasteczek ustraszonych otworzyło bramy, za których przykładem i Ostre dostało się naszym. Starostwo to wielkie było zawsze Hetmanom przy buławie dawane, aby mieli na Ukrainie sufficyencyą, jako też reclinatoryum pod czas zaczynającej się wojny. To miasto jak kaczka na wodzie pływa, bo prócz fortyfikacyi żołnierskiej z natury w obronnem miejscu położone, trzema rzekami oblane Deszną, Ostrą i Paproką, między temi tedy rzekami i rozlewającemi się z nich wodami, a bagnistemi błotami stoi. Na szczęście nasze, błota i rzeki zamarzły, co zważając pospólstwo, a widząc Polaków odwagę do szturmowania, srogości odstąpili, lubo na rekwizycyą królewską odpowiedzieli, że nie mogą, choćby chcieli od moskiewskiego prezydyum, w którem ręku nietylko wały i bramy, ale i sami z fortecami zostają. Zaczem Król dnia 6 Grudnia kazał piechotom doszturmu przygotować się, a faszynami po słabym jeszcze lodzie wysławszy, do miasta zbliżyć się; z drugiej strony lóźnych ordynowawszy, aby rozebrali chaty, most ułożyli przez rzeką Ostrą, a jak wystrzelą z armaty, przeciw rebelizantom uderzyli. Rzucili się zatem żwawie i ochoczo szturmowali, jako i mieszczanie bronili się odważnie, za rzuceniem kul ognistych i bomb, któremi siła Kozaków porażono; piechoty zaś nasze przez noc attakując dla ciężkich mrozów siła ludzi straciły. O północy słychać było charmider wielki, niby prezydyum moskiewskie wynijść chcące zatrzymywali, którego tam nie było, chcąc się wymówić przed Królem; nazajutrz przysłali, poddając się; żywo zachowani, ale prowianty na wojska musieli dawać, ponieważ Moskwie dobrowolnie dawali. Zatem starszyzna woj 16* - 244 skowa Królowi perswadowała, aby znużone wojska i marszami tak ciężkiemi zdebilitowane, po miasteczkach rozłożył. Lubo bezpieczeństwa nie było na zimowe kwatery rozkładać się, ponieważ naokół nieprzyjaciel czatował, byle się tylko rozłożyli, Król zaś co najprędzej usiłował wkroczyć w moskiewskie państwo. Zaczem przed świętami Bożego Narodzenia, Król w Ostrem odpoczywał kilka dni, w przygródku chatkę mizerną zrobić kazawszy, tam się ogrzewał, dla ciężkich mrozów, dwa regimenta Wolfa i Debojego mając przy sobie, oprócz assystencyi dworskiej i do usług ludzi, przytem rezydentów po dwóch z towarzystwa z pod każdej chorągwi z całego wojska. Potocki, Hetman wielki koronny, stał z swoją dywizyą w Kosielsku; Sobieski, Chorąży koronny, w Dubrownicy; Czarniecki, Wojewoda ruski, z swemi dywizyami w Mostolicu spoczywał; lubo on nie lubił odpoczynku, ani sam, ani chorągwiom w swej komendzie będącym nie dał folgi, okolicznie infestując miasteczka, wetując za swoje, że Kozacy naszym nie dawali odpoczynku. O co w wojsku była na niego akklamacya, że i konie potracili, i sami ustawnemi pracami uciemiężeni, a Czarniecki wojsku wyrzucał dwuletnią z Swiderskim leźnią pod dachem, dla której teraz żadnej pracy i śmiałości dla ojczyzny podejmować nie chcecie. Tatarowie nazbierawszy dość jasyru i bydeł, do Krymu powrócić się musieli, jako wilk postępując, który głodny, przebiega las i pola, najadłszy się, w gęstwinie odpoczywa, tak i Tatarowie nasyceni jasyrem, jak go wyprowadzić, myśleli, ukarawszy należycie ogniem i mieczem rebelizantów Kozaków; kilka miasteczek, żeby się Królowi poddały, napędzili. Król dopiero zważył, że insza rzecz zacząć wojnę, insza prosekwować i dokończyć, Tatarów strzymać nie mógł, bo i samemu bieda dokuczyła. Biedził się, że codziennie wojska ubywa, a tu przeciwko nieprzyjaciela z jednego by dziesięciu rad zrobił; posłał podarunki sółtanom, aby jeszcze się wstrzymali czas niejaki z Tatarami; lecz oni odpowiedzieli; że dosyć i nazbyt uczynili przysługi dla Polaków, dopóki swego - 245 koszu nie napełni liniewolnikami i niewolnicami. Zatem Nuż murza przybył od liana, ekskuzował sułtanów, że odejść muszą, a na ich miejscu insi na świeżych koniach przybędą; ucieszył tern Króla, a tu za odejściem ordy, Kozacy pozbywszy się strachu, poczęli częściej naszych atakować i w kilku miejscach poznosili. Na początku Stycznia Król wyszedł z Ostry, i ku granicom moskiewskim ruszył się; chcąc się z litewskiem wojskiem złączyć, kazał onemu się do siebie przebierać, aby na miejscu ordy odeszlej, Litwą przybyłą spotężył się. O czem Kozacy dowiedziawszy się, częściej i większą potencyą następowali na wojska nasze, z taką odwagą, że Brzuchowiecki w ośmnastu tysięcy Kozaków, tył naszym wziąwszy, a manowcami zabiegłszy wozy, pod Staryninem, chciał wojsko nasze przemusić do batalii. Jakoż Czarniecki rad temu z jednej strony, z drugiej Sobieski, uderzyli na niego, a przełamawszy onego, 4 tysiące trupem położyli Kozaków, armaty i tabory z prochami i ammunicyami zabrawszy, resztę rozproszyli Kozaków i tę śmiałość zganili Brzuchowieckiemu. Do Nowogródka Siewierskiego wojsko dążyło, przeszedłszy miasteczko Nowomłynie, stanowczo obrali miejsca, do założenia obozu pod bliską wsią, dla blizkości lasu, zkąd żołnierze znieciwszy ognie, ogrzać się mogą. Prażmowski dla lepszego ogrzania się w miasteczku Nowomlynie kazał sobie gospodę obrać, niespodziewając się z tyłu żadnego niebezpieczeństwa, ile w kolo były straże. Nuźny, Kozacki sotnik przedtem, że sprawny był do podjazdów, obrali go Kozacy Półkownikiem; który dowiedziawszy się, że dworscy królewscy bezpiecznie w miasteczku rozkoczowali się w nocy, która na ten czas długą była, namówił Kozaków, aby napadli na miasteczko. Łakomi na rabunek, ochoczo uczynili, a znalazłszy do koszuli rozebranych, przerwać sen onym starali się, i dokazaliby swego, niejednego na śmierć uśpiwszy, drugich w ucieczkę lub niewolą po rozkoszach wprawiliby, gdyby Tarasowskiego wo - 246 łoska chorągiew, z podjazdu powracająca, a w gotowości żołnierskiej w Nowomłyniu odpoczywająca, impetu Kozackiego nie wstrzymała; azatem Prażmowski wyrwawszy się z wygodnego noclegu, do obozu uszedł w wielkim strachu będąc, wozy onego z śrebrnym kredensem i bogatemi ruchomościami Kozacy zabrali i kałamarz śrebrny na stole odbiegły i wiele sekretnych papierów dostali; naszych tylko 13 zginęło, a Nuźny narabowawszy się, z Kozakami nazad odszedł. Zaczem w Polsce szlachta turbując się o życie królewskie, że się w takie niebezpieczeństwa poddaje i Tatarom konfiduje, jakoby wilkom kazał paść owce, którzy nie dla sławy i pożytku Polaków wojują, tylko żeby Krym zbogacili a Ukrainę, która jest część królestwa polskiego, mogą Hetmani, albo regimentarze odwojować, lub też przez traktaty z moskwą, jako niesłusznie zawojowaną, odebrać bez niebezpieczeństwa osoby królewskiej; dla czego województwo krakowskie, zjechawszy się do Proszowic, obrało Posłów; Mikołaja Oraczowskiego i Jana Bylinę, słusznych i statecznych ludzi, którzy nie zważając dalekiej i niebezpiecznej drogi, przebrali się do Króla i upraszali imieniem braci, aby się Król nie narażając na dalsze niebezpieczeństwa, do ojczyzny powrócił, jako instrukcya obszernie o tern wyrażała, onym powierzona, co i drugie województwa czyniły. Nie miło Król onych przyjął, a najbardziej krakowskich, rozumiejąc, że to czynili z instyktu Lubomirskiego, który w Dąbrowie będąc, nie mieszał się do niczego, ani w Proszowicach na sejmiku był; a zoilowie dworscy, prześladując onego, że na samem wyjściu do moskiewskiego państwa odwabiał Króla od chwalebnej akcyi, twierdzili, że to z zazdrości Królowi czynią; a odwabiwszy Króla, wojsko bez głowy będące, znowu do związku pobudzą, i ojczyznę do ciężkiego upadku przywiodą, nie mieli po co tak daleko posyłać i heroicznych akcyi Królowi odradzać. Tak niewdzięcznie przyjęci Posłowie z konfuzyą odprawieni, a najbardziej na Ora - 247 czowskiego Prażmowski inwektywę czynił, że był Poseł na sejmie żwawy, zadając mu do buntu przeciwko panu skłonność. ROK 1664. Srogość zimy wszystkim uprzykrzyła się, jednak Król i Ministrowie jego zachęcali wojsko, twierdząc, że teraz czas i pora attakowac, między rzekami, jeziorami, biotami i bagnami niedostępny kraj, a i do Moskwy, jeżeli kiedy jak teraz łatwy przystęp, a ojczyznie folga w tak wielu ruinach , dobrawszy się moskiewskich krain, żołnierzowi na cudzym chlebie przezimować, nie masz czego obawiać się, gdyż niewinność nasza, od nieprzyjaciela ukrzywdzonych, obiecuje szczęśliwy sukces, i Bóg lepszą sprawę mającym zwykł pomagać; sama natura usłała nam mosty do Moskwy; wkroczywszy w ziemię moskiewską, srożcie się nad nieprzyjacielem, dla którego pomsty tak wielkie niewczasy ponosicie. Dodała wszystkim ochoty wieść przez Pawła Wolskiego, Posła z Krymu, od liana powróconego, przyniesiona, iż Han oświadczając się nieustannemi sukkursami przeciwko Moskwie, wyprawił zaraz Karaszbeja ze 20,000 świeżej Ordy, i wkrótce do wojska naszego przybędzie i sam Han, byle się mógł wojny węgierskiej zbrygować, deklaruje z Ordami przybyć. Po uczynionej radzie wojennej, dla wytchnienia wojsku ku Pińskowi Król rejterować się deklarował. Po drodze była forteca, Dziewica nazwana, nad rzeką Deszną, nie daleko granicy moskiewskiej, a jako na pograniczu będąca, wszystkich hultajów przytulenie tu było; tu rabownicy pograniczni, co gdzie zrabowali, sprowadzili, a potem przemieniali na insze rzeczy, a tak się rozmnożyło hultajstwo i powstało miasto wielkie i ludne, ucieczka wszystkich rozbójników. Posłał Król trębacza, aby kommendant tego miasta poddał się, który był Kozakiem dońskim. Odpowiedział: nie należy ta Dziewica Polakom, która dawno już poślubiona Carowi. Posłany powtórnie trębacz z napomnieniem; lecz go nie dopuszczono, z szmigownic strzelano. - 248 Zasłużyła tu uparta Dziewica na gwałt, który ją nie minął. Był przy mieście przygrodek, w pół miesiąca ufortyfikowany i rzeką oblany, dokąd cokolwiek droższego składali rebelizanci, dufając obronnemu miejscu, ponieważ rzeka bystra, a kryniczyska mająca w tern miejscu nie zmarzła; tam promy potopili w bagnach dla przygody, jeśliby nie mogli wytrzymać dobywszy ich, przez rzekę na nich ujść spodziewając się. Król kazał piechotom iść do szturmu: rzucono ogniste kule; drzy ziemia od harmatniego huku, tak że dla dymu i mgły gęstej, świata nie widać było; Kozacy odważnie bronili się, utrzymując impet szturmujących, gęsto strzelając, razili, i trzy razy wycieczkę uczyniwszy, wręcz z naszymi bili się, do pół nocy certując. Drudzy z wałów na naszych z gołemi piersiami attakujących, strzelali ustawnie. Pierwszy szturm nie nadał się, musiała piechota z belek zastawki zrobiwszy, przed sobą nosić, a jak zatrąbiono, drugi szturm przypuszczony: z harmat burzących jak zahuczeli, szturmującym znać dali do attaku. Co usłyszawszy lóźna czeladź, powracająca z czatu, szukała brodu w rzece, ktora nie zamarzła: znaleźli potopione promy, a przekopawszy groblę, wodę spuścili i na promach błoto bagniste przebyli, hurmem rzuciwszy się do zamku. Kommendant, Trykacz nazwany, Sotnikiem był, ufając obronnemu miejscu, do miasta udał się, zachęcając Kozaków do obrony, a lóźna czeladź też bramy i zamek, wyciąwszy palisadę dębową, opanowała, nie znalazłszy tylko starców i niewiasty, tym większej odwagi i ochoty nabrała. Wziąwszy tedy zamek, do miasta drabiny poprzystawiali, do bram taranami bili, palisady podcinali. Kozacy zdesperowawszy o obronie, miłosierdzia upraszali, aby życie onym darowano; lecz już nie rychło było; wojsko w furyi i zawziętości będące, uchamować trudno było, bo mszcząc się swoich w szturmach pobitych, ogniem i mieczem srożyli się, ani starszyzna onych umitygować mogła, ile każdy za swe odwagi rabunków i zdobyczy pretendował. Tak tedy dla uporu zgwałcona Dziewica, a marsowy taniec skakać przy - 249 muszona; wnet jej uroda i ozdoba sprofanowana, z wesela śmiertelny nastąpił pogrzeb; więcej 10,000 ludzi mężczyzn i niewiast zabito. Resztę ledwo uratowała starszyzna, gdzie Kapitana naszego w tym tumulcie ratować chcącego miłołosierdzia proszących, nasi pokaleczyli. Z naszej strony 400 tak z loźnej czeladzi, jako i żołnierzy zginęło; siła tu lóźni dokazali, bo i zamku dobyli. Trykacz, Kommendant, zabity znaleziony, gardło miał przestrzelone, zdobycz bogatą ogień pożarł, wiele jednak dostali, co i z ognia rwali. Ta surowość i srogość nad upartą Dziewicą, tak skruszyła zamki i miasta, w których rebelizanci Kozacy pozamykali się byli, iż na rozkaz królewski zaraz otwierali bramy, i poddawali się Polakom, wydając hersztów rebelii, i żywności wojsku dodawali. Tego samego czasu dodała sławy i wiktoryi Królowi forteca Bychów, sapieźyńska, w Litwie będąca nad Dnieprem; leży w miejscu obronnem i dobrze ufortyfikowanem; prezydyum moskiewskie przez swoich ludzi wyrugowała, i z niewoli wybiła się. Pod Babą świeże wojsko tatarskie przyszło do wojska naszego, w kommendzie Karaszbeja, Gubernatora Perekopu; ten postury i fantazyi żołnierskiej był, ale bardzo dumny, który pretendował, ażeby go Król tak wenerował, jako Sołtanów z familii bańskiej będących; lecz zwiesił nosa, gdy do przywitania Króla przyszedłszy, w połę tylko sukni królewskiej pocałować musiał, któremu bogate suknie Król dać rozkazał i kilkaset czerwonych zlotvch. Potem skromniejszy był, i rzadko z Królem przez tłumacza konferował; temuż Król przykazał, aby Ordzie zakazał rabować, ale na podjazdy wysłał do Moskwy dla języków i wiadomości o obrotach wojsk nieprzyjacielskich, gdzie rabować, ludzi w niewolę zabierać, ogniem i mieczem plądrować Tatarom Król pozwolił, wetując za ruiny poczynione w Litwie i Polsce. Rezolwował się też Król, jeżeli Moskwa nie zechce dać batalii do moskiewskiej ziemi wniść; zaczem ku Witebskowi skierował drogę, gdyż nie daleko ztamtąd było do granicy - 250 moskiewskiej. Tymże traktem Stefan Batory w roku 1579 pamiętną w późne wieki wiktoryą, zawojowane od Moskwy królestwa polskiego prowincye rekuperował. Batoryn, miasto od Stefana Batorego założone, głosiło waleczne Króla Stefana dzieje. W tem mieście Grzegorz Brzuchowiecki, żwawy adherent moskiewski, Kozaków zadnieprskich wódz, zamknął się w obronnem mieście, 16,000 Kozaków mając do obrony. Radzili niektórzy attakować jego; lecz Król spiesząc się do granicy, porzucił go w Batorynie, bo Rotmistrza Siemaszki towarzystwo przyprowadzili trzech Moskali, którzy czynili relacyą, iż w Sośnicy, miasteczku niedalekiem, powrócili z Moskwy posłani od Kozaków z ordynansami carskimi i z pieniędzmi na zapłatę wojsku, które Podskarbi carski, więcej trzydziestu wozami prowadzi do Brzuchowieckiego dla akkommodacyi i zniewolenia Kozaków do partyi moskiewskiej, i odwabienia od Króla Zaporowskich Kozaków. Zaczem ruszywszy się od Baby wojsko, spiesznie pod Sośnicą stanęli, kazawszy, aby się poddali; a opasawszy w koło Sośnicę, do szturmu gotując się nalegali. Co widząc w Sośnicy będący, ustraszeni poddali się, gdzie i posłani Kozacy wzięci, gdy nie czynili prawdziwej relacyi, na tortury wzięci, przyznali się, że moskiewskie państwo w strachu zostaje; jednak co mieli wojska, wyprawili przeciw Polakom w kommendzie Prozorowskiego że wkrótce z Polakami spotka się, wziąwszy ordynans od Cara, aby dał batalią. O pieniądze spytano Moskali, rozśmieli się: w Moskwie nie masz złotych, ani śrebrnych gór, mają jednak pieniądze, ale z innych państw nabyte, i Car nie zwykł szumieć pieniędzmi, raczej je do kaźni zbierał, dla tego nas do Kijowa wyprawił, abyśmy zrewidowali skarby z podatków ukraińskich zebrane, i one do stolicy zaprowadzili. Nieznalazłszy przy Moskwie pieniędzy, kazano onych okować i pod wartę oddani; Kozaków od Brzuchowieckiego do Cara posłanych, że mimo nie dawno poprzysiężone wierne poddaństwo rebelizowali, kazano powieszać. Tak tedy Ba - 251 toryn zostawiwszy w tyle, wkroczył Król w państwo moskiewskie i podstąpił pod Korab, miasteczko ludne, gdzie wojsko Królowi winszowało szczęśliwego wejścia do Moskwy, i koniec tej wojny ze łzami życzyło uczynić. Co się stało dnia 17 Stycznia, którego dnia Król w Krakowie koronowany, już to szesnaście lat temu, rocznicę w cudzej ziemi odprawiał. Trafiło się, że gdy nasi przez rzekę Desnę przeprawiali artyleryą, armata, pod którą lód się załamał, utonęła; Król srodze żałował onej. Znalazł się pod chorągwią Jędrzeja Modrzewskiego, Cześnika sieradzkiego Pachołek, dwadzieścia i sześć lat mający, który podjął się nurkiem tę armatę zasidlić liną, spuszczoną od postanowionej na belkach windy. Spuszczony po linach, znalazłszy w błocie armatę, zasidlił onę i dawał znak, aby go wyciągnięto. Nie mogli go pierwej wywindować, aż armatę dobyli; potem i jego przy ogniu ogrzewali i posilali różnemi medykamentami doktorowie, dał mu Król kilkanaście talarów, lecz czwartego dnia po tej odwadze umarł. Korab wiedzący dobrze, co dziewicę spotkało, nie bawiąc się, poddał się Królowi, który kazał odstąpić od szturmu; prowianty dać musieli, też same przywileje, co mieli od Moskala, potwierdziwszy, aby żadnej zdrady nie uczynili. Do Wielkoluk życzył Król ztąd ciągnąć iż trakt połisty, o pożywienie dla wojska nie trudno i z nieprzyjacielem mógł się lepiej w polu otwartem spotkać, bo wiadomość wziął, iż świeże wojsko ciągnie do Romadanowskiego tym szlakiem. Przybliżyło się też wojsko litewskie chcąc się z Królem złączyć z lewem skrzydłem. Przodkował Hetman polny litewski Pac, za nim następowały pułki Hetmana wielkiego litewskiego Sapiehy; o czem dowiedziawszy się Borytański Moskal, pościągawszy z prezydyum piechoty, na kary one powsadzał, po sześć koni do każdej zaprzągłszy, dla pospiechu i pościgania Litwy. Zebrawszy tedy piętnaście tysięcy wojska jazdy i piechoty, pod Brańskiem W księstwie siewierskim, na Paca Hetmana uderzył, a Pac będąc ostrzeżony od Króla Kazimierza, i upewniony o nadesłaniu sukkursu, nie pokazywał trwogi Moskalom: najpier - 252 wej ucierał się z nimi, wysyłając lekkie chorągwie i wziąwszy od więźniów moskiewskich