WORONICZ. Znamienitsze pióro oddało już tę cześć Woroniczowi, jaką po nas ku sobie wyciągały, w odpłacie wdzięczności, Jego dawne i przeważne usługi dla kraju, czy w urzędzie kościelnym, czy na senatorskiem krześle. Ledwie ta smutna wieść doszła nas z nad brzegów Dunaju, gdy oto mąż letni, co tyle już gałązek cyprysowych powszczepiał w grobowce sławnych ziomków swoich, i tyle obrzędów pogrzebowych święcił żałobną wymową, czyniąc zadość i w obecnem rozżaleniu rodaków, chrześcjańskiej, bratniej powinności, jakoby sobie jednemu tylko poruczonej : zalecił wielką cnotę zmarłego naszemu obmyślaniu, a Jego nieskazitelną, niepożytą chwałę odkazał potomnej pamięci. Cóż przydać do wyrazów tego mówcy? — Świadek tylu wzdarzeń różnemi kolejami, to przeciwnych, to znowu rozbłyśnionych pomyślniejszą nadzieją, dostojny obywatel niemniej dostojnemu obywatelowi, cny Polak i sędziwy równie cnemu i sędziwemu Polakowi, chrześcjanin chrześcjaninowi, wyświadczył tę ostatnią posługę. Wszyscy dobrzy i poczciwi Jego żałością się roztkliwili. Jego zasmucenie wszystkie serca cnotliwe i szlachetne rozdzieliły między siebie w uczestnictwie tej niepowrotnej straty. Tak jest! — Odjęty nam został wielki kapłan, „który", wedle wyrazów pisma świętego, „za dni swo Mochnacki. Pisma. 15