LXIII. ADAM IGNACY KOMOROWSKI. aledwo smutna wieść o zgonie prymasa Szembeka doszła do Warszawy, już łaska królewska naznaczyła jego następcę. Od wieków bezprzykła-dnemi były w dziejach arcybiskupstwa taki pospiech z nominacyą i taki wybór nominata przez króla. W kilkanaście godzin po śmierci Szembeka dnia 8 lipca roku 1748 ogłoszono światu polskiemu w Kuryerze zadziwiającą wszystkie warstwy społeczeństwa wiadomość, że na stolicę prymasowską, na którą powoływano mężów głośnej sławy, zaprawionych w usługach Kościoła i rzeczypospolitej, którzy się posuwali w nagrodę zasług swoich z krzesła na krzesło senatorskie z pośledniejszych na przedniejsze biskupstwa, przeznaczono kapłana wziętego wprost z grona kapituły, przeznaczonego wprawdzie na koad-jutora biskupa kijowskiego, ale jeszcze na tę godność przez Stolicę apostolską nie wyniesionego, gdyż listy o koadjutoryi zaledwo doszły były do Rzymu, gdy Szembek do lepszego przeniósł się żywota. Tym wybrańcem szczęśliwym był Adam Ignacy z Liptowa i Orawy Komorowski, proboszcz katedralny krakowski, nominat biskup-koadjutor kijowski, liczący natenczas 37 lat wieku. Od czasu Jana Łaskiego, który z koadjutora arcybiskupa Boryszewskiego został prymasem nie było przykładu podobnej jak Komorowskiego promocyi. Wszyscy bowiem następcy Łaskiego z przedniejszych biskupstw na najwyższe w kraju dostojeństwa bywali wyniesieni. Musiał się przeto Komorowski w sposób nadzwyczajny zasłużyć królowi, skoro pominął wszystkich biskupów i zanim jeszcze wieść o śmierci Szembeka do uszu ich doszła, dał nominacyą Komorowskiemu, aby im zagrodzić drogę do zabiegów o pozyskanie stolicy prymacyalnej. Że tak w rzeczy samej było, dalszy żywot Komorowskiego pokaże. Pomiędzy ówczesnymi