informacyą, że niemasz Moskwy więcej nad sześć tysięcy rajtaryi; o piechocie czy nie wiedzieli, czy taili, dla oszukania Litwy, zaczem Litwa i wszystkie ciężary między taborami zostawiwszy, na dwa skrzydła uszykowała się, i otwartym bojem dać pole rezolwowała się. Dnia 25 stycznia, Moskwa na Litwę uderzyła z takim impetem, że w oczach Litwy z kar piechoty wysiadłszy, na strzelanie z pistoletu od naszych, szykowali się, z armat do naszych gęsto strzelać poczęli. Pac Hetman odważnem sercem tak wielkiej potencyi oponował się. W pierwszej potyczce siła straciwszy, do taborów rejterował, i utaborowawszy się, cztery mile umykając się Moskwie, bronił się. Zatem Połubiński, któremu Król swojej dragonii konnej dodał regiment z dywizyą litewską, spieszył się w sukkurs Pacowi Hetmanowi, przez noc maszerując. W nocy zapalił wieś blizką, dając znak o swojem przybyciu, i w samym tym razie, ratował Hetmana, a z boku napadłszy na Moskwę, onych zamieszał. Moskwa wziąwszy języka, że Połubiński Pisarz polny litewski, z świeżem wojskiem przybył i więcej za nim ciągnie wojska polskiego, strwożywszy się, uchodzić poczęła, których Hetmani Pac i Połubiński, przepędziwszy i nasiekłszy, do piechoty odwrócili się moskiewskiej. Ta w polu szczyrnem opuszczona od jazdy, w pień wycięta. Zabrali nasi armaty, chorągwie, wozy, strzelby różne, berdyszów co niemiara i poszostne kary, któremi piechoty najprzód podwozili. Ta akcya wsławiła Hetmana Paca, Połubińskiego i całą Litwę, która przez cztery dni broniła się w taborach potencyi moskiewskiej, coraz wypadając z taborów, jazdę moskiewską odpędzała. Drugie wojska prowadził na Króla Kazimierza Kniaź Czerkaski Moskal, spodziewając się, że rozdwojone wojska królewskie, łatwiej znieść może, nie dufając aby wystarczył; ale jako Boratyński Litwę attakując, sromotnie przegrał; tak Czerkaski, przymknąwszy się do wojska królewskiego, że odważnie do puszczy uszedł, tem się szczycić mógł. Co tak się działo: kilka chorągwi lekkich - 253 na podjazd wysłane, napadłszy chłopów z bydłem do puszczy uchodzących, jeden Rotmistrz umiejący język moskiewski, czynił się Moskalem przed nimi, i wziął wiadomość od chłopów, iż piędziesiąt tysięcy Moskwy, pod Srenskiem z Kniaziem Czerkaskim stoi, czekając drugich, aby z nimi złączywszy się, na Króla polskiego uderzyć mogli. Toż i wzięci więźniowie, czynili relacyą, iż widzieli, jak stawał obóz pod Putywlem. Putywle jest to miasto należące do Moskwy, z jednej strony bagnami opasane, z drugiej strony gęsty las na dwadzieścia mil długi mając, od Kijowa sześćdziesiąt mil odlegle, przedtem do województwa czernichowskiego należało, ale Władysław czwarty Król polski, czyniąc traktaty z Moskwą, onego ustąpił, teraz pograniczna forteca moskiewska. Działo się to w Niedzielę; po nabożeństwie otrąbiono, że nieprzyjaciel przybywa: uszykowało się wojsko na równinie; cieszył się Król, że podaje się pora do batalii i wojsko wesołe było, że nie potrzeba mu było szukać nieprzyjaciela, a odbywszy batalią za Bożą pomocą z tryumfem, odpocznie bezpiecznie po trudach i mrozach nieznośnych. Piotr Kniaź Czerkaski stary żołnierz, z Ramadanowskim i Kozakami swej partyi złączyć się, i Boratyńskiego rozproszone wojska zebrawszy, Króla attakować, lub też pustoszenia krajów moskiewskich zabronić usiłował. Gdyby się mógł złączyć jako zamyślał, potężneby miał wojska, lecz Boratyńskiego pod Brańskiem Litwa zniosła, Ramadanowskiego i Kozaków wstrzymywały nasze partye. Długo deliberował Czerkaski, co miał czynić. Bo Król zabiegając złączeniu Ramadanowskiego i Brzuchowieckiego z Kozakami, ordynował Książęcia Michała Wiszniowieckiego, jako mającego wielkie dobra na Ukrainie, oraz, że ojciec jego Książe Jeremiasz odważny i wielki rycerz Wojewoda ruski, straszny był w tym kraju nieprzyjaciołom, przydawszy Ludwika Niezabitowskiego Starostę lubelskiego i Hulanickiego, Weterana Pułkownika kozackiego; Niezabitowski aby radą swą modelował Książęcia młodość, Hulanicki, jako u Kozaków mający kredyt, onych na stronę królewską przemawiał. Dla - 254 tego Ramadanowski niemógł się ruszyć, bo Jakób Potocki, z dwiema tysiącami lekkich chorągwi i Ordą, wisiał nad Kozakami i Ramadanowskim, napadając często tak Moskwę gromił, jako i Kozaków rozpędzał. Zaczem trudno mu było złączyć się z księciem Czerkaskim który miał i bez tego dość wojska moskiewskiego i Kozaków starych bitne pułki, z różnych fortec sprowadzone, armat co nie miara i ammunicyi, przytem fortece wokoło, do których czasu niebezpieczeństwa mógł się rejterować, i wszystkie zamki prezydyami obsadzone. Książe Czerkaski zważał, że Polaków przełamać ciężko, mając jednak od Cara Ordynans, żeby się spotkał, trudno go nie słuchać było. Do tego ogniem i mieczem Tatarowie i Polacy w oczach jego kraje moskiewskie niszczyli. Miał do pomsty nad nimi przyczynę, wiedząc, że gdy Polakom nie stawi czoła, Car moskiewski w stolicy osiedzieć się nie może; rezolwował się stoczyć bitwę z Polakami, nastroiwszy na nich samołówki w bagnach i kryniczyskach, lody poprzecinawszy, gnojem i słomą poprzykrywać kazał, aby Polacy niewiedzący o tern, zapędziwszy się, topili się, ile podczas dnia śnieżnego i zawieruchy. Putywle, miasto ufortyfikowane należycie, potężne prezydyum tam wprowadził i około miasta obóz założył, około miasta na karach lodu i śniegu nawaliwszy, jako nowe wały porobił, a na noc wodą polewając, jako szklarnie wały błyszczały ; w łukach armaty pozataczawszy, za temi śnieżnemi wałami pułki rozłożył sam stojący w obozie, sukkurs obiecywał, gdzie tylko nawałność nastąpi, a zwłaszcza do gromady wojsko, zachęcał, powiadając, że Polacy już uchodzą, których Boratyński pod Brańskim zbił. Zachęciwszy wojsko swoje, i pagórek blizko miasta opanowawszy, armaty tam zatoczyć rozkazał, sam między opłotkami wioski blizkiej, z wyborną jazdą uszykował się, strasząc naszych lekkie chorągwie podpadające. Radzili w wojsku naszem umknąć się w pole, aby nieprzyjaciela od miasta odwabić; lecz Król zakazał, mówiąc; że Moskal będzie rozumiał, że uciekacie i serca mu doda - 255 cie; i zaraz straże ordynował przeciwko Moskwie, które spędziły moskiewskich harcowników, a Moskale z wioski wysypawszy się, na naszych wsiedli, z harmat gęsto strzelając na Polaków z pagórka, na którym harmaty z pierwsza zatoczyli byli. Nie zważali nasi, w szable wziąwszy tych, co się pierwej wymknęli, aż pułki moskiewskie w pole wyszły. Lecz Czarniecki nie mógł dłużej cierpieć tej śmiałości moskiewskiej, z ochoczemi chorągwiami rzucił się na nieprzyjaciela, i złamawszy Moskali, spędził z pola, ścieląc trupem, aż wpół wioski uciekających. Zatem Moskale za chałupki tej wioski ściągnąwszy piechoty, i na karach wałami śniegowemi przez ulicę zatarasowawszy drogę, naszym konnym dalej następować nie dopuszczali. Bijąc z harmat gęsto na pagórku uszykowani, ukazywali minę, jakoby w pole szykiem wychodzili do batalii; nasi też do swych szyków wrócili się. Moskwa zaś tylko apparencyą czyniła do boju, a tu uchodzić zabierała się. Czarniecki zrozumiawszy, że to na sztukę i zwłokę robi Moskwa, z pułkami i piechotami do wioski nastąpiwszy, wyrugował Moskwę z wioski i pomienionego pagórka, a gdyby dnia stawało, większąby w nieprzyjacielu zrobił klęskę. Moskwa sprobowawszy odwagi i ochoty Polaków do boju, podczas ciemnej nocy do Putywla uszła. Na odwodzie byli Laban i Żmijow, jazdę moskiewską kommenderujący i Kałmuków, z których jeden szwankował z konia, na lodzie nogę złamał. Wielka była utarczka o niego: ledwie go Moskwa do Putywla uprowadziła, straciwszy w tej utarczce niemało ludzi moskiewskich. Król gdy się ciemną nocą bitwa przebrała, w szykach przez noc stał, ognie wielkie założywszy dla ogrzania się wojsk, zatem rannych i potrzebnych kazał opatrywać, a Ksżę Czerkaski zostawiwszy na prezydyum Żmijowa, na świtaniu uszedł z wojskiem od Putywla do lasu gęstego, wyżej wspomnionego, wzdłuż mil 20 rozległego, i za sobą kazał wielkiemi drzewami pościnanemi, porobić zawaliny. Polakom skoro dzień, dano ordynans do szyku: He - 256 tmani wojsko szykowali, spodziewając sic, że Moskwa pod Putywlem w okopach i walach śnieżnych czeka dnia, i do batalii gotuje się. Tę szpiegowie i wzięci niewolnicy uczynili relacyą, że Moskwa gotuje się do bitwy, jakoż ogniem wielkim w obozie moskiewskim łudzili Polaków. Gdy straż naszych natarła na obóz moskiewski za wschodem słońca, śniegowe wały jak szkło świeciły się, bo na noc wodą oblane, w lód się obróciły; zatrzymali się nasi, wyprawiwszy lekkie chorągwie, które jak natarły, Moskwa z harmat strzelać poczęła. Zatem zobaczyło wojsko porobione w lodzie samołowki, na oszukanie chciwie następujących. Zaczem gdy nieprzyjaciel uszedł, tu zaś Polakom głód dokuczał, nie mając dla siebie i dla koni żywności, straż nasza z wielką biedą przebywszy między samołowkami przerąbanych lodów, po bagnach i rzekach, przyprowadziła kilku Moskali wziętych w niewolę, którzy uczynili Królowi relacyą, że Książę Czerkaski uszedł z wojskiem i do Putywla wielkie prezydya świeżo wprowadzone. Król kazał odstąpić wojsku; już to drugi raz złudzony, raz pod Sośnicą, drugi pod Putywlem, nic nie wskórawszy musiał odejść; lubo nieprzyjaciół trupem nie mało położono, i strachu Czerkaskiemu napędzono, że z tak wielkiem wojskiem uchodzić musiał. Jednak i Polaków sława nie doskonała była: szczęście wielkie że w nocy za Moskwą uciekającą nie pędzili się, boby siła w tych samołówkach było potonęło. W kraju Nowogródka Siewierskiego wytchnienie wojsku naszemu dano, lecz na mały czas i długo spoczywać nie mogło. Było nie daleko miasto Głuchow, moskiewskie, nasiadle, na jarmarki które tu bywają sławne, nie wielkie ciężary na pospólstwo nakłada tu Moskwa, dla tego siła zewsząd zebrało się mieszkańców. Miało dla bezpieczeństwa swego prezydyum wsadzone; Kommendantem był Dworecki, Kozak stary żołnierz, i ludzi mający do obrony potrzebnych, około lóźna czeladź czaty odprawiała. Moskwa wyszedłszy z miasta, onych odpędzała, kilku złapawszy rabujących, aż Rotmistrz lekkiej chorągwi Piwo nazwany, musiał lóźnych ratować. Ten miał 500 ló - 257 - źnych przy swojej chorągwi, kazał się onym skryć w lesie, tylko kilkunastu po polu biegało. Moskwa rozumiała, że nie wiele onych, wypadła z miasta, zabrane bydło poczęła odbierać; za przybyciem z miasta po polu za lóźnymi uganiali się aż pod las: zatem nasi z lasu wypadłszy, onych zwyciężyli, więcej 30 zabiwszy, żywcem kilkadziesiąt wzięli. Ci relacyą czynili, że mają prezydyum duże, i że sukkursu od Moskwy spodziewają się. Zaczem zboczywszy z drogi, attakować Głuchow Król rozkazał: ordynowano piechoty, a przodem lóźną czeladź wysłano, za nimi w sukkurs chorągwie. Czarniecki szturmować do miasta odważył się z piechotami, konni najpierwej ordynowani, a Król o dwie mile w obozie został się, czekając co za sukkces będzie. Gdy podpadłszy jazda, napominała, żeby się poddali; zpierwsza nie sprzeczni byli, póki się do obrony nie przygotowali. Zatem Wojewoda ruski Czarniecki, szturm przypuścił, zatoczywszy harmaty na wałach; lecz chowali się za kosze w palisadzie, a kule harmatne nie wielkie dziury zrobiły; rzucono zatem granaty i te nie rychło ogień wzniecały. Czarniecki na koniu biegając, zachęcał szturmujących: ze trzech stron szturm przypuszczony, ale najpotężniejszy do bramy wodnej, gdzie usypawszy szaniec, z harmat ustawnie bito i piechot impet straszny następował; z drugiej strony Tetera z Kozakami szturmował; z trzeciej strony ochotnik i lóźna czeladź szturmowali, lecz ponieważ ziemia umarzła, nie można było retranszamentu usypać. Wojsko za przodkującym Czarnieckim gołemi piersiami od bramy większej śmiało natarło, choć z miasta z wielu harmat bito, i uczyniwszy wycieczkę z samopałów gęsto strzelali na naszych; zaczem siła padło naszych, gdzie Marcyan Chełmski, Pułkownik dragonii z Dobszycem, piechotnym Oberst-leutnantem, że go uprzedził przeciwko maniery cudzoziemskiej, powadziwszy się, na pojedynek wychodzili; tam oba się poranili, sobie bardziej, niż nieprzyjacielowi szkodząc, i ledwo się potem wyleczyli. Dwóch także Francuzów, młodych ludzi wolonte T. II.  17 - 258 rów, zazdroszcząc Polakom śmiałości, gołemi piersiami leść na wały i sami rzucili się. Jak ich Kozactwo ogarnęło gęsto z samopałów kuł gradem, ledwo Polacy onych salwowali i uprowadzili; zatem nasi odstąpili, nocując w polu i po przedmieściach w chatach, do których z miasta nie donosiły kule. Król Kazimierz dzień wytchnąwszy, kazał wojsku podstąpić po Głuchów, rano piechotom do szturmu się ruszyć, za przywodem Czarnieckiego, bo wszyscy starzy żołnierze instygowali, żeby dobyć Głuchowa, gdyż wieczna ohyda nam będzie, jeżeli nie dobędziem onego. Już do dwóch miast rozpocząwszy szturmować, odstąpiliśmy; po cóż w głąb Moskwy dążyć, gdy tu pogranicznym nic nie poradzim miasteczkom. Zachęcono tedy piechoty, łóźna czeladź i ochotnik w pogotowiu byli do szturmu, póki inżynierowie niepodkopali się pod dwie bramy i min tam nie zasadzili, przez dzień i noc kopiąc się, dla tęgiego mrozu mało mogli wskórać, bo pierwsza mina pod bramą do rzeki wystawioną nie dobrze zapakowana, nic nie zaszkodziwszy bramie wyleciała; tąż samą dziurą druga mina do drugiej bramy kopana głębiej jednak, nie pod samą bramą zasadzona, zapalona, wielki grzmot uczyniwszy wywróciła wał, bramie nieszkodząc. Zatem piechoty rzuciwszy się z parowów wpadły pod palisady, nawet dragonie zsiadłszy z koni i gwardya królewska wycinali palisadę ile mogli, bo i siekier tak wiele nie było i przez wądoł obalonego wału razem wszyscy przebyć nie mogli, Moskwa zaś gęsto strzelając zatykała dziury: już nasi na wały wleźli i chorągwią poczęli wywijać, a piechoty pale dębowe wycinając i nieprzyjaciół od palisady odpędzając, zabawiały się. Obaczyli jednak że" przełamawszy wał pierwszy i palisadę wyciąwszy, trzeba było przez fossę znowu do drugich wałów przebierać się; a tam gęstemi szykami Moskwa broniła się, srodze naszych rażąc. Kozacy nasi ordynowani do wodnej bramy, aby szturmowali, choć widzieli że Polacy wlazłszy na wały chorągwiami wywijali, nie szczerze attakowali, tylko wołali, a na powietrze nie do - 259 Moskwy strzelali, jak się potem pokazało, że Pułkownik Dunia wszystkie rady królewskie sekretne wydawał nieprzyjaciołom i prochów Moskwie dodawał. Dlatego i drugi szturm był bez skutku choć do północy pasowali się nasi, siła ludzi straciwszy, z regimentów Debojego i Celarego więcej tysiąca zginęło, Kapitani także Czemiernicki, Kierbroch, Wołczyński zabici; Oberst-leitnantowi Kollet kula armatna kolano zgruchotała, Guldyn Oberst-leitnant i młodszy Brion oszczepami przebici, Chalecki, Ignatowski, Kędzierzawski towarzystwo pozabijani; najbardziej gdy nasi spędziwszy nieprzyjaciela, na wały wleźli, tam do fossy z wałów jak w piekło zpychani topili się. Spracowanym naszym bez skutku w nocy do spoczynku zabierającym się, trupy zabitych zbierać kazano, które pod wałami różnie leżące, gdy nasi uprzątali gęstem z miasta strzelaniem znowu rażeni byli. Już po dwóch szturmach nieszczęśliwych należało odstąpić, ale Król nie dał sobie wyperswadować, aby nie dobywszy Głuchowa miał odejść, mówiąc: całe moskiewskie państwo w strachu zostaje, a tu pograniczne miasto drwić z nas będzie? Czarniecki zaś nieustawał pobudzać Króla, aby znowu kazał szturmować, pokazując, że większa część miasta zgorzała już, i onych nie mało poginęło, drudzy poranieni leżą; za nastąpieniem od nas szturmu ze wszystkich stron, radzi nie radzi, będą się musieli poddać. Jakoż Król Kazimierz dla hańby wiekuistej, niechciał niedobywszy odstąpić. Lecz Poseł od Cara moskiewskiego przybywszy, przez miłość Bożą, supplikował, aby przestawszy krew chrześciańską rozlewać, do pokoju chciał się Król skłonić. Przyszły też z Ukrainy niepocieszne nowiny, że cała Ukraina znowu do rebellii udała się. Zaczem Król zezwoliwszy na traktaty pokoju, ruszył się z pod Głuchowa do Siewska, nad rzeką w równinie obóz założył, wyprawiwszy podjazdy, aby wszędzie po lasach wyszpiegowali, jeśli się gdzie nieprzyjaciele nie zaczaili a pod pretekstem traktatów, żeby zdrady jakiej nie było; bo przyszła wiadomość do Króla, że Brzuchowiecki ze dwudziestu 17* - 260 tysięcy Kozaków w Niżynie stoi pobudzając wszystką Ukrainę do buntów przeciwko Króla. Zaporożcy także Kozacy znowu w rebellii kupili się, widząc, że wojska polskiego polowa ubyło przez głód, trudy, zimowe niewczasy i ustawne boje. Tatarowie także do Krymu narabowawszy podostatku i nabrawszy jassyru, zabierali się. Zaczem trudno było dalej wgłąb Moskwy brnąć tak dla głodu, że czaty rozhultaiwszy się, fanty i sprzęty bogate rabowali, nie starając się o żywność, które zbytkując, palili młyny porujnowane i żelaza powyciągane z onych, tak, że nie można było mąki dostać, a bez niej chleba nie mając, przyszło z głodu umierać. Nie jednego srogość i junactwo minęło; poczęła też puszczać zima, azatem obawiali się nasi, żeby rzeki i błota nie puściły, dlaczego zawczasu ku Litwie rejterować życzyli wszyscy. Złożył Król wojenną radę, jako Posła moskiewskiego odprawić; wszyscy radzili, aby się Król umykał z wojskiem do ojczyzny, nim rezolucya nastąpi, jeżeli szczerze Moskal pragnie pokoju, nie odbiegać radzili, jednakże ostrożnymi być należy, i wojsko wytchnąwszy, aby do wojny było gotowe, konserwować wszystkiemi sposobami trzeba. Król JKMść aby na swem miejscu wodzom zdał kommendę, zaś aby do powrotu w kraje polskie wieść się nie rozgłosiła, kazano otrąbić , żeby wszyscy gotowi byli ruszyć w głąb Moskwy, czaty naprzód idące, aby ostrożnie z przydanemi chorągwiami chodziły. Obrano dwóch regimentarzy, jednego Stefana Bidzińskiego, Podstolego sandomirskiego, z wojskiem