KOPCIUSZEK ROSSYNIEGO. Kopciuszek Rossyniego należy do rzędu tych oper, które u nas wystawiane są z największą starannością. Lecz podobno ani razu tak świetnie to dzieło nie było wykonane jak zaonegdaj. Był to plac popisu we względzie gry i śpiewu dla najznakomitszych artystów i artystek opery polskiej. Pani Majerowa, jak zwykle, tak i tą razą zachwycała nie licznych słuchaczy. Pierwszy maja, piękny dzień, były może tego przyczyną. Sławny sekstet, cały kwadrans trwający, był wykonany z tą dokładnością, z tą precyzyą, z tą wielką zgodą i równością śpiewu, które nowego wdzięku zdawały się przysparzać temu tonicznemu cudowi geniuszu Rossyniego, które są tryumfem dyrektora opery naszej, jej artystów! Jestto liryczność muzykalna. P. Majerowa odśpiewała ostatnią aryę, tę wielką aryę, którą pospolicie śpiewaczki zagraniczne pierwszy raz występujące wybierają na okaz swego talentu, któraby jej na każdej scenie zagranicznej zjednała huczne oklaski. Zdaje się, że głos tej artystki, nabiera coraz większej mocy i giętkości; cóż wyrówna jasności jej metalicznego dźwięku, w niezliczonych cieniowaniach, w śmiałych odskokach, w intonacyi, która do duszy przenika, w wytwornej metodzie? Pan Polkowski połączył w roli swej zalety skończonego śpiewaka z zaletami bardzo dobrego aktora.