276 do smaku P. P. krytykom, co tak głośne rozwodzą żale. Ci panowie muszą być bardzo delikatnej kompleksyi. Nie lubią zapału, głębszych uczuć i namiętności; nie lubią natchnionych myśli, bo to jest szał i mistycyzm szkodliwy rozumowi; ale za to, podoba się im pewna łagodność w poezyi, uprzejmość, a nadewszystko spokojność, zrozumiałość i serdeczność. Zdania nasze nie trafią do przekonania tych szczęśliwych mieszkańców ziemi, tych prawdziwych w sztuce życia mistrzów, co nie znają smutku i uniesień, nie lubią ich nawet w poezyi, a na świat patrzą pogodnem okiem, jak zakochani dawnej Arkadyi pasterze! Chwile ich niechaj błogo upływają! Lecz radzimy im, aby porzucili swarliwe sprzeczki z niespokojnymi romantykami, co pilnie szperają w tajemnicach natury, a na rzeczy rozumowi zakazane, bezpiecznie patrzą. Radzimy im, aby się mieli na ostrożności, bo pochmurne wejrzenie tych entuzyastów, prędzej czy później zepsuje dobrą myśl i spłoszy wesołość z ich grona. Romantycy wprowadzają nowe wyobrażenia, szukają różnicy między poezyą i rymami, a co większa, wynaleźli osobliwszy rodzaj krytyki, która śmiało potrąca cześć najświetniejszych w poezyi imion i dzieł. Ale przystąpmy do rzeczy. W niedostatku oryginalnych utworów scenicznych, my Polacy musieliśmy szukać zasiłku w literaturze dramatycznej u postronnych narodów. Dla tej przyczyny zaczęto u nas tłumaczyć szczególniej dzieła klasyków francuskich, bo jak we wszystkich innych gałęziach literatury, tak i w rzeczy dramatycznej pisarze francuscy dla ukształconego smaku, i ledwo niepowszechnej wziętości, byli naszymi mistrzami. Głęboko pomyślany układ kilku trajedyj francuskich, zalety stylu, rymowanej dykcyi, wrzeszcie sama nowość rzeczy, sprawiły