OTELLO. W poczet dzieł Rossyniego najznamienitszych znawcy tę operę umieścili. Jest ona, zdaniem naszem, spanialsza od wielu innych tworów tego sławnego artysty, jakie dotąd na scenie narodowej przedstawiano; czy to weźmiemy w rozwagę charakter kompozycyi prawdziwie grandioso w ogólnym jej układzie, czy rozstrząśniemy śpiewy, których pasmo nieprzerwane jest, jakby z samych utkane koncertów, czy wreszcie dla instrumentowania, które treściwą pełnością, dostatkiem, uroczystą powagą i mocą tak daleko bez wszelkiego przyrównania, przechodzi rozliczne rodzaje wtórów i reczytatyw w innych znajomych nam Rossyniego operach; chociaż i tym prawdziwych zalet trudno zaprzeczyć. Zdaje się, jakoby wielkie myśli trajedyi Szekspira silniejszem przejęły go uczuciem i wyższym natchnęły zapałem! Bo już nie są to owe miękkie, pieszczone tony, któremi jakby rozkołysanym, roztkliwionym zniewieściałą rzewnością uczuciom, nieraz wszelką moc, dzielność i energię odejmował; ale raczej męskie dźwięki w śmielszych modulacyach, dziwniejszych przejściach cale inaczej nastrojone i innym czarujące powabem. — Rossyni w tej operze zamożniejszy jest i obfitszy w oryginalne pomysły, niż w innych nam znajomych: lubo i tu przebija się owa niezatarta, nie