GUST PUBLICZNOŚCI WARSZAWSKIEJ. - WIDOWISKA SCENICZNE. - LITERATURA. — PISMA PERYODYCZNE. Prawdażto, co mówią, że Polacy nie lubią trajedyi? Że wolą się śmiać na komedyi, słuchać muzyki na operze, albo przypatrywać się skokom ładnych tancerek i kształtnych baletników? Mówią także: że publiczność tutejsza nie lubi rzeczy uczonych, woli fraszki, nie kupuje grubych ksiąg, woli książeczki, broszurki; nie lubi długich rozpraw w gazetach, woli króciutkie artykuły i brukowe doniesienia; że od redaktorów swoich, poetów i prozaików nie wymaga wielkiego rozumu, ale raczej błyskotek dowcipu, wesołego humoru i jowialnego talentu. Prawdaż to? Mniemania takie prawie na to wychodzą, że publiczność warszawska chce się tylko bawić, nawet rzeczami do zabawy nie stworzonemi. Więcej powiem : rozumieją niektórzy, jakoby pojęcia i wyobrażenia tej publiczności rokrocznie coraz bardziej drobniały; starają się też, jak kto może, dogadzać temu mniemaniu, upodobaniu w drobiazgowości i maleńkich rzeczach. W starej książce czytałem jednego razu powieść bajeczną o narodzie wielkoludów, zamieszkałym na pewnej wyspie atlantyckiego oceanu. Tych olbrzymów