350 są pomyślane. Skrybe podciąga tu pod nowy widok jednę z ułomności serca ludzkiego, która dość jest pospolita w życiu, na świecie rzeczywistym, z której atoli scena rzadko korzystała. Ten jego Sędziwski bynajmniej nie jest świętoszkiem, nie jest hypokrytą ani uczuć, ani zasad swoich. Owszem we własnem o sobie mniemaniu jest człowiekiem moralnym, a przynajmniej takim szczerze być pragnie ; moralność zaś zakłada na nieskazitelności obyczajów, na wstrzemięźliwości, na oszczędności. Oburza go gra ryzykowna; na samo wspomnienie Faraona zżyma się; ubolewa nad marnotrawstwem ; obiad po dwa dukaty od osoby, szampan i inne młodego wieku uciechy przejmują go zgrozą. Cóż się dzieje? Ten sam Sędziwski, ów poważny moralista, ów skromny administrator towarzystwa ubogich, serdecznie potem ściska, całuje młodą dziewczynę w hotelu: zasiada do stołu z biesiadną huczną rzeszą pustej młodzi, nakoniec coraz dalej odstępując od zasad moralnych, gęste wychyla kielichy za zdrowie moralności, a po uczcie zgrywa wszystkich graczów ! Zaczął od maryasza, skończył na faraonie. Lecz ku tej ostateczności nie odrazu przychodzi; zrazu wciągniony, sam potem brnie coraz dalej ; nakoniec zapala się, unosi. We własnem tedy mniemaniu, został niemoralnym człowiekiem. On, który wszystko na moralności zasadzał!! W tej stopniowej metamorfozie charakteru jest komedya, jest myśl do dobrej komedyi. Wystawa tej sztuki starannie przepolszczonej na chlubną wzmiankę zasługuje. Naturalność gry P. Kudlicza i tą razą zachwycała widzów. Trudno pojąć dokładniej i lepiej oddać charakter tak zacnego męża, jakim jest rzeczywiście P. Sędziwski, który niechcący pocałował niewinną dziewczynę, a potem niechcący zjadł obiad z szulerami, niechcący prawie upił