213 wskiego. „Z wielu względów" pisze o nim, „stanowi on sprzeczność z swym bratem, a szczególniej jest nieugięty, stały, stanowczy. Król lęka się go i często ukrywa przed nim, coby go mogło skompromitować. Nie przywięzuje się do nikogo, ale natomiast umie mocno i systematycznie nienawidzieć. Nie cierpi równego sobie i nie łączy się z takiem stronnictwem, którem nie mógłby przewodzić. Związków familijnych nie ceni tak wysoko, aby nie mógł ich poświęcić później próżności. Stworzony raczej do rządu monarchicznego, niż dla ludowego, gdyby mógł, stałby się Mazarinim." 1) Jako mąż stanu, będąc tak bliskim tronu, a przytem będąc obdarzony rozumem i wolą nieuległą, miał aż pod koniec żywota swego wpływ w kraju ogromny. Sprawując rządy dwóch najobszerniejszych dyecezyi (najprzód krakowskiej z płocką, a potem gnieźnieńskiej z krakowską) pisze uczony Kalinka i mając pierwszeństwo w radzie nieustającej, zajmując się bardzo czynnie sprawami komisyi edukacyjnej, której był prezesem, prymas i nad biskupami i nad ministrami swoim wpływem górował; w interesach kościelnych głos miał stanowczy, w politycznych przeważny. Z nim więcej niż z królem trzeba było się liczyć, bo wiedziano, że nie łatwo od zdania swego odstąpi. Powaga jego była ogromna... Stanisław August czy przez dobroć swą i miłość rodzinną, czy przez słabość charakteru, we wszystkiem na zdaniu prymasa polegał i bez niego ważniejszej decyzyi nie wydawał. W Wiedniu i Petersburgu wielkie ks. Michał miał zachowanie; Katarzyna, pisząc do króla, najczęściej i do prymasa list swój dołączała. Prusom tylko był niechętny i ich się najwięcej obawiał.2) Widząc że Polska w ówczesnem swojem położeniu własnemi siłami w samodzielności politycznej ostać się nie mogła i jedynie na podstawie ścisłego skojarzenia się przymierzem zaczepno-odpornem z jednem z państw sąsiednich byt sobie zapewnić zdołała, od samego początku politycznego swego zawodu aż do zgonu był otwartym zwolennikiem sojuszu z Rosyą. Ten kierunek nie był bynajmniej wpływem osobistej przychylności lub interesu, lecz zupełnego przekonania, które go do usilnej pracy nad skojarzeniem tego sojuszu pobudzało, zwłaszcza po zawarciu na zjeździe kaniowskim pomiędzy Stanisławem Augustem a Katarzyną II kon-wencyi. Po stronie tego kierunku stał król a za nim nie małe stronnictwo złożone z ludzi wybitniejszych w kraju. Od roku 1788, w którym poseł pruski w Warszawie, Buchholz, ofiarował w imieniu pana swego przyjaźń, pomoc i przymierze, gdyby Polska z Rosyą zerwać chciała, powstała tak nazwana partya pruska, złożona z młodszego pokolenia, daleko liczniejsza niż pierwsza, która za jakąkolwiekbądź cenę pragnęła uwolnić kraj od wpływu rosyjskiego. Stronnictwo to patryotyczne, ale nie polityczne, rosnąc z dnia na dzień w liczbę, rosło zarazem w nienawiści ku stronnictwu rosyjskiemu, a szczególniej ku głównym przywódzcom jego. Cóż dziwnego, że naprzeciw prymasowi, który był niejako 1) Iłowajski, Sejm grodzieński, tłomacz. M. Iwanowskiego. Poznań 1872 str. 41. — 2) Sejm czteroletni I, 455.