koronnem, drugiego Hilarego Połubińskiego, Pisarza polnego wielkiego księstwa litewskiego z litewskiem wojskiem, którzy przebrakowawszy ludzie obudwu wojsk, mają przodkować do Moskwy przed Królem, za nim Król JMść z wojskiem postępować będzie. Zaczem widząc, że Król postępować za nimi deklarował się, co żywo Króla nieodstępując, dopomagać Królowi tych niewczasów rezolwowali się, dla tego po zapustach więcej dziesięciu tysięcy wybornego wojska ruszyło się do Moskwy, wziąwszy od Króla informacyą, jak sobie mają postępować. W kommendzie Bidzińskiego trzydzieści chorągwi - 261 koronnych było. Pierwsza Wychowskiego Wojewody kijowskiego, Porucznikiem był Łasko; Prażmowskiego. Wojewody płockiego, Porucznik Boruchowski; Przerębskiego Kasztelana sieradzkiego, Porucznik Kazanowski; Stanisławskiego Chorążego halickiego Porucznik Homelski; Czarnkowskiego, Starosty osieckiego, Porucznik Skrzetuski, Służewskiego Starosty horodelskiego, Porucznik Baubik, rodem Pers. Lekkie chorągwie Liplańskiego, Kaweckiego, Laznieńskiego i innych Rotmistrzów. Dzikiej Ordy trzy tysiące i inni ochoczy ludzie zebrawszy się, niemały poczet czynili, których Pólkownik Buchay nazwany, z młodości w Moskwie wychowany, więcej tysiąca ludzi pod swą kommendą miał, tych ochota dla zdobyczy i krajów moskiewskich splądrowania zapalała. Tych ludzi grono piękne, dla zaszczytu ojczyzny i wiekopomnej sławy odważyli się, choćby i poledz, byle imienia polskiego rezolutną cnotę okrutnej Moskwie okazać, na karkach onych szable polskie zaostrzając. Wozów i taborów nie mieli, kom unikiem postępowali. Trzeciego dnia po wyjściu z obozu, na Moskwę ku wojsku naszemu dążącą trafunkiem napadli i szczęśliwie z niemi się spotkali. Pod Karaczewem Kniaź Prozorowski szedł mając carski ordynans, aby pod Siewskiem na Króla uderzył, a dowiedziawszy się o sekretnych zamysłach Polaków, wiadomemi sobie manowcami nazad powracał. Prozorowski widząc wielkie ogniska założone w obozach naszych, rozumiał, że Król z całem wojskiem ciągnie; a Bidziński kazał przygasić ognie aby w ciemności niemógł rekognoskowac nieprzyjaciel jego potencyi, i sam z ogniów wielkich w obozie moskiewskim złożonych, mógł się informować, siła się onych liczyło. Że noc nadzwyczajnie była ciemna, spotkanie się z nieprzyjacielem do dnia nasi odłożyli, ale Orda przeprawiwszy się przez rzekę, w ciemnościach uderzyła na Moskwę i nabrawszy więźniów, do naszych przyprowadziła, z których Bidziński informowany, że piętnaście tysięcy Moskwy liczyło się. Moskwa zaczepiona od Ordy, opanowała rzekę, i tak z ar - 262 mat jako i z samopałów do północy naszych attakowała. Za przybyciem Litwy rzucili się nasi do naprawy mostu, Tatarowie przebywszy rzekę, że tył Moskwie brać chcieli, minę pokazywali. Moskwa nieczekając do dnia, uszła z pola, otaborowawszy się aż pod Karaczewa fortecą; Buchaj ochoczy Pułkownik uderzywszy na odwód trzysta wozów Moskwie odebrał, gdzie żelazne szpanszrajtery wzięli. Pod Siewskiem gdy wojsko stało, Poseł moskiewski Króla powtórnie błagał, aby się do pokoju skłonił, ukazując instrukcyą carską, gdzie te słowa wyrażone były: aby JKMść chrześciańskiej krwi przelewać dłużej nie chciała, dla miłości Boga darowawszy urazy swoje, do pokoju skłoniła się. Wszystkim ta propozycya miła była, jednak nie na tem miejscu, ale w Warszawie pod czas sejmu, albo we Lwowie, jak się Król wybierał na Ukrainę; ale tu, gdy do Moskwy ochoczo dążą Polacy, onych odważne imprezy tamować niepewnym traktatem pokoju, zdała się rzecz podejrzana. Zaczem Król Posłowi kazał zaczekać, aż się z Senatorami naradzi, i pozwolił onemu wojsku przypatrywać się, jak się Polacy przebierali do szturmowania do Siewska. Już wysypane były dla harmat szańce, miasto aproszów, nakrywki drewniane przed sobą toczyły piechoty: Jan Sapieha, Pisarz polny koronny, inżynier sławny to wymyślił; faszyn co nie miara sprowadzono tudzież drzewa na pomosty stósy wielkie, ukazując, że w momencie rzucą się do szturmu; ale najbardziej bodło Posła moskiewskiego, iż w dzień niezmierną moc w niewolę zabierano, pędzono w nocy; widząc okropne pożary wsi, dworów i miasteczek palonych, straszne w okrąg na niebie łony, za brodę uchwyciwszy się, włosy rwał, zęboma zgrzytając, wzdychał, i upraszał o prędszą rezolucyą. Wezwany do namiotu królewskiego przez Kanclerza koronnego, respons do Cara moskiewskiego na piśmie z należytemi tytułami oddany. Rezolucya zaś na propozycye traktatów pokoju, dana przez usta Prażmowskiego, który namienił: jako dawne traktaty między narodami polskim i moskiewskim pod Wiazmą za - 263 Władysława IV, Króla polskiego uczynione, Moskwa złamała, Smoleńsk odebrała, buntownikom Kozakom przeciwko wszystkiej słuszności protekcyą daje, Ukrainę, należącą do Polski, taż Moskwa bezprawnie uzurpuje sobie. Zaczem Król JMść mając słuszną urazę, stara się odwetowac za swoje, i będąc w gotowości do boju, stoi tu od Cara JMci czekając rezolucyi, czy bić się wola? gotowe wojsko; czy traktaty czynić wiekuistego pokoju, powróciwszy Polakom, co niesłusznie zabrano, i nagrodziwszy szkody poczynione. Jeżeli nie chce Car JMść tego uczynić, mając słuszną sprawę Król JMść, a Rzplta Polska, mają też ufność w Bogu, który zawsze sprawiedliwą sprawę wspomagać zwykł, że ukrzywdzonym da zwycięztwo. Na co Poseł moskiewski, usłyszawszy wzmiankę pokoju, rozweselony, począł prosić, aby armistycyum stanęło do uczynienia traktatów, a ustały z obu stron nieprzyjacielskie akcye: zgodziwszy się na miejsce traktatów, zjadą się z obu stron Kommissarze, i traktat pokoju zakończą. Przedtem ani wspomnieć chciał Król o armistycyum, ale teraz widząc zrujnowanie tak ciężkie wojska, następujące roztopy po zimie i rebelie znowu powstające na Ukrainie, zezwolił na armistycyum przez ćwierć roku; o miejsce traktatu była kontrowersya, bo Król chciał, aby w obozie przy boku jego traktowano. Poseł zaś moskiewski o miejsce do Cara moskiewskiego posłał po rezolucyą, upraszał zatem Poseł moskiewski, aby Król rewokował z Moskwy ludzi swych, którzy jak powrócą nazad i moskiewskim Kommissarzom bezpieczny będzie przejazd, wkrótce i Kommissarze przybędą i rezolucya od Cara JMci traktatów przyjdzie. Po myśli tych traktatów wzmianka i wojsku naszemu była, bo koniecznie wytchnienia i rekrutów potrzebowało: tak wiele regimentów, pułków i chorągwi zrujnowanych; a co większa, od koni większa część wojska odpadła; zaczem wszyscy nietylko radzili Królowi, aby się powrócił do ojczyzny, ale instygowali. I Czarniecki, Wojewoda ruski, któremu Król - 264 podufał, życzył Królowi coprędzej umknąć się z wojskiem do Litwy, dla rekruta i wytchnienia wojsku, żeby miał na potem z kim i z czem Moskwie oponować się i Kozakom. WKMć coprędzej do Warszawy staraj się przybyć, a sejm złożyć, bez którego ani rekrutów do wojska, ani zapłaty być nie może; na tymże sejmie i do traktatów stanie rezolucya i Kommissarzów Rzplta ustanowi, a na wojnę i wojsko obmyśli pieniądze, bez których rozpoczęte rzeczy upadną z niepowetowaną szkodą. Przybywało coraz więcej kłopotów Królowi, bo na Ukrainie Pułkownicy Wysoczany i Sulimenko zgromadziwszy na 30,000 zbuntowanych Kozaków, dobywali miast i miasteczek życzliwych Królowi: Trechtymirow, sprowadziwszy harmaty, szturmem dobyli i wycięli ludzi; w Łysiance gdzie nasi artyleryą deponowali, przez zdradę kommendę mających zabrawszy, kupców Greków zrabowali i Machowskiego kommendę mającego nad pozostałymi na Ukrainie żołnierzami, spędziwszy z pola, do Białej-Cerkwi wpędzili, gdzie na cztery niedziele w oblężeniu zostawał. Najpierwszy herszt rebelizantów Brzuchowiecki, od Dniepru brzegów dodawał otuchy i buntownikom posiłki obiecywał, rozsiewając nowiny fałszywe, że Kniaź Czerkaski zniósł Króla w Moskwie, tak, że ledwo do Litwy uszedł. Niebawem na Ukrainie pokaże się Jan Wychowski, Wojewoda kijowski, malkontent z Króla Kazimirza i Rzpltej, coby miał uśmierzać bunty kozackie, to się często znosząc z Metropolitą kijowskim, onych poduszcza, bo Kozacy rebelizanci z Sulimenko Pułkownikiem podstąpiwszy pod Czechryn obiegli, domagając się, aby się poddał w niebytności Tetery Hetmana kozackiego. Rozumieli u dworu, że to z instynktu Wychowskiego działo się, który z Teterą miał dawne urazy, a najbardziej, że mu hetmaństwo zaporozkie odebrał i skarby tak wielkie przy Bohdanie Chmielniczenku, jako i po Danielu Wychowskim zabrał, które on w niebytności Tetery spodziewał się windykować przez dobycie Czechryna. Na dworskich nie zwa - 265 żając, zmienił się, a niemając wdzięczności od Rzepltej i Króla, za przyprowadzoną do posłuszeństwa Ukrainę, wolał z rebelizującą Ukrainą Cara błagać i onemu hołdować. O czem gdy dali wiedzieć Królowi, łatwo uwierzył, ile gdy w Sośnicy przejęli list pisany od pewnego Ihumena z Ukrainy do Moskwy, w którym wyrażał, że Wychowski, Wojewoda kijowski, nie kontent z Króla, szuka i czeka pory, aby swą życzliwość Carowi moskiewskiemu okazać. Utwierdzony został w swej urazie Król przeciwko Wychowskiemu, i podczas oblężenia Głuchowa, ordynował Teterę jak najprędzej z dwoma tysięcmi Kozaków wiernych, aby starał się powstające bunty uśmierzyć, i list pisał łaskawy do Wychowskiego aby złączywszy się z Machowskim, rozpędzali buntowników gdyż tu Król rozpoczęte traktaty z Carem moskiewskim kończyć myśli, aby w tamtym kraju powróciwszy, spokojne zastał rzeczy. Listem Wychowskiego uśpiwszy, ustnie Teterze zalecił, aby pierwsze głowy tych buntów starał się potracić. Drudzy powiadali, że to do Sulimenka Król mówił, nie do Wychowskiego zguby, Teterze wolny dając ordynans, bo Sulimenko złapany, Siedział u Machowskiego w BiałejCerkwi, ale Tetera mając urazy do Wychowskiego chciał najpierwej onego zgładzić i ubezpieczyć się władzy hetmaństwa, także possessyi skarbów Chmielniczenka; udał Machowskiemu Wychowskiego, że jego Król zgładzić kazał, bo on mający kointeligencyą z Moskwą, Kozaków buntuje. Siedział Wychowski w Chwastowie, mieście należącem do Biskupa kijowskiego, a z tamtąd korrespondował z Metropolitą kijowskim. Nie zdał się kozackich buntowników zważać, ani do nich interesować się, podufale znosił się, jako prywatny człowiek, nie strzegł się nikogo, jako nie mięszający się do buntów, a Tetera ustawnie udawał go przed Machowskim, który list królewski przysłał do Wychowskiego przez towarzysza i upraszał, aby na radę wojenną przybył. Wychowski nie poczuwając się do niczego, czyli już Bóg tak zrządził, że nie zważał zdrady żadnej, na proźbę Machowskiego, - 266 przybył do Korsunia, gdzie się zjechało wielu wojskowych do rady. Tam uczyniwszy deliberacyą, jak uspokoić między pospólstwem bunty i wyrugowawszy z rady przywódzców tych buntów, poczęli akklamować na Wychowskiego i onego zdrajcą ojczyzny nazywać. Odpowiadał, że mnie tego nikt nie dowiedzie, wywodził się różnemi racyami, lecz gdy wielu złoczyńców świadectwa, po których śmiercią skarani, onego konwinkowały, przytem różne listy przejęte i inne dowody i zmowy z nieprzyjacielami produkowano; wnet rada w sąd się odmieniła, i z uwagi żołnierskiej stanęła onego konwikcya. Nie wiele czasu trawili na wertowaniu praw, przeczytawszy artykuły wojskowe, skróconym procesem osądzony na gardło, lubo Wychowski nie znał się do zadanych sobie kryminałów, a jako Senator ekscypował sąd; niesłuchali jego. Żołnierskim sądem na rozstrzelanie skazany; przydano mu warty wielkie, a gdy Sędziowie na noc rozeszli się, posłał do niego Machowski, aby się na śmierć gotował, bo przed dniem będzie rozstrzelany; o czem usłyszawszy zapłakał, i gdzie teraz Król jest, pytał się. Zatem żołnierze, którym straż polecona, około mocnemi wartami opasali stancyą jego. Co tylko na brzask się poczęło zabierać, przed gospodą wyprowadzony, i z kilku karabinów rozstrzelany, poległ. Ten człowiek który u Kozaków z początku w wielkiej był obserwie, na Żółtych Wodach w niewolą wzięty do Krymu, od Bohdana Chmielnickiego okupiony, jego szalonych imprez szczerym był moderatorem, do rady sposobny, który kozackich buntów pierwiastki na Ukrainie do tej perfekcyi przyprowadził, korespondencyą i ligę z postronnemi monarchami utrzymywał, póki mu służyła fortuna; jak zaś go odstąpiła, od emulanta Tetery na ten hak przyszedł, bardziej z nienawiści, niżeli z jawnej rebelii. Senator królestwa polskiego od Pułkownika wojska koronnego bezprzykładnie skarany i exekwowany, nie dawszy mu i spowiednika podług konfessyi jego. Za zbliżeniem się wiosny, puściła ziemia, dla - 267 czego z krajów bagnistych ciężko było wojsko wyprowadzić, na które nieprzyjaciele czuwali, a bez tego tak się zrujnowało wojsko, że pod stokonną chorągwią, ledwie piętnastu było, co mogli się potykać, wszyscy piechotą wędrowali, niosąc na sobie siodła i ruchomości, zazdrościli tym, co na koniach jechali. Kozacy którzy byli przy Królu także do buntów zabierali się; co postrzegłszy Król, ledwo uśmierzył, Pułkownika onych, Dunka nazwanego, kazawszy obwiesić i z drugimi zdrajcami, a którzy niewinni byli i życzliwość poprzysięgli kontentacyą onym Król dał i Grzegorza Hulanickiego nad nimi Pułkownikiem i kommendantem ustanowił. Potem i sam Król myślił, jak się przebrać do Litwy, ponieważ armistycyum ogłoszone i traktat rozpoczęty z tego kraju cnego rewokowały. Opuściwszy tedy Siewska attakowanie, wojsko ku Litwie z moskiewskich granic wyprowadzić umyślił. Sam Król z Stanisławem Potockim, Wojewodą krakowskim, Hetmanem wiel. koronnym, ku Wilnowi zabierał się, Stefanowi Czarnieckiemu Wojewodzie ruskiemu dawszy kommendę jeneralną nad wojskiem koronnem, aby Ukrainę tak zadnieprską, jako i Zaporowską w wiernem poddaństwie Królowi i Rzpltej utrzymywał. Czarniecki konwojował Króla przez starodubski powiat do Mohilowa, a z Mohilowa do Mińska, a gdy Król do Mohilowa przybył, goniec moskiewski na rozsadzonych koniach przyjechał, donosząc, że Kommissarze moskiewscy przybywają, naznaczywszy miejsce do traktatów pokoju Krasne i Zierowice, jeśli Polacy na to pozwolą. Już przy Królu Senatorów nie było, prócz Pułkowników wojskowych, bo Prażmowski Kanclerz wielki odjechał dla poświęcenia się na biskupstwo łuckie; Branicki Marszałek nadworny koronny dla słabości zdrowia do Polski odjechał; drudzy dla spraw w trybunałach przypadających poodjeżdżali co żywo do ciepłej chałupy i wygód domowych, po niewczasach i trudach tak ciężkiej zimy. Mohilow miasto nad Dnieprem leżące ludne i forteca należyta do Litwy należy, ekonomia królewska. Tu spodziewał się Król Ka - 268 zimierz zabawić, oglądając się na traktaty z Moskwą, a skoro tam przybył, nowiny go niepocieszne doszły, raz że Królowa Ludwika bardzo chora; druga że Kommissarze moskiewscy z naszymi w Krasnem zjechawszy się, nie zaczynając traktatów, tylko czas przewłócząc, wymyślają kwestye nienależące do traktatów, widząc Polaków kampanią zimową znużonych, oraz od imprezy zawziętej zniechęconych, chcąc zwłoczyć póki z Szwedami w Iwangrodzie nie zakończą Inflanckich traktatów; trzecia, że Mohilow dla przypadkowego ognia, strasznie pogorzał, ledwo trzecią część miasta ratowano i gdzie Król stał obroniono. Pożar ten powstał, gdy rzeźnik bijąc bydlęta w nocy na przedaż ludziom z Królem przybyłym, nieostrożnie łuczywo utknął, od którego domostwo zapaliło się, a za powstaniem wiatru burzliwego, i całe miasto do tej ruiny przyszło, lubo żołnierze i assystencye królewskie tak tłum wielki pospólstwa ratowali, nie mogli przecie uśmierzyć ognia, wodą i trunkami różnemi zalewając. Zgorzały cerkwie ruskie schyzmatyckie i ratusz miejski tak wielkie mający towarów różnych i gotowej summy składy, na kilka milionów szkody, osobliwie w futrach, bo gdy Smoleńsk i Kijów do wojny zamykały się, wszystkie moskiewskie drogie towary do Mohilowa sprowadzono. Zaczem Król nie mogąc znieść ubogich łez ustawnych, a o chorobie Królowej Ludwiki powtórną odebrawszy nowinę, dnia 20 Kwietnia do Mińska wyjechał, dawszy wojsku wytchnienie, aby jeżli traktaty nie dojdą, gotowi być mogli przeciwko Moskwie. Za Królem w trzynaście chorągwi Czarniecki w konwoju jechał, ale ledwo trzecia część konie miała, zacni rycerze szli piechotą, siodła, munsztuki na grzbiecie niosąc, brnąc w błocie pod kolana, chorzy na wołach i krowach jachali. Płakał Król sam nad rycerstwem, którym, gdy sam nie mając pieniędzy, dać niemógł wsparcia, pozwolił, aby po wsiach i dworach, co mogą zabrać koni zabrali, obiecując zapłacić z zasług wojskowych. Lecz ciężko ludziom wojną tak długą z Moskalem zrujnowanym koni dostarczyć; czynili wielkie - 269 przeklęstwo na Czarnieckiego, który dawszy pokój Moskwie takowe oppressye i zdzierstwo dopuszcza czynić nad utrapionymi ludźmi; czemu zabiegając Król, Kommissarzów wysłał, którzy po wsiach i miasteczkach zabrane konie spisawszy, assekurowali się zapłacie albo powrócić. W Mińsku Król zabawiał się trochę, oglądając się na traktaty w Krasnem, ponieważ na przeszłym sejmie Kommissarzów do traktatów Rzplta naznaczyła, to jest: Hetmanów obojga narodów, tudzież Kanclerzy Książęcia Radziwiłła na Ołyce i Nieświeżu Kasztelana wileńskiego, Wierzbowskiego sieradzkiego; ale ten już był zmarł, Stefana Czarnieckiego Wojewodę ruskiego, Karóla Chlebowicza Starostę żmudzkiego, Jędrzeja Morsztyna koronnego, Pawła Brzostowskiego litewskiego Referendarzów, Stefana Leduchowskiego Podkomorzego krzemienieckiego, Stefana Kożuchowskiego Podstolego kaliskiego i innych w liczbie trzydziestu. Ażeby tak wielka gromada ekspensów skarbowych nie przyczyniła, dwóch przodem Król ordynował Brzostowskiego i Leduchowskiego, ktorzy spiesznym krokiem do Krasnego przybyli. Już tam zastali moskiewskich kommendantów, Wojewodę Odorowskiego, Naszczokina, co u Króla był w poselstwie pod Siewskiem, dwóch Dołhorukich braci i