427 i czując nawet w największym wirze zajęć publicznych biskupem i pasterzem. Był on typem tych ludzi zacnych, którzy nie przychodzą do dostojeństw i godności z jaką pretensyą lub myślą skrytą, mających sobie za skrupuł, pominąć się z powołaniem i wyzyskiwać stanowisko swoje do jakichkolwiek samolubnych celów. Ważność i wielkość powołania biskupiego od początku do końca pasterstwa jego na wskroś go zajmowały, a gorąca wiara przy mocnej woli i zdolnościach po temu wiodła go drogami prawdy, rzetelności i zacności. Biskup według ducha Bożego nie szedł torem wielu poprzedników i następców swoich, którzy oddani całkiem sprawom świeckim, albo wyręczając się przez zastępców, niedostępni byli ani duchowieństwu sobie podwładnemu, ani owieczkom swoim. Szembek zrósł się niejako z pierwszem i z drugiemi, znał pasterz owce swoje i znały go owce jego w wzniosłem znaczeniu wyrazu. Z duchowieństwem stykał się, gdzie tylko mógł, przy udzielaniu mu święceń, wzorowej o jego wychowanie i wykształcenie troskliwości, przy częstych wizytach pasterskich, przy udziałach w publicznych kościelnych obchodach, przy sprawowaniu po rozmaitych miejscach swej rozległej archidyecezyi Sakramentów św., odbywaniu funkcyi biskupich na każde zawołanie w konsekracyi kościołów, podczas missyi, poświęcaniu dzwonów, kielichów, portatylów, wstępach do kościołów po drodze leżących podczas podróży na sejmy, objazdy, narady publiczne, w własnym domu swoim, w którym rad był każdemu kapłanowi uciekającemu się do niego po radę, pomoc, pociechę i każdego po ojcowsku przyjmował, przy synodzie dyeeezalnym, który z wielu trudami do skutku doprowadził i przy wielu innych okazyach i okolicznościach. Przy tychże samych okolicznościach spotykał się z owieczkami, do których z namaszczeniem kazał, dzieci w nauce wiary ś. pouczał i egzaminował, Sakrament bierzmowania im udzielał, biednych, nieszczęśliwych i opuszczonych wspierał i pocieszał, uciśnionym, szczególniej poddanym swoim sprawiedliwość wymierzał. Co więcej, podszas morowej zarazy w kluczu łyszkowickim dawał z siebie piękny przykład duchowieństwu i wiernym, sam chodząc po chatach wiejskich i umierającym udzielając Sakramenta św. i ostatnią na drogę wieczności pociechę, nie zważając na żadne niebezpieczeństwa, gotów dać życie za owce swoje. Chlu-bnem i zaszczytnem świadectwem jego gorliwości i pracowitości są święcenia kapłańskie, które według własnej księgi jego biskupiej udzielał w 12 rozmaitych miejscach 84 razy i wyświęcił przez czas pasterzowania swego 176 minorzystów, 148 subdyakonów, 137 dyakonów i 155 kapłanów. Sumienny przestrzegacz karności kościelnej w duchowieństwie, śledził bacznie postępowanie jego w kościele i za kościołem i niebawem upominał błądzących, i pouczał, wzorowych nagradzał, upornych karcił i z miejsc usuwał. Nadużycia z całą stanowczością zwalczał, bez względu na osoby i ich stanowiska, zbytkom i przesadom stateczny stawiał hamulec, wybryki karał surowo. Pasterzom dusz przypominał obowiązek naprawiania i utrzymywania w schludności kościołów, sam świetnym przewodnicząc im w tej mierze przykładem, jak świadczą kościoły katedralne w Gnieźnie i Włocławku, kościoły kolegiackie w Łowiczu, Kurzelowie i Uniejowie, które restaurował, w aparaty i naczynia święte opatrywał, a wszystko co dawał, było piękne, trwałe i gustowne, kościoły w Słupi i w Skierniewicach, które z funda 54*