189 życia swego przepędził wobec sądu, który go za chwilę przed Stwórcą swoim czekał, nie będzie się kalał obłudą i udawaniem, i że trudno odgadnąć uczucia przejmujące serce człowieka, niemniej zamiary i chęci jego, na korzyść jego sądzić należy i nie godzi się powątpiewać o tem, że na łożu śmiertelnem mówił prawdę. Jednakże sposoby i drogi, któremi chciał dopiąć celu tak były nieszczęśliwe, błędne i niestosowne, że przez nie ciężką na siebie ściągnął winę i odpowiedzialność, tem większą, że się przy tem rządził uprzedzeniem, zarozumiałością, dumą i gwałtownością, które dobre jego same w sobie zamiary wą-tłemi czyniły. Jeżeli uważał w monarsze swoim błędy, uchybienia naprzeciw swobodom i prawu, jako pierwszy senator w kraju, a co więcej, jako pierwszy książe Kościoła i nauczyciel miłości chrześcijańskiej, łagodnemi i roztropnemi przedstawieniami i upomnieniami powinien był spowodować go do upamiętania i naprawienia złego, ale nie jątrzyć postronnie naprzeciw niemu umysłów, po za jego plecami konszachty czynić z dworem fraucuzkim o przysłanie siły zbrojnej i książęcia, któryby zajął miejsce prawowitego króla, nie oglądając się na krwawą wojnę, domową, któraby ztąd powstać musiała. Jako prymas wiedział o wszystkiem, co się działo w kraju i na dworze królewskim, a przecież nie starał się zawczasu naprawić błędów, lecz czekał, aż ich się nazbierało tyle, iżby je dla większego sponiewierania powagi króla i podkopania zaufania ku niemu w narodzie rozgłosić po kraju. To też sprawdziło się na nim przysłowie, że czem człowiek grzeszy, tem go Bóg karze. Burza, którą nad głową królewską gromadził, ażeby go rzekomo do zachowania i szanowania praw i swobód narodowych tem skuteczniej pobudzić, z całą gwałtownością na niego się stoczyła, której skutkiem było niesłychane dotąd w dziejach ojczystych upokorzenie, a z niem szła w parze zgryzota i straszny zawód, które go choroby śmiertelnej nabawiły i zgon mu przyspieszyły. Nadto monarsze swemu zkądinąd ciężko udręczonemu zatruł życie i zawczesny grób mu zgotował; podtrzymując zaś całą siłą i energią wewnętrzne niepokoje i zaburzenia, otworzył wrogom bezpieczną do kraju drogę i w ciężką wtrącił go niedolę. Rzadko też który z biskupów tak wielką na siebie u przeciwników politycznych ściągnął nienawiść, jak Prażmowski. Aby go zohydzić uciekano się do najnikczemniejszych środków. Dosyć wspomnieć zajścia po kościołach warszawskich, paszkwilach, oszczerstwach, o których wyżej była mowa.