148 D. O. M. Antonius Casimirus de Ostrow Ostrowski, Archiepus Gnesnensis, Regni Poloniae et Magni Ducatus Lithuaniae Pri mas Primusque Princeps, natus anno 1713 die 29 Maji, extremara diem clausit anno 1784 die 26 Augusti.1) Spółcześni świadkowie wszelkich spraw i całego żywota zmarłego pry masa, w ustawicznych z nim pozostający stosunkach; nader pochlebny sąd o nim nam pozostawili: „Któż", woła ks. Zacharyaszewicz w kazaniu swem żałobuem przy pochowaniu serca w Skierniewicach, „z duchowieństwa inflanckiej, kuja wskiej i gnieźnieńskiej dyecezyi sarknął kiedy na uciążliwość rządów jego, kto raczej nie słodził sobie w nich? Kto z owieczek dyecezalnych mógł się kiedy poskarżyć albo na nieład w parafiach i ich nabożeństwach, albo na niewygodę w uczęszczaniu do Sakramentów świętych, albo na opóźnioną lub odmówioną w czem komu sprawiedliwość? Nienawiści jeźli jakie zastał między parafianami i ich pasterzami, z ukontentowaniem stron obudwóch uśmierzał, kłótnie godził, spory rozstrzygał... Zmarły Pan nasz szczególnym jakimś darem przystępności był od Niebios udarowany, przeto każdy stan ludzi od najwyższych aż do naj niższych swoim go nazywał Prymasem. Nie odpychali od bram pałacu jego ni kogo groźni żołnierze, bo im tego zakazował; nie tamowali do drzwi przystępu uporczywi odźwierni, bo takowego urzędu nikomu nie zlecał; nie zastępowali od boku jego do zbliżania się liczni dworzanie i słudzy, boby to niemile przyjmował: ale każdy, nawet i najlichszy wieśniak, w każdej prawie i najbagatelniejszej po trzebie, każdego niemal którego chciał czasu, mógł i bez przeszkody przystąpić i bez trwogi swe potrzeby lub dolegliwości przełożyć, a inaczej nigdy nie odszedł żaden, tylko z uspokojoną i uweseloną duszą... Słudzy raz od niego przyjęci, już go, póki żyli, nie odstępowali, a z postronnych każdy do jego usług cisnął się chciwie, bo wiedział i widział, iż przez hojność jego prawdziwie pańską ka żdemu służącemu nagradzały się usługi jego, nie już roczną tylko płacą, ale wystarczającem na całe życie opatrzeniem. Co rzekę o jego ludzkości ku tym nawet, którzy go kiedy skrzywdzili, obrazili, lub na gniew jego zarobili, lubo mógł łacno uczynić z każdego z nich zemstę, tego iednak nie uczynił nigdy, ale przez mężne samego siebie zwycięztwo poskramniał gniew, odpuszczał krzywdy, zapominał o urazach, owszem, aby nic z strony jego nie brakowało do wypeł nienia jaknajdoskonalszego przepisów ewangelicznych, dobrze czynił tym, którzy go obrazili. Co się tyczy religii, w niej tak dobrze był ugruntowanym, że nie tylko w sobie najmniejszego przeciwnego jej zdania, ale też w nikim żadnego śmielszego przeciw jej prawdom zarzutu nieścierpiał nigdy, a gdy z jednej strony na wzór Matatyasza całą swą powagą o cześć Boską zastawiał się, z drugiej schnął od żalu z Dawidem, gdy słyszał bluźniących przeciw prawdziwej wierze nieprzyjaciół jej  Z tego prawdziwej religii szacunku pochodziło, iż obowią zków onej tak pilnie przestrzegał, że nie przestając na samych tylko przykaza nych pobożności sprawach, nie zaniedbywał oraz i poradzonych przez religią, ile mu tylko czasu na to wystarczyć mogło. Nie upłynął dzień żaden, któregoby nie miał, choć największemi sprawami roztargniony, kapłańskich pacierzy z przy