393 wzniecania śpiewem lubych uczuć i potrącania w głębi duszy wzniosłych wyobrażeń? Czy w czasie, czy w przestrzeni? — Zdaje się, że za obrębem obojga to całe misterstwo ma osobne miejsce w naturze; najpewniej, że w sercu człowieka i w skrytościach myśli, którą właściwemi znakami wyraża. Z tych kilku wieczorów muzykalnych pokazuje się, co jest bez wątpienia dowodem biegłej sztuki w zajmowaniu umysłów, że Lipiński nie odrazu, ale stopniowo, przez umiejętne ustanowienie podziałów i właściwego szyku między rozlicznemi, które egzekwował, tworami, przewieść nas chciał od zadziwienia do entuzyazmu; w czem tak opatrznie wrażeniami kierował, że następne zawsze były od poprzednich mocniejsze i ogólniejsze. W pierwszym już koncercie Wjottego usprawiedliwił głośną sławę, która jego przybycie do stolicy poprzedziła. Pomnażał ją potem za każdem ukazaniem się przed publicznością; lecz w ostatnim tańcu polskim własnej kompozycyi ziścił najśmielsze wyobrażenia znawców: przeszedł je nawet. Tym samym prawie sposobem krasomówca rozrządza dzielnością i szafuje powabem wymowy, kiedy z jasnego, zrozumiałego swej rzeczy wykładu postępuje do wyłuszczania pozorów, najprzód prawdopodobieństwa, a naostatek niewątpliwej rzeczywistości, już zręcznie usuwając przeszkody w toku opowiadania, już barwiąc go wytworniejszemi ozdobami i przywodzeniem na pamięć okoliczności, które zniewalają do przekonania, wreszczcie porywają i unoszą słuchacza. Z początku silnie zajęły uwagę w grze naszego rodaka: styl, intonacya i mechanizm; ale dopiero następne koncerta odkryły wszystek powab i okazały tak dostatnią w nich rozmaitość, rozliczne odmiany i cieniowania.