JESZCZE KILKA SŁÓW O ZAIRZE WOLTERA.*) Odpowiadając na pismo Pana S. obywatela wojew. Sando. w niedzielnym numerze Gaz. Pols, umieszczone, nie mogę przewieść tego na sobie, żebym przy zdarzonej sposobności nie wspomniał, z powodu tegoż pisma, o potrzebie przeistoczenia literackiej w naszych dziennikach polemiki. Owa w piśmiennych roztyrkach przysada, owa skrzętność w wyszukiwaniu tak niepotrzebnych, a niby dowcipnych przycinków; cóż, proszę, mają wspólnego z szczerem zamiłowaniem prawdy i chwalebną chęcią, aby się błędne opinie swawolnie w rzeczach literackich nie rozpościerały? Po długiem nakoniec uspieniu, zaledwie obudzona została w kraju naszym chęć do myślenia i pisania, zaledwie co na tej drodze niepewne jeszcze zaczęliśmy stawiać kroki ; a już w samym wsczątku tej roznieconej i słabo jeszcze zasilanej działalności przyswoić sobie chcemy wszystek niesmak i całą odrazę przestarzałego polemizmu. Ta, jak Ossoliński mówi, rozmaitego gwaru niezgrabna mięszanina; ta dziwna i z wielu miar nieprzystojna płochość w popisywaniu się z czczemi błyskotkami: ćmią prawdę, pntrącaję część pisarzy, drażnią miłość własną, i gorszą *) Pierwszy artykuł o Zairze Woltera drukowany był w Gaz. Polskiej z d. 14 Listopada 1872 r. Artykuł ten, jako niemal dosłownie przetłumaczony z dzieł Lessinga, w wydaniu niniejszem został opuszczony. (P. wyd.)