SZEKSPIR. Jako mogą ocierają teraz Francuzi sławę tego pisarza z dawniejszych uprzedzeń. Zeszłego wieku ćmiło ją we Francyi omamienie krytyków, którzy we wszystkich sądach swoich odstąpili od prawdy estetycznej. Może przykład Paryżanów i nas pobudzi do staranniejszego przepolszczenia i umiejętniejszej wystawy dzieł Szekspira na scenie narodowej. Na zawsze pozostanie on patryarchą każdego teatru. Zarówno wpływa na pisarzy dramatycznych, jak i na publiczność. Tamtych myśl upładnia: w tej wznieca szlachetne zamiłowanie sztuki. Nigdy tego dostatecznie wypowiedzieć nie można, póki na scenie tutejszej dzieła angielskiego poety nie będą tak wystawiane, żeby publiczność polska większe znalazła upodobanie w trajedyi, niżeli w innych widowiskach, — póty wszelka usilność podniesienia teatru będzie daremna. Nie opera, nie to, co zmysłom pochlebia, co bawi oko i słuch pieści, ale trajedya powinna być podstawą sceny. Cóż jest miarą estetycznego wykształcenia publiczności? Kiedy uczęszcza do teatru dla wielkiego zajęcia psychologicznego, dla wielkich i świetnych effektów dramatycznych, nad wszelkie uciechy przedkładając wzruszenia serca i duszy. Taki gust zaszczepić, rozszerzyć, utrwalić, otóż główne zadanie instytucyi teatralnej.