679 stkich Polaków zamach uczyniony na życie króla Zygmunta w czasie sejmu roku 1621 przez człowieka pomięszanych zmysłów, który królowi idącemu do kościoła dnia 14 listopada chciał czekanem rozciąć głowę, lecz chybiwszy celu, lekką mu tylko w policzek zadał ranę, a gdy ponownym zamachem chciał dopiąć zbrodniczego zamiaru, stojący przy królu marszałek nadworny Łukasz Opaliński laską, którą miał w ręku, wstrzymał cięcie mordercze. Dla zapobieżenia zamięszaniu z błędnych pogłosek o śmierci króla powstać mogących strwożony prymas rozsądną dał mu radę, aby się z okna zamku swojego pokazał ludowi. Podczas wyprawy chocimskiej naprzeciw Turkom nie tylko nakazał w całym kraju odprawiać publiczne suplikacye i modły o pomyślność oręża polskiego, ale sam jakoby drugi Mojżesz, wyciągając ręce ku niebu wśród postu i umartwienia błagał Boga o zwycięztwo nad bisurmanami i doznał nadprzyrodzonej pociechy i zaspokojenia, gdyż o zwycięztwie dowiedział się, zanim wiadomość o niem z pola bitwy nadeszła. Temi zaletami połączonemi z dziwną słodyczą, wysoką moralnością i zasługami, ujmował za serca i wpływ błogi rozpościerał wszędzie. Gdzie się tylko obrócił, witano go z radością i szczerością; wszędzie znajdował uprzejmość i gościnność; czy w domu magnata, czy ubogiego szlachcica. Był to typ tych ludzi zacnych, patryarchalnych, którzy sobie mieli za skrupuł wielki, wystąpić gdziekolwiek z granic powinności, prawa i powagi. To też słabościom rozrzutności i nepotyzmu łatwo przebaczyć można, zważywszy czysty, niepokalany i narodowy jego charakter, wzniosłe jego cnoty, które przeżyły jego wiek i przeżyją jeszcze wieków wiele w wdzięcznych ziomków wspomnieniach.