Almacha, który umiał i po niemiecku mówić, i rozumiał trochę prawa cesarskie. Wszyscy narzekali, że Król słownie deklarował pokój, a wyprawił wojsko do Moskwy na łupiestwo , bo Połubiński i Bidziński z pod Siewska ruszywszy się o troicki monastyr oparli, wszędzie ogniem i mieczem kraj niszcząc, których rewokować nie było można, niewiedząc, gdzie się obracali. Rozumieli też Polacy że Moskwa do pokoju skłonniejsza będzie, wiszącą nad karkiem swoim mając szablę polską, ale ona nie zważając tego, propozycye czyniła na pierwszym stopniu traktatów, proponując przeciwko Turkom kolligacyą z sobą, aby tem ustraszywszy Turka, do zgody z Cesarzem Leopoldem nakłonili. Na co Polacy odpowiedzieli, że to do traktatu moskiewskiego z nami nie należy, ani Polacy mając stare i nowe pakta - 270 z Turkami wiekuistego pokoju naruszać mogą, ani też my Kommissarze mamy to sobie polecone od Rzpltej; należy pierwej pokój z Moskwą Polakom uczynić, a widząc skutek jego, potem o tej lidze traktować wolno będzie. Czem Moskwa urażona, tak słownie, jako i wydawszy skrypta, narzekała, że Polacy na chrześcian odważni, a na pogan tchórze. Polacy odrzuciwszy te skargi i pisma w klar deklarowali: jeżeli Moskwa Smoleńska nam z przynależącemi prowincyami tak Starodubia i Nowogrodka Siewierskiego z onych przyległościami z dawien dawna należącemi nie powróci, Kozaków rebelizantów nie odstąpi, i onych więcej buntować nie wyprzysięże się, zamków, fortec na Ukrainie i Rusi osadzonych prezydyami nie powróci Rzeczypospolitej, krzywd i szkód poczynionych podczas wojny szwedzkiej w Polsce i Litwie nie nagrodzi o które słusznem prawem królestwo polskie wojowało, znowu do wojny Rzplta udać się będzie musiała, dochodząc tego przez decyzyą wojenną, której spodziewamy się z opatrzności Boskiej fortunnej, jako dobrą i słuszną racyą mając. Na co moskiewscy Kommissarze nic nie odpowiedziawszy, tylko kiwali głowami; zaczem Kommissarze nasi nie spodziewając się żadnych skutków tych traktatów, do Króla napisali, aby darmo nie bawiąc się, do Polski się spieszył, a sejm złożywszy, starał się wojsko rekrutować, onemu zapłacić i inne wojenne potrzeby wcześnie przysposobić. Wziąwszy od Kommissarzów wiadomość, że z traktatów mała nadzieja, ruszył się z Mińska do Wilna, gdzie dnia 15 Maja stanął, przeciwko którego Senatorowie litewscy jechali i magistrat wileński tryumfalne bramy wystawiwszy, z cechami spotykał, ognie tryumfalne w nocy rzucając, winszował tryumfów nad Moskwą i Kozakami. Akademia wileńska dyalog sprawowała na przywitanie pana, jednak żołnierze z tego tryumfu urągali się, mówiąc: największy tryumf że się żywo powróciliśmy. - 271 Gdy Król Kazimierz Litwę przejeżdża, Jan Sobieski, Chorąży koronny, starał się wyprowadzić wojsko z Zadnieprza na Ukrainę zaporozką, bo cokolwiek krain za Dnieprem moskiewskich opanowano, wszystkie przez traktaty spodziewali się, że powrócą się do Rzpltej. Wysłał przed sobą do miast, miasteczek, słobód i pasiek uniwersały, w których ogłaszał: nie trzeba wojny wzniecać, kiedy między swoimi ludźmi może się wszystko usposobić i ułagodzić po przyjacielsku, z Moskwą teraz zaczęły się traktaty i w Bogu nadzieja, że pokój wkrótce stanie, wojsko zaporozkie niech żołnierskiej broni używa, a pospólstwo niech porzuci kłótnie, a uda się do roli i zasiewów jarzynnych, bezpiecznie za Bożą pomocą doczekają się oracze żyznego żniwa i pracy rąk swych pociechy, żołnierze zaś mieć mogą łatwiejsze wyżywienie. Król JMc kazał mi ogłosić wolę swoję, iż w jakim teraz Ukraina zostaje porządku, aby w tern do skończenia traktatów zostawała, oprócz wyżywienia wojska i ulokowania onego po miasteczkach, które jeżeli nie będzie nagabane od swywolnych ludzi, będą się po przyjacielsku obchodzić, skromnie żyjąc, ukrzywdzonym ratunek dając. Jednak ani uniwersałom z woli królewskiej wydanym dowierzali Kozacy, ani wojska łaskawie obchodzić się starającego akceptowali, wszędzie tłumami na powracające woj sko Kozactwo następowało, spodziewając się znużonych i zniszczonych w bezdróży wiosennej pochłonąć. Lecz się zawiedli na tem, bo Chorąży koronny między skupionem Kozactwem przez potencyą drogę sobie otwierał, uszykowawszy wojsko przechodził otaborowawszy się, skrzydła regimentami piechót zmocniwszy, frontem sam następował, odwód Jan Sapieha Pisarz polny koronny utrzymywał, z dragoniami idąc szykiem. Drogi niebezpieczne i ukraińskie krainy obszerne, odważnie przebyli, nie bez nacierania Kozaków, osobliwie na błotnistych przeprawach i na przebyciu rzeki. Największa była utarczka pod Sośnicą, pierwej gdy ku Mo - 272 skwie ciągnęło wojsko, na powracających chciało odwetować, lecz większa klęska powstała, albowiem gdy na odwód nastąpili byli, odparci potężnie, więcej dwóch tysięcy trupem padło: złapany żywcem Skidan, Sotnik z drugimi znaczniejszymi z starszyzny i podle miasta Sośnicy na pal wbici. Czarniecki Wojewoda ruski, przyprowadziwszy Króla Kazimierza, dopędził wojsko powracające niedaleko Dniepru, o nic się nie starał, jako czemprędzej przeprawić się; zaczem nazbierawszy bajdaków i promów, do przeprawy dążył, gdy jeszcze lody nie wszędzie zeszły; pierwej lekkie chorągwie, potem harmaty i ciężary, lubo z niebezpieczeństwem wielkiem na saniach poprzemykał, bez żadnej szkody, a gdzie lody całe spłynęły, na bajdakach i promach wojsko przeprawował i nad spodziewanie na drugą stronę Dniepru wojsko przewiezione. Lubo Sierko Pułkownik kozacki, czatował na Czarnieckiego, strzegąc się jednak zdrady jego, przezorny wódz, oszukał umysły kozackie, kazawszy rozłożyć ognie wielkie, jakoby się w tem miejscu miał przeprawiać, a wojsko niżej pod Ryszczowem miasteczkiem, przeprawiło się. Sam tedy z pułkiem dragonii konnej przepływał przez Dniepr i Moskwę konną z tamtej strony Dniepru przeprawy broniących rozpędził, którzy i koni odbiegli z strachu, bo 1500 koni Polacy dostali, oprócz inszej zdobyczy. Potem słychać było. że Sierko nie śmiał nagabać Czarnieckiego, tak walecznego Hetmana, a od Haneńka Pułkownika wziąwszy wiadomość, że Orda z jasyrem do Krymu powraca, rzucił się za nimi odbić jasyr, nie z Polakami spotykać się, gdzieby niechybnie przegrał; i nadało się Sierkowi z Ordą, na których pod Szawroniem napadłszy, kilkaset zniósł i wielu z niewoli uwolnił. Namieniłem że wojsko na trzy partye podzieliło się, to jest: jedna część z Królem do Litwy poszła. Czarniecki i Sobieski, Chorąży koronny, za Dniepr na Ukrainę wkroczył. Trzecia partya na zgubne imię do Moskwy w głąb ordynowana, bo ani Król starał się onych odwabić ztamtąd. - 273 ani Hetmani starali się onych windykować. Lecz sami odważywszy się i nieraz nieprzyjaciół zniósłszy, Moskwie straszni byli: tak to śmiałych i śmierć boi się, tchorzów gnębi, a kto się na śmierć rezolwował, pewniejszy jest życia. Pięćdziesiąt chorągwi ta partya miała w kommendzie Bidzińskiego i Połubińskiego będąca, zastała wielki strach i zamięszanie w Moskwie; zamki i miasta zaparły się. Ale łatwie ich można było dobyć, gdyby z drugiej strony taka partya wtargnęła, nie wiele było we środku wojska, a i te ratować nie mogły pospólstwa od usadzonych na zniszczenie onych Polaków. Jeden Prozorowski pod Karaczowem odważył się był, ale i tego przepędzili nasi, że uciekać przed nimi musiał, więcej nikt się nie ukazał, i choć gdzie zebrała się gromada onych, nie śmieli onym w oczy zajrzeć. W tak obszernem państwie nie było wojsk bitnych, tylko pospólstwo po lasach, gęstwinach, bagnach tułało się, zasiekłszy się, do upadłej bronili się, tak iż ciężka naszym z nimi utarczka była. Trafiło się, że Buhaj Pułkownik wolontaryuszów litewskich, który z miodu wychowany w Moskwie, wiele lat za sołdata służył tam, nietylko język moskiewski umiał, i zwyczaje onych przeniknął; lecz najmniejsze ścieżki tam wiedział, zawzięty srodze na Moskwę, po gęstwinach i lasach onych śpiegował, napadł raz na otaborowanych bardzo potężnych, bo na 10,000 ludzi mieli; tej dobyć nie mogąc, perswaduje Regimentarzom, iż moskiewscy poborcy z pieniędzmi wybranemi, jakoby kupcy wielkie pieniądze na zapłatę wojsku prowadzą, między chłopstwem nieznajomie przebywają. Wysłuchali Regimentarze, jako wiedzącego interesa moskiewskie, zachęciwszy rycerstwo do odwagi, najpierwej konni na tabory natarli i odważnie attakując z koni zsiedli, których Moskwa pierwszy impet odpędziła; ale gdy z tyłu napadła Orda, spodziewając się zdobyczy, krzykiem i hałasem wielkim onych zmięszała tak dalece, że przerwali szyki wozów moskiewskich; trzecim szturmem przez rowy i zasieki drzew potężnych, wszystkie ta T. II.  18 - 274 bory nasi opanowali. Wziąwszy tedy w szable, wycięli niewinnych ludzi, oraz co kto mógł porwać zdobyczy, zabierali, Orda naostatek broniła zabicia, aby żywcem mężczyzn i niewiasty brać mogła. Dziwna rzecz, dwudziestu Moskwy wyrwawszy się z taborów przez zasieki i rowy, uszli i kilka niewiast za sobą prowadzili. Ci na chorągiew naszych stojących napadli: każe im chorągiew zdać się i broń położyć, odgrażając śmiercią upartym w około onych osaczywszy. Lecz oni jako mieli samopały i berdysze, najpierwej naszych z strzelby razili, potem rzucili" się do berdyszów. Znowu żeby się poddali nasi napominali; lecz oni broniąc się srożyli się i niewprzód koniec tej bitwy stanął, aż Liplańskiego chorągiew, trzynastu onych, wydawszy ogień, trupem położyła. Naostatek resztę porażonych i pokaleczonych zdali się. W wziętych taborach nie tak wielkie zdobycze były, jako zalecono; owych poborców nie było; trupem siła ludzi padło; na to tylko przydało się, że dobycie tych taborów i zasieków tak ustraszyło Moskwę, iż naszych jako piorunu lękali się. Sprawdziło się tu przysłowie dawne, że w cudzem państwie żołnierz od bułatu twardszy, który w swej ziemi kruchszy od szkła, ktoby uwierzył, żeby moskiewskie państwo tak ludne i na obronę siebie uporczywie trwały naród, tak ręce opuścili, jakoby nikczemni ludzie i niemający żadnej mocy, tak małej garstce Polaków dali się palić, rabować i wycinać. Gdyby tacy odważni z drugiej strony byli uderzyli, opuściwszy szturmowanie do fortec, na których dobywaniu daremnie czas tracili, a do stolicy rzucili się; bez wielkich trudów byliby szkody odwetowali, krzywdy nadgrodzili i zawojowane od Rzpltej obszerne krainy mogliby od Moskwy odzyskać. Ale znać w tym woli Bożej nie było, która jednym daje a drugim odbiera. Gdy naszych trzy niedziele w Moskwie ekskursia trzymała, ani mogli mieć od Króla żadnych ordynansów, ani też sukkursów, dowiedzieli się jednak, że Król od Siewska ruszył, a wyprawionych do Moskwy już za zginio - 275 nych poczytał. Zwoławszy starszyznę, wojskową radę czynili, czy czekać ordynansu, czyli też nie czekając, uprowadzić odważnych ludzi grono; już albowiem wielu w różnych potyczkach poginęło, siła rannych na saniach wlekło się, konie ustawną pracą zdebilitowane nie mogły swych jeżdźców dźwigać, z ciężkim żalem kompanów porzucić onych niegodziło się, nie tak dla niedostatku żywności, jako dla wielkiego obrokow dawania nie wytchnąwszy koniom, sypali owies i zaraz poili, a tem samem chwacili konie i kaleczyli. Dowiedziawszy się zatem od wziętych więźniów, że Król z Litwy z wojskiem odszedł, a Moskwa Komissarzów do traktatów z Polakami o pokój wysadziła, i nasi z Moskwy nazad wrócili się, że Polacy za Dniepr na Ukrainę wrócili się: Bidziński z swoją dywizyą za nimi poszedł, Połubiński zaś z litewską dywizyą przez gęste i zawalone lasy za Królem się spieszył. Łatwiej temu wojsku do Moskwy było wkroczyć, niżeli ztamtąd powracać, ustawnie z Kozakami walczył, a co zdobyli na przeprawach i potyczkach nie jeden utracił, jako i Buhaj sławny i odważny żołnierz przez Desznę rzekę przeprawiając się pod Poczopowem, gdy na niego tłumem napadło Kozactwo, siła stracił zdobyczy i tam srodze zraniony od Kozaków. Ani Tatarowie uprowadzili jassyr, onym odbili i Tatarów pięćset zabili. Tegoż samego czasu wojna turecka wszczęła się z Cesarzem Leopoldem, której wojny różne przyczyny przytaczają. Niemcy powiadają , że Machomet czwarty Cesarz turecki niesłuszpie prześladując chrześcian, rozpoczął wojnę; Turcy zaś mienili, że od domu austryackiego wolne królestwo węgierskie w opressyi będące ratując, musieli z Cesarzem wojować, dając sukkurs Węgrom w oppressyach ciężkich zostającym. Wypowiedział wojnę Turczyn przez Posła swego Cesarzowi widząc Niemców nie gotowych do wojny, bo Elektorowie i inni Książęta między sobą walcząc, niedbali o całość władzy cesarskiej, oraz zazdroszcząc austryackiemu domowi potencyi wielkiej, a tymczasem Turcy opanowali Węgry i cesarskie pro 18* - 276 wincye, Austryą i Morawy do wielkiej ruiny przywiedli. Ismael Basza wszedł do Węgier z Turkami: pospólstwo i panowie węgierscy w ciężkiej oppressyi od Niemców będący, odstąpiwszy Cesarza do Turków przystąpili: Już tedy Turcy jak w swojej ziemi bezpiecznie postępowali, Ismael Basza aż do Nowych Zamków niedobywszy broni, opanował Węgry, a i Nowe Zamki bez wielkiej trudności wziąwszy, zyzne krainy Austryi i Morawii ogniem i mieczem plondrował. A lubo Cesarz Posła do Konstantynopola wysłał i reprezentował, że bez żadnej przyczyny złamali Turcy niedawno ustanowione pakta, i aby niesłusznie rozpoczętej wojny, oddaliwszy się do swego państwa zaniechali, upraszał; jeźli się Węgrom naprzykrzył rząd niemiecki, co słuszna będzie, poprawić deklaruje, a jeżeli jaką pretensyą Turcy mają to po sąsiedzku może się uspokoić. Lecz Turcy swej srogości nie odstępowali, hardzi będąc w swem szczęściu, inaczej wojny przestać niechciełi, chyba haracz roczny z Austryi i Morawii Cesarz płacić będzie; na co Cesarz pozwolić nie mógł, jako bitnego narodu Monarcha. Turczyn, choć przed zwycięztwem tryumfował, nietylko na Wiedeń, ale na całą rzeszę niemiecką, kajdany gotując; pierwiastki wojny gdy mu się poszczęściły, bo wojska cesarskiego tak potężnego nie było, żeby się Turkom oponować mogło, a już dwie partye, cesarskich jednę w Kroacyi pod Kanizią w kommendzie Adama Forgacza drugą z Władysławem Ragocem pod Waradynem z wodzami cesarskimi poznosili Turcy. Chcąc się jednak oponować Turkom Cesarz, złożył sejm w Augsburgu rzeszy niemieckiej, zachęcając na wojnę przeciwko Turkom; jako też życzliwi Grafowie węgierscy Cesarzowi, Zrini, Strocy i Hohenlogus zebrawszy wojsko ochocze i pospólstwo skupiwszy, bo już w domach siedzieć od Turków niebyło bezpiecznie, w Kroacyi Kanizyą fortecę sławną tureckie prezydyum potężne mającą, chcąc dobyć, obiegli. Lubo onej dobyć rzecz trudna była, przynajmniej przez to od oblężenia Wiednia Turków odwabić i ustawne plondrowanie oddalić, a Austryą z tej - 277 opressyi uwolnić usiłowali. Jakoż rada nadała się, bo wezyr turecki wolał Kanizyi bronić, niżeli do Wiednia, szturmując na placu poledz, ruszył się więc w sukkurs Kanizyi, a tymczasem niemieckie wojska w Austryi kupiły się. Oprócz Elektorów rzeszy niemieckiej ojciec święty sukkurs tak żołnierzy jako i pieniędzy ordynował i Król francuzki Ludwik czternasty, odrzuciwszy do czasu emulacyą, deklarował francuzkie wojska przysłać w sukkurs Cesarzowi, chwalebnym w późny wiek przykładem odstąpiwszy dawnej z Turkami do czasu ligi. Sam swą osobą w Augsburgu na sejmie był Cesarz, więcej prezencyą swoją dokazać starając się; wziąwszy jednak wiadomość o śmierci brata swego młodszego do Lincu odjechał. Byłto Karól syn Cesarza Ferdynanda III i wielką miał reputacyą wojennej sławy i przeciwko Turczyna miał być najwyższym Hetmanem, ale śmierć przeszkodziła mu tej sławy i umarł w Enipacie, żal ciężki Leopoldowi Cesarzowi bratu swemu starszemu zostawiwszy. Traktaty z Moskwą w Krasnem chwiały się, bo Moskwa niezaczynając traktatów, tylko czas trawili niepotrzebnemi kwestyami, potem sprowadziwszy wojsko swoje, chcieli na Kommissarzach naszych wystraszyć takie traktaty, jakie sobie w głowie uformowali; bo Chowański stary stanąwszy nad Dnieprem z licznem wojskiem pokazywał, że Polacy darmo się o zawojowane prowincye upominają, kiedy Moskwa gotowa jest onych bronić. Stał nie daleko nad tymże Dnieprem i Kniaź Czerkaski z drugą dywizyą wojska moskiewskiego, że jeden drugiego we trzech dniach mógł ratować. Musiało dla bezpieczeństwa kommissarzom naszym przybyć litewskie wojsko i stanęło naprzeciw Chowańskiego, tylko Dniepr onych rozłączył. Srożyła się Moskwa nie zważając na armistycyum, bo gdy za rzekę na czaty z obozu litewskiego wypadła czeladź, Moskwa onych złapawszy, okrutnie męczyła i na pal wbijała, sypiąc kopce granicy moskiewskiej po nad Dnieprem trupami litewskimi. - 278 Nie mogli nasi tego okrucieństwa dalej zcierpieć, bo Hetman polny Pac, doczekawszy powrotu Połubińskiego z Moskwy i dragonie zrekrutowawszy, ludzi i konie odparłszy z innemi chorągwiami, przybyłemi do obozu, przeprawiwszy się przez Dniepr, ordynował na podjazd, aby tej hardości i okrucieństwa ujęli Moskwie, który podjazd pod pretekstem czaty, gdy Moskwę strzymywał, tymczasem na promach harmaty i inne ciężary przeprawiono, i reszta wojska rzekę Dniepr przebywała. Ordynował Hetman Pac Czerniawskiego, Pułkownika ochoczego, z pułkiem wolontaryuszów, który przededniem pominąwszy moskiewskie straże na sam korpus uderzył, a gdy się Hetman Pac o tem dowiedział, ruszył z drugimi w sukkurs Czerniawskiemu, kazawszy spiesznie reszcie wojska przeprawiać się. Co obaczywszy Chowański, nie do boju, ale w ucieczkę kazał wojsku udać się, które posłuszne takiej kommendzie, nie spotkawszy się w ucieczkę poszło; jak kto miał rączego konia, nie oglądając się, pędził, mało kto spotkał się; uciekających nasi doganiali i ścinali, mszcząc się za okrucieństwa i na pal wbicie lóźnych swoich, obóz i tabory wszystkie zabrali największe zdobycze, prowiantów co nie miara i żywności, koni