221 Nie wypowiedziałem także nigdzie podsuwanego mi twierdzenia: „dowiedliśmy, że teleologja zasadniczo nie może być ze stanowiska naukowego uzasadniona", lecz na str. 187 wyraziłem się warunkowo: „Skoro teleologja zasadniczo nie może być ze stanowiska naukowego usprawiedliwiona, więc tym samym wszelkie konsekwencje tej doktryny i wszelkie na niej oparte konstrukcje przyrodniczo-filozoficzne upaść muszą". Stąd widać, że gdyby nawet dowiedzionym było, iż wszystko, co utrzymuję o celowości, jest błędem, to i wtedy jeszcze wniosek mój, przytoczony w postaci niefałszywej, pozostałby niewzruszony w swej prawdziwości i, jak każdy wniosek warunkowy, dopuszczałby, z równąż gruntownością logiczną, sprzeczną alternatywę: „skoro teleologja jest naukowo usprawiedliwiona, więc wszelkie konsekwencje tej doktryny i t. d. ostać się muszą". Warunkowość formy pochodzi u mnie stąd, że o sobie tyle tylko powiedzieć mogę, iż w dobrej wierze usiłowałem dowieść tego, o czym sam jestem przekonany, ale czy w rzeczy samej dowiodłem — sąd o tym pozostawiam innym. Jeszcze dalej recenzent podsuwa mi dosłownie takie rozumowanie: „Gdyby nauka zgodna była z chrześcijańskim zapatrywaniem, wówczas wszyscy niechrześcijanie musieliby najzupełniej ją uważać za błędną". I znów mamy do czynienia ze sfałszowaniem w nagannym celu faktu. Nie w „Teorji celowości", lecz w N-rze 43 „Kraju" w art. „Metoda naukowa" napisałem: „Gdyby tak nawet było (t. j. gdyby monizm naukowy zupełnie się godził z monoteizmem religijnym), chociaż w rzeczy samej monizm naukowy ściśle i konsekwentnie nie daje się pogodzić z żadną z faktycznie istniejących form monoteizmu religijnego (t. j. chrześcijaństwem, mahometaństwem i judaizmem), to i wtedy jeszcze możnaby słusznie