440 dziemy i doskonalić w trudnej pisania sztuce. Niestety! smutna to i niezaprzeczona prawda. Nikt nas dotąd nie przewyższył we wzorowej pod tym względem cierpliwości; rzadko kiedy oburzała się u nas opinia na zawczesne płody piśmienne: rzadko kiedy sprawiedliwy znawców wyrok potępiał jawne przeciwko rozsądkowi wykroczenia i liczne w ojczystej, a najliczniejsze w peryodycznej literaturze zdrożności. Wszystko to prawda i wielka prawda. Stwierdzają ją przykłady obojętności we względzie literackim, i gorszącego w rzeczach uczonych nieładu, który był doszedł u nas ledwo nie do najwyższego stopnia. Kto chciał, to pisał, pisał, jak umiał; piszących zaś prace nikt nie wartował i nie cenił; a pamiętne w dziejach ojczystych przysłowie, że Polska nierządem stoi, może poniekąd i odrodziło się w naszej peryodycznej literaturze. Jakożkolwiekbądź wszystko to przecież nie upoważniło, zdaniem mojem, wydawców Chwili Spoczynku do wyznania tego otwarcie, co tylko tolerowane było a raczej przez litość cierpiane z ujmą chwały narodowej. Nie kładę ja peryodycznej Chwili Spoczynku (uważając ją warunkowo, o ile z pierwszego Nru sądzić się godzi) w rzędzie tych pism, co stały się trwałym pomnikiem niedołężności ich wydawców, i prawdziwą na polskie dzienniki satyrą; ale z duszy radbyrn przekonać PP. wydawców, że bardzo się mylą, rozumiejąc, jakoby w obecnym stanie rzeczy pisma peryodyczne miały coś wspólnego z naturą roślinną, że nakształt roślin krzewić się, wzrastać i dojrzewać mogą w oczach czytelników; albo inaczej, nie obwijając tej materyi w bawełnę, jakoby wolno było w dzisiejszych czasach uczyć się pisać i doskonalić w tej sztuce przez wydawanie dzienników peryodycznych. Młodzież, poświęcająca się naukom i literaturze ma do tego dróg