331 raz gmach teatralny licznym widzem napełniał. Sprawiały to błyski potężnego geniuszu, których ani zła polszczyzna, ani wystawienie rzeczy i gra artystów z rzetelnem rozumieniem i myślą autora częstokroć niezgodne; ani naostatek mniej potrzebne zmiany i obcinania przyćmić nie zdołały. Przykład teatrów postronnych, co na rozszerzeniu sławy Szekspira i zaszczepianiu w umyśle publicznym czci i miłości ku dziełom tego poety zakładają nadzieję postępu w sztuce dramatycznej, tudzież upominania światlejszej krytyki w dzisiejszych Niemczech, w Anglii i we Francyi, powinny były skłonić dyrekcyą teatru narodowego do postarania się o lepszy, rzetelniejszy przekład Makbeta Szekspira, bądź z oryginału, bądź z dobrego tłómaczenia w innych językach, francuskim, lub niemieckim, dla ukazania tego dzieła w prawdziwem świetle, i właściwszej postaci. Tym sposobem dyrekcya teatru byłaby ukazała na scenie ojczystej rzecz nowę, nieznanę jeszcze w Polszczę : pierwszę prawdziwę trajedyą; byłaby się przyczyniła do osiągnienia ważnego celu, to jest do ukazania na jaśnią, na czem istota trajedyi zależy. Wszakże wolała natomiast ogłosić reprezentacyę Makbeta, przerobionego przez Francuza Ducisa, w którym niemasz ani cienia, ani śladu starego, szczerego Makbeta Szekspira. Zamiaru tego niczem usprawiedliwić nie można, gdyż w samej Francyi, w samym Paryżu Makbet Ducisa nie mógłby być teraz wystawiony. Dla czego? bo od roku 1790, w którym pierwszy raz ta sztuka była grana w Paryżu, upłynęło do dziś dnia lat 38. Z postrzeżeń, czynionych nad trajedyami Szekspira, z rozmyślań nad nimi, z pilnego roztrząsania charakterów, osnowań, położeń i prowadzenia rzeczy szekspi