sprowadzić do wspólnego mianownika, ująć w jedne formułę, czyli co na to samo wychodzi, sformułować ją jako prawo ogólne. Będę się starał udowodnić, że oba te warunki umiejętnego trak­towania rozwoju społecznego, jako procesu naturalnego, najzu­pełniej się spełniają. W tym to celu mówić mi wypada najprzód o początkach rodu ludzkiego, a następnie o prawach ogólnych, których dzia­łanie pojawia się nam w procesach naturalnych. ROZDZIAŁ III. Wieloplemienny początek ludzkości. Usuńmy na bok zwykłe wyobrażenie jednoplemiennego po­chodzenia ludzkości, jako złudzenie wpojone w umysł nasz po części przez powierzchowne doświadczenia codziennego życia, a po części przez wiekową biblijną tradycyą, i roz­ważmy, czy silniejsze argumenty nie przemawiają za wielopłe-; miennym początkiem ludzkości. Jeżeli z niezliczonych zjawisk natury, powtarzających się zawsze i wszędzie, wolno wyprowadzić wniosek o stałej jakiejś tendencyi i nazwać przenośnie „polityką natury" zamiar jakiś, tendencyi tej odpowiadający i podsunięty, to na każdym kroku przekonać się możemy, że ta „polityka natury" w dziedzinie życia organicznego wywołuje zawsze i wszędzie nierównie więk- sza liczbę zarodów, z których daleko mniejsza część rozwija się w ustroje samoistne, z tych zaś znowu najmniejsza część do­ chodzi do dojrzałości i normalnego rozwoju żywotnego. Niezli- czone zarodki, mniej daleko istot, jeszcze mniej owoców (ozy też dojrzałych ustrojów)—oto wieczna tendencya natury, którą sprawdzać możemy codziennie w dziedzinie życia roślin i zwie­ rząt. Z miliardów młodych ostryg, które rok rocznie się wy- Socyologia. to