- 293 kliczyn, Pilica, Szczekociny, Przyrów i inne spalone z rozkazu Wirtza i zrabowane. Szlachtę w domu siedzącą, która Szwedów zaczepiała, napadając, jednych zabijali Szwedzi, drugich do więzienia zabierali, innym pokazując postrach; czem szlachta urażona, do pomsty rzuciła się, wolała w polu przy gromadzie bronić się, niżeli w takowej zostawać opressyi. Jakoż Franciszek Dembiński, Starosta nowomiejski, najpierwszy zgromadził niemało szlachty Województwa krakowskiego, niedopuścił Szwedom wypadać i rabować i nie dawał do Krakowa prowiantów prowadzić; jednak Wirtz wyśpiegowawszy, że Dembiński w Mogile ze szlachtą stoi, niemając wielkiej ostrożności, wypadł z Krakowa i onych rozpłoszył za przybyciem. (Tu autor opuściwszy niektóre zdarzenia roku I656go, i początek r. 1657, tak dalej rzecz prowadzi). ROK 1657. Po zniesieniu i wypędzeniu Rakocego, Wielkopolanie do dobycia Poznania ruszyli się, w którym prezydyum było Brandenburczyka, bo się z Wielko-Polską w dziale Brandenburczykowi dostało miasto Poznań. Opaleński, Wojewoda podlaski, i Krzysztof Grzymułtowski, podkomorzy poznański, ruszywszy pospolite ruszenie szlachty Wielkopolskiej, obiegli Poznań, póki Krzysztof Grodzicki, Generał artyleryi koronnej, Hauptu, gdańskiej fortecy, z woli Króla Kazimierza broniący, nie przybędzie. Obszerne miasto Poznań trzy razy oblewa rzeka Warta; przybywszy Grodzicki, formalnie obledz je usiłował, we środku było prezydyum brandenburskie, nad którem Wedyge Boninus kommissarz elektora brandenburskiego był, który miał kommendę nad żołnierzami i mieszczanami, Chrystyan Klejt, Pułkownik; Jan Rajsfeld, Major; Wilhelm Hubert, Tomasz Brass, officerowie i inni kapitanowie i porucznicy; przeszło 2000 ludzi brandenburskich; z początku jako zwyczajnie z armat ognia dawano, i z wycieczek spoty