BARBARA GIŻANKA 7 Iuno bogini, życzyłabym sobie, Bym prze Jowisza1 gniew zbudziła [w] tobie, Azaby mię kaźń potkała od ciebie, Jakoś skarała i to, co na niebie.  40 Zgwałconam teraz od nieszczęścia złego, Kocha się teraz nieprzyjaciel z tego. Cóż rzec, gdy jest tak? Byłoć też inaczej, Na co gdy wspomnę, grobu pragnę raczej. Ani człek żaden by temu uwierzył,   45 Chyba ten, co to częstokroć wymierzył2; Zakonne szczęście acz mi czas płaciło, Com jedno chciała, wnet wszytko tak było. Nizacz łakomstwo i pieniądze były, [Więc] zacni słudzy w kąt się dla mnie kryli.        50 Kto mnie życzliwy, ten panem z niecnoty: Czekał ci teraz ryś, soból przed wroty. Któż na tem przegrał, iź się udał do mnie? Acz teraz cierzpieć muszę [za to] skromnie. Zatulaj uszy, biskupie, boś służył,  55 Pismem ukażę, żeś mi się zadłużył. A wy zaś, drudzy, wżdy pomnicie na to, Żem wam jednała, coście chcieli, za to; Wszak wiecie, coście o wszytkiem wiedzieli, Żeście do pani zawżdy przystęp mieli3.       60 Tylko was proszę, strzeżcie mnie niebogi: Będzieli mnie źle, nie ujdziecie trwogi. Biskup, starosta, urzędnik, snać matka Nie będzie tak mił — zamilczę ostatka. 1 ,Jovis' rkp. 2 ,mierzył' rkp. 3 W rkp. w. 59. i 60. znajdują się na ostatku: t. j., jako wiersze 63. i 64.