siła zdobyli i nagrodzili sobie, co w Moskwie potracili byli i konie. O czem dowiedziawszy się moskiewscy Kommissarze, nie chcieli kończyć traktatów, których jeszcze i nie zaczęli, powiadając, że armistycyum rozerwane i że Polacy po zdradziecku postępując, Litwę nasłali na nasze wojska, przez armistycyum ubezpieczone, żadnej zdrady nie spodziewając się przeciwko prawu narodów i poprzysięgłej sąsiedzkiej przyjaźni postępując. Zaczem mając z kancelaryi carskiej na to instrukcyą, protestowali się i więcej konferencyi czynić nie obiecywali. Na co Kommissarze nasi odpowiedzieli: że sami winni, nas niewinnych napastujecie; czy należało wam podczas armistycyum w granice nasze wojsko wprowadzać, póki traktaty nie skończą się, każde wojska w swych ziemiach - 279 stać były powinne; ale Moskwa opanowawszy naszę ziemię, pod Dniepr rzekę granice zawodząc, od wojska litewskiego czeladź na czatę wysianą za Dniepr do swej krainy okrutnie dręczyła, złapawszy, skórę łupiła, na pale wbijała, a powiadacie, że Polacy armistycyum złamali; nie Polacy, ani Litwa podczas traktatów granice wasze opanowali, ale wy i wojsko wasze to zrobiło, że dłużej wojsko litewskie ścierpieć nie mogąc, z swojej ziemi waszych rugowali i za swoje krzywdy odwetowali, to do złamania armistycyum onych i nas pociągnąć nie może, ale ten złamał, który przestąpił cudzą granicę, kto pod płaszczykiem pokoju cudzą ziemię sobie przywłaszczyć kazał; azatem Bóg sam tego ścierpieć niechciał, aby taka jawna krzywda i ohyda Polakom działa się. Z nami traktujecie, a tu nasze krainy zabieracie, złudziwszy nas traktatami, gdyśmy wojsko rozpuścili, wy zebrawszy tak wielkie wojska z Chowańskim i Kniaziem Czerkaskim urągaliście się z nas iż ta garstka wojska litewskiego, strzegącego brzegu Dniepru dla bezpieczeństwa traktatów została. A gdzie te wojska tak odważne były, gdy nasi podczas wojny chodząc po moskiewskiem państwie onych szukali? właśnie jak muchy przed mrozem pokryły się były, dopiero teraz pokazały się, gdyśmy wojska rozpuścili; ale Bóg sprawiedliwy i w małej garsce pokarał niesprawiedliwych najezdników na cudze ziemie: chcieliście to Wście przez swoję potencyą wystraszyć traktaty na nas takie, jakie się wara podobają, nie jakie nam należą, nie na tchorzów trafiliście, ani tak nas Bóg opuścił, żeby za naszą jawną krzywdę nie ująłsię, osobliwej łaski Boskiej cud, tak mały poczet wojska litewskiego, tak liczne zwyciężył wojska moskiewskie, a co większa, ani spotkawszy się, uciekli; oto Bóg was karze , przepuściwszy na was tchórzostwo, a za co ? za łakomstwo cudzej ziemi. Drugą racyą Moskwa traktatów niedojścia podawała, iż Królowa Ludwika bardzo chora, bez której Polacy nie potrafią się wywikłać z tego zamieszania, bo Moskwa miała swych skrytych szpiegów u dworu Królowej Ludwiki, od któ - 280 rych miewali wszystkie przestrogi. Lecz Brzostowski, Referendarz litewski, wywiódł, że to fałszywa była nowina, pokazawszy list Królowej Ludwiki, ręką jej własną podpisany, z którego dowodził że żyje i lepiej się ma. Moskwa zaś spodziewała się, że gdy Królowa Ludwika umrze, nie tak trudny Król Kazimierz do traktatów będzie, niemając takich rad które Ludwika wymyślała, ani do medyacyi pokoju z Moskalem mieszać się będzie Francya, która z Austryackim domem w dziedzicznej zostaje emulacyi. A lubo srodze urażeni byli Kommissarze moskiewscy na naszych Kommissarzów o zniesienie Chowańskiego przez litewskie wojsko; jednak niby ubolewając nad nieszczęściem naszem, powiadali, iż wszystkiego tego zamięszania w Polsce, jest początkiem fakcya francuzka, pod pretekstem Posłów, siedzący Francuzi, różne wymyślają na zgubę wolności polskiej przyczyny, a osobliwie wymyśliwszy przeciwko prawu pospolitemu obranie na tron nowego Króla, za życia Króla Kazimierza, co oni chcą do skutku przywieść przez troskliwe jakie środki, to jest: francuzkiemi pieniędzmi, szwedzkiemi wojskami, i wojny moskiewskiej przeciągiem. Lubo temu Polacy wiary nie dawali, jako rozumiejący, że to z inwidyi Moskwa rozsiewała; ale jak się wyżej namieniło, były takie starania francuzkie i traktaty ze Szwedami, których potem stany szwedzkie nie przyjęły. Odkryło się to potem po abdykacyi Króla Kazimierza kiedy Jędrzej Olszewski, Podkanclerzy koronny, Biskup chełmiński, podczas elekcyi Króla Michała, wydał manifest, odradzając obranie Kondeusza, za Króla polskiego tak pisząc: Francya uczyniła traktaty z Szwedami w r. 1661 przez Posła Szwedzkiego, Todt nazwanego, obiecując, że to Szwecya aprobować będzie, któremi traktatami miała Szwecya 12,000 wojska wystawić za francuzkie pieniądze, do utrzymania elekcyi nowego Króla, którą większa część senatu polskiego promowowała; Boska prowidencya nad koroną polską nie pozwoliła na ten traktat, i gdy sejm w Polsce zerwał się, a wojsko polskie - 281 do związku poszło, wszyscy ci Senatorowie polscy wyrzekli się tej łaski. A nie dosyci tego było, jako tenże Olszewski dalej wyraża, znowu podobało się Francyi tentować Szwedów, do utrzymania zamysłów Królowej Ludwiki, o co Poseł francuzki Arnold Andili z Pomponu starał się w Sztokholmie r. 1666 otwierając intencyą Króla Kazimierza, że chce abdykowac królestwo polskie; ale na to Senatorów szwedzkich rada dała na piśmie rezolucyą, iż nie chce wszczynać wojny z Polakami znowu, i konkurujących panów niemieckich z całą rzeszą niemiecką na się oburzać. Lepiej w pokoju zostającej Szwecyi dochować państwa niezdezelowanego młodemu Królowi swemu, nie wdając się w promocyą na tron francuzkiego kandydata, lubo przyjaciela królestwa szwedzkiego, przez coby webrnęła Szwecya w zawieruchy wojenne i ciężkie spustoszenie krain pogranicznych swoich. Tenże Olszewski dalej wyraża, iż Szwecya nie aprobując tego zdania abdykacyi królestwa Królowi Kazimierzowi, dała rezolucyą Posłowi francuzkiemu, iż nie bardzo to samemu Królowi Kazimierzowi bezpieczno, żeby abdykował królestwo polskie, bo stany królestwa polskiego, pominąwszy zamysły dworu i Królowej Ludwiki, obiorą na złość kogo inszego sobie za Króla, a Króla Kazimirza i Ludwikę z Polski wyrugują. Naostatek dał senat szwedzki ostatnią rezolucyą swoję: jeżeli inszym procederem stany polskie postąpią, a jednostajnie zgodzą się na francuzkiego kandydata, i Szwecya nie odbiega swej pomocy jemu natenczas. Karól Szlipenbach, Poseł Szwedzki, u dworu Króla Kazimierza rezydując, a z Królową Ludwiką fakcye francuzkie popierając, często z Polski do Szwecyi a z Szwecyi do Polski przejeżdżając się, w Polsce przebywał, aż podobało się Boskiej opatrzności tego swata i z swatostwem w morzu Baltyckiem zatopić, bo się okręt szwedzki rozbił i Szlipenbach z fakcyami utopił się. A że te emulacye dworu francuzkiego i austryackiego groziły zamieszaniem w Polsce, bo Francuzi polskie królestwo chcieli - 282 sobie mieć życzliwe, dla odwrócenia zamysłów i poteucyi austryackiego domu, a Moskwa w lidze będąc z rzeszą niemiecką i domem austryackim, mocno szpiegowała o zamysłach francuzkich, suspikując, że Francya nie życzyła pokoju Polakom z Moskwą, spodziewała się bowiem, że Polacy roztargnieni wojną moskiewską, kiedyż tedyż do przyjaźni i ligi z Francyą przystąpią. Zkąd Moskwa mając staranie o sobie, pokój z Polakami pomyślny uczynić starała się, aby dłużej za promocyą francuzką wojny z Polską nie cierpiała. Dla tego na początku traktatów tentowali Kommissarzów naszych, jeśliby sukkursu Cesarzowi chrześciańskiemu, będącemu od Turków w oppressyi, nie rezolwowali się dodać; na co gdy Polacy zezwolić nie chcieli, jako mający zawarte z Turkami pakta wiekuiste, przymawiali Polakom oziębłość w ratunku chrześcian, oraz francuzką fakcyą cenzurowali, przez którą nietylko Polakom szkodzą, ale odległej Moskwie w północnym kraju będącej, nie dają żyć w pokoju. Przyganiali przytem, że Kommissarzów polskich nie wiele do traktatów, osobliwie, że nie było Prażmowskiego Kanclerza wielkiego koronnego, bez którego, jako wszystkich sekretów królewskich tłomacza i Ministra stanów Rzpltej, nie spodziewali się zakończyć pożądanego sobie traktatu. Na to Kommissarze nasi odpowiedzieli: ominąwszy przestrogę o fakcyach cudzoziemskich, która bardziej z nienawiści ku nim, niżeli z przyjaźni ku Polsce pochodziła: Kanclerz kor. ma swoje kościelne zatrudnienia, a i Królowi potrzebny ustawnie. Insi Kommissarze jak usłyszą, że Kommissarze moskiewscy przystąpili do traktatów należycie, wnet przybędą a choćby nie przybyli, żadnego w traktatach zatrudnienia nie będzie, ponieważ dołożony punkt ten w plenipotencyi naszej, iż niebytność Kommissarzów wielu, traktatom szkodzić nie ma. Nie mając nadziei pewnej dojścia traktatów polscy Kommissarze , nie naglili o dojście onych, żeby nie zdali się prosić, zaniechali konferencyi, potem zjechawszy się za zgodą - 283 z obu stron, do dnia 20 Sierpnia zalimitowali ten kongres i rozjeżdżali się do domów. Zaczem i Król Kazimierz w Wilnie nie bawił się, malkontent, że wojnę bez żadnego skutku prowadził i rozpoczęty pokój nie skończywszy, do domu powraca. Przybył do Warszawy, spieszno jadąc, dnia 15 Lipca; wesoły był, że zdrową Królowę Ludowikę zastał, a znalazłszy wielu Senatorów, kontent bardzo był, gdy wiele rzeczy było do deliberacyi, na którą używając ich, długoby czekać onych przybycia trzeba było, a za nieprędkiem zjechaniem się onych, późneby były posiłki tak Litwie przeciwko zajątrzonej Moskwie zniesieniem Chowańskiego, jako też na Ukrainie przeciwko rebelizującemu Kozactwu. Zjechało się dla poświęcenia na biskupstwo łuckie Prażmowskiego do Warszawy nie mało Biskupów, jakoto Prymas Leszczyński, brat jego Jan Leszczyński Podkanclerzy koronny, Trzebicki Biskup krakowski, Książe Czartoryski Biskup kujawski, Wierzbowski Biskup poznański, Leżyński Biskup chełmski i wielu świeckich Senatorów, którym Król na senatus consilium podał propozycye do rady: Jako utrzymać wojsko na Ukrainie, któremu za pół szosta roku winna Rzplta zasługi? ostatek długu zostałego na kommissyi dworskiej, jako i skoro wypłacić, ponieważ województwa niechcą wypłacać monety, szacunek jako pomiarkować, żeby równo wszędzie brano szelągi Boratyniego, gdy na Ukrainie brać ich nie chcą zkąd żołnierz ukrzywdzony nie może dostać niczego za pieniądze; jako rekrutować regimenta tak bardzo zrujnowane? Przydano także do rady o obmyśleniu kosztu na artyleryą i onej potrzeby, tudzież o pieniądze na honoraryum Ordzie, co rok deklarowane także na salarya Kommissarzom do traktatu naznaczonym z Moskwą, zkąd obmyślić pieniądze, oraz o czasie złożenia sejmu, bez którego ni pokój należycie nie może się zakończyć, ani dalsza wojna prowadzić się. Przybyły i inne materye do rozwagi i rezolucyi, jakoto: Kanclerz czeski przyjechał od Cesarza do War - 284 szawy, upraszając o posiłki przeciwko Turczyna, których Rzplta nieskończywszy wojny z Moskalem, niemogla żadną miarą dodać; ale prędzej Niemcy z Turkami się pogodzili w Węgrzech, niżeli Polacy z Moskwą. Zaczem Poseł o wykupienie Opola i Raciborza księstw zastawionych na Szląsku kończył z Królową Ludowiką, która bez bytności Króla Kazimierza, pieniędzy przyjmować nie chciała. Biskupi polscy chwalebnym przykładem widząc, że skarb Rzpltej wyniszczony; a niema zkąd wziąść pieniędzy na żołnierza, i że województwa na podatki uchwalone leniwo składają, jedni ze szkatuły własnej dóbr swych dwadzieścia podatku z każdego łanu obiecali; ale ta deklaracya w słowach się skończyła, o skutku jej napotem niesłychac było. Gdy Polacy zamyślają o kontynuacyi wojny z Moskwą i Kozakami, i turbują się o pieniądze na wojska i expensa, ucieszna przyszła nowina, że pokój stanął Cesarza z Turczynem', albowiem wzmocniły się wojska cesarskie dużo z Niemiec wielkie mając posiłki. Montekukuli Wódz cesarskiego wojska pod Jawrynem gdy tureckie wojska rozeszły się, dufając obronnemu miejscu: spotkał się z Turkami otwartym bojem i długo pasując się, Turków z pola rugował i na miejscu pobojowiska stanąwszy, tryumfował, że plac otrzymał. Na drugiem miejscu w Węgrzech Jenerał Zuza odebrał Nitryą od Turków; a zatem zgodzili się z obu stron na traktaty, które potem stanęły. Byli Kommissarze z cesarskiej strony: Symeon de Ragenau, z tureckiej zaś strony Achmet Basza Wezyr Cesarza tureckiego. Temi kondycyami: Siedmiogrodzanom odtąd wolno będzie sobie Książęcia obierać, a teraz odebrane w siedmiogrodzkiej ziemie, fortece i zamki ma Cesarz chrześciański oddać Książęciu siedmiogrodzkiemu teraźniejszemu, i wojska niemieckie ustąpić mają zaraz z siedmiogrodzkiej ziemi; hrabstwa dwoje w siedmiogrodzkim państwie Cesarzowi chrześciańskiemu należeć będą, które do podatków i kontrybucyi Książę siedmiogrodzki nie ma pociągać, w których hrabstwach Cesarzowi wolno będzie - 285 swe zamki fortyfikować, wojska jednak żadnego formalnego wprowadzać do siedmiogrodzkiej ziemi nie powinien. Syn Rakocego ani z krewnych jego żaden niema księstwa Siedmiogrodzkiego kraju, z posiłkami niemieckiemi attakowac, co i Turcy szczerze dotrzymać mają. Buntowników i burzycielów pokoju publicznego obie strony nie mają przyjmować do siebie ani onym protekcyi dawać. Forteca pod Kanizyą z ziemią zrównana być powinna, amnestya wszystkim tym, co się wiązali przy obu stronach pozwala się. Za rzekę Wag wolno Cesarzowi będzie fortecę wystawić, exkursye nieprzyjacielskie z obu stron powinny być zakazane; ten pokój do lat dwudziestu trwać powinien. Cesarz chrześciański przyśle Cesarzowi tureckiemu podarunki warte dwa kroć pięćdziesiąt tysięcy dukatów, Cesarz turecki wzajemnie, tegoż waloru odeszle podarunki od siebie. Tego traktatu instrumenta po łacinie i po turecku spisane i pieczęciami obudwóch Cesarzów zapieczętowane podpisane mają być zamienione. Działo się w obozie pod Kowem w Węgrzech, dnia 10 sierpnia roku 1664. Osobliwszy traktatu sekretnego był artykuł, żeby Siedmiogrodzianie corocznie Turczynowi płacili haracz pięćkroć sto tysięcy talarów bitych, do tej przyprowadzeni niewoli, że gdy z kim Turcy będą wojować, oni mają Turkom pomagać, choć przeciwko chrześcianom wojna będzie. Wraca się do wojny ukraińskiej znowu. Ponieważ żadnego sposobu do uspokojenia onej niebyło, bo Kozacy w rebellii swej wkorzenieni, nigdy, co obiecują, nie dotrzymują, tak wiele razy krzywoprzysiągłszy; Polacy zaś krajów swych wieczystych tak żyznych niechcąc opuścić, do upadłej wojować rezolwowali się. Król Kazimierz do Wilna wyjeżdżając z Mohilewa, wziął z sobą Stanisława Potockiego Wojewodę krakowskiego, Hetmana wiekiego koronnego w starości swej osłabionego, a na jego miejscu dał kommendę nad wojskiem Stefanowi Czarnieckiemu Wojewodzie ruskiemu kollegę zaś przydał Jana Sobieskiego Chorążego koronnego jako - 286 Hetmana polnego. Objąwszy tedy kommendę nad całem wojskiem Czarniecki, jako prędkością wojujący, starał się pogodzić między pryncypalniejszemi starszyzny kozackiej niezgody; bez czego niemożna było uśmierzyć buntu chłopstwa, do tego szaleństwa przyszłego, że prawdziwego pana swego Króla polskiego z tak wielkim wojskiem przybyłego nie słuchali. Jakże się Hetmanom poddać mają i onych rozkazom być posłusznymi. Jakem wyżej namienił, że Król Kazimierz wyprawił od siebie z pogranicza moskiewskiego Teterę Hetmana zaporozkiego wojska, aby uspokoił powstające bunty na Ukrainie i one ułatwiwszy dla wytchnienia wojska koronnego po tak ciężkich pracach, obmyślił zimowe kwatery. Lecz Tetera sam nie miał miru, u Kozaków mało mając miłości; a po zabiciu Wychowskiego wszyscy na niego obruszyli się: nie miał podufałych przyjaciół. Jak postępował z Wychowskim, tak z nim Kozacy, których unikając zawziętości, zamknął się w Czechrynie, gdzie go Serdeniaki i Deynecki nazwane pułki od swych Pułkowników obiegły i gdyby wojsko koronne nie wkroczyło na Ukrainę i nieodpędziło Brzuchowieckiego tłumu do Czechryna ciągnącego, pewnieby tam Tetera był zginął. Czarniecki mając serce większe niźli wojsko, gdy wszystko zważa, wojska swego siły bardzo szczupłe i zwątlałe obaczywszy, tu swe rady obrócił, ażeby pory wojennej w lecie nieopuścił, a cokolwiek dla ojczyzny okazał. Piechoty rozłożył w Pawołoczy i w Białej Cerkwi a konne wojska w Korsuniu. Sam tylko w trzynastu podufałych i świadomych ścieżek na rączych koniach do Krymu do Hana tatarskiego udał się, upraszając o posiłki do powściągnienia rebelii kozackiej; a tam nie zastawszy Hana, gdyż do Węgier od Cesarza tureckiego był ordynowany, udał się do Ordy budziackiej, która czatowała na ekskursye kozackie na polach kodemańskich nazwanych ludnie i gromadnie konie opasając; wdzięcznie go przyjęli i niedaremnie tam jeździł, ponieważ dwóch Sołtanów ze 20,000 Ordy zaraz w sukkurs deklarowali, do których Se - 287 pherkazy-Aga, człek rozumny u Tatarów przyłączył się. Na trzy dni frysztu prosili u Czarnieckiego, bo Tatarowie w lot na wojnę wychodzą, ani onych uzbrojenie się, ani prowiantów i przysmaków przysposobienie zatrudnia, ni tabory i ruchomości zabawiają. Jak okrzykną ordynowani od Murzów głosem wielkim: at-łan, to jest do koni, co żywo siodła konie, juczą swe namioty i kociołki. Drugi rozkaz do ruruszenia się, każdy Murza wsiadłszy na konia, w tołumbas kańczugiem, oni wszyscy wsiadłszy na konie, za nimi idą, i tak za starszyzną swoją ochoczo następując, jak do ruszenia się spieszno rozkazującym paryjerują. Powracał do wojska swego mając sukkursa tatarskie Czarniecki i za nim 20,000 Ordy; a Sierko Pułkownik, herszt rebelizantów rozumiejąc, że Czarniecki do Polski jechał i nie rychło z tamtąd powróci; wybrawszy 2000 zaporozkich Kozaków, nasiadł na naszych do obozu powracających. Machowski z ośmiu chorągwiami czekając na powrót Czarnieckiego w Horodyszczu miasteczku, zamknął bramy, gdy i pospólstwa życzliwość swoję powierzchownie pokazywało; aż