VIII. SZPETNE W SZTUKACH PIĘKNYCH. W sztukach pięknych szpetne? Czy to nie sprzeczność? Czyż sztuka, odtwarzająca szpetne, bratająca się z niem, zasługuje na miano pięknej? Proza życia co chwila podsuwa nam naj rozliczniejsze odstępstwa od normalnych typów, od ideałów czystości, zdrowia, kształtności, harmonii, swobody, uczciwości; na każdym kroku spotykamy się z brudami, cherlactwem, nędzą, kalectwem, disproporcyą, disharmonią, wrzaskiem, hałasem, podłością:—pocóż tem wszystkiem ma nas jeszcze dręczyć i sztuka piękna, w której przecież nikt nie szuka przykrych wrażeń, lecz przyjemności, zadowolenia, upodobania, otuchy, podniesienia ducha? Czyż to nie objaw nawskróś chorobliwy, objaw zepsucia smaku, jeżeli współczesny naturalizm ze szczególnem zamiłowaniem wyszukuje szpetne strony życia i lubuje się w odtwarzaniu figur i sytuacyj jak najwstrętniejszych? Przecież do tego dotąd jeszcze nie doszło, aby świat rzeczywisty, realny, był stekiem samych tylko brudów, a ludzkość tarza *