559 Żninie1), pozbawiła w nim śmierć wielkiego opiekuna. Niepowetowaną zaś stratę poniósł przez śmierć jego kraj, który w nim miał najzacniejszego obywatela, mądrego i roztropnego senatora, nieustraszonego obrońcę. Gorący zwolennik zjednoczenia się rozdartych na części dzielnic polskich pod jednem berłem, w czem upatrywał jedyny ratunek dla Polski chylącej się ku upadkowi, popierał usilnie usiłowania w tej mierze Władysława Łokietka, niemniej i zabiegi jego, aby nie tylko odzyskać z rąk Krzyżaków zagrabione Pomorze, otwierające Polsce przystęp do morza bałtyckiego, ale widząc grożące jej ze strony tego wyrodnego zakonu niebezpieczeństwa, aby go poskromnić lub wyprzeć zupełnie z sąsiedztwa, które tyle straszliwych klęsk na nią sprowadziło. Nie pochwalał też początkowo pokojowej syna Łokietkowego względem zdradzieckiego zakonu polityki, a jeżeli później zmienił swoje zdanie, to nie z przekonania, ale z uległości ku Stolicy apostolskiej i ogólnemu w kraju prądowi. To też słusznie oburzył go postępek biskupa kujawskiego, Macieja, kiedy na własną rękę z samolubnych zamiarów ze szkodą Kościoła, z ujmą powadze monarchy i metropolity swego, wdał się w układy z Krzyżakami roku 1829 i dziesięciny wytyczne na Pomorzu do stołu jego biskupiego należące pod ubliżającemi godności narodu warunkami zamienił na lichą daninę pieniężną, i nie tylko układu tego nie zatwierdził, ale nakazał ogłosić klątwę na mistrza zakonu i wspólników jego, a na posiadłości ich w dyecezyi kujawskiej rzucić interdykt. Prawdopodobnie król Kazimierz za jego radą udawał się do Stolicy apostolskiej, żądając przeniesienia biskupa Macieja na inną stolicę, o którem wyżej była mowa, aby go usunąć z sąsiedztwa z zakonem, który go mógł używać za narzędzie do przeprowadzania planów swoich naprzeciw Polsce. Niezachwiana jego wierność ku monarchom swoim, gotowość do każdej usługi publicznej, mądra rada i rzetelnie pojmowany interes publiczny zjednały mu u nich głęboki szacunek i wdzięczność prawdziwą, która się tak wyraźnie objawia w rozlicznych dobrodziejstwach monarszych dla niego Kościołowi polskiemu świadczonych. Te piękne zalety arcybiskupa Janisława tem więcej mu zasługi i zaszczytu przynoszą, że wśród tysiącznych przykrości, pokus i nawiedzeń ani na chwilę nie zachwiał się w nich, woląc raczej znosić ubóstwo i nędzę, aniżeli w najmniejszej mierze ubliżyć zacności swego stanowiska i przekonania. Taki nam przedstawiają obraz, taką dają charakterystykę jego, wyżej przytoczone autentycznemi źródłami poparte szczegóły. O ileż świetniej występowałaby z ram dwudziestu ośmioletnich rządów jego duchownych ta zacna postać, gdyby nam wieki liczniejsze były przechowały o niej wiadomości. edulii genere, ac ne cadaveribus quidem humanis vulgo abstineretur, imo iuxta Dlugossum parentas in liberos et hi in filios saevirent, quam deinde dira pestis consecuta est." — 1) Damalewicz f. 179. Okolski, Orbis Pol. t. I, 485. Bużeński 1. c. I, 162.