tu na świtaniu w dzień w chróstach ukrywając się, rebelizanci przybywali z krzykiem, a dla większego przestrachu przedmieścia zapaliwszy, około wału palisadę wycinać poczęli, chcąc z pożaru na przedmieściu będącego, do miasteczka ogień wrzucić, aby tam rozpoczęty pożar nie dał się Polakom bronić, zwłaszcza, że mieszczanie także następowali na naszych. Na szczęście Machowskiego nie daleko Bidziński nocował, powracając z swą dywizyą z Moskwy, którzy tak wielką widząc łunę, jako też wziąwszy wiadomość od swoich na czacie będących, że się nie daleko biją, w lot porwawszy chorągwie skoczył; a lubo Machowski wytrzymował nawałność kozacką, straciwszy jednak Olizara Rotmistrza z kilku towarzystwem, tyłu Machowskiego pilnujących, okrążony będąc od Kozaków, bronił się jak mógł: aliści świeżo nasi z Bidzińskim przybyli, złamali Kozaków, siła trupem położywszy, chorągwie i inne - 288 znaki kozackie pozabierali, reszta uciekła i sam Sierko już tylko nad karkiem do ścięcia szablę polską dojeżdżającego mający, aby ujść niewoli, z konia spadłszy, chyłkiem w bagna uszedł, rękoma i nogoma jak bestya jaka po kępinach czołgał się. We trzy dni potem Czarniecki Wojewoda ruski przybył, przeciwko któremu Machowski i Bidziński wyjechali i przywitali, pokazując chorągwie kozackie i więźniów wziętych, oznajmowali o potrzebie z Sierkiem. Nie mógł się wydziwić Czarniecki powrotu szczęśliwego Bidzińskiego z moskiewskich krain, przydając to: że ni ja sam nie spodziewałem się witać żywcem WMść pana na tym świecie, chyba na tamtym; aliści niespodzianie szczęśliwie powracającego witam, i tam i tu zwycięztwa winszuję. Bidziński rozłączywszy się pod Lubeczem z Połubińskim, pomiędzy tłumami uszykowanych Kozaków przebierając się, z chorągwiami swemi w różnych potyczkach spracowanemi, osobliwie na przeprawie Sedna rzeki, w wielkim był opale, na odwodzie będący z ośmdziesiąt tylko towarzystwa, 3,000 Kozaków hurmem następujących odpędzał, a potem umknąwszy się od Kozactwa, przebył rzekę i dopędził swoję dywizyą. Byli na tej kampanii przy Czarnieckim, Wojewodzie ruskim i Janie Sobieskim Chorążym koronnym, zacni ludzie, jako to, Stanisław Jabłonowski Wojewodą ruskim zostawszy, przywiózł Czarnieckiemu województwo kijowskie od Króla Kazimierza, konferowane po zabitym Wychowskim; Hieronim Sieniawski Starosta lwowski; Samuel Leszczyński Oboźny koronny; Stanisław Koniecpolski, Doliński, Potocki halicki, drugi Potocki krasnostawski, Starostowie, i inni. Między pułkami kozackiemi pierwszy był Chaneńko, stary żołnierz, Leśnicki, Hulanicki, Sawa, Hohul, który począł był bunty robić; lecz jak mu synów, których dał był do Lwowa na nauki, wzięto do więzienia, ratując onych porzucił bunty i statkował do śmierci. A że Czarniecki - 289 Wojewoda kijowski, podług dawnego zwyczaju bardziej na prędkości, niżeli na rozmyślaniu i leniwych mądrości sztukach, wszystkie rzeczy fundował, przybywała do niego starszyzna wojskowa na radę i wszyscy na jedno zgodzili się, aby Teterze oblężonemu w Czechrynie dać sukkurs, którego Brzuchowiecki dużo był przycisnął, gdzie dla głodu musiałby się był poddać. Przytem wydał uniwersały Czarniecki tak do Kozaków, jako i do pospólstwa, obiecując onym imieniem królewskiem bezpieczeństwo życia i fortun, także żonom, dzieciom onych, byle porzuciwszy bunty do posłuszeństwa Królowi i Rzpltej powrócili się, lepiej z pierwsza pokazując łaskawość, nie udając się do srogości. Ale myli się każdy kto podufa Rusinowi; łatwiej woda z ogniem zgodzi się, aniżeli kozackie zawzięte serce do wierności, życzliwości i poczciwości nakłoni się: kłamią i przysięgają się, ażeby skuteczniej podejść i oszukać mogli. Ręce dają przyrzekając przyjaźń, w lot z przyjaciół szkodliwymi stają się nieprzyjacioły. Lubo o tern dobrze wiedział Czarniecki, jednak na początkach kommendy swojej popisywał się z łaskawością, żeby potem na zdrajców mógł się srożyć. Do uspokojenia zawziętości pospólstwa za najstósowniejszą mając, kiedy duchowieństwo kozackie będzie w protekcyi i ochronie, pokazując, że Polacy rebelią tłumią, nie religią, której dawne prawa i przywileja cerkwiom wiary błachocześliwej nadane utrzymywał, aby pobudzać pospólstwo do odstąpienia buntów, gdyż najlepiej duchowieństwo może uspokoić zawzięte burdy między gminem, byle tylko same były życzliwe Rzpltej. Był na ten czas metropolitą kijowskim za przywilejem Króla Kazimierza Anastazy Tokolski, już podeszły w leciech, ale był w podejrzeniu, że miał z Wychowskim potajemne rady do Moskwy przedania się, a po straceniu Wychowskiego, z miejsca na miejsce przenosił się, pokazując się być neutralistą, a i samej Rzeczypospolitej nie zbyt życzliwy, Moskwie zaś nie był jawnym przyjacielem. Nie wiedząc o powrocie Czar T. II.   19 - 290 nieckiego, do Wasilkowa wyjechał, gdzie go zastawszy i list mu od Króla oddawszy, zaproszono go na radę do wodzów, bo oprócz rozkazów królewskich mają mu donieść więcej Hetmani ustnie. Z pierwsza nie chciał, a potem odważył się jechać; którego z uczciwością przywitali i czynili mu poszanowanie przyzwoite charakterowi jego duchownemu. Wezwany także z monastyru Trechtymirskiego Gieskon, bywszy Juraszko Chmielniczenko, na którego suspicya była, że on pod kapturem utajony, fakcye robił szkodliwe na Ukrainie; tym tedy Czarniecki imieniem Króla Kazimierza deklarował wszelkie swobody wiary błachocześliwej, oraz protekcyą tak osób duchownych, jako i dóbr obiecywał, byle oni pospólstwo umitygowali od tych buntów, a przy wiernem poddaństwie i życzliwości Królowi i Rzpltej całą Ukrainę utrzymać podjęli się. Na co oni dziękując Królowi Jegomości, Rzpltej i Hetmanom za deklarowane utwierdzenie dawnych praw i przywilejów wiary błachocześliwej, oraz za protekcyą osób i dóbr duchownych; ale do takich rzeczy udawać się i na siebie ten ciężar zabierać nie chcieli, powiadając, żeśmy obowiązani duchownemi zabawami, w świeckie rządy wdawać się nie przywykli, ani to do nas należy, darmo nas do tego przymuszacie. Jawnie pokazywali większą ku Moskwie skłonność. Zaczem Czarniecki onym odpowiedział: ponieważ nie chcecie się mięszać do niczego, musicie jechać do Króla Jegomości i tam się przed nim rozprawić, i przydał im wartę, która onych do Warszawy zaprowadziła. Dnia 27 Lipca tam stanęli, potem do Malborga zasłani; jako ztamtąd uwolnieni, później okaże się, o co cala Ukraina wzruszyła się była. Pierwsze buntów głowy wziąwszy w sekwestr, do wojennych akcyi nie leniwie udał się Czarniecki. Rzuciwszy się na odsiecz z wojskiem Czechrynowi, w którym Tetera z pułkiem piechoty niemieckiej i dwoma tysiącami Kozaków sobie życzliwych został oblężony, kilka szturmów formalnych przypuściwszy Brzuchowiecki przymuszał Teterę, aby mu się - 291 z Czechrynem poddał, dla skarbów wielkich po Bohdanie Chmielnickim tu pozostałych najbardziej czynił to szturmowanie, oraz chcąc odwetować Polakom za tak wiele miast zabranych i wyciętych za Dnieprem. Lecz dowiedziawszy się: że Czarniecki z wojskiem polskiem i Tatarami ciągnie, uląkłszy się, uszedł z pod Czechryna, trzynaście burzących, armat porzuciwszy na szańcach. Srodze żałował Czarniecki, że onego nie zastał; zwłaszcza że przez zdradę Kozaków naszych ostrzeżony, uszedł, jako się potem okazało. Brzuchowiecki chcąc się potem złączyć z Moskwą, wyszłą z Kijowa, śmielej postępował po nad Dnieprem, uszykowawszy tabory, po fortecach prezydya powsadzawszy, za sobą tyle zostawował, aby onych dobywając, nasi zabawiali się. Który pod Siekiernem w widłach zatoki Dniepru założył obóz i okopał się, Dnieprem do niego coraz większe przybywały posiłki i z Kijowa harmaty proców i amunicyi dodawano mu. Sam Jenerał artyleryi moskiewskiej Strazbuch nazwany ze czterema tysiącami Moskwy przybył w sukkurs lądem do Brzuchowieckiego, za złączeniem się chcący Polaków attakowac; jeśliby zaś nie wystarczyli onym-, tedy oba rejterovać się obronną ręką w taborach zamyślali. Lecz onym złączyć się nie dali Polacy, bo dowiedziawszy się o przybywającym Strazbuchu, Jan Sobieski Chorąży koron. przez noc całą przeciwko niemu spieszył się tak, że i żołnierze nasi dokąd dążą niewiedzieli, aż na świtaniu pod wsią Kopyśniki nazwaną obaczyli nieprzyjaciela i do zwycięztwa sposobność. Moskwa także całą noc nie spała, strzegąc się Polaków wokoło będących; szykowali tabory w których mieli przebijać się przez szyki polskie idąc piechotą; Polacy w około ich okrążywszy, attakowali i na pewnej przeprawie zatrzymawszy tabory rozerwali, pamiętną klęską nieprzyjaciela trupem położyli nie wielką pracą, bo tylko dwóch towarzystwa wojska naszego zginęło, a z Moskwy rzadki uszedł. Strazbuch konia dopadłszy rączego, poprzedził wszystkich uciekających; zabrali nasi harmaty, ammunicye, prochy, chorągwie i inne 19* - 292 ruchomości w taborach tak wielkich; czterech Pułkowników rebellizantów Kozaków dostali, między którymi Nuźny Pułkownik konotopski, który na Prażmowskiego Kanclerza wiel. koronnego w Nowomłyniu napadł był w nocy i śrebrny kredens zabrał. Osądzono go wojskowym sądem obiesić, jako niepojednokrotnie buntującego się. Uprosił się, aby go nie wieszano, ale na pal wbito, takową albowiem śmiercią i ojciec jego skarany; zezwolili Hetmani na to i kazali go żywcem na pal wbić. Po tej wiktoryi Brzuchowieckiego w obronnem miejscu okopanego i wielkie wojsko mającego, któremu jeszcze coraz więcej przybywało Dnieprem wojska i żywność nadwożono; Hetmani niechcąc czasu darmo trawić i ludzi tracić szturmowaniem, nie mając należytych do tego gotowości ani prowiantów w kraju ogłodzonym, nie attakowali okopów, ale do Buzyna i Stebłowa dobywania udali się. Ordynowawszy pod Buzyn Niezabitowskiego Starostę lubelskiego ze dwoma regimentami piechoty, aby do poddania się mieszczan nakłonił, a jeśliby niechcieli poddać się, szturmem onych dobył. Bronił Buzyna, Sierko stary żołnierz Pułkownik kozacki, którego Chaneńko gdy namówił, aby porzuciwszy buntowników na stronę Króla przedał się, obiecując mu od Króla promocyą i wszelkie łaski, odpowiedział: iż dawnobym ja do Króla przystąpił gdyby Polacy Ordy odstąpili, bo z poganami ligę trzymając, chrześcian wypleniają. Zaczem uparty był przy buntownikach; kazano szturm przypuścić do wałów. Już dragonie bramy wycinały, a Polacy hurmem na wały leźli, gdy Sierko wypadłszy z miasta, po kilka razy krwawą bitwę stoczył z naszymi, gdzie niemało naszych poległo. Jerzy Czarniecki Kapitan drogoński i Myśliszewski Rotmistrz lekkiej chorągwi z wielu towarzystwami poranieni i Paweł Wolski Rzemyk przezwany, który dwa razy do Hana posłan był i zawsze należycie sprawił, powróciwszy świeżo z Krymu, w tej akcyi z królewską chorągwią odważnie stawając, poległ. Widząc rezolucyą Polaków na rozhowór prosił, obiecując poddać się, tylko frysztu do ro - 293 zmówienia się i namowy potrzebował, oszukując naszych czas przewłóczył, póki młodszy Sierko nie nadciągnął z dwoma tysiącami Serdziuków. Z lepszym skutkiem Czarniecki attakował Steblowa; posłał pierwej trębacza ofiarując mieszczanom łaskę, jeżeli do posłuszeństwa wrócą się, a otworzywszy bramy, ludzi królewskich przyjmą, do południa onym frysztu dawszy. Na co gdy sprzeczni byli, rozgniewany Hetman, że jego łaskawość postponowali, kazał się do szturmu rzucić i Tatarowie ochoczy byli do łupu, w pierwszym attaku stawając odważnie; aliści nagle cerkiew zapaliła się, zkąd buntownicy prochy brali do boju, nieostrożnie ogień zapuściwszy. Zdesperowawszy tedy mieszczanie, lubo niewcześnie miłosierdzia upraszali, kiedy nasi wyrąbali bramy i na rabunek hurmem rzucili się. Ledwie Czarniecki mógł uprosić u Ordy, aby do jutra odłożyła ten rabunek obawiając się, żeby żołnierze polscy szukając zdobyczy, ludzi nie wycięli, którzy lepiej że w niewolą tatarską żywcem się dostaną. Przyrzekł Tatarom, że Polaków odwiódłszy od miasta miał dać znak z harmaty wystrzeliwszy, i co obiecał dotrzymał i znać dał z harmaty, ale Tatarowie nahajscy na lup łakomi jak wilk głodny, w nocy nie czekając Ordy budziackiej większą część ludzi zabrali w niewolą. Czem urażona Orda na Czarnieckiego narzekała że nie mieli czego rabować. Ledwo kazawszy przybyć swemu wojsku, onych tumult wytrzymywał, a gdy się uśmierzyli, powiedział Tatarom : com obiecał dotrzymałem, swoich odwiódłem od miasteczka, aby łup ludzi i rzeczy przez odwagę i rezolucyą Polaków dobytego miasteczka Tatarom dostał się i z harmat wystrzeliwszy oznajmiłem wam; a że was Nahajcy uprzedzili i oszukali, ja w tern nie winien; bo ja Hetman do uszykowania wojska i przyprowadzenia do boju, nie do podziału łupu i jassyru, wadźcie się sami z sobą. Nie można też było naszym w tym kraju dłużej bawić się, raz, że Brzuchowiecki za Dniepr przeprawił się; druga że kraj ogłodzony strasznie był tak dla częstych przechodów wojska na - 294 szego, jako też Moskwa wypadająca z Kijowa zabierała do miasta i kraj niszczyła, aby nieprzyjaciele onych pożywienia nie mieli. Zaczem Wojewoda kijowski Czarniecki przepędziwszy na tamtę stronę Dniepru Brzuchowieckiego z wojskiem rebellizantów, nie miał dłużej co tu robić, ale wojsko na wytchnienie rozłożyć umyślił, inszą manierą wojować chcąc naprzeciwko zbutowanemu pospólstwu; bo niezmierna moc miasteczek pozamykało się, wielu hersztów buntowników zbierało do gromady, iż cale Polakom z hydrą wojować było, której uciąwszy jednę głowę, sto odrastało. Celniejsze miasta i miasteczka, co się zamknęły, były: Humań, Buki, Lisianka, Monasteryszcza, Aleksandrówka i innych wiele, ale osobliwie Stawiszcza, które nasze prezydyum wycięło i dufało w wielkości ludu i obronnemu miejscu; coraz więcej przybywało różnych buntowników, pospólstwo pobudzających na Lachów, a na stanowiskach chorągwie polskie attakowali to przez zdrady, to przez potencyą. Na sam przód tedy Czarniecki Korsuń i Białą Cerkiew umyślił po cudzoziemsku ufortyfikować, dla przytulenia się wojsku; zaciągnął inżynierów wyćwiczonych w tem rzemiośle, podług abrysu Jana Sapiehy Pisarza polnego koronnego. Sam Wojewoda kijowski nie lubiący próżnować ku Stawiszczom z wojskiem ruszył, chcąc się na nich pomścić za to, że regiment piechoty na prezydyum w Stawiszczach wycięli i królewszczyznę Illenu Czernieckiemu lennością daną, niedaleka Stawiszcza będącą, zrujnowali i zrabowali. Ale wprzody Teterę do Humania ordynował, przydawszy mu 15 chorągwi polskich w kommendzie Marcina Zamojskiego Podstolego lwowskiego, który wkrótce został Podskarbim wielkim koronnym. Lecz ordynowani bardziej perswazyą niżeli odwagą, fortecę w całej Ukrainie sławną Humań, gdy do posłuszeństwa przywieść nie mogli; wypędzeni z przedmieść i więcej rozchoworu czynić nie dopuszczeni, do Czechryna nic nie wskórawszy, powrócili się. Podobny skutek miała do Lisianki ordynowana dywizya w kommendzie synowca Czarnieckiego Starosty ka - 295 niowskiego; bo Hładki Pułkownik mirhorodzki, siedm tysięcy zebrawszy buntowników, wsadził do Lisianki prezydyum, i sam okopał się pod miastem, założywszy obóz, ufortyfikowawszy walami i fossami; na tego Starosta kaniowski z lekkiemi chorągwiami ordynowany, podobnej rezolucyi z stryjem swoim będący kilka razy z Kozactwem spotkawszy się należycie, gdy na wały kozackie śmiało wpadł, w ramie brzydko postrzelony, ledwo się mógł wyleczyć. Lepiej się nadało Piasoczyńskiemu Podstolemu Bracławskiemu, który Pauleńka z niżyńskim i przyłuckim pułkami w nocy napadłszy więcej niż dwa tysiące Kozaków wyciął, i wodza onych z kilkunastu starszyzną żywcem wziąwszy, przyprowadził do Hetmana Czarnieckiego, aby onych przykładnie kazał skarać. Chłopicki Rotmistrz z kilkoma chorągwiami lekkiemi, zdawna na Ukrainie przebywający, złączywszy się z Hohulem Pułkownikiem kozackim wszystkie przeprawy przez Dniepr poznosił, nieprzyjacielskie straże opanował; mając już w ręku swym przewozy przez Dniepr Czarniecki ordynował Jabłonowskiego Wojewodę Ruskiego, na tamtę stronę Ukrainy tak dla łatwiejszego pożywienia, jako też żeby Tatarom upominającym się o jassyr na tamtej stronie, jako nieprzyjacielskiej wolno było palić, rabować, wycinać i w niewolą zabierać Kozaków i Kozaczki. Podobnym sposobem na Polesiu i około Baru partye rozesłane srożyły się, przyciskając hardość zbuntowanego chłopstwa. Na Stawiszcze najbardziej Czarniecki usadził się, które w uporze buntu, przestawając i bardziej z popełnionego okrucieństwa cieszyło się, niżeli o pokucie miało staranie; bo przedtem czy z Polski na Ukrainę idącym, czy z Ukrainy powracającym, w tem mieście bywało przytulenie, tu chorych składano, tu artylerye i wszystkie ciężary deponowano, bo miasto wierne poddaństwo poprzysiągłszy, regiment piechoty, na prezydyum konserwowało ; lecz nie długo w tej życzliwości trwało, tylko co Król za Dniepr przeprawił się, niezważając na poprzysiężoną wiarę, że nie wielkie było prezydyum i niemiało należytej ostro - 296 żności, onych wycięli, chorych wyrznęli, sprowadzone prowianty rozszafowali i sprzysiągłszy się przeciwko Polakom zamknęli bramy, z poddanych stali się nieprzyjaciołami. Długo Jan Sobieski drugi wódz, miłosiernie z niemi postępując perswadował onym, aby się do Rzpltej nawrócili, a posławszy do Króla Posłów z dobrowolnem poddaniem się, od Króla uwolnieni zostali od tej winy a póki nie powrócą od Króla Posłowie, sam na siebie zabierał partyą, że zostawać będą bezpieczni od wszelkiego prześladowania. Lecz uparci w swym buncie ani perswazyi słuchali, ani postrachów i przegróżek lękali się, czekali ostatniej zguby swojej. Czarniecki zaś Wojewoda kijowski, nie umiejący pochlebiać i bardziej surowości nieposłusznych karząc niż głaszcząc, swywolą kozacką wojować spieszno przyuczony, Ordę do Budziaku powracającą ordynował, która wsie, folwarki i przedmieścia ogniem i mieczem