170      IX. RYSUNEK I BARWA. byłyby owe figury, grające przedmiotowo, objektywnie dość dobrze w szachy, a przytem wolne od wszelkich kłopotów podmiotowej myśli, od wszelkich poruszeń uczucia. Tymczasem odtworzenie przedmiotowej rzeczywistości bez idei nie jest wcale lepszem od przedstawienia idei bez kształtów żywej rzeczywistości. Studya z natury, choćby najbardziej pouczające, nie są jeszcze skończonem dziełem sztuki. 3). Już z tego wynika wreszcie, że wymagania naturalizmu rozchodzą się z pięknością i stosownością kolorytu. Piękności bezdusznej nie ma, bo piękność polega na ożywieniu zmysłowości duchem, na ogrzaniu jej ciepłem myśli i uczucia. Człowiek, pozbawiony tych czynników, może patrzeć nie tylko na arcydzieła sztuki pięknej, na Apollona belwederskiego lub treski RAFAELA, ale i na najwspanialsze objawy pięknej natury, na majestatyczne kształty Monblanu, lub na grę barw południowego nieba, a jednak nie odbierze żadnego wrażenia piękności. Bez ducha, bez myśli i uczucia, bez bogatych zasobów podmiotowych, świat zewnętrzny z całą pełnią swych form i barw byłby trupem bezkształtnym i bezbarwnym, nie mającym nic wspólnego z pięknem. Dopiero w oku, rozjaśnionem świadomością i poczuciem piękna, świat staje się przedmiotem upodobania, nabiera kształtności i barw. Więc też i koloryt obrazu, nie ożywiony nastrojem estetycznym, harmonią i poezyą barw, pozostawia widza obojętnym, nie uderza o głębsze struny jego ducha. Nie tylko prawda, ale i harmonia jest koniecznym warunkiem kolorytu, mającego wywołać upodobanie estetyczne. Harmonia zaś nie polega tylko na wyrównaniu działania barw połączonych, lecz i na zgodności całego kolorytu z przedstawionym przedmiotem, z nastrojem ducha, wywołanym przez kompozycyą. Wypływa to z rysów charakterystycznych i z symboliki barw. O takiej harmonii, będącej właśnie istotą jak piękności, tak i stosowności kolorytu, naturalizm nie ma pojęcia i dla tego też w jednostronnym swym