POEZYE P. ALEKSANDRA CHODŹKI. (ST. PETERSBURG 1829.) Pewni ludzie chcieliby być takiemi, jakiemi ich Pan Bóg nie stworzył. Rozumieją oni, że jest w mocy człowieczej odłożyć na stronę istotę swojej istoty, myśl wnętrzną i ułożenie, tak jako się zszarzana suknia na stronę odkłada, a natomiast przywdziać innego ducha i inną wedle upodobania naturę. Z tej przyczyny we wszystkiem, co czynią, niemasz ani mocy, ani sworności, ani wdzięku! To odstępstwo od pierwotnych i wrodzonych niejako usposobień nazwał nasz Górnicki wydwarzaniem. Jako uderzający przykład takiego wydwarzania w poezyi uważać potrzeba dwie kasydy P. Aleks. Chodźki p. t. „Palmy" i „Pilaw". Pan Chodźko chce być koniecznie Arabem. Nie kontent, jak widać, z litewskiej natury, tęschni do wschodniego nieba. Pod miarę wschodnich wyobrażeń kładzie swoją głowę. Na model imaginacyi plemion dzikich stepów, i pustyń nastraja swoje zmyślenie. Chce rzeczy cudzem pojmować rozumieniem. Dla czego? Bo czytał sonety krymskie i Farysa! Zdawało się P. Chodźce, że dosyć jest chcieć być Arabem albo Beduinem, żeby nim zostać w rzeczy samej ; lecz zapomniał, że ku temu potrzeba mieć także imaginacyą Araba i natchnienie wieszczów wschodu. A tego właśnie nie dostaje Panu Chodźce!