683 zajścia, oblężenia, utarczki, gwałty i spustoszenia spowodowane przez synowców arcybiskupa Jana Sucbywilk po zgonie jego1). To też kapitułom głównie zawdzięczać należy, że dobra kościelne utrzymały w całości przed grabieżą chciwych krewnych biskupich. Kiedy dwaj zuchwali i łakomi synowcowie arcybiskupi, nie zważając ani na klątwy i interdykta rzucone przez administratorów archidyecezyi, Jana z Czarnkowa, archidyakona i Bronisława, kanclerza gnieźnieńskich, na ich osoby i miejsca, w których przebywali, kapituła widziała się zmuszoną, wezwać pomocy króla naprzeciw zuchwalcom i w tym celu wyprawiła do niego na Węgry wspomnianego kanclerza swego, Bronisława, wraz z Janem z Trląga, archidyakonem kruświckim i kanonikiem gnieźnieńskim, poleciwszy im zarazem, ażeby tak siebie jako i elekta swego Dobrogosta oczyścili z niesłusznego zarzutu torowania Ziemowitowi drogi do tronu polskiego. Król wydał wprawdzie rozkazy do synowców arcybiskupich, aby z zamków w mowie będących ustąpili, lubo i na to nie zważali, jak się to niżej powie, ale od uprzedzenia naprzeciw Dobrogostowi nie tylko nie odstąpił, lecz owszem posunął się do intryg, przemocy i niesprawiedliwości, aby mu w osiągnięciu arcybiskupstwa przeszkodzić, dając z siebie pierwszy zgubny przykład poniewierania odwiecznemi prawami Kościoła, dotyczącemi wolnego wyboru biskupów przez kapituły, lekceważenia sobie ściśle dotąd przechowywanych zwyczajów i przywłaszczania sobie wyłącznej władzy do mianowania w kraju biskupów według swego upodobania i politycznych względów. Kiedy bowiem Dobrogost z Nowegodworu, wyprawiwszy z Łowicza poselstwo do króla z prośbą o uznanie elekcyi swojej, niespo-dziewając się oporu jego, wybrał się niezwłocznie do Rzymu po swoją prekoniza-cyą, dokąd mu towarzyszył elekt poznański, Mikołaj, równie królowi niemiły, ponieważ Władysław Opolczyk w porozumieniu z nim przeznaczył na stolicę poznańską synowca swego, młodzika jeszcze naówczas w Bononii na studyach bawiącego, Jana, książęcia opolskiego, Kropidłem zwanego, Ludwik rozpisał listy do różnych panów polskich, aby przejeżdżających obydwóch elektów w drodze pojmali i pod strażą trzymali; lecz ci już natenczas byli w Wrocławiu, zkąd bezpieczni przed panami polskimi podróż do miasta wiecznego kontynuowali. Wtedy król posłał spiesznie gońców do zagranicznych książąt, przez których kraje podróżni przejeżdżać mieli, pomiędzy innymi do doży weneckiego, aby ich przytrzymali. Ostatni, chcąc się przypodobać Ludwikowi, kazał czatować na obydwóch prałatów, którzy przybywszy do miasteczka Trewizo, nie wiedząc o zastawionych na siebie sidłach, dali się poznać, wskutek czego natychmiast na rozkaz doży pojmani i pod ścisłą straż oddani zostali. Równocześnie z listami do książąt, wysłał król z Władysławem Opolczykien? poselstwo do papieża, nalegając usilnie, ażeby na stolicę arcybiskupią gnieźnieńską zatwierdził ulubieńca swego, Bodzantę, wielkorządzcę dóbr królewskich w księstwach krakowskiem i san-domirskiem, a na poznańską Jana Olita, książęcia opolskiego, proboszcza spiżskiego. Doża poinformowany listami Władysława Opolczyka, lękającego się, aby zadany Mikołajowi elektowi poznańskiemu gwałt nie oburzył na niego krewnych i nie 1) Acta decr. Capit. Gnesn. IV. 198—203. — Cfr. Żywot Łaskiego. 86*