BARBARA GIŻANKA Byłam ci pewna l, że mi tak sprzyjało, Lecz teraz baczę, nie w swej mocy miało: Bóg je rozdaje2, Bóg nim ludzie karze; Ja z tego wolna, dziś leżę na sparze. A któż zapomniał, co jedno na dworze Lata swe strawił, zwłaszcza co w komorze?  10 Lęcki się bawił; ci się napatrzyli, Widząc me szczęście, radzi mi służyli. Rozkoszniem zawżdy dni moje trawiła, Gdym na pałacach królewskich chodziła. Obfite ściany snać i te sprzyjały,  15 By rozum miały, snać by mi znać dały. Białych głów zacnych dosyć mi służyło: I komuż szczęście takowe niemiło? Przez ściany moje zakonu świętego Panny mieszkały: kochałam się z tego.          20 Aleć nieszczęście, nie mieszkając wiele, Wnet z bożej wolej insze brzemię ściele. Snaćbym wolała zstać się lwicą oną, Jak Atalanta, gdy kościół zgwałcono. Radniejbym była ten zakład przepadła,       25 Ze lwy srogimi sprosne źwierze3 jadła, Aniż nieszczęście tak na mię swe rogi Obrócić miało, jak zubr prędkonogi. A snać i ona Aryadna smutna4, Którą potkała przygoda okrutna 5:   30 Gdy ją Tezeus6 na wyspie porzucieł, Srogim źwierzętom, nie tak jej zasmucieł. Odzie teraz oni łaskawi bogowie, Co zstępowali z ludźmi ku rozmowie? Przed któremibym żal swój ukazała    35 Z niewinności mej, wźdybym więc nie dbała. 1 ,Byłam pewna tego' rkp. 2 ,y rodzaie' rkp. 3 ,źwierzęta' rkp. * ,one Ariane smutną' rkp. 5 ,okrutną' rkp. 6 ,Cyrus' rkp.