232 XII. KOBIETA. obszernością i lekkością; czy wśród tej masy prac, mówię, rozbierających jeden i ten sam przedmiot na podstawie tak różnych tendencyj i zamiarów, można pomyśleć o wykryciu nowej strony, o zaciekawieniu nową myślą tak ciekawej, według podania, natury niewieściej? Cóż tu nowego powiedzieć, czegoby już dawno nie usłyszały nasze niewiasty, garnące się tak skwapliwie do nauki, jak gdyby chciały zadać kłam literalnemu pochodzeniu swej nazwy niewiast? A czyż zestawienie kobiety ze sztukami pięknemi i wykazanie znaczenia tych ostatnich dla pierwszej jest czemś nowem? Czyż to od czasów średniowiecznej romantyki wyrazy kobieta i piękność nie stały się synonimami, których rozerwać nie można? A poeci i artyści, czyż nie zużyli już oddawna w najrozliczniejszych zwrotkach i tonach owego tematu, że sama kobieta jest najpiękniejszym utworem sztuki, że Bóg, tworząc kobietę, był w trójnasób artystą, bo w jednym utworze wydał arcydzieło formy plastycznej, harmonii muzykalnej i poezyi? Nie myślimy się też mierzyć z poetami i artystami, wynoszącymi kobiety aż pod niebiosa, gdyż postawiliśmy sobie nateraz bardziej prozaiczne zadanie uwzględnienia zawodu kobiety na ziemi. Co się zaś tyczy powyższych prac, to istotnie cóś nowego trudno powiedzieć; ale można z całego obszaru kwestyj, odnoszących się do kobiety, wybrać jednę mniej opracowaną, a jednak również ważną, może ważniejszą od wielu innych.      O wychowaniu kobiety nieskończenie wieje pisano, ale przy tern wszystkiem bardzo mało uwzględniono jego estetyczny charakter, bardzo mało zwrócono uwagi na właściwe pedagogiczne znaczenie sztuk pięknych.