L. JAN X. WĘŻYK. tydzień po zgonie nieodżałowanej pamięci prymasa Firleja, dnia 5 marca roku 1626 kapituła metropolitalna wybrała administratorem •osieroconej archidyeczyi doświadczonego i energicznego archidyakona swego Piotra Grochowickiego, jakoby w przeczuciu, że tym razem nie tak rychło doczeka się nowego arcypasterza1). Król Zygmunt bowiem przeszło pół roku namyślał się, kogoby na osieroconą stolicę prymacyalną mianować, ile że mu się ustawicznie trzech razem nasuwało prałatów, pomiędzy którymi wybór nie był łatwy. Na pierwszem miejscu stał syn jego własny, Jan Olbracht, naówczas biskup warmiński, którego, będąc u schyłku życia, a nie mając dla dzieci swoich odpowiedniego opatrzenia i zapewnienia im przyszłości stanowi ich odpowiedniej, pragnał zaopatrzyć w bogate chleby duchowne i najwyższe w kraju dostojeństwa kościelne; na drugiem miejscu miał Andrzeja Lipskiego, biskupa krakowskiego, męża wielkiego wpływu i znaczenia, któremu właściwie przed wszystkimi innymi przynależała się promocya na prymasostwo, a na ostatku domagały się.od niego sprawiedliwego uwzględnienia zasługi, cnoty i zalety Jana Wężyka, biskupa poznańskiego. Nie trudnem było dla tegoż biskupa współzawodnictwo z synem królewskim i biskupem krakowskim, albowiem naprzeciw tamtemu stawały nieprzebyte przeszkody, których miłość ojcowska usunąć nie zdołała: wiek zbyt młody, gdyż naówczas liczył dopiero piętnaście lat wieku, wzgląd na opinią narodu, któryby był potępił tak krzyczący nepotyzm w osadzeniu chłopięcia na najwyższej w kraju stolicy, ten zaś nie reflektował wcale na arcybiskupstwo, kontentując się bogatem również jak to biskupstwem krakowskiem. Sędziwy monarcha, porzuciwszy zatem dwie pierwsze kandydatury, 1) Acta decr. Capit. Gnesn. XI, 27b sqq. 87*