504 nicią wątkową historyi. Lecz tych pojęć ani egoizm, ani próżność nie tłómaczy. Wreszcie Polewoj, dopuścił się z pewnego względu nieloicznej z samym sobą sprzeczności. Jak już wyżej namieniliśmy, utrzymuje on, że człowiek był początkowo w instynkcie, w natchnieniu. Że dopiero z postępem czasu przyszedł do uznania samego siebie w myśli, w pojęciu, w rozumowaniu. Tę różność wydatnie oznacza, za przykładem „jednego z rozmyślaczów." Jakże pogodzić jedno z drugiem? Skoro wychodzi z natchnienia, z wyższego objawienia, poprzedzającego rozum i myślenie, a zatem, skoro wychodzi od starożytnej tradycyi złotego czasu, i takową uważa za stan pierwotny człowieka, czemże usprawiedliwi Polewoj, albo przynajmniej jak pojedna z tern, tak wyraźnie położonem mniemaniem, następne : jakoby człowiek dla tego tylko zmyślił bajkę złotego wieku, że się chciał wywyższyć w przeszłości? Prosimy zacnego historyka rossyjskiego, żeby nam raczył w Telegrafie Moskiewskim odpowiedzieć na to zapytanie. Jeszcze nie odczytaliśmy całego pierwszego tomu jego historyi ; wszakże odczytawszy go, nie omieszkamy udzielić bliższej wiadomości o nim czytelnikowi; Polewoj przedsięwziął wielkie, ważne dzieło, ważne nietylko dla rossyjskiej, ale i dla powszechnej europejskiej literatury. KURJER POLSKI R. 1830. NR. 141, Z D. 27. KWIETNIA