LEKARZ SWEGO HONORU trajedya w pięciu aktach z dzieł Don Pedra Kalderona de la Barka, przez J. N. Kamińskiego dla teatru polskiego przerobiona. (We Lwowie u Piotra Pillera 1827). Artykuł w gazecie Korespondenta umieszczony, z powodu tej trajedyi Kalderona, składa się po większej części z wyjątków z dzieła Sysmondego, dających ogólne tylko wyobrażenie o teatrze hiszpańskim, ale naukowej recenzyi samej trajedyi nie zawiera. Pośpieszamy więc z udzieleniem obszerniejszej w tej mierze wiadomości, tern bardziej, że sam recenzent wyznaje w końcu, iż zdanie jego o polskim lekarzu nie może być zupełne. Nim atoli przystąpimy do szczegółowego rozbioru pomienionej trajedyi, niechaj nam wolno będzie przy zdarzonej sposobności powiedzieć kilka słów o potrzebie wprowadzania na scenę narodową dzieł sławniejszych romantyków. Zawczasu uprzedzamy, że ze zdania naszego niepomału zgorszą się miłośnicy narodowości w literaturze, co życzą sobie, aby poezya polska była zastósowana do naszych pól i pastwisk, głośne rozwodząc żale, iż romantyczni rycerze nakształt szarańczy najechali im słowiańską rolę. Nasze pola i pastwiska a przynajmniej tu na Mazowszu, są jak wiadomo piasczyste ; potrzeba więc, aby i poezya narodowa była tak płonna i czcza jak piasek, a przypadnie 18*