453 trapiło srogie przeznaczenie : raz na dzień w samo południe, drobnieć musieli na karłów, których maleńkość przechodziła wszelkie wyobrażenia ; tak dalece, że kiedy przypadkiem podróżny Europejczyk na ich wyspę wylądował, kilkunastu tych karzełków mało co nie utonęło w jego tabakierce. Bajkę tę możnaby zastosować do wielu szczególnych zdarzeń w naszej stolicy. I tak: z gazet robią u nas gazetki, z dzienników dzienniczki, z teatrów teatrzyki, z nowin nowinki, z wiadomości wiadomostki. Nie rozszerzają się tu przedsięwzięcia literackie, ale owszem dzielą się na mniejsze, ograniczają i zacieśniają. Rozważna w wyborze materyałów swoich, w naukowym wykładzie ścisła i gruntowna, z wiekiem postępująca Izys Polska natchnęła Piasta myślą wydawania co miesiąc technologicznych na bibule rozmaitości, które zawierają zwietrzałe recepty aptekarskie; Słowianin tygodniowy, moralizujący na lepszym papierze, chciał być jeszcze mniejszy od Piasta ale tylko co do formatu swego, Dziennik Warszawski, zamienił się w Dekamerona czyli po polsku Dziesiętnika. Pierwej wystrzegał się szarad i logogryfów; teraz wychodzić będzie trzy razy na miesiąc z szaradami, lekkiemi wierszami i powieściami. A dnia onegdajszego ogłosił ktoś zamiar swój wydawania pisemka pod tytułem: Sroka złodziej, która te wszystkie drobnostki tulić będzie pod swoje skrzydła, która to, co w tych drobnost~ kach jest najdrobniejszego, wybierać będzie i skrzętnie znosić do jednego gniazda największej, jaka tylko być może drobiazgowości. Maleje nawet sztuka zawołanych mistrzów : co kwartał prawie zjawia się u nas jakiś młodziuchny wirtuoz, jakiś maleńki artysta, jakiś kompozytor pięcioletni, to Franuś, to Józio, to Wicuś, i t. d. Nigdzie nie widziano