378      XVI. O KRYTYCE. lekceważy zazwyczaj krytykę, bo utraciła wiarę w istnienie pewnych, niezmiennych kryteryów estetycznych, mogących służyć za podstawę dla oceny wartości dzieł sztuki. Każdy, kto tylko posiada jaki taki gust i widział kilka galeryj obrazów, przypisuje sobie prawo sądzenia w sprawach piękna i dla tego bez najmniejszego wahania się krytykuje najsurowiej samych krytyków. Że krytyka poważna istnieć nie może bez gruntownej znajomości estetyki, jako swej teoretycznej podstawy; że studyum historyi sztuki, dającej pojęcie o stopniowym rozwoju i ogólnie ludzkiem zadaniu dążności artystycznych, jest koniecznym warunkiem krytycznego poglądu na doniosłość różnych kierunków w sztuce; że wreszcie krytyka artystyczna obejść się nawet nie może bez znajomości psychologii, etyki i innych nauk filozoficznych, objaśniających początek, znaczenie i ostateczny cel ideałów ludzkich:—o tem wszystkiem rozpowszechniony wśród publiczności dyletantyzm estetyczny nic nie wie i wiedzieć nie chce. Każdy wyrokuje według swego widzi mi się, a gdy go dowody przeciwne do ściany przyprą, to zawsze znajdzie jeszcze swobodne wyjście przez ową furtkę, na której błyszczy ulubiony u wszystkich dyletantów estetycznych napis: de gustibus non est disputandum. W kwestyach estetycznych nikt stanowczego sądu wyrzec nie może i nie ma prawa: oto uprzedzenie dość powszechne, podkopujące znaczenie krytyki w oczach publiczności. Nie możemy obecnie zastanawiać się bliżej nad pochodzeniem tego uprzedzenia. Nié ma atoli kwestyi, że ono wywołanem zostało zarówno przez ową masę dyletanckich krytyków, co pod tarczą bezimienności nieraz wygłaszają sądy najsamowolniejsze, jak i przez owych nowomodnych skeptyków i nihilistów; którzy zasypując źródła idealnych dążności człowieka, nie oszczędzali naturalnie i zasad estetycznych. Czyja wina większa, trudno rozstrzygnąć; dosyć na tem, że