spustoszywszy, pokazała, czego się Stawiszcza miały spodziewać, i sam ruszywszy się z wojskiem dnia 14 Lipca obiegł, puściwszy echo, iż niewprzód jeść będzie albo zaśnie, aż to gniazdo swywoli buntowników i jaskinią łotrów dobędzie; a nietylko w słowach się srożył, w samej rzeczy z trzech stron formalny szturm ordynował. Ledwie co zaczęły piechoty nasze szańce sypać do założenia harmat, gdy wypadli Kozacy z miasta hurmem, i uderzyli na piechoty robiące około szańców, i onych odpędzili, szaniec porozkopywali, a jeden szaniec gotowy opanowawszy, harmaty tam zatoczyli pokazując gotowość do obrony i do dania bitwy w otwartem polu, dopiero jeśli nie wytrzymają w polu obledz się dopuszczą. W Stawiszczach zamknęli się byli Daczko i Bułhany, Serdziuchów Pułkownicy, z których pierwszy na galerach u Turków długo był w więzieniu, drugi piechoty Chmielnickiego Bohdana Pułkownikiem przedtem bywał, teraz do obrony Stawiszczów zaciągnieni. Tak nasiadłe było miasto Stawiszcza, iż szesnaście tysięcy ludzi do boju liczyło, oprócz tłumu ludzi i białych głów. Zaczem Daczko dwoma bramami wypadłszy, gdy Polaków od szańców odpędził, zaraz - 297 kazał fossę kopać, żeby konni do wałów nie mogli dostąpić; Bułhany zaś z przedmieść zebrawszy jazdę kozacką, do tejże roboty przyprowadził, zatem fossa wykopana i wał z wyrzuconej ziemi naszych wstrzymał, a prócz tego ustawnie z samopałów do naszych prażyli. Urazili też Wojewodę kijowskiego, który w jupce z tygrysów zrobionej objeżdżał szyki, nazywając go rabaja sobaka, ale niedługo Gieszyli się w swej zawziętości. Jak się dowiedział Czarniecki, że w pośród miasta kopią fossę wyprawil z chorągwiami Łaskę i Chłopickiego drogą ku Przyluce, sam znowu na wały i fossę natarł: Tatarowie faszyny znieśli do wypełnienia fossy, co tak prędko nie mogło się wyrównać i konie lękały się rowu z faszynami, zatem Łasko z chorągwiami z drugiej strony uderzył, od którego zmieszani Kozacy, gdy się nazad odwrócili i uchodzić zamyślają, Czarniecki zsiadłszy z konia i wojsku aby się spieszyło przykazawszy, od wałów i fossy Kozaków odpędził. Potem nie zważając na gęste strzelanie z samopałów, w locie przebył szańce, na które Kozacy harmaty wciągnęli, opanował i w szable wziąwszy Kozaków, pod wały podpędził. Tam zginął Daczko z wielu odważnych Kozaków, nasi zaś żoł nierze za uciekającemi Kozakami aż do bramy zapędzili się, siekąc buntowników. Dosyć tego dnia dokazał nad Kozakami Czarniecki, zganiwszy chłopstwu hardość i odwagę, miał nadzieję dobrą, że jutro choćby najzakamienialszy upór onych przełamie, do szturmu kazawszy całemu wojsku. Wyprawił Kruszelnickiego ruskiego szlachcica, jako mającego z wielu mieszczanami znajomość, aby zacząwszy z nimi rozhowór, perswadował onym poddanie się, którzy zmyślając płacz, żałowali żon i dzieci, nad któremi wisi dawna zguba; ale to czynili z chytrości, bo jako onym namienił, aby podufali w łaskawości królewskiej, a przystąpili do zgody z Polakami, odpowiedzieli, jakoby tryumfowali nad wojskiem podając kondycye: żeby wojsko odstąpiło od oblężenia z racyi, że dopiero Stawiszczanie w Białej Cerkwi, lub w Kor - 298 suniu deprekacyą czynić będą Wojewodzie kijowskiemu; od wszelkich podatków i karmienia żołnierza na prezydyum zostającego, żeby wolni byli, i inne podawali wymysły. Czarniecki wzgardziwszy te buntowników kondycye, wszystkie drogi opanował, postanowiwszy straże, żeby do miasta i z miasta nikogo niepuszczano, ani prowiantów dowożono. Przeciwko miasta obóz zatoczył do szturmu regimenta ordynując, do których lóźną czeladź przyłączył, Tatarom z tylu miasta kazał plądrować folwarki, pasieki i gumna, sam z starszyzną wojskową doglądał, aby się gotowali do szturmu i przybierali, za daniem z harmat znaku i attakowania miasta. Właśnie natenczas od Szarogrodu przyszły z Polski należące do artyleryi potrzeby; tu przysłano granaty, kule ogniste i kartacze, których używszy wojsko nasze, zapaliło miasto, iż większa część ludnego miasta zgorzała; zatem częste z armat bicie i pożar broniących się zamieszały. Po desperacku obses leźli do szturmu wszyscy, zwłaszcza oba Hetmani przodkowali przed wszystkimi, że Szerymbek Tatarzyn mitygować musiał Czarnieckiego a Bidziński Sobieskiego ; już podle bramy opanowali Polacy wały zatknąwszy chorągwie rozpostarte, inne lóźna czeladź, opanowali strzelnice. Puszkarze nasi nie wiedząc, że to polscy ludzie do nich z harmat bili i tak musieli porzucić strzelnice, azatem Kozacy od wałów naszych odparli; wzręcz się bijąc jeden z drugim. Tu Zgłobickiemu chorągiew trzymającemu, Kozak rękę uciął, i gdy się walić poczęła chorągiew, drugą ręką ją porwał i z ziemi podnosił i drugą rękę temuż ucięto. Owo zgoła cokolwiek na całej Ukrainie było bitnego żołnierza, tu się do Stawiszcza zbiegli, Dejnekę Serdynkę na miejsce zabitego Daczka obrali Kozacy Pułkownikiem sotnika Czop nazwanego, który na nieszczęście Polaków, bardzo był odważny i krwawy bój aż w nocy skończył. Tak był zmieszany Czarniecki, widząc siła poległych w szturmach Polaków, iż i słowa do nikogo nieprzemówił, a gdy mu rotę poginionych pokazywano: z furyą odpowiedział, wszak wojna - 299 ludzi nie rodzi, gdyż w dwóch szturmach pół szosta tysiąca ludzi zginęło z naszej strony, i cokolwiek piechoty zostało po kampanii zadnieprskiej z zimowych trudów, wszystko tu poległo; tak zniszczały regimenta, że gdzie było tysiąc ludzi ledwo kilkunastu liczyło się, ledwie komu było nieść chorągwie i inne pułkowe znaki, a trudno na Ukrainie piechoty rekrutować, trudniej zaś zabitych wskrzesić. Po straconych szturmach Czarniecki bardziej zirrytowany, niżeli przełamany, sroższy, że go odpędzili Kozacy, znowu szturmować zamyślał; lecz nie tym blajerem mu starszyzna wojnę radziła dalej ciągnąć, bo po straceniu piechot jazda nie chciała piechotnej służby odprawować. Zaczem nie nagląc na oblężonych, powoli onych gnębić oblężeniem zdało się, gdyż głodny żołądek i głowę do poddania się przymusi; bo wzięci Kozacy i mieszczanie czynili relacyą, że nie wiele już jest żywności, wkrótce głód nastąpi, gdy ludu gmin wielki, aj niczego z pola nie brali, ani na zimę zasiali w przyszły czas, nie będą się mieli czem żywić. Choć z ciężkością musiał na tem Czarniecki przestać, któremu przedłużenie pomsty, za najcięższe tortury stanęło. Nie miał to za wiktoryą co głód zawojuje, nie rycerska ręka pobije. Zatem znowu gotował się do szturmu, ubłagawszy woźnice, loźnych i ochotnika, przejmować kazał na czaty wysłanych z miasta, miny pod wały kazał kopać i najbardziej granaty i kule ogniste do miasta rzucać ordynował, któremi znowu miasto zapalił i wielki pożar wzniecił, że nietylko miasta reszta w popiół obróciła się, ale upór zawziętej rebellii przełamany został. Posłał więc do nich z perswazyą, żeby sami nie gubili się, bo już więcej dwunastu tysięcy tak zabitych, jako z głodu pomarłych męszczyzn i niewiast rachowano w mieście. Ledwie hardość spuścili na dół, bo już głód dokuczył, że prosząc chleba, o pokój suplikowali. Od początku miesiąca czerwca, do końca października formalnie byli w oblężeniu ostatnim głodem przyciśnieni, od starszyzny opuszczeni, bo Bułhany uciekł. Wysłali duchowieństwo schyzmatyckie, tra - 300 ktując o kapitulacyą, na co Czarniecki, wódz surowy nie pozwolił, mówiąc: tak wiele wam ofiarowałem razy łaskawe przyjęcie, wzgardziliście; teraz onego nie jesteście godni, o kapitulacyą traktować nie możecie, ale na klemencyą królewską spuściwszy się, wierne poddaństwo onemu poprzysiężecie, a na miłosierdzie Hetmana zdając się, bramy otworzycie bez żadnych kondycyi, ażebyście pewni życia byli z pozostałemi w mieście, wszystkich hersztów wydajcie i przywódzców do tych buntów. Jakoż związawszy Czopa i Pododnia, starszyznę i innych trzynastu oddali Czarnieckiemu. Czarniecki oddał pod wartę Teterze, odebrawszy od niego assekuracyą, że onych dotrzyma. Zdobycz nie taka była, jako się spodziewano, bo ogniem siła zginęło, resztę zakopali w lochach i jaskiniach, nie chcąc życie wydzierającym Polakom dostatków pokazywać. Trzydzieści działek oddano, między któremi dwie z herbami Cara moskiewskiego i z moskiewskiemi chorągwiami, było 40 harmat burzących i palnych , moździerze, bomby, a prochu co nie miara dostała się naszym, dość na rok jeszcze oblężenia prochu do obrony stać mogło. Przydał Czarniecki, aby za upór Sułtanom tatarskim honoraryum okupując życie swe, żon, dzieci coprędzej zapłacili; dzwony, w które bili, buntując pospólstwo, aby oddali; konie huzarskie pozabijane pod czas oblężenia, aby zapłacili gotowizną. Dwa regimenta, póki wojna trwać będzie na Ukrainie, będące w Stawiszczach na prezydyum, aby prowidowali i inne nakazał wypelnić kondycye. Tak tedy zawojowawszy Stawiszcza dnia 20 Października, lubo końca wojny nie było jeszcze, odetchnąć przynajmniej Polakom i wojsku odpocząć trzeba było: rozłożone na stanowiska chorągwie. Posłów na sejm do Warszawy wyprawili z koła generalnego, poleciwszy onym, aby pretensye krwawych zasług wojska na Ukrainie zimującego szczerze promowowali. Zatem nowe zamieszania wszczęły się w Polsce, wzniecające wojnę domową, choć bez tego miała nieprzyjaciół Rzplta podostatku postronnych, z swoimi po - 301 częła wojować, dążąc do upadku ostatniego, sama się niszcząc i gubiąc. Jeszcze traktatu z Moskwą rozpoczętego nie skończyła, ani też wojny z Moskwą, tak ciężkich kozackich buntów nie przytłumiła, wojsku dawnych kommissyi lwowskiej zaległych zasług, jako i teraz pracą lat kilka wojującemu nie zapłaciła, ustanowionego Tatarom corocznego honoraryum nie wyliczyła; a już się w nową biedę znowu wplątała. Takie rządy białogłowskie, które passyami, nie rządami rządzą się, według Salamona przysłowia: „białogłowa, albo kocha, albo nienawidzi, trzeciego nie ma." Tak Królowa Ludowika dłużej zawziętego jadu powściągnąć nie mogąca, Jerzego Lubomirskiego, Marszałka wielkiego i Hetmana polnego i koronnego, że nie pozwolił na nową elekcyą Króla za życia Kazimierza, trzeba na nim mścić się, po rozwiązanym związku, pozwijać mu pułki i chorągwie, a nie tylko jemu, ale braci jego, synów, krewnych i przyjaciół, a bez wojska, jak lóźny człek, czyli wolunter, Hetman polny na wojnę za Królem na Ukrainę i do Moskwy, chciano, żeby jechał, chciano tak szkaradnie zhańbiwszy tego, który pod Cudnowem i Słobodyszczami strasznym był Moskwie i Kozakom, teraz jeżdżąc za Królem w codziennem urąganiu u wszystkich, podziękować wolał za służbę Królowi i Rzpltej, w ciężkich będący passyach, nadwątlone zdrowie w dawnych kątach ratować. Azatem gdy się wojna turecka z Cesarzem Leopoldem zaczęła w Węgrzech, Cesarz chrześciański Leopold, wadząc prywatnie siedzącego tak walecznego rycerza, do kommendy wojsk swoich cesarskich zaciąga Lubomirskiego, użaliwszy się nad nim, postronny Monarcha, gdy go swoi niewinnie prześladowali Trzeba mu tego zazdrościć, zadając mu zrywanie paktów z Turkami, choć on dopiero przybierał się na wojnę i szarży sobie poleconej jeszcze nie objął; dosyć, że wszelkiemi sposobami prześladowano niewinnego pana za obronę wolnej elekcyi; a przeto domową wojnę wzniecić usiłowano, która gdyby się poszczęściła Królowi, znowu elekcyą nową wskrzesić i wol - 302 ność polską osiodłać staraliby się, jako poniżej doczyta się każdy prawdy rzetelnej. Zaślepione fakcyami dworskiemi od Królowej Ludowiki stany Rzpltej nie widziały tego ani zważały. Hetman wielki koronny, widzący kolegę Hetmana polnego w takowej opressyi, przez co i sobie sukienkę skrajaną być nie przeczuwał i kollegi nie ratował; Prymas i Senatorowie świeccy, do czego dążą rzeczy, nie zważali, i owszem brnęli popas, chcąc do ostatniej zguby nie tylko prawa i swobody ojczyste lecz krainy swobodne w niewolniczą wojsk rąbaninę i łzach zdrapieżonego poddaństwa pogrążyć; stan rycerski swojej zguby nie zważając, jeden drugiego gorzej nieprzyjaciela prześladował. Widząc to zaślepienie, niebo samo użaliło się nad mizeryą utrapionej Polski, wystawiło bowiem na widok różne komety, zaćmiło światło luminarzów, aby za niezwyciężonemi obrotów niebieskich praktykami, mogła się reflektować zawziętość na krew braterską, niebieskich postrachów odstraszona cudami.    We wsi Busku, o dwie mile od Pińczowa, w kościele Panien Norbertanek, przy slupie biczowanego Chrystusa Pana wyobrażenie świeżemi kroplami krwie, jakoby odnowionem biciem wyciśnionemi spływało, co nietylko mniszki zważały, ale i pospólstwo na nabożeństwo przybyłe, temu się dziwowało. We wsi Dzierzkowie do probostwa krakowskiej prelatury należącej, w dzierżeniu Prażmowskiego, Kanclerza wielkiego koronnego zostającej, obraz Najświętszej Panny, pod czas zgromadzenia wielkiego tłumu ludzi, na nabożeństwo zebranych, dnia 26 lipca, kiedy rada była w Warszawie o złożenie sejmu, łzy jak perły hojnie wylewał. Wszyscy zaraz powiadali zgodnie, że zamieszanie w ojczyźnie następujące Matka Boska, jako Królowa Korony polskiej opłakuje ; a niebo samo onego nie nawidzi. Ten obraz pod czas wojny kozackiej, jako przez inkwizycyą pokazało się, przez Stanisława Myszkowskiego z Ukrainy przywieziony, podobny częstochowskiemu obrazowi, tylko greckie oblicze wyrażający. - 303 O czem gdy się doniosło do Biskupa krakowskiego, ten wysłał Grabianowskiego, audytora swego z dwoma teologami od Jezuitów, którzy na miejscu uczyniwszy inkwizycyą, zważyli i uznali za prawdziwy cud z Matki Boskiej łzy płynące Gdy w Warszawie sądzili tegoż Lubomirskiego, obraz w Studziany począł cuda okazywać, albowiem moc Boża dziwne przepuszczająca na ludzi utrapienie, taż sama łaskę swą okazuje, ażeby kary Boskiej plaga w desperacyą cierpiącego nie wprowadziła; tenże Bóg, który karze i podźwiga, który zasmucił cieszy, tonącemu brzegu przymyka, w topielisku ucieczkę podaje, w desperacyi zbawienną pociechę i ratunek okazuje; bo się podaje do wiadomości tych, co nie wiedzą, niedbałym do uwagi, heretykom dodania wiary. Francya obarczona od Angielczyków, z nieba natchnioną panienkę Joannę orleańską, miała na wybicie się z niewoli angielskiej; Matka Boska, Królowa Polaków, nie przepominała onych, a widząc na samychże siebie zajuszonych, gdy brat z bratem , syn z ojcem, ojciec z synem wojować zabierali się, do ratunku polskiego królestwa odezwała się. Ten był początek cudów obrazu Studziańskiego. Samo miejsce Studziana w powiecie opoczyńskim leży, obszerność ma wielką, ale piaszczysty grunt, nie wiele ma ludu nasiadłości, Starołęskich domu dziedzictwo; na ten czas w possessyi była Albrychta Starołęskiego, Kasztelana żarnowskiego. Ten wziąwszy za żonę Przerębską, Wojewodziankę sieracką, dostał w posagu wieś Studziany, gdzie obraz Matki Bożej na ścianie był wiszący we dworze, do którego obrazu w starości lat swych Kasztelan żarnowski często modlił się. Kto ten obraz odmalował, nie wiedzą. Bóg tę sobie zostawił wiadomość. Roku 1664 na zimową rezydencyą przebywającemu Kasztelanowi żarnowskiemu, pokoje i piece kazano naprawować, na co zaciągniono malarza Wojciecha Lenartowicza z Smarzowic, w lat 62 będącego staruszka, który pospieszał robotę dla dostania grosza, nie zważając na swą starość. W tem przypadła nań choroba, wpadł w gorączkę, w malignę, le - 304 żał tedy aż do Grudnia w tej chorobie, gdy coraz bardziej mu dokucza słabość, przypadła aprensya, że zachorowawszy roboty nie skończył, a co zarobił, zapłaty nie wziął, póki nie dokończy zaczętej roboty; o to. biedząc się, nie spał w nocy, aliści po pól nocy strach go opanował, potem światłość nadzwyczajną około obrazu na ścianie wiszącego widzi, drzeć począł i tak slaby z choroby, bardziej jeszcze z przestrachu począł modlić się: zwyczajnie, kiedy trwoga, w ten czas do Boga; usłyszał wyraźne słowa głośno mówiącej Panny Przeczystej: nie bój się, zdrowym będziesz i ekonomowi uprosiłam życie u syna mego; starajcież się mi kaplicę zmurować, gdyż inszego miejsca poszanowania potrzebuję. Nie było nikogo w tym pokoju, oprócz tego malarza, a zatem do niego to Matka Boska mówiła. Póki dzień nie nastąpił, w ustawnem był myśleniu, gdy rozedniało, wstał zdrowiuteńki, a nie tylko on, lecz i ekonom wspomniony od Panny Przeczystej (nazywał się Krzeczkowski), długo chorujący, który już się na śmierć dysponował i Pana Boga przyjąwszy, ostatnie pomazanie wziął, zupełnie ozdrowiał i rozporządzał robotę, którego głos usłyszawszy Wojciech, malarz, utwierdzony w cudownej łasce Bożej przez Pannę Przenajświętszą onemu przepowiedzianej, uczynił relacyą o wszystkiem ekonomowi. Zaraz tedy poszli do obrazu w pokoju wiszącego, a Bogu i Matce jego należyte uczyniwszy dzięki, zamyślali o wymurowaniu kaplicy, oraz na któremby miejscu onę wystawić mogli, nie wiedzieli. Zatem malarz myślący wybadać się, na którem miejscu kaplicę mają wymurować, usłyszał znowu słowa Panny Najświętszej: na górze Czystych Panienek." Nazajutrz opowiedział te słowa ekonomowi, który uczyniwszy opyt o górze Panienek, znalazł pagórek ten po prawej drodze idąc do wsi Małszyc, gdzie była mogiła pogrzebanych panienek. Na wiosnę zmurowali kapliczkę, teraz tam wspaniały kościół Matce Bożej wystawiony. Zkąd się zaś nazwał ten pagórek Panien Czystych, gdzie Chrystusa oblubienice spoczywają, gdy się py - 305 tali o ludzi starych, dowiedzieli się: ztąd Małszyce, wieś królewska, graniczy z Studzianą, tam pod czas zapust, gdy kilka panienek do karczmy na taniec wyszło, w Małszycach będącej z sąsiadkami ciesząc się; na ten czas żołnierze hibernę w Małszycach wybierali i do karczmy przybyli na pijatykę i tańce. Zawijać poczęli się koło niewinnych panienek, myśląc o zgwałceniu onych czystości, którą unosząc z karczmy wymknęły się. Noc była ciemna, zawierucha, śnieg, świata widać nie było. Ledwo dobrnęły pod sosnę na pagórku