pieczenia, lud ten dakorzymski, romańskie woloski nie mógł się jednak rozwijać samoistnie, swobodnie. Koczownicy wprawdzie nie tknęli go prawie, ale natomiast nie był on w stanie uchronić się od wiepowstrzymanego wylewu Słowiańszczyzny. Przenikali Słowianie wszędy różneroi drogami, torowanemi pługiem i mieczem, pod przewodnictwom własnych wojewodów; najczęściej zaś, pędzeni tłumami naprzód przez napierających na nich Gotów, Hunnów, Awarów. Przeniknęli taż i w dawne Daków siedziby; jeśli Już oddawna, co najprawdopodobniejsze, nie zajmowali społem z niemi górskich siedzib. Wytwarzająca się w ostępach Karpat południowych nowa narodowość romańska, przesiąkła tedy na wakroś słowiańskością, a nawet na długie wielki słowiańską powłoką całkiem została przysłonięta. W etnicznej onej ztąd genezie, do dwóch poprzednich pierwiastków dackicgo i rzynmkiego przyłączył się jeszcze trzeci, słowiański. Lecz najbardziej stanowczym pośrednikiem owego wpływu tak przeważnego Słowian, na zromanizowaną do szczętu ludność starożytnej Dacyi, było plemię turańskie Bułgarów Bółgarów. Bułgarowie, przybysze od Wołgi i Kamy, stanąwszy raz nad Dniestrem, zagarnęli najprzód pod swe koczowiska całą podgórską Dacyę, a następnie przeszli przez Dunaj, przekroczyli Bałkany, i powstrzymani zostali dopiero u murów samego Carogrodu. W. podbitych krainach zastali oni już przeważającą ludność słowiańską; zakładając tedy potężne carstwo, sami się stali Słowianami i odtąd będą najgorliwiej popierać sprawę narodową swych poddanych. Do spójni politytycznych przybyła silniejsza od nich spójnia moralna, religijna; nowopowstała cerkiew bułgarska była właśnie cerkwią słowiańską, posiadającą swój odrębny obrządek i samorząd. Carstwo bułgarskie, chociaż odwzorowujące u siebie porządki byzantyjskie, wytworzyło nadto własny swój systemat politycznospołeczny, na silnem możnowładzczem, bojarstwie oparty. Wszędzie więc, gdzie tylko sięgało zwierzchnictwo Bułgarów, wznosiła się świątynia dla słowiańBkiego obrządku, rozgospodarywowali się carscy; bojarowie. Stało się to oczywiście i w ziemiach najprzód przez. Bułgarów zajętych, to jest w starożytnej Dacyi, tak naddunajskiej, Jak nie mniej i zagórskiej, transalpińskiej, Ludność jej wszelka, a wiec i owa zromanizowana obok słowiańskiej, musiała przyjąć naprzód bułgarskie bojarstwo Usłowianione, potem obrządek słowiański, a nareszcie cały tryb społeczny bułgaro slowiański, z panującym w cerkwi, urzędzie i domach możnych językiem słowiańskim. Romanizm pozostał udziałem warstw najniższych; na wyżynach życia dziejowego długo nie widać go zupełnie. Stara Dacya pociągniętą została przez Bułgarów na wieki całe w odmęt życia świata południowosłowiańskiego. Taki stan rzeczy zastali Madziarowie, gdy ostatecznie pod koniec IX w, przekroczyli Karpaty i przed rzuceniem się na równiny Pannońskie, poczęli się sadowić mocno w Transylwanii, którą razem z dzisiejszą Wałachią Grecy nazywali nawet Bułgaryą zadunajską. W Bułgaryi tej północnej ardelskiej pomiędzy Cisą w całym biegu onej, a południowowschodnim łańcuchem zatacząjących się półwieńcem ku niej Karpat, zastali Madziarowie udzielne słowiańskowołoskie księztwa. Zagarnąwszy je pod swe panowanie, nie wprowadzili oni tam narazie żadnych zmian stanowczych w położeniu ludności miejscowej, romańskiej. Kraina ta, Transylwanią, Erdelem, też Ardelią od Turańców zwana, wieki całe przechowała swój obrządek słowiański w cerkwi, swój język słowiański w możnowładczych stosunkach. W niedostępnych zaś gór czeluściach zdołały tu wytworzyć się z czasem i utrzymać w stanie na pół niezależnym nawet, małe odrębne dzielnice jak Marmarosz na północy, Fagaraszuwierz chowisk Aluty na południu, Mimo wszystko, żywioł słowiańskoromański. ze swym właściwym obrzędem trzymał się tam mocno; owszem, w czasie późniejszych nawet nawałnic, ze strony nowych stepowych najeźdzców, górska Ardelia była i dla mieszkańców równin ostatnim zwykle przytułkiem. Nie znaczy to zupełnie, aby zwierzchnictwo Madziarów nie miało być tam uciążliwem wcale. Katolicyzm występował tu bardzo wojowniczo, pociągając ku sobie coraz bardziej miejscowe możnowładztwo wołoskosłowiańskie, zmuszane samą nieodzownością swego położenia do ściślejszego zbliżania się z przewodniczącym pierwiastkiem narodowym w ziemiach podległych koronie św, Szczepana. Nie wszystko jednak ulegało przemożnemu kierunkowi dla niechętnych nowym porządkom rozwarły nię z czasom szerokie wrota wychodźtwa. Wyrosła w ciągu kilku wieków pod osłoną ciszy gór ludność wołoska, sama sobie ogólną, nazwę Rumunów, , Rumnów nadająca, spotężniawszy liczebnie, poczęła po uspokojeniu się stanowczem groźnych ruchów koczowniczych Mongołów, pod przymusem wymagań życia samego, rozszerzać się we wszystkie strony. Najprzód wylew osdniczy zwrócił się z biegiem strumieni i rzek górskich, ku żyznym nizinom pochłaniącej je Cisawy. Ułatwiało to jedność zwierzchniczej władzy potomków Arpada. Po za obrębem więc gniazdowej ziemi Wołochów, zagórskiej, zapłonińskiej, u południowych Słowian poczęły powstawać nowe osiedlenia wołosko słowiańskie, pod opieką węgieraką. Wzmogło się najprzód dawne, w banacie temeskim, nad Temeszem, wpadającym do dolnej Cisawy, a z kolei po przekroczeniu Wrót żelaznych, powatało takowe w banacie zewryńskim, czy krajow Wołoszczyzna