220 wania teleologów i głównie J a ç e t a, którego imię podałem w nawiasie—piszę: „już nieraz zarzucano, że... musielibyśmy dowolnie zatrzymać się na jakimś ogniwie lub szeregu ogniw, jako na takich, które przyczyn nie miały, czemu się znów oprą prawa rozumu ludzkiego". Jest to więc cudze zdanie. A na str. 105 piszę: „formalnie można przypuścić istnienie takiej kategorji bytów, które w żadnej przyczynowej zależności od czegokolwiekbądź nie zostają, ale przypuszczenie takie żadnego znaczenia dla nauki naszej mieć nie może, dopóki umysł nasz pozostanie istotnie takim, jakim jest". Zdaje się, że w rozdziałe IV pracy swojej wypowiedziałem się dość jasno, aby zapobiec wszelkim możliwym nieporozumieniom, co do właściwego znaczenia tego i tak jasnego zdania. Oznacza ono, że możemy sformułować sąd: istnieją byty niezależne, jakoż nieraz go wygłaszano, ale sąd ten jest tylko formalny i umysł nasz nie przyzna mu słuszności, bo nie posiada żadnych środków do jego sprawdzenia. Gdyby nawet w rzeczywistości istniały byty niezależne, umysł nasz nie posiada żadnego sposobu do stwierdzenia ich niezależności i z natury swojej zmuszony jest do badania wszędzie uwarunkowań przyczynowych. Dalej recenzent narzuca mi fałszywie zdanie niedorzeczne: „ponieważ celowość jest błędną, a zatym prawdziwym jest determinizm". Niniejszym zwracam ten nonsens według przynależności, bo sam, przeciwnie, w książce swojej (str. 62—63) starałem się wykazać, że pojęcie celowości w zastosowaniu do naukowego objaśnienia przyrody dałoby się zupełnie pogodzić z pojęciem przyczynowości, gdyby tylko skądinąd można było udowodnić, że cele objektywne, jako fakt, istnieją, oraz że celowość, jako pojęcie i teleologja, jako teorja, zostały na faktach oparte i metodycznie wytworzone.