stojącą panienki i tam usiadły, śniegiem osypane pomarzły na śmierć, Bogu ofiarując duszę czystą, męczeńską koronę otrzymały. Przez zimę, gdzie się podziały, nie wiedziano, dopiero jak śnieg stopniał, znaleziono skamieniałe i tam one pogrzebiono, zkąd się pagórek przezwał Dziewicza Góra. Przy kościele studziańskim księża ufondowani kongregacyi świętego Filipa Nereusza, przez księdza Zbąskiego, na ten czas Biskupa przemyślskiego, teraz warmiński został, zakazawszy do czasu o tych cudach pospólstwu rozgłoszenia, aż do juryzdykcyi kościelnej dowodami wywiedzione, publikować się będą, co się niżej pokaże. Przed sejmem zwyczajne sejmiki antykomicyalne agitowały się dla obrania na sejm Posłów. Krakowskie województwo, jako pierwsze w prowincyi małopolskiej do Proszowic zjeżdżało się, gdzie Senatorowie i szlachta, także urzędnicy przybyli, nadstawiwszy ucha, co za intencya dworu, i na co ten sejm złożony. Gdy zaczęli obierać Posłów na sejm, odezwał się woźny, pokładając Lubomirskiemu, Marszałkowi wielkiemu koronnemu pozew, proklamując na niewinnego wymyślone kabały. Pisze Kochowski autor, że na ten czas był przytomny, i zważał jako Marszałek, nie pokazując żadnej passyi, oparłszy się na łasce, a podniósłszy w górę oczy, ściskał tylko ramionami, nic nie odpowiedział na niesłusznie czynione napaści. Jak skończył woźny, wielu było, co żałując niewinnego prześladowania, zapłakali i po T. II.  20 - 306 kazując rezolucyą, odgrażali się na prześladowników. Zatem wziął głos Lubomirski Marszałek, dziękując łaskawym na siebie, nie wspominał nic Królowi na dworskich królewskich, wszystko to Boskiej opatrzności polecając, rekapitulował wszystkie całego życia akcye swoje, wyrażał niewinność swoję. Wszyscy wzdychając, słuchali go cierpliwie i prawdziwe pokazywali politowanie; któż albowiem tego spodziewał się, żeby też fawory dworskie ślizgie były? Nie dawno po cudnowskiej wiktoryi, Kanclerz wielki koronny Prażmowski, ojcem ojczyzny go mianował, teraz prosty człek, woźny grubiańskiemi słowy martwiąc godnego męża, zdrajcą go ojczyzny nazywa. Po różnych województwach sejmiki od dworu pozrywane, gdzie mieli suspicyą, że sprzyjano Lubomirskiemu i o to w Proszowicach starano się, lecz się szlachta wszystka spiknęła, za zdrajcę mieć tego, któryby odważył się sejm ten zrywać. Dnia 26 Listopada sejm zaczął się: miał wotywę Ksżę Czartoryjski Biskup kujawski, ksiądz Cieciszewski Jezuita, kaznodzieja królewski mowę, Senatorów nie wiele zjechało się na ten sejm, pospólstwo zadumieniem zawczasu wróżyło dezolucyą ojczyzny. Posłów także liczba była mała, tylko faworyci i skorumpowani od Ludwiki Królowej, do prześladowania Lubomirskiego. Nie było komu tamować obrania Marszałka i zagajenie nie pozwalać zaczynającej się kłótni w Rzpltej. Obrany marszałkiem poselskim Jan Trach-Gniński Podkomorzy pomorski i regent kancellaryi większej dworowi hołdujący, a herszt prześladowników niewinności godnego mistrza, a osobliwego wolności staropolskiej obrońcy. Nie było komu oczu otworzyć stanom Rzpltej, że za wolny głos niepozwalam gubić wolnej elekcyi, sądzić Ministra przy wolności stawającego nie należy, gdyż cała Rzplta tej bronić powinna. Przystąpili po obraniu Marszałka do obrad sejmowych, pominęli prosekucye wojny moskiewskiej, nie uspokojonej rebelii na Ukrainie, o zapłacie wojsku nie myślano , o rekrutach zdezelowanych piechot i o pieniądze na - 307 potrzeby nie było starania, wszystkie zamysły obrócił dwór nie na Moskalów i rebelii uśmierzenie, ale na pomstę nad niewinnym Lubomirskim. Najpierwszy Marszałek poselski zawinął się obrać sędziów na sejmowy sąd choćby sejm miał się spadać, żeby zawziętości dogodzić, a pogrozić obrońcy wolności. Starał się Lubomirski Marszałek wielki koronny i Hetman polny, wszystkiemi sposobami zagniewanego ubłagać Króla, koniuszego koronnego brata swego rodzonego i Stanisława Starostę spizkiego syna swego wyprawiwszy do ubłagania Króla. Miał za sobą instancye Ojca świętego Klemensa IX., który przez list Króla obligował, aby swe urazy dla Boga darował Marszałkowi; toż samo polecając Nuncyuszowi swemu u Króla polskiego będącemu, aby dołożył wszelkiego starania, jakoby uśmierzył zawziętość Króla i Królowej Ludwiki; drugą instancyą od Leopolda Cesarza krewnego królewskiego, także różnych monarchów i Elektorów państwa rzymskiego nic nie wskórał. Kabała dzienna i nocna do uszu królewskich wbiła pomstę. Ojczyzna cała suplikowała do Króla z Lubomirskim, aby go, jeśli niewinnym uznać nie chce, to winnego nie prześladując, darował ojczyznie, a z nim i pokój przywrócił domowy. Nic nie wskórali; nie było rezolutów; którzyby za nim stanąwszy protestowali się, mówiąc: WKMść chcesz niewinnych sądzić i karać, a przez nich wolności i pokój ojczysty zgubić. My mamy prawo na to niepozwolić sądów, ni sejmu. Podał Lubomirski suplikę do Króla niechcąc być okazyą do pomięszania w ojczyznie i domowój wojny w te słowa pisaną: Tak szczerze służyłem przez całe życie moje WKMści, iż nietylko uczynkiem, ale i pomyśleniem nie wykroczyłem przeciwko WKMści; zawsze pamiętnym byłem, iż jestem rąk twych lepianką, a dom mój z osobliwszej łaski Królów, ojca, brata i W. K. Mości, przyszedł do tej godności. Za co teraz tak wiele mi oświadczywszy, nie łaskawym na mnie stajesz się miłościwy Panie? za co ta nienawiść na mnie? iż tego któregoś wyniósł, tak ciężko po - 308 niżasz, którego wskrzesiłeś, niszczysz, wyniosłszy na widok wszystkim przez Twe fawory, teraz na urąganie potępiasz sam się; rachuję, przyczyny nie znajduję, pytać się nie śmiem, azatem padłszy do nóg miłościwych, żebrzę twej łaski, nie wchódź Panie w sąd z sługą twoim, uczyń nademną politowanie, jako pan nad swoim sługą, Król nad swym poddanym, a sprawiedliwość nad kreaturą swoją. Boga na świadectwo wzywam, że się do żadnego grzechu niepoczuwam, a jeśli przez lekkomyślność jako człowiek obraziłem Pana mego, u nóg leżąc, błagam majestat pański, abyś mi błąd miłościwie odpuścić raczył, a tę klemencyą, którą nieprzyjaciołom swym chwalebnie oświadczasz, i mnie udziel, a do łaski swej królewskiej łaskawie przygarnij. Dat. w Janowcu roku 1664. Pisał do koła poselskiego tymże sensem list, upraszając, aby w opressyi będącego tejże ojczyzny syna windykowali z napaści, a majestat zagniewanego Pana raczyli ubłagać; lecz prowincya litewska niepozwoliła tego listu czytać. Upraszał i Prymasa Leszczyńskiego i Trzebickiego Biskupa krakowskiego, aby Króla i Królowej błagali; którzy do źródla wszystkich nienawiści, Ludwiki Królowej przybywszy, onę błagali; lecz ich niełaskawie przyjęła, odpowiedziawszy: nieprzylewajcie oleju do ognia, więcej tą instancyą zaszkodzicie Lubomirskiemu, niż Króla ubłagacie, bo nie tak Król lekkomyślnym aby raz zagniewany, dał się ubłagać; po dekrecie wolno będzie przeprosić, a jeśli się pokaże być niewinnym Lubomirski, to go i dekret uwolni; jeśli zaś winnym, to sprawiedliwie skaranym będzie; a tak Król nie jest zawziętym i bez sumienia, żeby ojczyzny synowi nie miał przebaczyć, który najgłówniejszym rebellizantom odpuszcza. Więcej nie tentowali ani swej mocy i władzy ukazywali, jako najwyżsi kapłani i mogący zatamować niesprawiedliwe sądy i prześladowanie niewinnych, czy dla respektów dworskich, czyli też prywatne jakie do Hetmana duchowni mający urazy, nie bardzo podług zwyczaju ducho - 309 wieństwa zelując swobody ojczyste, których obrony na świeckich składali. Przecie Marszalek Lubomirski żeby pokazał, że szczerze błagać chce majestat zagniewanego królestwa, dał plenipotencyą brata synowi, Janowi Wojakowskiemu Chorążemu przemyślskiemu i Stefanowi Xięskiemu Pisarzowi grodzkiemu krakowskiemu, w której że dołożony punkt był, aby nie czyniąc uszczerbku w godności marszałkowstwa wielkiego koronnego, królestwo ubłagali, o to zagniewane państwo nie pozwolili na ubłaganie, mówiąc: że sam się sądzi być niewinnym, na cóż sądu ubiega? a dosyć z siebie czynił, gdy z hetmaństwa polnego zrzucał się, trzeba było wydrzeć marszalkowstwo niewinnemu. Zaczem do sądu przystąpiono, zburzyła się izba poselska, że Gniński Marszałek poselski, naznaczonych na sądy sejmowe ordynował. Protestowali się Posłowie, że jawna partialitas w Marszalku poselskim, który pominąwszy, co z prawa należy, o dystrybutę wakansów pierwej upomnieć się, do sądów nagli deputatów poselskich. Niezważając na tę protestacyą, czytał rotę poselskim deputatom do sądów sejmowych. Zaboklicki Aleksander Podsędek braclawski i Poseł tegoż województwa w glos w izbie poselskiej zaniósł protestacyą, że prawa i zwyczaje starodawne gwałcą się, materye nienależyte do izby poselskiej wtrącają, wolne Posłów głosy deputatów na sądy Marszalek jako absolut naznacza i wyszedł z izby poselskiej i sejm rozerwał. Usadzona na zgubę wolności fakcya przekupionych Posłów odrzucała tę protestacyą, zadając że sejm nie może być zerwany, aż złączeniem się z izbą senatorską poselskiej, na co nie zważając dwór, zagaił sądy sejmowe bez sejmu, przywoławszy sprawę okrutnego zabójcy Wincentego Gąsiewskiego Hetmana polnego i Podskarbiego w. ks. lit. którą żona nieboszczyka popierała i wszyscy instygowali, aby takowy kryminał nie był bez pomsty, a zabójcy siedzący w więzieniu i konwinkowani, śmiercią ukarani zostali długo jednak zatrzymani w więzieniu, póki drugich nie - 310 połapano tego okrucieństwa uczestników. Pisze autor Kochowski, że za przywołaniem sprawy, kontusz, w którym zabity Gąsiewski postrzelany i we krwi zbroczony przed sądem prezentowano, przykładem rzymskim gdzie Marek Antoniusz konwinkując zabójców Juliusza Cezara szaty jego także skrwawione do kapitolium przynieść rozkazał. Przywołana sprawa z Lubomirskim Marszałkiem w. koronnym, na której zasiadł Król z wysadzonemi z senatu i izby poselskiej sędziami. Hieronim z Skrzynna Dunin, delatorem uczyniony, Franciszek Tański instygator koronny proponował sprawę, instygator także litewski i patronów gromada za nim stała, na niewinnie pomówionego zakupieni prześladowcy, zmyśloną nienawiścią nadęci, więcej srogości ukazywali; nikogo niebyło, coby kommizeracyą prezentował podług zwyczaju dawnego, że psy na słabszego szczekają. Bronił ojca Stanisław Lubomirski, Starosta spiski, z pobożnej miłości synowskiej, za co łaskawe niebo wkrótce mu nagrodziło, gdy wydarte misteryum marszałkowstwo synowi potem powróciło. Upraszał sądu o przydanie patrona, lubo należało ekscypować sąd, bo zadawano perduellią Marszałkowi Lubomirskiemu, o co Król sądzić i na sądzie zasiadać nie powinien, podług Herburta statutu, gdzie dają racyą, żeby blask potencyi królewskiej sprawiedliwości niezatłumił. Gdy się z tern nieodzywano, przydano oskarzonemu Lubomirskiemu patronów Mniszka i Zestelińskiego, pierwszy w trybunale głównym wyćwiczony należycie, ale głuchy na oba uszy, stary bardzo będąc; Zestelińskiemu zadała przeciwna strona, że nie może stawać, o zabicie w Piotrkowie człeka będący sam infamis; ale ukazał konstytucyą roku 1661, która go od infamii i innych kar uwolniła, warował sobie locum standi. Lepiej było żeby nie mógł, azatem bez patrona, boby zaocznie był kondemnowany Lubomirski. Odezwali się naostatek patronowie z prekustodycyą o niezasiadanie osoby królewskiej; lecz czyniący gwałt prawu i tego nie zważali. Dworscy patronowie gdy sprawę proponowali, otwarte wszędzie drzwi - 311 i okna w senatorskiej izbie były, aby wszyscy przyjść i słuchać mogli; jak replikowali Lubomirskiego patronowie, rugowano arbitrów żeby pospólstwo obrony niewinności niesłuchało; przydano jeszcze więcej opressyi prawu sędziów przeciwko którym zaszły protestacye, potajemnie zasadzono, w nocy zagajone sądy. Delatora niechcącego długo konwinkować, molestowano, dwóch świadków z nieprzyjaciół przybrano z infamisów, którzy podług prawa świadkami być nie mogli; dowodów żadnych kryminału nie było, tylko dyskursami, konjekturami zmyślonemi, prezumcyami skomponowanemi i błahemi imaginacyi napaściami, trzeba było tak zacnego konwinkować ministra. Na inkwizycyą tylko do trzech dni zwłokę dano, a według procederu prawnego w prawach cywilnych najmniej dwie niedziele, w kryminalnych zaś sprawach, dalszy odkład bywa nakazany; zatem delatorowi konwikcya, po której publikowany dekret, proklamowany, Lubomirski na infamią, na ścięcie osądzony, od honorów i dóbr królewskich i inne na ukontentowanie Ludwiki skazany okrucieństwa, których, wiele czytając kroniki, nie doczytasz się podobieństwa. Po dekrecie bardzo rozweseliła się Królowa Ludwika, nie tak z następujących świąt narodzenia Chrystusa Pana, jako dokazawszy tego, do Francyi pocztę wysłała z relacyą. Tuż Poseł francuzki ustawnie wisiał, czekając decyzyi sądowej i narzekając na prawa polskie, wymówił w pokojach Królowej, które Królom związawszy ręce, panować w Polsce każą. Potakiwał mu i Prażmowski Kanclerz wielki koronny, powróciwszy z sądu tego, w głos tryumfując, wymówił harde i pogarszające słowa, nieprzyjazną ojczyznie wydając passyą: teraz nie mamy kogo się obawiać, ani samego lucypera nawet, żebyśmy nie obrali Króla sobie takiego, który się nam będzie podobał. Dekret nie na piśmie, jako zwyczaj wydany ale wydrukować nakazano drukarzom, na święta nie zważając, kazano pospieszać. Po wypadłym dekrecie, eksekucya urzędowa podług prawa być powinna. Pan Biron Francuz z dragonią konną, także Bo - 312 naubik rodem z Persyi, z lekkiemi chorągwiami do Lubomirskiego Marszałka ordynowani, chcący samego złapać, a niezastawszy, bo był ostróżny, okrutnie poddanych drapieżyli i Mikołaja Linowskiego szlachcica dobrego, ekonoma Janowieckiego dóbr wieczystych samej Lubomirskiej Marszałkowej, okrutnie zamordowali; różne zatem skrypta wydawano, dziękując za sprawiedliwy dekret, proceder sądu i eksekucyą prawną dekretu, jako też jeden tu, insze pominąwszy, kładzie się. Do trzech jędz w piekle czwartą przydała Francya, Katarzynę Ludowikę, w Polsce się uwija. Jak się te dwie rozgoszczą w Polsce monarchinie, Dawne z piekła wypędzą, wzburzą i jaskinie. Dość sławy macie, hytre i lubieżne Włochy, Ze tak zajadłe na świat płodzicie rządziochy; Jeśliby tych dwóch malo, przydam im trzeciego, Że Włoch także na zgubę Francyi Auwrego; Lecz tam swobód żarliwość większa w Celtach była, Ankra zabiwszy włoszkę z państwa wypędziła. Póty w ciężkim rosole szlachta jęczeć będzie, Póki z Polski Ludwiki z Prażmowskim nie zbędzie; Wyrugujcie do biesa z Polski Prażmowskiego, Niech wam więcej nie praży prosa swobodnego. — Darmo cudzoziemcy Polaków między dzikiemi i okrutnemi kładą narodami; niemasz na świecie miłosierniejszych ludzi i cierpliwiej znoszących urazy, konfuzye i obelgi, jak Polacy. Trzeba było na tak ciężkich zdrajców ojczyzny filutów francuzkich albo bandytów włoskich, lub też buntowników Kozackich, ażeby się pomścili za zdeptane prawa i tak jawną wolności oppressyą; nie znalazł się żaden; woleli wojnę domową cierpieć, znosząc cierpliwie nieprzyjaciół ojczyzny, czekali pomsty Boskiej nadaremnie. Sejm do obrady Rzeczypospolitej i obrony od nieprzyjaciół publicznych, Moskala i Kozaków zerwał się, a na osądzenie i pomstę przy - 313 wolności opponującego się Lubomirskiego, Marszałka nie zerwał się, lubo protestacya Posłów przeciwko wszystkich aktów sejmowych zaniesiona i od Zaboklickiego w Grodzie radomskim do aktów podana ekstraktem na sejmie publikowana. Sam Król siedzący na tronie powiedział: na co daremnie pracujemy, gdy tak wielu Posłów broniąc Lubomirskiego, protestowało się, większe staranie czyniąc o prywatnym rebelizancie. niżeli o całości Rzpltej, wolą nieprzyjaciołom na łup poddać ojczyznę, niżeli sądzić i karać winnego dopuścić; zaczem rozkazał Król kanclerzowi wielkiemu koronnemu manifestacyą Królewską opowiedziawszy stanom Rzeczypospolitej rozerwanie sejmu ogłosić, który pokrywając fakcye dworskie i swoje, gdy się począł rozwodzić wielkiemi słowy i passyami sobie zwykłemi, nieczekając końca powstali Posłowie i pokłonili się Królowi. Co się stało w Warszawie dowiedziawszy się przez kuryera na rozsadzonych koniach przybyłego, Lubomirski, oraz dekret na się straszny ferowany dostawszy, musiał się umknąć od ognia, pożegnawszy przez list żonę, która w Łańcucie natenczas rezydowała, w nocy z Janowca wyjechał. Jechali przy nim przyjaciele i słudzy jego, żaden jednak niewiedział, dokąd dąży, przejechawszy granicę do Wrocławia udał się. Gdzie go Graf Jerzy Szawgocz Gubernator szlązki, mając od Cesarza ordynans spotykał jako zacnego gościa, choć nieznajomie przybył i miasto Wrocław witało go jako książęcia rzymskiego, bo Stanisławowi Lubomir.skiemu Wojewodzie krakowskiemu, ojcu Marszalka wielkiego koronnego dla sławnych jego czynów i tryumfów nad Osmanem Cesarzem tureckim pod Chocimem, Ferdynand III. Cesarz chrześciański, dał tytuł księcia rzymskiego, wydawszy na to dyploma w roku 1647., czego Stanisław Lubomirski, jako pełen sławy w swej ojczyznie, nieprzywiódł do skutku, gdyż śmierć wkrótce zaskoczyła, a trzeba było zasieść stallum na sejmie niemieckim. Potem synowie jego Aleksander koniuszy wielki koronny i Jerzy Marszałek wielki koronny bracia - 314 rodzeni wyprawiwszy do Frankfurtu w roku 1659., potem do Augsburga Stanisława z Brzezia Wojeńskiego archi-dyakona pileckiego z należytą plenipotencyą, zasiedli rzeszy niemieckiej księstwo z należytym tytułem do prawa i honorów używania mitry książęcej za zezwoleniem stanów rzeszy niemieckiej przypuszczeni, na co osobliwie dyploma konfirmacyjne dał Leopold, Cesarz chrześciański, przyjmując do społeczności książąt rzymskich obudwóch, dał onym inwestyturę, ztąd w Wrocławiu onego czcili, jako nie obcego, ale Książęcia rzymskiego państwa. 'Nagrodził mu Bóg niewinne wygnanie i prześladowanie w Polsce. KONIEC TOMU DRUGIEGO.