do Herburtów Odnowskich, potem do Żurawińskich r. 1615 był tu dziedzicem Stanisław Żurawiński, podkom. hal. , później był dziedzictwem Jana III i jego synów, następnie Radziwiłłów, a zaraz w pierwszych latach po podziale Polski nabył go Batowski przy egzekucyjnej sprzedaży dóbr Radziwiłłowskich w Galioyi. Pożar nawiedzał kilkakrotnie mko a osobliwie rynek. W miejsce popalonych drewnianych domków żydowskich stanęła już w rynku pewna liczba piętrowych domów murowanych. Z Kulikowa pochodził uczony izraelita Samaon Bloch. Napisał on po hebrajsku dzieło Szebile Olam Geografia Azyi i wydał je w Żółkwi r. 1830 w drukarni hebrajskiej Meyerhofera. Na wstępie jest rozprawa o różnicy rabinów polskich od niemieckich. W płn. wsch. stronie mka pozostały ślady dawnego zamczyska i fortyfikacyj. Na wewnętrz. ne stosunki mka, na usposobienie i tryb życia mieszkańców rzucają ciekawe światło Akta ławnicze kulikowskie od r. 1694 do 1717 ob. Dod. do Gaz. Lwow. , 1856, Nr. 32 i 33. Z aktów tych pokazuje się, że dawni kulikowianie był to lud bitny i draźliwy. Bili się ciągle, wszędzie, w szynkach, domach prywatnych, na rynku, niekiedy i na wstępie do urzędu, chrześcianie i żydzi, kobiety i mężczyźni, prywatni i słudzy urzędu, niekiedy i burmistrz a nawet i ksiądz. Bili się nietylko między sobą ale i z obcymi, którzy im się po drodze nawinęli. Bili się dla załatwienia swych sporów, albo dla pomszczenia prawdziwej lub urojonej urazy, ale bardzo często z prostej swawoli, z tej butnoścł, którą dobry byt, dobry miód, tania wódka i świeżo osiągnięta samoistnośó miejska dawały. A nie chcąc aby pamięć tych czynów zaginęła, szli zaraz po bójce do obdukcyi urzędowej, lub dla wniesienia wzajemnych skarg. Dla tego też ze 192 stronnic, które wspomniany zbiór zawiera, zajmują same obdukcye 30, inkwizycye z powodu bójek przeprowadzone drugie tyle, a gdybyśmy wszystkie akta, a mianowicie protokóły obdukcyjae z lat 1697 aż do 1700 i od r. 1707 do 1717 posiadali, pawniebyśmy w nich przynajmniej tyle obdukcyj i inkwizycyj, jak w latach 16941697 narachowali, t j, przeszło 50, Karał wprawdzie urząd winowajców grzywnami, które od jednej do czterech na dwór, a zawsze połowę na urząd wynosiły; nakazywał prócz tego zwrot wszystkich nakładów uszkodzonemu na ciele, majątku lub sławie. Lecz niewiele pomagało, gdyż w Kulikowie powaga urzędu miejskiego bardzo była małą. Często w protokułach znajdujemy zapis, że skazani na grzywny tychże nie zapłacili, często między zelżonymi lub pobitymi widzimy samych sławetnych ławników. Sprawy już raz rozsądzone, drugi raz przed sąd wywlekano; działo się nawet, że takie sprawy z lekceważeniem wyroków sądowych pod sąd konjpromisarski poddawano. Przy takim składzie rzeczy było dobrodziejstwem, że dwór sam stanowczy wpływ na wymiar sprawiedliwości wywierał. Dwór obostrzał często kary przez urząd miejski wyrzeczone, a w r. 1701 złożył bezzwłocznie z urzędu burmistrza, który sam pobił był drugiego mieszczanina. Dwór zsyłał co 2 lub 3 lata komisarza do przewodniczenia wyborom, który w czynności urzędu miejskiego wglądał i gdy tego widział potrzebę, nawet formalne instrukcye dla tegoż wydawał. Tak np. poleca instrukcya z r. 1705 lepszy porządek w aktach miejskich, zabrania urzędnikom, pod karą 10 talarów, zabawiać się podczas sądów trunkami, nakazuje kolejne odbywanie straży nocnej, oparkanienie miasta, utrzymanie cechów przy swych prawach i obowiązkach, do których i to policza, aby każdy cech miał swą osobną basztę i przepisaną liczbę rusznic i hakownic. Nakazuje nakoniec, aby szynki i handle tylko właściciele domów mieć i prowadzić mogli, a pokątne szynki i kramnice, aby pod karą 10 talarów zabronione były. Takim komisarzem był z ramienia archidyakona warszawskiego a kanonika krakowskiego w latach 1705 i 1707 Jan z Krzepczyny Kropowicz, w r. 1712 Jędrzej Grochowski, a z ramienia królewicza Konstantego Sobieskiego w r. 1715 Kazimierz Mogilski. Zwykłe sprawy zaś, jakoto; apelacye i t. p. załatwiał zastępca dworu. Sprawy te zaś były prawie wyłącznie cywilne; Kulikowianie bowiem, jakkolwiek pochopni do bójki, nie dopuszczali się innych przestępstw i zbrodni, a najmniej takich, które nieposzanowania cudzej własności dowodzą. W tym względzie daje im najchlubniejsze świadectwo zbiór aktów, któren np. w przeciągu lat 19 zaledwie 4 doniesienia o kradzieże wylicza. To poszanowanie własności cudzej było skutkiem surowości, z jaką Kulikowianie nad swym majątkiem czuwali i najmniejszy nań zamach sami karali, w większej zaś mierze ogólnego dobrobytu mieszczan. A że Kulikowianie byli majętnymi ludźmi, dowodzi przedewszystkiem cena, za którą realności sprzedawano półćwierci pola, zwykła miara posiadłości mieszczańskich w Kulikowie, szły od 200 do 800 złp. ; przeciętna cena pojedyńczych zagonów była 110 do 120 złp. , domów i placów w rynku od 400 do 515 złp, równie jak mohorycze i taksy urzędowe płacone od tych sprzedaży. Równie dowodzą majętności Kulikowian testamenta i sprawy spadkowe. Nie jeden mieszczanin rozporządzał kilkoma ćwierciami pola, prócz pojedyńczych zagonów, ogrodu i chałupy. Nie jeden zostawiał jeszcze i wierzytelności w sumie kilkuset złp. z których większą część zwykle na cer Słownik geograficzny. Tom IV. Zeszyt 47. 55 Kulików