225 czas wszelka drażliwość znika, bo nawet w razie odpowiedzi przeczącej wypadałoby tylko, że nauka z powodu swoich odrębnych zadań i metod nie może pojęcia tego wcielić do poglądów przez siebie uzasadnianych, że kompentencja jej nie rozciąga się do ustanawiania lub odrzucania dogmatów wiary, i dogmat sam pozostałby niewzruszony, o ile ma trwałe podstawy w sercach i sumieniach ludzkich". W mechanice, fizyce, chemji, fizjologji, psychologji i t. d. przyznanym jest, że objaśniać zjawiska argumentem, iż tak Bóg chciał i tak się dzieje, to znaczy nic nie objaśniać. Ja utrzymuję, że to samo odnosi się do całego systemu wiedzy, o ile ta ma być naukową. Że nawet największe powagi kościoła nie uważały dogmatów i tajemnic religijnych za powołane do rozjaśniania czegokolwiekbądź naukowo, to szeregiem cytat *) wykazałem w artykule swoim o książce Cathreina („Kraj" No38). Niechże mi więc nie będzie poczytane za złe, że w tej kwestji pójdę za zdaniem wielkiego nauczyciela kościoła Augustyna, który dobrze wiedział, że celem nauki jest scientia i wobec tego pisał: „Melius scitur Deus nesciendo" (De ordine, II, 16). Zadowalam się tym wiernym szkicem etyki krytycznej „Przeglądu Katolickiego", gdyż sądzę, że nieszłusznym byłoby pismo teologiczne pociągać do odpowiedzialności za wygłaszane przezeń sądy w rzeczach naukowych; przeciwnie, względy moralne obowiązują jednostajnie pisma teologiczne, jak i wszelkie inne. Teorja celowości. 15