309 nem stąpaniem swojem zagłuszał wszystko cokolwiek uwłaczało jego wielmożności; gdzie przemożnie tłumiono wszelką myśl tęschniącą do zakazanej przez krytyków krainy, lub przynajmniej wyjarzmić się chcącą z pod władzy czarów kunsztownej i nienaturalnej, bo z pod obcego nieba i z dalekich czasów przywołanej piękności; gdzie rym trzynastomiarowy w polskim przekładzie pracowicie okrzesany i gładki, nieraz aż do uśpienia zdumiewał słuchaczów jednostajnością swego toku ; gdzie nakoniec wszystko uważane było za czcze i potworne, co sprzeciwiało się pod względem dramatycznym, czy to zasadom francuskiej dworności, czyli też rozniecało liryczny zapał, i w polocie myśli śmiało stwarzało uniesienia; któżby był, mówię, pomyślił w owym czasie, że teraz na tejże samej scenie i w polskiej szacie, ukaże się ów dramatyczny duch Szekspira, którego same wejrzenie przejmuje zgrozą dzisiejszych klassyków ! klassyków, którzy dotąd jeszcze uważają go za upiora, tułającego się w nocnym cieniu, a na zagojenie zranionego tego serca okropnością tego widma sentymentalnych szukają balsamów. Nie wiemy, dla czego ani Pan T. w Gaz. W a r s z. ani Pan F. D. w Gaz. K o r r e s. nie uczynili wzmianki o grze Pana Piaseckiego. Ten młody artysta w roli Ingona nowe dał dowody swego znakomitego talentu. Gra jego bynajmniej nie zasługiwała na takowe milczenie ze strony PP. recenzentów. (Rozbiór krytyczny trajedyi Harald później będzie umieszczony). GAZETA POLSKA R. 1827 NR. 280. Z D. 12. PAŹDZIERNIKA.